-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2016-09-20
2016-08-29
2016-08-23
Od zawsze bardzo lubiłam film "Pamiętnik księżniczki", pierwszą jak i drugą część. Gdy byłam jeszcze w podstawówce w szkolnej bibliotece na półce przy wejściu wyeksponowane były wszystkie książki z tej serii.
Nigdy jakoś nie garnęłam się jednak żeby je wypożyczyć.
Teraz jako 19-latka nagle ocknęłam się i stwierdziłam, że naprawdę przykro mi, że ich wcześniej nie przeczytałam.
Ściągnęłam szybko e-booka i w jeden dzień ta cienka książeczka została pochłonięta. Pewnie nie było to, to samo co czytanie jej w młodszym wieku, ale naprawdę dobrze się bawiłam. Przyjemna, śmieszna i wciągająca!
Od zawsze bardzo lubiłam film "Pamiętnik księżniczki", pierwszą jak i drugą część. Gdy byłam jeszcze w podstawówce w szkolnej bibliotece na półce przy wejściu wyeksponowane były wszystkie książki z tej serii.
Nigdy jakoś nie garnęłam się jednak żeby je wypożyczyć.
Teraz jako 19-latka nagle ocknęłam się i stwierdziłam, że naprawdę przykro mi, że ich wcześniej nie...
2016-05-12
2016-02-23
2016-02-27
2016-05-29
Nie czytałam jeszcze zbyt wielu kryminałów. Nigdy nie potrafię więc zgadnąć kto zabija nim nadejdzie koniec, nie posiadam tej umiejętności. Może to i dobrze...
Przed rozpoczęciem przygody z tą lekturą, przeglądałam sobie różne opinie na jej temat i większość była niestety negatywna. Długo więc się do niej zabierałam. Jednak kilka dni temu zaczęłam ją czytać i naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Uwielbiam historie o psycholach, o odchyłach w mentalności człowieka, o patologiach... tutaj to znalazłam. Przyjemność sprawia mi wnikanie w podświadomość perfekcyjnego zabójcy. W jaki sposób człowiek mógłby być w stanie krzywdzić tak dotkliwie ludzi? Paląc ich żywcem? Wydłubując oczy? To jest dla mnie nieodgadnione. To niemożliwe... W umyśle takiego "człowieka" musi siedzieć diabeł, który nim kieruje, inaczej się tego wyjaśnić nie da. Bardzo polubiłam postać Marka i Mercera, obojgu mogłabym wiele zarzucić, ale myślę, że mimo wszystko byli wartościowymi ludźmi. Z postawionym celem w życiu. Koniec książki mimo wszystko trochę przygnębiający... Polecam, bardzo dobrze przemyślana książka :)
Nie czytałam jeszcze zbyt wielu kryminałów. Nigdy nie potrafię więc zgadnąć kto zabija nim nadejdzie koniec, nie posiadam tej umiejętności. Może to i dobrze...
Przed rozpoczęciem przygody z tą lekturą, przeglądałam sobie różne opinie na jej temat i większość była niestety negatywna. Długo więc się do niej zabierałam. Jednak kilka dni temu zaczęłam ją czytać i naprawdę...
2016-06-12
"Nikt nie chce, żeby mu opowiadać, że się boisz, że cię boli albo, że boisz się, że umrzesz."
Jejku, najgorsze jest w tym wszystkim to, że cokolwiek napiszę, cokolwiek będę starała się zawrzeć w tych kilkunastu zdaniach... na koniec i tak wszystko będzie brzmiało płytko i pompatycznie. Trudno.
Zacznę może od początku. Od pierwszych stron książki najbardziej pozytywnie nastawiły mnie do niej małe rzeczy, sytuacje, zbieżne cechy bohaterów, które wydawały mi się bardziej prawdziwe niż w którejkolwiek innej książce, bo w jakiś sposób mnie dotyczyły. Przykład: siostra, którą wszyscy bardziej cenią, która jest bardziej inteligentna, która zawsze wie co zrobić w danych okolicznościach. Sytuacja z mojego życia wzięta. Po drugie, Louisa. Najbardziej spodobało mi się przedstawienie jej jako dziewczyny, która nie ma jakiegoś specjalnie ciekawego życia, która ma problem ze znalezieniem nowej pracy, nie wie co tak naprawdę chcę robić w życiu... Urzekła mnie w tym wszystkim pewna prawdziwość. Louisa była najbarwniejszą postacią tej historii i strasznie cieszę się, że mogłam ją poznać i że to właśnie z jej perspektywy jest napisane większość rozdziałów.
