-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2016-10-29
2017-04-17
Z twórczością Doroty Gąsiorowskiej po raz pierwszy spotkałam się w zeszłym roku, gdy w moje ręce wpadła "Primabalerina". Książka okazała się strzałem w dziesiątkę, do końca byłam ciekawa, jakie tajemnice rodzinne odkryje główna bohaterka. Nie inaczej jest w przypadku "Antykwariatu spełnionych marzeń", autorka zadbała o to, aby czytelnik nie mógł narzekać na nudę. Akcja toczy się wartko, a z każdą kolejną kartą powieści na jaw wychodzą kolejne tajemnice skrywane przez głównych bohaterów.
Emilia ukończyła polonistykę, jednak na co dzień pracuje w antykwariacie pana Franciszka. W wolnych chwilach pisze do szuflady i dzieli się swoją twórczością z najlepszą przyjaciółką. Jej relacje z matką nie układają się najlepiej, Lili bowiem nigdy nie przykładała zbyt dużej wagi do macierzyństwa. Nawet dziś, gdy dobiega pięćdziesiątki, nie przestaje nawiązywać krótkotrwałych romansów. Na szczęście Emilia zawsze mogła liczyć na miłość ojca, swojej macochy, pana Franciszka i nieżyjącej już opiekunki, Zosi.
Pewnego dnia Emilia wyjeżdża nad morze, do swojego ojca. Podczas spaceru z psem dochodzi do latarni, w której mieszka przystojny nieznajomy. Szymon wpada w oko Emilii. Gdy ta zjawia się w domu i opowiada o spotkaniu w latarni, Róża wpada w szał. Dziewczyna jest zaskoczona, jej macocha bowiem zawsze była osobą opanowaną. Co wyprowadziło panią doktor z równowagi?
Po powrocie do rodzinnego Krakowa Emilia spotyka w kuchni nieznajomego mężczyznę. Jest nim Grześ, młody kochanek jej matki. Mimo wszystko dziewczyna nawiązuje z nim przyjacielską relację. Franciszek namawia ją jednak do przeprowadzki. Emilia w końcu postanawia opuścić Lili i zamieszkać z właścicielem antykwariatu. Wszystko byłoby w porządku, gdyby Franciszek nie próbował jej swatać z Mikołajem, skądinąd całkiem przystojnym mężczyzną, ale bez tego "czegoś".
Na dodatek Emilia musi zmierzyć się ze zdradą swojej najlepszej przyjaciółki, która wysyła na konkurs książkę pracownicy antykwariatu pod własnym nazwiskiem. Powieść zostaje nagrodzona i ma zostać wydana na wiosnę. W kapitule konkursu zasiada Szymon, mężczyzna z latarni w Modrzewiowej. Co ciekawe, Iga przedstawia Emilii Szymona jako swojego narzeczonego.
W domu Franciszka zjawia się Sara, przyjaciółka jego zmarłej żony. Kobieta skrywa wiele tajemnic, o których nie potrafi rozmawiać. Jej zachowanie wydaje się Emilii dziwne, mimo to dziewczyna postanawia jej pomóc uporać się z demonami przeszłości.
Pełną recenzję znajdziecie na blogu: http://karminoweusta.blogspot.com/2017/04/antykwariat-spenionych-marzen-dorota.html
Z twórczością Doroty Gąsiorowskiej po raz pierwszy spotkałam się w zeszłym roku, gdy w moje ręce wpadła "Primabalerina". Książka okazała się strzałem w dziesiątkę, do końca byłam ciekawa, jakie tajemnice rodzinne odkryje główna bohaterka. Nie inaczej jest w przypadku "Antykwariatu spełnionych marzeń", autorka zadbała o to, aby czytelnik nie mógł narzekać na nudę. Akcja...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-03
Beduinki na Instagramie to książka, co do której początkowo w ogóle nie byłam przekonana. Wszystko to zasługa Tanyi Valko. Jej książki rozgrywające się w krajach muzułmańskich skutecznie mnie zniechęciły do tego rodzaju literatury. Obawiałam się, że będzie to kolejna książka o tym, o czym wszyscy wiemy. Powierzchowna, nudna i tendencyjna. Tymczasem spotkała mnie bardzo miła niespodzianka. Beduinki na Instagramie to rzetelnie ukazany obraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich – kraju pełnego sprzeczności, który może pochwalić się krótką historią państwowości. Dzięki tej książce dowiedziałam się, dlaczego w Dubaju tak dużą popularnością cieszą się social media. Kobiety bardzo dbają o swój wygląd, ale nie mogą go pokazywać. Ich mężowie, ojcowie i bracia wymagają noszenia tradycyjnych strojów – długa abaja ukrywa ich kształty, z kolei nikab zakrywa twarz. Kobiety jednak znalazły sposób na obejście zakazów – w galeriach handlowych odwiedzają łazienki, gdzie robią sobie seksowne zdjęcia, które następnie wrzucają do internetu, w tym na Instagram. Sąsiedzi i tak nie znają ich twarzy, wszak chodzą zawsze szczelnie opatulone. Z Beduinek na Instagramie dowiemy się także, co wspólnego z męskością ma tablica rejestracyjna samochodu, czy Europejki w Zjednoczonych Emiratach Arabskich muszą zakrywać twarz, gdzie można kupić wieprzowinę i piwo. Aleksandra Chrobak starała się zachować daleko idący obiektywizm. Opisuje zarówno historie szczęśliwych kobiet, które świetnie czują się w sytuacji, kiedy pełnię władzy i odpowiedzialności dzierży mężczyzna, jak i dziewczyn, które pragną wyrwać się z tego świata. Część z nich marzy o studiach i poślubieniu mężczyzny, którego naprawdę kochają. Niestety, ich los został już z góry przesądzony. Cieszę się, że natknęłam się na tę książkę. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Znak nie ma słabych pozycji literaturowych i sam w sobie stanowi gwarancję wysokiej jakości.
