-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Biblioteczka
2023-02-26
2016-05-04
2022-09-02
Ta książka jest tak dobra, że mogłaby być fitnessowym klasykiem przetłumaczonym z angielskiego i bym w to uwierzyła. Aż dziwne, że można u nas wydać tak aktualną, rzetelną i dopracowaną książkę.
"Facefitness" jest niesamowity pod względem merytorycznym. Autorka wprowadza nas w tematy, które nawet w środowiskach trenerskich wciąż uchodzą za nowinki i głębszy poziom wtajemniczenia - mam na myśli taśmy anatomiczne, trening powięziowy i wiele innych. Stąd też większość książki to tłumaczenie różnych składowych, które na koniec stają się widoczne na twarzy. Tematy te są rozległe, skomplikowane i dla wielu osób trudne do zrozumienia, jednak autorce udało się je wytłumaczyć "jak dla 5-letniego dziecka", co dodatkowo potwierdza jej ekspercką wiedzę.
Książka zaskoczyła mnie także jakością ilustracji i wydania. Nawet w atlasach anatomicznych nikomu się nie chce tworzyć czytelnych ilustracji, tu zaś mamy uproszczone rysunki z zaznaczeniem kolorami, dzięki czemu zlokalizowanie omawianych mięśni staje się dziecinnie proste. Również skład tekstu jest tu na najwyższym poziomie.
Na kolejną pochwałę zasługuje omówienie dostępnych zabiegów medycyny estetycznej w ujęciu biomechaniki i procesów metabolicznych, co pozwala nam przewidzieć, co będzie za kilka lat.
Obszerna bibliografia, bogata w dobrane z akademicką precyzją źródła, stanowi zwieńczenie świadczące o poziomie tej publikacji.
Książkę Kateryny Atamanovej polecam każdej osobie zainteresowanej fitnessem, w szczególności trenerom jako idealny materiał do "połączenia kropek", jak różne procesy wpływają na siebie wzajemnie, gdyż na koniec to wszystko wychodzi na twarzy.
Na zakończenie dodam, że ta książka to nie tylko kopalnia wiedzy, to też kopalnia doskonale ujętych myśli - cyt. jedną z nich:
"Wydaje nam się, że źródłem stresu mogą być tylko praca i obowiązki finansowe. (...) Każdemu, niezależnie od wieku i rodzaju zajęć, należy się odpoczynek. Nie warto czekać na moment, kiedy stresu będzie mniej, bo taki moment nigdy nie nastąpi. Stres rodzi się w ciele i musi być z niego świadomie wyprowadzany".
Ta książka jest tak dobra, że mogłaby być fitnessowym klasykiem przetłumaczonym z angielskiego i bym w to uwierzyła. Aż dziwne, że można u nas wydać tak aktualną, rzetelną i dopracowaną książkę.
"Facefitness" jest niesamowity pod względem merytorycznym. Autorka wprowadza nas w tematy, które nawet w środowiskach trenerskich wciąż uchodzą za nowinki i głębszy poziom...
2018-06-26
2021-05-04
Miłe, gdy w naszpikowanej badaniami naukowymi książce czytasz, że to co ci się wydawało to prawda i tak trzymać. Tak właściwie to jest gorzej niż przypuszczałam. A jeszcze gorzej w kontekście pandemii - "Wyloguj swój mózg" to klejnot wydany tuż przed tym całym szałem na lekcje online, pracę zdalną i siedzenie w domu robiąc 500 kroków dziennie. Można poczytać jak smartfony i social media żerują na instynktach społeczeństwa i przejmują nad nim kontrolę. Trochę to przygnębiające, ale z drugiej strony nie po to czytamy książki, żeby żyć w Matrixie.
Każda strona to różne ciekawostki, np. to że media społecznościowe są projektowane na wzór hazardu, specjalnie opóźniają ładowanie się aplikacji czy wysłanie powiadomienia o lajkach żeby wstrzelić się w moment gdy dana osoba najbardziej będzie potrzebowała wyrzutu dopaminy. Albo to że zostało udowodnione, że smartfon wyłączony w kieszeni rozprasza i sabotuje to co próbujesz robić, zatem lepiej jak jest w innym pokoju. No i wszelkie długodystansowe skutki takiego stanu rzeczy - mniej snu, mniej ruchu, kontaktów międzyludzkich, więcej porównywania się z innymi, większe ryzyko depresji, mniejsze IQ, zanik nieużywanych funkcji mózgu np. jak przestajesz myśleć o trasie, bo robi to za ciebie GPS.
