-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
Piłka nożna, to najpopularniejszy sport zespołowy świata. Dość powiedzieć, że FIFA po ostatnim mundialu ogłosiła, iż ponad połowa populacji ludzkiej choć przez chwilę oglądało mecze ostatniego turnieju o Puchar Globu. Można w ciemno założyć, że Ronaldo i Messi to jedni z najbardziej znanych ludzi na świecie. Ich sława obiega świat wraz z reklamowanymi chrupkami i napojami. Ot, to właśnie globalizacja! Dziś zawodowy futbol, na najwyzszym poziomie, to swoista korporacja, a piłkarze są świetnie płatnymi najemnikami - grają tam, gdzie dostaną lepszy kontrakt, a nie dla wzniosłych idei.
Zbigniew Rokita opowiada w tej książce o trochę innej piłce nożnej. Jego piłka jest romantyczna. Potrafi w krótkim czasie poruszyć tlumy angielskich i mężczyzn zainteresowanych nową grą. W Rosji poznajemy Mikołaja Starostina, człowieka który był prześladowany przez Berię, za to że odnosi sukcesy. Natomiast w Abchazji ludzie są dumni ze swoich pilkarzy, bo wygrali w meczu. W końcu jakiś powód do dumy w tym zapomnianym przez cały świat miejscu. Takich ciekawych wątków jest jeszcze conajmniej kilkanaście w tej książce.
Celem autora nie jest zrelacjonowanie tych przeszłych wydarzeń, a pokazanie roli jaką sport odgrywał w społeczeństwie i jak potrafił odbić swoje piętno na historii świata.
Piłka nożna, to najpopularniejszy sport zespołowy świata. Dość powiedzieć, że FIFA po ostatnim mundialu ogłosiła, iż ponad połowa populacji ludzkiej choć przez chwilę oglądało mecze ostatniego turnieju o Puchar Globu. Można w ciemno założyć, że Ronaldo i Messi to jedni z najbardziej znanych ludzi na świecie. Ich sława obiega świat wraz z reklamowanymi chrupkami i napojami....
więcej mniej Pokaż mimo to
Sytuacja z maja 2021 roku, kiedy reżim Łukaszenki porwał samolot rejsowy linii Ryanair lecący z Aten do Wilna po to, aby schwytać opozycyjnego dziennikarza Ramana Protasiewcza jest najjaskrawszym dowodem, jaki reżim ma stosunek do wolnych mediów. Książka jest swego rodzaju hołdem złożonym przez polskich dziennikarzy dla ich białoruskich kolegów.
Eskalacja represji wciąż trwa, bo reżim będzie wykorzystywał wszelkie sposoby, aby utrzymać się u władzy. Łukaszenka i cały jego aparat panstwowy wie, że to walka o być albo nie być. Sankcje nałożone przez Zachód, masowe protesty powyborcze i coraz większe uzaleznienie od pieniedzy Rosji powodują, że Łukaszenka zostal zapędzony w róg, z którego wykonuje coraz bardziej nerwowe i drastyczne ruchy, byle utrzymać się na powierzchni.
Nowa władza musiałaby rozliczyć ich z wszystkich przestępstw - nie ma szans przy takiej skali na amnestie. Dlatego tez boją się wolnych mediów, bo kazdego, który nie idzie zgodnie z propagandą rządową uważają za wroga. Niepokorni dziennikarze muszą opuścic kraj, bądź trafiają do wiezienia. Reżim na każdego znajdzie paragraf.
Sytuacja z maja 2021 roku, kiedy reżim Łukaszenki porwał samolot rejsowy linii Ryanair lecący z Aten do Wilna po to, aby schwytać opozycyjnego dziennikarza Ramana Protasiewcza jest najjaskrawszym dowodem, jaki reżim ma stosunek do wolnych mediów. Książka jest swego rodzaju hołdem złożonym przez polskich dziennikarzy dla ich białoruskich kolegów.
Eskalacja represji wciąż...
Takie wyraziste persony jak "Baćka" dają wiele materiału do napisania ciekawej książki. Autorzy dość sprawnie przeszli przez życie Łukaszenki aż do protestów z 2020 roku, ale brakuję mi zgłębienia tematów. Ta książka to dobra baza dla kogoś, kto ma dopiero zamiar zgłębić najnowsze dzieje Białorusi. Osobiście więcej informacji wyciągnąłem z książki Andrzeja Poczobuta "System Białoruś".
Takie wyraziste persony jak "Baćka" dają wiele materiału do napisania ciekawej książki. Autorzy dość sprawnie przeszli przez życie Łukaszenki aż do protestów z 2020 roku, ale brakuję mi zgłębienia tematów. Ta książka to dobra baza dla kogoś, kto ma dopiero zamiar zgłębić najnowsze dzieje Białorusi. Osobiście więcej informacji wyciągnąłem z książki Andrzeja Poczobuta...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jest to kolejna książka Hatzfielda dotycząca ludobójstwa Hutu na Tutsi w Rwandzie, w kwietniu 1994 roku. Jednak tym razem to tytułowy bohater wyznacza narrację książki. Cała książka to praktycznie monolog Engleberta, który na łamach tej krótkiej książki opowiada historię swego 66letniego życia.
Kim jest Englebert? Dlaczego właśnie on zasłużył na zostanie głównym bohaterem?