Beduinki na Instagramie to książka, co do której początkowo w ogóle nie byłam przekonana. Wszystko to zasługa Tanyi Valko. Jej książki rozgrywające się w krajach muzułmańskich skutecznie mnie zniechęciły do tego rodzaju literatury. Obawiałam się, że będzie to kolejna książka o tym, o czym wszyscy wiemy. Powierzchowna, nudna i tendencyjna. Tymczasem spotkała mnie bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-06
Już dawno nie czytałam tak dobrej książki, która porwałaby mnie od pierwszej do ostatniej strony. Basia jest młodą, doświadczoną przez los kobietą. Ma koleżankę, Esterę, która towarzyszy jej od przedszkola. Ta urocza brunetka to tak naprawdę niezła żmija. Wie jednak, jak używać uroku osobistego. W rezultacie nikt nie podejrzewa jej o złe intencje. Estera odbiła Basi trzech narzeczonych. Od tamtej pory główna bohaterka skrywa się przed mężczyznami pod zwojami materiałów. Gdy dostaje w spadku kota, a jej ojciec okazuje się uczulony na sierść mruczka, wyjeżdża do Miasteczka, aby zaopiekować się mieszkaniem ciotki Aldony, która pracuje w Niemczech. W Miasteczku znajduje pracę w biurze matrymonialnym. Jej szefowa jest specyficzna i trudna, ale też dość rzeczowa. Nie można jej odmówić głowy na karku. Równolegle do pracy w biurze zostaje przyjęty Jacek, mężczyzna, który nie umie zagrzać miejsca w żadnej firmie. Tych dwoje czeka mnóstwo przygód. Kto powiedział, że kojarzenie par musi być nudne? Czytając tę książkę, często się śmiałam. "Biuro M" powinno stać się inspiracją do nakręcenia komedii:) Dobra, pozytywna książka.
Już dawno nie czytałam tak dobrej książki, która porwałaby mnie od pierwszej do ostatniej strony. Basia jest młodą, doświadczoną przez los kobietą. Ma koleżankę, Esterę, która towarzyszy jej od przedszkola. Ta urocza brunetka to tak naprawdę niezła żmija. Wie jednak, jak używać uroku osobistego. W rezultacie nikt nie podejrzewa jej o złe intencje. Estera odbiła Basi trzech...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZawsze z niecierpliwością czekam na nową powieść Magdaleny Kordel. Jej książki są zawsze świetnie napisane i intrygują czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Bo nadal cię kocham to kolejny tom serii Malownicze. Został on poświęcony głównie Leontynie, starszej pani prowadzącej Kuferek. Bliżej z jej historią mieliśmy okazję zapoznać się w „Tajemnicy bzów”. Pojawia się też Magda. Tym razem zajmuje się opieką nad swoją malutką córeczką, Zofią Marianną oraz trojgiem przysposobionych dzieci. Równolegle prowadzi księgarnię. Pewnej nocy dzięki rozmowie ze starszą, adoptowaną córką, odkrywa, że z Leontyną dzieje się coś złego. Ta dziarska staruszka, dla której Kuferek był oczkiem w głowie, nieoczekiwanie zaniedbuje swój sklep. Od dawna nie pojawiła się w nim nowa wystawa, na dodatek jest on często zamknięty. Co odebrało Leontynie energię do działania? Czy uda się jej odzyskać dawną witalność? Co wspólnego z tym wszystkim mają zagraniczne listy? Jak na Leontynę wpłynie pojawienie się w Malowniczem nowej mieszkanki?
Zawsze z niecierpliwością czekam na nową powieść Magdaleny Kordel. Jej książki są zawsze świetnie napisane i intrygują czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Bo nadal cię kocham to kolejny tom serii Malownicze. Został on poświęcony głównie Leontynie, starszej pani prowadzącej Kuferek. Bliżej z jej historią mieliśmy okazję zapoznać się w „Tajemnicy bzów”. Pojawia się...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-29
Lubię literaturę skandynawską. "Bogini zemsty" trzymała w napięciu do ostatniej strony. Od początku wiedziałam, że Britt nie odpowiada za podpalenie. Podejrzewałam Ulrika i jego kochankę. Sprawa związana z zabójstwem Nicka Hartmanna była równie interesująca. Choć wszystko wskazywało na Rockersów, w pewnym momencie zaczęłam podejrzewać męża Britt. Skoro ukrywał konto na wyspie Man, mógł pozbyć się importera podrabianych mebli.
Podpalenie samochodu Louise i groźby adresowane do wdowy po Hartmannie wzmocniły atmosferę grozy i niepewności.
Nie brakowało też wątków psychologicznych. Pani komisarz obawiała się zobowiązań, dlatego na każdym kroku podkreślała, iż sprawuje tymczasową opiekę nad Jonasem. Kima traktowała przedmiotowo.
Pod koniec powieści dowiadujemy się, iż jej tytuł jest przewrotny. Tytułową "boginią zemsty" okazał się nieślubny syn Ulrika, który nie wiedział, że podpalając barak, krzywdzi swoich kolegów. Zakończenie okazało się dla mnie sporą niespodzianką.
