Imprimatur Rita Monaldi 6,2
![Imprimatur](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/54000/54265/340587-352x500.jpg)
ocenił(a) na 735 tyg. temu Rzym. Rok 1683 roku. W pewnej gospodzie w tajemniczych okolicznościach zapada na dziwną chorobę jeden z gości. Trucizna czy dżuma? W obawie przed epidemią podróżni zostają poddani kwarantannie. Jeden z podróżnych opat Melani, wraz z karłowatym posługaczem wszczynają śledztwo. A tymczasem Wiedeń zostaje oblężony przez Turków, i czeka na odsiecz króla Polski Jana III Sobieskiego. Czy powieść mi się podobała? Czy klimat epoki nowożytnej był wyczuwalny? Czy zagadka kryminalna napędzała fabułę powieści? I czy kreacja głównego bohatera przypadła mi do gustu? Chciałbym więc zacząć od otoczki powieści. Bowiem jest wiele do opisania i poruszenia, w tym aspekcie. Mroczna czeluść katakumb. Relikwie niewiadomego pochodzenia. Ciemne podziemia. Strach spotęgowany, groźbą wybuch epidemii dżumy. Wróg u bram, chrześcijańskiego świata. To wszystko powoduje, że czytelnik może odczuć strach i napięcie jakie towarzyszyło gościom gospody. To wszystko jest okraszone atmosferą klaustrofobii…- syndromem zamkniętego pomieszczenia. Grozę potęguje grasujący morderca, który okazuje się nieuchwytny, groźny i diabelnie inteligentny. Ale to co interpretujemy się na pierwszy rzut „poznawczy”, może się jednak okazać mirażem, fałszem i kalumnią. Czytelnik z rozdziału na rozdział dostaje więcej „danych”. Ale zagadka przez to nie okazuje się łatwiejsza do rozwiązania i zinterpretowania. Właśnie motyw zbrodni, w niniejszej powieści jest dość zgrabnie zagrany, wykreowany i wykorzystany. Jest to niewątpliwie zaleta powieści. Chociaż w tej kwestii mam pewne zastrzeżenia. Odbiorca, bowiem zostaje „zalany” informacjami dotyczącymi epoki. Przez co główny wątek zostaje nieco „rozcieńczony” i, w pewnym momencie fabularnym, nie co wieje nudą. Ale z drugiej strony rozumiem ten zabieg wykorzystany w powieści przez autorów. Bowiem poprzez wstawki historyczne, które notabene mogą czasami nużyć i męczyć okazują się nieodłącznym elementem książki. Może to niektórych czytelników, odstraszyć, ale ja to wszystko wziąłem za „dobrą monetę” i zanurzyłem się z przyjemnością w meandry epoki. Niniejsza lektura, to swoiste kompendium wiedzy na temat ówczesnego Rzymu, pontyfikatów głowy apostolskiej, oraz spisków na najwyższym szczeblu władzy. Można zarzucić powieści pewną schematyczność. Wielki wpływ na duet pisarski, miało niewątpliwie dzieło włoskiego erudyty Umberto Eco „Imię Róży”. Ale pomimo tego dość widocznego i trochę przeszkadzającego w czytaniu „faktu”, powieść, a zwłaszcza w późniejszej „fazie” bardzo mi się dobrze czytało. Niewątpliwie mam słabość do takiej tematyki. A co jeśli chodzi o rozwiązanie szarady. W pewnym stopniu może nie okazała się widowiskowa, oszałamiająca ani frapująca, ale na tyle zadowalająca, że powieść całościowo odbieram pozytywnie. Na deser sobie zostawiłem istotę powieści, czyli jej bohaterów. Historia jest opisana z perspektywy karłowatego posługacza, który pomaga rozwikłać zagadkę, kryminalną. Każdy z nas ma plany, marzenia i prawo do szczęścia. Jednak los zazwyczaj spłata nam figla. Ale pomimo wszystko, warto walczyć o swoje , i dążyć do wytyczonego celu. Bowiem to nas definiuje jako istoty myślące, szukające swojej drogi i ścieżki w tym nieprzyjaznym miejscu jakim czasami okazuje się nasze najbliższe otoczenie. I tą właśnie postawę reprezentuje nasz główny narrator. Którego marzeniem jest zostać kronikarzem. Jego dar obserwacji, empatia i wrażliwość to nie tylko atrybuty, które są nieodłącznym elementem przyszłego zawodu, ale również pomagają mu w rozwiązaniu szarady, oraz w zrozumieniu pobudek mordercy. Summa summarum, powieść dobra zwłaszcza, jej druga część. Miałem nieodparte wrażenie, że w pewnym momencie, fabuła złapała drugi oddech, a akcja ruszyła z kopyta. Powieść powinna się spodobać fanom zagadek kryminalnych, o mocno zarysowanym tle historycznym. Ale również tym, czytelnikom, którzy są bardzo dociekliwi, i pragną swoją spostrzegawczość wystawić na duży wysiłek intelektualny. Polecam.