-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
-
Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać3
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2015-07-04
2014-10-08
Dobra powieść to taka, w którą wpada się z głową i całą resztą czytelnika, o której się myśli w przerwach między czytaniem a czytaniem i z której słowa lub zdania potrafią się niepostrzeżenie zakraść do codziennego języka.
Jeśli do kompletu bohaterowie owej powieści są plastyczni, żywi i budzą emocje (niekoniecznie pozytywne, nie o to chodzi) a przy tym konsekwentni, powieść z 'dobrej' zaczyna aspirować ku 'wybitnej'.
"Botanika duszy" jest w moim czytaniu powieścią wybitną.
Dobra powieść to taka, w którą wpada się z głową i całą resztą czytelnika, o której się myśli w przerwach między czytaniem a czytaniem i z której słowa lub zdania potrafią się niepostrzeżenie zakraść do codziennego języka.
Jeśli do kompletu bohaterowie owej powieści są plastyczni, żywi i budzą emocje (niekoniecznie pozytywne, nie o to chodzi) a przy tym konsekwentni,...
2016-05-02
Będę cały rok świętowała to, że trafiłam na tę opowieść. Doskonale się czytało, a teraz tęsknię za światem i za bohaterami...
Warsztatowo bez zarzutu, narracyjnie również. Świat - częściowo nasz, współczesny, a częściowo magiczny, wypełniony tajemniczym Pyłem, którego jedni się boją, a inni widzą w nim duszę - jest spójny i wiarygodny.
Są w powieści opisy mechanizmów kontroli społecznej, klas, przywilejów, walki o władzę i tęsknot rewolucyjnych. I są opisane tak, że można je pominąć, jeśli takie jest życzenie czytelnika, i dać się wciągnąć wątkom przygodowym i intrygom kryminalnym.
Z przyjemnością przyklejam na okładce całego cyklu wszystkie możliwe gwiazdki. Czytanie było ogromną przyjemnością, a po lekturze zostałam z refleksjami - to lubię, rzekłam, to lubię.
Rozumiem i popieram tych, którzy stawiają "Mroczne materie" na tej samej półce co "Władcę pierścieni". W moim czytaniu Pullman jest mniej wymagający, czyli lżejszy w czytaniu (przy czym porównuję wyłącznie formę) i nigdzie nie jest napisane, że to wada.
Wyłowiłam tę książkę z listy "best-loved novel" opublikowanej przez BBC - czyli listy stworzonej przez czytelników, a nie przez autorytety. Nie dziwi mnie miłość czytelników, dołączam do grona fanów i będę się rozglądała za innymi książkami Pullmana.
Będę cały rok świętowała to, że trafiłam na tę opowieść. Doskonale się czytało, a teraz tęsknię za światem i za bohaterami...
Warsztatowo bez zarzutu, narracyjnie również. Świat - częściowo nasz, współczesny, a częściowo magiczny, wypełniony tajemniczym Pyłem, którego jedni się boją, a inni widzą w nim duszę - jest spójny i wiarygodny.
Są w powieści opisy mechanizmów...
2017-08-11
Jej, ależ się cieszę, że mi Dobry Człowiek powiedział: "Chcesz to czytać"!
Mistrzostwo tego świata i kilku okolicznych.
Z wierzchu radosna beztroska, przyjacielskie przekomarzanki, cudowne żarty słowne (i jakie fantastyczne wiersze!) i szalone - a przy tym perfekcyjnie dopracowane - słowotwórstwo, a pod spodem filozofia i brutalnie aktualne pytania.
Żałuję, że nie mam ze czterech czół do pochylenia z szacunkiem i zachwytem.
Jej, ależ się cieszę, że mi Dobry Człowiek powiedział: "Chcesz to czytać"!
Mistrzostwo tego świata i kilku okolicznych.
Z wierzchu radosna beztroska, przyjacielskie przekomarzanki, cudowne żarty słowne (i jakie fantastyczne wiersze!) i szalone - a przy tym perfekcyjnie dopracowane - słowotwórstwo, a pod spodem filozofia i brutalnie aktualne pytania.
Żałuję, że nie mam ze...
2017-01-29
Rewelacja! W trakcie lektury dwa razy wracałam do strony redakcyjnej, żeby sprawdzić, czy na pewno po raz pierwszy wydano Fabrykę w 1922 roku. Bo czyta się ją tak, jakby wydana została wczoraj. Albo wręcz za kilka lat.