Mam to do siebie, że imponują mi sarkastyczne osoby. Od razu więc polubiłam także Willa. Nie straciłam tego osobliwego uwielbiania dla niego do końca książki. Utożsamiłam się też z tym wszystkim co mówił do Louisy. Te wszystkie rady, żeby wreszcie coś zrobiła ze swoim życiem, żeby próbowała wciąż czegoś nowego, żeby nie zamykała się w swoim przytulnym i bezpiecznym świecie. Wezmę sobie jego słowa do serca!
"Człowiek ma tylko jedno życie. I właściwie ma obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da."
A chyba najbardziej spodobało mi się w tej opowieści to, że wszystko było takie subtelne. Tak, tak wiem, pewnie przez to, że Will nie mógł się poruszać ich związek nie mógłby tak szybko się rozwinąć jak w normalnych warunkach, ale ja dostrzegłam w tym coś cudownego i delikatnego. Pierwszy pocałunek po ponad 350 stronach?! Dawno nie czytałam takiej historii miłosnej. To jest oczywiście również dramat... dramatów tam naprawdę nie brakuje! Przepłakałam dobre kilkadziesiąt stron, prawdopodobnie od momentu, w którym Louisa zaczyna krzyczeć. Pierwszy i ostatni raz. To mną wstrząsnęło.
I jak wyszło? Jeśli trochę zbyt przesłodzenie to bardzo przepraszam. Jestem po prostu za wrażliwa na takie historie. Rozwalają mnie od wewnątrz, muszę się pozbierać, jutro wstaje nowy dzień, trzeba go dobrze przeżyć :)
"Nikt nie chce, żeby mu opowiadać, że się boisz, że cię boli albo, że boisz się, że umrzesz."
Jejku, najgorsze jest w tym wszystkim to, że cokolwiek napiszę, cokolwiek będę starała się zawrzeć w tych kilkunastu zdaniach... na koniec i tak wszystko będzie brzmiało płytko i pompatycznie. Trudno.
Zacznę może od początku. Od pierwszych stron książki najbardziej pozytywnie...
2016-06-29
Wywarła na mnie ogromne wrażenie, to przede wszystkim.
Oczekiwałam czegoś lekkiego, na szybko, czegoś co będzie po prostu przyjemne, ale mną w żaden sposób nie wstrząśnie. Myliłam się. Czytanie tej pozycji dostarczyło mi tylu emocji, że aż trudno mi jest w to uwierzyć.
W tej książce wręcz spiorunowało mnie jak często ludzie oceniają innych po wyglądzie. Murzyn? Pewnie będzie gwałcił wszystko co popadnie. Indianin? Na pewno niebezpieczny, trzeba na niego uważać, najlepiej omijać szerokim łukiem...
Zbyt często oceniamy ludzi nie poznawszy ich wcześniej. Czy to leży w naszej naturze? Jeśli tak, chciałabym się tego jak najszybciej pozbyć. O ile łatwiejsze byłoby poznawanie nowych osób, zaczynając od charakteru.
Bardzo polubiłam wszystkich bohaterów, wzbudzali wręcz mój podziw... z małym wyjątkiem. Ojciec trzech sióstr był bardzo specyficznym człowiekiem. Człowiekiem, którego trudno polubić, a pokochać jeszcze trudniej. Śmierć jego żony na pewno całkowicie go odmieniła, ale szczególnej cechy jego charakteru, a mianowicie - ciągłej troski o to co pomyślą o nim, o jego rodzinie inni ludzie - naprawdę nie mogłam polubić i to mnie w nim naprawdę drażniło. I na pewno tego przyczyną była ta sama cecha obecna u mnie. Kolejna, której strasznie chciałabym się pozbyć. Często z nią walczę, ale rzadko zwyciężam.
Co najważniejsze w tej pięknej historii - przyjaźń i miłość - zwyciężyły, więc nie mam już się o co martwić. Chociaż... mam teraz niemałego kaca książkowego i powinnam ruszać na poszukiwania leku, czyli kolejnej dobrej książki. Polecam tę powieść, ponieważ sporo uczy. Nakazuje zwrócić uwagę na inne, ważniejsze w życiu rzeczy, których większość na co dzień nie zauważa, bądź nie docenia.
