-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2020-01-15
2019-05-01
Witajcie w ten niedzielny dzień 😊
Dzisiaj na moim termometrze pokazuje 26,4 stopni. Na niebie są niewielkie chmury. Może powinnam zostać pogodynką? 🤔
Przed rozpoczęciem drugiego studiów, staram się czytać "milion" książek na raz. Każda minuta, sekunda jest ważna by przeczytać chociaż stronę, ponieważ jestem świadoma, że od października znowu zacznie się nauka, nauka...
Dzisiaj chciałabym Wam polecić "Arlo Finch i Dolina Ognia" Johna Augusta. Bohaterem książki jest Arlo, który przeprowadził się wraz z rodziną do Pine Mountain. Od samego początku zdaje on sobie sprawę, że las, który otacza ich dom jest dość tajemniczy a nawet mroczny. Pojawia się dziwny pies, który dawno już nie żył i tajemnicza postać dziewczynki, którą Arlo widzi. Książka "Arlo Finch" jest wyjątkowa pod każdym względem. Mamy wątki fantastyczne ale i jednocześnie kryminalne. Gdy czytałam książkę, od razu poczułam, że jest to książka, z którą niewątpliwie przejdę ekscytującą przygodę.Wiedziałam, że każda przygoda z Arlo, przeniesie coś nieoczekiwanego.
Gdy Arlo dołącza do patrol Skauta, uzmysławia sobie, że świat to nie tylko MY! Historia wykreowana przez autora, jest niesamowita. Bohaterowie genialni, pod każdym względem. Książkę, czyta się jednym tchem. Nie mogłam oderwać się od niej. Mimo, że książka jest przeznaczona dla wieku 12 lat, z miłą chęcią ją czytałam. Jeśli macie kogoś w takim wieku to śmiało polecajcie, na pewno się spodoba. Wam także polecam, ponieważ można oderwać się od ciężkich książek. Wrócić do czasów, kiedy czytało się Opowieści z Narnii, czy też Wampirka.
Niesamowite jest to w tej książce, że wraz z bohaterami musimy stawić czoło prawdzie. Skautowie, zaś musieli walczyć, by nie złamać przysięgi " lojalność, prawda, życzliwość i odwaga.
Witajcie w ten niedzielny dzień 😊
Dzisiaj na moim termometrze pokazuje 26,4 stopni. Na niebie są niewielkie chmury. Może powinnam zostać pogodynką? 🤔
Przed rozpoczęciem drugiego studiów, staram się czytać "milion" książek na raz. Każda minuta, sekunda jest ważna by przeczytać chociaż stronę, ponieważ jestem świadoma, że od października znowu zacznie się nauka,...
Bardzo spodobała mi się różnorodność bohaterów. Każdy z koni był inny:czystej rasy, mieszany, łysy, kolorowa grzywa, no i oczywiście Lorneta i Rakieta czyli kucyk i pół zebra ( głowę miał w paski, od szyi do połowy tułowia miał tylko białe, a potem znowu paski :D).
Genialnie zostało ukazane problem z akceptacja. Wszyscy mieszkańcy Stajni pod Tęczą bardzo polubili nowo przybyłych gości. Nie przeszkadza im, że Rakieta jest mały, jak oczywiście na kucyka przystało. Nie przeszkadza im także to, że Lorneta jest tylko w połowie zebrowaty. Jednak ciotce Konstancji nie przypadli do gustu. Uważa ich za odmieńców, którzy nie powinni znajdować się koło niej. Czy w życiu tez tak jest? Oczywiście że tak. Wielokrotnie pewnie spotkaliście się pewnie z takimi sytuacjami prawda? Z powodu koloru skóry, choroby, biedoty i innych niezależnych od nas czynników. Niektórzy ludzie śmieją się wtedy z tych ludzi? A co w tym śmiesznego? Inni w ogóle nie podchodzą bo uważają że roznoszą jakieś choroby? Czy to prawda? Nie!!!!
Należy podkreślić że Maść na maść jest drugą częścią. Jest jeszcze Wojna na miny oraz Czary na komary. Spokojnie jednak można czytać wszystkie części w kolejności jakiej się chce :D
Kolejna rzecz jaka przypadła mi do gustu to rewelacyjne ilustracje oraz zadania i pytania po niektórych rozdziałach :D
Bardzo spodobała mi się różnorodność bohaterów. Każdy z koni był inny:czystej rasy, mieszany, łysy, kolorowa grzywa, no i oczywiście Lorneta i Rakieta czyli kucyk i pół zebra ( głowę miał w paski, od szyi do połowy tułowia miał tylko białe, a potem znowu paski :D).
