-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński36
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant5
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant970
Biblioteczka
2016-11-20
2016-11-20
Ostatnia noc świata to króciutka książka, zwierająca zbiór esejów autora dotyczących wiary i spraw ostatecznych. Autor opowiada o problemach lekko i z humorem. Nie jest to książka skomplikowana, a słowo „Esej” nie powinno cię odrzucać. Lewis spisał tam swoje przemyślenia o modlitwie, wierze, ludzkich słabościach, uczynkach. Autor przestawia nam ludzkie paradoksy. Pokazuje jak nasze zachowania czasami się sprzeczają ze sobą, a każdą swoją wypowiedź popiera logicznym wytłumaczeniem.
W tych siedmiu esejach autor porusza różne problemy i pisząc o nich zmusza do myślenia swojego czytelnika. Lewis zastanawia się nad tym co stało się z Bogiem odkąd podróże w kosmos stały się rzeczywistością. Bo jak możemy być wybranym ludem do którego przyszedł Chrystus, gdy we wszechświecie może być nieskończona ilość ras i ludów? Kolejnym problemem jest skuteczność modlitwy. Czy to o co się modlimy i potem faktycznie się dzieje nie jest tylko zbiegiem okoliczności. Znajduje się tam również przemówienie Krętacza. Esej ten nosi tytuł „Krętacz wznosi toast” i tekst ten najbardziej utkwił mi w pamięci, gdyż Krętacza już znam i trochę jego sztuczek też. Poznałam go już w Listach starego diabła do młodego. Istota ta świtanie opisuje różne sposoby kuszenia człowieka. Zupełnie inaczej patrzy się na tę ich robotę z perspektywy ofiary. Lewis w Ostatnia noc świata poświęca również czas dobrym uczynkom. Jest to rzecz znana każdemu chrześcijaninowi, ale nie często łączy się dobre uczynki z dobrą robotą. Autor wyraźnie rozróżnił te pojęcia i ukazał ich różnice, zaznacza również czym jest zła robota. Popierając swoje argumenty Lewis poruszają przy tym kwestie ekonomiczne, rodzinne i biblijne.
Ostatnia noc świata to króciutka książka, zwierająca zbiór esejów autora dotyczących wiary i spraw ostatecznych. Autor opowiada o problemach lekko i z humorem. Nie jest to książka skomplikowana, a słowo „Esej” nie powinno cię odrzucać. Lewis spisał tam swoje przemyślenia o modlitwie, wierze, ludzkich słabościach, uczynkach. Autor przestawia nam ludzkie paradoksy. Pokazuje...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-20
Dopóki mamy twarze to historia nie tylko o miłości siostrzanej, również miłości niespełnionej, miłości ojcowskiej oraz tej do królowej i ludu. To też opowieść o wierze i o wierzących. Spotykamy się z problemem przebaczenia, wyrzutów sumienia, i niepokojem duszy. Główna bohaterka pragnie być szczęśliwa, ale czy zdarzenia z przeszłości i powracająca udręka kiedykolwiek ją opuszczą? Czy kiedykolwiek będzie mogła pogodzić się z utratą swojej miłości?
Książka bardzo mi się spodobała i nie miałam żadnych trudności z jej przeczytaniem. Nie mogłam się doczekać by poznać dalsze losy Ouri. Lewis pisze tak, że chce się czytać. Nie jest napisana trudnym językiem ze zbędnymi przydługawymi opisami natury, co dla mnie (jak i zapewne dla wielu) jest bardzo korzystne. Autor przede wszystkim skupił się na pokazaniu dziejów Ouri i osób z bardzo bliskiego jej otoczenia. Jest to jedna z mniej znanych książek C.S Lewisa, lecz nie mniej warta uwagi od Narnii czy chrześcijańskich dzieł autora.
Dopóki mamy twarze to historia nie tylko o miłości siostrzanej, również miłości niespełnionej, miłości ojcowskiej oraz tej do królowej i ludu. To też opowieść o wierze i o wierzących. Spotykamy się z problemem przebaczenia, wyrzutów sumienia, i niepokojem duszy. Główna bohaterka pragnie być szczęśliwa, ale czy zdarzenia z przeszłości i powracająca udręka kiedykolwiek ją...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-24
Autor perfekcyjnie prowadzi nas przez tę niekończącą się wojnę. Drugi tom czytało mi się nawet lepiej niż pierwszy. Możliwe, że dlatego iż poznajemy kolejne rasy Obcych. W tej części bliżej poznajemy aż trzy, a inne mam nadzieję, że poznam dokładniej w kolejnych częściach. Ian Douglas odkrywa przed nami nieznane partie przestrzeni kosmicznej. Początkowo w "Środku ciężkości" walczymy w naszym Układzie Słonecznym. Lecz Generał Koenig wkrótce decyduje by zaatakować wroga w dalszych częściach kosmosu. Lotniskowcem "Ameryka" oddala się coraz bardziej od Ziemi, by zapewnić naszej planecie i naszej rasie bezpieczeństwo.
