Socjolog i dziennikarz. Pracował jako: nauczyciel akademicki, nauczyciel w szkole wiejskiej, urzędnik. Dziennikarz w "Radarze" (od 1985) i w "Polityce" (od 1986 roku do dziś). Zajmuje się problematyką kulturalną, zwłaszacza krytyką sztuki. W latach 1988-1996 współautor i prowadzący liczne programy w TVP (m.in. "Studio Otwarte", "Kawa czy herbata?", "Zapis", "Stoper"). Napisał książki: "Przewodnik po rynku malarstwa", "Kronika śmierci przedwczesnych", "Leksykon samobójców".
Zawiodłem się. Liczyłem na refleksję na temat polskiej przestrzeni publicznej, a tymczasem otrzymałem zbiór socjologicznych esejów autora na tematy przeróżne - od meblościankę po wybór wakacji i znaczeniu zasobności portfela Polaków w tym wyborze. Tytułowy "Wrzask w przestrzeni" to tylko jeden z esejów. Bardzo dużo socjologii, bardzo mało urbanistyki. Dla mnie to minus, ale może komuś przypadnie do gustu.
Chociaż tytuł i podtytuł sugerują, że wewnątrz książki znajdują się informacje związane z ładem przestrzennym w Polsce, to fragment wstępu na tylnej okładce sugeruje, że nie tylko o tym ona będzie. A jeszcze co innego mamy tak naprawdę wewnątrz tego tytułu.
Autor z wykształcenia jest socjologiem. Architekturą i urbanistyką zajmuje się więc raczej hobbystycznie, co jest moim zdaniem plusem książki, ponieważ dzieli się swoimi uwagami nie jako specjalista, a jako hobbysta czy może nawet jako znawca. Z drugiej strony, jako socjolog, uzupełnia swoje uwagi spostrzeżeniami o naszym społeczeństwie i to połączenie często daje nowe światło na sytuację przestrzeni w Polsce.
Skoro książka jest tak naprawdę analizą Polaków i ich zwyczajów zarówno związanymi ze stylem życia, jak i zarządzaniem przestrzeni, a więc tematów raczej ciekawych, to skąd moja niska ocena? Otóż książka miejscami jest po prostu zbyt nudnie pisana. Mimo chęci Autora przekazania jak najistotniejszych informacji, przesadził ze stylem, który - zwłaszcza na początku - był zbytnio męczący. Może jego teksty nie byłyby tak monotonne, gdyby czytać je w ich pierwotnej formie, czyli jako artykuły w pewnym tygodniku? Może to właśnie jest recepta na to, by książka nie nudziła - czytać jeden rozdział/podrozdział na tydzień?
Małym mankamentem moim zdaniem jest także forma książki - może wydawcy ten kwadracik w twardej oprawie wydał się uroczy, ale do czytania w innym miejscu niż łóżko i pewien skład z ceramiką moim zdaniem to się nie nadaje. Niewygodnie się ją trzyma, a papier... Jakby wydawca się zabezpieczył na wypadek, gdyby coś w trakcie jedzenia kapnęło na książkę i bez problemu będzie można przetrzeć ją wilgotną szmatką. Podejrzewam, że po plamie nie będzie śladu.
Książka jest warta przeczytania, ale w jaki sposób każdy z Was to zrobi - pozostawiam już Twojej decyzji.