Wywarła na mnie ogromne wrażenie, to przede wszystkim.
Oczekiwałam czegoś lekkiego, na szybko, czegoś co będzie po prostu przyjemne, ale mną w żaden sposób nie wstrząśnie. Myliłam się. Czytanie tej pozycji dostarczyło mi tylu emocji, że aż trudno mi jest w to uwierzyć.
W tej książce wręcz spiorunowało mnie jak często ludzie oceniają innych po wyglądzie. Murzyn? Pewnie...
2016-07-29
2016-07-20
Książka wciąga mnie pod warunkiem, że bohaterowie nie są osobami, które działają mi na nerwy.
Nie polubiłam żadnego z nich. Jedynie Quinn wzbudził moje jako takie pozytywne uczucia, ale nic więcej.
Za dużo seksu, za mało uczucia. Za dużo akcji, za mało przemyślanej fabuły. Oczekiwałam wciągającej, trzymającej w napięciu książki, a dostałam marny paranormalny erotyk.
Wiele kobiet uwielbia erotyki (nie zapominajmy o słynnych odcieniach szarości...), ja jednak nie widzę w nich niczego pociągającego.
Zabrakło mi w tej książce wielu rzeczy, nawet nie umiem wymienić dokładnie jakich, ale historia jest mocno wybrakowana. Mam na półce drugą część tej serii i zastanawiam się czy po nią sięgnąć. Wspaniale byłoby przekonać się, że jest o niebo lepsza od jej poprzedniczki...
Ale intuicja podpowiada mi, że nie mam na co liczyć.
Niestety nie polecam. Męczyłam się z nią straszliwie.
Książka wciąga mnie pod warunkiem, że bohaterowie nie są osobami, które działają mi na nerwy.
Nie polubiłam żadnego z nich. Jedynie Quinn wzbudził moje jako takie pozytywne uczucia, ale nic więcej.
Za dużo seksu, za mało uczucia. Za dużo akcji, za mało przemyślanej fabuły. Oczekiwałam wciągającej, trzymającej w napięciu książki, a dostałam marny paranormalny erotyk....
2016-08-03
Tę książkę dostałam jakiś rok temu od ojca. Kupił ją gdzieś na przecenie i leżała tak u mnie na półce przez kilka mięsięcy. Zawsze jednak bardzo cieszę się na każdą nową książkę i w końcu nadszedł jej czas. Wzięłam ją w swoje ręce otworzyłam na pierwszej stronie i zaczęłam czytać tak naprawdę nie mając pojęcia o czym będzie. Nie spodziewałam się jednak czegoś wybitnego i... okej, nie dostałam tego, ale pozycja naprawdę daje do myślenia.
Mimo prostego języka, zarówno matki jak i 16-letniej zbuntowanej dziewczyny można w niej odnaleźć bardzo ważne przesłanie i morał.
Zwykle gdy oglądam filmy lub czytam książki o adoptowanych dzieciach nie rozumiem ich reakcji w momencie gdy dowiadują się o tym, że ich opiekunowie nie są tak naprawdę ich biologicznymi rodzicami. Dlaczego? Bo jeśli dziecko, dorosłe dziecko, dowiaduje się nagle, że ludzie których przez całe życie traktował jak kochanych rodziców po takiej wiadomości nagle strasznie się na nich obraża i postanawia odnaleźć swoją biologiczną rodzinę... tego naprawdę nie potrafię zrozumieć. Oczywiście mogę pojąć, że taka wiadomość nie należy do miłych, ale dlaczego od razu wyżywać się na wspaniałych, torskliwych ludziach, którzy cię przyjęli pod swój dach i zapewnili dobre życie. Gdyby nie oni to dziecko skończyłoby zapewne w sierocińcu.
