-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel22
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel3
Biblioteczka
2018
2018
2018
2018-03-05
2018
2017-02-18
2017-03-31
2016-06-08
2016-05-19
Z książkami Renaty Piątkowskiej spotkałam się pierwszy raz przy okazji oglądania w pewnej telewizji programu, gdzie czytane są lektury dla dzieci. Urzekły mnie od pierwszych słów.
Tych kilka opowieści o przygodach Amelki, Kuby, Franka, Mateuszka, Malwinki, Remigiusza, Oliwki, Adasia, Wojtka, Julki oraz Tomka wywołują uśmiech na twarzy. Co ważniejsze, również uczą. Te krótkie opowiastki, napisane w zabawny sposób pokazują co drzemie w głowie dzieci. Starają się zajrzeć w świat wyobraźni i rozumowania naszych pociech. Pokazują też efekty niektórych zachowań. Poniekąd uświadamia malucha co się dzieje, gdy przykładowo, beztrosko sami wybierzemy się bez pozwolenia na plac zabaw czy uprzemy się aby dostać zwierzątko. Dzięki prostemu, acz nie uwłaczającemu językowi poznajemy malutką część dziecięcego życia.
Autorka może co nieco powiedzieć, albo choć postarać się powiedzieć o świecie najmłodszych, bo sama ma dwoje dzieci – Martę i Kacpra. Skończyła socjologię na UJ. Otrzymała drugą nagrodę za książkę dla dzieci do lat 6 w konkursie literackim im. Astrid Lindgren, zorganizowanym przez Fundację ABCXXI – „Cała Polska czyta dzieciom”. Jest jedną z laureatek konkursu o Nagrodę im. M. Weryho-Radziwiłłowicz, przyznawaną przez miesięcznik „Bliżej Przedszkola”.
No i jeszcze ilustracje, które urzekły mnie od pierwszej kreski! Autor – Artur Nowicki. Ilustrowaniem zajmuje się od 22 lat. Dodatkowo organizuje warsztaty oraz spotkania twórcze dla dzieci i młodzieży. Zaraża miłością do tworzenia projektów dla najmłodszych.
Puenta: książkę polecam! ;)
dzieciecapodroz.pl
Z książkami Renaty Piątkowskiej spotkałam się pierwszy raz przy okazji oglądania w pewnej telewizji programu, gdzie czytane są lektury dla dzieci. Urzekły mnie od pierwszych słów.
Tych kilka opowieści o przygodach Amelki, Kuby, Franka, Mateuszka, Malwinki, Remigiusza, Oliwki, Adasia, Wojtka, Julki oraz Tomka wywołują uśmiech na twarzy. Co ważniejsze, również uczą. Te...
2016-02-07
2015-07
Nigdy nie zapomnę, gdy podczas pierwszej ciąży postanowiłam przeczytać jeden z tych cudownych poradników dla przyszłych rodziców. W końcu wszystko ma być idealne, na tip top przygotowane i niczego nie powinno zabraknąć. A moja wiedza o tym co mnie czeka ma być większa od wiedzy wszystkich naukowców razem wziętych. Efekt? Spanikowałam, że nie mam zamontowanych w domu czujników gazu… Wtedy zrozumiałam, że rada koleżanki: tylko nie czytaj tych poradników i encyklopedii, jest jedną z najbardziej trafionych!
W związku z tym, z małą rezerwą podeszłam do książki „Dziecko. Pielęgnacja i wychowanie” autorstwa Benjamina Spocka. Amerykański pediatra jako pierwszy zajął się psychoanalizą, by zrozumieć czego tak naprawdę potrzebują dzieci. Uaktualnił to i rozszerzył później Robert Needelman. No i się zdziwiłam! Jest to poradnik bez przesytu mądrych, średnio zrozumiałych dla przeciętnego przyszłego rodzica słów. Łatwo i przyjemnie się go czyta. Co najważniejsze autorzy nie traktują odbiorcy jak nierozumnej istoty. Przedstawiają prosto, aczkolwiek inteligentnie różnego typu kwestie, które dotyczą nie tylko noworodków. Faktycznie, można zauważyć, że książka napisana jest zgodnie z ideą jaką Spock chciał przekazać wszystkim mamom: you know more than you think you do. Nie wyczytamy tu nic typu: zaczynając karmić dziecko piersią skieruj je w stronę piersi (naprawdę i taką radę „napotkałam” na swojej drodze!). Mając półtorarocznego Groszka i miesięczną Pszczołę również z nich skorzystałam. Fakt, jest to poradnik nowoczesnych rodziców od malucha po nastolatka – jak napisano na okładce.
