Kamienie musiały polecieć. Wymazywana przeszłość Podlasia
O tym, że mój dziadek został zastrzelony w maju 1945 roku w swoim domu pod Kuźnicą, wiedziałam od zawsze. Przez „bandę”, dodawano ściszonym głosem. Nie kazano o tym milczeć, ale rozumiałam, że tak trzeba.
Kiedy po latach postanowiłam poznać lepiej tę historię, długo kluczyłam obok. „Nie rozdrapuj starych ran”, słyszałam. Tylko że przeszłość służy często do rozgrywania teraźniejszości, rozdaje etykietki bohaterów i zdrajców, a za „dowód winy” uznaje nieraz fakt, że ktoś został zabity. Zaczęłam więc wsłuchiwać się uważniej w rodzinną opowieści, zaglądałam do archiwów, wertowałam książki, przyglądałam się okolicznym pomnikom. Poszłam też do sąsiadów z „drugiej strony” pogranicznych podziałów, tą reporterską zasadą łamiąc tutejszy zwyczaj przemilczania trudnej przeszłości.
Powstała historia o pogranicznym sąsiedztwie, o wspólnym życiu, a może życiu obok siebie? O tym, że jedni występują czasem przeciwko drugim, a potem wciąż żyją obok, w pozornej niepamięci. Dzieci siedzą razem w szkolnych ławkach i dzielą się na przerwach kanapką. Tylko ciocia Luda drży ze strachu, by nikt nie odkrył, że wśród nocnych napastników rozpoznała brata koleżanki.
Nie chodziło mi o rzucanie oskarżeń, tylko o zrozumienie i opowiedzenie tego, co się stało osiemdziesiąt lat temu oraz co wokół tego dzieje się dziś. „Czy ta opowieść coś zmieni?”, słyszę nieraz. Nie wiem. Trudno zmienić świat. Ale może by proces mógł ruszyć, trzeba usłyszeć innych, ale przede siebie i swoją historię?
Autorka
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
To były cholerne czasy – trudna przeszłość Podlasia
„Częścią współistnienia było napięcie. Przekonanie, że jakkolwiek dobre stosunki łączyłyby polskich i ruskich, najważniejsza pozostaje przynależność do swoich. Były też zadawnione pretensje oraz podejrzenia, że nie zajmujemy równoważnych pozycji we wspólnym świecie, że oni na pewno mają lepiej”.
Byłem bardzo zaintrygowany, biorąc do ręki najnowszą książkę Anety Prymaki-Oniszk pod tytułem „Kamienie musiały polecieć. Wymazywana przeszłość Podlasia”. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Czarne w znanej serii Sulina. Autorka jest uznaną reporterką, zdobywczynią nagród i wyróżnień. W swojej najnowszej książce połączyła historię rodzinną z dramatyczną historią Podlasia i uczyniła to w mistrzowski sposób. Dzięki temu czytelnik otrzymał rewelacyjnie napisany reportaż, który przynosi ogrom wiedzy i zmusza do refleksji nad historią. Historią, która po raz kolejny okazuje się trudna, niewygodna i wcale nie tak czarno-biała jak chciałoby wielu.
Ale po kolei. Jesteśmy skłonni myśleć o Polsce i jej historii jako o całości. Tymczasem zwłaszcza po II wojnie światowej takie myślenie jest ahistoryczne. Zupełnie inne były doświadczenia mieszkańców Polski centralnej, Śląska, Ziem Odzyskanych czy Podlasia właśnie. Podlasie jest tu szczególnym regionem. Dlaczego? Ponieważ zamieszkiwała go białorusko-prawosławna społeczność. Były to takie miniaturowe Kresy, tyle że po polskiej stronie granicy. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że koniec wojny przyniósł tym terenom upragniony spokój. Wręcz przeciwnie, dla wielu zaczął się nowy akt dramatu. Powojenne przesiedlenia, zbrodnie popełniane pod osłoną nocy, strach i niepewność jutra, prześladowania przez komunistyczne władze.
