Do przeczytania książki autorstwa Aleny Mornštajnovej zbierałam się dłuższy czas. Słyszałam dużo dobrego o jej książkach, czułam, że to coś dla mnie, a jednak ciągle sięgałam po coś innego. Ale tegoroczny Literacki Sopot był impulsem, żeby w końcu zapoznać się z twórczością Aleny, bowiem kupiłam kolejną (już trzecią) jej książkę.
Sięgnęłam po „Lata ciszy”, które zachwyciły mnie już pierwszymi rozdziałami. Bohdana żyje z oschłym ojcem, od którego nie czuje miłości i wsparcia. Dodatkowo na łożu śmierci babcią nazwała ją Blanką. Dziewczyna zastanawia się, co skrywa jej ojciec, zaczyna interesować losami swojej rodziny i swoimi korzeniami. Historię poznajemy z dwóch perspektyw, które się przeplatają - osamotnionej Bohdany i jej ojca. Stopniowo zaczynamy odkrywać coraz więcej kart.
„Lata ciszy” bardzo do mnie trafiły, to przejmująca historia o losach pewnej rodziny i skrzętnie skrywanych tajemnicach. O potrzebie miłości i zamknięciu się w sobie. Jej wnętrze skrywa o wiele więcej, ale chciałabym uniknąć spoilerów. Potrzebowałam tak wciągającej lektury o skomplikowanych relacjach rodzinnych, którą będę pochłaniać. Wzbudziła we mnie wiele emocji i refleksji.
Nie pozostaje mi nic innego, jak sięgnąć po pozostałe książki autorstwa Aleny Mornštajnovej. A Wam bardzo polecam „Lata ciszy”, jeśli wcześniej nie mieliście jej w planach!
Listopad, rok 1989, ale nie ten, który my znamy. Tu historia potoczyła się inaczej. Trwa komunizm i żelazna kurtyna oddziela ludzi od świata i od siebie nawzajem. Alternatywna opowieść o tym, co by było gdyby, przyjmująco napisana, umiejętnie nakreślając tęsknotę w ocenzurowanych listach Marie do córki, rodziców. Otrzymujemy zatem bardzo emocjonującą historię, w której państwo gra pierwsze skrzypce. Trochę mam odczucia, że klimat pragnie dorównać "Folwarkowi zwierzęcemu" , czy "Opowieści podręcznej". Ta emocjonująca podróż trwa jednak do pewnego momentu, a potem wszystko mocno przyśpiesza i w moim odczuciu, nastrój pryska. To niestety jest minus tej książki, która zapowiadała się naprawdę dobrze.
"Anna wiedziała już, że w życiu chwilę spokoju przeplatają się z dniami, w których trzeba się bardzo starać, by w ogóle żyć. Najtrudniej było znaleźć w sobie siłę, by nie poddać się rozpaczy