Lubię literaturę skandynawską. "Bogini zemsty" trzymała w napięciu do ostatniej strony. Od początku wiedziałam, że Britt nie odpowiada za podpalenie. Podejrzewałam Ulrika i jego kochankę. Sprawa związana z zabójstwem Nicka Hartmanna była równie interesująca. Choć wszystko wskazywało na Rockersów, w pewnym momencie zaczęłam podejrzewać męża Britt. Skoro ukrywał konto na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-01
Nie przepadam za łzawymi historiami. Hanna Cygler udowodniła, że lektura adresowana do kobiet nie musi być mdła i tendencyjna.
Historia trzech przyjaciółek wciągnęła mnie do tego stopnia, że "Bratnie dusze" pochłonęłam w jeden wieczór. Z napięciem śledziłam dzieje związku Aldony i Marczyńskiego. Od samego początku podejrzewałam, że mężczyzna ma złe zamiary. Ta powieść doskonale ukazuje błąd, który popełnia wiele kobiet. Niektóre z nas zakochując się, zapominają o znajomych i rodzinie, odstawiają ich na boczny tor. Osoby, które decydują się na dostosowanie swojego życia do oczekiwań partnera, często budzą się z ręką w nocniku. Skupiając się na jednej osobie, tracimy trzeźwe spojrzenie i nie potrafimy dostrzec niepokojących sygnałów.
Postać Misi przypadła mi do gustu. Lubię silne, zdecydowane kobiety, które nie boją się wyzwań. Misia nie zostawiła swojej przyjaciółki w potrzebie. Wiele ryzykowała, usiłując poznać historię Marczyńskiego.
Hanna Cygler doskonale łączy wątki emocjonalne z sensacyjnymi.
Nie przepadam za łzawymi historiami. Hanna Cygler udowodniła, że lektura adresowana do kobiet nie musi być mdła i tendencyjna.
Historia trzech przyjaciółek wciągnęła mnie do tego stopnia, że "Bratnie dusze" pochłonęłam w jeden wieczór. Z napięciem śledziłam dzieje związku Aldony i Marczyńskiego. Od samego początku podejrzewałam, że mężczyzna ma złe zamiary. Ta powieść...
2018-05-19
"Cała ja" to naprawdę świetnie skonstruowana powieść obyczajowa, która wciąga od pierwszej strony. Tematyka tej książki jest mi niezwykle bliska, wiąże się bowiem z miłością, przyjaźnią i problemami, które spotykają każdego z nas. Z przyjemnością przeczytam wcześniejsze powieści Augusty Docher. Niestety, wcześniej nie miałam do czynienia z jej twórczością.
Po pełną recenzję zapraszam tutaj: http://karminoweusta.blogspot.com/2018/05/caa-ja-augusta-docher.html
"Cała ja" to naprawdę świetnie skonstruowana powieść obyczajowa, która wciąga od pierwszej strony. Tematyka tej książki jest mi niezwykle bliska, wiąże się bowiem z miłością, przyjaźnią i problemami, które spotykają każdego z nas. Z przyjemnością przeczytam wcześniejsze powieści Augusty Docher. Niestety, wcześniej nie miałam do czynienia z jej twórczością.
Po pełną...
2019-07-25
Elżbieta Rodzeń dysponuje lekkim piórem, przez co powieść Chłopak, którego nie było czyta się bardzo przyjemnie. Na uwagę zasługuje ukazanie potęgi miłości, której niestraszna nawet choroba. Tajemnice z przeszłości intrygują i są wyjaśniane stopniowo. Niewątpliwie powieści Elżbiety Rodzeń zasługują na uwagę przez to, iż są silnie nakierowane na emocje.
Elżbieta Rodzeń dysponuje lekkim piórem, przez co powieść Chłopak, którego nie było czyta się bardzo przyjemnie. Na uwagę zasługuje ukazanie potęgi miłości, której niestraszna nawet choroba. Tajemnice z przeszłości intrygują i są wyjaśniane stopniowo. Niewątpliwie powieści Elżbiety Rodzeń zasługują na uwagę przez to, iż są silnie nakierowane na emocje.
Pokaż mimo to2015-06-08
Ostatnimi czasy nie mam szczęścia do kryminałów, odnoszę wrażenia, że wydawnictwa stawiają na powieści, które są do siebie zbyt podobne. W rezultacie zanim na dobre pogrążę się w lekturze, już jestem w stanie przewidzieć jej zakończenie. Inaczej jest w przypadki "Chłopca w lesie". Nie jest to powieść, której można zarzucić sztampowość i nudną narrację. Nieustanne zwroty akcji sprawiają, że książka trzyma w napięciu do ostatniej strony. Czytelnik cały czas zadaje sobie pytanie, jaki będzie następny krok Elizabeth i czy Tommy, główny bohater i autor powieści kryminalnych, w końcu stawi czoła kobiecie, która zdeterminowała jego dorosłe życie. Pomimo upływu czasu mężczyzna nie potrafi znaleźć w sobie dość odwagi, aby wyrwać się spod jej wpływów i wbrew swojej woli staje się wspólnikiem kolejnych zbrodni.
Nazwa serii w pełni odzwierciedla idee i przesłanie książki Cartera Wilsona. Jakie są granice zła? Czy zbrodni dopuszcza się tylko ten, kto zadaje śmiertelny cios czy również obserwator, który ze strachu nie robi nic, by zapobiec tragedii? Ile osób musi zginąć, by Tommy w końcu przestał się bać utraty świetnej pozycji i zrobił porządek z Elizabeth? Dlaczego mężczyzna zamiast powiadomić policję, decyduje się wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę? Czy w sytuacji, gdy zagrożone jest życie i bezpieczeństwo bliskich, człowiek potrafi przekroczyć własne granice i zabić niedoszłego oprawcę?
