-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2019-05-01
Witajcie w ten niedzielny dzień 😊
Dzisiaj na moim termometrze pokazuje 26,4 stopni. Na niebie są niewielkie chmury. Może powinnam zostać pogodynką? 🤔
Przed rozpoczęciem drugiego studiów, staram się czytać "milion" książek na raz. Każda minuta, sekunda jest ważna by przeczytać chociaż stronę, ponieważ jestem świadoma, że od października znowu zacznie się nauka, nauka...
Dzisiaj chciałabym Wam polecić "Arlo Finch i Dolina Ognia" Johna Augusta. Bohaterem książki jest Arlo, który przeprowadził się wraz z rodziną do Pine Mountain. Od samego początku zdaje on sobie sprawę, że las, który otacza ich dom jest dość tajemniczy a nawet mroczny. Pojawia się dziwny pies, który dawno już nie żył i tajemnicza postać dziewczynki, którą Arlo widzi. Książka "Arlo Finch" jest wyjątkowa pod każdym względem. Mamy wątki fantastyczne ale i jednocześnie kryminalne. Gdy czytałam książkę, od razu poczułam, że jest to książka, z którą niewątpliwie przejdę ekscytującą przygodę.Wiedziałam, że każda przygoda z Arlo, przeniesie coś nieoczekiwanego.
Gdy Arlo dołącza do patrol Skauta, uzmysławia sobie, że świat to nie tylko MY! Historia wykreowana przez autora, jest niesamowita. Bohaterowie genialni, pod każdym względem. Książkę, czyta się jednym tchem. Nie mogłam oderwać się od niej. Mimo, że książka jest przeznaczona dla wieku 12 lat, z miłą chęcią ją czytałam. Jeśli macie kogoś w takim wieku to śmiało polecajcie, na pewno się spodoba. Wam także polecam, ponieważ można oderwać się od ciężkich książek. Wrócić do czasów, kiedy czytało się Opowieści z Narnii, czy też Wampirka.
Niesamowite jest to w tej książce, że wraz z bohaterami musimy stawić czoło prawdzie. Skautowie, zaś musieli walczyć, by nie złamać przysięgi " lojalność, prawda, życzliwość i odwaga.
Witajcie w ten niedzielny dzień 😊
Dzisiaj na moim termometrze pokazuje 26,4 stopni. Na niebie są niewielkie chmury. Może powinnam zostać pogodynką? 🤔
Przed rozpoczęciem drugiego studiów, staram się czytać "milion" książek na raz. Każda minuta, sekunda jest ważna by przeczytać chociaż stronę, ponieważ jestem świadoma, że od października znowu zacznie się nauka,...
Książka Winnera od samego początku mnie interesowała. Było w niej coś co przykuwało moją uwagę. Czytając innych opinie myślałam „Muszę ją przeczytać!”. No i w końcu udało się . Trafiła do mnie. Nie rozczarowałam się czytając ją. Jeśli mogę tak powiedzieć, to jest ona według mnie wyjątkowa.
Cała fabułą książki trzyma w napięciu. Czytając ja można zadawać sobie pytania: czy to ojciec jest taki bezwzględny czy to bujna wyobraźnia dziecka?
Książka nie jest długa przez co czyta się ją bardzo szybko. Gdyby nie nawał pracy w moim życiu to zapewne przeczytałam bym ją jednego dnia.
Bardzo przypasowali mi bohaterowi. Oryginalni oraz pomysłowo stworzeni przez pisarza. Narratorem historii był sam dorosły Sammy, który wracam do wspomnień tych wydarzeń patrząc oczami już dojrzałego mężczyzny.
Akcję otacza mroczna atmosfera grozy oraz strachu. Czasami bywały momenty kiedy akcja rozwijała się bardzo wolno. Nie było to jednak według mnie złe. W takich momentach dowiadujemy się dodatkowych informacji by zrozumieć ciągnąca się fabułę.
Thriller trzyma w napięciu. Czytając ją bardzo ciężko jest się od niej uwolnić. Nawet po zakończeniu czytania jej ma się wrażenie iż nadal ona tkwi w głowie. Nie można o niej zapomnieć. Przynajmniej ja tak mam.
Ostatnia i najważniejsza rzecz: byłam zaskoczona zakończeniem. Nie zdradzę wam o czym jest! Musicie sami się przekonać.
Książka Winnera od samego początku mnie interesowała. Było w niej coś co przykuwało moją uwagę. Czytając innych opinie myślałam „Muszę ją przeczytać!”. No i w końcu udało się . Trafiła do mnie. Nie rozczarowałam się czytając ją. Jeśli mogę tak powiedzieć, to jest ona według mnie wyjątkowa.
Cała fabułą książki trzyma w napięciu. Czytając ja można zadawać sobie pytania: czy...
