-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2024-05-30
2024-02-08
2023-08-09
2023-06-17
Rodzina Harringtonów nigdy nie zapomni tego, co wydarzyło się latem 1971 roku w posiadłości Foxcote Manor. Rita miała być tylko zwykłą opiekunką dla dzieci, nie podejrzewała, jaka olbrzymia odpowiedzialność będzie na niej ciążyć. Jeannie po śmierci swojego nowo narodzonego dziecka nie była w stanie zajmować się Herą i Teddym. Kwestie związane z opieką nad dziećmi Harringtonów niepodziewanie spadły na Ritę, która miała na głowie pewne trudne zadanie. Nie był to koniec zmartwień kobiety- jej pracodawca zażądał od niej pod groźbą zwolnienia, aby raportowała mu wszystkie poczynania Pani Harrington. A już i tak skomplikowaną sytuację w Foxcote Manor pogorszyło niespodziewane leśne znalezisko. Przeszłość wiąże się z teraźniejszością, w trakcie wycieczki z Annie Rita ulega nieszczęśliwemu wypadkowi i zapada w śpiączkę. Czy Sylvie uda się odkryć skrzętnie skrywaną przed światem tajemnicę swojej matki?
Długo czekałam na książkę, która idealnie połączy zgrabnie skrojoną obyczajową fabułę z elementami elektryzującej intrygi, aż w końcu się doczekałam. Historia rodziny Harringtonów to wielowymiarowa opowieść o skrzętnie skrywanych namiętnościach pomieszanych z makabryczną tajemnicą. Taka rozbudowana intryga mrozi krew w żyłach i niepokoi praktycznie na każdym kroku. Rita swoją pracą i podejściem do dzieci, stara się zneutralizować negatywne emocje w Foxcote Manor, które są codziennością w domu Harringtonów. Eve Chase zgrabnie połączyła przeszłość z teraźniejszością, żonglując całą paletą emocji bohaterów. Błędy popełnione w 1971 roku mają przełożenie na to, co dzieje się teraz u Sylvie. Zafascynowało mnie, jak z pozoru sprzeczne elementy układają się w zgrabną, bardzo spójną całość. Nie jest to taka zwykła obyczajówka, to raczej rozbudowana opowieść o ludzkim życiu, w którym nie brakuje namiętności i tragedii, do której doprowadziły złe decyzje. Przyjemnie było obserwować ludzkie perypetie, które nie odbiegają od tego, co realnie może mieć miejsce.
Rita okazała się bardzo pozytywną postacią i zaimponowała mi swoją postawą. Niby niewykształcona, ale bardzo mądra i rozsądna, miała całkiem ciekawą osobowość. Niepozorna opiekunka do dzieci miała do podjęcia szereg ekstremalnie trudnych decyzji i wyszła z tej sytuacji obronną ręką. Hart ducha i skromność, to elementy, które wyróżniały ją na tle innych postaci. Jeannie irytowała mnie swoją infantylnością i oderwaniem od rzeczywistości, z Donem tworzyli duet makabrycznie nieszczęśliwych ludzi. Hera jak na małą dziewczynkę, miała w sobie coś niepokojącego. Poczynania Sylvie również przyjemnie się śledziło, mimo serii nieprzyjemnych przeżyć, bohaterka dała radę odkryć podróż w głąb siebie. Elementy kryminalne było mimochodem wplatane do fabuły, aż w pewnym momencie stanowiły jej zasadniczy trzon. Strzałem w dziesiątkę był wybór narracji pierwszoosobowej i oddanie głosu głównym bohaterkom, ten zabieg podbił realizm tej historii. Każda perspektywa wnosiła coś nowego i kluczowego dla całości. W końcówce nie zabrakło nagłych zwrotów akcji, które przyprawiły mnie o szybsze bicie serca. W finale Eve Chase postawiła kropkę nad i- idealnie podsumowała całość, w pełni usatysfakcjonowała mnie jako czytelnika swoimi pomysłami.
Szklany dom jest potwierdzeniem, że powieści obyczajowe można zgrabnie połączyć z kryminalnymi elementami. Historię Harringtonów śledziłam z wypiekami na policzkach i nie ukrywam, że mam ochotę na więcej. Książkę polecam zarówno fanom powieści obyczajowych, jak i miłośnikom historii z mrocznymi rodzinnymi sekretami w tle.
Rodzina Harringtonów nigdy nie zapomni tego, co wydarzyło się latem 1971 roku w posiadłości Foxcote Manor. Rita miała być tylko zwykłą opiekunką dla dzieci, nie podejrzewała, jaka olbrzymia odpowiedzialność będzie na niej ciążyć. Jeannie po śmierci swojego nowo narodzonego dziecka nie była w stanie zajmować się Herą i Teddym. Kwestie związane z opieką nad dziećmi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dostała ostatnią szansę na uratowanie swojej solowej kariery. Jemu to nie było na rękę i od początku był przeciwny jej kandydaturze, niestety został przegłosowany. Nie przewidział tylko, że ta dziewczyna może tak na intensywnie niego oddziaływać i to w tej chwili jego największa bolączka… Problem w tym, że liczą się zyski ze sprzedaż płyty, więc należy odpowiednio podkręcić plotki. Malia ma mętlik w głowie, czuje się źle w sytuacji, gdy musi udawać dziewczynę swojego przyjaciela. Agent wpędził dziewczynę w niezłe bagno, z którego trudno będzie jej się wyplątać. Alvarowi ten udawany związek również ten związek nie jest na rękę. Czy prawdziwa namiętność wygra w starciu ze zdrowym rozsądkiem?
Standardowo zacznę od stwierdzenia, że na romansach się nie znam. Twórczości Agaty Sobczak nie znam, ale wydaje mi się, że warto ją poznać- W Rytmie nienawiści to całkiem niezła książka. Historia może jest prosta i do bólu przewidywalna- tak to już bywa z romansami. Najważniejsze, że nie brakuje w niej ekscytujących momentów, które przyprawiły mnie o szybsze bicie serca. Książkę czytałam z nieskrywaną przyjemnością, przekonał mnie zarówno pomysł na wątek przewodni, jak i dość niezobowiązujący styl autorki. Było słodko, ale nie zabrakło również szczypty pieprzu, który podkręcił gorącą atmosferę. Przedstawiona historia może i była prosta, ale miała w sobie wiele magii. Główna bohaterka nie brakowało uroku osobistego, to postać z gatunku tych, których nie da się nie polubić. Alvaro miał swoje za uszami, ale nieźle wybrnął z powierzonej mu roli, może nie był wzorcowym kochankiem, ale dodał tej historii solidnej dawki pikanterii.
Spodobał mi się kierunek, jaki obrała autorka. W tej książce nie uświadczycie przypadkowości, wszystko zostało w pełni przemyślane- poczynając od rozbudowanej psychologii postaci, wątków miłosnych, na scenach seksu kończąc. Elementy, które dla jednych są banalne, dla mnie były czarujące, bo pokazały przewrotność uczuć i ogromną moc uczuć, z którymi nie należy igrać. Podkreślę raz jeszcze, że nie jestem obeznana w romansach, ale ten jest według mnie kompletny. Nie zabrakło zarówno ekscytujących momentów, jak i serii wzruszających epizodów, to była prawdziwa emocjonalna petarda. Językowo książka trzyma całkiem niezły poziom, fabuła prowadzona jest lekko, a autorka ewidentnie czuje klimat zdarzeń, które opisuje i to się ceni! Jestem usatysfakcjonowana, bo trafiłam na kolejną niezłą pisarkę, której mogę w pełni zaufać. Otrzymałam sporą dawkę wyrafinowanego erotyzmu, a w scenach seksu obyło się bez wulgarności, która mnie odpycha. Uwielbiam zmysłowość w takiej nieprzekombinowanej i autentycznej formie.
W rytmie nienawiści to świetny romans ze wciągającą, a do tego dobrze przemyślaną fabułą. Lubię takie odważne i nieszablonowe propozycje, które rozpalają zmysły i dają nadzieję, że prawdziwa miłość istnieje. Książka z pewnością spodoba się miłośniczkom ekscytujących miłosnych historii ze szczyptą mroku w tle. Polecam!
Dostała ostatnią szansę na uratowanie swojej solowej kariery. Jemu to nie było na rękę i od początku był przeciwny jej kandydaturze, niestety został przegłosowany. Nie przewidział tylko, że ta dziewczyna może tak na intensywnie niego oddziaływać i to w tej chwili jego największa bolączka… Problem w tym, że liczą się zyski ze sprzedaż płyty, więc należy odpowiednio podkręcić...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ona już nieraz sparzyła się już w miłości. On chciałby kogoś poznać, ale jest bardzo skryty. Eliza została sama w swoim ogromnym mieszkaniu i w sumie całkiem dobrze się z tym czuje, gdyby nie tajemnicze włamanie. Sprawę tajemniczego wtargnięcia zamierza rozwikłać komisarz Jacek Granicki. Policjant wprowadza się do Elizy, a jej jest na rękę, że zamieszka z zabójczo przystojnym mężczyzną. Problem w tym, że para nie do końca się ze sobą dogaduje, ale jak wiadomo, kto się czubi, ten się lubi. Czy uda im się wspólnie rozwiązać tajemniczą łamigłówkę?