Wracając jednak do tej konkretnej książki... nie było tu takiej sytuacji, dlatego reakcja i bunt młodej bohaterki był dla mnie zrozumiały. Po pierwsze dziewczyna dowiedziała się o swojej adopcji już w wieku ośmiu lat, to moim zdaniem za młody wiek, żeby uświadamiać kogoś o takiej przykrej i nie do końca zrozumiałej dla dziecka sprawie. Po drugie oprócz Cammie w domu byli także dwaj chłopcy, prawdziwe dzieci głownych bohaterów. Jak więc musiała czuć się dziewczynka, która od małego zauważała, że kompletnie nie jest podobna do rodziców, że traktują ją inaczej niż jej braci... a na dodatek jest córką narkomanki? Tego nie wiem, ale zachowanie matki, która potajemnie, zamiast pomóc córce, spotykała się z innym facetem, było dojmujące. Ale jej męża Boba jeszcze bardziej. Ten popadł w depresję, nie był podporą dla żony, która próbowała odbudować małżeństwo, pracowała w domu tak ciężko jak mogła, a on... odsunął się od niej i w ogóle jej nie słuchał. Mieszkali pod jednym dachem tak długo a wydawało się jakby w ogóle się nie znali. Rozumiem więc po części chęć zbliżenia się do innego faceta, po to żeby ktoś ją w końcu docenił, skoro w domu, ani od dzieci, ani od męża tego nie dostała.
Powracając jednak do postaci Boba, widzę tu też cierpiącego mężczyznę i w jakiś sposób bardzo mu współczuję. Może bardziej pozytywnie do niego nastawił mnie opis prób in vitro, pokojów z magazynami Playboya, które były całe klejące (bo wydaje mi się, że to jednak siada na psychice faceta i nie jest niczym przyjemnym)... właśnie po tych staraniach o dziecko, które niestety się nie powiodły postanowili adoptować dziecko. A na uzależnioną łożyskowo dziewczynkę czekało się o wiele krócej niż na zdrowe dziecko. Bob wówczas bardzo chciał dogodzić żonie, więc z niechęcią, ale jednak zgodził się na Cammie, choć wiedział, że wychowywanie jej nie będzie łatwe. Potem gdy urodzili im się jeszcze dwaj synowie Bob zamknął się w sobie. Nie pomagał żonie przy dzieciach, a swojej pracy nienawidził. Zdażało się również, że miewał napady paniki.
Biorąc to wszystko pod uwagę można też wyprowadzić prosty wniosek. Często ludzie, których spotykamy na ulicy, uśmiechniętych szeroko, mogą tak naprawdę mieć depresję, mogą mieć masę problemów a my widzimy tylko te ich maski. Tak było w przypadku tej rodziny. Sąsiedzi uważali Boba i Sam za najlepsze małżenstwo, a oni rozwiedli się gdy w ich życiu przyszedł najtrudniejszy moment. Tym najtrudniejszym i najbardziej przykrym momentem w książce była śmierć dziecka.
Po skończeniu tej książki dalej nie mogłam uwierzyć co właśnie przeczytałam. Nie miałam pojęcia, że ta pozycja będzie poruszać w ten sposób. Dobra robota.
Tę książkę dostałam jakiś rok temu od ojca. Kupił ją gdzieś na przecenie i leżała tak u mnie na półce przez kilka mięsięcy. Zawsze jednak bardzo cieszę się na każdą nową książkę i w końcu nadszedł jej czas. Wzięłam ją w swoje ręce otworzyłam na pierwszej stronie i zaczęłam czytać tak naprawdę nie mając pojęcia o czym będzie. Nie spodziewałam się jednak czegoś wybitnego i......
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-10
Nie wiem dlaczego w ogóle ją kupiłam.
Może przez to, że była na przecenie, może z powodu słów "bóg śmierci" widniejącej na tyle okładki, bo w końcu mam takie zboczenie, że jeśli śmierć albo cmentarz to na pewno od razu się skuszę. Mimo wszystko fantastyka z elementami historii nigdy mnie nie pociągała. Chyba ostatnio nadszedł czas zmian bo dość często próbuję nowych rzeczy, ale nie ma w tym nic złego, nie?
Rzeczy, za które pokochałam tę książkę to przede wszystkim, dbałość o detale, o wplatanie słów, które wyszły z użycia, zwrotów oficjalnych, bo w końcu fabuła toczy się w XV wieku, na dodatek przez większość czasu na dworze bretońskim. Bardzo łatwo dzięki temu mogłam przenieść się w te odległe czasy kompletnie zapominając o prawdziwej rzeczywistości. Często miałam zastrzerzenia do książek współczesnych opisujących dawne dzieje, bo zdarzało się, że autorzy kompletnie nie zważali na ówczesne czasy i tamtejsze zwyczaje i dalej miałam wrażenie jakbym była w XXI albo najwyżej w XX wieku.
Tu było praktycznie wszystko dopięte na ostatni guziczek i nie mam się do czego przyczepić.
