-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
-
Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać3
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
Biblioteczka
2024-05-02
2024-04-26
Z zasady niechętnie sięgam po poradniki. Wyjątki robię tylko dla książek, które zawierają mądry przekaz i są dobrze osadzone w naukowej wiedzy. Waga z głowy spełnia oba te kryteria, a Katarzyna Kucewicz ma ogromny dar pisania w prosty sposób o złożonych zagadnieniach. Tytuł sugeruje, że książka może mieć związek z odchudzaniem, ale w mojej ocenie przedstawia szersze tło tego procesu. Czy poradnik pomoże czytelnikowi zrzucić zbędne kilogramy?
Po najnowszą książkę Katarzyny Kucewicz sięgnęłam w zasadzie z czystej ciekawości. Waga z głowy to zarówno zapis osobistej walki Katarzyny Kucewicz z nadprogramowymi kilogramami, jak i pozycja ukazująca szersze tło tego, co czyni proces redukcji zdrowym i skutecznym. W tracie lektury czytelnik będzie mógł odkryć, jak dobrze zna i rozumie swoje ciało, dowie się co na dzień dzisiejszy wiadomo o otyłości oraz jak psychologia może nas wspomóc w redukcji masy ciała. Końcówka poradnika stanowi podsumowanie tego, jak może wyglądać nasze życie, gdy już na dobre zakończymy proces redukcji. Pierwotnie zakładałam, że autorka skupi się na emocjach i psychologicznym tle tematu. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że poruszone zostały wszystkie zasadnicze kwestie, w tym te stricte medyczne.
Spodobało mi się, że autorka nie słodzi, nie wciska czytelnikowi pustych frazesów, że odchudzanie to bułka z masłem i na pewno zawsze każdemu się uda. Nie uświadczycie tutaj powielania treści, które już dawno opisane zostały w innych poradnikach. Katarzyna Kucewicz zaczyna od tego, co najważniejsze, czyli, jaka jest nasza relacja z własnym ciałem i z jedzeniem. Niby takie trywialne, a jednak wiele osób ma problem z zaakceptowaniem siebie, takim, jakim jest i polubienia się niezależnie od rozmiaru. Osoba wchodząca w proces redukcji powinna najpierw odpowiedzieć sobie na szereg osobistych pytań dotyczących sposobu postrzegania własnej osoby oraz motywacji, jakie kieruje ją do tego, żeby schudnąć.
Mnie osobiście najbardziej przekonały treści związane z funkcjonowaniem różnych układów ludzkiego ciała. Popularne zastrzyki na otyłość nie są złotym środkiem i pewnym momencie redukcja zawsze staje w miejscu. Chirurgia bariatryczna również nie jest rozwiązaniem na start i dla każdego. A wiadomo, że nic nie frustruje osoby będącej w procesie redukcji bardziej, niż gdy waga nagle stanie w miejscu. Autorka wielokrotnie podkreślała, jak ważny w momentach kryzysy jest spokój i opracowanie właściwego mentalnego planu, który pomoże nam opanować sytuację. Odchudzanie to nie tylko sama dieta, dochodzi także zmiana nawyków i naszej relacji z jedzeniem i o tym Katarzyna Kucewicz często czytelnikowi przypomina. Autorka często odwołuje się do źródeł naukowych, co według mnie dodatkowo podbija wartość książki.
Spodobała mi się zaproponowana przez Katarzynę Kucewicz teoria małych kroków. Zamiast rozpoczynać burzliwą rewolucję, która może przerodzić się w osobistą tragedię, warto zacząć od niewielkich zmian, które z biegiem czasu przyniosą korzystne efekty. Katarzyna Kucewicz na każdym kroku przypominała mi, że w procesie redukcji należy być dla siebie życzliwym. Nie należy samobiczować się za błędy i niekonsekwencje, a raczej wyciągać wnioski z tego, dlaczego tak, a nie inaczej się stało. Równie ważne, jak relacja z własnym ciałem jest weryfikacja reakcji innych na naszą utratę wagi. W erze kultu szczupłego ciała, ludzie z otyłością muszą mierzyć się z przykrym zjawiskiem bodyshamingu. Katarzyna Kucewicz również pochyliła się nad tym tematem, podkreślając, jak powinniśmy reagować na krzywdzące komentarze ze strony innych osób. Treść została zaplanowana z rozmysłem, każdy kolejny podrozdział jest rozszerzeniem wcześniejszych rozważań autorki. Książkę napisana lekkim językiem, całość czyta się bardzo przyjemnie. Pochwała należy się również na dla wydawcy, który zadbał o estetyczną szatę graficzną poradnika. Jedynym, do czego mogę się przyczepić w tej książce, jest fakt, że autorka skierowała ją głównie do kobiet.
Podsumowując Waga z głowy to bardzo mądrze napisany poradnik o tym, jak przebiega proces redukcji masy ciała od strony medycznej i mentalnej. Bez lukru, ale z życzliwością i sporą dozą empatii. Katarzyna Kucewicz ma świetne wyczucie tematu, sama przeszła przez ten proces, nie teoretyzuje, ale dzieli się swoimi spostrzeżeniami. Książkę polecam każdemu, kto myśli o zgubieniu kilku kilogramów i chce to zrobić zdrowo zarówno, dla ciała, jak i dla psychiki.