Agnieszka Lingas- Łoniewska miło mnie zaskoczyła, ta seria trafia dokładnie w mój gust. Obiad z Bondem utrzymany jest w podobnym klimacie, jak w Kolacji z Tiffanym, książka jest lekka i niezobowiązująca, a do tego nie zabrakło w niej wyśmienitego humoru zmieszanego z nutką najprawdziwszej namiętności. Bohaterowie stanowią cały przekrój osobowości, najbardziej polubiłam Jacka i Elizę, ten duet świetnie wyszedł autorce. Między parą dosłownie iskrzy i zostali świetnie dobrani, ona inteligenta z ciętym językiem, on bystry i nieustępliwy. Fabuła skupia się wokół afery z tajemniczym włamaniem, które najpewniej ma drugie dno. Agnieszka Lingas-Łoniewska perfekcyjnie radzi sobie zarówno w wątkach kryminalnych, którym towarzyszy sporo napięcia, jak i romantycznych, które przyprawiły mnie o szybsze bicie serca. Dzieje się sporo, a kolejne wydarzenia trudno jednoznacznie ocenić, nie da się przewidzieć, co zdarzy się za chwilę, co jest niekwestionowanym atutem tej pozycji.
Agnieszka Lingas- Łoniewska perfekcyjnie operuje słowem pisanym, potrafi wykreować zarówno miłosny klimat, jak i mocne sceny akcji. Jej powieść wciąga praktycznie od pierwszej strony. Obiad z Bondem to świetnie skonstruowana historia z wartościowym przesłaniem, autorka uczy doceniać nawet małe rzeczy. Słodka i romantyczna, ale w żadnym razie nieprzesłodzona historia, w której magia łączy się z elektryzującym erotycznym napięciem. Czarne charaktery okazały się trochę niezdarne, ale ten zabieg również miał swój urok. Elizce i Jackowi bardzo kibicowałam i dalszy rozwój ich znajomości był dla mnie bardzo satysfakcjonujący, Agnieszka Lingas- Łoniewska, jak nikt inny potrafi namieszać w życiu swoich bohaterów z korzyścią dla nich samych i dla całego scenariusza. Końcówka była mocna i bardzo niejednoznaczna, spory ładunek emocjonalny został zostawiony na sam finał, takie akcje uwielbiam.
Nie jestem miłośniczką literatury obyczajowej, ale książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej uwielbiam i to nigdy się nie zmieni. Obiad z Bondem to kolejna bardzo udana literacka propozycja, w której autorka udowodniła, że można połączyć płomienny romans z kryminałem w perfekcyjnych proporcjach, dorzucając szczyptę ironii i wysublimowanego czarnego humoru. Książkę polecam miłośniczkom niekonwencjonalnych powieści obyczajowych, które docenią inwencję twórczą Agnieszki Lingas- Łoniewskiej.
Ona już nieraz sparzyła się już w miłości. On chciałby kogoś poznać, ale jest bardzo skryty. Eliza została sama w swoim ogromnym mieszkaniu i w sumie całkiem dobrze się z tym czuje, gdyby nie tajemnicze włamanie. Sprawę tajemniczego wtargnięcia zamierza rozwikłać komisarz Jacek Granicki. Policjant wprowadza się do Elizy, a jej jest na rękę, że zamieszka z zabójczo...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Życie Julii Kwiatkowskiej sypie się niczym domek z kart- zdradził ją facet, na domiar złego niespodziewanie została zwolniona z pracy. Równie nieoczekiwanie dziewczyna dowiaduje się, że odziedziczyła po zmarłej ciotce urokliwy domek w górskiej miejscowości u stóp Karkonoszy. Przyzwyczajona do życia w wielkim mieście Julia postanawia szybko wyremontować i sprzedać nieruchomość. W pakiecie ze spadkiem otrzymała osobliwego sąsiada, o dość odpychającej osobowości. Jedno zdarzenie na zawsze złączy los dwójki nieznajomych, a Wysocki na długo pozostanie w sercu Julii. Sielanka nie trwa długo, gdy górskim miasteczkiem wstrząsa seria doniesień o znalezionych w okolicy szczątkach…
Niezawodna Aniela Wilk kolejny raz mile mnie zaskoczyła swoją pomysłowością i nieco niekonwencjonalnym podejściem do literatury obyczajowej. Autorka perfekcyjnie łączy erotyczno- romantyczne wątki z kryminalnymi smaczkami, także w książce każdy znajdzie coś dla siebie. Psychologia postaci trzyma wysoki poziom, osobowościowo bohaterowie intrygują i trudno ich rozgryźć, co bardzo mnie ucieszyło. Julia trochę pogubiła się po serii pechowych zrządzeń losu, musi złapać dystans do tego, co ją spotkało. Dziewczyna jest inteligentna, rezolutna i potrafi walczyć o swoje. Darek boi się zbliżyć do kobiety, która go pociąga, pod maską drania skrywa się ciekawy mężczyzna, który ma za sobą trudną przeszłość. Z takim facetem z przyjemnością poszłabym na randkę, pokochałam jego ironiczne podejście do życia i rzadko spotykaną w literaturze prawdziwą męskość. Czarne charaktery nie do końca mnie przekonały, ale nie od dziś wiadomo, że nie trawię troglodytów. Ogień i woda, przyjemnie było obserwować chemię między nimi. Od początku Aniela Wilk wprowadza aurę niepokoju, która towarzyszy historii praktycznie do samego końca.
Podobało mi się zestawienie subtelnego erotyzmu, seksualnego napięcia z przyprószonym mrokiem scenariuszem. Klimatyczne okazało się urokliwa górska okolica, w której rozgrywała się fabuła, idealnie pasowała do koncepcji autorki. Do gustu przypadła mi również ta charakterystyczna tajemniczość i niejednoznaczność opowieści, autorka trzymała mnie w niepewności praktycznie do samego końca, finał mile mnie zaskoczył serią niekonwencjonalnych elementów. Dialogi trzymały wysoki poziom i podkręcały tempo fabuły, Aniela Wilk wprawnie operuje słowem pisanym, co należy docenić. Autorka kolejny raz udowodniła mi, że nie boi się wyzwań, lubi łamać schematy, przez co skradła moje czytelnicze serce. Aniela Wilk kolejny raz pokazała mi, że jest utalentowaną i bardzo wszechstronną pisarką, z jednej brawurowej serii weszła w zupełnie inną konwencję. Właściwie nie mam się do czego przyczepić i nie ukrywam, że mam ochotę na więcej.
Eter to zgrabnie skrojona obyczajowa historia, której urok podbija seria kryminalnych wątków. Aniela Wilk lubi zaskakiwać i nie mogło być inaczej w przypadku tej książki, która jest wybuchowa i hipnotyzująca zarazem. Eter polecam zarówno miłośnikom podszytych romantyzmem historii, jak i fanom dopracowanych powieści kryminalnych.
Życie Julii Kwiatkowskiej sypie się niczym domek z kart- zdradził ją facet, na domiar złego niespodziewanie została zwolniona z pracy. Równie nieoczekiwanie dziewczyna dowiaduje się, że odziedziczyła po zmarłej ciotce urokliwy domek w górskiej miejscowości u stóp Karkonoszy. Przyzwyczajona do życia w wielkim mieście Julia postanawia szybko wyremontować i sprzedać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Są tacy autorzy, po których książki można sięgać w ciemno, Agnieszka Lingas- Łoniewska należy do tego zacnego grona. Zawsze otwarcie komunikowałam, że nie przepadam za obyczajówkami, ale jej książki uwielbiam. Dilerka emocji potrafi zaskoczyć, zaintrygować i zelektryzować jednocześnie, taki przekaz do mnie przemawia. Czy Molly powtórzy sukces poprzednich książek autorki?
Melania Tarczyńska straciła matkę, ojciec również szybko zniknął z jej życia, a normalność przerodziła się w tułaczkę po kolejnych rodzinach zastępczych. Robson- przyjaciel, brat powiernik- kiedyś obiecał, że zawsze będzie ją chronić, mimo upływu lat nadal dotrzymuje słowa. Molly jest niespokojnym duchem, kocha szybką jazdę, ryzyko, pomieszane z nutką szaleństwa, taka mieszanka nie zwiastuje niczego dobrego. Wiktor powziął sobie za cel odnalezienie przyjaciółki z dzieciństwa, chciał w końcu spłacić dług i wyznać przerażającą tajemnicę. Molly nie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia, ale w nim zakochuje się bez pamięci, zapominając o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. Pochodzą z zupełnie różnych światów, on jest wziętym biznesmenem, wiedzie zatrważająco nudny żywot, ona namiętnie łamie prawo i czerpie przyjemność z przekraczania granic. Czy wyjawienie mrocznej tajemnicy zniszczy ich związek?
Mogłabym długo rozpisywać się nad licznymi walorami tej pozycji, Agnieska Lingas Łoniewska kolejny raz stanęła na wysokości zadania oddając w ręce czytelnika nad wyraz intrygującą historię. Autorka pokazała nową wizję literatury obyczajowej, w której liczy się coś więcej niż tylko miłosną otoczka. Tytułowa Molly to postać, na którą od dawna czekałam, jest zadziorna, nieziemsko inteligentna, a do tego zniewalająco seksowna, przez co przyciąga męskie spojrzenia. Mimo młodego wieku nie stroni od ciętych ripost, wyrafinowanego czarnego humoru, a przy okazji dokładnie wie, jak posługiwać się najprawdziwszą ironią i sarkazmem. Nie jest to kolejne banalne love story, które skupia się na ckliwych momentach, przy okazji wyciskając łzy u co bardziej wrażliwych odbiorców. Molly to najprawdziwsza historia o uczuciu, które połączyło niezwykłych ludzi, którym o tej pory nie dane było zaznać prawdziwego szczęścia. Molly to krok w kierunku kryminalnej przygody, która porywa już od pierwszych stron, miłosna intryga jest ważna, ale z czasem schodzi na dalszy tor, żeby podkreślić wagę sensacyjnych smaczków, które budują tę niesamowitą atmosferę.