Anna Prymaka-Oniszk już od pierwszej strony swojej książki przykuwa naszą uwagę. Jej język i styl sprawiają, że reportaż ten czytamy jak powieść. Naprawdę ciężko się oderwać od lektury. Jednocześnie autorka przede wszystkim chce opowiedzieć tę historię dla samej siebie. Chce zrozumieć siebie i lepiej poznać historię swojej rodziny. Paradoksalnie efektem tych poszukiwań jest arcyciekawa książka o trudnej przeszłości Podlasia. Punktem wyjścia jest dla autorki zamordowanie jej dziadka przez „bandę” w maju 1945 roku.
Przez wiele lat milczano o tym, co się działo na Podlasiu po II wojnie światowej. Ludzie wiedzieli, ale wiedzę tę zachowywali dla siebie. Ewentualnie dzielili się nią „wśród swoich”. Nikomu nawet do głowy nie przyszło, aby mówić czy pisać o dramatycznych doświadczeniach białoruskiej mniejszości. Dlaczego? Powodów było wiele. Przede wszystkim po wojnie Polska odradzała się jako państwo jednolite narodowo i wyznaniowo. Choć było to wbrew oficjalnej komunistycznej ideologii, to jednak władze chciały, aby Polska była zamieszkiwana przez Polaków i katolików. Białorusini nie pasowali do tej wizji. Nie pasowały ich język, kultura i wiara. Rozumiejąc to wszystko, robili co w ich mocy, aby odciąć się od tego dziedzictwa i spolonizować. Tylko tak mogli czuć się względnie spokojnie.
Ale lata powojenne to jeszcze jeden ważny aspekt, o którym pisze autorka. Chodzi oczywiście o działalność podziemia niepodległościowego. Właśnie na tym polu pojawiają się największe rozbieżności, uproszczenia i przeinaczenia. Dla większości Polaków partyzanci walczyli z komunistami o wolną Polskę. Jednak dla Białorusinów byli oni bandytami rabującymi ich dobytek. Byli bezwzględnymi oprawcami, przed którymi drżała miejscowa ludność. Z lektury książki wyłania się wstrząsający obraz terytorium, na którym „leśni” robili, co chcieli. Władza ludowa była jeszcze zbyt słaba, by zapewnić ochronę miejscowej ludności. Inna sprawa, czy leżało to w jej interesie? Wszak Białorusini mieli opuścić Polskę, mieli wyjechać „do raju”. Tak więc komuniści i „partyzanci” mieli wspólny cel.
Przyznam szczerze, że jestem pod wielkim wrażeniem tej książki. Autorka nie zadowala się prostymi odpowiedziami, chce zrozumieć historię, chce dowiedzieć się „dlaczego”. Dlaczego jej dziadek został zamordowany przez „bandę”? Czy można poczęstować herbatą zabójcę własnego ojca? Czy można przyjaźnić się z dziewczyną, której brat w nocy obrabował nasz dom? Takich pytań w tej książce jest dużo więcej. Dlaczego Białorusini tak mocno wyparli to wszystko ze swojej pamięci? Czy dziś można już otwarcie mówić o tych wydarzeniach?
„Kamienie musiały polecieć. Wymazywana przeszłość Podlasia” to rewelacyjnie napisana książka, poruszająca bardzo ważne i trudne tematy. Nie oszukujmy się, historia Podlasia nie jest obecna w powszechnej świadomości społecznej. Najwyższy czas to zmienić. Aneta Prymaka-Oniszk wykonała arcyważny krok w tym kierunku. Wszystkim bez wątpienia polecam ten tytuł.
