-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać13
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2024-01-10
2023
"Serce Wojownika Słońca" to mniej wciągająca kontynuacja "Córki Bogini Księżyca". Wydaje mi się, że to dlatego, że autorce o wiele lepiej szło opisywanie relacji między Xingyin a Liweiem niż między bohaterką w resztą jej rodziny - a to w dużej mierze zaważyło na mojej ocenie. Tutaj niby dzieje się dużo, bo w Niebiańskim Królestwie nie dzieje się najlepiej, jednak jest to nieco przygadana opowieść, w której zbyt dużo jest niezdecydowania. Xingyin to jedna z najbardziej niezdecydowanych postaci w literaturze, a przynajmniej w tych książkach, które czytałam. Strasznie się denerwowałam jej wahaniem, zwłaszcza, że nie potrafiłam przekonać się do miłości między Wenzhim a Xingyin. To nie tak, że nie lubię księcia Krainy Demonów (mam słabość do czarnych charakterów), ale to nie było to - zabrakło w nim tej solidnej podstawy.
"Serce Wojownika Słońca" to mniej wciągająca kontynuacja "Córki Bogini Księżyca". Wydaje mi się, że to dlatego, że autorce o wiele lepiej szło opisywanie relacji między Xingyin a Liweiem niż między bohaterką w resztą jej rodziny - a to w dużej mierze zaważyło na mojej ocenie. Tutaj niby dzieje się dużo, bo w Niebiańskim Królestwie nie dzieje się najlepiej, jednak jest to...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-29
To nie była zła książka, a zwyczajnie nudna. Uwielbiam książki o magii i czarodziejach (o wampirach trochę mniej), bo można z nich bardzo dużo wyciągnąć. Tym razem jednak zyskałam szczątkowe informacje, a fabuła tylko odrobinę kręciła się wokół magii. W większości to były zwykłe rozmowy i codzienność głównej bohaterki. Gdzieś w połowie historia zaczyna się rozwijać, ale urywa się w połowie. Niektórych rzeczy dalej nie rozumiem.
Mam w domu dwa tomy (dawny prezent) i myślałam, żeby przeczytać drugą część i dowiedzieć się więcej, ale gdy zobaczyłam, że cała seria ma cztery tomy, to na razie zrezygnowałam z planów. Zbyt wiele czasu poświęciłam "Czarownicy", a wtedy nie mogę skupić się na innych książkach.
To nie była zła książka, a zwyczajnie nudna. Uwielbiam książki o magii i czarodziejach (o wampirach trochę mniej), bo można z nich bardzo dużo wyciągnąć. Tym razem jednak zyskałam szczątkowe informacje, a fabuła tylko odrobinę kręciła się wokół magii. W większości to były zwykłe rozmowy i codzienność głównej bohaterki. Gdzieś w połowie historia zaczyna się rozwijać, ale...
więcej mniej Pokaż mimo to2023
Nie wiedziałam, że aż tak się wciągnę w tę historię.
Początek był... sztywny, ciężki, mało wciągający. Miałam dwa podejścia i cieszę się, że za drugim się przełamałam.
Nie uważam, że jest to książka napisana świetnie, bo jednak brakowało mi trochę informacji o magii, skąd się bierze, jak działa... Czyli tego, co powinna mieć książka fantastyczne.
Ale, ale! Niesamowicie podobało mi się to, jak autorka opisała miłość księcia i głównej bohaterki - te drobne gesty były przepiękne!
Teraz nie mogę się doczekać, aż sięgnę po drugą część. Oby tak samo dobrą.
Nie wiedziałam, że aż tak się wciągnę w tę historię.
Początek był... sztywny, ciężki, mało wciągający. Miałam dwa podejścia i cieszę się, że za drugim się przełamałam.
Nie uważam, że jest to książka napisana świetnie, bo jednak brakowało mi trochę informacji o magii, skąd się bierze, jak działa... Czyli tego, co powinna mieć książka fantastyczne.