Genialnie zostało ukazane problem z akceptacja. Wszyscy mieszkańcy Stajni pod Tęczą bardzo polubili nowo...
Książka od razu mi się spodobała. Dlaczego? Spójrzcie na tytuł. Brzmi on „Czy to pierdzi?”. Na pierwszy rzut oka wydaję się brzmieć trochę śmiesznie, prawda? Jednak gdy zaczniemy analizować to pytanie z okładki to w naszej głowie będziemy próbowali odpowiedzieć na to właśnie pytanie.
Jak wiadomo nie rozmawia się na co dzień zbytnio o puszczaniu bączków zarówno przez zwierzęta jak i przez ludzi. Czemu? Osobom, którym od czasu do czasu przytrafi się popełni tą czynność wydaje się to wstydliwe oraz, że są to oznaki złego wychowania.
Jednak podczas czytania dowiadujemy się dlaczego my ludzie oraz zwierzęta wykonują taki właśnie proces. Co jest jego przyczyną i jakie mogą wywołać skutki niepierdzenia.
Dowiedziałam się między innymi, że pewna ryba, ( nazwy wam nie zdradzę, musicie przeczytać książkę) która nie wypuści gazów może wybuchać. A zatem bolesna śmierć! Krowy zaś gdy to zrobią, wypuszczają najwięcej podczas tego procesu metanu. Nawet do 400 kilogramów rocznie.
Podobają mi się także ilustrację wykonane przez Ethana Kocak. Fenomenalnie zachęcają nas do jeszcze dogłębniej chęci poszerzania naszej wiedzy. Uważam, że to książka, która zostaję w głowie na dłużej…
Książka nie jest gruba. Ma zaledwie 140 stron przez co szybko się ją czyta. Ja przeczytałam ją w godzinę 🙂
Jesteś ciekaw czy termity pierdzą? Sprawdź i się przekonaj!
Książka od razu mi się spodobała. Dlaczego? Spójrzcie na tytuł. Brzmi on „Czy to pierdzi?”. Na pierwszy rzut oka wydaję się brzmieć trochę śmiesznie, prawda? Jednak gdy zaczniemy analizować to pytanie z okładki to w naszej głowie będziemy próbowali odpowiedzieć na to właśnie pytanie.
Jak wiadomo nie rozmawia się na co dzień zbytnio o puszczaniu bączków zarówno przez...
Gdy już ją przeczytałam od razu nasunęła mi się myśl ” To książka w sam raz dla mnie”. Gary nie piszę o pozytywnym myśleniu. Ukazuje on nam, że należy działać, że musimy coś zrobić by ruszyć cztery litery i nie tkwić w rutynie szarej rzeczywistości.
Pisarz próbuję skłonić nas do działania niż do myślenia. Uświadamia nam, że myślenie często może nas zawodzić (nie chodzi mi tutaj o myślenie naukowe). Gdy myślimy, że czegoś nie możemy i wmawiamy to sobie to tak się dzieję. Jednak gdy zaczniemy działać to zauważymy, że można wszystko. Trzeba jedynie zrobić ten krok.
Myśli często mogą nas sprowadzić na złą drogę. Wyobraźmy sobie że mamy talent pisarki. Nasza wyobraźnia tworzy piękne historie i….I nic. Wiele takich utalentowanych ludzi piszę dyskretnie, świat natomiast nie wie o ich istnieniu. Czemu? Współczesny rynek wydawniczy jest bardzo szeroki, jednak zawsze pojawiają się ludzie którzy mówią „Odpuść! Nie dasz rady!”. Słysząc to kilkukrotnie zastanawiamy się. I myślimy „On/a ma rację”. Bzdura. Nie ma racji. Jeśli zrobimy krok do działania to oznacza, że jesteśmy coraz bliżej celu.
Gary uświadamia nam także coś innego – jeżeli napotkamy na swojej drodze jakiś problem, problem, który wydaje nam się na pierwszy rzut oka bez wyjścia i będziemy go analizować to ku naszemu zdziwieniu znajdziemy jakieś wyjście awaryjne.
Ludzie często mówią, ze chcą zmiany. Ale czy na pewno? Człowiek, który chce się zmienić to dąży do tego, nie ucieka przed tym, nie szuka wymówek
Gdy już ją przeczytałam od razu nasunęła mi się myśl ” To książka w sam raz dla mnie”. Gary nie piszę o pozytywnym myśleniu. Ukazuje on nam, że należy działać, że musimy coś zrobić by ruszyć cztery litery i nie tkwić w rutynie szarej rzeczywistości.