Z zasady niechętnie sięgam po poradniki. Wyjątki robię tylko dla książek, które zawierają mądry przekaz i są dobrze osadzone w naukowej wiedzy. Waga z głowy spełnia oba te kryteria, a Katarzyna Kucewicz ma ogromny dar pisania w prosty sposób o złożonych zagadnieniach. Tytuł sugeruje, że książka może mieć związek z odchudzaniem, ale w mojej ocenie przedstawia szersze tło...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-28
2024-04-25
2024-04-19
Powrót Antka do Pełni miał być początkiem czegoś nowego i dobrego. Nikt nie mógł przewidzieć, że najszczęśliwszy dzień w życiu nowo poślubionych małżonków, będzie również datą tak okropnej tragedii. Podczas przyjęcia weselnego na oczach wszystkich gości nagle umiera panna młoda. Mimo podjętej od razu akcji reanimacyjnej nie udało się uratować życia młodej kobiety. Śledczy podejrzewają, że ofiara została otruta. Do prowadzenia sprawy morderstwa oddelegowani zostają podkomisarz Monika Gniewosz i Tadeusz Sokół. Problem w tym, że zgromadzony materiał dowodowy jest mało pomocny w jednoznacznym wytypowaniu głównego podejrzanego. Z biegiem czasu okazuje się, że ofiara wcale nie była aż tak niewinna, jak pierwotnie wszystkim się wydawało. Poza skomplikowanym śledztwem Monika Gniewosz będzie musiała się zmierzyć z osobistą tragedią i walczyć również o bezpieczeństwo dla własnej rodziny…
Małgorzata Rogala kolejny raz udowodniła, że proste historie kryminalne zawsze są w cenie. Kolejny powrót do malowniczej Pełni tym razem miał nieco inny charakter. Młody mężczyzna postanowił rozpocząć nowy rozdział w życiu u boku ukochanej kobiety. Antoniemu Cendrowskiemu nie dane było długo zaznać szczęścia. Wraz z rozwojem wydarzeń wychodzą na jaw nowe informacje w związku ze śmiercią panny młodej. Czy nagle porzucona eks dziewczyna mogłaby chcieć zabić Judytę? Stara miłość podobno nie rdzewieje, problem pojawia się gdy byłych ukochanych jest więcej. Matka męża ofiary również nie jest tak niewinna, jakby mogło się zdawać. Zbrodnia przed północą to podróż wgłąb psychiki osób, które nie z własnej winy zostały skrzywdzone przez los. Kryminalna historia tym razem stanowi tylko dodatek do szerszego społeczno-obyczajowego tła, w którym poszczególni mieszkańcy Pełni grają główne skrzypce. Całość zbudowana została na prostym schemacie związanym z odkrywaniem długo skrywanych rodzinnych tajemnic. Jak dobrze wiadomo, gdy cudze grzechy ujrzą światło dzienne, ktoś może na tym skorzystać i podobnie jest tutaj. Całość ma lekką formę, audiobooka słuchałam z przyjemnością i z zaciekawieniem. Niektórzy mogą marudzić, że autorka postawiła na z pozoru oczywiste rozwiązania. W mojej ocenie lżejsza forma książki miała pomóc lepiej zrozumieć targające bohaterami trudne emocje. Tym razem Komisarz Gniewosz musi bazować na niuansach i zaufać własnemu instynktowi, co wychodzi jej to całkiem nieźle. Policjantka kolejny raz udowodniła, że jest silną, bezkompromisową kobietą, która nie boi się trudnych wyznań. Wątek związany ze spiskiem Sylwii Cieleckiej był trochę mało realistyczny, ale jestem w stanie zrozumieć, jaki był cel tego zabiegu. Miłość, zawiść i zemsta zostały pokazane w najczystszej formie, co moim razem należy docenić. Sporo trudnych emocji jak na jedną książkę, ale moim zdaniem autorka wyszła z tej historii obronną ręką, udowadniając, że dobro zawsze zwycięża. Finał poniekąd był do przewidzenia, ale mimo to pozytywnie mnie zaskoczył.
Zbrodnia przed północą to dobrze opowiedziana historia kryminalna z rozbudowanym tłem obyczajowym. Małgorzata Rogala kolejny raz uwrażliwia czytelników na ważne społeczne kwestie związane z przeżywaniem różnych strat. Trzeba dużej wrażliwości, żeby w tak prosty i piękny sposób opisać całą paletę trudnych emocji. Tym razem śledztwo było dodatkiem, z przyjemnością sięgnę po kolejny tom przygód mieszkańców Pełni.
Powrót Antka do Pełni miał być początkiem czegoś nowego i dobrego. Nikt nie mógł przewidzieć, że najszczęśliwszy dzień w życiu nowo poślubionych małżonków, będzie również datą tak okropnej tragedii. Podczas przyjęcia weselnego na oczach wszystkich gości nagle umiera panna młoda. Mimo podjętej od razu akcji reanimacyjnej nie udało się uratować życia młodej kobiety. Śledczy...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-20
2024-04-11
O tym, jak istotną rolę odgrywają stawy skroniowo- żuchwowe w ludzkim organizmie dowiadujemy się zazwyczaj wtedy, gdy zaczynają niepoprawnie funkcjonować. Objawy dysfunkcji tej części ciała są na tyle niespecyficzne, że pacjent dopiero po intensywnym maratonie konsultacji u lekarzy różnych specjalizacji trafia do stomatologa i fizjoterapeuty. Dlaczego tak się dzieje? Czy ma to związek z brakiem specjalistycznej wiedzy lekarzy? Trudno jednoznacznie stwierdzić. Terapia stawów żuchwowych nie sprowadza się tylko i wyłącznie do wdrożenia leczenia protetycznego, ogromną rolę odgrywa w niej odpowiednia, indywidualnie dobrana fizjoterapia stomatologiczna. Należy również określić przyczynę dolegliwości i odpowiednio modyfikować czynniki, które przyczyniają się do wystąpienia niepokojących objawów. Nie bez powodu staw skroniowo- żuchwowy nazywany jest jednym z najważniejszych stawów w ludzkim organizmie.