Co ma do powiedzenia szczególnego? Myślę, że każdy rwandyjczyk nosi w sobie podobne brzemię tamtych strasznych dni, jednak nie każdy potrafi się z tym pogodzić, rozliczyć. Englebert jakoś się z tym uporał - wystarczy mu zimne piwo, aby dalej kontynuował opowieść.
Sam stracił wszystkich podczas masakr urządzanych przez Hutu. Mimo dorosłego wieku można powiedzieć, że został sierotą, bo nigdy do końca nie stanął na nogi. Chociaż skończył studia oraz posiada 3 hektary ojcowizny, to jego życie jest bardzo marne - zdominowane przez alkohol i wałęsanie się po mieście.
Gdy czytam książki o Rwandzie, to zastanawiam się, co drzemie takiego złego w człowieku ? Skąd te pokłady bestialstwa? Czy to było działanie w amoku, czy zwykłe wyrachowanie ?
Englebert i reszta Tutsi musi przebaczyć swoim sąsiadom i zapomnieć o tych wydarzeniach. Od sadzenia są sądy i zgromadzenia Gacaca, a zwykli ludzie muszą zrobić wszystko, aby już nigdy nie doszło do ludobójstwa.
Jest to kolejna książka Hatzfielda dotycząca ludobójstwa Hutu na Tutsi w Rwandzie, w kwietniu 1994 roku. Jednak tym razem to tytułowy bohater wyznacza narrację książki. Cała książka to praktycznie monolog Engleberta, który na łamach tej krótkiej książki opowiada historię swego 66letniego życia.
Kim jest Englebert? Dlaczego właśnie on zasłużył na zostanie głównym...
2021-09-23
Tochman to geniusz reportażu - nie zapraszam nawet Państwa do dyskusji na ten temat! :)
Ludobójstwo w Rwandzie opowiedziane było już na wiele sposobów wcześniej, ale Tochman z wydawałoby się wydrążonego tematu do cna, znalazł coś nowego.
Czyli winny biały człowiek-kolonizator, bo to on tu w dowodach zaczął segregować rwandyjczykow. Słowo "Hutu" w papierach zamykało drzwi do kariery i edukacji, stąd coraz większa eskalacja konfliktu. Kwiecień 1994r. - wzmianka w dowodzie: "Tutsi" oznacza pewną śmierć. Okrucieństwo z jakim zabijali swoich krajanów było niebywale. Teraz po latach oprawcy mieszkają razem z ofiarami. Ogromną sztuką jest powiedzenie "Dzień dobry"
do zabójcy swoich dzieci. Muszą żyć razem w ramach rządowego programu "narodowe pojednanie". To dobry pomysł, bo nie można dopuścić do choćby małych zgrzytów. Wszyscy są równi, nie ma żadnych Hutu i Tutsi. Ale jak zapomnieć? Zgromadzenia Gacaca na pewno dobrze służą temu.
Podobał mi się wątek o misjonarzach polskich służących w Rwandzie. Praktycznie nie uratowali żadnego życia swoich parafian, którzy byli zabijani w kościele, bądź na placu przed kościołem. Jak to ładnie okreslił, któryś z księży zabrakło im w danej chwili odwagi. Odwaga to dar od Boga, a oni go nie mieli.
Podoba mi się sposób narracji brudny, prosty i bezpośredni, ale zmuszający do pauz podczas czytania, do własnych przemyśleń.
Bo jak my byśmy się zachowali w podobnej sytuacji? Czy czasem zwolennicy TVN i TVP, to nie nasi lokalni Tutsi i Hutu? :)
Tochman to geniusz reportażu - nie zapraszam nawet Państwa do dyskusji na ten temat! :)
Ludobójstwo w Rwandzie opowiedziane było już na wiele sposobów wcześniej, ale Tochman z wydawałoby się wydrążonego tematu do cna, znalazł coś nowego.
Czyli winny biały człowiek-kolonizator, bo to on tu w dowodach zaczął segregować rwandyjczykow. Słowo "Hutu" w papierach zamykało drzwi do...
Książkę kupiłem tuż przed moimi pierwszym greckimi wakacjami. To nie jest jednak przyjemna, lekka lektura do leżenia z drinkiem przy basenie w hotelu w ramach all inclusive. Ta lektura ma w sobie dużo chlodnych faktów i przemyśleń, traumatycznych przeżyć podczas walki o niepodległość i krytyki wobec greckiego społeczeństwa.
Ten reportaz jest chaotyczny, zbyt często i niepostrzeżenie zmienia ramy czasowe, przedstawiając historię państwowości greckiej XX i XXI wieku z rodzinnymi losami autora tej książki. Skaczemy między historia najnowsza Hellady, a biograficznymi elementami. Niewątpliwie wymaga to skupienia uwagi czytelnika.
To było moje pierwsze zderzenie czytelnicze z Grecją, które wniosło dużo wiedzy na temat tego kraju. Ten kraj przestał mi się kojarzyć tylko z wakacjami latem i starożytnością. To kraj ludzi, którzy jak my Polacy, ma w sobie bogata i burzliwa historię najnowszą
Książkę kupiłem tuż przed moimi pierwszym greckimi wakacjami. To nie jest jednak przyjemna, lekka lektura do leżenia z drinkiem przy basenie w hotelu w ramach all inclusive. Ta lektura ma w sobie dużo chlodnych faktów i przemyśleń, traumatycznych przeżyć podczas walki o niepodległość i krytyki wobec greckiego społeczeństwa.
więcej Pokaż mimo toTen reportaz jest chaotyczny, zbyt często i...