Miłe, gdy w naszpikowanej badaniami naukowymi książce czytasz, że to co ci się wydawało to prawda i tak trzymać. Tak właściwie to jest gorzej niż przypuszczałam. A jeszcze gorzej w kontekście pandemii - "Wyloguj swój mózg" to klejnot wydany tuż przed tym całym szałem na lekcje online, pracę zdalną i siedzenie w domu robiąc 500 kroków dziennie. Można poczytać jak smartfony i...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-11
2018-08-13
Przeczytałam po raz 500-któryś. Dostałam tę książkę w drugiej klasie podstawówki za świadectwo. Teraz jestem taka stara, a wciąż uważam, że trudno o drugą tak pełną mądrości życiowej książkę. Jest tak samo inspirująca zarówno gdy główna bohaterka jest doświadczana życiowo, jak i wtedy, gdy jej życie przypomina największą sielankę.
Przeczytałam po raz 500-któryś. Dostałam tę książkę w drugiej klasie podstawówki za świadectwo. Teraz jestem taka stara, a wciąż uważam, że trudno o drugą tak pełną mądrości życiowej książkę. Jest tak samo inspirująca zarówno gdy główna bohaterka jest doświadczana życiowo, jak i wtedy, gdy jej życie przypomina największą sielankę.
Pokaż mimo to2018-10-24
2020-08-21
2020-05
2020-06
Wydawałoby się, że ta książka jest dla sportowców. Tak naprawdę jest dla każdego, kto nie chce chodzić ciągle przygarbiony, czy jęczeć, że od najmniejszego wysiłku chrupie mu w stawach, czuje ból i w ogóle jedną nogą już jest w grobie.
Już rozumiem fenomen tej książki. Autor usystematyzował skomplikowaną wiedzę w sposób zrozumiały dla każdego, wręcz banalny. Dodatkowo nie trzeba czytać całości (choć warto). Cokolwiek cię boli, możesz otworzyć tę książkę, zobaczyć co i jak trzeba pomasować i pozbędziesz się bólu bez pomocy fizjoterapeuty. Jednak lektura całości uświadamia, jak wiele można zyskać wyprzedzając ten ból o kilka kroków.
Ból to efekt skumulowanych zaniedbań. Co więcej, niektóre bóle są "ukryte". Są miejsca w ciele człowieka, gdzie jak mocniej naciśniesz, powoduje to ból nie do wytrzymania. To się bierze z wad postawy. Teraz praktycznie każdy je ma. Ty pewnie też. Zresztą, jak ich nie mieć? Jeśli od najmłodszych lat kilka godzin siedzimy na twardej ławce, "nie wierć się", potem przerwa i "nie biegaj po korytarzu". W tym czasie od wielogodzinnego przebywania w jednej pozycji poniekąd zastygamy w tej pozycji...
Zdawałoby się, że wrogiem siedzącego trybu życia jest aktywny tryb życia. Nie do końca. Jeśli cierpisz już na wady postawy (a im bardziej skostniałeś w szkole i w pracy, tym masz większe) a zaczniesz nagle uprawiać sport - wtedy w złej pozycji narażasz organizm na wysokie obciążenia. Stąd m.in. obiegowa opinia, że bieganie to kontuzjogenny sport. Tak naprawdę typowe kontuzje (kolano biegacza) biorą się z wad postawy (tzw. kaczy kuper).
I tak właśnie zatoczyliśmy koło, od szczegółu (ból w konkretnej części ciała), do ogółu (wady postawy). Jak wspomniałam, można czytać tę książkę na wyrywki - część IV jest właśnie tak skonstruowana: boli cię coś, to masz wypisane strony z opisami technik na leczenie danego bólu. Jednak tak jak jest to czytanie książki od końca, tak samo jest to podejście problemu od "dupy strony". Polecam przeczytać od początku do końca. Od ogółu do szczegółu. Od części I do części IV.