Ale, ale! Niesamowicie...
Nadal cenie sobie Dorotę Terakowską, nadal ją uwielbiam i jeszcze nie raz sięgnę po jej książki, ale jednak "W krainie kota" nie podbiło mojego serca tak, jak "Tam gdzie spadają" czy "Córka czarownic". Właściwie wciąż nie wiem, dlaczego tak się stało.
Ale wiecie, podziwiam autorkę za naturalność, z jaką pisze, za łączenie światów i podkreślanie, że zarówno w tym, jak i w tamtym świecie ważne są te same wartości. Nikt nie potrafi w taki sposób mówić o szczęściu, miłości, uczciwości czy szacunku jak Terakowska. I wiecie co? Jej historie nie wydają się odkrywcze, ale naprawdę takie są!
Nadal cenie sobie Dorotę Terakowską, nadal ją uwielbiam i jeszcze nie raz sięgnę po jej książki, ale jednak "W krainie kota" nie podbiło mojego serca tak, jak "Tam gdzie spadają" czy "Córka czarownic". Właściwie wciąż nie wiem, dlaczego tak się stało.
Ale wiecie, podziwiam autorkę za naturalność, z jaką pisze, za łączenie światów i podkreślanie, że zarówno w tym, jak i w...
Wiem, że z pewnością większość z Was już czytała tę książkę (no cóż, należy do najpopularniejszych), ale i tak postanowiłam ją zrecenzować już dawno, nawet przed powstaniem bloga. W założeniu było też tak, że wszystkie przeczytane przeze mnie pozycje znajdą tu swoje miejsce. I właśnie nadszedł czas Harry’ego Pottera.
Co można powiedzieć o książce, której wszystkie wady i zalety zostały wielokrotnie wymienione, a fabuła streszczona tak, że bardziej się nie da? Chyba jedynie moje odczucia, a możecie oczekiwać tu samych ochów i achów, gdyż w serii J. K. Rowling jestem po prostu zauroczona. Ale cóż poradzić, skoro dzięki tej książce zaczęłam sama tworzyć tak na poważnie? Nie odbiegając jednak od tematu, wracamy do książki.
Opowieść o młodym czarodzieju wymyślonym podczas podróży pociągiem jest już tak rozpowszechniona, że nie dziwi fakt, iż ktoś najpierw obejrzał film, a potem przeczytał książkę. Taka rzeczywistość – to co popularne z czasem pojawia się w kinie, a i większość woli zobaczyć, niż sobie wyobrazić. Sama należę do tej grupy. No cóż, byłam wtedy tylko dzieckiem, czytającym krótkie opowiastki i wierszyki, więc w moich rękach Harry Potter nie wylądował. Wiecie co? Nie żałuję jednak. Nim sięgnęłam po książkę miałam za sobą cztery filmy. Obejrzane nawet parokrotnie, ale gdy sięgnęłam po książkę, wiedziałam, że chociaż początek jest dobrze odwzorowany. No, nie całkiem, ale jednak w większej mierze.
Książka pisana prostym językiem, który łatwo zrozumieć. Nie trzeba było jak przy Sienkiewiczu wysilać się, by zrozumieć zdanie czy połączyć fakty. Słowa same wchodzą do głowy. Naprawdę! Jakie było moje pierwsze wrażenie? Sama nie wiem. Ciężko mi stwierdzić, co czułam sięgając po książkę, gdyż czytana wielokrotnie, pozostała mi w pamięci. Przeczytana w jeden dzień i wcale mnie nie zanudziła.
Moim ulubionym bohaterem jest Severus Snape, niezwykle utalentowany Mistrz Eliksirów, a do tego tajemniczy mężczyzna w „masce” jednak i główny bohater z przyjaciółmi zdobyli moją sympatię. Postacie niezwykle dobrze wykreowane nie zmieniają się nagle, jak w niektórych książkach. Fabuła oparta na czymś więcej nieźli nieudana miłość, czy zwykłe, nastoletnie życie.