Czy można zmieszać Szybkich i wściekłych z klimatem klasycznej komedii romantycznej, która bawi i wzrusza zarazem, nie tworząc przy okazji przykrej dla oka groteski? Jak widać, można i ja ten pomysł kupuję, jest oryginalny, dynamiczny i nieziemsko przyciąga uwagę, przy okazji skutecznie podnosząc ciśnienie. Wiktor to taki dodatek do Molly, o ile ona jest rozważna, o tyle on jest romantyczny, ale nie traci przy tym męskości, a zyskuje niespotykaną wrażliwość. Postacie drugoplanowe, w tym pierwszoligowe zołzy, stanowią idealne dopełnienie dla głównych bohaterów. Z jednej strony mamy mściwe kobiety, z drugiej parę, która nie robi sobie nic z nieprzychylnych reakcji otoczenia. Robson początkowo mnie rozczarował, ale wraz z rozwojem fabuły okazał się bardzo wartościową postacią, przez co zyskał moją przychylność. Dynamika tej historii bardzo mi odpowiadała, lubię mieszankę ekstremalnej sensacji i niebanalnego romantyzmu, który ukazuje prawdziwą moc uczuć, bez niepotrzebnych banałów. Zakończenie swoją siłą rażenia nieco wytrąciło mnie z równowagi, długo wychodziłam z szoku i nie ukrywam, że mam ochotę na więcej.
Molly w pełni mnie usatysfakcjonowała, w zasadzie nie mam do czego się przyczepić, moje wymagania zostały spełnione. Książka łączy to, co najlepsze w romantycznych historiach z najprawdziwszą sensacją. Ten spodoba się zarówno wiernym fankom autorki, jak i czytelnikom poszukującym różnorodności wśród literatury obyczajowej. Polecam!
Są tacy autorzy, po których książki można sięgać w ciemno, Agnieszka Lingas- Łoniewska należy do tego zacnego grona. Zawsze otwarcie komunikowałam, że nie przepadam za obyczajówkami, ale jej książki uwielbiam. Dilerka emocji potrafi zaskoczyć, zaintrygować i zelektryzować jednocześnie, taki przekaz do mnie przemawia. Czy Molly powtórzy sukces poprzednich książek ...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-29
Carla Montero to hiszpańska pisarka, absolwentka prawa i zarządzania w biznesie, uwielbia pisać, dzisiaj dzieli się swoją pasją z czytelikami. Wiedeńska gra, debiut literacki autorki, uhonorowana została prestiżową nagrodą Circule de Lectores, Szmaragdowa tablica szybko uzyskała status bestsellera. Ogród kobiet to najnowsza propozycja pisarki, stanowiąca perfekcyjne połączanie literatury pięknej z czarną nutą kryminału. Czy Carli Montero oczarowała mnie swoją historią?
Gianna porządkuje rzeczy po śmierci ukochanej babci, okazuje się, że zmarła kobieta skrywała pewną mroczną tajemnicę. Z dnia na dzień życie ambitnej architektki wywróciło się do góry nogami, romans z przystojnym aktorem kończy się niechcianą ciążą. Gianna musi na spokojnie poukładać sobie wiele kwestii, związanych z jej najbliższą przyszłością, pewny awans w pracy staje pod znakiem zapytania. Kobieta pod wpływem impulsu decyduje się na podróż do Włoch w poszukiwaniu własnych korzeni, jeszcze nie wie, ile niespodzianek czeka na nią na miejscu. Życie Gianny niespodziewanie miesza się z historią tajemniczej Anice, równie młodej, jak i tajemniczej zielarki...
Rzadko sięgam po tego typu pozycje i to powinno się zmienić, Ogród kobiet to magiczna opowieść, która ukazuje prawdziwą moc płci pięknej. Mamy tutaj dwie historie miłosne, na swój sposób burzliwe i w pewnym sensie dramatyczne, niby diametralnie różne, ale mimo to bardzo podobne. Gianna jest świadomą siebie kobietą, która staje na emocjonalnym rozdrożu, musi szybko podjęć kluczowe dla jej dalszej egzystencji decyzje. Bohaterka karierę i rozwój osobisty stawia na pierwszym miejscu, sprawy rodzinne zawsze odkładała na dalszy plan. Tutaj pojawia się rewolucja w postaci ciąży, dzięki której poznaje prawdziwe oblicze swojego kochanka, który okazuje się egoistycznym draniem. Włochy stanowią przeciwwagę dla Hiszpanii, tam Gianna może pozwolić sobie na luz, może na spokojnie pomyśleć, a materiału do przemyśleń ma całkiem sporo. Anice jest całkowitym przeciwieństwem dla głównej bohaterki, jest delikatna, nieco eteryczna, a do tego bardzo emocjonalna. Współczesność przeplata się historia z początku dwudziestego wieku, nieznane sobie kobiety z dnia na dzień stają się sobie coraz bliższe. Jasność miesza się z mrokiem, ale to od bohaterek zależy, czy dadzą się pochłonąć przykrym doświadczeniom.
Obie historie wydają się lekkie i na swój sposób bezpretensjonalne, a mimo to mają prawdziwą głębie, która sprawia, że chciałam je zgłębiać. Polubiłam zarówno Anice, jak i Gianne, z zaznaczeniem, że druga pań osobowościowo była mi bliższa. Ten scenariusz chwyta za serce, jest szczery i bardzo prawdziwy, a momentami poraża realizmem, ukazując najmroczniejsze zakamarki ludzkiego umysłu. Historie obu pań stanowią całkiem niezły materiał do własnych przemyśleń, trudne dylematy moralne można przenieść na dzisiejsze realia. Carla Montero oprócz niebanalnej opowieści, pięknie oddała specyficzne dla obu epok tło społeczno- obyczajowe, które pomogło mi lepiej zrozumieć realia życia obu kobiet. Byłam ciekawa, jaki będzie finał obu historii, co będzie dalej z ciążą Gianny i dramatycznym położeniem Anice. Nie udało mi się przewidzieć dalszego rozwoju zdarzeń, w najmniej spodziewanych momentach scenariusz ekstremalnie się komplikował, pokazując prawdziwe kolory życia. O ile początkowo miałam pewne wątpliwości, to z każdą kolejną stroną byłam coraz bardziej przekonana, ta historia miała w sobie tę niepowtarzalną magię, która sprawia, że jest wyjątkowa.
Dałam się porwać tej historii i nie żałuję, ten scenariusz mnie oczarował. Carla Montero udowodniła, że życie nie jest czarno- białe i warto poczekać na prawdziwe szczęście, bo miłość może na nas czekać tuż za rogiem. Książka ma w sobie ten czar i romantyzm, przez co może spodobać się miłośniczkom niebanalnych powieści obyczajowych. Polecam!
Carla Montero to hiszpańska pisarka, absolwentka prawa i zarządzania w biznesie, uwielbia pisać, dzisiaj dzieli się swoją pasją z czytelikami. Wiedeńska gra, debiut literacki autorki, uhonorowana została prestiżową nagrodą Circule de Lectores, Szmaragdowa tablica szybko uzyskała status bestsellera. Ogród kobiet to najnowsza propozycja pisarki, stanowiąca perfekcyjne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Agnieszka Lingas-Łoniewska nie bez powodu okrzyknięta została Dilerką Emocji, pięknymi historiami miłosnymi chwyta za serce i pobudza zmysły. Pierwszą część Łatwopalnych przeczytałam jednym tchem, widząc w zaproponowanym scenariuszu ogromny potencjał, od razu zabrałam się za drugi tom. Czy autorce udało się kolejny raz mnie zauroczyć?
Monika długo nie mogła się pozbierać po niespodziewanym odejściu Jarka, ale teraz wie, że ma dla kogo żyć. Ciąża zmieniła jej perspektywę postrzegania rzeczywistości i pomogła przewartościować priorytety. On również dokonał życiowego bilansu, wiedząc, jak wiele krzywdy wyrządził ukochanej kobiecie, chcę jak najszybciej się zrehabilitować, podjął już nawet ku temu właściwe kroki. Dziecko to nowy rozdział w życiu, do którego należy się przygotować, dlatego Jarek zdecydował się na zakup domu i zajmuje się jego wykończeniem. Sylwia jest zrozpaczona po wyprowadzce męża, ale nie mogła zdzierżyć jego alkoholizmu, z którym nic nie robił. Postawiła na rewolucje, w której ona będzie na pierwszym miejscu, a pierwszym krokiem na drodze do odzyskania do szczęścia będzie rozwód. Sylwia planuje również mały remont, odświeżenie mieszkania, odmalowanie ścian i tak poznaje Berniego. Czy obie pary mają jeszcze szansę na prawdziwą miłość?
Agnieszka Lingas-Łoniewska uwielbia wikłać w swoich bohaterów w skomplikowane relacje, które na pierwszy rzut oka nie zwiastują niczego dobrego. Mocną końcówką pierwszego tomu postawiła kropkę nad i, kontynuując rewolucyjny model swojej historii. Postacie drugoplanowe dochodzą do głosu i mają szansę wykazać się w nowej miłosnej rozgrywce. Fabularnie druga część jest zbliżona do tego, co działo się w pierwszym tomie, ale mimo wszystko mniej jest w niej tego charakterystycznego dla trudnych życiowych momentów mroku. Nie jestem znawczynią gatunku, ale ta historia wciągnęła mnie bez reszty, nieraz przyprawiając o przyjemne palpitacje serca. Dodatkowe wątki były potrzebne i dodały fabule uroku, nadbudowywanie scenariusza u Agnieszki Lingas-Łoniewskiej zawsze wychodzi korzystnie i tworzy tą pozytywną emocjonalną aurę. Monika jest w ciąży i cierpi, nie ma ochoty na kolejne zmartwienia i nie da już więcej się zranić. Bohaterka przeszła transformacje, z szarej myszki stała się świadomą kobietą, otwarcie komunikującą swoje potrzeby. Jarek również poszedł krok do przodu, uzmysłowił sobie, że traumatyczna przeszłość nie może wpływać na jego teraźniejszość, dlatego chcę odbudować relację z Moniką.