To całkiem fajna przygoda. Czytając część I naprawiłam postawę ciała. Aż dziw bierze, jakie to było łatwe! Początkowo wydawało się, że jest jakoś inaczej, że trzeba o tym myśleć, a prawda jest taka, że organizm właśnie w tej pozycji pragnie przebywać i szybko zacznie być wdzięczny za próby przywracania normalności.
Część II - wzorce ruchowe w praktyce. W pewnym sensie katalog ćwiczeń funkcjonalnych. Nigdzie nie znajdziesz lepszego opisu jak je poprawnie wykonać.
Część III - mobilizacje. Tu warto mieć sprzęt*. Jeszcze w trakcie czytania przykładałam sobie rollery w opisywane miejsca i ponaprawiałam co nie co czytając :-)
Część IV - to są gotowe programy, jeśli np. wykryłeś, że masz problem z jakimś wzorcem ruchowym, czy też że coś cię boli. Dorzucasz sobie 15 minut pracy nad mobilności przed treningiem i dzieje się magia.
Uważam zakup tej książki za jedną z najlepszych inwestycji w życiu. Dzięki niej mogę pomagać sobie jak i innym osobom. Dla lepszego autorytetu dodam, że tę książkę podaje się jako materiał wykładowy na szkoleniach dla trenerów personalnych w akredytowanych akademiach fitness.
Ponadto dzięki tej książce zaczęłam dostrzegać, że NIC tak nie poprawia wyglądu, nic tak nie odmładza wizualnie, jak prawidłowa postawa ciała. Zwykle proces myślenia doradza inaczej. Ileż to mężczyzn idzie na siłownię zrobić bicka, a nadal się garbi. Ileż to kobiet inwestuje w zabiegi czy paznokcie, a chodzi jak przykurczona staruszka. Nie tędy droga, zacznijmy od podstaw.
* polecam kupić: zestaw rollerów (wałek, piłka i duoball - polecam z firmy 4fizjo, ok. 50 zł) i gumy do ćwiczeń: power band (taka długa guma) i floss band (guma do obwiązywania stawów) (polecam HMS)
Wydawałoby się, że ta książka jest dla sportowców. Tak naprawdę jest dla każdego, kto nie chce chodzić ciągle przygarbiony, czy jęczeć, że od najmniejszego wysiłku chrupie mu w stawach, czuje ból i w ogóle jedną nogą już jest w grobie.
Już rozumiem fenomen tej książki. Autor usystematyzował skomplikowaną wiedzę w sposób zrozumiały dla każdego, wręcz banalny. Dodatkowo nie...
2020-04-17
Zostało mi niecałe 100 stron Olgi Tokarczuk, ale tak jakoś chwyciłam Harry'ego Pottera z półki, zaczęłam czytać, potem pomyślałam, że poczytam od początku, i w międzyczasie przeczytało mi się prawie 700 stron... Teraz gdy rzeczywistość jest taka, że nic tylko od niej uciec, taka książka jak Harry Potter smakuje jeszcze lepiej niż zwykle. Przecież mugole nic nie kumają!
Zostało mi niecałe 100 stron Olgi Tokarczuk, ale tak jakoś chwyciłam Harry'ego Pottera z półki, zaczęłam czytać, potem pomyślałam, że poczytam od początku, i w międzyczasie przeczytało mi się prawie 700 stron... Teraz gdy rzeczywistość jest taka, że nic tylko od niej uciec, taka książka jak Harry Potter smakuje jeszcze lepiej niż zwykle. Przecież mugole nic nie kumają!
Pokaż mimo to2020-02-21
Interesuję się fitnessem, ale jeśli chodzi o trening funkcjonalny - mam wrażenie, że dla każdego oznacza to trochę coś innego. Dla jednych to przebywanie w "strefie funkcjonalnej" gdzie leży sprzęt typu kettlebells. Dla innych to po prostu synonim CrossFitu, czyli wymyślonego i opatentowanego przez kogoś programu treningowego. Dla Chodakowskiej to jest jak podnosi z maty jednocześnie rękę i nogę.