Zaintygował mnie oczywiście zakon wielbiący boga śmierci Mortaina. Ciekawy opis, barwni, nieschemtyczni bohaterowie i ten mroczny klimat... Zakochałam się w nim bez reszty.
Subtelny i wyważnony wątek miłosny Ismae i Duvala, nieudawane uczucia, brak pośpiechu. Mogłabym czytać takie książki godzinami.
Czekam więc teraz na drugą część, złakniona nowych emocji, być może potężniejszych niż te, które czułam czytając tą. POLECAM!
Nie wiem dlaczego w ogóle ją kupiłam.
Może przez to, że była na przecenie, może z powodu słów "bóg śmierci" widniejącej na tyle okładki, bo w końcu mam takie zboczenie, że jeśli śmierć albo cmentarz to na pewno od razu się skuszę. Mimo wszystko fantastyka z elementami historii nigdy mnie nie pociągała. Chyba ostatnio nadszedł czas zmian bo dość często próbuję nowych...
2016-08-15
2016-05-17
Chyba pierwszy raz czytałam tak słodką książkę.
To rodzaj literatury, w której na każdym kroku można dostrzec schematyczność młodzieżówek, chociażby buntownik i niepewna siebie dziewczyna. Było to wiele razy. Mimo że nieraz język i myślenie głównych bohaterów drażniły mnie, to nie potrafiłam jej nie polubić. Owszem była słodka, nieco naiwna, a jednak zaczęłam ją czytać i szybko pochłonęłam. To książka, którą się po prostu lubi bo jest wciągająca, nie dla niebywale wyszukanego stylu pisania czy świetnie skonstruowanej fabuły. Moją sympatię wzbudziły przede wszystkim postacie, głównie Antek, bo Natalia czasami potrafiła człowieka irytować. Bardzo obrazowe, jednakże ładne i delikatne opisy seksu, dziwna relacja głównych bohaterów, kilka czarnych charakterów i różne intrygi spowodowały, że książka idealnie "wniknęła" w moje myśli i nie potrafiła mnie wypuścić ze swoich sideł. Największym atutem tej książki, jest moim zdaniem playlista z pięknymi, odpowiednimi piosenkami. Bif Naked - "Lucky" w momencie kiedy Natalia i Antek przeżywają swój pierwszy raz był świetnym wyborem. Bardzo przyjemnie czytało mi się słuchając w tle różnych melodii, czułam się jeszcze bardziej częścią fabuły. Jakbym tam dosłownie była. "Wire to wire" w momencie kiedy tańczyli ze sobą spleceni... magia! Polecam, bo to świetna zabawa i odskocznia. Niezbyt wymagająca lektura, ale myślę, że wielu z was przypadnie do gustu :)
Chyba pierwszy raz czytałam tak słodką książkę.
To rodzaj literatury, w której na każdym kroku można dostrzec schematyczność młodzieżówek, chociażby buntownik i niepewna siebie dziewczyna. Było to wiele razy. Mimo że nieraz język i myślenie głównych bohaterów drażniły mnie, to nie potrafiłam jej nie polubić. Owszem była słodka, nieco naiwna, a jednak zaczęłam ją czytać i...
2016-06-06
Niedawno przeczytałam "Jesteś moja dzikusko". To co pani Lingas - Łoniewska w niej stworzyła naprawdę mi się spodobało. Lecz wszystko to w tejże książce zaczęło mnie naprawdę irytować. Ile razy można czytać o tych samych postaciach? Miałam wrażenie, że Tommy i Kati są sobowtórami poprzedniej pary, czyli Antka i Natalii. Naprawdę mi się to nie podobało, książka mi się dłużyła i ogólnie w trakcie czytania towarzyszyła mi najczęściej irytacja. Tym, którym podobała się ta książka i polubili bohaterów na pewno nie spodobał się koniec. Mi owszem, zaskoczył mnie ten obrót wypadków, przynajmniej wreszcie pojawiło się coś ciekawego i godnego uwagi. W każdym razie nie spodziewałam się czegoś takiego.
O ile poprzedni bohater Antek przypadł mi do gustu, o tyle Tommy na moją sympatię sobie nie zasłużył. Prawie trzydziestoletni facet, a taki jakiś zniewieściały. Jego przemyślenia, które opisała autorka, wydawały się napisane przez kobietę, wręcz nastolatkę. Który facet by myślał w taki sposób? Pani Agnieszka zrobiła z niego jakąś zniewieściałą gwiazdeczkę. Ogólnie sztuczna również ta przemiana... jednego dnia Tommy prowadzi bardzo rozrywkowe, pijackie życie, "zaliczając" kolejne dziewczyny, a kolejnego już jest romantyczny, kochany, marzy o pięknych włosach Kati, jej udach... oj, lekko nierealne.