"Chłopiec w lesie" niewątpliwie skłania do refleksji i zadania sobie wielu istotnych pytań. Polecam tę powieść każdemu, kto lubi dreszczyk emocji i zgłębianie się w portret psychologiczny seryjnego mordercy. Elizabeth, choć ma na swoim koncie wiele makabrycznych zbrodni, jest niezwykle fascynującym przypadkiem, który warto zgłębić.
Choć główny bohater został ukazany jako człowiek sukcesu, nie zdobył on mojej sympatii. Uważam, że nie brakowało mu odwagi. Przez lata zwlekał ze zgłoszeniem sprawy policji, ponieważ Elizabeth była jego muzą.
Ostatnimi czasy nie mam szczęścia do kryminałów, odnoszę wrażenia, że wydawnictwa stawiają na powieści, które są do siebie zbyt podobne. W rezultacie zanim na dobre pogrążę się w lekturze, już jestem w stanie przewidzieć jej zakończenie. Inaczej jest w przypadki "Chłopca w lesie". Nie jest to powieść, której można zarzucić sztampowość i nudną narrację. Nieustanne zwroty...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-08-04
Nazwa wydawnictwa doskonale odzwierciedla wartość książki. Rzeczywiście trafiłam na dobrą literaturę, z którą spędziłam deszczowe, sierpniowe popołudnie. Książkę czyta się jednym tchem.
Antoni Topola pracuje na uczelni jako adiunkt. Jest osoba, która na co dzień nie wychyla się poza szereg. Gdy go poznajemy, znajduje się w trakcie rozwodu. Dowiadujemy się również, iż mężczyzna był kochankiem profesor Szymuli. Kobieta traktowała go przedmiotowo. Topola służył jej do zaspokajania potrzeb seksualnych. Gdy dowiaduje się, że prof. Jarecki nie może jechać na konferencję do Wiednia i na swojego zastępcę wybiera Antoniego, nie może pogodzić się z jego decyzją. W rozmowie z kochankiem ukazuje swoje wrogie oblicze.
W Wiedniu życie historyka zmienia się o 180 stopni. Pierwszego dnia znajduje ciało mężczyzny, który uchodzi za konesera sztuki. Topola nie darzy go sympatią, ponieważ zdaje sobie sprawę, że nieboszczyk swoją kolekcję zawdzięcza nazistowskim rabusiom.
Naukowiec zgłasza sprawę recepcjoniście i od tej pory staje się głównym podejrzanym o kradzież szkicu Schielego. Podczas przesłuchań pozostaje przy pierwotnej wersji wydarzeń.
Równolegle Topola zaprzyjaźnia się z czeskim profesorem Karlem Prochazką i poznaje Magdę. Między Antonim a kobietą powstaje więź emocjonalna. Mężczyzna nie dąży do kontaktów seksualnych. Po raz pierwszy może przekonać się, czym jest bliskość drugiego człowieka. Magda cierpi po stracie dziecka. Gdy synek zmarł z powodu sepsy, jej mąż zaczął się od niej oddalać. Problemy w związku zbliżają Magdę do Topoli.
Antoni na konferencji wykazał się niesubordynacją. Początkowo opóźniał wyjazd autobusu i przedwcześnie opuszczał salę wykładową. Ze względu na przesłuchanie niemal spóźnił się na własny odczyt. Po przedstawieniu referatu przygotowanego przez profesora Jareckiego, wygłasza wykład poświęcony korzeniom nazizmu. Jest on niewygodny dla gospodarzy, ponieważ przypomina o winie Austriaków. Jego odwaga i nonkorfizm spotykają się z ciepłym przyjęciem Żyda, który wcześniej był wrogo nastawiony do Antoniego.
W książce nie brakuje opisów dzieł sztuki i wątków historycznych. Choć nie jestem miłośniczką tych drugich, powieść okazała się ciekawą lekturą.
Nazwa wydawnictwa doskonale odzwierciedla wartość książki. Rzeczywiście trafiłam na dobrą literaturę, z którą spędziłam deszczowe, sierpniowe popołudnie. Książkę czyta się jednym tchem.
Antoni Topola pracuje na uczelni jako adiunkt. Jest osoba, która na co dzień nie wychyla się poza szereg. Gdy go poznajemy, znajduje się w trakcie rozwodu. Dowiadujemy się również, iż...
2016-07-24
Bardzo lubię reportaże Wacława Radziwinowicza przybliżające specyfikę Rosji. W "Creme de la Kreml" autor starał się zachować obiektywizm. Pokazuje zarówno podejście przeciwników Polski, którzy pragną zafałszować niekorzystne dla nich karty historii, ale też naszych przyjaciół, którzy pragną poznać prawdę nt. Katynia. Tych drugich jest zdecydowanie więcej. Wszak zwykli Rosjanie są nam bardzo bliscy mentalnie i kulturowo. Niestety, nie zawsze mogą wyrażać swoje poglądy. Za dociekliwie śledztwa wielu niezależnych dziennikarzy zostało zamordowanych. Specyficzna jest też Cerkiew, która z jednej strony apeluje do Putina o nieniszczenie nielegalnej żywności zachodniej, z drugiej opowiada się po stronie represji, autorów dziwnych, antydemokratycznych ustaw. Rosja to kraj bardzo złożony, co najlepiej widać po podejściu do aneksji Krymu. Pomimo nieustannej propagandy część społeczeństwa nadal uważa, że Krym należy do Ukrainy. Przy okazji poznajemy też historie związane z przejęciem medialnej grupy muzycznej, w skład której wchodzi m.in. popularna telewizja Ru.TV. Po przejęciu przez ludzi Putina miałaby stać się kolejną tubą propagandowo-patriotyczną.
