-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik1
-
ArtykułyTargi Książki i Mediów VIVELO już 16–19 maja w Warszawie. Jakie atrakcje czekają na odwiedzających?LubimyCzytać1
-
ArtykułyCzternaście książek na nowy tydzień. Silne emocje gwarantowane!LubimyCzytać2
-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant8
Biblioteczka
2014-08-28
2015-01-19
2014-02-03
2014-03-23
2013-12-29
Mimo, że to debiut, książka znacznie lepiej napisana niż "Szmaragdowa tablica", która przyniosła autorce taki sukces. Może sama historia "Wiedeńskiej gry" nie jest tak urzekająca, ale jeżeli chodzi o warsztat, nie mam tej pozycji nic do zarzucenia.
Ta powieść jest dla cierpliwych, akcja rozkręca się z czasem i nie ma porywających zwrotów. Jednak właśnie pozorny spokój książki bardzo mnie wciągnął. W pewnym momencie nie potrafiłam się wręcz oderwać i żal mi było, że już blisko końca. Samo zakończenie jest z charakteru tych bajkowych, ale czasem miło przeczytać historię, która dobrze się kończy.
Mimo, że to debiut, książka znacznie lepiej napisana niż "Szmaragdowa tablica", która przyniosła autorce taki sukces. Może sama historia "Wiedeńskiej gry" nie jest tak urzekająca, ale jeżeli chodzi o warsztat, nie mam tej pozycji nic do zarzucenia.
Ta powieść jest dla cierpliwych, akcja rozkręca się z czasem i nie ma porywających zwrotów. Jednak właśnie pozorny spokój...
2014-02-19
2007-10-16
Jest to jedna z książek kanonów mojego życia. Przeczytałam ją jako młoda dziewczyna, a później jeszcze wielokrotnie. I za każdym razem uczę się czegoś nowego.
Książka idealna dla kobiet, bo pozwala rozmarzyć się na odwiecznie piękny temat "ach, jak on ją kochał...", bo kochał rzeczywiście niesamowicie. Książka idealna dla każdego, bo uczy wielu rzeczy, a przede wszystkim tego, że nawet uczucie tak wielkie jak Rhetta Butlera można zabić. Za wszystko w życiu się płaci a jeżeli nie "złapie się" czegoś w porę, przegapi się szansę, to ona "przeminie z wiatrem", przeminie bezpowrotnie.
Jeszcze milion innych rzeczy w tej książce może zachwycić, ja wspomnę o jednej tylko. O przyjaźni i o całym dobru tego świata, które uosabia Melania. Ona nie byłą głupia, ona nie była naiwna, ona była mądra. Ale takiej mądrości nie można się nauczyć, z nią trzeba się urodzić. Świat dzisiejszy ani takiej mądrości nie ceni, ani nie uświadamia sobie, że jest mądrością najwyższą, bo nazywa ją słabością. A jednak, warto o taką mądrość walczyć.
Każdemu, kto jeszcze się waha, czy przeczytać, mówię tak, przeczytać i to od razu :)
Jest to jedna z książek kanonów mojego życia. Przeczytałam ją jako młoda dziewczyna, a później jeszcze wielokrotnie. I za każdym razem uczę się czegoś nowego.
Książka idealna dla kobiet, bo pozwala rozmarzyć się na odwiecznie piękny temat "ach, jak on ją kochał...", bo kochał rzeczywiście niesamowicie. Książka idealna dla każdego, bo uczy wielu rzeczy, a przede wszystkim...
2011-11-13
2011-09-07
Zaliczam się do grona osób oczarowanych tą książką. Może to dlatego, że Afryka zawsze mnie pasjonowała i sama chciałabym przeżyć taką przygodę jak Kinga.
Dla mnie ta książka ma duszę, porwała mnie kolorowa i piękna Afryka, śliczne zdjęcia i prostota z jaką Kinga opowiada swoje przygody.
Koniec wywołał u mnie łzy, że tak kończy się przygoda Kingi z życiem, z podróżami, z Afryką. Nie jest to arcydzieło, ale mnie porwało.
Zaliczam się do grona osób oczarowanych tą książką. Może to dlatego, że Afryka zawsze mnie pasjonowała i sama chciałabym przeżyć taką przygodę jak Kinga.