No nie wiem, nie przemówiła do mnie ta książka. Czytałam ją wręcz na siłę. I o ile sam styl pisania wcale nie był zły, to dialogi bohaterów i ich przemyślenia były wręcz drażniące, płytcy ludzie, których nie polubiłam. Jak mówiłam postacie i sytuacje wręcz przerysowane z poprzedniej książki, którą przeczytałam. No ale jak napisałam wcześniej, koniec mi się spodobał, nie zamierzam jednak do niej wracać.
Niedawno przeczytałam "Jesteś moja dzikusko". To co pani Lingas - Łoniewska w niej stworzyła naprawdę mi się spodobało. Lecz wszystko to w tejże książce zaczęło mnie naprawdę irytować. Ile razy można czytać o tych samych postaciach? Miałam wrażenie, że Tommy i Kati są sobowtórami poprzedniej pary, czyli Antka i Natalii. Naprawdę mi się to nie podobało, książka mi się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-05-22
Porządny kryminał.
Taki w sumie dość mroczny. W sensie, jak czytałam tę książkę, wydawało się jakby opisany świat był szary, jakiś taki przykry. Może dlatego, że wszyscy bohaterowie mieli jakieś swoje smutki, problemy, każdy się czymś martwił. Nie było wesołych, ani nadto pozytywnych postaci, a mimo to opowieść była naprawdę niezwykła i dopracowana. Czytanie jej było wielką przyjemnością.
Fabuła bardzo ciekawa, powoli, ale trzymając w napięciu doprowadza czytelnika do rozwiązania zagadki...
Co tu dużo mówić, po prostu świetna! Musze zacząć czytać więcej kryminałów. Koniecznie!
Porządny kryminał.
Taki w sumie dość mroczny. W sensie, jak czytałam tę książkę, wydawało się jakby opisany świat był szary, jakiś taki przykry. Może dlatego, że wszyscy bohaterowie mieli jakieś swoje smutki, problemy, każdy się czymś martwił. Nie było wesołych, ani nadto pozytywnych postaci, a mimo to opowieść była naprawdę niezwykła i dopracowana. Czytanie jej było wielką...
2016-02-16
„Siedzieli ze spuszczonymi głowami, oklapnięci jak członki po chędożeniu.”
Książka „Dziecko Odyna” była wielką i niezapomnianą podróżą przez staronordycki świat. Już od dawna interesowałam się kulturą i mitologią Skandynawii. Ich wierzenia, bóstwa, wikingowie i cały ten klimat północnych krain tak różny od naszego (a mimo wszystko jednak podobny).
Książka ta jest przedstawicielką prawdziwej, porządnej powieści fantasy. Nieszablonowej, ciekawej i wciągającej. Podobało mi się, że autorka nie próbowała na siłę przyspieszać akcji. Pierwsze kilkadziesiąt stron wprowadza w klimat nowego świata, akcja toczy się powoli, swoim własnym rytmem. Dopiero później robi zryw i przyspiesza.
Piękny język, barwne opisy… urzekło mnie w niej praktycznie wszystko.
Mimo to czytało mi się ją dość ślamazarnie, ale myślę że to nawet lepiej bo wcale nie chciałam jej kończyć. Teraz gdy odwróciłam już ostatnią stronę czuję niedosyt (pomimo ponad 640 stron) i bardzo chcę poznać dalsze losy Hirki i Rime.
Tytuł drugiej części „Zgnilizna” na pewno wywoła ciekawość u innych. Na pewno wiele osób po nią sięgnie bo wszystko w tej historii intryguje.
Gorąco polecam, wszystkim!
„Siedzieli ze spuszczonymi głowami, oklapnięci jak członki po chędożeniu.”
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka „Dziecko Odyna” była wielką i niezapomnianą podróżą przez staronordycki świat. Już od dawna interesowałam się kulturą i mitologią Skandynawii. Ich wierzenia, bóstwa, wikingowie i cały ten klimat północnych krain tak różny od naszego (a mimo wszystko jednak podobny).
Książka ta jest...