-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik249
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2023-09-13
2023-02-28
Średnio. Książka bardzo chaotyczna, sporo poruszonych tematów, każdy po trosze, czasami w sposób aż za nadto "przystępny" (wręcz lakoniczny) dla każdego czytelnika.
Widać, że autor ma dar do pisania i dzięki temu ten w większości bardzo prosty tekst czytało się płynnie, choć z uczuciem lekkiego poirytowania.
Z perspektywy urbanisty, radnego od 8 lat widzę, że sporo tu niedomówień i kilka błędów. Trudno zgodzić się z tezą, że radni są obecnie słabo opłacani, albo z twierdzeniem/sugestią, że powinni mieć asystentów/własne biura itd. Po co? Radnych wybierają ludzie, radni z reguły to osoby pracujące w innych miejscach, tudzież studenci lub emeryci, zaś dieta radnego służy tylko temu, by pokryć straty finansowe w pracy zawodowej (bo który pracodawca chce mieć pracownika, który znika np. na 6 dni w każdym miesiącu?).
Po drugie Turcja nie leży w Europie Wschodniej jak sugeruje autor, za wyjątkiem wschodniej Tracji (3% powierzchni kraju).
Po trzecie wspomniana dzielnica Gdyni to nie "Podgórze Górne" a "Pogórze Górne", ale to literówka, zdarza się.
Po czwarte, całe odwołanie się autora do "statusu krajobrazu chronionego" jest błędne u podstaw. Raz, że nic takiego w polskim prawodawstwie nie istnieje, dwa, że mowa tu zapewne o obszarze chronionego krajobrazu. Trzy, że wbrew twierdzeniom autora, taka forma ochrony przyrody niestety wbrew nazwie nie wprowadza zakazów zabudowy (za wyjątkiem wąskich pasów terenu wzdłuż np. rzek), więc trudno winić kogoś o to, że buduje osiedle w granicach obszaru chronionego krajobrazu, skoro z ustawy wynika, iż z paroma wyjątkami (jak wspominany powyżej) można to robić bez przeszkód.
Tak więc: przeczytać warto, ale szału nie ma.
Średnio. Książka bardzo chaotyczna, sporo poruszonych tematów, każdy po trosze, czasami w sposób aż za nadto "przystępny" (wręcz lakoniczny) dla każdego czytelnika.
Widać, że autor ma dar do pisania i dzięki temu ten w większości bardzo prosty tekst czytało się płynnie, choć z uczuciem lekkiego poirytowania.
Z perspektywy urbanisty, radnego od 8 lat widzę, że sporo tu...
2022-01-04
Wspaniała książka i piszę to z perspektywy w prawdzie urbanisty i geografa, ale jednak też zdecydowanie mi daleko do bycia fanem Warszawy. A mimo to, książka jest tak świetnie napisana, że czytałem ją z wypiekami na twarzy... strona po stronie.
Pozycja ta wypełniona jest faktami i bohaterami, jednak świetnie władający słowem G. Piątek ułożył wszystko w naprawdę składny i zachęcający do dalszej lektury sposób.
Wspaniała...przez duże W!
Wspaniała książka i piszę to z perspektywy w prawdzie urbanisty i geografa, ale jednak też zdecydowanie mi daleko do bycia fanem Warszawy. A mimo to, książka jest tak świetnie napisana, że czytałem ją z wypiekami na twarzy... strona po stronie.
Pozycja ta wypełniona jest faktami i bohaterami, jednak świetnie władający słowem G. Piątek ułożył wszystko w naprawdę składny i...
2023-02-17
Przywoita (w porównaniu do doskonałej książki o Warszawie)! Dla mieszkańca miasta sąsiadującego (no, prawie) z Gdynią, czytało się ją szczególnie... znając każde z miejsc, jak się okazało bardzo pobieżnie.
Polecam
Przywoita (w porównaniu do doskonałej książki o Warszawie)! Dla mieszkańca miasta sąsiadującego (no, prawie) z Gdynią, czytało się ją szczególnie... znając każde z miejsc, jak się okazało bardzo pobieżnie.
Polecam
2021-07-16
Książka niezła, tematy poruszone w sposób dość merytoryczny, ale najpiękniejszy i godny pochwały jest naprawdę świetny sposób pisania przez autora, jego lekkie pióro.