Książka jest podzielona na kilka części. Dziecko rok po roku i tu podział na poszczególne lata. Przykładowo: Pierwszy rok życia – od czwartego do dwunastego miesiąca czy Przedszkolak: od trzech do pięciu lat. Pomocne jeżeli chcemy dowiedzieć się czegokolwiek jedynie w temacie naszej pociechy, a pominąć rady dla młodszych czy starszych dzieci. Druga część poświęcona jest odżywianiu, trzecia wychowaniu i psychice naszego podopiecznego, w tym seksualności, mediom czy dziadkom. Problemy rozwojowe i wychowawcze to temat czwartej części, szkoła i nauka piątej, a zdrowie szóstej. Czyli jak widzicie, prócz praktycznych porad dotyczących wycierania pupki dla „książkowych rodziców”, możemy wyczytać co autorzy radzą w kwestii, przykładowo randkowania rodziców czy kontaktów z byłymi partnerami oraz pogodzenia pracy i wychowywania potomstwa. Wszystkie rady, które znajdziemy w tej książce co ważne nie są wzięte z kosmosu. To zaczerpnięte z życia, potwierdzone różnymi badaniami pomocne wskazówki. Wszystko składa się na przyjemny podręcznik dla rodzica.
Poradnik zawiera również coś takiego jak Klasyczny Spock. To opisane w ramce pod tekstem własne doświadczenia odnoszące się do omawianej sytuacji.
Jedynym minusem jak dla mnie jest to, że za mało poświęcono uwagi kobietom rodzącym poprzez cesarskie cięcie. Jednak to nie jest aż tak problematyczne, gdyż rady z książki można i tak odnieść do tego przypadku.
Jednak nie wystarczy jedynie moje przekonywanie i tłumaczenie się dlaczego sięgnęłam po jakikolwiek poradnik dotyczący dzieci. Polecam wszystkim poszukującym jakiejkolwiek rady dotyczącej malucha sięgnięcie po tą pozycję książkową.
Z: http://dzieciecapodroz.blogspot.com/2015/07/dziecko-moli-ksiazkowych.html
Nigdy nie zapomnę, gdy podczas pierwszej ciąży postanowiłam przeczytać jeden z tych cudownych poradników dla przyszłych rodziców. W końcu wszystko ma być idealne, na tip top przygotowane i niczego nie powinno zabraknąć. A moja wiedza o tym co mnie czeka ma być większa od wiedzy wszystkich naukowców razem wziętych. Efekt? Spanikowałam, że nie mam zamontowanych w domu...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-08
Ile to razy zastanawiałam się jak to możliwe, że mój Groszek będąc w ogródku, bawiąc się w najlepsze, zawsze usłyszy jak zaglądam do szafki i otwieram tabliczkę czekolady. A tu okazuje się, że mały spryciarz potrafi zwęszyć okazję nawet z odległości 50 metrów!
Znów w moje ręce trafiła ciekawa książka. Nie tylko dla rodziców, ale i dla każdego kto z dziećmi przebywa. Również dla nauczycieli, psychologów, dziadków, babć, przedszkolanek, nianiek i tak dalej. Każdego kto ma jakikolwiek wpływ na życie malucha. Dlaczego? Bo znajdują się tu przydatne, pomocne uwagi i rady jak spowodować że pociecha wyrośnie na szczęśliwego człowieka.
Pan Steve Biddulph pisze dowcipnie oraz ciekawie o sprawach dotyczących rodzinnej gromadki. Ten światowej sławy psycholog, terapeuta rodzinny i autor bestsellerów zwraca nam uwagę na sprawy oczywiste i takie… które nie koniecznie przyjdą nam do głowy. Popiera to doświadczeniem i zasłyszanymi oraz przeżytymi historiami. Wraz z żoną Shaaron Biddulph napisał książkę „Wszystkie sekrety szczęśliwego dzieciństwa”. Naprawdę przyjemna lektura.
Mnie urzekły ilustracje. Prosta kreska dowcipnie przekazuje małe prawdy życiowe. Humorystycznemu przekazywaniu mądrości nie ma co się dziwić, skoro sam autor wspomina: Na pierwszej stronie pierwszego wydania widniała uwaga, że nie mam dzieci, tylko źle wychowane wombaty. Wspomniałem o tym, ponieważ była to prawda i ponieważ chciałem, aby moi czytelnicy przyjmowali to, co napisałem, z lekkim przymrużeniem oka, a najbardziej ufali samym sobie. No ja się nie uśmiechnąć!?
Książka składa się z dwóch głównych rozdziałów – Sekrety szczęśliwego dzieciństwa – i tu między innymi dowiemy się czego dzieci chcą naprawdę, jakie emocje rządzą naszymi pociechami oraz poczytamy o różnych fazach zależnych od wieku. Drugi – Jeszcze więcej sekretów szczęśliwego dzieciństwa, a w nim podrozdziały między innymi o łagodnej i stanowczej miłości oraz wychowaniu synów i córek. No i w każdej ciekawe historie oparte na faktach. O operacji mózgu, która powoduje że pacjenci przypominają sobie odległą przeszłość, o tym że niejedna mama reaguje na płacz dziecka a nie słyszy jak do jej domu wjeżdża camper i wiele innych.
