Goli Taraghi to pisarka irańska, autorka przede wszystkim zbiorów opowiadań. Pochodzi z prominentnej rodziny irańskiej, która łączyła w sobie nowoczesność z tradycją i zakorzeniła w niej zamiłowanie do literatury. Taraghi po studiach filozoficznych i literaturoznawczych w Iranie i Stanach Zjednoczonych, podjęła pracę w ojczyźnie, jednak wydarzenia polityczne 1979 roku skłoniły ją do opuszczenia Iranu i zamieszkania za granicą. Jak wielu innych intelektualistów irańskich emigrowała do Francji, gdzie mieszka do dziś.
"Sen zimowy" to książka względem której miałam ogromne oczekiwania. I niestety nieco się zawiodłam. Pierwsza jedna trzecia książki była dla mnie sporym rozczarowaniem, a dopiero po połowie zaczęłam ją doceniać. Początkowo powieść ta wydawała mi się płaska, powierzchowna i ciężka w nastroju, taka naprawdę zimowa, w złym tego słowa znaczeniu. Z czasem dopiero zaczęło do mnie docierać, że to książka o umieraniu, zapadaniu w sen zimowy, wieczny sen i stąd ten nastrój. Na szczęście nie było to umieranie na sposób amerykański, z wiecznie przyklejonym głupkowatym uśmiechem do twarzy. To odchodzenie było ciężkie, zimne, mało przyjemne, pełne zawodów emocjonalnych i wcale niekoniecznie fajnych uczuć. Taka była prawda w tej książce, ale i jej ciężar. Przygniatający jak ciężki śnieg. Było ciemno, ciężko, zimno i bardzo nieprzyjemnie. Chwilami wręcz frustrująco. Sądzę, iż mogłoby być mniej negatywnie, choć równie ciężko, ale widocznie autorka takie miała zamierzenie z sobie tylko znanych powodów. W trakcie czytania książka mogła wydać się niejasna, ale w posłowiu wszystko zostało klarownie wyjaśnione, nie przymierzając, jak krowie na łące. Ogólnie rzecz ujmując mogło być lepiej.
Nie do wiary, ile ze sobą niesie ta niepozorna na pierwszy rzut oka książeczka. Wydawnictwo KK potrafi obdarzać nas takimi klejnotami, których nie spodziewalibyśmy się po nieznanych autorach z mało nam znanych kręgów kulturowych.
Tu Iran, ale nie perskość lśni w tym diamencie, choć też jest, ciekawie, bo w tle, zauważana kątem oka. I nie przesłanie społeczne czy polityczne, niewątpliwie wsączone w karty powieści, przesłanie o chocholim tańcu społeczeństwa o wspaniałej historii i kulturze, które mimo to pozwala się deptać hordzie chamów.
To poezja, to oniryczne zaśpiewy unoszące się z tekstu, to wieki poetyckiego patrzenia na rzeczywistość wespół z niezwykłym talentem autorki - oto cud literatury. I ta poezja zawiera opowieść o ludziach, o ich bezwolności i próbach jej przełamywania, o zmaganiu się z czasem, z rzeczywistością, ze sobą.
Niewiarygodnie piękna powieść.