Pierwszych kilka rozdziałów wzbudza głośny śmiech, a potem autor (albo raczej kronikarz) płynnie prowadzi czytelnika przez zaskoczenie i niedowierzanie do grozy lub smutku. I do przypomnienia (oby!) o tym, co podobno wiemy: "ludziom potrzeba wszystkiego, tylko nie nieograniczonej obfitości".
Oklaski dla Elżbiety Zimnej za rewizję przekładu, oklaski dla Mariusza Szczygła, który tę rewizję zarządził i doprowadził do wydania uzupełnionego o niewygodne dla cenzury fragmenty (swoją drogą jestem zaskoczona, że jakiekolwiek zdanie z tej książki mogła dowolna cenzura uznać za "wygodne". Wydaje mi się, że ta książka była i jest spełnieniem sennych koszmarów dowolnego cenzora).
Rewelacja! W trakcie lektury dwa razy wracałam do strony redakcyjnej, żeby sprawdzić, czy na pewno po raz pierwszy wydano Fabrykę w 1922 roku. Bo czyta się ją tak, jakby wydana została wczoraj. Albo wręcz za kilka lat.
Pierwszych kilka rozdziałów wzbudza głośny śmiech, a potem autor (albo raczej kronikarz) płynnie prowadzi czytelnika przez zaskoczenie i niedowierzanie do...
2015-05-06
Rewelacja, uwielbiam prostotę dialogów Schulza, którą tak łatwo wziąć za cynizm. Dawkowałam sobie od początku roku i aż mi żal, że już koniec.
Woodstock na prezydenta!
Rewelacja, uwielbiam prostotę dialogów Schulza, którą tak łatwo wziąć za cynizm. Dawkowałam sobie od początku roku i aż mi żal, że już koniec.
Woodstock na prezydenta!
2016-07-11
Przeczytana chyba po raz piąty (i nie ostatni). I oczywiście zupełnie inna niż w poprzednich czytaniach.
Zgadzam się z Vonnegutem od pierwszej jego książki, na którą trafiłam (a była to "Pianola"), że jeśli cokolwiek nas wykończy, to będziemy to my sami. Za to nieustająco podziwiam oryginalne sposoby wykańczania się, które nam K.V. serwuje. Ten z "Kołyski" jest jednym z najlepszych. Szczególnie jeśli uwzględnić różnice w sposobach, w jaki bohaterowie przyjmują koniec świata.
To jest książka, którą można otwierać w miejscach losowych i wyłapywać wersy na dzień, tydzień, rok, życie, co tam się komu przyda. I nic dziwnego, to przecież książka religijna.
Przeczytana chyba po raz piąty (i nie ostatni). I oczywiście zupełnie inna niż w poprzednich czytaniach.
Zgadzam się z Vonnegutem od pierwszej jego książki, na którą trafiłam (a była to "Pianola"), że jeśli cokolwiek nas wykończy, to będziemy to my sami. Za to nieustająco podziwiam oryginalne sposoby wykańczania się, które nam K.V. serwuje. Ten z "Kołyski" jest jednym z...
2017-10-11
Otwierałam książkę z entuzjazmem i uśmiechem (wspomnieniowym - wybrałam ją i dostałam wiosną, na targach książki), a zamykałam ze łzami w oczach i myślą "No to cześć, będę się dwa tygodnie teraz zbierała".
Jestem zachwycona językiem (oklaski dla tłumaczy!), jakim ta powieść jest napisana. Niektóre fragmenty czytałam kilka razy, powoli, niemal smakując zdania - co jakiś czas Franzen niespodziewanie rzuca frazę, która brzmi jak pół wiersza i miałam wielką ochotę zaznaczać te fragmenty. Zrobię to :)
Wydawnictwo Sonia Draga, które przygotowało w 2016 r. niebieskie wydanie, sprawia wrażenie, jakby nie wiedzieli, co wydają - cytat na okładce, skoro musi koniecznie być, mogliby przynajmniej wygładzić językowo, bo w obliczu jakości warsztatowej samej książki to "piękno w swej najczystszej postaci" (a w czyjej ma być, u licha!?) zgrzyta jak styropian na szkle. Podobnie jak błędy fleksyjne.