Za złe autorowi mam lekceważenie obecnych zmian, które zachodzą w Polsce. Np. ostatni z rozdziałów dot. mediów i stwierdzenie, żę w sumie to niewiele się zmienia po przejęciu lokalnych dzienników przez Orlen jest nieprawdą, z którą sam mam do czynienia na co dzień. Każde mrugnięcie oka radnego PiSu jest raportowane osobnym artykułem, za to artykuł dot. np. budowy szkoły podstawowej się nie pojawi, bo ważniejszy jest głos radnego PiS dot. dziury w jezdni.
Podobnie rzecz ma się samroządowców, z których wielu to buce i nieuki, ale jednak w pełni świadome obwinianie ich o niepowodzenie programu wymiany tzw. kopciuchów to też propaganda. Trudno by do połowy 2020 r., czyli czasu w którym książka powstawała a autor przeprowadzał rozmowy i zbierał materiały, samorządy aktywnie działały na rzecz ograniczenia smogu i zjawiska niskiej emisji, skoro kilka lat wcześniej władze RP postanowił, że mieszkaniec Ustrzyk Dolnych o dofinansowanie na wymianę pieca musi ubiegać się w ... Rzeszowie, a Sejn w Białymstoku, a nie w swoich gminnych urzędach. Dopiero od niedawna prawo się zmieniło i samorządy na nowo przejęły te obowiązki.
Brakuje tego w książce...
Książka niezła, tematy poruszone w sposób dość merytoryczny, ale najpiękniejszy i godny pochwały jest naprawdę świetny sposób pisania przez autora, jego lekkie pióro.
Za złe autorowi mam lekceważenie obecnych zmian, które zachodzą w Polsce. Np. ostatni z rozdziałów dot. mediów i stwierdzenie, żę w sumie to niewiele się zmienia po przejęciu lokalnych dzienników przez Orlen...
2015-09-03
Treść tej książki bez powtórzeń można by zamieścić na max 50 stronach. W każdym rozdziale może z 2-3 strony to coś nowego, nowe myśli i słowa, dalej to już tylko powtórzenia, okraszone marzeniami autora o tym jak miasta rządzą światem i dyktują warunki zmiany stylu życia na ziemi.
Pomimo, iż na co dzień pracuje jako urbanista, jestem też lokalnym samorządowcem, to nie polecam tej książki nikomu - bo jest zwyczajnie przegadana.
Treść tej książki bez powtórzeń można by zamieścić na max 50 stronach. W każdym rozdziale może z 2-3 strony to coś nowego, nowe myśli i słowa, dalej to już tylko powtórzenia, okraszone marzeniami autora o tym jak miasta rządzą światem i dyktują warunki zmiany stylu życia na ziemi.
Pomimo, iż na co dzień pracuje jako urbanista, jestem też lokalnym samorządowcem, to nie...
2015-09-09
Jeden temat, dwa przedziały czasowe, multum tragedii. Po lekturze tej książki zacząłem się zastanawiać czy kupno mieszkania na kredyt, było na pewno dobrym wyborem... więc jeśli jesteście kredytobiorcami, to zastanówcie się czy warto pochylić się nad prawdziwą i nie owijającą w bawełnę lekturą o polskim mieszkalnictwie.
Polecam, choć przydałoby się choć kilka, a nawet jeden pozytywny wątek, reportaż z happy endem :)
Jeden temat, dwa przedziały czasowe, multum tragedii. Po lekturze tej książki zacząłem się zastanawiać czy kupno mieszkania na kredyt, było na pewno dobrym wyborem... więc jeśli jesteście kredytobiorcami, to zastanówcie się czy warto pochylić się nad prawdziwą i nie owijającą w bawełnę lekturą o polskim mieszkalnictwie.
Polecam, choć przydałoby się choć kilka, a nawet...
2016-10-27
Wspaniała podróż po Polsce, niestety głównie w odcieniach szarości, a jedynym zastanym kolorytem w miastach "archipelagu" są billboardy, neony marketów i kolorowe elewacje bloków.
Michale Nogasiu, Szanowny Panie Redaktorze - dziękuję za dopingowanie i wspieranie Filipa Springera w powstaniu tej książki...
Wspaniała podróż po Polsce, niestety głównie w odcieniach szarości, a jedynym zastanym kolorytem w miastach "archipelagu" są billboardy, neony marketów i kolorowe elewacje bloków.
Michale Nogasiu, Szanowny Panie Redaktorze - dziękuję za dopingowanie i wspieranie Filipa Springera w powstaniu tej książki...