Bardzo lubię reportaże Wacława Radziwinowicza przybliżające specyfikę Rosji. W "Creme de la Kreml" autor starał się zachować obiektywizm. Pokazuje zarówno podejście przeciwników Polski, którzy pragną zafałszować niekorzystne dla nich karty historii, ale też naszych przyjaciół, którzy pragną poznać prawdę nt. Katynia. Tych drugich jest zdecydowanie więcej. Wszak zwykli ...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-09-26
Bardzo lubię czytać książki o sytuacji współczesnej Rosji. Nasz wschodni sąsiad nie przestaje mnie fascynować. Staram się rozumieć mentalność Rosjan, ich tradycję i kulturę. Gdy z Magazynu Świątecznego Gazety Wyborczej dowiedziałam się, że nakładem Agory ukazuje się reportaż będący zapiskiem 3-dniowych rozmów Adama Michnika z Aleksiejem Nawalnym, postanowiłam się z nim zapoznać. Choć Dialogi to książka stosunkowo cienka, pełna jest ciekawych informacji. To autentyczna rozmowa Michnika z Nawalnym. Dość symboliczna. Oto człowiek zasłużony dla polskiej demokracji udziela cennych wskazówek liderowi rosyjskiej opozycji. Kim w rzeczywistości jest Aleksiej Nawalny? Dla zachodnich mediów stanowi on zagrożenie, ponieważ jego nacjonalistyczne przekonania wydają się być silnie powiązane z ideologią Józefa Stalina. W rzeczywistości jednak Nawalny jest człowiekiem demokracji i zachodnich wartości. Nie zamierza atakować państw ościennych, powiększając terytorium Rosji. Pragnie w pełni wykorzystać potencjał swojego kraju. Ponadto do imigrantów odnosi się z szacunkiem, pragnie poprawić ich sytuację, wprowadzając wizy. Dziś wielu Uzbeków i Kazachów pracuje na czarno na rosyjskich budowach. Gdy dochodzi do wypadku, taki człowiek jest zdany praktycznie na siebie. Nawalny żąda wiz, które gwarantowałyby przybyszom prawo do leczenia. Michnik opowiada Nawalnemu o Komitecie Obrony Robotników, Aleksandrze Kwaśniewskim i porozumieniu Okrągłego Stołu. Nawalny dzieli się z nim swoimi spostrzeżeniami nt. tradycyjnych wartości Rosjan, którzy deklarują jedno, a robią drugie. W Dialogach poruszono liczne kwestie historyczne - powstanie styczniowe, II wojnę światową, Katyń, komunizm, ale też aneksję Krymu. Aleksiej Nawalny i Michnik są zgodni - aby wyjść z obecnego impasu potrzebne jest prawidłowo przeprowadzone referendum. To mieszkańcy Krymu powinni opowiedzieć się po stronie Rosji lub Ukrainy. Nawalny zwraca też uwagę na problem lustracji, choć jego wizja znacznie różni się od oczekiwań Michnika, panowie są zgodni co do tego, że rozliczeń z przeszłością powinni dokonać sędziowie, nie politycy. Książka napisana przystępnym językiem, jeśli nie znałam jakiejś postaci historycznej, mogłam skorzystać ze słowniczka z tyłu książki, który gorąco polecam.
Bardzo lubię czytać książki o sytuacji współczesnej Rosji. Nasz wschodni sąsiad nie przestaje mnie fascynować. Staram się rozumieć mentalność Rosjan, ich tradycję i kulturę. Gdy z Magazynu Świątecznego Gazety Wyborczej dowiedziałam się, że nakładem Agory ukazuje się reportaż będący zapiskiem 3-dniowych rozmów Adama Michnika z Aleksiejem Nawalnym, postanowiłam się z nim...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-13
Marzena Rogalska jest dziennikarką z powołania, o czym miałam okazję przekonać się wielokrotnie. Książki zaczęła pisać z wewnętrznej potrzeby serca, o czym opowiedziała na Opolskim Festiwalu Książki. Spotkanie z nią okazało się niezwykle inspirujące. Jestem pod wrażeniem jej osobowości i bezpośredniości. Muszę przyznać, że z niecierpliwością czekałam na trzecią część przygód Agaty. Pozostałe dwie już przeczytałam dawno temu. Podczas Festiwalu Książki Marzena Rogalska poinformowała czytelników, że trzeciej części możemy spodziewać się jesienią. Tak też się stało. O czym opowiada Druga miłość?
http://karminoweusta.blogspot.com/2018/11/druga-miosc-marzena-rogalska.html
Marzena Rogalska jest dziennikarką z powołania, o czym miałam okazję przekonać się wielokrotnie. Książki zaczęła pisać z wewnętrznej potrzeby serca, o czym opowiedziała na Opolskim Festiwalu Książki. Spotkanie z nią okazało się niezwykle inspirujące. Jestem pod wrażeniem jej osobowości i bezpośredniości. Muszę przyznać, że z niecierpliwością czekałam na trzecią część...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-01
Czytałam już wiele powieści świątecznych. Jedne miały wątek kryminalny, drugie romantyczny, a trzecie dotyczyły niesienia pomocy potrzebującym. Nie spotkałam się jednak z taką książką jak „Godzina zagubionych słów”. Ten tytuł stanowi połączenie elementów powieści świątecznej z atmosferą Wszystkich Świętych. To kolejna książka Nataszy Sochy, którą miałam okazję czytać i nie zawiodłam się na autorce. Po raz pierwszy zetknęłam się z jej twórczością przy okazji powieści „Troje na huśtawce”. Ta bardzo mnie ujęła poruszaniem niezwykle aktualnej tematyki. Natasza Socha tak już ma, że pisze o tym, czym żyjemy na co dzień.
