-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać304
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2011-12-09
2011-12-30
"Gra o tron"? Nie traćcie czasu na czytanie opinii, lepiej od razu idźcie do biblioteki/księgarni. ;)
"Gra o tron"? Nie traćcie czasu na czytanie opinii, lepiej od razu idźcie do biblioteki/księgarni. ;)
Pokaż mimo to2011-11-30
2011-11-19
2011-11-17
Jeśli miałabym zamknąć całą swoją opinię w jednym słowie, powiedziałabym, że ta książka jest przedramatyzowana. Jak to możliwe przy powieści tak wychwalanej właśnie za wzruszenie, które wywołuje? No właśnie. Niestety możliwe.
Och-jak-bardzo dramatyczny ton narracji (na który początkowo przymykałam oko) okazał się być irytującą manierą obecną aż do epilogu. W tej książce każdy rozdział (a właściwie to niemalże każdy akapit) musi być zakończony dobitnym zdaniem dającym och-tak-wiele do myślenia. Każda najprostsza czynność czy wspomnienie musi być przeładowane och-jak-głębokimi metaforami. Moim zdaniem autorka wybierając na tyle trudną tematykę i tworząc tak tragiczny konflikt dobrej woli między bohaterami, powinna była pozwolić mówić raczej wydarzeniom i działaniom postaci niż wkładać w ich usta niemal wyłącznie głębokie myśli, co po prostu po pewnym czasie wcale nie wywoływało we mnie wzruszenia i trudnych emocji. Przeciwnie, czasem nawet włączał mi się Coelhowykrywacz, wykrzykując żałośnie „Proszę, daj mi już spokój!” .
Dodatkowym minusem jest wątek Campbella i Julii. Proszę. Nie muszę ujawniać fabuły, żeby każdy wiedział jaki początek miała ta historia i, tym bardziej, jak się skończyła. Banał banałem banał pogania. Coś tak przewidywalnego naprawdę można było pominąć.
Natomiast dobrym posunięciem było danie głosu wszystkim postaciom, pogłębienie narracji i ukazanie różnych perspektyw z jakich może być widziana sytuacja całej rodziny. Poza tym spodobał mi się też wątek relacji między rodzeństwem (Kate, Anna i Jesse oczywiście, ale też Julia i jej bliźniaczka). Szczególnie interesujący jest indywidualizm – i jego brak- między parami sióstr.
Na pewno nie można zarzucić autorce, że jej bohaterowie są płascy i nieskomplikowani. Tworzenie charakterów to chyba to, co wychodzi jej najlepiej. Szkoda tylko, że psuje to nieznośną dawką zbędnych i zbyt ciężkich słów. Dla mnie to powieść do przyjmowania w stałych, ale raczej niewielkich dawkach.
Jeśli miałabym zamknąć całą swoją opinię w jednym słowie, powiedziałabym, że ta książka jest przedramatyzowana. Jak to możliwe przy powieści tak wychwalanej właśnie za wzruszenie, które wywołuje? No właśnie. Niestety możliwe.
Och-jak-bardzo dramatyczny ton narracji (na który początkowo przymykałam oko) okazał się być irytującą manierą obecną aż do epilogu. W tej książce...
2011-10-25
2011-10-16
2011-06-13
2011-09-19
2011-09-12
„Chata” to powieść budząca we mnie ambiwalentne odczucia. Opowiada o Macku – dojrzałym mężczyźnie, który za sobą ma bolesną przeszłość, wokół siebie udaną (mimo wszystko) rodzinę, a przed sobą wielką niewiadomą.
Z jednej strony to dobrze, że pojawiła się książka odkłamująca nieco wizerunek Boga. Takich pozycji nigdy dość. Ale sęk w tym, że ja akurat już dawno pozbyłam się wizji Boga jako srogiego starca i On w osobie tańczącej Murzynki nie wstrząsnął podstawami mojego świata. Poza tym autor pozwolił sobie włożyć w Jego usta swoje własne opinie i chyba chce, żeby robiły duże wrażenie na czytelnikach. I tak oto okazuje się np. że wiara i religia to dwie odrębne sprawy (wiem, to byłoby wygodniejsze dla wielu osób, ale cóż – tak nie jest, wbrew temu co pisze Young).
Główny bohater to taki niby everyman. Zadaje Najwyższemu niewygodne pytania, buntuje się, jest taaaki ludzki. I taki przeciętny, niestety. No co z tego, że pozwala sobie na wybuchy gniewu, skoro zaraz je tłumi? Co z tego, że zastanawiają go odwieczne dylematy człowieka, skoro nie jest zbytnio dociekliwy? Po co jest kreowany na bohatera targanego emocjami, skoro nie umie sobie na nie pozwolić? Ja lubię krwistych bohaterów, a Mack taki nie jest. Mack jest raczej trochę anemiczny i dlatego nie przekonują mnie obrazki z jego wewnętrznych walk i procesu oswajania bólu. On jest po prostu zbyt grzeczny, zbyt szybko wszystko pojmuje, zbyt szybko się ze wszystkim godzi. Nie tego oczekiwałabym po kimś z tak tragiczną przeszłością, nawet jeśli jego przewodnikiem jest sam Bóg.
