rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Bardzo nudna książka na bardzo interesujący temat. Poruszający, ciekawy, przygnębiający... a tak banalnie i nieciekawie poprowadzony, że aż żal bierze.

Bardzo nudna książka na bardzo interesujący temat. Poruszający, ciekawy, przygnębiający... a tak banalnie i nieciekawie poprowadzony, że aż żal bierze.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No cóż. Każdy jakoś zaczynał, mam nadzieję, że następne książki będą bardziej dopracowane. A przynajmniej osadzone w realiach, które autor zna, a nie czerpie z amerykańskich filmów.

No cóż. Każdy jakoś zaczynał, mam nadzieję, że następne książki będą bardziej dopracowane. A przynajmniej osadzone w realiach, które autor zna, a nie czerpie z amerykańskich filmów.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

I znów nie ma żadnej wyraźnej informacji, że to pierwsza część. Tak się nie robi.

I znów nie ma żadnej wyraźnej informacji, że to pierwsza część. Tak się nie robi.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak nie przestałam kochać Wichy:
"– Niech się lepiej pan inżynier nie dziwi – poradził dobrotliwie rozmówca – bo będą mówić, że pan inżynier jest dziwak. A gdyby pan inżynier był kobietą, to że dziwka."

Niby takie anegdotki. Niby wspominki, niby nic poważnego. Ale jak tu można się nie zachwycić spostrzeżeniem o urnach pogrzebowych, że w Polsce umierają tylko chrześcijanie oraz przedstawiciele sekty florystów? Albo konkluzją, że nie ma sea, nie ma riba, nie ma sens? Wicha jest bezbłędny, naprawdę.

Jak nie przestałam kochać Wichy:
"– Niech się lepiej pan inżynier nie dziwi – poradził dobrotliwie rozmówca – bo będą mówić, że pan inżynier jest dziwak. A gdyby pan inżynier był kobietą, to że dziwka."

Niby takie anegdotki. Niby wspominki, niby nic poważnego. Ale jak tu można się nie zachwycić spostrzeżeniem o urnach pogrzebowych, że w Polsce umierają tylko chrześcijanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po przeczytaniu można się nabawić lekkiej paranoi, oj można. No jakie też to dobre, no. Niezła intryga, realia tak aktualne, że jeszcze gorące, sympatyczne postacie i na tyle skomplikowane, że właściwie nie wiadomo, kto jest bandziorem, a kto ofiarą. Lubię takie niespodzianki. W jeden dzień przeczytałam.

Po przeczytaniu można się nabawić lekkiej paranoi, oj można. No jakie też to dobre, no. Niezła intryga, realia tak aktualne, że jeszcze gorące, sympatyczne postacie i na tyle skomplikowane, że właściwie nie wiadomo, kto jest bandziorem, a kto ofiarą. Lubię takie niespodzianki. W jeden dzień przeczytałam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Twardoch to taka trochę Jackie Collins w męskiej wersji - szczegółowe opisy zegarków, samochodów, garniturów i innych atrybutów faceciej próżności, mroczne zakamarki męsko - damskie, jakieś tam niby tło społeczne, jacyś tam niby bohaterowie, których da się polubić, i ogólnie czyta się jak złoto. Wprawdzie nic nie wnosi, ale rozrywka bardzo fajna.

Twardoch to taka trochę Jackie Collins w męskiej wersji - szczegółowe opisy zegarków, samochodów, garniturów i innych atrybutów faceciej próżności, mroczne zakamarki męsko - damskie, jakieś tam niby tło społeczne, jacyś tam niby bohaterowie, których da się polubić, i ogólnie czyta się jak złoto. Wprawdzie nic nie wnosi, ale rozrywka bardzo fajna.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciężka przeprawa. Dobra książka, ale nie przekonuje mnie do końca. Przez cały czas mam wrażenie, że byłabym bardziej wstrząśnięta, gdyby napisał ją mężczyzna, a tak - kołacze mi się w głowie, że wszystkie te mizoginiczne farmazony, wygłaszane przez Doktera, to są po prostu uprzedzenia i stereotypy autorki. Coś w stylu: "jak współczesna kobieta wyobraża sobie patriarchalnego faceta".
Sama nie wiem.