Książka to prawdziwy grubasek, bo ma aż 520 strona, ale czytało mi się naprawdę przyjemne i z zapartym tchem poznawałam historię Judyty.
I to właśnie ona, studentka dziennikarstwa przeżywa ogromny stres związany z obrona swojej pracy magisterskiej. Bardzo szkoda mi się jej zrobiło, gdy przez pijanego kierowce autobusy, nie zdarza na obronę. W tym momencie chciałam się rozpłakać, bo gdybym mnie takie coś trafiło, że nie zdążyłam na obronę licencjacka ( co czeka mnie za dwa lata) chyba bym się załamała. Właśnie w tym momencie bardzo zżyłam się z Judytą.
Później dowiadujemy się, że została zraniona przez swojego eks Krzysztofa, którego nie cierpiałam do końca książki.
Judyta dostaje propozycję na wspólny wyjazd do Szwecji, tylko niestety jak okazuje się potem, będzie musiała spać w tym samym namiocie co Krzysztof.
Jednak podróż do skandynawskich klimatów nie idzie dobrze. Są komplikacje i zawsze coś nowego się pojawia.
Okazuje, się, że ta podróż nie należy do najłatwiejszych. Z dala od cywilizacji oraz komunikacja z ludźmi, którzy mówią niezrozumiałym językiem, nie zraża Judyty do podziwiania uroków natury, która ja otaczała.
Pokochałam książkę "Cudzoziemka". Zaliczam ją do jednych z najlepszych przeczytanych w 2019. Bardzo realnie zostały ukazane, wykreowane postacie. Miałam tak, jakbym stała koło nich i słuchała co oni mówią.
Historia napisana przez autorkę, ukazuję jak w jednej chwili możemy zmienić spojrzenie na świat. Nasza bohaterka, dzięki tej wyprawie, odkryła siebie prawdziwą. Należy dodać, że bohaterka była z dala od współczesnej cywilizacji, bo przeniosła się w czasie. A zakończenie ? Dla mnie bomba :D Czekam z niecierpliwością na kolejną książkę autorki, bo ba naprawdę prawdziwy talent do kreowania świata. Jej szczegółowość potrafi sprawić, że zapomnimy, że siedzimy w wygodnym fotelu, z kubkiem gorącego naparu, a przeniesiemy się w czasy pogańskie.
Gdybym książkę miała ocenić to dałabym maksymalna liczbę punktów, czyli 10/10. Nie potrafiłam do niczego się przyczepić. Książka ma swój urok :D Myślę, ze każdy musi po nią sięgnąć <3
Książka to prawdziwy grubasek, bo ma aż 520 strona, ale czytało mi się naprawdę przyjemne i z zapartym tchem poznawałam historię Judyty.
I to właśnie ona, studentka dziennikarstwa przeżywa ogromny stres związany z obrona swojej pracy magisterskiej. Bardzo szkoda mi się jej zrobiło, gdy przez pijanego kierowce autobusy, nie zdarza na obronę. W tym momencie chciałam się...
Po przeczytaniu książki byłam trochę rozczarowana, że już skończyłam ją czytać. Nie to, że była krótka w treści. Wręcz przeciwne. Książka ma ponad 600 stron ale czytało mi się ją bardzo lekko i swobodnie. Styl Pani Wioletty jest cudowny i miły dla uszu i mojej wyobraźni. Nawet nie zauważyłam kiedy ją przeczytałam. Z miłą chęcią sięgnę po nią jeszcze raz, gdy będę chciałam powrócić do czegoś prawdziwego.
Podczas czytania, rozumiałam przesłanie „Kocham Cię, życie”. (Słowa Marty, która pomimo bolesnych ran nadal kochała życie i na głos wypowiadała te słowa.) Należy cieszyć się szczęście, mimo że wielokrotnie daje ono dam w kość. Ale czy życie miało by sens gdybyśmy nie mieli pod górkę? Myślę, że nie. Dlaczego? Jeśli napotykamy jakieś trudności w życiu, próbujemy z nimi walczyć, stajemy się silniejsi, odporniejsi na ból. Dzięki temu uczymy się radzić z życiem.
Moim zdaniem właśnie to pisarka chciała nam przekazać. Są łzy ale po łzach przychodzi uśmiech. Dlatego uważam, że książka jest genialna za swoje przesłanie. Od razu po przeczytaniu przestałam martwić się o wile spraw – pomyślałam „Muszę to na wszystko ogarnąć, mimo że jest ciężko. Ale co zrobić. Takie jest życie”.
Po przeczytaniu książki byłam trochę rozczarowana, że już skończyłam ją czytać. Nie to, że była krótka w treści. Wręcz przeciwne. Książka ma ponad 600 stron ale czytało mi się ją bardzo lekko i swobodnie. Styl Pani Wioletty jest cudowny i miły dla uszu i mojej wyobraźni. Nawet nie zauważyłam kiedy ją przeczytałam. Z miłą chęcią sięgnę po nią jeszcze raz, gdy będę chciałam...
więcej mniej Pokaż mimo to
Cała opowieść rozgrywa się w połowie XIX-ego wieku w Paryżu. Umiera jedna ze znanych kurtyzantek, Małgorzata Gautier, która chorowała na gruźlicę.