A treść? Najchętniej nic bym nie pisała o treści, bo nadal mnie trzyma za gardło. Spędziłam kilka dni zanurzona w opowieści o kłamstwach, głównie wobec siebie. O kurczowym, rozpaczliwym czepianiu się stereotypów, o braku świadomości z jednej strony i bólu świadomości z drugiej. Mocna, prawdopodobna, chwilami okrutna opowieść. Mniej więcej od połowy miałam wrażenie, że jestem na równi pochyłej - wiem, że to się musi źle skończyć, wiem, że będzie mi smutno i wiem, że to jest też "moja" opowieść, choćbym bardzo chciała się wyprzeć.
Otwierałam książkę z entuzjazmem i uśmiechem (wspomnieniowym - wybrałam ją i dostałam wiosną, na targach książki), a zamykałam ze łzami w oczach i myślą "No to cześć, będę się dwa tygodnie teraz zbierała".
Jestem zachwycona językiem (oklaski dla tłumaczy!), jakim ta powieść jest napisana. Niektóre fragmenty czytałam kilka razy, powoli, niemal smakując zdania - co jakiś czas...
2015-01-04
Czytana chyba po raz czwarty, jedna z moich ulubionych książek Pratchetta.
Nieodparcie zabawna, a przy tym zostawiająca w głowie pytania i refleksję nad tym, czy rzeczywiście dobro i zło to tylko "miejsca, gdzie się stoi".
Czytana chyba po raz czwarty, jedna z moich ulubionych książek Pratchetta.
Nieodparcie zabawna, a przy tym zostawiająca w głowie pytania i refleksję nad tym, czy rzeczywiście dobro i zło to tylko "miejsca, gdzie się stoi".
2015-04-13
Rewelacja. Cudownie wysoki poziom absurdalnego humoru (dodatkowe oklaski należą się tłumaczowi!) i duża porcja inteligentnej rozrywki.
Plus bezcenna wiedza: nareszcie rozumiem, dlaczego długopisów nie ma pod ręką, kiedy są potrzebne i dlaczego zawsze po złożeniu naprawianego urządzenia zostają nam drobne śrubki. Na pewno inaczej spojrzę teraz na śrubki, a długopisów mi trochę żal.
Wdzięczna jestem autorowi również za wyjaśnienie tajemnicy tłumów, które powstają przy okazji różnych wydarzeń, a potem nie wiadomo, co się z nimi dzieje i gdzie ich szukać...
Rankin od pierwszego podejścia ląduje na półce "ulubieni autorzy" (a raczej na regale, nie ma takich dużych półek). I bez wątpliwości przyjmuję, że Pratchett powiedział o nim "Jeden z niewielu, który zawsze potrafi mnie rozśmieszyć" - wiele ich łączy. Choć piszą o zupełnie różnych rzeczach.
Rewelacja. Cudownie wysoki poziom absurdalnego humoru (dodatkowe oklaski należą się tłumaczowi!) i duża porcja inteligentnej rozrywki.
Plus bezcenna wiedza: nareszcie rozumiem, dlaczego długopisów nie ma pod ręką, kiedy są potrzebne i dlaczego zawsze po złożeniu naprawianego urządzenia zostają nam drobne śrubki. Na pewno inaczej spojrzę teraz na śrubki, a długopisów mi...
2018-12-02
Data przeczytania nie ma znaczenia, bo to jest książka, którą będę czytać w kółko. I jak wcześniej powtarzałam, że na bezludną wyspę zabiorę "Opowiadania zebrane" Cortazara, to teraz będę miała dylemat.
Że opowiadania Vonneguta są genialne, każdy widzi i nie będę się nad tym rozwodzić.
Zaletą tego konkretnego wydania, poza tym, że ładne, jest ożywczo inny podział opowiadań na grupy i ciekawostki opowiadane we wstępach do poszczególnych części. Przy czym polecałabym czytać wstępy na końcu, bo zdarzają się spoilery.
Data przeczytania nie ma znaczenia, bo to jest książka, którą będę czytać w kółko. I jak wcześniej powtarzałam, że na bezludną wyspę zabiorę "Opowiadania zebrane" Cortazara, to teraz będę miała dylemat.
Że opowiadania Vonneguta są genialne, każdy widzi i nie będę się nad tym rozwodzić.
Zaletą tego konkretnego wydania, poza tym, że ładne, jest ożywczo inny podział opowiadań...
2014-09-02
Dokładnie tego oczekiwałam - wciągająca, ciekawa, świetne wyważenie między akcją i refleksjami bohaterów.