Chyba każdy z nas ma taką bliską osobę, która odeszła z tego świata, nie udzieliwszy odpowiedzi na wiele intrygujących nas pytań. Już ich nie zadamy, bo nie mamy takiej możliwości. Taką sposobność zyskują jednak bohaterowie „Godziny zagubionych słów”. Ich historie wydają się bardzo zwyczajne, wręcz swojskie. Wiele kobiet oddala się od swoich mężów, a potem dziwi je zdrada partnera. Nie każda z nas dobrze dogaduje się ze swoją matką. Czasem rodzicielka za bardzo wtrąca się do naszego życia. Nie brakuje też przyjaciół, których poróżniła kobieta, w której obydwoje się zakochali. Nie każda rodzina jest idealna, czasem jedno dziecko faworyzuje się kosztem drugiego. Sprzyja to rozpadowi więzi między rodzeństwem. Niektóre dzieci zostają porzucone przez swoje biologiczne matki. Choć zyskują kochających rodziców adopcyjnych, to czują się niekochane i niegodne miłości. Natasza Socha przybliża nam historie kilku głównych bohaterów, których z pozoru nic nie łączy, a jednak zamieszkują jedno miasto i nieustannie na siebie wpadają. Każdy z nich boryka się też ze stratą bliskiej sobie osoby. Jakie pytania zadadzą główni bohaterowie zmarłym, gdy zyskają godzinę na swobodną rozmowę o wszystkim tym, co leży im na sercu? Czy uda im się pogodzić z bliskimi i odzyskać wewnętrzny spokój?
Już dawno żadna książka tak mnie nie wzruszyła jak „Godzina zagubionych słów”. To zdecydowanie tytuł, na który trzeba mieć nastrój. Choć niesie ze sobą pozytywne przesłanie, to jednak jest też naznaczony smutkiem. Niełatwo jest bowiem mówić o śmierci i przemijaniu. To tematy, których na co dzień wolimy unikać. Po pełną recenzję zapraszam na swojego bloga: http://karminoweusta.blogspot.com/2020/10/godzina-zagubionych-sow-natasza-socha.html
Czytałam już wiele powieści świątecznych. Jedne miały wątek kryminalny, drugie romantyczny, a trzecie dotyczyły niesienia pomocy potrzebującym. Nie spotkałam się jednak z taką książką jak „Godzina zagubionych słów”. Ten tytuł stanowi połączenie elementów powieści świątecznej z atmosferą Wszystkich Świętych. To kolejna książka Nataszy Sochy, którą miałam okazję czytać i nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-02
Od pewnego czasu intensywnie uczę się języka rosyjskiego i interesują kulturą naszych wschodnich sąsiadów. Po książkę Wacława Radziwinowicza sięgnęłam podczas Festiwalu Książki w Opolu. Otworzyłam ją na pierwszej stronie i przeczytałam fragment, który mnie zainteresował. Był na tyle ciekawy, a promocja na tyle atrakcyjna, że przyniosłam książkę do domu. Czytałam ją wieczorem przed snem, ponieważ pozwalała mi oderwać się od rzeczywistości. To naprawdę wciągająca lektura, która składa się z reportaży Wacława Radziwinowicza, który do niedawna przebywał w Moskwie jako korespondent Gazety Wyborczej. Niektóre historie mnie wzruszyły, inne przeraziły, a jeszcze inne rozśmieszyły. Opowieść o kobietach wielbiących Putina i twierdzących, że ikona prezydenta zapłakała, była tak niewiarygodna, że aż zabawna. Przy okazji dowiedziałam się, że liczba znachorów w Moskwie jest tak duża, że prawdopodobnie jeden znachor ma pod sobą mniej podopiecznych niż lekarz. W książce znalazło się nawet miejsce na eurowizyjny akcent. Jeden z reportaży został poświęcony Babuszkom, które tak rewelacyjnie zaprezentowały się na scenie, że otarły się o zwycięstwo, ostatecznie zajęły drugie miejsce. Jednocześnie autor przytoczył historię rosyjskiego piosenkarza, Aleksieja Worobjowa, który wsławił się wulgarnością podczas odczytywania państw awansujących z półfinału do finału Eurowizji. Polecam zbiór reportaży Wacława Radziwinowicza wszystkim tym, którzy pragną poznać złożone mechanizmy działające w Rosji. Nasi wschodni sąsiedzi to prywatnie ludzie o wielkim sercu i wrażliwości, którzy nie mają szczęścia do władz. O tym, że nie warto się wychylać na scenie politycznej, przekonała się nawet wielka diwa - Ałła Pugaczowa, która była zbyt niezależna podczas kampanii wyborczej partii, która miała być listkiem figowym dla Putina, a okazała się prawdziwą opozycją.
Od pewnego czasu intensywnie uczę się języka rosyjskiego i interesują kulturą naszych wschodnich sąsiadów. Po książkę Wacława Radziwinowicza sięgnęłam podczas Festiwalu Książki w Opolu. Otworzyłam ją na pierwszej stronie i przeczytałam fragment, który mnie zainteresował. Był na tyle ciekawy, a promocja na tyle atrakcyjna, że przyniosłam książkę do domu. Czytałam ją...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Hanna Cygler mnie nie zawiodła. Przyzwyczaiłam się do historii, które łączą w sobie emocjonalny aspekt życia z odrobiną sensacji. W "Greckiej mozaice" nie zabrakło wątku kryminalnego. Autorka potrafi dozować napięcie. Nie przypuszczałam, że Nastek okaże się sierotą adoptowaną przez Jorgosa i Ismenę. Mężczyzna nienawidził chłopca, toteż byłam przekonana, że ojcem dziecka jest Amerykanin.