Ciężka przeprawa. Dobra książka, ale nie przekonuje mnie do końca. Przez cały czas mam wrażenie, że byłabym bardziej wstrząśnięta, gdyby napisał ją mężczyzna, a tak - kołacze mi się w głowie, że wszystkie te mizoginiczne farmazony, wygłaszane przez Doktera, to są po prostu uprzedzenia i stereotypy autorki. Coś w stylu: "jak współczesna kobieta wyobraża sobie patriarchalnego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie podobało mi się. Jacek Dukaj jest świetnym pisarzem, ale tak bardzo "spolszczył" tę książkę, że jednocześnie musiałam czytać starą wersję, bo miejscami nie wiedziałam o co chodzi. Czysty bełkot. I nie kupuję tego, że w czasach kolonialnych jedna osoba mówi do drugiej: "Ano, kwas" (Dukaj) zamiast "To przykre, doprawdy" (Zagórska). No jakoś jednak zgrzyta.

Nie podobało mi się. Jacek Dukaj jest świetnym pisarzem, ale tak bardzo "spolszczył" tę książkę, że jednocześnie musiałam czytać starą wersję, bo miejscami nie wiedziałam o co chodzi. Czysty bełkot. I nie kupuję tego, że w czasach kolonialnych jedna osoba mówi do drugiej: "Ano, kwas" (Dukaj) zamiast "To przykre, doprawdy" (Zagórska). No jakoś jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak to jest pięknie przetłumaczone! Sama treść i forma też dobre, ale język to uczta dla ducha. Nomen omen.

Jak to jest pięknie przetłumaczone! Sama treść i forma też dobre, ale język to uczta dla ducha. Nomen omen.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Może być. Takie tam, do przeczytania i zapomnienia, kiedy ma się akurat ochotę na nieskomplikowaną fabułkę, która wciąga. "Bad Mommy" Tarryn Fisher było bardzo podobne, ale lepsze. Mroczniejsze. A tutaj dostajemy dość lajtową opowiastkę o tym, jak to nasze super życie pokazywane "w internetach" różni się od tego codziennego. Przeczytałam tę książkę tylko dlatego, że zbiegiem okoliczności trafiłam na nią akurat wtedy, kiedy w mediach wrzała ożywiona dyskusja na temat Instagramu i influencerów. I mię zainteresowała. Trochę. :)

Może być. Takie tam, do przeczytania i zapomnienia, kiedy ma się akurat ochotę na nieskomplikowaną fabułkę, która wciąga. "Bad Mommy" Tarryn Fisher było bardzo podobne, ale lepsze. Mroczniejsze. A tutaj dostajemy dość lajtową opowiastkę o tym, jak to nasze super życie pokazywane "w internetach" różni się od tego codziennego. Przeczytałam tę książkę tylko dlatego, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bywało lepiej. Makuszyński był dobrym pisarzem, ale z jego biografii niewiele dało się wycisnąć, nawet żadnych ciekawych anegdotek. Dość nudna książka, jak na Urbanka.

Bywało lepiej. Makuszyński był dobrym pisarzem, ale z jego biografii niewiele dało się wycisnąć, nawet żadnych ciekawych anegdotek. Dość nudna książka, jak na Urbanka.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moja feministyczna duszyczka rwała sobie włosy z głowy przy niektórych tekstach szanownego pana komisarza, ale pomimo tego, że seksistowskie, chamskie i pokręcone - to czyta się jak złoto. :D

Moja feministyczna duszyczka rwała sobie włosy z głowy przy niektórych tekstach szanownego pana komisarza, ale pomimo tego, że seksistowskie, chamskie i pokręcone - to czyta się jak złoto. :D

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ponury temat, niezbyt optymistyczna książka, ale warto przeczytać. Przejmująca rzecz.

