Po przeczytaniu tej książki zastanawiałam się czy miała ona jakieś przesłanie. Miałam gigantyczny mętlik co o niej myśleć oraz co chciała przekazać pisarka. Po krótkim namyśle stwierdziłam, że chodzi o strach. Nie o to by przekazać czytelnikowi, że potwory istnieją. Autorka według mnie chciała uzmysłowić iż każdy się boi, nawet jej bohaterowie książki.
Cała opowieść nie wzbudzi u małych czytelników strachu, wręcz przeciwnie. Dziecko będzie się śmiało z wymyślonych postaci, którzy boją się nawet myszki tak jak nasz potwór z piwnicy. Na pierwszy rzut oka straszny może się wydawać duch dziewczyny spod łóżka, która po słowach matki Kruszynki iż potwory nie istnieją chce ona zacząć straszyć. Ku naszemu zdziwieniu duch idzie po łańcuchy na strych tam gdzie jest wampir ze swoim synkiem, by mogła odnaleźć łańcuchy do straszenia domowników. Jednak niespodziewanie okazuje się, że duch boi się wampirów i gdy tylko go zauważa to ucieka z domu. Nie tylko duch się boi. Wampiry oraz inne potwory także się boją.
Bardzo podobały mi się wykonane ilustracje do książki. Malownicze oraz pomysłowe. Najbardziej podobała mi się ilustracja szkieletu z garderoby. W butach na obcasach, owiniętym szalikiem oraz czapeczka kobiecą na głowie. Zaś na drzwiach wisiała jego damska torebeczka. Moim zdaniem książka posiada pozytywną dawkę humoru, która rozbawi nie tylko dziecko ale również dorosłego
Plusem tej opowieści z pewnością są ilustracje. Natomiast treść, bo ja wiem? Czegoś mi tu zabrakło, żeby cała historia trzymała się kupy.
Począwszy od tytułu. Mowa jest o jednym duchu, natomiast z historyjce pojawia się i duch, i wampiry, i szkielet, i potwór przypominający Frankensteina. I wszystkie te stwory wystraszyły się siebie nawzajem. Uciekły wszystkie z domu głównej bohaterki po to, by razem zamieszkać w odnalezionym przypadkiem zamku. Czyli że już się siebie nawzajem nie bały? Trochę to właśnie takie dziwaczne, nielogiczne.
Sprawdzi się pewnie jako historyjka dla dzieci, które mają swoje lęki. Chociaż z drugiej strony tłumaczenie, że duch, ukrywający się pod łóżkiem też się czegoś boi, nie jest chyba lepsze od uświadomienia, że żadnego ducha tam przecież nie ma? Trochę się obawiam, że cała historia zmagającym się z podobnymi lękami dzieciom może tylko zaszkodzić - ale w sumie się nie znam, nie jestem fachowcem od dziecięcej psychiki...