Wojciech Sobański
Książka na półkach
- 270
- 60
- 12
- 6
- 6
- 6
- 5
- 5
- 3
- 3
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Kamienie musiały polecieć. Wymazywana przeszłość Podlasia
Dodaj cytat
OPINIE i DYSKUSJE
Generalnie Żołnierze Wyklęci to były brutalne bandziory, motłoch bez wykształcenia, co to miał krzyż na piersi i brauning w kieszeni. Ich głównym zajęciem było zabieranie kołder dzieciom i bicie Białorusinów. Oczywiście ich ofiary bez wyjątku były niewinne, wiadomo - jak Białorusin dostał kulkę, to tylko z powodu pochodzenia. A że w kieszeni była jeszcze legitymacja partyjna PPR, zaświadczenie o służbie w Armii Czerwonej, czy donos do miejscowego UB? Oj tam, panie, kto by to liczył! Ani chybi to, że po prawosławnemu się żegnał, było powodem. Opowiada o tym m.in. pan Anatol. Pan Anatol urodził się co prawda w 1946 roku, ale nie szkodzi. On doskonale wszystko pamięta. A jak nie pamięta, to mama mu powiedziała.
Generalnie Żołnierze Wyklęci to były brutalne bandziory, motłoch bez wykształcenia, co to miał krzyż na piersi i brauning w kieszeni. Ich głównym zajęciem było zabieranie kołder dzieciom i bicie Białorusinów. Oczywiście ich ofiary bez wyjątku były niewinne, wiadomo - jak Białorusin dostał kulkę, to tylko z powodu pochodzenia. A że w kieszeni była jeszcze legitymacja...
więcej Pokaż mimo toJak tylko dowiedziałam się, że autorka "Bieżeństwa 1915" wydała kolejną książkę, od razu wiedziałam, że będę chciała ją przeczytać. Nie zawiodłam się. Książka pokazała mi świat, o którym nie miałam pojęcia. Nigdy nie byłam na Podlasiu i nie zdawałam sobie sprawy ze skomplikowanych relacji narodowościowych i wyznaniowych pomimo, że interesuję się historią naszego kraju. Tereny pogranicza mają to do siebie, że są przeważnie niesamowicie ciekawą mieszanką kulturową, ale niestety skrywają również wiele bolesnych historii będących pokłosiem występujących tam animozji i sporów. To samo dotyczy Podlasia.
Reportaż wciąga jak najlepsza saga rodzinna, bo autorka konstruuje opowieść o Podlasiu wokół historii swoich przodków. Historia ta jest jednak tylko punktem wyjścia do nakreślenia szerszego tła, przede wszystkim do opisania powojennych działań tzw. podziemia niepodległościowego. Opisy napadów i zabójstw dokonywanych przez "bandy" powodują w polskim czytelniku dyskomfort, który jednak ostatecznie przekłada się na poznanie i zrozumienie perspektywy mniejszości, zbyt często pomijanej w dyskusji na tematy historyczne, zwłaszcza dotyczące żołnierzy wyklętych, którzy często traktowani są jak monolit bez żadnych rys i ciemnych stron.
Autorka powtórzyła to, co zrobiła już w "Bieżeństwie 1915", czyli ocaliła od zapomnienia historie ludzi, którzy zasłużyli na to, żeby ich głos został w końcu usłyszany, choćby za pośrednictwem literatury.
Jak tylko dowiedziałam się, że autorka "Bieżeństwa 1915" wydała kolejną książkę, od razu wiedziałam, że będę chciała ją przeczytać. Nie zawiodłam się. Książka pokazała mi świat, o którym nie miałam pojęcia. Nigdy nie byłam na Podlasiu i nie zdawałam sobie sprawy ze skomplikowanych relacji narodowościowych i wyznaniowych pomimo, że interesuję się historią naszego kraju....
więcej Pokaż mimo toAutorka wykorzystując historię swojej rodziny opisuje skomplikowane relacje międzysąsiedzkie na Podlasiu i tworzenie państwa jednonarodowego po II wojnie. Historia zahacza także o doświadczenie bieżeństwa/uchodźctwa z 1915 r.