Po lekturze „Rehabilitacji stomatologicznej” z niecierpliwością czekałam na premierę nowej książki Karola Gorzechowskiego. „Fizjoterapia stomatologiczna” mile mnie zaskoczyła bogactwem wartościowych treści, uwzględniających różne dyscypliny naukowe. Pierwsze rozdziały poświęcone zostały szeroko pojętej anatomii ludzkiego organizmu z uwzględnieniem wzajemnego wpływu na siebie poszczególnych części ciała. Anatomiczne treści zostały przedstawione w sposób zrozumiały zarówno dla pacjenta, jak i specjalisty. Wszystkie załączone w książce zdjęcia oraz ilustracje są kolorowe, co jest sporym udogodnieniem dla czytelnika. Kolejna część „Fizjoterapii stomatologicznej” skupia się na objawach i mechanizmach ich powstania. Dalsze rozdziały poświęcone są stricte diagnozie, leczeniu stomatologicznemu i chirurgicznemu, żeby na końcu przejść do elementów związanych z szeroko pojętym procesem fizjoterapii stomatologicznej.
Według mnie największym atutem tej pozycji jest prosta forma i jasny przekaz. Nie uświadczycie tutaj trudnego w odbiorze naukowego języka, autor skomplikowane treści przedstawia w zrozumiały sposób. Między teorią a praktycznymi zaleceniami postawiono znak równości. Z perspektywy własnej praktyki neurologopedycznej doceniam fakt, że autor znalazł miejsce na opisanie istotnego wpływu prawidłowej pozycji spoczynkowej języka, właściwego toru oddechowego, czy wpływ parafunkcji na prawidłowe funkcjonowanie układu stomatognatycznego. W mojej ocenie na szczególną uwagę zasługuje rozdział poświęcony terapii pacjentów hipermobilnych, z własnego doświadczenia wiem, że jest to temat przez wielu specjalistów trywializowany, pomijany i nie do końca właściwie zrozumiany. Karol Gorzechowski uwzględnił w tej części dane dot. m.in. postępowania w przypadku zespołu Ehlersa- Danlosa.
Autor wielokrotnie podkreślał rolę współpracy w interdyscyplinarnym zespole specjalistów. Coś niby tak oczywistego, a niestety nie zawsze jest złotym standardem. Ucieszył mnie fakt, że w książce znalazło się miejsce dla przybliżenia kwestii związanych z chirurgią twarzowo- szczękową, dzięki czemu mogłam poszerzyć swoją wiedzę. Opisane zostały krok po kroku poszczególne typy operacji ortognatycznych przy określonych zaburzeniach układu stomatognatycznego oraz schemat działań fizjoterapeuty po tego typu interwencjach. Na końcu książki znajduje się obszerna bibliografia z podziałem na poszczególne rozdziały.
„Fizjoterapia stomatologiczna” jest pozycją, do której z pewnością będę często wracać ze względu na szereg istotnych informacji, które w innych pozycjach są pomijane. Autor podjął się trudnego wyzwania dokładnego przybliżenia procesu diagnozy i terapii pacjentów z TMD, które zakończyło się pełnym sukcesem. Książka świetnie przybliża mechanikę pracy stawów- skroniowo żuchwowych i wpływ, jaki ma ta część ciała na działanie całego organizmu dokładnie opisuje poszczególne. W sposób zrozumiały przybliżono mi typy dysfunkcji oraz schemat postępowania terapeutycznego. Spodobało mi się, że Karol Gorzechowski podkreśla wpływ w terapii zarówno psychiki na somatykę, jak i somatyki na psychikę i fakt, że nie należy posiłkować się uproszczeniami.
Zdecydowanie zgadzam się z autorem, że tylko kompleksowe podejście do terapii i współpraca interdyscyplinarna są w stanie zapewnić sukces postępowania. Na pierwszym miejscu jest pacjent i to jego komfort należy stawiać na pierwszym miejscu, co wielokrotnie w książce było podkreślane. Książkę polecam każdemu, kto chcę zgłębić tematy badania i terapii stawów skroniowo- żuchwowych.
O tym, jak istotną rolę odgrywają stawy skroniowo- żuchwowe w ludzkim organizmie dowiadujemy się zazwyczaj wtedy, gdy zaczynają niepoprawnie funkcjonować. Objawy dysfunkcji tej części ciała są na tyle niespecyficzne, że pacjent dopiero po intensywnym maratonie konsultacji u lekarzy różnych specjalizacji trafia do stomatologa i fizjoterapeuty. Dlaczego tak się dzieje? Czy ma...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-28
2024-03-26
2024-03-26
2024-02-26
2024-02-24
2024-01-24
Ji-hye żyje z dnia na dzień, mając świadomość beznadziejności swojej egzystencji. Bez szans na awans kolejne miesiące poświęca pracy stażystki w wielkiej korporacji. Ciągłe niepowodzenia w trakcie licznych rozmów kwalifikacyjnych utwierdzają ją w przekonaniu, że nie warto ryzykować. Lepiej niech zostanie, tak jak jest. Każdy marazm kiedyś musi się skończyć, dla niej światełkiem w tunelu było pojawienie się Gyu-oka. Nowy stażysta ma plan, jak obalić elity władzy i proponuje Ji-hye układ, dzięki któremu każda ze stron skorzysta.