W Star Carrir dużo się dzieje, akcja jest bardzo szybka. Nie ma czasu na myślenie jest działanie. Widzimy jak "Dragonifres" niszczą okręty Obcych wykorzystując do tego działa i prawa fizyki. Trevor Gray rewelacyjnie posługuje się swoją dziewiątką by uratować członków drużyny, a jego pomysły na osłabienie wroga są fenomenalne mimo, że proste. Podczas bitwy podejmowane są trudne decyzje, wielu ginie a oddział Dragonfires kurczy się coraz bardziej. Niestety w innych jednostek nie jest inaczej. Żołnierzy ubywa, a czas nie jest po naszej stronie.
Latanie i bitwa u boku bohaterów bardzo mi się spodobała. Cieszę się, że Star Carrier ma dużo więcej części, bo tej przygody nie chcę za szybko skończyć. Ostatnie strony "Środka Ciężkości" zmuszają cię, by natychmiast sięgnąć po następną część. Męczy mnie tylko jedna rzecz: Kim na prawdę są Sh'daar? Czy teorie wysnute przez Ryan są prawdziwe?
Autor perfekcyjnie prowadzi nas przez tę niekończącą się wojnę. Drugi tom czytało mi się nawet lepiej niż pierwszy. Możliwe, że dlatego iż poznajemy kolejne rasy Obcych. W tej części bliżej poznajemy aż trzy, a inne mam nadzieję, że poznam dokładniej w kolejnych częściach. Ian Douglas odkrywa przed nami nieznane partie przestrzeni kosmicznej. Początkowo w "Środku...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-15
Martin jak zwykle zaskakuje, i nigdy nie nudzi. Podczas podróży z Tufem, poznajemy rożne planety i problemy ich mieszkańców, które ten stara się rozwiązać wykorzystując swoje nowo nabyte umiejętności, intelekt i sprzyjające szczęście. Ciągle jest kupcem więc na "Arce" stara się zarobić nie małe pieniądze. W końcu to jedyna ocalała biowojenna jednostka. Tuf pomagając, czasem celowo szkodząc, przeżywa ciekawe przygody. Ma świadomość potęgi "Arki" i wykorzystuje ją do celów mu potrzebnych, a spłata 33 milionów kredytek długu to też jakiś cel.
Całość składa się na kilka opowiadań. Najciekawsze to "Gwiazda Śmierci" opowiada o samym zdobyciu Arki przez Tufa. Historie czyta się dość dobrze, akcja nie jest specjalnie żwawa ale trudno się jest z nią nudzić. Zwłaszcza przy tak niezwykłych postaciach. Martin stworzył na prawdę bardzo interesujące postacie, zwłaszcza głównego bohatera, ale też inne osobniki spotykane podczas podróży potrafią nie raz zaskoczyć.
Warto po nią sięgnąć by poznać również nieco kosmiczne oblicze Martina, w którym autor świetnie się odnalazł. Porusza filozoficzne kwestie. Głównym motywem jest motyw boskości. Co sprawia, że czujemy się jak bogowie? Czy władzę można wykorzystywać bez ograniczeń i jakie koszty za sobą niesie? Czy boską władzę sprawuje się lekko?
Martin jak zwykle zaskakuje, i nigdy nie nudzi. Podczas podróży z Tufem, poznajemy rożne planety i problemy ich mieszkańców, które ten stara się rozwiązać wykorzystując swoje nowo nabyte umiejętności, intelekt i sprzyjające szczęście. Ciągle jest kupcem więc na "Arce" stara się zarobić nie małe pieniądze. W końcu to jedyna ocalała biowojenna jednostka. Tuf pomagając, czasem...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08
Edmund Cooper wykonał świetną robotę. Wydaje mi się, że bardzo dobrze poznałam mieszkańców Baya Nor. Ich zwyczaje, lęki i politykę. Przyznam się, że chciałabym przeczytać tę historię z perspektywy władzy, kogoś kto bardzo blisko znajduje się Boga-króla Eneki Ne. Ich sposób wybierania władcy nie jest przypadkowy zwłaszcza, że co roku jest to ktoś inny.