W ich miłości pojawia się wiele słodyczy, beztroska i nadzieja na lepsze jutro, co cieszy i jest bardzo przyjemne w odbiorze. Do głosu dopuszczona została również Sylwia, której życie z dnia na dzień się skomplikowała, a ona musi ujarzmić nową rzeczywistość. Bohaterka chcę być szczęśliwa i wie, że nigdy nie osiągnie tego stanu u boku męża alkoholika, który nie robi sobie nic ze swojej choroby. Na drodze Sylwii niespodziewanie pojawia się Berni, który mimo trudnej przeszłości, swoją osobą wniesie iskierkę szczęścia do jej życia. Przebudzenie czyta się dobrze i jest to historia z gatunku tych, co poprawiają nastrój i dają nadzieję, że prawdziwa miłość jest w stanie pokonać wszystkie przeciwności losu. Nie ma tu żadnych banałów, wydarzenia wydają się do bólu prawdziwe, przez co intensywnie oddziałują na psychikę potencjalnego odbiorcy. Agnieszka Lingas-Łoniewska tworzy coś prostego, ale swoim realizmem i ogromnym ładunkiem emocjonalnym przemawiającego do szerszego grona czytelników, nie są to znane z innych książek wklejki, tylko coś autentycznego. Tych historii nie da się czytać bezrefleksyjnie, one mocno na nas oddziałują, skłaniają do głębszych przemyśleń. Jak wspomniałam wcześniej, zmieniła się dynamika, a mrok został zastąpiony promieniami słońca, słabości zostały obnażone. Kryminalne epizody w syntetyczny sposób wyjaśniły niejasne sytuacje, dzięki nim ta historia stała się kompletna.
Agnieszka Lingas-Łoniewska w pełni zasługuje na tytuł Dilerki Emocji, Przebudzenie do kolejna historia, która trafia prosto w serce. Kontynuacje często bywają słabsze, od wyjściowej historii, co tutaj nie miało miejsca, ta opowieść od początku do końca była wyjątkowa i porażała autentyzmem. Przebudzenie polecam miłośnikom romantycznych historii z głębszym morałem oraz tym, którzy chcą poznać inne odcienie miłości.
Agnieszka Lingas-Łoniewska nie bez powodu okrzyknięta została Dilerką Emocji, pięknymi historiami miłosnymi chwyta za serce i pobudza zmysły. Pierwszą część Łatwopalnych przeczytałam jednym tchem, widząc w zaproponowanym scenariuszu ogromny potencjał, od razu zabrałam się za drugi tom. Czy autorce udało się kolejny raz mnie zauroczyć?
Monika długo nie mogła się pozbierać...
Miłość to trudne do opisania w kilku słowach uczucie, często spotyka nas w najmniej spodziewanych okolicznościach. Jedni na nią czekają, inni obawiają się, co przyniesie, ale każdy w cichości serca chciałby chociaż raz w życiu zakochać się naprawdę. Agnieszka Lingas-Łoniewska kolejny raz uwikłała swoich bohaterów w skomplikowany układ romantyczny. Czy uda im się ostatecznie ujarzmić tę miłość?
Monika jest polonistką w małym miasteczku pod Wałbrzychem, prowadzi do bólu poukładane życie, nie dając sobie szansy na chwilę beztroskiego szaleństwa. Jarek z zawodu jest lekarzem, ale porzucił swoją profesję, od czasu do czasu leczy, ale skupia się głównie na wykonywaniu zleceń malarskich. Mężczyzna, przyjmując kolejną ofertę pracy, postanowił skorzystać z oferty wynajmu pokoju u Pani Rudzkiej, matki Moniki. Losy pary poturbowanych emocjonalnie jednostek mają szansę złączyć się na zawsze. Jarek ma za sobą trudne doświadczenia, które na zawsze zmieniły jego życie, a ona nieudany związek, którego konsekwencje ciągną się latami. Czy uda im się ocalić tę miłość.
Tytuł idealnie oddaje treść książki, para głównych bohaterów ma za sobą skomplikowaną przeszłość i boli się sparzyć na nowym związku. Agnieszka Lingas-Łoniewska bazuje na prosty i w zasadzie sprawdzonym szablonie, on i ona spotkają się, ale coś stoi na drodze do ich uczucia. Perfekcyjnie został oddany małomiasteczkowy klimat, gdzie każdy każdego zna, a skoro nie ma anonimowości, to i o prywatności nie ma co mówić, skoro nic nie ukryje się przed złaknionymi taniej sensacji lokalnymi plotkarami. Monika jest zamkniętą w sobie osobą, została skrzywdzona przez ukochanego, który miał zostać jej mężem. Odrzucenie w najmniej spodziewanym momencie sprawiło, że na długo nie chciała się z nikim związać na poważnie. Jarek również skrywa bolesną przeszłość, pewien wypadek na zawsze odmienił jego życie, zmieniając szczęście z senny koszmar. W zasadzie ten duet całkiem nieźle tutaj się sprawdził, czyniąc tę opowieść na swój sposób emocjonalnie barwną. Łatwopalni nie są typowym słodkim romansem, mają w sobie tę głębię, ukazującą mroczne oblicze uczuć, które nie zawsze zmierzają we właściwym kierunku.
Historia została osadzona na prostym szablonie, który jest systematycznie nadbudowywany o kolejne burzliwe wydarzenia. Można by polemizować, czy ta wewnętrzna prostota jest wadą, czy może zaletą. Na pewno taki układ fabuły sprawdził się w przypadku tej książki, o ile pierwsza część książki poszła jak po maśle, to w drugiej pojawiły się perturbacje, które trochę napędzały coś na kształt akcji. O ile postać Jarka łatwo było zrozumieć, jego reakcje emocjonalnie były krystalicznie przejrzyste, o tyle Monika była dla mnie zagadką, którą chciałam odkrywać. Agnieszka Lingas-Łoniewska nie ułatwiła swoim bohaterom zadania, rzucając im kolejne kłody pod nogi, ale to już chyba taki standard w książkach tej autorki. Czyta się dobrze, fabuła w zasadzie płynie, a czytelnik wraz z nią, odkrywając emocjonujące losy pary kochanków. Nie jest to prosta lektura, skłania do refleksji, zatrzymania się i skupienia na tu i teraz, bo w pogoni za dobrobytem i udaną przyszłością, czasem zapominamy o teraźniejszości, która jest kluczowa dla naszego życia. Zakończenie na swój pokrętny sposób ścięło mnie z nóg i jestem bardzo ciekawa kontynuacji Łatwopalnych.
Książka z pewnością nie należy do klasycznych romansów, które czytamy na poprawę nastroju, ukazując mroczne zakamarki duszy ludzkiej. Agnieszka Lingas-Łoniewska kolejny raz zabiera nas w podróż, która ma nam uzmysłowić, że miłość do prostych uczuć nie należy, a do tego rządzi się swoimi prawami, których należy przestrzegać. Łatwopalnych polecam szczególnie miłośnikom literatury obyczajowej, jako odskocznię od klasyków gatunku.
Miłość to trudne do opisania w kilku słowach uczucie, często spotyka nas w najmniej spodziewanych okolicznościach. Jedni na nią czekają, inni obawiają się, co przyniesie, ale każdy w cichości serca chciałby chociaż raz w życiu zakochać się naprawdę. Agnieszka Lingas-Łoniewska kolejny raz uwikłała swoich bohaterów w skomplikowany układ romantyczny. Czy uda im się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Długo zwlekałam z zapoznaniem się z kontynuacją niejako kultowej Samotności w sieci, miłosnej opowieści, która poruszyła serca Polaków. Czytelnicy musieli długo czekać na dalszy ciąg porywającej historii, drugi tom ukazał się po 19 latach od premiery pierwszego. Trudno będzie mi porównać obie książki, Samotność w Sieci czytałam ponad 15 lat temu, miałam zupełnie inne przemyślenia i psychicznie byłam w zupełnie innym miejscu. Czy Koniec samotności wywarł na mnie równie mocne, jak i dobre wrażenie jak pierwszy tom serii?
Kuba i Nadia poznali się zupełnym przypadkiem, gdy młody student wykonywał zlecenie dla jednego z mazurskich klasztorów. Gdyby nie nowa technologia, kochankowie nigdy nie mieliby szansy na poznanie się. Związek Kuby i Nadii jest czymś diametralnie różnym, względem chłodnej relacji, jaka łączy rodziców chłopaka. Oni są w zupełnie w innym miejscu, niż zgorzkniali małżonkowie, z pasją poznają siebie na wzajem, a do tego są ciekawi otaczającego świata. Nadia spełnia się pracując, jako konserwatorka zabytków, poza odnawianiem przepięknych budowli wzięła sobie na cel zgłębienie przeszłości swojego chłopaka. Zarówno przeszłość Kuby, jak i jego matki skrywa mroczną tajemnicę.
