-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać292
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
2016-05-25
2016-02-12
2015-12-28
Powieść ta jest powieścią niezwykłą. Widząc te wszystkie opinie innych, mówiące, że Dan Brown jest beznadziejnym pisarzem, na początku się wystraszyłam, myśląc: "cholera... mi się to podobało. co jest ze mną nie tak?!". Teraz jednak się z tego śmieję. Osobiście dawno nie czytałam niczego tak dobrego, tak dynamicznego, tak pełnego akcji i tak trzymającego w napięciu. W połączeniu z tematyką illuminati czyni to "Anioły i demony" jedną z moich ulubionych książek.
Zapraszam na pełną recenzję: http://green-back.blogspot.com/2015/12/anioy-i-demony.html
Powieść ta jest powieścią niezwykłą. Widząc te wszystkie opinie innych, mówiące, że Dan Brown jest beznadziejnym pisarzem, na początku się wystraszyłam, myśląc: "cholera... mi się to podobało. co jest ze mną nie tak?!". Teraz jednak się z tego śmieję. Osobiście dawno nie czytałam niczego tak dobrego, tak dynamicznego, tak pełnego akcji i tak trzymającego w napięciu. W...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-09-20
2015-07-10
Brak mi słów. Druga część naprawdę była lepsza od pierwszej.
Dała mi wszystko to, czego brakowało w poprzedniej. Wstrząsnęła mną. Kilkukrotnie.
Chyba największy wpływ na wyższą ocenę tutaj miało wyprowadzenie jednej istotnej postaci na pierwszy plan - Ringer. Jakoś lepiej mi się patrzyło na świat przedstawiony jej oczami, niż oczami Cassie. Bardzo mi się podoba jej dystans i chłód, który ma w sobie... Ścierają się w niej różne osobowości. Z jednej strony jest bezduszną, zimną suką, a z drugiej delikatną dziewczyną, która zbudowała wokół siebie mur, mający ją osłonić przed bolesną rzeczywistością. Jest taka inna od tej płaczliwej, łatwo popadającej w agresję, głupiutkiej Cassie.
Chociaż... no dobra, może Cassie nie jest głupiutka, tylko naiwna. Nie wiem, jak to nazwać. Egocentryczna? Egoistyczna? Strasznie mnie irytowało w pierwszej części to jej poczucie, że jest najbardziej cierpiącą osobą w kosmosie. Wydaje mi się też, że w "Bezkresnym Morzu" następuje jakiś upgrade jej postaci - jest silniejsza i... no, ogólnie mniej irytująca.
Ale i tak mimo wszystko ta książka ewidentnie skupia się na Ringer. Co po zakończeniu lektury można zaobserwować w samym w sobie tytule.
I też nie bez powodu powieść została podzielona na dwie Księgi. Przede wszystkim dlatego, że zmienia się miejsce akcji i bohater prowadzący, ale też wyraźnie widać różnicę pomiędzy przebiegiem fabuły. W jednej akcja toczy się wartko, stale dostarczając czytelnikowi emocji, krew tryska, łuski po kulach latają w tę i we tę - normalnie jak w jakimś filmie z Brucem Willisem. W tej drugiej natomiast wszystko się uspokaja, następuje pewien rodzaj konsolacji... autor skupia się na filozoficznej gadaninie i opisie przeżyć emocjonalnych bohaterów - nie jest to jednak coś nieciekawego, tym razem umiał to przekazać w sposób umiarkowany i zarazem intrygujący. Cały ten motyw z Ringer i jej testami oraz z Voschem niesamowicie skojarzył mi się z filmem "Ja, robot". Główny antagonista jest tutaj pokazany od innej strony - jako osoba wyobcowana, z jasnym celem życiowym, z czystym umysłem, trochę jak Mistrz Yoda (albo raczej Imperator :P).
Zakończenie było dla mnie zarówno miłą niespodzianką jak i rozczarowaniem. Przebiegło ono bowiem w taki sposób, w jaki się zupełnie nie spodziewałam. Ale też niestety... umarł bohater, który chciałam, żeby przeżył. I przeżył bohater, który chciałam, żeby umarł.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ta książka ma dosłownie dwa zakończenia - do dwóch różnych historii. I, co gorsza, obydwa są otwarte. A z tego, co widzę, 3 część pojawi się dopiero w 2016 roku... cholera. Jak ja wytrzymam do tego czasu?