Pierwsza myśl po przeczytaniu? Jak udało się Sohn Won-Pyung zawrzeć tyle ważnych treści w tak niepozornej książeczce. Niemożliwe, a jednak wykonalne i jestem tym mile zaskoczona. Od początku do końca autorka gra na emocjach, igrając z poczuciem lęku, który drzemie w każdym z nas. Ji-hye przeżywa kryzys egzystencjalny, a jej sytuacja życiowa jest ściśle związana ze zmianami, jakie na przestrzeni lat były wprowadzane w Korei Południowej. Tło społeczno- polityczne wydarzeń idealnie współgra z wartościową treścią. Ji-hye nie dzieli się z nikim swoimi przemyśleniami, tłumi swoje emocje, świadoma, że spotyka ją niesprawiedliwość. Taki schemat postępowania sprawdza się do czasu i również w tym przypadku świetnie sprawdziły się prawa znane z teorii hydraulicznej. Rola katalizatora, który uwolnił długo tłumione reakcje emocjonalne Ji-hye, przypadła nowemu stażyście.
Fabuła z jednej strony toczy się niespiesznie, ale została misternie rozplanowana. Mimo że nie jest to baśń, to świetnie oddane zostały elementy walki dobra ze złem. Każdy kolejny rozdział to kolejna historia niesprawiedliwości systemowej, której finał może zaskoczyć. Sohn Won-Pyung przez pryzmat życia swoich bohaterów pokazuje, jak ważne jest podejmowanie radykalnych kroków w sytuacji kryzysu. Odwaga w takim wydaniu wchodzi w zupełnie nowy wymiar. Każda postać ewoluuje, wychodzi z kokonu kompleksów, żeby pokazać swoją transformację. Zmiany obarczone są ryzykiem, ale bez nich świat stałby w miejscu. Takie niełatwe przemiany warto śledzić, bo mobilizują do walki o własne ja i lepszą przyszłość. Czytałam z pewnym niepokojem, jak się okazuje nieuzasadnionym. Treść szokuje, momentami bulwersuje, ale od początku do końca skłania do myślenia, co życiu nadaje sens i czyni je szczęśliwym.
Lekkie pióro autorki w połączeniu z niebanalną treścią czyni Kontratak lekturą kompletną. Wychodzę z szoku i nie ukrywam, że mam ochotę na więcej. W bitwie o siebie i o poczucie własnej sprawczości własnego ja zawsze warto podjąć walkę.
Ji-hye żyje z dnia na dzień, mając świadomość beznadziejności swojej egzystencji. Bez szans na awans kolejne miesiące poświęca pracy stażystki w wielkiej korporacji. Ciągłe niepowodzenia w trakcie licznych rozmów kwalifikacyjnych utwierdzają ją w przekonaniu, że nie warto ryzykować. Lepiej niech zostanie, tak jak jest. Każdy marazm kiedyś musi się skończyć, dla niej...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-08
2023-07-10
W spalonej stodole na terenie Kampinowskiego Parku Narodowego funkcjonariusze natrafiają na zwłoki mężczyzny. Denat przed śmiercią był torturowany, mordercy wyraźnie zależało, aby cierpiał. Znalezione na miejscu zbrodni dowody wskazują, że sprawcą najpewniej był sąsiad mężczyzny. Śledztwo zostaje zamknięte. Sprawa na nowo nabiera rumieńców po odnalezieniu w przez dziennikarzy filmiku, który krok po kroku przedstawia morderstwo Stefana Koniecznego. Reporterzy docierają do informacji, które jednoznacznie wskazują, że sprawcą jest znany w Internecie patostreamer Metaxa. Dziennikarskie śledztwo zatacza coraz szersze kręgi, a lista ofiar mężczyzny jest zdecydowanie dłuższa. Czy coś łączy sprawę brutalnych morderstw z grupą tancerzy praktykujących na Roztoczu świadome śnienie?
Patostreamerzy nieco odbiegają klimatem od wcześniejszej twórczości autora. Jestem mile zaskoczona szeregiem niekonwencjonalnych rozwiązań, bo już dawno nie spotkałam się z tak zróżnicowaną i obłędnie dynamiczną fabułą. W książce zagadka goni zagadkę, a każda kolejna odkryta tajemnica elektryzuje coraz intensywniej. Niby mniej znaczy więcej, ale w tym przypadku mnogość łączących się w ciekawą całość wątków okazała się strzałem w dziesiątkę. Zarówno para dziennikarzy, jak i funkcjonariusze policji stanęli na wysokości zadania, a niby obie branże za sobą nie przepadają. Osobowościowo bohaterowie nieźle wpasowali się w klimat kryminału, lubię połączenie wyrazistości z intelektem. Początek związany z morderstwem Koniecznego był preludium do ostrej jazdy, jaka miała miejsce wraz z rozwojem fabuły.