Pisarz próbuję skłonić nas do działania niż do myślenia. Uświadamia nam, że myślenie często może nas zawodzić (nie chodzi mi...
Po książkę sięgnęłam gdyż czytałam na jej temat pozytywne opinie. Byłam ciekawa a jednocześnie chciałam przeczytać coś lekkiego. Jako, że przy czytaniu wiedziałam mniej więcej o co chodzi i jaki jest to gatunek z miłą chęcią się skusiłam.
Książka stanowi pierwszy tom cyklu „Kroniki ocalałych”
Zacznę na początek od okładki. Gdybym nie wiedziała, że bohaterowie to bajeczni piękności to pomyślałabym że to powieść historyczna. Takich nie lubię. Na okładce została przedstawiona młoda kobieta – główna bohaterka – ubrana w średniowieczną suknie. Cała oprawa graficzna wskazywała na taki typ książki. Oczywiście po raz kolejny okładka by mnie zmyliła.
Teraz najważniejsze – styl autorki. Przypadł mi do gustu. Lekki, bajeczny a jednocześnie można rozmarzyć się o świecie bajkowym. Cała historia przypomina mi znane historię z bajek. Jest księżniczka, która nie chcę wyjść za mąż. Ucieka, a za jej śladem podąża przystojny książę. No i jest oczywiście czarny charakter…płatny zabójca.
Pisarka przy tej opowieści postarała się by wiele wątków pomieszać w pozytywnym znaczeniu. Nie mogę zbyt dużo wam zdradzać bo wtedy bym spoilerowała. Przy tej książce nawet tytuł zdaję się być zagadką.
Bardzo podobała mi się postać księżniczki. Jak się okazuję, nie uciekła bo miała taki kaprys ale dla tego bo wizja bycia w związku ze starcem ją przerażał. Nie chciała także żyć jak ptak w klatce – w niewoli. Pochwalam jej zachowanie. Nie wiedziała, że jej wybrankiem przez rodziców jest książę z bajki. Nasza bohaterka posiada także bardzo silny charakter: pewna siebie oraz odważna. Sprawia to, że mimo iż nie zna ona świata walczy o swoje.
Autorka nie stosuję opisowej scenerii, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Pisze ona prosto z mostu (jeśli mogę tak się wyrazić). Bardzo szybko czytało się książkę. Jej styl pisania sprawił że akcja toczy się płynnie oraz nie nudzi.
Jedyne co mnie bardzo irytowało to zbyt dużo opisów romansowych, które przytłaczały powagę sytuacji.
Pearson bardzo zgrabnie stworzyła barwną bajkę, historię, opowieść dzięki, której choć przez chwilę można zapomnieć o dotychczasowych problemach z życia codziennego.
Po książkę sięgnęłam gdyż czytałam na jej temat pozytywne opinie. Byłam ciekawa a jednocześnie chciałam przeczytać coś lekkiego. Jako, że przy czytaniu wiedziałam mniej więcej o co chodzi i jaki jest to gatunek z miłą chęcią się skusiłam.
Książka stanowi pierwszy tom cyklu „Kroniki ocalałych”
Zacznę na początek od okładki. Gdybym nie wiedziała, że bohaterowie to bajeczni...
Na początku spodziewałam się iż będzie to erotyczna obyczajówka. Nie spodziewałam się iż będzie zawierała elementy fantastyki. Z każdą przeczytaną stroną zaczynała we mnie rosnąć fascynacja. Coraz bardziej książka mnie pochłaniała. Nim się obejrzałam a ją przeczytałam. Zastanawiałam się : Ale jak to? Już przeczytałam? Po czym sama sobie odpowiedziałam na to pytanie „No tak. Właśnie takiej książki mi brakowało. Solidnej, przemyślane, oryginalnej ale przede wszystkim wciągającej.”
Książka jest rewelacyjna. Jeszcze nigdy nie napotkałam takiego dobrego stylu pisania o uczuciach. Pisarka stworzyła MOIM zdanie (To jest moje zdanie i nikomu go nie narzucam) coś nowego oraz nie kopiowała innych. Gratulację Pani Agato!
Na początku byłam pewna, że książka będzie przedstawiona miłość kobiety i mężczyzny. Zaskoczona byłam gdy zaczęłam czytać i okazało się że zostało przedstawionych dwóch mężczyzn oraz ich miłość. Pisarka opisała szczegółowo ich życie oraz momenty życia seksualnego. Chyba przyznam że pierwszy raz się z tym spotykam. Autorka bardzo mnie zaskoczyła. Podkreślam B-A-R-D-Z-O !!!