Dokładnie tego oczekiwałam - wciągająca, ciekawa, świetne wyważenie między akcją i refleksjami bohaterów.
Pokaż mimo to2017-03-05
Świetny zbiór. Teksty brzmią jak autobiograficzne, przy czym nie ma znaczenia, czy takie są, czy to zabieg stylistyczny, czy czasem jest tak, a czasem inaczej. Doskonale skonstruowane, mądre, często zabawne, czasem wzruszające. Różnią się tematami, nastrojem, klimatem. Zbliżona jest tylko objętość - niecała strona maszynopisu. Trudno uwierzyć, ile można na niej zmieścić i jak daleko pójść, jeśli pierwsze zdanie nazwiemy punktem A.
Jestem pod ogromnym wrażeniem warsztatu i wrażliwości autora (oraz autorek przekładu).
I jeszcze fragment - doskonała próbka:
"- To kiedy byłeś dzieckiem - bada Lew - za każdym razem, jak chciało ci się płakać, śpiewałeś?
- Nie - przyznaję niechętnie. - Nie umiem śpiewać, więc za każdym razem, jak czułem łzy w gardle, od razu kogoś biłem.
- To dziwne - mówi Lew zamyślonym głosem. - Ja to na ogół biję, jak mi wesoło.
Czuję, że to właściwy moment, żeby pójść do lodówki i przynieść nam obu po kawałku sera. Siedzimy w salonie i w milczeniu pogryzamy ser. Ojciec i syn. Dwaj mężczyźni. Jeśli zapukacie do drzwi i poprosicie ładnie, damy wam kawałek sera, ale jeśli zamiast tego zrobicie coś innego, coś, co nas zasmuci albo rozweseli, jest niezła szansa, że dostaniecie w ryj."
Świetny zbiór. Teksty brzmią jak autobiograficzne, przy czym nie ma znaczenia, czy takie są, czy to zabieg stylistyczny, czy czasem jest tak, a czasem inaczej. Doskonale skonstruowane, mądre, często zabawne, czasem wzruszające. Różnią się tematami, nastrojem, klimatem. Zbliżona jest tylko objętość - niecała strona maszynopisu. Trudno uwierzyć, ile można na niej zmieścić i...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-12
Chyba najbardziej mnie oczarowały wywody o rozmaitych pierwszych zdaniach i pomysł, że one się biorą "skądś".
Zadziwiająco zaplątana fabuła, chwilami wręcz przytłaczająca i to jest komplement (!)
W tej książce jest właściwie wszystko, taki nieduży kosmos. Po odrobinie psychoanalizy, poezji, romansu, kryminału, post-apokalipsy, satyry...
Nad fragmentem, który można interpretować jako dialog ze sztuczną inteligencją, uśmiechałam się lekko, dopóki nie dotarło do mnie, że książka owszem, jest współczesna, ale nie AŻ tak - w 2013 chat GPT nie wylatywał jeszcze przecież z co drugiej lodówki.
Jestem pod wielkim wrażeniem.
Chyba najbardziej mnie oczarowały wywody o rozmaitych pierwszych zdaniach i pomysł, że one się biorą "skądś".
Zadziwiająco zaplątana fabuła, chwilami wręcz przytłaczająca i to jest komplement (!)
W tej książce jest właściwie wszystko, taki nieduży kosmos. Po odrobinie psychoanalizy, poezji, romansu, kryminału, post-apokalipsy, satyry...
Nad fragmentem, który można...
2014-11-08
Dawno mi się nie zdarzyło zamykać książki ze łzami w oczach. Pięknie smutna opowieść, chyba najbardziej poruszająca z dotychczas przeczytanych książek Murakamiego.
Cenię ją też za świetnie wprowadzone zmiany kierunku i siły ciążenia narracji - kiedy już mi się wydawało, że "wiem, o co chodzi", wszystko się zmieniało i wracało poczucie zaciekawienia, co jest głównym wątkiem i dokąd ten wątek zmierza.
Dawno mi się nie zdarzyło zamykać książki ze łzami w oczach. Pięknie smutna opowieść, chyba najbardziej poruszająca z dotychczas przeczytanych książek Murakamiego.
Cenię ją też za świetnie wprowadzone zmiany kierunku i siły ciążenia narracji - kiedy już mi się wydawało, że "wiem, o co chodzi", wszystko się zmieniało i wracało poczucie zaciekawienia, co jest głównym wątkiem...