Z powodu jej długów wszystkie jej rzeczy prywatne poszły na licytacje. Jedna
z osób biorących udział w aukcji nabywa tomik należący do zmarłej. W niej znajduje się dedykacja kochanka Małgorzaty, Armanda Duval. Młody nabywca chcąc się dowiedzieć coś o jej historii idzie do Duvala – tam poznaje historię romansu Gautier.
Armand i Małgorzata poznają się. Ona zafascynowana nim, porzuca swoje dotychczasowe życie prostytutki (oczywiście nie od razu porzuca swojego trybu życia). Chcąc jak najdalej odizolować się od jej życia społecznego wyjeżdżają na wieś. Młodzi cieszą się swoim szczęściem. Jednakże Małgorzatę ciągle nachodzą myśli, że nigdy nie wyrwie się ze swojego życia kurtyzantki. Kochanek wie
o długach ukochanej więc chce on je spłacić, ta jednak mu na to nie pozwala.
Ojciec dowiedziawszy się o ich związku postanowił ich rozdzielić. Rozmawia
z Małgorzatą, przekonuje ją by zostawiła jego syna. Ta nie mówiąc mu o wizycie ojca, wyjeżdża. Armand jedzie za nią. Gdy się spotykają, ta wmawia mu, że ma innego kochanka. Małgorzata zaczyna chorować na gruźlicę. Ukochany jest blisko niej jednak ta nadal go odtrąca.
Cała opowieść wciągająca i bardzo odzwierciedlająca tamtejsze czasy. Napisana w bardzo prosty sposób. Na początku może ona zmylić czytelnika, gdyż jest dwóch narratorów. Młody nabywca pamiętnika Małgorzaty oraz Armand Duval. Czytając różne recenzje, opinie na temat tej książki może się wydawać, że to kolejny melodramat, który kończy się szczęśliwym zakończeniem. Tym razem jest inaczej.
Fascynująca opowieść będąca inspiracją dla reżyserów filmowych i teatralnych. Zekranizowany w polskiej wersji. Reżyserem produkcji jest Jerzy Antczak. Premiera filmowa odbyła się 4 grudnia 1995 roku.
Cała opowieść rozgrywa się w połowie XIX-ego wieku w Paryżu. Umiera jedna ze znanych kurtyzantek, Małgorzata Gautier, która chorowała na gruźlicę.
Z powodu jej długów wszystkie jej rzeczy prywatne poszły na licytacje. Jedna
z osób biorących udział w aukcji nabywa tomik należący do zmarłej. W niej znajduje się dedykacja kochanka Małgorzaty, Armanda Duval. Młody nabywca chcąc...
Z niecierpliwością czekałam na tę książkę. Jak już wam wcześniej pisałam w recenzjach poprzednich dwóch części serii Lake Falls, jestem bardzo zadowolona z twórczości tego pisarza.
Ta część różniła się od pozostałych. Tym razem było mniej opisów, które dotyczyły ucieczki Victorii. Spotkaliśmy się z poszukiwaniami przez brata Jonathana (Ronald czyli Rob) oraz jednego z wampirów, czyli z Gaborem. Ale nie tylko na nich autor postawił tym razem. W poprzednich częściach poznaliśmy między innymi Iie oraz Tea. W tej części poznaliśmy mroczną stronę kapłanki, jej cel oraz przekonania.
Podobało mi się, że tym razem autor nie bawił się w opisywanie dokładnie krajobrazu lecz postawił na szybko rozwijająca się akcję. Od pierwszej strony już wiadomo, że będzie się dużo działo.
W wielu momentach autor mnie zaskakiwał. Między innymi faktem że Aaron nie stoi po ich stronie. (Nie będę wam spoilerować. Dowiedzieć się kto to jest podczas czytania). Były także takie momenty, które potrafiłam totalnie przewidzieć – jak to że Vic prześpi się kolejny raz z El’larem. Wtedy się troszkę zdenerwowałam. Chciałam by było inaczej…
Ciągle zastanawiam się czy to na pewno ostatnia część. Zakończenie mnie nie zadowoliło. Wręcz przeciwnie, chciałabym dowiedzieć się co dalej dzieję się z bohaterami! Nie wiem na przykład, co z Katie!?
Jedyny minus tej książki moim zadaniem jest właśnie zakończenie. Ale to moje zdanie. Nadal jednak pozostaje ta seria jedną z moich ulubionych i jestem pewna, że często będę do niej wracać.
Polecam książkę gdy chcemy przeczytać coś innego niż typowy Zmierzch.
