Wybór Zofii William Styron 7,6

ocenił(a) na 851 tyg. temu „Wybór Zofii” to powieść, w której narratorem jest jeden z głównych bohaterów książki, dwudziestodwuletni młodzieniec Stingo. Stingo pochodzi z południa Stanów Zjednoczonych i marzy by zostać pisarzem. Akcja rozpoczyna się późną wiosną 1947 roku. Stingo służył w wojsku w trakcie trwania II Wojny Światowej, a teraz, po jej zakończeniu, przyjechał do Nowego Yorku spełniać swoje marzenia. Z racji niskiego budżetu, wynajmuje mały pokoik w „różowym” pensjonacie na Brooklynie i tam właśnie poznaje tytułową Zofię (w której zadurza się bez pamięci) oraz jej partnera Natana. Od tego momentu cała trójka zostaje najwierniejszymi przyjaciółmi.
Zofia, Polka urodzona w Krakowie, przeżyła (cóż za niefortunne słowo) prawie dwa lata w obozie KL Auschwitz-Birkenau. Przeżyła i starała się żyć dalej. Opuszczając Oświęcim w styczniu 1945 roku, wiedziała, że została na świecie sama jak palec. Z jej najbliższych nie ostał się nikt. Targana wewnętrznie wyrzutami sumienia, wstydem, nie jest w stanie ujawnić całej prawdy o swojej rodzinie, zwłaszcza o ojcu, który był zatwardziałym antysemitą, ani tego jak naprawdę wyglądała jej egzystencja w obozie. W trakcie powieści Stingo poznaje historię Zofii bardzo wyrywkowo. Z początku Zofia nie przyznaje się do antysemityzmu ojca, mówi bardzo ogólnikowo, nie chce nikogo wtajemniczać w swoje przeżycia. Z biegiem czasu to się zmieni, a to co opowie, będzie tak okrutnie rozdzierające i zatrważające, że wierz mi drogi czytelniku, nie chciałbyś być nigdy postawiony przed takim wyborem.
Jest jeszcze Natan. Bez niego ta powieść dużo by straciła. Natan jest Amerykaninem żydowskiego pochodzenia. Nie brał udziału w wojnie, holokaust nie dotknął go bezpośrednio, a jednak żywi w stosunku do nazistów ogromną nienawiść. Nienawiść graniczącą z obłędem. W pierwszej kolejności, gdy czytałam o zachowaniu Natana względem Zofii i Stinga, uznałam, że cierpi on na chorobę afektywną dwubiegunową. Raz euforyczny, namiętny, potrafił opowiadać o czymś lub robić coś z wielką pasją, przyjazny i o ogromnym sercu. Innym razem, zupełnie niespodziewanie, popadał w szał, manię, oskarżał Zofię o zdradę zarzucając ją niewybrednymi inwektywami. Był agresywny, bił ją, kopał, wyzywał, a najgorsze co mógł robić, to zadawał Zosi w tej złości, niczym nieuzasadnionej, pytanie: co zrobiłaś, że żyjesz, gdy tylu tam zginęło. Dlaczego i ona nie przeszła przez komin? Brutalne, bezlitosne... A Zofia kochała go miłością najszczerszą i tragiczną zarazem. Tkwiła w związku toksycznym i przemocowym, ale odnosiło się wrażenie, że tak ma być, że tego w gruncie rzeczy chce, bo to jak kara za jej wybór. Zachowanie Zofii było tak samo autodestrukcyjne, jak Natana.
Trójka przyjaciół spędza ze sobą całe lato, praktycznie każdą wolną chwilę. Przez większość czasu, jest dobrze, jest wspaniale, aż do kolejnych epizodów furii Natana. Epizody te są okazją dla Zofii by wyrzucać z siebie po trochu wspomnienia z czasów wojny i tak dochodzimy do punktu kulminacyjnego, gdzie dowiadujemy się przed jakim wyborem została postawiona Zofia i jak to się dla niej samej skończyło. Nie napiszę nic w jaki sposób zakończyła się ich wspólna historia, ale happy endu nie uświadczycie.
Książka nie jest łatwa w odbiorze, za to bardzo podobał mi się styl pisarski Autora. Jego początkowe sarkastyczne ujęcie tematu swojej przeprowadzki na Brooklyn i odejścia z pracy naprawdę mnie powaliło. Autor używa wielu ciekawych określeń dla rzeczy oczywistych, tak że dobrze jest czytać ze słownikiem wyrazów obcych, albo bliskoznacznych :) Jedno co było dla mnie nie do końca strawne, to opisy życia erotycznego Stinga, a w zasadzie brak tegoż życia. Nie widzę, choć staram się bardzo doszukać, większego sensu w tych przerywnikach opisujących jego miłosne zaloty i daremne próby straty dziewictwa... Gdyby Autor żył pewnie by mi to wyjaśnił, a tak szukam mądrego, który coś mi zasugeruje.
„Wybór Zofii” to jedna ze stu najważniejszych książek XX wieku – przyznam, że w trakcie lektury często zastanawiałam się, dlaczego jest za taką uważana. Wynikało to z wyżej wspomnianych wynaturzeń Autora nt. seksu oraz bardzo rozwlekłego i fragmentarycznego poznawania historii Zofii. Dopiero dwa ostatnie rozdziały sprawiły, że doznałam olśnienia. Dopiero gdy poznajemy sekret Zofii, konieczność wyboru jakiego musiała dokonać, wszystkie elementy powieści układają się w jedną spójną całość. Dopiero wtedy jesteśmy w stanie ją w pełni zrozumieć . Myślę, że i ona zadawała sobie ostatecznie to samo pytanie, które w swej bezczelności zadawał jej Natan: dlaczego przeżyłam ja, skoro tylu innych zginęło. Trzeba przeczytać i w spokoju przetrawić, by zrozumieć dlaczego to tak ważna książka, choć nie idealna.