Moim zdaniem błędem było poprowadzenie historii w tak niebezpiecznym kierunku, autor zapędził się w kozi róg, próbując przekształcić to co dobre, w coś jeszcze lepszego. Kupując egzemplarz Końca samotności czytelnik liczy na coś porównywalnego do kultowej Samotności w sieci i niestety srogo się rozczaruje, bo ta książka nie ma w sobie tej wyjątkowości i nostalgii. Kontynuacja historii kochanków skupiająca się na nowym pokoleniu bohaterów, ściśle związanym z postaciami z pierwszej części, nie ma w sobie tej niepowtarzalnej magii i miłosnej głębi, która oczarowała mnie lata temu. Książkę czyta się przyjemnie, ale zabrakło jej tego rozbudowanego tła psychologicznego, za które pokochałam Samotność w sieci. Koniec samotności może oczarować, ale tylko i wyłącznie wiernych wyznawców Janusza Leona Wiśniewskiego, którzy przymkną oko na mankamenty, które nie umkną mniej zaawansowanym w prozie autora czytelnikom. Otrzymałam wybuchową mieszankę, w której pojawiło się sporo niejasności, które w końcu wypadałoby wyjaśnić. Kuba nie jest świadomy faktu, że mężczyzna podający się za jego ojca, może nim wcale nie być. Chłopak jest postacią bardzo pozytywną, swoimi komentarzami dodaje tej historii odpowiedniego kolorytu i lekkości.Nadia jest całkowitym przeciwieństwem Kuby, traumatyczne przeżycia związane z tragiczną śmiercią jej ojca ukształtowały jej mocny charakter. Dziewczyna może i jest lekko eteryczna, ale w stosownych momentach potrafi postawić na swoim.
Między innymi jest ta charakterystyczna chemia, w tym uczuciu na próżno szukać jakichkolwiek przejawów fałszu. Historia sprzed lat stanowi inspiracje dla przeprowadzenia prywatnego śledztwa, a wspomniany wątek kryminalny ma swój niepowtarzalny urok, przyprawiając fabułę o wyjątkowo dynamiczne sensacyjne smaczki. Uczucie Jakuba i Nadii jest bliźniaczo podobne do tego, jakie połączyło jej matkę z poznanym przez Internet tajemniczym naukowcem, pytanie czy miłość zakończy się happy endem. Mam pewne zastrzeżenia do jakości tej opowieści, bo autor z premedytacją odcinał kupony od sukcesu Samotności w sieci. Z drugiej strony na książka jest satysfakcjonująca, emocjonalnie poruszająca i na swój niepowtarzalny sposób elektryzująca, co czyni ją lekturą kompletną. Miałam nieodparte wrażenie, że losy Nadii i Kuby zostały opisane lekko chaotycznie i nie do końca tak dokładnie, jak miało to miejsce w poprzednim tomie, pojawiło się kilka trudnych w odbiorze momentów, które skutecznie wybijały mnie z rytmu . Książkę czyta się wyśmienicie głównie ze względu na perfekcyjne umiejętności literackie autora, dzięki którym ta historia dosłownie płynie i mimo słabszych epizodów nie mogłam się od niej oderwać. Pisząc o tej książce należy również wspomnieć o genialnej interpretacji Filipa Kosiora, dzięki której ta opowieść stała się jeszcze bardziej wyjątkowa. Końcówka okazała się dla mnie sporym rozczarowaniem, takim niejako wyrwanym z kontekstu, liczyłam na porządne podsumowanie, którego niestety nie otrzymałam.
Koniec samotności okazał się przyjemną lekturą, ale nic poza tym. Historia szalonej miłości Kuby i Nadii mnie nie urzekła, a momentami byłam trochę znudzona tymi ckliwymi miłostkami. Możliwe, że książka trafi w gust wiernych fanów autora, ja niestety nie mogę jej z czystym sumieniem polecić.
Długo zwlekałam z zapoznaniem się z kontynuacją niejako kultowej Samotności w sieci, miłosnej opowieści, która poruszyła serca Polaków. Czytelnicy musieli długo czekać na dalszy ciąg porywającej historii, drugi tom ukazał się po 19 latach od premiery pierwszego. Trudno będzie mi porównać obie książki, Samotność w Sieci czytałam ponad 15 lat temu, miałam zupełnie inne...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jakoś przegapiłam trzeci tom Bezlitosnej siły, na całe szczęście nadrobiłam zaległości. Świat podziemnych walk MMA tym razem widziany z perspektywy Saurna. Kolejny raz wracam do klubu PantaRhei i zgranej grupy przyjaciół. Czy Saturn przyprawił mnie o szybsze bicie serca?
Konrad Klajzer przez lata zbierał od losu kolejne ciosy, ale wszystko wskazuje na to, że szczęście w końcu do niego wróciło. Dzięki przybranej siostrze i Kastorowi w końcu wyszedł na prostą, teraz skupia się na treningach i czekającej go walce. Inez również pozbierała się po serii traumatycznych wydarzeń, które na zawsze zmieniły ich życie, teraz spełnia się, pracując w fundacji FemiHelp. Dziewczyna ma za sobą ogromną tragedię, a pamiątką po koszmarze, jaki ją spotkał, są blizny na rękach, które skrzętnie skrywa przed oczami postronnych obserwatorów. Los sprawił, że drogi Inez i Saturna nagle się skrzyżowały, a na zainteresowanych czeka nie tylko płomienne uczucie. Demony przeszłości wróciły i nie pozwolą o sobie zapomnieć, prawda może zniszczyć tę miłość. Saturn ma na swoim koncie wiele pomyłek, ale tym razem zamierza walczyć do utraty tchu o swoje szczęście, a piękna Inez jest jego nieodłączną częścią. Czy pomimo przeciwności uda im się być razem?
Bezlitosna siła składa się z bliźniaczych historii, z której każda ma podobny, bardzo pozytywny wydźwięk. Saturn nie różni się wiele od swoich kolegów z paczki, ma nieźle wyrzeźbione ciało, mroczną przeszłość i kocha całym sercem. Inez jest lustrzanym odbiciem swojego chłopaka, wiele złego ją w życiu spotkało, ale odbudowała swoją rozsypaną osobowość, liczy się tu i teraz. Taka miłość już się zdarzyła, Kastor, Polluks i Mars coś o tym wiedzą. Na szczęście para głównych bohaterów idealnie do siebie pasuje i stanowi zgrany zespół. Agnieszka Lingas- Łoniewska kolejny raz do fabuły wplotła kwestie związane z przeciwdziałaniem przemocy wobec kobiet, co podnosi wartość książki. Mnie ta historia przekonała, była lekka i niepretensjonalna i na swój sposób prawdziwa, a do tego trafia prosto w serce. Autorka uwielbia mieszać w życiu osobistym swoich bohaterów i wychodzi jej to całkiem nieźle, a co najważniejsze z korzyścią dla książki. Czarne charaktery niestety tym razem nie dopisały i zamiast prawdziwych mrocznych i nieco makabrycznych osobowości otrzymałam klasycznych troglodytów, niemających za wiele do zaoferowania.
Poza wątkami romantycznymi i cały ty płomiennym uczuciem, potwierdzanym licznymi kontaktami cielesnymi, autorka zaserwowała również pełnowymiarową kryminalną intrygę. Sensacyjne elementy budują napięcie i stwarzają tę niepowtarzalną atmosferę, która sprawia, że cała seria jest taka unikatowa. Tempo jest wartkie, emocje intensywne, a pierwszoplanowa historia idealnie wpisuje się w ramy gatunkowe. Autorka mimochodem wspomina o wydarzeniach z poprzednich tomów, książkę śmiało można czytać w oderwaniu od serii. Mroczne akcenty mieszają się z nadzieją na lepsze jutro, fabuła ma słodko- gorzki wymiar, ale słodycz przebija się przez tragiczne akcenty. Książkę czyta się łatwo, napisana jest lekkim, bardzo plastycznym językiem, który umila lekturę. Finał może i był przewidywalny, ale towarzyszyły mu bardzo pozytywne fajerwerki. Sama powoli przekonuje się do tego typu pozycji, bo poza tą słodką otoczką, mają wiele wartościowych elementów do przekazania, podkreślając niekwestionowaną siłę drzemiącą w każdym człowieku.
Agnieszka Lingas- Łoniewska oddała w ręce czytelników kolejną, perfekcyjnie skrojoną historię. Miłość niejedno ma obliczę, ale warto dać jej szansę. Autorka zapewniła mi kolejny bardzo satysfakcjonujący emocjonalny rollercoaster, przyprószony perfekcyjnie skrojoną kryminalną intrygą. Książka z pewnością spodoba się miłośniczkom miłosnych historii z głębszym przekazem. Polecam!
Jakoś przegapiłam trzeci tom Bezlitosnej siły, na całe szczęście nadrobiłam zaległości. Świat podziemnych walk MMA tym razem widziany z perspektywy Saurna. Kolejny raz wracam do klubu PantaRhei i zgranej grupy przyjaciół. Czy Saturn przyprawił mnie o szybsze bicie serca?
Konrad Klajzer przez lata zbierał od losu kolejne ciosy, ale wszystko wskazuje na to, że szczęście w...
Pierwszy miesiąc roku mija mi pod znakiem thrillera, więc wieczory spędzam czytając kolejne lektury z dreszczykiem. Dość niespodziewanie otrzymałam propozycje zrecenzowania przedpremierowo najnowszej książki Agnieszki Lingas- Łoniewskiej, okrzykniętej przez czytelników dilerką emocji. Pozycja ma bardzo charakterystyczny tytuł, który przywodzi na myśl produkty znanej marki. Pisarkę miałam okazję poznać w kryminalnej odsłonie,ale tym razem musiałam zmierzyć się z komedią romantyczną przyprawioną wyszukanym czarnym humorem.
Jagoda Borówko to młoda, przebojowa kobieta, która lubi czerpać z życia garściami. Na co dzień pracuję w agencji kreatywnej, prowadząc kampanie reklamowe znanych marek. Spiesząc się na ślub przyjaciółki wdała się w utarczkę słowną z przystojnym nieznajomym, poszło o taksówkę. Jak się okazuje w niedalekiej przyszłości Jagoda będzie miała okazje spędzić upojny wieczór z nowo poznanym mężczyzną. Koszmar pamiętnej nocy wraca ze zdwojoną siłą, gdy tajemniczy seksowny facet zostaje przełożonym głównej bohaterki. Emocje dosłownie kipią w powietrzu i lada chwila wybuchną ze zdwojoną siłą. Tajemniczy mężczyzna, to Hugo Bosy- nieziemsko przystojny i szalenie ambitny młody przedsiębiorca, który potrafi idealnie rozkręcić każdy interes. Parę połączyła dziwna chemia, nie wiadomo tylko co będzie dalej i jaki będzie finał tej skomplikowanej historii.