Z niecierpliwością czekałam na tę książkę. Jak już wam wcześniej pisałam w recenzjach poprzednich dwóch części serii Lake Falls, jestem bardzo zadowolona z twórczości tego pisarza.
Ta część różniła się od pozostałych. Tym razem było mniej opisów, które dotyczyły ucieczki Victorii. Spotkaliśmy się z poszukiwaniami przez brata Jonathana (Ronald czyli Rob) oraz jednego z...
Książka jest wznowieniem. Pierwsze wydanie miała w 2013. W sierpniu 22 miała swoją kolejną premię <3 I tu muszę wykrzyczeć „Huraaaa!”. Bardzo się cieszę, że wydawnictwo postanowiło wznowić wydanie. Gdyby tak się nie stało to do tej pory nie znałabym twórczości pisarki a wiele by mnie ominęło.
Od razu spodobała mi się szata graficzna okładki. Mimo,że wcześniej też taka była, teraz wydaję się być bardziej wyrazista. Kolory są bardziej wyraziste, tytuł i imię i nazwisko autora od razu rzucają się w oczy. Okładka jest dość tajemnicza. Spawna, że można dosiej gęsiej skórki z przerażenia. I właśnie to lubię!!!
Teraz muszę przejść do treści książki, bo to najważniejsze <3
W rewelacyjny sposób Pani Katarzyna zbudowała atmosferę strachu, przerażenia. Wielokrotnie wyczuwałam takie napięcie oraz tajemniczość. Z każdą przeczytaną stroną coraz bardziej się to nasilała. Wielokrotnie przyłapałam się na tym, że bardzo mocno ściskam ręce w pięści w kołdrę. Trzymałam tam mocno, że połamałam dwa paznokcie 😀
Nie potrafiłam i nie chciałam odrywać się od książki. Prostymi słowami autorka przekazała nam swój wykreowany świat. Przyznam rację innym, że jest to bardziej horror niż fantastyka. Było czuć w niej ten posmak strachu. A uwierzcie mi znam się na fantastyce, bo jestem jej smakoszką 🙂
Na pewno nie jest to książka do zrelaksowania się. Ciągle zastanawiałam się co będzie na następnej stronie. Więc na pewno przyszykujcie się na jakiś wieczór, który będzie na pewno pełen emocji!
Im dalej czytałam tym bardziej by ciekawiej i mroczniej. Brr… aż poczułam te przyjemne dreszczyki emocji.
Najlepsze było zakończenie książki. Po przeczytaniu książki, musiałam dosłownie odpocząć. Nie była trudna, ale jej cudowna treść aż mną poruszyła. I chyba nie pójdę na horror „Zakonnica”
Gorąco polecam <3
Książka jest wznowieniem. Pierwsze wydanie miała w 2013. W sierpniu 22 miała swoją kolejną premię <3 I tu muszę wykrzyczeć „Huraaaa!”. Bardzo się cieszę, że wydawnictwo postanowiło wznowić wydanie. Gdyby tak się nie stało to do tej pory nie znałabym twórczości pisarki a wiele by mnie ominęło.
Od razu spodobała mi się szata graficzna okładki. Mimo,że wcześniej też taka była,...
Gdy zaczęłam nie potrafiłam przestać czytać. Zakochałam się w tym świecie. Pokochałam głównych bohaterów. Pokochałam wszystko, co zawiera książka. Słyszałam od wielu osób, że początek książki jest nie zaciekawy, że dopiero pod koniec akcja się rozwija. Muszę się jednak z tym nie zgodzić. Mnie już od samego początku książka urzekła. Urzekły mnie opisy i wszystko, co się działo. Bardzo mi się spodobało, że nie potrafiłam niczego przewidzieć. Niczego.
Jak wiadomo na samym początku nasza główna bohaterka – Feyra – wyrusza na polowanie. Tutaj zostaje przedstawiony motyw jej polowań. Robi to, ponieważ tylko ona zdaje sobie sprawę, że jeżeli ktoś nie będzie tego robił to rodzina umrze z głodu. Kieruję się ona także przysięgą, którą złożyła umierającej matce, że będzie opiekować się rodziną. Na polowaniu widzimy świat oczami Feyry. Jest piękny, ale jednocześnie okrutny. Feyra dostrzega swoją zwierzynę. Już jest w momencie wypuszczania strzały, gdy nagle dostrzega wilka, także polującego na tą zwierzynę. Feyra lęka się atakować. Zadaje ona sobie pytanie: czy to jest zwykły wilk czy fae? Jednak przekonuję się ona, że to zwykły wilk. Pozwala zaatakować wilkowi, ten zaś morduję zwierzynę. Ona strzela do wilka jesionową strzałą. Wilk pada. Umiera. Feyra wraca do domu. W chatce pojawia się nagle ogromna bestia w postaci wilka. Fae. Żąda od Feyri by zapłaciła za swój czyn w imieniu Traktatu. Dziewczyna idzie za wilkiem do jego rezydencji za murem, czyli do Prythianu. I tak zaczyna się ta historia…
Od tego momentu akcja zaczyna niesamowicie przyspieszać. Feyra jak każdy człowiek nienawidzi fae. Widzi w nich zło. Wilk nie przemienia się aż do momentu gdy wchodzą do jego rezydencji. Przemienia się w fae. Jednak nie może zobaczyć jego twarzy gdyż ma na niej maskę. I każdy inny domownik także. Klątwa…
Wielokrotnie zdarzało mi się natrafiać na książki, gdzie głowni bohaterowie od razu zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Tym razem tak nie jest. Nienawiść dziewczyny jest silna. Od urodzenia była przekonywana, że fae to bestialskie istoty. Jednak z każdym dniem poznaję ona swojego „porywacza”, czyli Tamlina. Dostrzega w nim dobro. Walczy ona jednak z tym uczuciem. Nie dopuszcza do siebie myśli, że są dobrzy. Poznajemy także bohatera drugiego planu, czyli Luciena. Od razu go polubiłam. Podobały mi się gdy on i Feyra przekomarzali się podczas posiłków.