Autorka konfrontuje liczne mity z faktami czego efektem jest bardzo osobista opowieść. Wiele rodzin z pogranicza ma podobne historie w zanadrzu, ale niewiele osób ma talent do ich opisania i determinację do ich upublicznienia.
Autorka wykorzystując historię swojej rodziny opisuje skomplikowane relacje międzysąsiedzkie na Podlasiu i tworzenie państwa jednonarodowego po II wojnie. Historia zahacza także o doświadczenie bieżeństwa/uchodźctwa z 1915 r.
więcej Pokaż mimo toAutorka konfrontuje liczne mity z faktami czego efektem jest bardzo osobista opowieść. Wiele rodzin z pogranicza ma podobne historie w zanadrzu, ale...
Zbyt osobista jak na książkę z Suliny. Zbyt dużo nie mających z tematem przewodnim wstawek. Książka jest niejako kontynuacją Bieżeństwa osadczoną w na pograniczu, na Podlasiu, ale tego Podlasia niestety jest tu mało. Za dużo szczegółów sprawia, że książki nie czyta się zbyt przyjemnie.
Ale ogromny plus za podjęcie trudnych tematów. Wyjątkowe jest to, że pisana z perspektywy mniejszości białoruskiej.
Zbyt osobista jak na książkę z Suliny. Zbyt dużo nie mających z tematem przewodnim wstawek. Książka jest niejako kontynuacją Bieżeństwa osadczoną w na pograniczu, na Podlasiu, ale tego Podlasia niestety jest tu mało. Za dużo szczegółów sprawia, że książki nie czyta się zbyt przyjemnie.
więcej Pokaż mimo toAle ogromny plus za podjęcie trudnych tematów. Wyjątkowe jest to, że pisana z...
Trudna to i bolesna opowieść...
Ja Podlasianka, ja katoliczka, doskonale pamiętająca opowieści swojej babci o tym, że "leśni ludzie" kradli, bili, czyli się panami życia i jeszcze potem dostali lepsze emerytury. Mój teść, który pochodzi spod Krynek zmienił wiarę, mówił że z miłości, ale będziemy w najbliższe święta mieli okazję bliżej przyjrzeć się tej historii, póki mam kogo pytać...i o ile będzie chciał odpowiadać.
Trudna to i bolesna opowieść...
więcej Pokaż mimo toJa Podlasianka, ja katoliczka, doskonale pamiętająca opowieści swojej babci o tym, że "leśni ludzie" kradli, bili, czyli się panami życia i jeszcze potem dostali lepsze emerytury. Mój teść, który pochodzi spod Krynek zmienił wiarę, mówił że z miłości, ale będziemy w najbliższe święta mieli okazję bliżej przyjrzeć się tej historii, póki mam...
Przejmująca o stosunku do mniejszości religijnych i etnicznych opisanych przez Anetę Prymakę-Oniszk przez pryzmat historii jej rodziny.
Województwo podlaskie zawsze było miejscem przecięcia różnych kultur, wyznań, narodowości i zawsze było to miejsce pełne napięć, które pod wpływem wydarzeń historycznych prowadziły do tragicznych skutków. Pierwsza połowa XX. wieku i okres tuż po wojnie, był pod tym względem wyjątkowo zły. Sąsiedzi bowiem mordowali wtedy sąsiadów z patriotyzmem na ustach, a tak naprawdę w imię bandyckich interesów.
Przejmująca o stosunku do mniejszości religijnych i etnicznych opisanych przez Anetę Prymakę-Oniszk przez pryzmat historii jej rodziny.
więcej Pokaż mimo toWojewództwo podlaskie zawsze było miejscem przecięcia różnych kultur, wyznań, narodowości i zawsze było to miejsce pełne napięć, które pod wpływem wydarzeń historycznych prowadziły do tragicznych skutków. Pierwsza połowa XX. wieku i okres...