Doceniam realizm i to, że autor postawił na proste rozwiązania fabularne i jasny przekaz bez zbędnych ozdobników. Historia rzeczywiście jest bardzo brutalna, więc odradzam lekturę wrażliwym czytelnikom. Mrok w takim wydaniu nabrał dla mnie nowego znaczenia, a okrutny świat patostreamerów wprawił mój umysł w stan odrętwienia. Akcja gna niczym szalona, przez co nie miałam za wiele czasu na otrząśnięcie się po kolejnych seriach elektryzujących zdarzeń. Ogromny plus należy się za obszerny i realistyczny opis całej ideologi patostreamingu, bo dzięki temu mogłam lepiej zrozumieć całą historię. Na początku książki czułam się lekko skonsternowana, czy aby podołam tak drastycznej intrydze, ale później było już tylko lepiej. Książka od początku do końca trzyma wysoki poziom, a finał wbija w fotel. Zastrzeżenia mam tylko dla wydawcy ze względu na małą czcionkę i interlinię. Książkę zaczęłam czytać w wersji papierowej, a kontynuowałam w wersji audio, lektor spisał się świetnie.
Wojciech Kulawski już dawno przekonał mnie do swoich kryminałów i bardzo cieszę się, że nie boi się eksperymentować. Fabuła Patostreamerów od początku do końca była spójna, przemyślana i stymulująca. Autor idealnie połączył kontrowersyjne treści z wielowymiarowym śledztwem. Książka z pewnością spodoba się miłośnikom nieszablonowych historii kryminalnych, mocno osadzonych w brutalnych realiach współczesnego świata.
W spalonej stodole na terenie Kampinowskiego Parku Narodowego funkcjonariusze natrafiają na zwłoki mężczyzny. Denat przed śmiercią był torturowany, mordercy wyraźnie zależało, aby cierpiał. Znalezione na miejscu zbrodni dowody wskazują, że sprawcą najpewniej był sąsiad mężczyzny. Śledztwo zostaje zamknięte. Sprawa na nowo nabiera rumieńców po odnalezieniu w przez...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-08
W związku z wybuchem wojny w Ukrainie polską granicę zalewa fala uchodźców. Aneta Nowak poruszona losem Ukraińców, postanawia zaangażować się w pomoc potrzebującym. Policjantka razem z aspirantem Szymonem Turkiem aktywnie udziela wsparcia uciekinierom.
Na autostradzie w okolicy Buku w makabrycznych okolicznościach ginie młoda dziewczyna. Zmasakrowane zwłoki denatki zostały znalezione przypadkiem. Kobieta nie posiadała przy sobie żadnych dokumentów, co utrudnia identyfikację. Obrażenia na jej ciele wskazują na śmierć w wyniku potrącenia, ale co ciekawe, nikt nie zgłosił zaginięcia kobiety, co wzbudza podejrzenia śledczych.
Do Poznania pociągiem przyjeżdża Sonia, młoda Ukrainka na miejscu próbuje bezskutecznie skontaktować się siostrą. Podczas podróży dziewczyna poznaje koleżankę, z którą planuje dalszą podróż. Sonia jeszcze nie wie, że spontaniczne przyjęcie pomocy od dwójki nieznajomych na dworcu będzie jedną z najgorszych decyzji w jej życiu…
Każda kolejna odsłona cyklu z Anetą Nowak utwierdza mnie w przekonaniu, że Ryszard Ćwirlej jest niekwestionowanym mistrzem kryminału. Ostatnia droga jest nieco inna, niż poprzednie części serii, niby na swój sposób lżejsza, ale bezapelacyjnie świetna. Autor połączył losy bohaterów dobrze znanych z poprzedniej serii, uwikłał ich w intrygę, która ma szersze tło społeczne. Funkcjonariusze z różnych rejonów Wielkopolski muszą połączyć siły, żeby rozwiązać skomplikowane śledztwo z brutalną wojną w tle. Wspomniana współpracy co rusz towarzyszyły fajerwerki. Połączenie faktycznych wydarzeń z wątkiem handlu żywym towarem wyszło nieźle. Podoba mi się konsekwencja autora i sposób, w jaki zgrabnie łączył poszczególne wątki, lubię taki poziom brawury. Akcja systematycznie przyspieszała wraz z kolejnymi odkryciami funkcjonariuszy. Aneta toczyła kolejną wewnętrzną walkę, powątpiewając, czy kiedykolwiek ułoży jej się życie prywatne. Autor kolejny raz nie oszczędza głównej bohaterki Ćwirlej pokazuje, że nawet w obliczu najgorszego zła, można odkryć pierwiastek dobra.
Gorzej, gdy przestępcy korzystają z ludzkiej tragedii, żeby odnieść zysk. Pierwszy raz zamiast wewnętrznych policyjnych intryg i nieprzyjemnego podkładania sobie świń, policjanci tworzą zgraną drużynę, która ma wspólny cel. Początek był niepozorny, kolejne etapy śledztwa równie mocno oddziaływały na emocje, jak i pobudzały szare komórki. W fabule pojawiło się wiele ryzykownych fabularnych rozwiązań, które w mojej ocenie świetnie się sprawdziły. Różnorodność w psychologii postaci mile mnie zaskoczyła. Tym razem żaden z bohaterów nie grał pierwszych skrzypiec i wszyscy byli traktowani na równi. Doceniam zarówno kreatywność autora, jak i jakość wdrożenia w życie wszystkich pomysłów. Czarne charaktery były z jednej strony prymitywne, a z drugiej niepokojąco brutalne, podkreślając swoimi osobowościami niepokojąco mroczny klimat historii. Dialogi w mojej ocenie były najmocniejszą częścią książki i skutecznie podkręcały tempo akcji. W książce nie zabrakło ironii i małej dawki czarnego humoru. Końcówka okazała się brawurowa i niepokojąco intensywna. Mały minus daję za to, że jakimś cudem udało mi się przewidzieć finał.