Jagoda jest nieźle pokręconą laską, która nie do końca wie, jak po rozstaniu z chłopakiem poprowadzić swoje życie i poukładać sobie swoje osobiste sprawy. Brakuje jej kogoś bliskiego, z kim razem mogłaby przejść przez życie. Z dużą dozą ironii i sarkazmu humorystycznie komentuje swoje miłosne perypetie. Smutki zapija dobrym winem i konfiturą jagodową, najlepiej czuje się w towarzystwie swoich ekscentrycznych przyjaciół, na których wsparcie zawsze może liczyć, niezależnie od sytuacji. Spotkanie z Hugo odmienia ją, postanawia dać szanse tej miłości i postawić wszystko na jedną kartę. Mężczyzna jest tajemniczy, niedawno się rozwiódł z żoną, a po epizodzie zdrady trudno mu zaufać nowej kobiecie, postanawia jednak postawić wszystko na jedną kartę. Razem z Jagodą są niczym dwie połówki pomarańczy, świetnie się ze sobą synchronizują. Szykujcie się na niecodzienną komedię romantyczną z pewnym ponadczasowym przesłaniem.Stronię od miłosnych opowiastek, rzadko sięgam po literaturę obyczajową. Dla tej książki zrobiłam wyjątek i to był zdecydowanie bardzo dobry wybór.
Fabuła poprowadzona jest lekko, łatwo wczuć się w panującą w książce romantyczną aurę. Wątki miłosne zostały perfekcyjnie zestawione z humorystycznymi scenami, niejednokrotnie ociekającymi ironią i sarkazmem. Randka z Hugo Bosym ma charakter czysto rozrywkowy, a historia ze względu na ten cały pełen romantyzm, jest skierowana głównie do pań. Agnieszka Lingas- Łoniewska stworzyła niecodzienny mix, który nieźle mnie rozbawił. Scenariusz może i był nieco schematyczny, ale mimo to miał to coś, co wyróżniło go na tle innych powieści obyczajowych. Książka bawi i wzrusza, a do tego skłania do refleksji nad głębią i sensem relacji miłosnych. Obok tego tytułu trudno przejść obojętnie. Pisarka miała proste przesłanie i bardzo zgrabnie je wyartykułowała. Walorem tej pozycji jest narracja pierwszoosobowa, dzięki której możemy lepiej wczuć się w stany emocjonalne głównych bohaterów. Agnieszka Lingas- Łoniewska wie, że nie warto komplikować miłosnych historii, bo to właśnie prostota tak dobrze się sprzedaje i idealnie trafia do złaknionych emocji czytelniczek. Język jest przyjemny, dialogi dynamiczne, a sceneria iście bajkowa. Nic tylko czytać!
Bawiłam się świetnie i mam ochotę na więcej. Z pewnością w niedalekiej przyszłości zapoznam się z pozostałymi książkami pisarki. Jagoda Borówko miała w sobie coś wyjątkowego i śmiało mogę ją nazwać polską Bridget Jones. Już dawno nie miałam okazji smakować tak świetnie zbilansowanego koktajlu emocjonalnego. Polecam!
Pierwszy miesiąc roku mija mi pod znakiem thrillera, więc wieczory spędzam czytając kolejne lektury z dreszczykiem. Dość niespodziewanie otrzymałam propozycje zrecenzowania przedpremierowo najnowszej książki Agnieszki Lingas- Łoniewskiej, okrzykniętej przez czytelników dilerką emocji. Pozycja ma bardzo charakterystyczny tytuł, który przywodzi na myśl produkty znanej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nigdy nie ukrywałam, że za obyczajówkami nie przepadam, płomienne romanse przyprawione nutką erotyzmu, osadzone w bajkowej scenerii- to nie dla mnie. Agnieszka Lingas- Łoniewska odczarowała zły urok i pokazała mi nowy wymiar gatunku, w którym schematyzm jest pojęciem czysto abstrakcyjnym, a uczucia nabierają nowych, żywszych barw. Pierwszy tom Zakrętów losu mnie oczarował, w drugim zauroczenie przeszło w literacką miłość, a przy trzecim głębokie uczucie trwało nadal.
"Wszystko, co robimy w życiu, ma swoje odbicie gdzieś indziej. Wpływa na życie innych ludzi i nasze własne także. (...)"
Już z tytułu możemy się domyślić, że ta część serii poświęcona została w pełni postaci Lukasa. Mężczyzna rozpoczął nowy etap w życiu, żeni się, a niebawem zostanie również ojcem. Podczas wieczoru kawalerskiego, spędzonego wraz z młodszym bratem, postanawia odbyć podróż w przeszłość. Niewinna rozmowa przerodzi się w spowiedź, ale Lukas nie ma zamiaru otrzymać rozgrzeszenia. Poznajemy przystojnego, młodego licealistę, przyszłego studenta prawa, zakochanego w grze na saksofonie. Ostra wymiana zdań z ojcem na zawsze zmienia bieg wydarzeń, a Łukasz już nigdy nie będzie niewinnym nastolatkiem. Poznajemy Lukasa- młodego gangstera, członka zorganizowanej grupy przestępczej, który dzięki ambicji i determinacji osiąga szczyt w swoim fachu. Para się handlem środkami odurzającymi, ma jednak jedną zasadę- dzieciakom nie sprzedaje. Od tej reguły nie ma odstępstw, a jego ludzie dobrze wiedzą, jakie będą konsekwencje samowolki. Życie Lukasa obraca się o 180 stopni, gdy na jego drodze pojawia się pewna atrakcyjna blondynka. Poznajemy historię romantycznego uczucia, które zakończyło się dotkliwym bólem dla obojga kochanków...
"Życie pozbawione miłości jest nic niewarte. (...)"
Kończąc trzecią część mój organizm przeszedł w stan nieprzyjemnej hibernacji, żałowałam, że muszę na chwilę rozstać się z ulubionymi bohaterami. Agnieszka Lingas- Łoniewska stworzyła piękną historię o uczuciu i walce z przeciwnościami losu, gdzie brawura i sensacja weszły na zupełnie nowy poziom. Rozpoczynając swoją przygodę z rodziną Borowskich, nie podejrzewałam, że ten scenariusz jest w stanie aż do tego stopnia mnie wciągnąć. Poplątane losy dwójki braci oczarowały mnie swoim niepowtarzalnym kolorytem, a mój organizm niejako od tej historii się uzależnił, bo z każdą kolejną stroną miałam ochotę na więcej. Trzecia odsłona przygód braci Borowskich ma bardzo osobisty wymiar, wchodzimy w głąb psychiki bohaterów, poznając ich najmroczniejsze sekrety, od lat skrzętnie skrywane przed światem zewnętrznym. Miałam okazję w końcu w pełni zrozumieć historię miłości Gosi i Łukasza. Czytelnik powoli przechodzi przez kolejne etapy życia głównego bohatera, śledząc z boku jego szemrane interesy oraz miłosne podboje. W tej części żar został stłumiony, na rzecz głębszych uczuć, przyprawionych szczyptą nostalgii. Pozorny spokój oczywiście nie ma nic wspólnego z nudą, bo mimo, że mniej się dzieje, to nadal da się wyczuć ten elektryzujący, sensacyjny klimat. Historia Lukasa jest idealnym dopełnieniem dwóch pozostałych tomów i niejako pozwala nam zrozumieć wiele z pozoru popapranych wyborów głównego bohatera.
"Bo za winy trzeba płacić. Błędy naprawiać. Złe postępki zamienić na dobre... (...)"
W trakcie lektury może się pojawić zarzut, że ta część jest odbijaniem kuponów od wcześniejszego sukcesu autorki, a wspomniana spowiedź jest nudna i przegadana. Nic bardziej mylnego! W mojej ocenie to osobna historia i świetne uzupełnienie informacji dla wszystkich miłośników bestsellerowej serii. Agnieszka Lingas- Łoniewska świetnie zobrazowała sam proces powracania Lukasa na właściwą ścieżkę. Stykamy się z dylematami o charakterze moralnymi i licznymi konfliktami natury psychicznej. Świetnie została oddana cała paleta uczuć, towarzysząca walce z demonami przeszłości. Lukas z jednej strony pogodził się już z własnym losem, jest gotowy na nowy etap, ale ma jednak coś do powiedzenia. On chce to w końcu z siebie wyrzucić, niektóre historie od lat ciążą mu na sumieniu. I to jest całkiem naturalny mechanizm. Psychologia postaci w poprzednich tomach była na wysokim poziomie, w przypadku trzeciego śmiało mogę napisać, że doszła do poziomu sztuki. Tym razem nikt nie ma walki z przeciwnościami losu, ale na podstawie historii Łukasza znowu możemy wyciągnąć kilka wartościowych wniosków na przyszłość. Zastosowany język był zdecydowanie bardziej plastyczny względem poprzednich dwóch tomów, ku mojej uciesze pojawiło się znacznie miej wulgaryzmów. Historia Lukasa jest świetnym dopełnieniem cyklu i idealnym dowodem na to, że miłość zawsze zwycięża. Książka z pewnością spodoba się fanom autorki, skierowana jest głównie do miłośników obyczajówek, ale odnajdzie się w niej również znawca sensacyjnych klimatów.