Świat stworzony przez autora zaskakuje i przyciąga. Mimo, że jest to dość krótka książka bo ma tylko 200 stron w formacie A6 to się przy niej nie nudziłam. Science Fiction z poprzedniego wieku jest na prawdę fascynujące. Czas wylotu statków przecież został datowany na 4 lata temu. Widać kiedyś 2012 był tak odległy, że przypisywano mu już dalekie podróże kosmiczne, a tymczasem wybieramy się na Marsa. Razem z Paulem poznajemy mieszkańców Baja Nor ich dziwactwa i chore lęki (przed pięcioma placami). W czasie podróży do świątyni poznajemy też inne plemiona, niekoniecznie przyjaźnie nastawione. Dzięki temu historia Baja Nor i niektóre zwyczaje nabierają dla nas sensu.
Mimo wydania książki w 1987 roku nie miałam problemów z jej czytaniem, język nie stanowi problemu nie musicie się tego obawiać. A tę niezwykle symetryczną planetę na prawdę warto odwiedzić.
Edmund Cooper wykonał świetną robotę. Wydaje mi się, że bardzo dobrze poznałam mieszkańców Baya Nor. Ich zwyczaje, lęki i politykę. Przyznam się, że chciałabym przeczytać tę historię z perspektywy władzy, kogoś kto bardzo blisko znajduje się Boga-króla Eneki Ne. Ich sposób wybierania władcy nie jest przypadkowy zwłaszcza, że co roku jest to ktoś inny.
Świat stworzony przez...
2016-05-20
Autorka świetnie ukazała życie żon i ich dzieci. Łatwo można było się wczuć w sytuację i szybko się książkę czytało. Jest napisana lekkim językiem, widać, że autorka chciała pokazać z życia żon bardzo dużo. Mamy więc książkę pełną historii, historyjek, anegdot. Polubiłam te wspierające się kobiety, tak różne i tak do siebie podobne. Chciałbym kiedyś przeczytać o nich osobne biografie bo każda z nich zasługuje by dokładnie ją poznać. Zwłaszcza o Rene Carpenter. Ta z żon najbardziej mi się spodobała. Chyba najlepiej poradziła sobie z sytuacją i potrafiła ją wykorzystać. Lubiłam jej podejście do życia, jej odwagę i mocne poglądy i wygląd. Mówiła, że lubi ubierać w to czego nikt inny się nie odważył.
Autorka świetnie ukazała życie żon i ich dzieci. Łatwo można było się wczuć w sytuację i szybko się książkę czytało. Jest napisana lekkim językiem, widać, że autorka chciała pokazać z życia żon bardzo dużo. Mamy więc książkę pełną historii, historyjek, anegdot. Polubiłam te wspierające się kobiety, tak różne i tak do siebie podobne. Chciałbym kiedyś przeczytać o nich osobne...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04-30
Znaleźć się w samym centrum bitwy kosmicznej i podglądać najlepszych pilotów to coś niesamowitego. Taką właśnie przygodę oferuję nam Ian Douglas.
Znajdujesz się na lotniskowcu "Ameryka" 37 lat świetlnych od Słońca i patrzysz na wojnę z obcymi. Najbardziej, oprócz samej wojny, spodobali mi się obcy. Są tak niesamowicie inni od nas tak niepojęci i tak fascynujący. Wydarzenia z ich perspektywy czytało mi się na początku trudno i nie rozumiałam co się tam dzieje. Dopiero wraz z odkryciami naukowców powoli zaczynałam ich pojmować.
Książka idealna dla miłośników SF oraz maszyn wszelakich. Znajdując się przy dowódcach słyszymy każdą komendę i widzimy każdy manewr. Nie brakuje kłótni politycznych i dramatycznych wypadków. W końcu to wojna nie wszystko idzie zgodnie z planem. Razem z jednym z bohaterów postawimy stopy na nowej i nieprzyjaznej planecie.
Bardzo dobry początek serii. Nie mogę się doczekać by od nowa wsiąść na pokład myśliwca i wyruszyć z Trevorem na kolejne bitwy. Wojna trwa.
