Socjolog i dziennikarz. Pracował jako: nauczyciel akademicki, nauczyciel w szkole wiejskiej, urzędnik. Dziennikarz w "Radarze" (od 1985) i w "Polityce" (od 1986 roku do dziś). Zajmuje się problematyką kulturalną, zwłaszacza krytyką sztuki. W latach 1988-1996 współautor i prowadzący liczne programy w TVP (m.in. "Studio Otwarte", "Kawa czy herbata?", "Zapis", "Stoper"). Napisał książki: "Przewodnik po rynku malarstwa", "Kronika śmierci przedwczesnych", "Leksykon samobójców".
Znakomity leksykon może kiedyś będzie wznowienie i uzupełnienie o takie postacie jak: Niemieccy: Kazimirowicz (XIX w. bojownik o polską niepodległość, w ramach czego zmienił niemieckie nazwisko na polskie) , Mainländer (pesymista filozof),Włosi: d'Abano (XIV w. włoski lekarz, filozof i astrolog),Rovetta (dramaturg) Węgrzy: Attila József (czołowy przedstawiciel poezji dwudziestolecia międzywojennego),Sándor Márai (W swojej twórczości często poruszał temat zmierzchu świata mieszczańskiego i kryzysu kultury europejskiej) , Sarkadi (dramaty na temat kryzysu moralnego i samotności człowieka we współczesnym świecie),Austriak: Otto Weininger (filozof jednej książki - Płeć i Charakter),Francuzów: Zo d'Axa (działacz anarchoindywidualistyczny i pacyfistyczny),Debord, Deluze... Japończyka: Kitamura (Wywarł silny wpływ na twórczość Tōsona Shimazakiego i Bina Uedy) to tylko część mniej lub bardziej znanych. Właściwie to zabrakło w tym zbiorze Sandora Marai trochę dziwi, może nie tak jak brak Deluzego co usprawiedliwić możemy gdyż był pisarzem filozofem, również kolejny francuski przedstawiciel Guy Debord ikona awangardy 'spektaklu'.
Tak na marginesie ciekawe czy ktoś analizował postacie ludzi ze środowisk psychologii/psychiatrii nie będący przecież pisarzami dla ogółu a jedynie wąskiej na ten czas specjalności a dość liczni tam przecież samobójcy.
W sumie ten leksykon to taka mała encyklopedia i bardzo dobrze trzyma się kanonu, jak najbardziej zachowuje reguły porządku alfabetycznego haseł, krótkich podstawowych opisów biografii. Jestem bardzo zadowolony.
Tak bardzo nie zawiodłem się dotychczas chyba na żadnym tytule (choć jestem stałym, wiernym, aczkolwiek krytycznym czytelnikiem Polityki i jej dodatków od 9 lat).
Oczekiwałem, może niezbyt słusznie, szerokich wywodów nt. polskiej przestrzeni, ładu przestrzennego, czy też jego braku, ciekawych rozwiązań urbanistycznych, szeroko opisanych problemów jak grodzenie, beznadziejne prawodawstwo w Polsce czy też igranie z naturą.
No i ok, wiele z tych tematów poruszono, ale na może 1/5 zawartości całej 174 stronicowej publikacji!
Poza tym to jakieś bajdurzenie (przepraszam za wyrażenie, ale czuję się nieco oszukany tym tytułem) o:
- meblościankach
- polskich stołach i dywanach
- malarstwie (to akurat dla laika jakim jestem było dość interesujące i wnosi wartość do tej książki)
- ogródkach działkowych (tematyka dobra, wykonanie beznadziejne)
- pomnikach
- zamkach
- graffiti
- budownictwie sakralnym (duży rozdział, wraz z wielkim odniesieniem do pomników papieskich)
- pomnikach Chrystusa
- figurkach ludowych w postaci aniołów
- o prestiżu ogółem
- gastronomii
- modzie
- wyjazdach turystycznych
- fascynacją Włochami w polskim narodzie
- bankietami !!
- loftami
i...
zabawkami!
Może źle zrozumiałem intencje autora, źle odczytałem reklamy, zapowiedzi pojawiające się w "Polityce" czy w mediach..., ale moim skromnym zdaniem może 30% tej książki jest znośne i ciekawe.
Uważam ten tytuł za przykład jak zignorować temat, czytelników, w dodatku reklamując tą całą niefrasobliwość jako "manifest wkurzonego inteligenta".