Ich uczucie nie było takie banalne, nie serialowe. Rodziło się z każdą rozmową. Musieli obydwoje sobie zaufać. Bohaterka mnie nie irytowała. A muszę dodać, że prawie we wszystkich książkach główny bohater mnie irytował. Dla mnie jednak nie ma tu nic związanego z baśnią. Jest to genialna po prostu fantastyka. Z motywem Pięknej i Bestii zgadzam się bez dwóch zdań:)
Zaintrygował mnie także inna postać, czyli Rhysand. Od samego początku jak Feyra go tylko poznała, poczułam iż pojawi się on także później. I nie myliłam się. Nie powiem w jakiej sytuacji bo to bardzo ważne. Momentami jest to totalny dupek. Ale jednak dla Feyry na swój sposób jest miły
Byłam pod ogromnym wrażeniem opisów. To dzięki nim potrafiłam zamknąć oczy i wyobrazić sobie ten świat. Nawet jak szłam spać, zamykałam oczy i widziałam ten świat. To było cudowne doznanie. Poczułam magię w sercu.
Gdy zaczęłam nie potrafiłam przestać czytać. Zakochałam się w tym świecie. Pokochałam głównych bohaterów. Pokochałam wszystko, co zawiera książka. Słyszałam od wielu osób, że początek książki jest nie zaciekawy, że dopiero pod koniec akcja się rozwija. Muszę się jednak z tym nie zgodzić. Mnie już od samego początku książka urzekła. Urzekły mnie opisy i wszystko, co się...
więcej mniej Pokaż mimo to
Muszę się wam przyznać, że nie żałuje, iż przeczytałam tą książkę. W końcu znalazłam historię, która od początku do końca mnie zafascynowała i ciągle chcę więcej.
Autorką książki jest Colleen Houck, która po przeczytaniu sagi „Zmierzch” postanowiła napisać „Klątwę tygrysa”. Jako, że nie znalazła wydawcy, który opublikowałby jej powieść, zrobiła to za własne pieniądze. Powieść bardzo szybko znalazła się na listach bestsellerów, podbiła serca setki fanów a wydawcy z całego świata i producenci filmowi zaczęli walczyć o prawa książki.
Główną bohaterką książki jest Kelsey Hayes, która podczas wakacji próbuje dorobić sobie w cyrku. W nowej, dorywczej pracy przygląda się białemu azjatyckiemu tygrysowi i uświadamia sobie że tygrys różni się od innych zwierząt z cyrku. Zafascynowana nim, postanawia, że o niego zadba. Miedzy nimi, zaczyna powoli rodzic się niewytłumaczalna więź, której ona sama nie rozumie.
Któregoś dnia do cyrku przyjeżdża pan Kadam, który wykupił białego tygrysa. Nabywca zamierzał zabrać zwierze do Narodowego Parku w Indiach. Składa Kelsey propozycje by towarzyszyła mu podczas podróży do Indii. Dziewczyna się zgadza. Nie wie ona jednak całej prawdy o tygrysie, który nie jest zwyczajny…
Podczas podróży Kelsey zostaje sama w tropikalnym z tygrysem, jednak nie boi się ona jego. Ufa mu. I wtedy Kelsey odkrywa, że tygrys to w rzeczywistości zaklęty indyjski książę Ren (Alagan Dhiren Rajaram). Ona zaś, okaże się wybranką, która musi pomóc jemu i jego bratu, Kishanowi. Jednak ta wyprawa okaże się niebezpieczna…
Akcja powieści jest bardzo dynamiczna, zatem czyta się ją łatwo i szybko. Dzięki książce, dowiedziałam się bardzo dużo na temat kultury Indyjskie, tradycji, obyczajów oraz stroi. Opisówka autorki sprawiła, że chciałbym pojechać osobiście do Indii. Jeśli ktoś ma już dość wampirów czy wilkołaków, to ta książka naprawdę jest oderwaniem się od fantastyki typu „Zmierzch”.