Znaleźć się w samym centrum bitwy kosmicznej i podglądać najlepszych pilotów to coś niesamowitego. Taką właśnie przygodę oferuję nam Ian Douglas.
Znajdujesz się na lotniskowcu "Ameryka" 37 lat świetlnych od Słońca i patrzysz na wojnę z obcymi. Najbardziej, oprócz samej wojny, spodobali mi się obcy. Są tak niesamowicie inni od nas tak niepojęci i tak fascynujący. Wydarzenia...
2016-05-05
Świetne zakończenie trylogii. Trochę się go obawiałam, ale autor świetnie poprowadził historię do końca. Czytałam bardzo szybko i jednocześnie chciałam i nie chciałam doczytać do końca.
Plany Darrowa łamią system i często nie są do przewidzenia tak samo przez wroga jak i czytelnika. Dzięki czemu do końca nie było pewne kto wygra, jak wygra i czy tę wojnę w ogóle ktokolwiek zwycięży. Darrow spotyka swoich wrogów i przyjaciół z instytutu ale nie wszyscy są tak samo do niego nastawieni jak wtedy. Sam stara się zjednać ludzi, ale nie wszyscy mu ufają. Nie do końca wierzą w jego intencje i w świat który chce zniszczyć. Bo zniszczyć świat jest łatwo, ale w tej wojnie chodzi o to by zbudować świat lepszy.
Na pewno przeczytam ją jeszcze nie raz! O tak!
Świetne zakończenie trylogii. Trochę się go obawiałam, ale autor świetnie poprowadził historię do końca. Czytałam bardzo szybko i jednocześnie chciałam i nie chciałam doczytać do końca.
Plany Darrowa łamią system i często nie są do przewidzenia tak samo przez wroga jak i czytelnika. Dzięki czemu do końca nie było pewne kto wygra, jak wygra i czy tę wojnę w ogóle ktokolwiek...
2016-04-25
2016-04-10
2016-04-19
Zaskoczony Radością to autobiografia autora, który ukazuje swoją drogę od wiary do ateizmu i z powrotem do wiary. Lewis pokazuje nam swoje życie od początku. Pokazuje jakie emocje nim targały i jakie zdarzenia miały wpływ na kształtowanie się jego filozofii. Opowiada to wszystko z perspektywy czasu dlatego nie raz przyznaje się, że wówczas jego myślenie było błędne i głupie. Lecz dopiero na starość można dostrzec jaki mylące było nasze myślenie w latach młodości. Sam autor nie potępia się za to. Po prostu ukazuje nam jak jest, że to nie jest nic nadzwyczajnego. Lewis zawsze chciał być nienadzwyczajny. Pospolity, gdzieś tam w tłumie. Nie wyrywał się i nie pragnął zyskać tłumu fanów. Były w jego życiu sytuacje, gdy ludzie brali go za osobę wywyższającą się, ale jak sam autor przyznaje była to wielka pomyłka. W książce przytacza taką sytuację. Podczas rozmowy zapytał się o znaczenie jakiegoś słowa, które przez rozmówców uważających że takie wyrażenie może powiedzieć ktoś pospolity, nie zrobił tego by pokazać że on takich słów nie używa, ale ze zwykłej niewiedzy. Jednakże rozmówcy odebrali to w inny sposób.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Absolutnie nie jest napisana skomplikowanym językiem z użyciem miliona niezrozumiałych dla zwykłego czytelnika słów. Którą może poznać każdy ale każdy inaczej ją przyjemnie i co innego dla siebie wyciągnie. Polecałbym jednak tę książkę starszym czytelnikom, gdyż więcej będą w stanie z niej wynieść. Jest to książka skierowana dla tych co chcą trochę bardziej poznać autora Narnii. Lecz nie powinna być ona pierwszą książką Lewisa z jaką powinieneś się zetknąć. To historia człowieka, który błądzi i nie boi się do tego przyznać. Autobiografie mają tę wspaniała cechę, że pozwalają nam się uczyć na błędach innych, lub zrozumieć lepiej samych siebie.
Zaskoczony Radością to autobiografia autora, który ukazuje swoją drogę od wiary do ateizmu i z powrotem do wiary. Lewis pokazuje nam swoje życie od początku. Pokazuje jakie emocje nim targały i jakie zdarzenia miały wpływ na kształtowanie się jego filozofii. Opowiada to wszystko z perspektywy czasu dlatego nie raz przyznaje się, że wówczas jego myślenie było błędne i...
więcej Pokaż mimo to