Tylko o co w tym wszystkim chodzi? Które ćwiczenia są dobre a które złe? Co cechuje dobrze ułożony program? Jak obliczyć objętość programu opartego o własny ciężar ciała? Książka "Nowoczesny trening funkcjonalny" rozwiewa WSZELKIE wątpliwości. W rzetelny i co ważne, przystępny, zrozumiały sposób, tłumaczy gdzie w tym wszystkim tkwi sens, a także dokładnie wykłada nad którymi obszarami i w jaki sposób należy pracować.
Wraz z książką otrzymujemy dostęp do filmów z ćwiczeniami, choć same ilustracje też są bardzo czytelne - dzięki nakładaniu "klatka po klatce" faz ćwiczenia na jeden obraz wszystko świetnie widać bez marnowania miejsca.
Mnie ta książka w 100% usatysfakcjonowała. Wcześniej trafiałam na inne, pokazujące "jak" trenować. Natomiast ta wyjaśnia "dlaczego".
Interesuję się fitnessem, ale jeśli chodzi o trening funkcjonalny - mam wrażenie, że dla każdego oznacza to trochę coś innego. Dla jednych to przebywanie w "strefie funkcjonalnej" gdzie leży sprzęt typu kettlebells. Dla innych to po prostu synonim CrossFitu, czyli wymyślonego i opatentowanego przez kogoś programu treningowego. Dla Chodakowskiej to jest jak podnosi z maty...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-28
Obowiązkowa lektura dla każdego bywalca siłowni! Kupiłam zachęcona doskonałymi recenzjami utytułowanych sportowców. Podręcznik przerósł moje oczekiwania po wielokroć. Jego autor, Grzegorz Andrzejewski, od 30 lat zajmuje się kulturystyką, co dobrze widać po bibliografii - 3 strony czasopism i książek sięgających od lat 70. do najnowszych wydań. Zatem mamy tu do czynienia z fachową literaturą.
Na rynku jest niewiele rzetelnych książek o kulturystyce. "Perfect body" na ich tle odznacza się tym, że autor posiada wybitny dar do przekazywania wiedzy, potrafi złożone zagadnienia wyłożyć w sposób możliwie prosty, uporządkowany i rzetelny.
Co daje ta książka? Rozkłada na części pierwsze parametry treningu siłowego oraz zależności, jakie mają wpływ na osiąganie celów treningowych. Dzięki temu można sobie samemu tworzyć rozpiski treningowe na dowolnym poziomie zaawansowania. W książce zawarto także niezbędną wiedzę o suplementacji i odżywianiu, z uwzględnieniem indywidualnych potrzeb. Całokształtem zwiększa zaangażowanie w ćwiczenia, za sprawą świadomości dlaczego robimy tak a nie inaczej, poza tym pozwala wprowadzać własne, świadome modyfikacje. Dla regularnie trenującej osoby, przyswojenie sobie tej wiedzy w skali całego życia to świetna inwestycja.
Czy ta książka może zastąpić trenera? Tak, jeśli dobrze rozumie się opisane zagadnienia, zna się prawidłową technikę ćwiczeń oraz posiada motywację do ćwiczeń inną niż "zapłaciłem tyle hajsu trenerowi". Szczególnie, że wiedza trenerów często oparta jest na szybkich kursach + bro-science, i potem nieraz podają sprzeczne ze sobą informacje - ja tam bardziej ufam komuś, kto od 30 lat trenuje kulturystów. Już po lekturze 1. rozdziału zaczęłam trenować bardziej efektywnie.
Co do ćwiczeń, książka zawiera wiele "wyjściowych" rozpisek dla różnych typów treningów na różnym poziomie zaawansowania. Są tam wypisane poszczególne ćwiczenia, ale już bez wskazówek jak je robić, ponieważ autor założył, że to dość powszechnie dostępna wiedza. Ponadto książka nie zawiera nawiązań do cross-trainingu, ćwiczeń z kettlami itp. gdyby to kogoś interesowało.
Podsumowując, w skali od 1 do 10 daję tej książce 11, zaś autorowi Grzegorzowi Andrzejewskiemu wielkie podziękowanie, że zdecydował się ją napisać.
