-
Artykuły6 książek o AI przejmującej władzę nad światemKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać312
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
Biblioteczka
2020-08-26
2020-03-31
2020-06-16
2020-06-16
2020-06-16
2020-06-16
2020-06-16
2020-06-16
2020-06-16
2020-06-16
2020-08-16
"Gdy patrzysz długo na dłonie, możesz zobaczyć diabła skaczącego po opuszkach."
Ze zbiorami opowiadań już tak jest, że są nierówne. I faktycznie, można by wymienić z "Wigilijnych psów" opowiadania wybitne, które jak gdyby zapowiadają późniejsze sukcesy narracyjno-fabularne Orbitowskiego, jak również opowiadania trudne w lekturze. Do najlepszych opowiadań w moim odczuciu należą: "Pan Śnieg i Pan Wiatr", "Autostrada", "Nie umieraj przede mną", "Lombard" oraz opowiadanie tytułowe "Wigilijne psy". Nie dużo gorszym jest opowiadanie "Serce kolei" czy "Opowieść taksówkarska".
Jednak mimo nierówności zebranych tekstów trzeba by na nie patrzeć przede wszystkim jako na całość. W moim odczuciu przez autora przemyślaną, ułożoną. Jest to nie tylko zbiór, lecz wręcz struktura. Pierwsze trzy opowiadania składają się na cykl "transportowy", w którym gdzieś u podstaw leżała wizja ruchu, tym czy innym środkiem transportu. A skoro ruchu, to i swego rodzaju pędu. Kolejne opowiadanie, "Kacper Kłapacz", w moim odczuciu nieco rozwlekłe, zapowiada znane z późniejszych opowiadań Orbitowskiego z "Rękopisu znalezionego w gardle" granie przestrzenią - wprowadzanie przestrzeni groźnych, nieprzyjaznych, żywych, znanych jeszcze z XIX-wiecznych powieści grozy, czy z ekspresjonistycznych utworów modernistycznych. Do "Kacpra Kłapacza" pod jakimś względem pasuje opowiadanie "Lombard". Do "Lombardu" z kolei opowiadanie "Angelus", w obu bowiem pojawia się motyw diabła.
Wszystkie opowiadania łączy atmosfera grozy, paranormalnych wydarzeń. W dużej ich ilości pojawiają się wątki religijne (co w ogóle jest ciekawym rodzajem kodu kulturowego u Orbitowskiego).
Młody Orbitowski (bo opowiadania te są przykładem wczesnej twórczości autora) potrafi tworzyć porywające narracje i momentami mistrzowsko włada słowem. Ciętych uwag, dialogów, dosadności - nie brakuje, a to w języku Orbitowskiego pociąga bardzooo.
Biłam się z myślami jaką ocenę wystawić dla tego zbioru... Nie są to równe opowiadania, więc ocena będzie krzywdząca dla lepszych tekstów i zafałszowana dla gorszych. Jednakże, patrząc na tom jako na całość, zdecydowałam się na 9 gwiazdek, ponieważ nie dużo mamy współczesnych pisarzy polskich (pisarstwo jest dzisiaj dość powszechne), którzy w piórze dorównywaliby autorowi. Sądzę, że opowiadania te przetrwają próbę czasu i mogą nam naprawdę dużo powiedzieć o początkach pisarstwa Orbitowskiego.
Polecam zarówno tym którzy szukają w literaturze czegoś więcej, jak i tym, którzy chcą się po prostu dobrze bawić przy lekturze.
"Gdy patrzysz długo na dłonie, możesz zobaczyć diabła skaczącego po opuszkach."
Ze zbiorami opowiadań już tak jest, że są nierówne. I faktycznie, można by wymienić z "Wigilijnych psów" opowiadania wybitne, które jak gdyby zapowiadają późniejsze sukcesy narracyjno-fabularne Orbitowskiego, jak również opowiadania trudne w lekturze. Do najlepszych opowiadań w moim odczuciu...
2018-05-15
2018-05-15
2019-08-11
2019-08-11
2019-08-11
2020-08-11
Theo i Vera mają ze sobą więcej wspólnego niż mogło by się wydawać: oboje mierzą się ze skomplikowanymi sytuacjami rodzinnymi, oboje niosą na sobie piętno wygórowanych wymagań ich rodziców. Oboje cierpią w samotności.
Samotność tę może pomóc zasypać miłość. Rodzące się między nimi uczucie zdaje się działać niczym kotwica.
Pierwsza miłość nie rdzewieje - tak można by podsumować historię tych dwojga bohaterów.
Autorka w ciekawy sposób odmalowała oboje głównych bohaterów, sprawiają wrażenie realistycznych.
Polecam. :)
Theo i Vera mają ze sobą więcej wspólnego niż mogło by się wydawać: oboje mierzą się ze skomplikowanymi sytuacjami rodzinnymi, oboje niosą na sobie piętno wygórowanych wymagań ich rodziców. Oboje cierpią w samotności.
Samotność tę może pomóc zasypać miłość. Rodzące się między nimi uczucie zdaje się działać niczym kotwica.
