-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać263
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
2020-09-20
2020-08-26
2019-08-24
2019-12-24
2019-12-24
2019-12-02
2020-01-02
2019-11-23
2019-11-19
2020-01-19
2019-12-19
2020-01-19
2020-01-19
2020-05-01
Nie do końca rozumiem skąd tak wysoka ocena tej książki. Język autora dość ubogi, dużo pomyłek logicznych (bohater jedzie gdzieś tramwajem, wraca samochodem). Dość nierealistyczny obrazek, zwłaszcza postać głównego bohatera - jak były żołnierz, to on się nie zachowuje (a od powieści obyczajowych jednak oczekuje się realizmu niekoniecznie XIX-wiecznego, ale wciąż pewnej zgodności z zasadą prawdopodobieństwa). Jedyne co ma dowodzić stresu po służbie wojennej, to to, że bohater ucieka przed dzieckiem... Dość naciągane. Jak cała powieść. Językowo słaba i naciągana. Szybko się czytało, to plus. Ale czytałam szybko po to, by skończyć ją wreszcie. Nie do końca wierzę, iż autor zrobił jakikolwiek głębszy reaserch na temat tematu wojennego, którym się zajął. Ani Maniek, ani Zuza nie przemówili do mnie. Na początku liczyłam na to, że Zuza jakoś "udźwignie" tę fabułę, że jej wątek będzie interesujący. Ale jego "jakość" i dopracowanie upadło. To mogła być dobra powieść, ale na całą powieść były dwie dobre sceny: jedna nawet drastyczna i niekonwencjonalna scena stosunku seksualnego, taka, jakiej w literaturze polskiej jeszcze nie spotkałam. Ale trudno powiedzieć, by książkę dwie sceny mogły uratować. Czasami trafiały się zdania, które faktycznie urzekały głębią i wirtuozerią, ale to znowu... może 10 na całą powieść. Kupiłam Miętusa... on miał faktycznie stres pourazowy, ale nie głównego bohatera. Zakończenie... również słabe. Jak dla mnie powieść tę uratować mogło tylko zakończenie, w którym główny bohater widzi jak jego siostrzeniec wpada pod ciężarówkę, każde inne wydaje się oklepane.
Książka naprawdę słaba.
Mamy lepszych polskich autorów.
Bardzo się rozczarowałam.
Strasznie drewniana i naciągana.
Nie do końca rozumiem skąd tak wysoka ocena tej książki. Język autora dość ubogi, dużo pomyłek logicznych (bohater jedzie gdzieś tramwajem, wraca samochodem). Dość nierealistyczny obrazek, zwłaszcza postać głównego bohatera - jak były żołnierz, to on się nie zachowuje (a od powieści obyczajowych jednak oczekuje się realizmu niekoniecznie XIX-wiecznego, ale wciąż pewnej...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-06-16
2020-06-16
2020-06-16
2020-06-16
2020-06-16
2020-06-16
CZARNE ŁZY
„Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną” to książka, którą należy koniecznie przeczytać. Jednakże nie w którymkolwiek momencie i bez odpowiednich wcześniejszych doświadczeń czytelniczych. Nie jest to bowiem książka łatwa w odbiorze, ma coś w sobie z powieści modernistycznych (zwłaszcza z Gombrowicza i Witkacego), będąc nie tylko przedłużeniem i efektem wcześniejszych osiągnięć literatury I połowy XX wieku, ale i ich zaprzeczeniem – tym samym wpisuje się w nurt literatury postmodernistycznej.
O czym jest ta książka? O wojnie polsko-ruskiej, tyle że tej wojny nie ma w powieści – to ciekawe zmarginalizowanie głównego przedmiotu zainteresowania. Nieobecność obecnej w powieści wojny to jeden z dowodów na jej postmodernistyczny charakter. Wszak powieść właściwie jest o niczym.
Konstrukcja narratora – irytujący, nieadekwatny do tematu (a właściwie nie-tematu) wojny. Narrator to, jakbyśmy dziś powiedzieli, randomowy młodzik, co lubi dawać sobie w gaz a wszystko, co w zasięgu jego wzroku i nosi sukienkę, jest godne uwagi. Nieadekwatność podmiotu mówiącego jest oczywiście zamierzoną. Znakomicie dobrana została również narracja pierwszoosobowa korespondująca z subiektywnym spojrzeniem na historię/wojnę. Nie ma tu obiektywnego podmiotu, który oceniłby jakieś zjawisko jako wielkie.
Subiektywizacja narracji – kolejny z mechanizmów typowy dla literatury postmodernistycznej.
W kwestii narracji – wykorzystanie strumienia świadomości: należą się za to autorce ukłony. Przed nią Joyce czy na polskim gruncie Andrzejewski, lecz Masłowska wykorzystuje sposób narracji do pogłębienia wrażenia niezgodności. Pomaga jej w tym również język, którym młoda pisarka włada znakomicie, bawiąc się nim i manipulując, tworząc coś na wzór własnego języka. Jest to możliwe tylko dzięki znakomitej znajomości zasad rządzących językiem: nicowanie sensu słów, zabawa zaimkami, składnią, konotacją/akomodacją… Naprawdę świetna robota na polu językowym.
Skąd to niedocenienie? Przecież wojna paradoksalnie nieobecna w tej powieści, w owej nieobecności staje się jeszcze bardziej obecna, namacalna. Tak jest: historii nie dostrzegają osoby w niej żyjące, zanim coś stanie się wielką historią, jest najpierw małą polityką. Czy chodzi więc o język? O postmodernistyczną wolność wyrażania, ekspresywność i wulgarność języka? O to co jest tematem powieści faktycznie, a co nim nie jest? To wszystko jest celowe i nie da się zrozumieć tej książki bez odpowiedniego rozszyfrowania mechanizmów literackich i technik narracyjnych. By zrozumieć tę książkę na pewno jest również konieczna znajomość kodów kulturowych, bez nich – ani rusz. Inaczej w stwierdzeniu flaga "biało-biała" zobaczymy tylko śmieszność, bez ukrytych sensów i znaczeń, bez streszczenia historii naszego narodu, czy podsumowania polskiej mentalności.
Brawo dla autorki, jakże młodej w momencie premiery powieści! Cóż za świadomość tradycji, kultury. Szkoda, że pozycja tak niedoceniana wśród społeczności czytelniczej. Zwłaszcza, że książka jest szeroko dyskutowana w środowiskach akademickich.
CZARNE ŁZY
więcej Pokaż mimo to„Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną” to książka, którą należy koniecznie przeczytać. Jednakże nie w którymkolwiek momencie i bez odpowiednich wcześniejszych doświadczeń czytelniczych. Nie jest to bowiem książka łatwa w odbiorze, ma coś w sobie z powieści modernistycznych (zwłaszcza z Gombrowicza i Witkacego), będąc nie tylko przedłużeniem i efektem...