Ryszard Ćwirlej należy do autorów, którzy dokładnie widzą jak tworzyć wytrawne kryminały. Książka z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom skomplikowanych policyjnych zagadek, którzy docenią szersze tło historii. Czekam z niecierpliwością na kolejną książkę autora.
W związku z wybuchem wojny w Ukrainie polską granicę zalewa fala uchodźców. Aneta Nowak poruszona losem Ukraińców, postanawia zaangażować się w pomoc potrzebującym. Policjantka razem z aspirantem Szymonem Turkiem aktywnie udziela wsparcia uciekinierom.
Na autostradzie w okolicy Buku w makabrycznych okolicznościach ginie młoda dziewczyna. Zmasakrowane zwłoki denatki zostały...
2023-12-05
2023-10-07
Śnieżyca na dobre zawładnęła Warszawą, doprowadzając do paraliżu miasta. Tajemniczy morderca wykorzystał fatalne warunki atmosferyczne w swoim spektaklu zbrodni. Po dłuższej przerwie Robert Foks dostaje nową sprawę- ma ustalić sprawcę nietypowego morderstwa. Zwłoki denata zamrożono i wystawiono na publiczny pokaz w samym centrum miasta. Z ciała mężczyzny usunięto organy wewnętrzne, które niedługo potem odnaleziono w porzuconej w metrze torbie. To pierwsza, ale na pewno nie ostatnia zbrodnia, z którą przyjdzie się zmierzyć komisarzowi w tym śledztwie. Prokurator Kowalczyk również będzie miała pełne ręce roboty…
Znam Twórczość Macieja Kaźmierczaka i muszę przyznać, że Skowyt mnie po prostu zachwycił. O ile przy wcześniejszych pozycjach pojawiło się kilka niedociągnięć, to najnowszy thriller autora jest dla mnie idealny. Przeczytałam już setki thrillerów, mam punkt odniesienia, tej książce nie brakuje niczego. U autora docenić należy szczególnie odwagę wdrażania w życie ryzykownych wątków oraz mistrzowską jakość wykonania. Nie chcę niepotrzebnie zdradzać treści, żeby nie psuć zabawy innym czytelnikom. Gwarantuje Wam- w książce będzie się działo. Śledztwo Foksa jest wielowątkowe, autor od początku niczym wytrawny wirtuoz grał na moich emocjach. Tożsamość mordercy do ostatnich stronic spowita jest tajemnicą. Kolejni podejrzani są systematycznie wykluczani, a w sprawie co rusz robi się gorąco za sprawą ingerencji szaleńca. Grzeszki prokurator Kowalczyk również miały swój urok. Maciej Kaźmierczak z iście aptekarską precyzją stopniował napięcie, przyprawiając mnie co chwila o lekką tachykardię. Miałam wrażenie, że kolejne strony przewracają się same, od książki dosłownie nie mogłam się oderwać. Nie uświadczycie w Skowycie przestojów, czy słabszych momentów, akcja jest spójna i dynamiczna. Książkę należy czytać w pełnym skupieniu, żeby nie przegapić przypadkiem istotnych dla sprawy informacji. Tło psychologiczne było genialne, idealnie oddane zostały myśli i emocje bohaterów. W książce docenić należy sugestywne odzwierciedlenie polskiej mentalności. Autor czuje klimat thrillera, ale również potrafi skupić się na równie ważnym tle społecznym, ukazując przy tym nieszczące życie sytuacje.
Początek zapowiadał się intrygująco, rozwinięcie było równie zjawiskowe, zakończenie- jak dla mnie czysta perfekcja. Już nie mogę doczekać się kontynuacji. Polecam!
Śnieżyca na dobre zawładnęła Warszawą, doprowadzając do paraliżu miasta. Tajemniczy morderca wykorzystał fatalne warunki atmosferyczne w swoim spektaklu zbrodni. Po dłuższej przerwie Robert Foks dostaje nową sprawę- ma ustalić sprawcę nietypowego morderstwa. Zwłoki denata zamrożono i wystawiono na publiczny pokaz w samym centrum miasta. Z ciała mężczyzny usunięto organy...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czasem warto zdać się na przypadek, wybierając audiobooka Very Eikon nie miałam pojęcia, że sięgam po twórczość polskiej autorki. Katarzyna Woźniak skrywa się pod tajemniczym pseudonimem, urodziła się w Łodzi, wychowała w miasteczku o wdzięcznej nazwie Aleksandrów, piszę od zawsze i nie wyobraża sobie bez tego życia. Świetnie czuje się w świecie kryminału, co zaowocowało mroczną serią Między prawami. Czy Polowanie na Wilka przekonało mnie do twórczości autorki?