2020
Jedna z tych książek, które na pewno będę czytać jeszcze co najmniej raz. I przy kolejnym, czytaniu chyba potraktuję każdą powieść jako osobną, bo na pewno każda na to zasługuje.
Genialna literatura obyczajowa przebrana za fantastykę.
Jedna z tych książek, które na pewno będę czytać jeszcze co najmniej raz. I przy kolejnym, czytaniu chyba potraktuję każdą powieść jako osobną, bo na pewno każda na to zasługuje.
Genialna literatura obyczajowa przebrana za fantastykę.
2015-12-30
Przeczytana po raz chyba czwarty i na pewno nie ostatni.
Uwielbiam tę powieść za nienachalne przypominanie, dlaczego i w jakim celu angażujemy się w przeróżne rytuały, rocznice, święta, obrzędy, jubileusze, wspomnienia i prywatne (lub publiczne) czary-wiary.
Za przypominanie, że jesteśmy tym, co dookoła siebie budujemy i tworzymy - że mamy ogromną siłę sprawczą i że za nią zawsze idzie odpowiedzialność za to, co powstało. Udawanie, że jest inaczej, to przebieranie kruka za rudzika.
Oczywiście drugim powodem nieustającego zachwytu jest sposób, w jaki Pratchett zagląda przesądom, powiedzonkom i nawykowym ścieżkom myślenia pod kapelusze z uprzejmym pytaniem "serio? to tak działa? no to niech działa, zobaczmy, co z tego wyniknie".
Mistrzostwo świata (tego i kilku innych) w dziedzinie subtelnego, niemal czułego sarkazmu. I nieustającej dziecięcej ciekawości w najpiękniejszym wydaniu.
Przeczytana po raz chyba czwarty i na pewno nie ostatni.
Uwielbiam tę powieść za nienachalne przypominanie, dlaczego i w jakim celu angażujemy się w przeróżne rytuały, rocznice, święta, obrzędy, jubileusze, wspomnienia i prywatne (lub publiczne) czary-wiary.
Za przypominanie, że jesteśmy tym, co dookoła siebie budujemy i tworzymy - że mamy ogromną siłę sprawczą i że za nią...
2014-11-11
Słodko-gorzka, świetna warsztatowo (i równie świetnie przetłumaczona) opowieść o wartościach, decyzjach i wyborach. O tym, jak ważne jest robienie rzeczy, w które naprawdę wierzymy. I o tym, w jak nieoczywisty sposób świat nas wspiera, kiedy podejmujemy decyzje w zgodzie z samymi sobą.
Plus hołd dla Kurta Vonneguta jako autora i dla farsy jako świetnego (i wcale nie powierzchownego) sposobu przedstawiania rzeczywistości.
Klimat, język i treść bardzo bliskie mojemu sposobowi myślenia i mówienia, pewnie dlatego czułam się w tej książce jak w domu. Dodatkowo jestem usatysfakcjonowana tym, że autor dał mi możliwość zajrzenia do głowy bohatera.
Z pewnością do niej wrócę. I przy kolejnym czytaniu będę zaznaczać fragmenty, które szczególnie mnie poruszyły, a jest ich sporo.
Wartościowa, śmiesznie-smutna, mądra powieść.
**
I cytat, który życzę sobie zachować. Na przykład po to, żeby znaleźć odpowiednie słowo po polsku:
"- [...] Nie potrafię być inny.
- I nie powinieneś - stwierdził Herr Schäfer. - Powinieneś być tym, kim jesteś. W języku niemieckim nazwalibyśmy cię ein Arglose, trudno to oddać po angielsku."Niewinny" to chyba najbliższy odpowiednik, chociaż też nie do końca właściwy. Ein Arglose oznacza osobę pozbawioną przebiegłości, człowieka, który w środku jest dokładnie taki, jaki nam się ukazuje. Kogoś, dla kogo oszustwo jest nie do pomyślenia."
Słodko-gorzka, świetna warsztatowo (i równie świetnie przetłumaczona) opowieść o wartościach, decyzjach i wyborach. O tym, jak ważne jest robienie rzeczy, w które naprawdę wierzymy. I o tym, w jak nieoczywisty sposób świat nas wspiera, kiedy podejmujemy decyzje w zgodzie z samymi sobą.