2012-02-04
Tak bardzo nie zawiodłem się dotychczas chyba na żadnym tytule (choć jestem stałym, wiernym, aczkolwiek krytycznym czytelnikiem Polityki i jej dodatków od 9 lat).
Oczekiwałem, może niezbyt słusznie, szerokich wywodów nt. polskiej przestrzeni, ładu przestrzennego, czy też jego braku, ciekawych rozwiązań urbanistycznych, szeroko opisanych problemów jak grodzenie, beznadziejne prawodawstwo w Polsce czy też igranie z naturą.
No i ok, wiele z tych tematów poruszono, ale na może 1/5 zawartości całej 174 stronicowej publikacji!
Poza tym to jakieś bajdurzenie (przepraszam za wyrażenie, ale czuję się nieco oszukany tym tytułem) o:
- meblościankach
- polskich stołach i dywanach
- malarstwie (to akurat dla laika jakim jestem było dość interesujące i wnosi wartość do tej książki)
- ogródkach działkowych (tematyka dobra, wykonanie beznadziejne)
- pomnikach
- zamkach
- graffiti
- budownictwie sakralnym (duży rozdział, wraz z wielkim odniesieniem do pomników papieskich)
- pomnikach Chrystusa
- figurkach ludowych w postaci aniołów
- o prestiżu ogółem
- gastronomii
- modzie
- wyjazdach turystycznych
- fascynacją Włochami w polskim narodzie
- bankietami !!
- loftami
i...
zabawkami!
Może źle zrozumiałem intencje autora, źle odczytałem reklamy, zapowiedzi pojawiające się w "Polityce" czy w mediach..., ale moim skromnym zdaniem może 30% tej książki jest znośne i ciekawe.
Uważam ten tytuł za przykład jak zignorować temat, czytelników, w dodatku reklamując tą całą niefrasobliwość jako "manifest wkurzonego inteligenta".
Tak bardzo nie zawiodłem się dotychczas chyba na żadnym tytule (choć jestem stałym, wiernym, aczkolwiek krytycznym czytelnikiem Polityki i jej dodatków od 9 lat).
Oczekiwałem, może niezbyt słusznie, szerokich wywodów nt. polskiej przestrzeni, ładu przestrzennego, czy też jego braku, ciekawych rozwiązań urbanistycznych, szeroko opisanych problemów jak grodzenie,...
2013-12-11
Świetna książka, ale dziwnym trafem po jej lekturze bardziej zbiera się na łzy niż na uśmiech.
Polska przestrzeń = SKM (syf, kiła i mogiła) i to też w sposób brutalny przedstawił F. Springer w swojej książce. Naprawdę dobra robota z jego strony :)
Za to my jako społeczeństwo.... każdego dnia przyczyniamy się do tego, że pozycje takie jak ta mogą jeszcze długo nie tracić na aktualności.
Gorąco polecam:)
Świetna książka, ale dziwnym trafem po jej lekturze bardziej zbiera się na łzy niż na uśmiech.
Polska przestrzeń = SKM (syf, kiła i mogiła) i to też w sposób brutalny przedstawił F. Springer w swojej książce. Naprawdę dobra robota z jego strony :)
Za to my jako społeczeństwo.... każdego dnia przyczyniamy się do tego, że pozycje takie jak ta mogą jeszcze długo nie tracić...
Jak wiele ma ta książka wspólnego z architekturą? Niewiele. A jak wiele dowiemy się z niej o architekturze Tel Awiwu-Jafy? Niewiele. To bardziej wywód antyizraelski i głęboko filozoficzny. Nie neguję poglądów autora, ale chyba czegoś innego oczekiwałbym po tym tytule niżli tylko powtarzanie jednej myśli przeze kolejnych 100 stron (o tym jak to Tel Awiw zajął Jafę, jak ją wyburzono i co zrobiono z sadami owocowymi).
Jak wiele ma ta książka wspólnego z architekturą? Niewiele. A jak wiele dowiemy się z niej o architekturze Tel Awiwu-Jafy? Niewiele. To bardziej wywód antyizraelski i głęboko filozoficzny. Nie neguję poglądów autora, ale chyba czegoś innego oczekiwałbym po tym tytule niżli tylko powtarzanie jednej myśli przeze kolejnych 100 stron (o tym jak to Tel Awiw zajął Jafę, jak ją...
więcej Pokaż mimo to