Oczywiście w tle jest wielki romans, ale przeważa jednak w tej sytuacji dynamiczna akcja, wielkie niebezpieczeństwo oraz treści związane z krajem Indyjskim. Książka moim zdaniem przeznaczona dla młodzieży.
Jeśli zaryzykujesz przeczytania tej książki, a raczej jej wszystkie części, musisz być świadom że od pierwszej strony wciąga ona do swojego świata. Nim się obejrzysz z dnia zrobi się noc. Zanim się zorientujesz to przeczytasz ją całą i będziesz chciał więcej i więcej… A ostatnia część sprawi że nie będzie się czuło nasycenia tej opowieści. Spokojnie… jest jeszcze preguel „Obietnica tygrysa” mówiący o początkach klątwy braci oraz piata część tego cyklu pod tytułem „Sen Tygrysa” (jednak jeszcze nie jest przetłumaczona na język polski), która opowiada tym razem o Kishanie.
Bardzo polecam „Klątwę tygrysa”. Można oderwać się od rzeczywistości.
Muszę się wam przyznać, że nie żałuje, iż przeczytałam tą książkę. W końcu znalazłam historię, która od początku do końca mnie zafascynowała i ciągle chcę więcej.
Autorką książki jest Colleen Houck, która po przeczytaniu sagi „Zmierzch” postanowiła napisać „Klątwę tygrysa”. Jako, że nie znalazła wydawcy, który opublikowałby jej powieść, zrobiła to za własne pieniądze....
Po przeczytaniu tej książki zastanawiałam się czy miała ona jakieś przesłanie. Miałam gigantyczny mętlik co o niej myśleć oraz co chciała przekazać pisarka. Po krótkim namyśle stwierdziłam, że chodzi o strach. Nie o to by przekazać czytelnikowi, że potwory istnieją. Autorka według mnie chciała uzmysłowić iż każdy się boi, nawet jej bohaterowie książki.
Cała opowieść nie wzbudzi u małych czytelników strachu, wręcz przeciwnie. Dziecko będzie się śmiało z wymyślonych postaci, którzy boją się nawet myszki tak jak nasz potwór z piwnicy. Na pierwszy rzut oka straszny może się wydawać duch dziewczyny spod łóżka, która po słowach matki Kruszynki iż potwory nie istnieją chce ona zacząć straszyć. Ku naszemu zdziwieniu duch idzie po łańcuchy na strych tam gdzie jest wampir ze swoim synkiem, by mogła odnaleźć łańcuchy do straszenia domowników. Jednak niespodziewanie okazuje się, że duch boi się wampirów i gdy tylko go zauważa to ucieka z domu. Nie tylko duch się boi. Wampiry oraz inne potwory także się boją.
Bardzo podobały mi się wykonane ilustracje do książki. Malownicze oraz pomysłowe. Najbardziej podobała mi się ilustracja szkieletu z garderoby. W butach na obcasach, owiniętym szalikiem oraz czapeczka kobiecą na głowie. Zaś na drzwiach wisiała jego damska torebeczka. Moim zdaniem książka posiada pozytywną dawkę humoru, która rozbawi nie tylko dziecko ale również dorosłego
Po przeczytaniu tej książki zastanawiałam się czy miała ona jakieś przesłanie. Miałam gigantyczny mętlik co o niej myśleć oraz co chciała przekazać pisarka. Po krótkim namyśle stwierdziłam, że chodzi o strach. Nie o to by przekazać czytelnikowi, że potwory istnieją. Autorka według mnie chciała uzmysłowić iż każdy się boi, nawet jej bohaterowie książki.
Cała opowieść nie...
Cieszę się, że ta właśnie książka trafiła do mnie. Na początku miałam obawy, gdyż myślałam iż będzie to coś w stylu średniowiecza z elementami fantastyki. Modliłam się by nie było w niej typowych rycerzy, którzy przemierzają świat by odnaleźć swoje powołanie. Odetchnęłam z ulgą gdy podczas czytania uświadomiłam sobie, że to nie będzie to o czym myślałam.
Oczywiście są ala rycerze jednakże nie jest to coś związanego z historią. Bardziej są opisywani jako zwykli ludzie. Prości ale jednocześnie szlacheccy. Główny bohater książki to stary wojownik Havald, który zawitał na czas zimowej zawieruchy do karczmy. Po jego przybyciu wchodzi pół elfka, obdarzona mocami. Już w tym momencie książka zaczęła mi się podobać.