Nie potrafię zrozumieć, czemu kościół uważa fenomen Harry’ego Pottera za zło tego świata. Jak tłumaczył mi ksiądz, książki J. K. Rowling nie pokazują nam nic wartościowego, a jedynie zło, cierpienie, ciemność. Nie zgadzam się i uważam, że tak mogą wypowiedzieć się tylko ludzie nie znający treści i, po prostu, zżerani przez zazdrość. Cóż, to, że ludzie nie chodzą do kościoła, to nie wina książki, prawda? Nikt jej nie czci, nie zaczyna wierzyć w magię. To tylko zwykła książka o magicznym świecie, by oderwać się od rzeczywistości. Owszem, nie wnosi do życia zbyt wielu wartości, nie posiada w co drugim zdaniu złotych myśli, ale nie musi. Ważne, że fabuła wciąga.
Pogratulować autorce możemy tego, że stworzyła świat, do którego wciągnęła wielu młodych ludzi, że dzięki niej niektórzy okryli swoje pasje, inni zarazili się czytaniem. Dodać trzeba, że jako jedyna opisała historię czarodzieja, która nie przewinęła się wcześniej na kartach innych książek. Oryginalność – bardzo ceniona umiejętność.
Polecam gorąco zagorzałym fanom fantastyki oraz tym, którzy nie czytali tej powieści. Naprawdę możecie sięgnąć bez obaw, że stracicie czas.
Jeżeli recenzja nudna – wybaczcie. Jak widać, ciężko pisać o czymś, co zna się na pamięć, czytało co najmniej pięć razy i do tego oglądało film. Wszelakie pierwsze odczucia zniknęły.
Wiem, że z pewnością większość z Was już czytała tę książkę (no cóż, należy do najpopularniejszych), ale i tak postanowiłam ją zrecenzować już dawno, nawet przed powstaniem bloga. W założeniu było też tak, że wszystkie przeczytane przeze mnie pozycje znajdą tu swoje miejsce. I właśnie nadszedł czas Harry’ego Pottera.
Co można powiedzieć o książce, której wszystkie wady i...
Okropnie nudna lektura, denerwująca bohaterka, błędy językowe, niekonsekwentny styl... Chyba tylko zakończenie mnie zaskoczyło, może trochę zainteresowało. Jednak nie na tyle, żebym przeczytała całą trylogię.
Jestem w ogóle w szoku, spośród tak wielu oczytanych ludzi, którzy przeczytali tę książkę, tylko kilku dostrzegło literówki, błędy językowe, źle skonstruowane zdania, słowa, które po korekcie powinny zniknąć...
Żałuję, że to Jude jest główną bohaterką, ale jak tak sobie myślę, to nikt nie byłby odpowiedni. Praktycznie żadnej postaci nie jestem w stanie zrozumieć.
Sam świat ma wielki potencjał. Dużo rzeczy jest ciekawych i przemyślanych, gorzej jednak z całą fabułą. Nie potrafię zrozumieć zachwytów nad tą książką. Wiele elementów nie składa się w całość - albo składa się po fakcie, bo tak autorka mówi. Mnóstwo tu krwawych scen, przemocy, szantażu, cierpienia. I podejrzewam, że kolejne tomy będą jeszcze bardziej utwierdzać w przekonaniu, że to jest ok. Ale nie jest ok.
Okropnie nudna lektura, denerwująca bohaterka, błędy językowe, niekonsekwentny styl... Chyba tylko zakończenie mnie zaskoczyło, może trochę zainteresowało. Jednak nie na tyle, żebym przeczytała całą trylogię.
więcej Pokaż mimo toJestem w ogóle w szoku, spośród tak wielu oczytanych ludzi, którzy przeczytali tę książkę, tylko kilku dostrzegło literówki, błędy językowe, źle skonstruowane zdania,...