Obowiązkowa lektura dla każdego bywalca siłowni! Kupiłam zachęcona doskonałymi recenzjami utytułowanych sportowców. Podręcznik przerósł moje oczekiwania po wielokroć. Jego autor, Grzegorz Andrzejewski, od 30 lat zajmuje się kulturystyką, co dobrze widać po bibliografii - 3 strony czasopism i książek sięgających od lat 70. do najnowszych wydań. Zatem mamy tu do czynienia z...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-19
2016-11-28
Na początku wydaje się, że to po prostu bardzo dobrze napisana satyra. Każda strona to esencja. Na moim egzemplarzu z biblioteki praktycznie co stronę był podkreślony śmieszny fragment. Ale poza szyderą Piasecki bardzo przenikliwie wyrysował portret psychologiczny. Czytając nie nadążałam za tym jak bardzo trzeba mieć sprany beret by zachowywać się jak główny bohater. A im bardziej wchodziłam w umysł tego oficera, tym więcej mnożyło mi się przemyśleń rzucających nowe światło na dzisiejszą rzeczywistość. Te drugie dno sprawia, że to nie jest książka o której przestaje się myśleć na następny dzień. (Mijają dni a ta książka nie może ze mnie wypaść - chyba tak już zostanie.) A biorąc pod uwagę sposób napisania, taki że każda strona tekstu jest przemyślana i ma swój cel w przepływie odbioru przez czytelnika, dla mnie książka posiada wszelkie cechy arcydzieła.
Na początku wydaje się, że to po prostu bardzo dobrze napisana satyra. Każda strona to esencja. Na moim egzemplarzu z biblioteki praktycznie co stronę był podkreślony śmieszny fragment. Ale poza szyderą Piasecki bardzo przenikliwie wyrysował portret psychologiczny. Czytając nie nadążałam za tym jak bardzo trzeba mieć sprany beret by zachowywać się jak główny bohater. A im...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-05
Obietnice założone w opisie z tyłu okładki zostały spełnione. Z "Mitu charyzmy" można się bardzo wiele dowiedzieć i nauczyć, nawet pomimo znajomości innych książek o rozwoju osobistym. Wiadomo, że część się pokrywa, ale to tak jakby narzekać, że chcąc udowodnić nowe twierdzenie w matematyce ktoś posługuje się poprzednimi. Takich "nowości" właśnie związanych z tym, że jest to książka o charyzmie, a nie o szeroko pojętym rozwoju osobistym, znalazłam sporo i na pewno jeszcze będę nieraz do niej wracać. Stąd cieszę się, że raz zaszalałam i kupiłam książkę zamiast pożyczać :).
Co do popularyzowania wiedzy o charyzmie przy pomocy np. tej książki, wydaje mi się, że gdyby wszyscy nagle mieli stosować zawarte w niej rady, świat stałby się trochę lepszym miejscem. Ludzie staliby się dla siebie milsi, bardziej życzliwi, umieliby pokazywać sobie wdzięczność i nie wyładowywaliby na innych swoich frustracji. Polecam
Obietnice założone w opisie z tyłu okładki zostały spełnione. Z "Mitu charyzmy" można się bardzo wiele dowiedzieć i nauczyć, nawet pomimo znajomości innych książek o rozwoju osobistym. Wiadomo, że część się pokrywa, ale to tak jakby narzekać, że chcąc udowodnić nowe twierdzenie w matematyce ktoś posługuje się poprzednimi. Takich "nowości" właśnie związanych z tym, że jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-14
Jak tu nie lubić książek jeśli co stronę wybucha się śmiechem i to z czegoś co w gruncie rzeczy opisuje rzeczy ważne i poważne. Absurd tak się tu przenika z rzeczywistością, że w pewnym momencie staje się mniej absurdalny niż ta opisywana rzeczywistość. Nie wiem jak to określić, ale to jest genialne.
Jak tu nie lubić książek jeśli co stronę wybucha się śmiechem i to z czegoś co w gruncie rzeczy opisuje rzeczy ważne i poważne. Absurd tak się tu przenika z rzeczywistością, że w pewnym momencie staje się mniej absurdalny niż ta opisywana rzeczywistość. Nie wiem jak to określić, ale to jest genialne.