Walka ze złem tego świata od zawsze była nierówna, można wygrać jedną bitwę, ale to nie gwarantuje wygranej bitwy. Tylko zaangażowanie ogółu i brak społecznego zobojętnienia może pomóc wygrać tę batalię. Komisarz Alan Berg jest oficerem Centralnego Biura Śledczego Policji, na co dzień dowodzi elitarną grupą operacyjną Szakal, która zajmuje się zwalczaniem przestępczości narkotykowej. Ponadprzeciętne umiejętności zapewniły mu serię zawodowych sukcesów, które przełożyły się na polepszenie policyjnych statystyk. Berg od wielu miesięcy prowadzi śledztwo dotyczące Wilka, znanego w środowisku przestępczym bossa narkotykowego, ta sprawa ma dla niego osobisty charakter. Zamiast ruszyć do przodu, tkwi cały czas w jednym miejscu, środowisko policyjne przeżarła korupcja i nie wiadomo, komu można ufać w tych ciężkich dla działań operacyjnych czasach. W najmniej spodziewanym momencie dostaje do pomocy nowego pracownika...
W zasadzie nie mam się do czego przyczepić, bo audiobooka wysłuchałam z ogromnym zaciekawieniem, to kawał dobrego kryminału, ukazujący intrygującą wizję przestępczego półświatka. Sam pomysł nie był jakiś wybitny, ale mi się spodobał, w zasadzie od pierwszej minuty poczułam to charakterystyczne flow z tym scenariuszem. Jest mrok, jest rozbudowana historia, jest akcja, więc nie mam na co narzekać, wspomniane elementy zostały zmieszane w odpowiednich proporcjach, tworząc misternie uknutą kryminalną intrygę. Bolesna historia kształtuje dalsze wydarzenia, to charakterystyczny element dla tego typu opowieści, ale tutaj miał dość unikatowy charakter. Książka gra na emocjach, ukazuje sytuacje, wobec których nie można pozostać obojętnym. Bardzo mocno zostało rozbudowane tło psychologiczne, autorka dotyka bardzo newralgicznych kwestii związanych z ogromnym bólem, taka mieszanka skłania do głębszych przemyśleń nad sensem ludzkiej egzystencji i okrutnym oddziaływaniem zła. Pięknie skomponowane zostały narkotykowe porachunki i nierówna walka z plagą, jaka zalewa zarówno miasto, jak i kraj. Same działania operacyjne zostały opisane w równie rzetelny, jak i realistyczny sposób, co mocno oddziałuje na psychikę złaknionego wrażeń czytelnika.
Ja nie stałam z boku, przyglądając się pierwszoplanowym wydarzeniom, dzięki wzmożonym działaniom autorki miałam wrażenie, że jestem ich aktywną częścią i te doznania zmysłowe były bardzo intensywne. Vera Eikon aktywizuje czytelnika, daje mu możliwość wczucia się w przeżycia głównych bohaterów, a do tego skłania do snucia własnych przemyśleń. Sama psychologia postaci to również majstersztyk, o którym nie mogłabym nie wspomnieć, bo stanowi wisienkę na torcie w tej historii. Bohaterowie pierwszoplanowi stanowią mocną mieszankę charakterologiczną, Berg jest najmocniejszym ogniwem grupy i to on popycha akcję do przodu. Komisarz czuję misję, jest inteligentny, zdeterminowany i ma w sobie cząstkę mroku, z którym od lat walczy. Kreacja Berga kontrastuje z nieostrą wizją młodego pracownika, z trudną do wyczucia motywacją, który przeciera nowe szlaki w policyjnej rozgrywce. Gangsterski półświatek, skupiony wokoło legendy tajemniczego Wilka, został bardzo misternie nakreślony i stanowi bardzo mocny punkt tej historii. W tym scenariuszu nie ma miejsca na przypadkowość, czy słabsze momenty, akcja jest dynamiczna, a czasami wręcz brawurowa. Dałam się porwać i z pewnością sięgnę po kolejne tomy serii.
Vera Eikon dokładnie wie, jak stworzyć kompletną powieść kryminalną, która trafi nawet do bardzo wymagających czytelników. W tej historii nie ma miejsca na schematy, czy jakiekolwiek półśrodki, to ekstremalnie realistyczna wizja, która intensywnie oddziałuje na zmysły. Polowanie na Wilka polecam szczególnie czytelnikom lubującym się w mrocznych historiach, którzy docenią mocny ładunek emocjonalny, jaki niesie ze sobą ten kryminał.