Ponury temat, niezbyt optymistyczna książka, ale warto przeczytać. Przejmująca rzecz.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

E, takie se. W dodatku zirytowało mnie, że ani w opisie, ani na okładce nie było informacji, że to pierwsza część. Tak się nie robi, szanowne wydawce. :/ No cóż, grozy w tym niewiele, porównując do pierwszych "Wyrębów", za to dużo opisów przyrody i nawet nieźle zaczęty wątek tajemniczego Mikołaja - co będzie dalej, to się okaże. Mam tylko nadzieję, że ten dalszy ciąg nie będzie rozciągnięty na szesnaście tomów, bo może mi nie wystarczyć cierpliwości na czytanie o żurawiach.

E, takie se. W dodatku zirytowało mnie, że ani w opisie, ani na okładce nie było informacji, że to pierwsza część. Tak się nie robi, szanowne wydawce. :/ No cóż, grozy w tym niewiele, porównując do pierwszych "Wyrębów", za to dużo opisów przyrody i nawet nieźle zaczęty wątek tajemniczego Mikołaja - co będzie dalej, to się okaże. Mam tylko nadzieję, że ten dalszy ciąg nie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kamień Małgorzata Fugiel-Kuźmińska, Michał Kuźmiński
Ocena 7,5
Kamień Małgorzata Fugiel-K...

Na półkach: ,

Nadal jest dobrze, chociaż trochę mniej mi się podobało, niż dwie poprzednie. Żałuję, że Łódź jest mało "etno", bardzo chętnie bym poczytała, co pp. Kuźmińscy mieliby do napisania o moich okolicach. :D Tak jak nie przepadam za seriami kryminałów i tym samym bohaterem maglowanym do umęczenia w coraz bardziej niezwykłych sprawach (zawieszenie niewiary mi szwankuje w takich sytuacjach, bo statystycznie niemożliwym jest, żeby jednemu człowiekowi trafiały się co rok fascynujące śledztwa), tak do Anki Serafin i tego palanta Strzygonia zdążyłam się przywiązać. Mam nadzieję, że jeszcze się trochę poplączą po kraju. :D

Nadal jest dobrze, chociaż trochę mniej mi się podobało, niż dwie poprzednie. Żałuję, że Łódź jest mało "etno", bardzo chętnie bym poczytała, co pp. Kuźmińscy mieliby do napisania o moich okolicach. :D Tak jak nie przepadam za seriami kryminałów i tym samym bohaterem maglowanym do umęczenia w coraz bardziej niezwykłych sprawach (zawieszenie niewiary mi szwankuje w takich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To pewnie jest dobra książka, która nieszczęśliwie trafiła u mnie na zły moment. Może, gdyby był listopad i długie, jesienne wieczory, bardziej potrafiłabym się na niej skupić, teraz - miałam wrażenie, że ciągnie się jak flaki z olejem. Zmęczyłam z trudem, ostatnie rozdziały przerzucałam już, byle szybciej, i żałuję, że nie podobała mi się bardziej. Ma dobry klimat, jest bardzo plastyczna, a historia, chociaż niemrawo się rozwija, wciąga i intryguje. Szkoda. Nie ta pora, nie ten czas. A mogło być fajnie.
Chociaż, hmmm. Z drugiej strony, ta masa niedopowiedzeń i mętnych wzmianek byłaby pewnie tak samo irytująca o każdej porze. Nie przepadam za takimi sytuacjami, kiedy ktoś coś widział, ktoś coś wie, i zamiast mówić jak człowiek, rzuca tylko znaczące spojrzenia i brzdąka półsłówkami. Takoż w życiu, jak i w literaturze. :D

To pewnie jest dobra książka, która nieszczęśliwie trafiła u mnie na zły moment. Może, gdyby był listopad i długie, jesienne wieczory, bardziej potrafiłabym się na niej skupić, teraz - miałam wrażenie, że ciągnie się jak flaki z olejem. Zmęczyłam z trudem, ostatnie rozdziały przerzucałam już, byle szybciej, i żałuję, że nie podobała mi się bardziej. Ma dobry klimat, jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nudne to było. Szkoda, zapowiadało się ciekawie, bo temat aktualny i "kontrowersyjny", a tu takie opowiastki, pogaduszki, ploteczki, jak z sąsiadką na schodach. Nie wiem, może po prostu styl autorki mi nie podszedł, zdarza się. Tylko dwie historie utkwiły mi w pamięci, ta o Ukrainkach lepiących pierogi na performansie i o Gruzince zamkniętej w ośrodku dla imigrantów. Cała reszta - czarna masa. Zawiedziona jestem.