Dobry reportaż to taki, który nie prowadzi tylko w jedno, wybrane przez reportażystę miejsce i jego akcje, usprawiedliwiając tym poniekąd własne ograniczenia i zainteresowania autora. Dobry reportaż idzie tam, gdzie niekoniecznie miał zamiar dotrzeć i ku zaskoczeniu Czytelnika – tak miało być. Taki chwyt, ale zawsze działa.
Prymaka – Oniszk zabiera nas w długą, wielowektorową podróż, a wysiadka na stacji końcowej wcale nie przynosi ulgi. Nie jest to po prostu kolejna opowieść o Wyklętych, Ruskich i Polakach i tym wszystkim, co między nami nie tak – od lat. Piękne studium podlaskiej złożoności, z osobistymi historiami rodziny Autorki w centrum.
Podlasiance z urodzenia i prawosławnej jak wszyscy w mojej rodzinie od pokoleń, weszło mi to niewygodnie mocno.
Dlaczego nasza wiślana kraina nigdy nie była i nie będzie jednak rajem dla wszystkich, pomimo tylu starań i patriotycznych operacji? Bo to zadanie niemożliwe i Prymaka-Oniszk ma na to solidne argumenty.
Dobry reportaż to taki, który nie prowadzi tylko w jedno, wybrane przez reportażystę miejsce i jego akcje, usprawiedliwiając tym poniekąd własne ograniczenia i zainteresowania autora. Dobry reportaż idzie tam, gdzie niekoniecznie miał zamiar dotrzeć i ku zaskoczeniu Czytelnika – tak miało być. Taki chwyt, ale zawsze działa.
więcej Pokaż mimo toPrymaka – Oniszk zabiera nas w długą,...
Przepiękna, choć gorzka opowieść o losach prawosławnych rodzin z Białostocczyzny, które by przetrwać i chronić swoich bliskich musiały się wyrzec własnej tożsamości.
Aneta Prymaka - Oniszk ma dar opowiadania, nie mogłam się oderwać od tych historii i od ludzi, którzy stali mi się dziwnie bliscy. Trudno oceniać postawy ludzi w tamtym dniach z dzisiejszej perspektywy, ale czuję palący wstyd, że zostali zepchnięci, odrzuceni przez polski naród, często pozbawieni ziemi, języka, edukacji przez swoją wiarę.
Nie rozumiem również gloryfikacji bandytów, bo tak należy nazywać partyzantów, którzy z imieniem ojczyzny na ustach, napadali niewinnych ludzi, kradli mordowali, zastraszali...
Trudna lektura, ale wciągająca i bardzo potrzebna.
Przepiękna, choć gorzka opowieść o losach prawosławnych rodzin z Białostocczyzny, które by przetrwać i chronić swoich bliskich musiały się wyrzec własnej tożsamości.
więcej Pokaż mimo toAneta Prymaka - Oniszk ma dar opowiadania, nie mogłam się oderwać od tych historii i od ludzi, którzy stali mi się dziwnie bliscy. Trudno oceniać postawy ludzi w tamtym dniach z dzisiejszej perspektywy, ale...
Mam dwa przemyślenia po ten lekturze - kobiety są niesamowite, to jak potrafią zacisnąć zęby i walczyć o rodzinę. A drugie, że polski patriotyzm łatwo i często myli się z nacjonalizmem, wyciera sobie gębę szczytnymi hasłami, tylko w imię własnych korzyści. Niestety sporo jeszcze czasu upłynie zanim uporamy się z ksenofobią i mitem wielkiej lechii...
Mam dwa przemyślenia po ten lekturze - kobiety są niesamowite, to jak potrafią zacisnąć zęby i walczyć o rodzinę. A drugie, że polski patriotyzm łatwo i często myli się z nacjonalizmem, wyciera sobie gębę szczytnymi hasłami, tylko w imię własnych korzyści. Niestety sporo jeszcze czasu upłynie zanim uporamy się z ksenofobią i mitem wielkiej lechii...
Pokaż mimo toWyjątkowa książka.
Wyjątkowa książka.
Pokaż mimo to