Początkowo myślałam, że "Grecka mozaika" stanowi historię córki, która po latach odnajduje ojca i poznaje sekrety rodzinne. Tymczasem spotkała mnie miła niespodzianka. Choć powieści autorstwa Hanny Cygler są adresowane do kobiet, nie mamy tutaj do czynienia z tradycyjnymi romansami. Nieprzewidywalność, jaką zapewnia nam pisarka, sprawia, że z przyjemnością pochłaniam jej powieści.
Hanna Cygler, korzystając z retrospekcji, stopniowo ukazuje nam historie poszczególnych bohaterów. Kolejne rozdziały można porównać do puzzli, z których w miarę upływu czasu układamy spójny obraz.
"Grecka mozaika" nie jest typowym romansem. Wątki miłosne przeplatają się z wydarzeniami historycznymi i elementami kryminalnymi. Choć Megi nie jest główną bohaterką powieści, nie mogłam się doczekać, kiedy poznamy szczegóły jej śmierci.
Chętnie sięgam po powieści Hanny Cygler, ponieważ autorka przedstawia historie normalnych ludzi, którzy nierzadko ulegają słabościom. Wprawdzie Jannis Kassalis budzi sympatię, ale trudno uznać go za postać o nieposzlakowanej emisji. Mężczyzna zaliczył konflikt z prawem.
Już dawno nie natknęłam się na tak interesującą książkę. Podejrzewam, że gdybym nie musiała wstawać do pracy skoro świt, pochłonęłabym ją w jeden wieczór.
Hanna Cygler mnie nie zawiodła. Przyzwyczaiłam się do historii, które łączą w sobie emocjonalny aspekt życia z odrobiną sensacji. W "Greckiej mozaice" nie zabrakło wątku kryminalnego. Autorka potrafi dozować napięcie. Nie przypuszczałam, że Nastek okaże się sierotą adoptowaną przez Jorgosa i Ismenę. Mężczyzna nienawidził chłopca, toteż byłam przekonana, że ojcem dziecka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-04
Początkowo byłam przekonana, że sięgam po babskie czytadło. Opis wydawcy sugerował, iż Elżbieta odeszła od męża i zmieniła swoje dotychczasowe życie. Nie spodziewałam się, że na pierwszych stronach powieści pojawi się trup.
"Idealne życie" okazało się wciągającym kryminałem z elementami powieści psychologicznej i obyczajowej. Książka do końca trzyma w napięciu. Długo zastanawiałam się, kto zabił Elżbietę. Nie przypuszczałam, iż samobójstwo okaże się faktem. Nie brakowało osób, które miały motyw, żeby zabić siostrę Ewy. Przez chwilę podejrzewałam nawet Kaśkę i kochankę Miczkowskiej-Iwanowicz.
Tajemnice, które odkrywała Rudnicka, sprawiły, iż pochłonęłam książkę w dwa dni. Wartka akcja stanowi jeden z atutów "Idealnego życia".
Jednocześnie powieść ukazuje trudne relacje międzyludzkie, zazdrość, alkoholizm i przemoc w rodzinie. "Idealne życie" skłania do refleksji. Często zazdrościmy innym, nie wiedząc, czego musieli się wyrzec, aby osiągnąć sukces.
Początkowo byłam przekonana, że sięgam po babskie czytadło. Opis wydawcy sugerował, iż Elżbieta odeszła od męża i zmieniła swoje dotychczasowe życie. Nie spodziewałam się, że na pierwszych stronach powieści pojawi się trup.
"Idealne życie" okazało się wciągającym kryminałem z elementami powieści psychologicznej i obyczajowej. Książka do końca trzyma w napięciu. Długo...
2020-01-25
Poradniki dotyczące związków bywają różne. Niektóre przypominają wyssane z palca moralizatorstwo, które nijak się ma do rzeczywistości. Najbardziej nie lubię książek, których autorzy kreują się na poprawnych politycznie. Ewa Z. zdecydowanie taka nie jest. Spogląda na relacje damsko-męskie tak jak większość z nas. W pełni zgadzam się z autorką, że kobieta nie powinna udawać głupszej niż jest, aby jako sierotka podbić serce jakiegoś mężczyzny. Prawdziwy facet nie boi się silnych i niezależnych kobiet. Zdaniem autorki to właśnie niezależność zapewnia nam powodzenie u mężczyzn. Panowie nie lubią kobiet pozbawionych pasji, celu w życiu, które traktują związek jako rozwiązanie ich wszystkich problemów, z finansowymi na czele.