Znajdziemy w niej porady z życia wzięte. Dowiemy się jak sprostać problemom i może otworzymy oczy na coś tak oczywistego, że aż niezauważalnego. Dostaniemy gotowe rady jak dojść z dzieckiem do porozumienia w sprawach dotąd konfliktowych. Możliwe, że odkryjemy jak bez większych ceregieli stworzyć jeszcze szczęśliwszą parę z naszym dzieckiem. Według autora niejedna osoba odkryła nawet źródło swoich lęków, problemów i cech charakteru.
Z: http://dzieciecapodroz.blogspot.com/2015/08/wszystkie-sekrety-szczesliwego.html
Ile to razy zastanawiałam się jak to możliwe, że mój Groszek będąc w ogródku, bawiąc się w najlepsze, zawsze usłyszy jak zaglądam do szafki i otwieram tabliczkę czekolady. A tu okazuje się, że mały spryciarz potrafi zwęszyć okazję nawet z odległości 50 metrów!
Znów w moje ręce trafiła ciekawa książka. Nie tylko dla rodziców, ale i dla każdego kto z dziećmi przebywa....
2015-01-23
2015-01-18
2014-11-15
2014-09-09
Książka mnie irytowała, ale przeczytałam do końca. To o czymś świadczy... Sięgnęłam po nią z czystej ciekawości. Ciekawość została zaspokojona i tyle dobrego.
Podobno nie ważne jak się o czymś mówi, ważne że się mówi. Nawet zastanawiam się czy jak w ręce wpadnie mi druga książka Izy Kuny przeczytam ją. Możliwe. Powód? Chęć sprawdzenia czy "Klara" to przypadek i chwilowe zastosowanie takiej formy pisania, czy może to stały styl autorki.
Książka mnie irytowała, ale przeczytałam do końca. To o czymś świadczy... Sięgnęłam po nią z czystej ciekawości. Ciekawość została zaspokojona i tyle dobrego.
Podobno nie ważne jak się o czymś mówi, ważne że się mówi. Nawet zastanawiam się czy jak w ręce wpadnie mi druga książka Izy Kuny przeczytam ją. Możliwe. Powód? Chęć sprawdzenia czy "Klara" to przypadek i chwilowe...
2014-06
2014-03-28
Tego uroczego żółwika chyba wszyscy kojarzą. Jego przygody wywołują uśmiech, a przy okazji uczą. Przykłady? „Franklin. Wielka księga przedszkolaka” – zobaczcie.
Wydawnictwo Debit, obdarowało mnie tym razem książką o przygodach sympatycznego żółwia Franklina. Szczerze mówiąc, bardziej kojarzyłam go z bajek w telewizji. Tym bardziej ucieszyłam się na wydanie papierowe. Do tego jeszcze fakt, że nie są to tylko opowiadania, a również gry i zabawy! Wszystko wytłuszczone dużymi literami na ponad dziewięćdziesięciu stronach. No i dużo kolorowych, ładnych obrazków. Czyli, mama czyta, dzieci oglądają 😉
Żółwik i wartości
Dzięki trzem historiom, które znajdziemy w lekturze dziecko uczy się podstawowych wartości. Niby wiadomo, a jednak. Pamiętajmy, że dla naszych pociech jeszcze nie wszystko jest takie oczywiste. Prosty język i przedstawienie problemu pozwala na utożsamienie się z małym bohaterem. Pokazuje pozytywy i negatywy danej sytuacji. Od bałaganu w pokoju po przybycie nowego kolegi do szkoły. Każde zwierze występujące w książce ma przypisane cechy ludzkie. Przykładowo Miś to łakomczuszek, a Łoś budzi postrach kolegów, bo jest od nich większy. Franklin odzwierciedla lęki i obawy dzieci. Niejeden przedszkolak zapewne przeżywa to co nasz bohater idąc pierwszy raz do szkoły czy przedszkola.
Nauka przez zabawę
Prócz ciekawych historii, książka zawiera propozycje zabaw. Po każdym opowiadaniu możemy zaproponować dziecku wspólne spędzenie czasu przy zgadywankach i kolorowankach. Pomaga to w rozwoju dziecka. Ileż to się słyszy o braku zrozumienia przeczytanego tekstu. Niejednokrotnie możemy znaleźć tu pomoc w ćwiczeniu tej umiejętności. No i oczywiście kolejna możliwość do spędzenia chwili z dzieckiem!
dzieciecapodroz.pl
Tego uroczego żółwika chyba wszyscy kojarzą. Jego przygody wywołują uśmiech, a przy okazji uczą. Przykłady? „Franklin. Wielka księga przedszkolaka” – zobaczcie.
więcej Pokaż mimo toWydawnictwo Debit, obdarowało mnie tym razem książką o przygodach sympatycznego żółwia Franklina. Szczerze mówiąc, bardziej kojarzyłam go z bajek w telewizji. Tym bardziej ucieszyłam się na wydanie papierowe. Do...