Brak mi słów. Druga część naprawdę była lepsza od pierwszej.
Dała mi wszystko to, czego brakowało w poprzedniej. Wstrząsnęła mną. Kilkukrotnie.
Chyba największy wpływ na wyższą ocenę tutaj miało wyprowadzenie jednej istotnej postaci na pierwszy plan - Ringer. Jakoś lepiej mi się patrzyło na świat przedstawiony jej oczami, niż oczami Cassie. Bardzo mi się podoba jej dystans...
2015-05-26
"WPIS W DZIENNIKU: SOL 34.
[...] Sprawy nareszcie układają się po mojej myśli. Właściwie to idą wspaniale! Mam szanse przeżyć!
WPIS W DZIENNIKU: SOL 37.
Mam przesrane i umrę!
OK, uspokójcie się. Na pewno coś wymyślę. [...]"
(s.41)
Bardzo dobra książka s-f. Z racji tego, że od dawna interesuję się mniej lub bardziej badaniem Marsa przez człowieka, powieść tę wręcz musiałam przeczytać. Główny bohater, Mark Watney, od razu kupił moje serce... jest on tak realistyczny i świetnie zbudowany. Jego reakcje na wszelkie przykrości, które spotykają go w trakcie jego przedłużonej misji (a jest ich naprawdę wiele), są totalnie obłędne! A język, którym się wypowiada, działa zdecydowanie na plus całej powieści, utrzymywanej w klimacie mocno naukowym... W tym przypadku 'science' obok 'fiction' w gatunku nie jest pomyłką! Autor nie skąpi czytelnikowi skomplikowanych wyrażeń, wzorów i pojęć naukowych. Jego wiedza jest niesamowita i można to zdecydowanie zaobserwować w trakcie czytania. Jeżeli ktoś nie lubi, gdy książka wręcz przelewa się żargonem jajogłowych, lepiej żeby po nią nie sięgał - brak pewnych kompetencji z dziedzin astronomii, astronautyki, botaniki, chemii, fizyki i matematyki na pewno wpłynie na niekorzyść czytelnika. Ja, choć nigdy nie byłam dobra z żadnej z tych rzeczy, zdecydowanie tę książkę polecam, choćby dla samego przekonania się, że niemożliwe może stać się możliwym i że warto mieć nadzieję.
Tak swoją drogą, już nie mogę się doczekać filmu! Liczę na to, że pan Scott go nie zepsuje ;)
"WPIS W DZIENNIKU: SOL 34.
[...] Sprawy nareszcie układają się po mojej myśli. Właściwie to idą wspaniale! Mam szanse przeżyć!
WPIS W DZIENNIKU: SOL 37.
Mam przesrane i umrę!
OK, uspokójcie się. Na pewno coś wymyślę. [...]"
(s.41)
Bardzo dobra książka s-f. Z racji tego, że od dawna interesuję się mniej lub bardziej badaniem Marsa przez człowieka, powieść tę wręcz musiałam...
To była już druga moja przygoda z wydawnictwem Dreams. Po poprzednim zawodzie w postaci "Wszechświatów" nie byłam zbyt optymistycznie nastawiona i spodziewałam się banalnej historyjki romantycznej, a tu proszę - zostałam pozytywnie zaskoczona! Cudowna baśń, którą, mimo paru potknięć, bardzo przyjemnie się czyta. Wciągająca, ciekawa, a na koniec nawet wzruszająca. Na dodatek ma przepiękną okładkę.
Na pełną recenzję zapraszam tutaj: http://green-back.blogspot.com/2016/02/tam-gdzie-spiewaja-drzewa.html ♥
To była już druga moja przygoda z wydawnictwem Dreams. Po poprzednim zawodzie w postaci "Wszechświatów" nie byłam zbyt optymistycznie nastawiona i spodziewałam się banalnej historyjki romantycznej, a tu proszę - zostałam pozytywnie zaskoczona! Cudowna baśń, którą, mimo paru potknięć, bardzo przyjemnie się czyta. Wciągająca, ciekawa, a na koniec nawet wzruszająca. Na dodatek...
więcej Pokaż mimo to