Czasem warto zdać się na przypadek, wybierając audiobooka Very Eikon nie miałam pojęcia, że sięgam po twórczość polskiej autorki. Katarzyna Woźniak skrywa się pod tajemniczym pseudonimem, urodziła się w Łodzi, wychowała w miasteczku o wdzięcznej nazwie Aleksandrów, piszę od zawsze i nie wyobraża sobie bez tego życia. Świetnie czuje się w świecie kryminału, co zaowocowało...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-22
Stał kiedyś na czele wydziału wewnętrznego amerykańskiego wywiadu. W pewnym momencie postanowił na dobre zniknąć z rządowych radarów. Pozostawił po sobie tylko jedną pamiątkę – napisany pod fałszywym nazwiskiem podręcznik dla agentów, w którym podzielił się swoim zawodowym doświadczeniem. Tak się składa, że jego genialna książka posłużyła mordercy w zaplanowaniu zbrodni doskonałej. Były agent wywiadu, który w środowisku szpiegów funkcjonuje pod kryptonimem Pielgrzym, rusza w pościg za nieuchwytnym przestępcą. Czy coś łączy zabitą kobietę na Manhattanie, skazańca straconego na oczach tłumu w Arabii Saudyjskiej, pozbawionego gałek ocznych pracownika tajnego syryjskiego laboratorium? Komuś bardzo zależy na zemście, która odbije się krwawym echem na narodzie, którego decydenci mają krew niewinnych ludzi na rękach…
Fabuła skupia się wokół poczynań Scotta Murdocha kryptonim Pielgrzym (choć autor do końca pozostawia czytelnika w niepewności co do prawdziwych personaliów agenta), który odgrywa rolę narratora. Mężczyzna po odejściu ze służby żył sobie spokojnie z dala od oczu swoich byłych pracodawców. Morderca, korzystając z podręcznika Murdocha, stworzył zbrodnię doskonałą. Kto inny mógłby odkryć personalia mordercy, jak nie genialny agent? Za oceanem z dala od ciekawskich oczu działa wyrafinowany terrorysta zwany w półświatku Saracenem. Mężczyzna w konstruowaniu planu zemsty wykorzystuje doświadczenie wyniesione z armii i wiedzę, jaką posiadł w trakcie studiów medycznych. Pielgrzym w końcu trafił na równego sobie przeciwnika. Trop widzie na Bliski Wschód.
Czytelnik poza starciem opisanych wyżej panów będzie miał okazję zmierzyć się z szeregiem pobocznych wątków, które obnażają prawdziwe oblicze służb wywiadowczych. Wielowątkowość Pielgrzyma można poczytać zarówno, jako atut, jak i największą wadę tego thrillera. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a jak wszystkim dobrze wiadomo, co za dużo, to niezdrowo. Biorąc pod uwagę, że każdy wątek wnosił coś istotnego do całości, wielowątkowość uznałam za plus tej pozycji. Tytułowy Pielgrzym to trochę takie skrzyżowanie Carrie Mathison z Jasonem Bournem- facet wygadany, błyskotliwy, ma w sobie trochę szaleństwa, mogę tylko współczuć jego wrogom. Saracen, któremu przypadła rola tego złego, dla kontrastu jest małomówny, ale nie można odmówić mu przenikliwości i intelektu.
Terry Hayes niczym najlepszy wirtuoz gra na emocjach czytelnika, co rusz dorzucając do pieca nową elektryzującą historię, podkręcając tym samym już i tak wystarczająco wartkie tempo. W fabule nie brakuje również retrospekcji, przeszłość bohaterów przeplata się z teraźniejszymi wydarzeniami. Mniej uważny odbiorca może w pewnym momencie trochę pogubić się w skomplikowanej siatce wydarzeń i wzajemnych powiązań. Postawienie przez autora na pierwszoplanową narrację było dobrym wyborem, pozwoliło mi lepiej zrozumieć przeżycia bohaterów.
Akcję oceniam jako wartką, ale żeby nie było za szybko, Terry Hayes co jakiś czas świadomie spowalniał narzucone sobie tempo. Niby fanką literatury szpiegowskiej nie jestem, ale dałam bez reszty porwać się tej historii. Realizm przedstawionych wydarzeń trochę mnie przeraził, ale z czasem udało mi się z nim oswoić. Muszę przyznać, że trochę nie wierzyłam, że te wszystkie historie można połączyć w jedną całość. Autor wyszedł z tego wyzwania obronną ręką, całość jest spójna i dynamiczna.
Nie jest to książka dla miłośników jednotorowych śledztw, oni mogą poczuć się nieco przesyceni ilością kolejnych zdarzeń. Sama miałam kilka takich momentów, gdzie przytłoczona mnogością różnorodnych informacji musiałam na dłuższą chwilę przerwać lekturę. Pielgrzym to thriller stricte szpiegowski. Jak ktoś nie lubi historii ze służbami wywiadowczymi i brudną polityką w tle, to może nie docenić pracy autora. Druga sprawa to bohaterowie- jest ich całkiem sporo i były momenty, gdzie musiałam dobrze zastanowić się, kto jest kim. Doceniam postacie żeńskie, tutaj brawa dla autora, który wykreował nieszablonowe, mocne osobowości, które potrafią skutecznie namieszać.
Nie jestem jakąś wielką fanką literatury szpiegowskiej, ale zdecydowanie poczułam flow z autorem i doceniłam jego pomysły. Terry Hayes sporo ryzykował, stawiając na tak rozbudowaną historię, ale moim zdaniem ryzyko opłaciło mu się z nawiązką. Misterna intryga w połączeniu z talentem pisarskim autora stanowią idealny przepis na sukces tej książki. Pielgrzym od dawna znajdował się na mojej liście książek do przeczytania. Blokował mnie tylko jeden, ale jakże istotny fakt- pozycja ta liczy grubo ponad siedemset stron. Z perspektywy czasu mogę tylko żałować zwlekania tak długo z lekturą. Według mnie to całkiem niezły thriller, który wyróżnia się na tle gatunku. Polecam!
Stał kiedyś na czele wydziału wewnętrznego amerykańskiego wywiadu. W pewnym momencie postanowił na dobre zniknąć z rządowych radarów. Pozostawił po sobie tylko jedną pamiątkę – napisany pod fałszywym nazwiskiem podręcznik dla agentów, w którym podzielił się swoim zawodowym doświadczeniem. Tak się składa, że jego genialna książka posłużyła mordercy w zaplanowaniu zbrodni...
więcej Pokaż mimo to