Pierwsza miłość nie rdzewieje - tak można by...
2020-08-11
"Melodia serc" to sprawnie napisana opowieść o miłości muzyka i dziewczyny doświadczonej przez życie. Historia tych dwojga doskonale pokazuje, jak duże znaczenie w naszym życiu ma to, co przeżyliśmy. Pytanie pozostaje: co okaże się silniejsze - przeszłość czy przyszłość?
Wątek muzyczny nadaje całej historii subtelności. Muzyka koi lęki, obawy, pozwala uwierzyć w moc miłości.
Książka pozytywnie mnie zaskoczyła.
Polecam serdecznie!
"Melodia serc" to sprawnie napisana opowieść o miłości muzyka i dziewczyny doświadczonej przez życie. Historia tych dwojga doskonale pokazuje, jak duże znaczenie w naszym życiu ma to, co przeżyliśmy. Pytanie pozostaje: co okaże się silniejsze - przeszłość czy przyszłość?
Wątek muzyczny nadaje całej historii subtelności. Muzyka koi lęki, obawy, pozwala uwierzyć w moc...
2018-08-10
2018-08-10
CZARNE ŁZY
„Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną” to książka, którą należy koniecznie przeczytać. Jednakże nie w którymkolwiek momencie i bez odpowiednich wcześniejszych doświadczeń czytelniczych. Nie jest to bowiem książka łatwa w odbiorze, ma coś w sobie z powieści modernistycznych (zwłaszcza z Gombrowicza i Witkacego), będąc nie tylko przedłużeniem i efektem wcześniejszych osiągnięć literatury I połowy XX wieku, ale i ich zaprzeczeniem – tym samym wpisuje się w nurt literatury postmodernistycznej.
O czym jest ta książka? O wojnie polsko-ruskiej, tyle że tej wojny nie ma w powieści – to ciekawe zmarginalizowanie głównego przedmiotu zainteresowania. Nieobecność obecnej w powieści wojny to jeden z dowodów na jej postmodernistyczny charakter. Wszak powieść właściwie jest o niczym.
Konstrukcja narratora – irytujący, nieadekwatny do tematu (a właściwie nie-tematu) wojny. Narrator to, jakbyśmy dziś powiedzieli, randomowy młodzik, co lubi dawać sobie w gaz a wszystko, co w zasięgu jego wzroku i nosi sukienkę, jest godne uwagi. Nieadekwatność podmiotu mówiącego jest oczywiście zamierzoną. Znakomicie dobrana została również narracja pierwszoosobowa korespondująca z subiektywnym spojrzeniem na historię/wojnę. Nie ma tu obiektywnego podmiotu, który oceniłby jakieś zjawisko jako wielkie.
Subiektywizacja narracji – kolejny z mechanizmów typowy dla literatury postmodernistycznej.
W kwestii narracji – wykorzystanie strumienia świadomości: należą się za to autorce ukłony. Przed nią Joyce czy na polskim gruncie Andrzejewski, lecz Masłowska wykorzystuje sposób narracji do pogłębienia wrażenia niezgodności. Pomaga jej w tym również język, którym młoda pisarka włada znakomicie, bawiąc się nim i manipulując, tworząc coś na wzór własnego języka. Jest to możliwe tylko dzięki znakomitej znajomości zasad rządzących językiem: nicowanie sensu słów, zabawa zaimkami, składnią, konotacją/akomodacją… Naprawdę świetna robota na polu językowym.
Skąd to niedocenienie? Przecież wojna paradoksalnie nieobecna w tej powieści, w owej nieobecności staje się jeszcze bardziej obecna, namacalna. Tak jest: historii nie dostrzegają osoby w niej żyjące, zanim coś stanie się wielką historią, jest najpierw małą polityką. Czy chodzi więc o język? O postmodernistyczną wolność wyrażania, ekspresywność i wulgarność języka? O to co jest tematem powieści faktycznie, a co nim nie jest? To wszystko jest celowe i nie da się zrozumieć tej książki bez odpowiedniego rozszyfrowania mechanizmów literackich i technik narracyjnych. By zrozumieć tę książkę na pewno jest również konieczna znajomość kodów kulturowych, bez nich – ani rusz. Inaczej w stwierdzeniu flaga "biało-biała" zobaczymy tylko śmieszność, bez ukrytych sensów i znaczeń, bez streszczenia historii naszego narodu, czy podsumowania polskiej mentalności.
Brawo dla autorki, jakże młodej w momencie premiery powieści! Cóż za świadomość tradycji, kultury. Szkoda, że pozycja tak niedoceniana wśród społeczności czytelniczej. Zwłaszcza, że książka jest szeroko dyskutowana w środowiskach akademickich.
CZARNE ŁZY
więcej Pokaż mimo to„Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną” to książka, którą należy koniecznie przeczytać. Jednakże nie w którymkolwiek momencie i bez odpowiednich wcześniejszych doświadczeń czytelniczych. Nie jest to bowiem książka łatwa w odbiorze, ma coś w sobie z powieści modernistycznych (zwłaszcza z Gombrowicza i Witkacego), będąc nie tylko przedłużeniem i efektem...