Autorka w odważny sposób opisuję sceny erotyczne, jednak nie to jest jest głównym tematem opowieści. Opisuję ona w dość mroczny oraz tajemniczy sposób świat w którym znalazł się główny bohater. Przedstawia ona istoty, które nie do końca są wyjaśnione dzięki czemu jeszcze bardziej potęguję to ciekawość czytelnika.
Polecam przeczytać tą książkę. Wyróżnia się ona na tle innych. Czytając mamy wrażenie iż uczestniczymy w opisanej historii. Właśnie o to chodzi przecież w książkach. Często spotykałam się także że opisane w książkach uczucia mężczyzn nie były dość szczegółowo przedsatwione. Zawsze byli ukazani jako silni przedstawicieli płci męskiej. Tym razem pisarka moim zdaniem pisarka posłużyła się odwrotnym zabiegiem. Pokazała uczucia mężczyzny w realistyczny sposób. Mężczyzna – kocha, cierpi jest szczęśliwy.
Na początku spodziewałam się iż będzie to erotyczna obyczajówka. Nie spodziewałam się iż będzie zawierała elementy fantastyki. Z każdą przeczytaną stroną zaczynała we mnie rosnąć fascynacja. Coraz bardziej książka mnie pochłaniała. Nim się obejrzałam a ją przeczytałam. Zastanawiałam się : Ale jak to? Już przeczytałam? Po czym sama sobie odpowiedziałam na to pytanie „No tak....
więcej mniej Pokaż mimo to
Już od samego początku chciałam przeczytać tą książkę. Było w niej coś co przykuwało moją uwagę. Na samym początku bardzo zaimponowała mnie okładka. Estetyczna, lekko mroczna. Rozlana ampułka z podejrzaną cieczą. Napis „ Z tajnych akt służb specjalnych”. Już samo to zdanie sprawiło, że musiałam koniecznie ją przeczytać. Była to książka w sam raz dla mnie. Muszę się wam przyznać iż ten thriller bardzo przypadł mi do gustu. Napisany w bardzo wciągający sposób. Nie sposób się od niej oderwać.
Historia oparta na faktach a konkretnie z tajnych służb specjalnych, co potęgowało moją chęć przeczytania tej książki. Uwielbiam wręcz właśnie takie historie. Od samego początku książka była utrzymana w napięciu. Przy każdej stronie autor mnie zaskakiwał. Nie potrafiłam nic przewidzieć, co zdarza mi się bardzo często. Czułam jakby Tatiana była kobiecym Bondem…
Wyczuwałam wątki polityczne, które miały swoje korzenie w przeszłości. Bardzo podobało mi się to, że fabuła książki nie toczy się w jednej miejscowości ale także na innych kontynentach czy krajach. Nie brakuję także wątku miłosnego…
Język głównych bohaterów został bardzo realnie ukazany. Przekleństwa, docinki do drugiej osoby… wszystko to pokazywało jak bardzo świat w którym żyła Tatiana jest brutalny.
Już od samego początku chciałam przeczytać tą książkę. Było w niej coś co przykuwało moją uwagę. Na samym początku bardzo zaimponowała mnie okładka. Estetyczna, lekko mroczna. Rozlana ampułka z podejrzaną cieczą. Napis „ Z tajnych akt służb specjalnych”. Już samo to zdanie sprawiło, że musiałam koniecznie ją przeczytać. Była to książka w sam raz dla mnie. Muszę się wam...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo spodobała mi się powieść Aleksandry Tyl. Poruszała ważne kwestie życiowe. Czasami robiła to na poważny sposób a niekiedy z humorem. Ten sposób właśnie przypadł mi do gustu. Już sama stworzona okładka zapiera wdech w piersiach. Delikatna a jednocześnie mówiąca: jestem Twoim aniołem ale strzeż się mnie.
Na początku miałam obawy: czytać czy nie czytać? Zadawałam sobie pytanie. Zaryzykowałam i postanowiłam przeczytać. I muszę wam się przyznać iż przeczytałam dwa razy. TAK! Dwa razy. Teraz posiadam jedną z książek tej autorki w swojej własnej biblioteczce. Mam zamiar jeszcze dokupić wszystkie jej książki by mieć całą kolekcję.
Anielska Zima jest trzecim tomem kontynuacji Magicznego Lata oraz Karmelowej Jesieni. Mimo to można te trzy książki czytać osobno nie obawiając się iż ominie nas jakiś ciekawy wątek.