Dla mnie ta książka ma duszę, porwała mnie kolorowa i piękna Afryka, śliczne zdjęcia i prostota z jaką Kinga opowiada swoje przygody.
Koniec wywołał u mnie łzy, że tak kończy się przygoda Kingi z życiem, z podróżami, z...
2013-04-17
2011-04-05
2014-01-29
Długo zwlekałam z przeczytaniem tej książki, bo wydawało mi się, że skoro to jedna z pierwszych Link, może być gorsza. Ale wydawało mi się absolutnie źle.
Książka jest świetna. Trochę skojarzyła mi się ze starym serialem "Porucznik Columbo", bo tam na początku odcinka widz dowiaduje się, kto jest mordercą i obserwuje w jaki sposób dochodzi się prawdy. Bardzo podoba mi się taki sposób konstruowania akcji, a "Szarlotce" wyszło to świetnie.
Książka napisana jest genialnie. Praktycznie ciągle podczas czytania pociły mi się ręce ze strachu. Tym co odróżnia tą pozycję od innych tej autorki, jest również pewna przypadkowość z jaką mamy do czynienia. Zazwyczaj u Link mordercą jest osoba o psychopatycznych skłonnościach, ale z najbliższego otoczenia bohaterów. Tutaj mamy do czynienia z przypadkowym przecięciem się dróg postaci. Postać tytułowego wielbiciela wykreowana jest bardzo dobrze. Prawdziwy psychopata, nic dodać nic ująć.
Decydując się na taki rozwój wydarzeń (szybkie uświadomienie czytelnika, kto jest mordercą), autorka uniknęła również konieczności pisania wstrząsającego zakończenia, co nic nie ujmuje tej książce, wręcz odwrotnie.
Nie mam się do czego przyczepić. Świetnie napisany thriller. Polecam wszystkim "wielbicielom" ;) tego typu literatury.
Długo zwlekałam z przeczytaniem tej książki, bo wydawało mi się, że skoro to jedna z pierwszych Link, może być gorsza. Ale wydawało mi się absolutnie źle.
Książka jest świetna. Trochę skojarzyła mi się ze starym serialem "Porucznik Columbo", bo tam na początku odcinka widz dowiaduje się, kto jest mordercą i obserwuje w jaki sposób dochodzi się prawdy. Bardzo podoba mi się...
2007-11-20
Jak dla mnie ta książka jest sprofanowaniem Agathy Christie i jej pomysłu na postać Herculesa Poirota. Przeczytałam wszystkie jej książki, których głównym bohaterem jest właśnie ów detektyw i nie potrafię się pogodzić z tym, że ktoś zdecydował się popełnić TAKĄ książkę. Owszem, sama w sobie pewnie nie jest zła. Nawet nie potrafię tego ocenić. Tylko, że bohaterem jej jest mężczyzna, może nawet nazwijmy go detektywem, ale tym co go łączy z Poirotem jest tylko imię i nazwisko. To jest postać zupełnie inna. I w sumie nie ma się co temu dziwić, bo nie można po prostu "skopiować" postaci i umieścić jej w centrum kolejnej zbrodni, upierając się cały czas, że to ta sama osoba tylko dlatego, że ma wielkie wąsy, jajowatą głowę i mówi o "małych szarych komórkach".
Bardzo mi "zgrzytał" podczas czytania Hercules Poirot, jakiego wykreowała pani Sophie Hannah. Sięgnęłam po książkę z ciekawości i z uwielbienia do postaci tego detektywa, ale żałuję. Bo książka ogromnie mnie zirytowała... Takich rzeczy nie powinno się robić wierny fanom :). Nie polecam osobom, które znają i kochają twórczość Christie. Może jedynie tylko tym, którzy sięgną po nią jak po każdy inny kryminał, nie znając postaci głównego bohatera.
Jak dla mnie ta książka jest sprofanowaniem Agathy Christie i jej pomysłu na postać Herculesa Poirota. Przeczytałam wszystkie jej książki, których głównym bohaterem jest właśnie ów detektyw i nie potrafię się pogodzić z tym, że ktoś zdecydował się popełnić TAKĄ książkę. Owszem, sama w sobie pewnie nie jest zła. Nawet nie potrafię tego ocenić. Tylko, że bohaterem jej jest...
więcej Pokaż mimo to