Nie jest to ostatni tom serii, ale moim zdaniem jest kluczowy z punktu widzenia całej historii. Wiele kwestii zostało w końcu poruszonych, co pozwoliło lepiej zrozumieć fabułę i w pełni wczuć się w stany emocjonalne głównych bohaterów. Mój zachwyt trwa nadal i już nie mogę doczekać się momentu, kiedy zasiądę do lektury czwartego tomu. Polecam!
Nigdy nie ukrywałam, że za obyczajówkami nie przepadam, płomienne romanse przyprawione nutką erotyzmu, osadzone w bajkowej scenerii- to nie dla mnie. Agnieszka Lingas- Łoniewska odczarowała zły urok i pokazała mi nowy wymiar gatunku, w którym schematyzm jest pojęciem czysto abstrakcyjnym, a uczucia nabierają nowych, żywszych barw. Pierwszy tom Zakrętów losu mnie oczarował,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Braterstwo krwi to drugi tom bestsellerowej serii Zakręty losu autorstwa wrocławskiej pisarki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, nazwanej przez swoich czytelników dilerką emocji. Już pierwszy tom sensacyjno- obyczajowej trylogii przyprawił mnie o niezły zawrót głowy, więc oczywistym jest, że nie mogłam odpuścić sobie lektury kolejnych części cyklu. W tej odsłonie przygód braci Borowskich na pierwszy plan wysuwa się postać Lukasa i to jemu autorka poświęca większość swojej uwagi i to od jego dalszych wyborów zależeć będzie los całej rodziny. W trakcie lektury jedno jest pewne- Agnieszka Lingas-Łoniewska nie raz przyprawi nas o szybsze bicie serca!
Minęły trzy lata od tragicznych wydarzeń wieńczących pierwszy tom. Kasia zmieniła aplikacje i razem z Krzysztofem prowadzą świetnie prosperującą kancelarie adwokacką, do szczęścia brakuje im tylko upragnionego dziecka. Sielankę przerywa dziwny telefon... Kancelaria ma przejąć obsługę prawną pewnej firmy, którą jest tylko legalną przykrywką dla zorganizowanej grupy przestępczej. Krzysztof jest zdruzgotany, że dał się w plątać w kolejny szemrany układ. Łukasz po otrzymaniu statusu świadka koronnego wywieziony zostaje na Mazury, gdzie wiedzie z pozoru bardzo proste życie. Wykonuje nieskomplikowaną, źle opłacaną pracę, a wieczory umila sobie towarzystwem przypadkowo napotkanych kobiet. Wie, że już nigdy nie będzie mógł się skontaktować z rodziną, co doprowadza go do rozpaczy. Wtem jego życie obraca się o 180 stopni, gdy otrzymuje od pewnego oficera operacyjnego propozycje nie do odrzucenia. Lukas ma pomóc policji w rozbiciu kolejnej zorganizowanej grupy przestępczej w zamian za odzyskanie dawnego życia. Przybiera nową tożsamość, od tej pory będzie Markusem, właścicielem dobrze prosperującego nocnego klubu, który bardzo chętnie robi interesy z przestępczym półświatkiem. Lukas dostał ostatnią szansę na odkupienie- przy okazji nowej roli może pomóc maltretowanej przez męża Magdalenie...
O ile pierwsza część była tylko lekko sensacyjna, to drugi tom poraził emocjonalnym dreszczem. W sumie na całe szczęście, bo nie da się ukryć, że uwielbiam takie literackie propozycje. Pierwotnie myślałam, że autorka nieźle popłynęła z nagłą transformacją Łukasza, ale zapoznałam się z ustawą regulującą status świadka koronnego. Zostałam uświadomiona, że sytuacja nie wygląda tak kolorowo, jak pokazują to na filmach, ponieważ ochronę wraz ze zmianą tożsamości i miejsca zamieszkania stosuje się w tylko przypadku zagrożenia zdrowia i życia osoby objętej programem, oraz jej najbliższych. Tylko co ciekawe- kryterium wykluczającym jest kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, a jakby na to nie patrzeć tym właśnie parał się Lukas przez dobrych kilka lat. Przechodząc do fabuły- wątki kryminalne w mojej zostały całkiem nieźle rozwinięte, dzięki czemu możemy lepiej wgryźć się w fabułę i poczuć to przyjemne flow. No i oczywiście lepiej zrozumieć wcześniejsze działania skruszonego gangstera. Widać spory progres w psychologii postaci, która jest dużo szerzej rozbudowana, co mnie ogromnie ucieszyło, bo w końcu mogłam bliżej poznać swoich ulubionych bohaterów. Co ciekawe autorka co jakiś czas przywołuje wydarzenia poprzedniego tomu, przez co książkę można śmiało czytać w oderwaniu od serii.Co do samego pomysłu- z początku wydał mi się brawurowy i nieco podkoloryzowany, ale z każdą kolejną stroną stawał się coraz bardziej do przyjęcia. Agnieszka Lingas-Łoniewska w żadnym razie nie zaniedbała wątków stricte romantycznych i obyczajowych- kompensując nieco bardziej sensacyjny wymiar powieści postacią tajemniczej Magdaleny, która zawładnęła sercem i umysłem Lukasa.
Tym razem również były fajerwerki, ale już nie te miłosne, bo ta część trylogia zdecydowanie na porywach uczuć się nie skupia (a jeśli już to tylko troszeczkę).Pochwalić należy transfer ponadczasowych wartości- miłości, wierności odwagi. Pod względem językowym jakość powieści nieco spadła, ale wbrew pozorom fabuła nie straciła na płynności, a wcześniejszy dynamizm akcji został zachowany. Pojawiło się kilka dość niewinnych uproszczeń, a w samej książce nie brakuje nieprzyjemnych dla oka wulgaryzmów, które jak mniemam miały spełniać funkcję swego rodzaju stylizacji językowej. Mnie jednak taki zabiegi troszkę zelektryzowały i na swój sposób odstraszyły- lubię jak jest ostro, ale nie znoszę, jak jest wulgarnie. Już z pierwszej części można było wyciągnąć kilka sensownych wniosków dla siebie, w kolejnej odsłonie cyklu jest nawet lepiej, bo pojawiają się liczne morały, a autorka z powodzeniem skłania nas do myślenia. Bohaterowie muszą walczyć z przeciwnościami losu oraz własnymi ukrytymi żądzami, a my możemy tylko z boku obserwować proces dokonywania przez nich kolejnych życiowych wyborów. Dla kontrastu z zagubieniem maltretowanej Magdaleny otrzymujemy zdeterminowanego, żeby jej pomóc Łukasza. Cała fabula łączy się w zgrabną, a do tego spójną całość, co mnie osobiście bardzo ucieszyło. Ten tom będzie nie lada gratką zarówno dla miłośników powieści obyczajowych, jak i fanów bardziej sensacyjnych klimatów.
Kolejny raz otrzymałam o wiele więcej, niż pierwotnie oczekiwałam. Pierwszy tom mnie zachwycił, a po lekturze drugiego mój zachwyt trwa nadal. Teraz już wiem, dlaczego Agnieszka Lingas- Łoniewska została nazwana przez swoich czytelników dilerką emocji. Książka dosłownie ścina z nóg sporym ładunkiem emocjonalnym, z powodzeniem podnosząc ciśnienie krwi. Teraz śmiało mogę napisać, że Agnieszka Lingas- Łoniewska zalicza się do moich ulubionych autorek powieści nie tylko obyczajowych. Polecam!
Braterstwo krwi to drugi tom bestsellerowej serii Zakręty losu autorstwa wrocławskiej pisarki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, nazwanej przez swoich czytelników dilerką emocji. Już pierwszy tom sensacyjno- obyczajowej trylogii przyprawił mnie o niezły zawrót głowy, więc oczywistym jest, że nie mogłam odpuścić sobie lektury kolejnych części cyklu. W tej odsłonie przygód...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Muszę przyznać, że Agnieszka Lingas-Łoniewska coraz bardziej przekonuje mnie do swojej prozy, z każdą kolejną książką czuję tą niepowtarzalną literacją chemię. Jeszcze całkiem niedawno bawiłam się wyśmienicie w trakcie lektury Randki z Hugo Bosym, uwielbiam pisarkę właśnie w takiej romantycznej, ale nie przesłodzonej odsłonie, która pokazuje prawdziwe oblicze relacji damsko- męskich. Trylogia Zakręty losu jest tylko potwierdzeniem, że Agnieszka Lingas-Łoniewska jest zdecydowanie wszechstronną pisarką, która jak nikt inny potrafi perfekcyjnie połączyć wątki kryminalne z obyczajowymi.
"Niestety, życie nie jest takie proste, a los nie zawsze usłużnie spełnia marzenia ludzi, którzy chcą nim kierować. Los idzie swoją drogą i często wpada w ostry zakręt lecąc długą drogą w dół … (...)"
Kasia zmuszona zostaje do przeprowadzki do domu nowej żony swojego ojca, w pakiecie z nowym lokum otrzymuję przyszywaną siostrę. Obie panie nie przepadają za sobą, a do tego mają dość spory problem z dogadaniem się i w sumie z komunikacją w ogóle, a dla świętego spokoju robią wszystko, żeby unikać swojego towarzystwa. Problem pojawia się, gdy chłopak Małgosi dość niespodziewanie zakochuje się w Kaśce, przez co postanawia zerwać ze swoją obecną dziewczyną. Na domiar nieszczęść bratem Krzyśka jest znany w okolicy diler narkotykowy. Dziewczyny wchodzą na wojenną ścieżkę, każda broniąc jak lwica swojego stanowiska. Problem pojawia się w momencie, kiedy Małgosia postanawia znowu związać się z Łukaszem. Wtedy historia nabiera rumieńców, a w pewnym momencie obraca się o 180 stopni i nagle spektakularnie się kończy... Wtedy retrospekcje zastąpione zostają teraźniejszymi wydarzeniami, a drogi Krzysztofa i Kaśi ponownie się krzyżują w mało sprzyjających okolicznościach. Ona postanowiła stać na straży praworządności, piastując urząd prokuratora. On zdecydował się na łatwe rozwiązanie, w którym to broni typów spod ciemnej gwiazdy. Para jeszcze nie wie, że niebawem spotka się na sali sądowej przy okazji głośnego procesu przedstawicieli zorganizowanej grupy przestępczej.