Plus hołd dla Kurta Vonneguta jako autora i dla farsy jako świetnego (i wcale nie...
2018-01-21
Po to właśnie są "dziesiątki" na skali. Dla takich książek.
Nie mam pojęcia, według jakich kryteriów tę powieść przypisać do kategorii, gatunku czy rodzaju - kompletnie zgłupiałam i jestem tym zachwycona :)
A najbardziej cieszę się z tego, że nietypowa kompozycja i zaskakujące podejście do konwencji zapisywania np. dialogów (bez interpunkcji, bez w ogóle żadnej wskazówki, kto będzie teraz mówił i kto, w której osobie i z której perspektywy dokończy zdanie, które zaczął narrator. A może zaczął bohater? A może jedno i drugie?), które wydawały mi się na początku ogromnie niewygodne i prawie zniechęcały do czytania, ostatecznie wciągnęły mnie totalnie.
W trakcie czytania czułam się przeróżnie; czasem pełna podziwu dla kunsztu autora i tłumaczki, czasem szalenie ciekawa "co on teraz zrobi z tym całym emocjonalnym śmietnikiem?!", czasem rozbawiona i wzruszona bliskością opisywanych emocji, a czasem smutna do łez. Ze dwa razy również tak rozzłoszczona, że miałam ochotę rzucić książką - w ostatniej chwili do mnie dotarło, że raczej nie da się rzucać w bohaterów, a to przecież oni mnie tak zdenerwowali...
Jakżeż to się cudownie czytało!
Po to właśnie są "dziesiątki" na skali. Dla takich książek.
Nie mam pojęcia, według jakich kryteriów tę powieść przypisać do kategorii, gatunku czy rodzaju - kompletnie zgłupiałam i jestem tym zachwycona :)
A najbardziej cieszę się z tego, że nietypowa kompozycja i zaskakujące podejście do konwencji zapisywania np. dialogów (bez interpunkcji, bez w ogóle żadnej wskazówki,...
2017-06-03
Rewelacja! Nie mam pojęcia, do jakiego gatunku tę książkę zaliczyć i przyjemnie mi z taką niewiedzą.
To nie jest - wbrew tytułowi, okładce i opiniom - powieść marynistyczna. To jest powieść obyczajowa, studium charakterów, traktat okołoreligijno-filozoficzno-ewolucyjny, historia awanturniczo-piracka z XIX wieku i popis sarkazmu pana kapitana. Całość niestarannie przebrano za powieść marynistyczną :)
Dawno nie oszczędzałam książki od połowy, żeby wystarczyła mi na dłużej.
Dodatkowym powodem zachwytu jest odkrywcze podejście do przekładu - każdy z narratorów mówi własnym, specyficznym językiem, bo każdego przekładał inny tłumacz. Fantastyczny pomysł i doskonałe moim zdaniem wykonanie.
Rewelacja! Nie mam pojęcia, do jakiego gatunku tę książkę zaliczyć i przyjemnie mi z taką niewiedzą.
To nie jest - wbrew tytułowi, okładce i opiniom - powieść marynistyczna. To jest powieść obyczajowa, studium charakterów, traktat okołoreligijno-filozoficzno-ewolucyjny, historia awanturniczo-piracka z XIX wieku i popis sarkazmu pana kapitana. Całość niestarannie przebrano...
Mistrzostwo świata po raz kolejny. Ze szczególnym uwzględnieniem opisów dotyczących buddyzmu, które mnie wzruszyły i rozbawiły jednocześnie.
Uwielbiam książki, które są nienachalnie mądre. Autor zarzuca mnóstwo haczyków, zadaje pytania i kwestionuje stereotypy, ale nawet nie przechodzi obok dydaktyzmu i propagandy. Rewelacja!
Zarzucić mogę tylko to, że jest za krótka. Książki Moore'a są za krótkie z definicji, ot co.
Mistrzostwo świata po raz kolejny. Ze szczególnym uwzględnieniem opisów dotyczących buddyzmu, które mnie wzruszyły i rozbawiły jednocześnie.
więcej Pokaż mimo toUwielbiam książki, które są nienachalnie mądre. Autor zarzuca mnóstwo haczyków, zadaje pytania i kwestionuje stereotypy, ale nawet nie przechodzi obok dydaktyzmu i propagandy. Rewelacja!
Zarzucić mogę tylko to, że jest za krótka....