Bohaterowie których stworzyła pisarka byli bardzo barwni i różnorodni. Najbardziej irytowała mnie Kaja. Jej zachowanie aroganckie bardzo drażniło podczas czytania. Mogłabym rzec iż to diablica w ciele anioła. Dla wszystkich nakłada taką właśnie maskę złośnicy. Jednak dla małego chłopca, który miał opiekować się jej psem nieoczekiwanie stanie się dla niego prawdziwym aniołem stróżem. Pewnego wieczoru była ona świadkiem jak jego ojciec źle go traktuję. A zatem mamy tu do czynienia z przemocą rodzicielską.
Bohaterem, który zawsze wywoływał u mnie napady śmiechu był właśnie komendant Grzelak. Przedstawiony trochę w groteskowy sposób. Policjant, który jeździ na rowerze.
Są także inni bohaterowie: Małgorzata, która szuka partnera z dobrym stanem finansowym. Alicja, która otwiera galerie sztuki z obrazem. Zakochana w Konradzie. Oraz Marianna, wynajmująca luksusowy apartament w Warszawie. Chyba ostatnia postać Marianny najbardziej podobała mi się w sposób realny. Wydawała mi się ona rzeczywista nie odrealniona od reszty świata. Było w niej coś co podpowiadało mi iż to kobieta o wielkiej miłości serca.
Pisarka według mnie chciała przekazać iż błędy z przeszłości nie muszą kończyc naszego życia. Czasami można zacząć nowy rozdziała. Ten dobry rozdział.
Każdy bohater jest inny. Inny charakter i inne emocje. Każda z przedstawionych historii przedstawia coś innego. Myślę że w tej książce każdy znajdzie coś dla siebie.
Bardzo spodobała mi się powieść Aleksandry Tyl. Poruszała ważne kwestie życiowe. Czasami robiła to na poważny sposób a niekiedy z humorem. Ten sposób właśnie przypadł mi do gustu. Już sama stworzona okładka zapiera wdech w piersiach. Delikatna a jednocześnie mówiąca: jestem Twoim aniołem ale strzeż się mnie.
Na początku miałam obawy: czytać czy nie czytać? Zadawałam sobie...
Powiem szczerze, że zwracam dużą uwagę na okładkę – jest to okropna prawda, ale nie ma co się oszukiwać. Okładka tej książki mnie nie powaliła i gdybym nie przeczytała opisu, pewnie bym się nią nie zainteresowała. Opis bardzo wpłynął na chęć przeczytania tej książki i tutaj od razu muszę wspomnieć, że cieszę się, że ją przeczytałam, choć mam mieszane uczucia do tej książki.
Autorka Aleksandra Galert, ma bardzo lekkie piór, z czego bardzo się cieszyłam. Było widać, że każda napisana strona była przemyślana, choć często coś nie trzymało się całości. Sama fabuła książki, jest naprawdę interesująca i chyba ( z tego co pamiętam, bo dużo przeczytałam książek fantasy) nie natrafiłam na podobną w innych powieściach. Bardzo genialnie, jest także wykreowany świat, ale opisy czasami leżały i kwiczały – to jest ten minus. Były momenty kiedy tak się wciągnęłam, że nie mogłam się oderwać od książki, ale były także te momenty kiedy, książkę musiałam odłożyć na kilka dni bo się na nią wkurzyłam. Ale może o tym na końcu…
Czy coś mi się jeszcze podobało? Tak, były to postacie, które w genialny sposób zostały przedstawione przez autorkę, jednakże ich zachowanie pozostawia wiele do życzenia, w szczególności głównej bohaterki, której nie polubiłam. Ciągle lamentowała, albo płakała i często jej wypowiedzi tworzyły w mojej głowie pytanie „Co ty dziewczyno pleciesz?” I właśnie dlatego musiałam książkę odkładać, bo jej absurdalne zachowanie mnie denerwowało.
Jak zatem widzicie, jestem między młotem a kowadłem – podobała mi się książka, ale są w niej minusy, które bardzo mnie irytowały. Czy polecam Wam książkę? Powiem tak, gdybym miała ją ocenić, byłoby to 5,5/10, zatem jeśli opis was zachęcił, a być może książka Wam się spodoba.
Powiem szczerze, że zwracam dużą uwagę na okładkę – jest to okropna prawda, ale nie ma co się oszukiwać. Okładka tej książki mnie nie powaliła i gdybym nie przeczytała opisu, pewnie bym się nią nie zainteresowała. Opis bardzo wpłynął na chęć przeczytania tej książki i tutaj od razu muszę wspomnieć, że cieszę się, że ją przeczytałam, choć mam mieszane uczucia do tej...
więcej Pokaż mimo to