"Bo Ty jesteś moim życiem,moim przeznaczeniem,moim pokręconym losem i nie wyobrażam sobie istnienia bez Ciebie.Bo kocham Cię bardziej niż cokolwiek na świecie i zawsze będę... Zawsze. (...)"
Trudno zakwalifikować tę książkę do jednego, konkretnego gatunku, bo łączy w sobie wiele literackich ujęć. Do tej pory nie wiedziałam, kryminał można tak zgrabnie połączyć z miłosną intrygą. Zarzucić tej książce można wiele- lekki chaos, niezdecydowanie, pewną szablonowość. Ale w żadnym razie nie można napisać, że to zła pozycja, bo takie stwierdzenie byłoby wierutnym kłamstwem. Ja, czytelnik mający stosunek arcy ambiwalentny do szeroko pojętych powieści obyczajowych, wpadłam jak śliwka w kompot. Zaproponowana przez Agnieszkę Lingas-Łoniewską emocjonująca mieszanka połączona z kryminalną nutką pochłonęła mnie bez reszty. Rozpoczynając lekturę wiedziałam, że już się od niej nie oderwę, dałam się porwać w wir fascynujących wydarzeń. Cała ta opowieść była dość niejednoznaczna, nie spotkałam żadnych zero- jedynkowych rozwiązań, byłam mile zaskoczona pomysłowością autorki. Cieszę się, że w przypadku tej książki nie została zastosowana przeplatanka retrospekcji z wydarzeniami teraźniejszymi, bo takie rozwiązanie z pewnością zaburzyłoby odbiór całej tej historii.
"Najgorsza kara, jaką może dostać człowiek. Życie z dala od bliskich i codzienna walka z demonami przeszłości. (...)"
Akcja rozgrywa się powoli, więc czytelnik może na spokojnie oswoić się z kolejnymi wprowadzanymi postaciami. Ten konkretny scenariusz ma w sobie tę lekkość charakterystyczną dla powieści obyczajowych, ale również zawiera ten charakterystyczny dla kryminałów pazur i niejednoznaczność. Agnieszka Lingas-Łoniewska pokazała, że stać ją na wiele i może stworzyć coś własnego, ostrego i delikatnego zarazem, a co najważniejsze niepowtarzalnego. W tej książce nie napotkamy znanych schematów i irytujących powtórzeń, znanych z innych tego typu propozycji wydawniczych. Agnieszka Lingas-Łoniewska serwuje nam wysublimowany emocjonalny koktajl, który potrafi na dłuższą chwile podnieść każdemu czytelnikowi ciśnienie krwi. Z jednej strony jest poważnie, a z drugiej dość niezobowiązująco i mi bardzo odpowiada taki miks. W jednym miejscu możemy zetknąć się z bajkową historią miłosną oraz brutalnością działań zorganizowanej grupy przestępczej. Każde kolejne wydarzenie tylko pobudza wyobraźnię, przyprawiając czytelnika o niezły zawrót głowy. W mojej ocenie w tej książce każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie od preferencji literackich. Zaskakująco łatwo udało mi się polubić bohaterów, wszystkich bez wyjątku. Psychologia postaci to główny atut tej pozycji, bo każdy bohater jest taki jakoś ludzki, a do tego na swójj sposób wyrazisty i niepowtarzalny.
Kończąc pierwszy tom już nie mogłam doczekać się lektury drugiego i sądzę, że to będzie najlepsza rekomendacja tej konkretnej pozycji. Czułam się wstrząśnięta, ale niezmieszana i poczułam z tym scenariuszem to charakterystyczne flow. Intrygujący pomysł na fabułę został perfekcyjne wcielony w życie. Coś czuję, że Agnieszka Lingas-Łoniewska właśnie wkroczyła do grona moich ulubionych pisarzy. Polecam!
Muszę przyznać, że Agnieszka Lingas-Łoniewska coraz bardziej przekonuje mnie do swojej prozy, z każdą kolejną książką czuję tą niepowtarzalną literacją chemię. Jeszcze całkiem niedawno bawiłam się wyśmienicie w trakcie lektury Randki z Hugo Bosym, uwielbiam pisarkę właśnie w takiej romantycznej, ale nie przesłodzonej odsłonie, która pokazuje prawdziwe oblicze relacji ...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Sadie była święcie przekonana, że w końcu dostanie równie zasłużony, jak i upragniony awans. Niestety stało się inaczej, szef wolał dać tę posadę facetowi swojej córki. Puściły jej nerwy, powiedziała o dwa słowa za dużo i w taki oto sposób zakończyła się jej kariera w dziale wielkich finansów. Problemy zaczęły się piętrzyć, nie stać jej już nawet na mieszkanie, musi poszukać jakiejś klitki, w której upcha swoje rzeczy. Jeden wieczór zakrapiany solidną dawką alkoholu zakończył się wielką wtopą. Była przekonana, że idzie na gorącą randkę z seksownym przystojniakiem. Na miejscu czekał na nią mrukliwy nerd zadający milion przedziwnych pytań. Ona szukała faceta na jedną noc, on chciał znaleźć współlokatorkę. Nieoczekiwanie Sadie zgadza się przyjąć propozycję Jack’a i przeprowadza się do jego ogromnego domu. Jeszcze nie wie, że ta spontaniczna decyzja na zawsze odmieni jej życie…
Umowa na miłość była dość spontanicznym wyborem, romanse to nie do końca moja bajka. Zaczęło się od serii niefortunnych dla głównej bohaterki zdarzeń, które były punktem zwrotnym do tego, co nastąpi później. Muszę przyznać, że wstęp był nieziemsko ekscytujący, lubię czarny humor w takim lekkim, kobiecym wydaniu. Dalsza część książki nie była już dla mnie tak oczywista, nie miałam pojęcia, w jakim kierunku zmierza fabuła i trochę obawiałam się przedwczesnej klapy. Autorce długo zajęło przejście do sedna, co nie do końca mi się spodobało. Plusem tej książki jest magiczna otoczka ukazująca najważniejsze wartości w życiu człowieka. Główni bohaterowie to dwie poharatane przez życie duszyczki, które boją się pokazać światu swoją prawdziwą twarz. Doceniam stronę psychologiczną fabuły i niebanalne podejście do tematu wyniesionych z domu przekonań, które niekorzystnie oddziałują na dalsze życie. Wewnętrzny głos Sadie, zamiast dodawać otuchy i motywować do działania, skutecznie wbijał ją w ziemię. Jack z jednej strony mnie zaskoczył swoimi wyznaniami, ale summa summarum był postacią nazbyt przesłodzoną. Jak wszystkim, wiadomo traumatyczne wydarzenia potrafią zarówno dzielić, jak i jednoczyć, a najlepszych przyjaciół poznaje się w biedzie. O człowieku świadczą jego czyny, a nie bogata wizualna otoczka. Falon Ballard w nieco pokrętny sposób starała się pokazać kryzys tożsamości, z którego można wyjść z małą pomocą przyjaznych dusz.
Nie jest to klasyczny romans, w którym kipi od miłosnych uniesień, a raczej historia transformacji osobowościowej dwojga ludzi. Sadie została z niczym i musi wyznaczyć nową ścieżkę, Jack również chce w końcu coś zmienić w swoim życiu. W tej opowieści nie chodzi tylko o nowy biznes, marzenia i wzniosłe plany. Nie jest to ckliwa opowiastka o miłości dwojga kochanków, autorce zdecydowanie chodziło o głębszy przekaz. Jak wyszło? Z jednej strony książkę czytało się dobrze, ale fabuła nie do końca mnie usatysfakcjonowała. Lubię, jak autor od razu przechodzi do rzeczy, tutaj musiałam długo czekać na rozwój akcji. Doceniam emocjonalny ładunek tej historii i te wszystkie wzniosłe metafory, ale jak dla mnie było tego trochę za wiele jak na jeden romans. Pomysł był świeży i na swój sposób zjawiskowy, wykonanie niestety poszło w zupełnie inną stronę. Książka niby lekka i niezobowiązująca, ale niesie ze sobą solidny ładunek emocjonalny, który nie każdy czytelnik jest w stanie udźwignąć. Wyjątkowo barwne postacie dodały tej historii wyrazistości. Całość się broni, ale autorka powinna trochę popracować nad tempem akcji. Zakończenie niby nieco przesłodzone, ale jednak na swój sposób magiczne.
Umowa na miłość nie ma nic wspólnego z klasycznym romansem, przez co nie wszystkim miłośnikom gatunku może przypaść do gustu. Plusem jest wiara w ponadczasowe wartości i wspieranie dobrych emocji, które czynią tę książkę wyjątkową. Zaproponowane przesłanie ma swój urok i ja kupuję tę magię. Lekkie pióro autorki sprawiło, że była to w gruncie rzeczy udana lektura.
Sadie była święcie przekonana, że w końcu dostanie równie zasłużony, jak i upragniony awans. Niestety stało się inaczej, szef wolał dać tę posadę facetowi swojej córki. Puściły jej nerwy, powiedziała o dwa słowa za dużo i w taki oto sposób zakończyła się jej kariera w dziale wielkich finansów. Problemy zaczęły się piętrzyć, nie stać jej już nawet na mieszkanie, musi...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to