Nudne to było. Szkoda, zapowiadało się ciekawie, bo temat aktualny i "kontrowersyjny", a tu takie opowiastki, pogaduszki, ploteczki, jak z sąsiadką na schodach. Nie wiem, może po prostu styl autorki mi nie podszedł, zdarza się. Tylko dwie historie utkwiły mi w pamięci, ta o Ukrainkach lepiących pierogi na performansie i o Gruzince zamkniętej w ośrodku dla imigrantów. Cała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobre to nawet. Złapałam ot tak, bez większych oczekiwań, a okazało się wciągające, zaskakujące, nieźle pomyślane, stosownie zakręcone i dobrze napisane. Czasami takie książki, po które się sięga, żeby poczytać coś zupełnie przypadkowego, potrafią sprawić bardzo przyjemną niespodziankę.

Dobre to nawet. Złapałam ot tak, bez większych oczekiwań, a okazało się wciągające, zaskakujące, nieźle pomyślane, stosownie zakręcone i dobrze napisane. Czasami takie książki, po które się sięga, żeby poczytać coś zupełnie przypadkowego, potrafią sprawić bardzo przyjemną niespodziankę.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Już kiedyś czytałam większość tych opowiadań, w innych zbiorach, ale za każdym razem tak samo mnie fascynuje wyobraźnia Lovecrafta i jego absolutny brak umiejętności społecznych. :D Odkąd nastały czasy Internetu, mam nieodparte wrażenie, że byłby zachwycony, mogąc kontaktować się z ludźmi bez konieczności oglądania ich na własne oczy, i hejtować po nocach na różnych dziwnych forach. Inna rzecz, że w obecnej epoce o dreszczyk dekadenckiej zgrozy przyprawia też "niepoprawność polityczna" tych tekstów: nie ma mowy, żeby teraz ktoś odważył się napisać o debilowatych wieśniakach, Murzynie z natury swej podobnym do małpy, albo o kocie mającym na imię Czarnuch. Lubię stare książki też właśnie z takich powodów: kiedy człowiek zaczyna się bulwersować, jak ludzie kiedyś mogli tak traktować bliźnich i w ogóle, co to za język, co to za poglądy! - takie starocie ustawiają właściwą danym czasom perspektywę.
Co nie zmienia faktu, że empatii to ten facet nie miał za grosz. :D Ani ucha do realistycznych dialogów.

Już kiedyś czytałam większość tych opowiadań, w innych zbiorach, ale za każdym razem tak samo mnie fascynuje wyobraźnia Lovecrafta i jego absolutny brak umiejętności społecznych. :D Odkąd nastały czasy Internetu, mam nieodparte wrażenie, że byłby zachwycony, mogąc kontaktować się z ludźmi bez konieczności oglądania ich na własne oczy, i hejtować po nocach na różnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam nadzieję, że ostatni raz aż tak nabrałam się na entuzjastyczne blurby na okładce. Kiepsko napisane, przewidywalne do znudzenia, psychologicznie wiarygodne mniej więcej na poziomie The Sims. Szkoda słów nawet. Doczytałam do końca tylko dlatego, że krótkie.

Mam nadzieję, że ostatni raz aż tak nabrałam się na entuzjastyczne blurby na okładce. Kiepsko napisane, przewidywalne do znudzenia, psychologicznie wiarygodne mniej więcej na poziomie The Sims. Szkoda słów nawet. Doczytałam do końca tylko dlatego, że krótkie.

Pokaż mimo to