Pokaż mimo to2016-11-16
Niezwykła lektura, pokazuje że życie zgodnie z literą prawa wcale nie świadczy o jakiejś lepszej moralności niż u tzw. przestępcy. Nie napiszę tu nic odkrywczego, raczej potwierdzę to co pisali inni - że kwestie moralne opisane są tu w przepiękny sposób, a króluje wśród nich siła prawdziwej przyjaźni.
Na początku czytanie tej książki było dla mnie trochę trudne. Użyty język jest nie do końca współczesny, widać też spore naleciałości z rosyjskiego. Niby na końcu znajduje się słowniczek slangu przemytniczego, jednak większość razy, gdy chciałam tam coś sprawdzić to po prostu był mało używany dziś wyraz, którego nie znam. Dłużyło mi się tak od 50. do 100. strony, ale potem książka wciągnęła mnie bez reszty i im bardziej był koniec, tym bardziej był lęk, że to się skończy... Na pocieszenie wypożyczyłam sobie kolejną książkę Piaseckiego :-)
Niezwykła lektura, pokazuje że życie zgodnie z literą prawa wcale nie świadczy o jakiejś lepszej moralności niż u tzw. przestępcy. Nie napiszę tu nic odkrywczego, raczej potwierdzę to co pisali inni - że kwestie moralne opisane są tu w przepiękny sposób, a króluje wśród nich siła prawdziwej przyjaźni.
Na początku czytanie tej książki było dla mnie trochę trudne. Użyty...
2015
Spośród wielu materiałów dotyczących motywacji czy rozwoju osobistego, z których ok. 95% uważam za truizmy i sprzedawanie marzeń, ta książka jest po prostu najlepsza i jako jedna z niewielu zdecydowanie godna polecenia. Najbardziej ją cenię za to, że nie definiuje za nas naszego celu. To nie jest poradnik "jak spełnić swój amerikan drim", "każdy może być milionerem", "jak być fit" itp. Tu celem może być cokolwiek, a autor tłumaczy szczegółowo a jednocześnie bardzo obrazowo jak działa psychika człowieka w odniesieniu do spełniania marzeń.
Pokazuje też jak tą wiedzę w praktyce wykorzystać. Podaje gotowe algorytmy jak przestawić swoje myślenie w taki sposób by sprzyjało osiąganiu celów. Pokazuje jak pozbyć się ograniczeń, jak wzmocnić to co nam sprzyja, jak osiągnąć stan kiedy nie musimy na co dzień przypominać sobie o podjętych decyzjach, tylko działać z automatu.
Już w trakcie czytania podawane są ćwiczenia pozwalające wprowadzić zmiany w swoje życie. Ja na przykład wyeliminowałam jakieś głupie myśli, które pogarszały mi humor. A cele, które obecnie mam założone, realizuję z taką determinacją jakiej bym chciała.
Nie słuchajcie jak ktoś mówi, że Robbins to jakiś szarlatan wciskający ludziom bezsensowne szkolenia. Wiedza jaką przekazuje w książce jest konkretna i bardzo przydatna, dla mnie w każdym razie okazała się pomocna, w przeciwieństwie do wielu wypocin różnych "Paulo Coelho coachingu". Małe zmiany a cieszą - polecam!
Spośród wielu materiałów dotyczących motywacji czy rozwoju osobistego, z których ok. 95% uważam za truizmy i sprzedawanie marzeń, ta książka jest po prostu najlepsza i jako jedna z niewielu zdecydowanie godna polecenia. Najbardziej ją cenię za to, że nie definiuje za nas naszego celu. To nie jest poradnik "jak spełnić swój amerikan drim", "każdy może być milionerem",...
więcej mniej Pokaż mimo to
Genialne przemyślenia profesora socjologii, wystarczająco starego by mieć ogromne doświadczenie życiowe i wystarczająco młodego, by nie był dotknięty demencją. Sama książka ma mało stron, dlatego dobrze delektować się każdą z nich i dać sobie czas na zastanowienie nad życiem między kolejnymi rozdziałami.
Genialne przemyślenia profesora socjologii, wystarczająco starego by mieć ogromne doświadczenie życiowe i wystarczająco młodego, by nie był dotknięty demencją. Sama książka ma mało stron, dlatego dobrze delektować się każdą z nich i dać sobie czas na zastanowienie nad życiem między kolejnymi rozdziałami.
Pokaż mimo to