Pomysł na książkę jest dobry (pewnie mało kto wpadłby na pomysł spędzenia z Bogiem sympatycznego weekendu w górskiej chacie), ale nie do końca wykorzystany. Zabrakło emocji, zabrakło koloru. Za dużo tu grzecznych zdań, które mają otworzyć czytelnikowi oczy. Ale może to po prostu nie moja wrażliwość. Sprawdźcie sami czy trafi w waszą, mimo wszystko nie będzie to czas stracony, bo Bóg nucący pod nosem i biegający po ogrodzie to całkiem ciekawa postać/ciekawe postaci. ;)
„Chata” to powieść budząca we mnie ambiwalentne odczucia. Opowiada o Macku – dojrzałym mężczyźnie, który za sobą ma bolesną przeszłość, wokół siebie udaną (mimo wszystko) rodzinę, a przed sobą wielką niewiadomą.
Z jednej strony to dobrze, że pojawiła się książka odkłamująca nieco wizerunek Boga. Takich pozycji nigdy dość. Ale sęk w tym, że ja akurat już dawno pozbyłam...
2011-09-16
2011-09-13
2011-08-30
2011-08-19
Ostatnio często spotykałam w literackim świecie H. Murakamiego. Mijałam go na książkowych blogach, od czasu do czasu dostrzegałam w pociągu, uśmiechał się do mnie z witryny pobliskiej księgarni. Aż wreszcie wpadliśmy na siebie w bibliotece i w efekcie zaprosiłam go do mnie na wieczór.
„Ślepa wierzba i śpiąca kobieta” to zbiór opowiadań pisanych na przestrzeni lat, dlatego też nie dziwi ich nierówność. Było kilka takich, które rozgościły się w mojej głowie, jakby od zawsze było tam ich miejsce. Niektóre z nich ukradły mi serce. Kilka innych zostawiło z poczuciem, że kompletnie nie wiem o co w nich chodziło (przypuszczam, że może nawet sam autor mógł się tylko domyślać ;) ).
Czasem jednak miałam wrażenie, że krótka forma ogranicza autora, a jego pomysł aż prosi się o rozwinięcie. Mimo to, opowiadania to był chyba dobry początek zapoznawania się z H. Murakamim, ponieważ dają możliwość szerszego podejrzenia jego stylu.
Tematyka jest różnorodna, ale nad całą książką unosi się „coś”. No i właśnie - jakkolwiek się nie staram, nie mogę określić czym „to” właściwie jest. Ukryło się między smutkiem, obsesją, miłością i naprawdę sama nie wiem czym jeszcze. Wiem natomiast, że mnie to uwiodło i, o dziwo, czuję się jakbym nawiązała z autorem jakąś osobistą nić porozumienia.
Czuję, że będziemy kontynuowali znajomość.
Ostatnio często spotykałam w literackim świecie H. Murakamiego. Mijałam go na książkowych blogach, od czasu do czasu dostrzegałam w pociągu, uśmiechał się do mnie z witryny pobliskiej księgarni. Aż wreszcie wpadliśmy na siebie w bibliotece i w efekcie zaprosiłam go do mnie na wieczór.
„Ślepa wierzba i śpiąca kobieta” to zbiór opowiadań pisanych na przestrzeni lat, dlatego...
2011-03-22
2011-08-04
2011-07-25
2011-07-18
Ripley Bogle śmieszy, tumani, przestrasza. Hipnotyzuje, oszałamia, ujmuje. Wzbudza pogardę i współczucie. Mówi prawdę, przemilcza, łże. Bezczelny, zadufany w sobie, nieprzeciętnie inteligentny. Tak, to bez wątpienia jedna z najciekawszych postaci literackich pośród tych, które miałam okazję poznać.<br />
W pewnym sensie „Zaułek łgarza” to powieść drogi – czytając, przez kilka dni wędrujemy z bezdomnym włóczęgą Ripleyem. Dlaczego znalazł się na ulicy? Właściwie większość książki jest odpowiedzią na to pytanie. Wydarzenie realne przeplatają się z wspomnieniami, filozoficznymi dywagacjami, wyszukanymi konkluzjami. Liryka sąsiaduje z naturalizmem, a absurd poklepuje po ramieniu ironię. Język bohatera jest bardzo bogaty i barwny, przesycony wręcz zarówno akademickimi wyrażeniami średnio zrozumiałymi dla przeciętnego czytelnika, jak i żałośnie płaskimi banałami i wulgaryzmami. Hm, to dopiero intrygujące. Na dłuższa metę także irytujące i męczące, dlatego trudno jest czytać tę książkę bardzo dużymi partiami. Jeśli nie chce się dostać zawrotów głowy, lepiej jest dawkować ją sobie w trochę mniejszych fragmentach.<br />
Jeśli chcecie zobaczyć jak bardzo może sobie z wami pogrywać postać literacka, „Zaułek łgarza” to książka dla was.
Ripley Bogle śmieszy, tumani, przestrasza. Hipnotyzuje, oszałamia, ujmuje. Wzbudza pogardę i współczucie. Mówi prawdę, przemilcza, łże. Bezczelny, zadufany w sobie, nieprzeciętnie inteligentny. Tak, to bez wątpienia jedna z najciekawszych postaci literackich pośród tych, które miałam okazję poznać.<br />
więcej Pokaż mimo toW pewnym sensie „Zaułek łgarza” to powieść drogi – czytając, przez...