Spodziewałam się także po tej książce, że będą niezliczone wędrówki. Zdziwiłam się bo okazało się iż akcja trwa w jednym miejscu - a mianowicie w karczmie. Mogłoby się wydawać, że w takim razie książka będzie nudna. Jednak tak nie było. Już od pierwszej strony zaczyna się rozpoczynać bardzo ciekawie a przede wszystkim wciągająco. Czytając książkę nie ma się wrażenia przesytu tym jednym miejscem. Autor tak rozkręca całą akcje iż nie można przy niej się nudzić. Im dalej wgłębiałam się w cała fabułę podczas czytania, tym bardziej nie potrafiłam od niej się oderwać. Jeszcze bardziej zostajemy zachęceni do czytanie gdy pojawia się pół elfka z magicznymi mocami - Leandra.
Autor zaskoczył mnie kolejną rzeczą. Myślałam, że jak jest elfka to będzie dużo magi. Tutaj jednak autor ograniczył się do jej ilości. I to chyba było w tym wszystkim najlepsze. Nie była nią przesycona.
Fenomenalny prosty język autora ułatwia czytanie. Mimo iż jest bardzo dużo drugoplanowych bohaterów to nie utrudnia to zrozumienia oraz nie zakłóca przekazu. Bohaterowie zostali dość realistycznie wykreowani prze co miałam wrażenie jakbym ich znała.
Reasumując...jeżeli jest się zagorzałym fanem fantastyki to uważam iż powinno się przeczytać tą książkę, a kto wie... może Ci się spodoba jak mi.
Cieszę się, że ta właśnie książka trafiła do mnie. Na początku miałam obawy, gdyż myślałam iż będzie to coś w stylu średniowiecza z elementami fantastyki. Modliłam się by nie było w niej typowych rycerzy, którzy przemierzają świat by odnaleźć swoje powołanie. Odetchnęłam z ulgą gdy podczas czytania uświadomiłam sobie, że to nie będzie to o czym myślałam.
Oczywiście są ala...
2020-02-01
Charlotte, Victor, Franciszek i Aleksander (#teamaleksander), co ich łączy, i co się z nimi stanie?
Powiem Wam szczerze, że nie spodziewałam się takiego zachwycenia tą książką. Bałam się, że będzie ona mdła i nudna. Jednak wiele pozytywnych opinii, sprawiło, że postanowiłam ją przeczytać. I to było moje odkrycie roku. Prawdziwe cudeńko, bóstwo nad bóstwami.
Charlotte to prosta młoda dziewczyna, która jest szczęśliwie zaręczona z Victorem. Ich szczęście jednak nie trwa wiecznie, ponieważ jej narzeczony zostawia ją, aby wyjechać do wersalu, jako doradca cesarza. Zrozpaczona dziewczyna, znajduję we Franciszku pocieszenie i między nimi rodzi się uczucie. Jednak Victor nie daje o sobie zapomnieć (nie powiem, dlaczego). Charlotte wyjeżdża na bal do cesarza, gdzie poznaje władcę – Aleksandra, który jest nią oczarowany i postanawia ją zdobyć za wszelką cenę. Charlotte jest rozdarta uczuciowo. Kogo wybierze? Victora - mężczyznę, z którym była wiele lat? Franciszka, przy którym czuje się ona bezpiecznie? Czy może jednak Aleksandra – cesarza, który jest pociągający i nie potrafi się ona mu oprzeć?
Zakochałam się w książce i w jej bohaterach. Jest niesamowita pod każdym względem. I pomimo, że akcja dzieję się we dziewiętnastowiecznej Francji, czyta się lekko i przyjemnie. Sylwia Bachleda ma bardzo lekkie pióro, miałam wrażenie jakbym pływała. Autorka nie oszczędza nam przeżycia wiele emocji: gniew, radość, szczęście a nawet niekiedy pojawiały się łzy, które potem zamieniały się w śmiech.
Charlotte trafia do świata przepełnionego intryg. Pojawia się gra, którą wymyślił cesarz, a w niej chodzi o pocałunek. W tej książce nie ma czasu na nudę, w niej wręcz przeżywamy pewnego rodzaju przygodę. Najpiękniejsze w tym wszystkim była realność – dialogi opisy, wielokrotnie miałam wrażenie, jakbym tam była, jakbym była cieniem Charlotte. Pięknie stworzone opisy i oryginalna fabuła. Jest to książka, której mogą pozazdrościć inni pisarze. Rewelacyjna!
Kolejnym atutem książki są stworzeni bohaterowie oraz ich zachowania. Charlotte jak przystało na kobiety w tamtych czasach (tak przynajmniej mi się zdaję) zajmuje się swoim wygodnym życie. Zaś Aleksander, nie jest cesarzem, który siedzi i nic nie robi – wiele czasu go nie ma, ponieważ zajmuję się sprawami państwa.