Podoba mi się to, że autorka wyznaje podobną zasadę jak ja. Uważam, że wygląd fizyczny jest ważny. Nie da się być z kimś najcudowniejszym na świecie, jeśli nas nie pociąga fizycznie. Ewa Z. zwraca uwagę na fakt, że nawet dres może mieć seksowny fason. Warto zadbać o to, aby w domu być atrakcyjną dla partnera. Podobnie jak ona nie rozumiem kobiet, które stroją się do pracy, a w domu wyglądają byle jak. Przecież najważniejsze, aby podobać się swojemu facetowi :)
Spodobało mi się też stwierdzenie, że bycie singielką nie znaczy, że mamy problem ze sobą. Może znaczyć, że w okolicy nie ma nikogo godnego naszej uwagi. Warto mieć swoje oczekiwania i nie zaniżać własnych standardów. Nie ma sensu też poszukiwać partnera. Owszem, należy wychodzić z przyjaciółmi do ludzi, ale nie okazywać desperacji w tej kwestii. Szczęśliwa kobieta to kobieta, która lubi swoje własne towarzystwo:)
To bardzo dobry poradnik, który zaskarbił sobie moją sympatię nowoczesnym podejściem do relacji damsko-męskich:)
Poradniki dotyczące związków bywają różne. Niektóre przypominają wyssane z palca moralizatorstwo, które nijak się ma do rzeczywistości. Najbardziej nie lubię książek, których autorzy kreują się na poprawnych politycznie. Ewa Z. zdecydowanie taka nie jest. Spogląda na relacje damsko-męskie tak jak większość z nas. W pełni zgadzam się z autorką, że kobieta nie powinna udawać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo świetny poradnik psychologiczny, który kompleksowo przybliża problem lęku przed bliskością. Wbrew pozorom jest on dość mocno rozpowszechniony w naszym społeczeństwie. Czasem manifestuje się ucieczką w pracę lub w hobby, czasem osoba dotknięta tym strachem obraża swojego partnera. Co ciekawe, najmniej przyjemne rzeczy mają miejsce wówczas, gdy w związku dobrze się dzieje. To bowiem rodzi poczucie bliskości, odpowiedzialności i zobowiązań. A osoba, która boi się bliskości, za wszelką sprawę pragnie ich uniknąć. Aby osiągnąć cel, ucieka się do różnych środków, które osobie o bezpiecznym stylu przywiązania mogą wydawać się dość dziwne. Osoby bojące się bliskości zachowują się nieprzewidywalnie. To nie są dobrzy partnerzy, gdyż związek z nimi staje się źródłem cierpienia oraz spadku samooceny. Nawet osoba, która nigdy nie była zazdrosna, przy nich staje się podejrzliwa i nierzadko jest to uzasadnione. Tacy ludzie potrafią bowiem walczyć z bliskością, uciekając się do zdrady. Stefanie Stahl uświadamia nas, że nie każdy jest zdolny do miłości. Lęk przed bliskością często ma swoje podstawy w dzieciństwie. Można z nim walczyć, ale trzeba tego chcieć. Jak nie bać się bliskości? wskazuje sposoby, dzięki którym można zapanować nad strachem. Pokazuje też, jak powinni sobie radzić z emocjami partnerzy osób dotkniętych lękiem przed bliskością. Taka relacja jest bowiem szalenie wyniszczająca psychicznie. Dlatego czasem lepiej ją zakończyć, niż nadal w niej tkwić. Szanse na to, że partner się zmieni, przeczyta poradnik Stahl, zapisze się na psychoterapię, są stosunkowo niewielkie. On nie zrobi tego dla ukochanej osoby, tylko dla siebie, a rzadko kiedy czuje potrzebę zmiany.
To świetny poradnik psychologiczny, który kompleksowo przybliża problem lęku przed bliskością. Wbrew pozorom jest on dość mocno rozpowszechniony w naszym społeczeństwie. Czasem manifestuje się ucieczką w pracę lub w hobby, czasem osoba dotknięta tym strachem obraża swojego partnera. Co ciekawe, najmniej przyjemne rzeczy mają miejsce wówczas, gdy w związku dobrze się dzieje....
więcej mniej Pokaż mimo to
Uwielbiam twórczość Magdaleny Kordel, dlatego też "Anioła do wynajęcia" wyczekiwałam niecierpliwie. Na szczęście mogłam przeczytać go przedpremierowo i poczuć atmosferę zbliżającego się Bożego Narodzenia. "Anioł do wynajęcia" zasługuje na miano współczesnej "Opowieści wigilijnej". Książka skłania do refleksji i uświadamia nam, że tak naprawdę magii Bożemu Narodzeniu dodają ludzie, z którymi spędzamy święta.
"Anioł do wynajęcia" to historia 18-letniej Michaliny, którą prześladuje pech. Najpierw osierociła ją matka, potem ojciec zajął się nową partnerką. Wprawdzie Michalinę wychowywała babcia ze strony mamy, która bardzo kochała dziewczynę i opłacała jej dodatkowe lekcje plastyki, ale ta także odeszła przedwcześnie. Dziewczyna jej śmierć postanawia odreagować na wakacjach z dala od domu. Niestety, letnia przygoda oprócz miłych wspomnień pozostawia też spory kłopot. Gdy o wszystkim dowiaduje się macocha nastolatki, próbuje rozwiązać problem, na co jednak nie godzi się Michalina. Nastolatka ucieka z domu i staje się osobą bezdomną. Całymi dniami błąka się po ulicach Warszawy. Pod koniec listopada wstępuje do kościoła i prosi Boga o zesłanie jej anioła. Gdy wychodzi ze świątyni, staje się świadkiem wypadku starszej pani. Wraz z tajemniczym mężczyzną odprowadza kobietę do jej domu. Jak potoczą się dalsze losy Michaliny? Czy na czas zimy znajdzie ciepły kąt? Jaką tajemnicę skrywa? Co popchnęło ją do ucieczki z domu? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w najnowszej powieści Magdaleny Kordel.
Uwielbiam twórczość Magdaleny Kordel, dlatego też "Anioła do wynajęcia" wyczekiwałam niecierpliwie. Na szczęście mogłam przeczytać go przedpremierowo i poczuć atmosferę zbliżającego się Bożego Narodzenia. "Anioł do wynajęcia" zasługuje na miano współczesnej "Opowieści wigilijnej". Książka skłania do refleksji i uświadamia nam, że tak naprawdę magii Bożemu Narodzeniu dodają...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to