Nie mogę nie wspomnieć o romantycznym wątku, które jest ekscytujący i podniecający. Powiem Wam szczerze, że nie lubię zbytnio wątków z seksem. Nie żebym była jakaś dziwna… Po prostu obecna literatura jest nią przesycona, aż za dużo tego. Natomiast autorka, urzekła mnie tymi wątkami, tak bardzo, że nie mogłam się do tych wątków doczekać. Coś Ty ze mną zrobiła, droga autorko.
Brakowało mi tylko jednego w tej książce – więcej stron. Dla mnie było zakrętko. Mogłabym o losach Charlotte i Aleksandra czytać bez końca. I do tego zakończenie, przez które nie mogę się już doczekać się dalszych losów.
Polecam książkę z całego serca. Nie będziecie się nudzić. Gwarantuje kochani :*
Charlotte, Victor, Franciszek i Aleksander (#teamaleksander), co ich łączy, i co się z nimi stanie?
Powiem Wam szczerze, że nie spodziewałam się takiego zachwycenia tą książką. Bałam się, że będzie ona mdła i nudna. Jednak wiele pozytywnych opinii, sprawiło, że postanowiłam ją przeczytać. I to było moje odkrycie roku. Prawdziwe cudeńko, bóstwo nad bóstwami.
Charlotte to...
Czasami należy uważać, o czym się marzy. Niekiedy marzenia mogą się spełniać…
I tak zdarza się u bohatera książki „Agencja Wynajmu Rodziców” Davida Baddiela (satyryk, pisarz, gospodarz wielu programów radiowych i telewizyjnych). Dziesięcioletni Barry Bennett w tajemnicy, stworzył listę 10 rzeczy, za które nie lubi swoich rodziców.
Oto ona:
„Są nudziarzami”
„Dali mi na imię Barry”
„Cały czas są zmęczeni”
„Nie pozwalają mi grać w gry wideo”
„Nie kupują mi żadnych gier wideo. Ani kołdry z Lionelem Messim”
„Są BARDZO, BARDZO surowi”
„Zawsze są dużo milsi dla moich sióstr bliźniaczek JS niż dla mnie, ponieważ to lizuski”
„Nie są sławni, ani tacy jak dorośli w magazynach czytanych przez mamę”
„Są biedni”
„NIGDY NIE URZĄDZAJĄ DLA MNIE FAJNYCH PRZYJĘĆ URODZINOWYCH”
Pięć dni przed jego urodzinami, Barry zaczyna kłócić się z rodzicami. Nieświadomy, niechcący mówi wszystkie rzeczy jakie miał na swojej liście. Zdenerwowany ojciec wysyła go do swojego pokoju. Rozzłoszczony chłopiec wypowiada w swoim pokoju trzy razy „Chciałbym mieć lepszych rodziców”. Po wypowiedzeniu tych słów jego pokój nagle zaczyna znikać i trafia do dziwnego miasta Dzieciowo, które jest podobne do Londynu. Ku jego zdziwieniu to dzieci tam wybierają sobie rodziców, zaś ojciec i matka składają swoje CV rodzicielskie. No i jest tak zwane AWR, czyli Agencja Wynajmu Rodziców – kierowana przez dzieci. Szefem jest podobny do przyjaciela Barrego, Lukasa. Zaś sekretarki jakby były jego siostrami bliźniaczkami. Oczywiście nikt go nie znał.
Oto spełnia się marzenie Barrego by mieć idealnych rodziców. Wkrótce jednak chłopiec dowie się, że wybór nie jest taki łatwy, jak się wydaję…
Moja opinia!
Historia dziesięcioletniego Barrego bardzo mi się spodobała. Jest w nim nawiązany aktualny problem dzieci, którzy nie doceniają rodziców, narzekają i nie potrafią zrozumieć, że w życiu nie tylko rzeczy materialne się liczą. Czas akcji dzieję się w dzisiejszych czasach. Pisarz nawiązał miedzy innymi do portali społecznościowych takich jak Facebook. Bardzo mnie zafascynowała pomysłowość pisarza. Zmienia nazwy w drugim świecie tak by brzmiały podobnie ale zarazem, by wywołały uśmiech u czytelnika (np.: Kolumna Nelsona nosiła nazwę Kolumna Nelsona – Osiłka – Z – Simpsonów). Książka zawiera bardzo dużo obrazków które są narysowane w bardzo humorystyczny sposób. Wielki rozmiar czcionki pozwala na bardzo szybkie oraz zrozumiałe czytanie książki.
Czasami należy uważać, o czym się marzy. Niekiedy marzenia mogą się spełniać…
więcej Pokaż mimo toI tak zdarza się u bohatera książki „Agencja Wynajmu Rodziców” Davida Baddiela (satyryk, pisarz, gospodarz wielu programów radiowych i telewizyjnych). Dziesięcioletni Barry Bennett w tajemnicy, stworzył listę 10 rzeczy, za które nie lubi swoich rodziców.
Oto ona:
„Są nudziarzami”
„Dali mi na...