-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus7
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
-
ArtykułyPyrkon przygotował ogrom atrakcji dla fanów literatury! Co dzieje się w Strefie Literackiej?LubimyCzytać1
Biblioteczka
2014-02-15
2013-04-30
2013-04-02
2013-01-27
"Czcza gadanina mnie teraz przerasta. (...) Stałam się samotną wyspą. Spustoszoną wojną ziemią, na której nic nie rośnie i gdzie horyzont jest nagi."
Gdy kilka tygodni temu Anastasia Steel wtargnęła do biura znanego miliardera, jej życie zmieniło się na zawsze. Mimo negatywnych myśli o tym, że nie byłaby wystarczająco dobra dla tak przystojnego i inteligentnego mężczyzny, po krótkim czasie zaczyna wierzyć w siebie. Niestety już na starcie dowiaduje się dziwnych rzeczy o Christianie Greyu, a do najważniejszych z nich należy seksoholizm, bowiem młody bogacz wolne chwile spędza w specjalnym pokoju - oczywiście w towarzystwie atrakcyjnej kobiety, która po podpisaniu odpowiedniej umowy, z chęcią uczestniczy w jego erotycznych zabawach. W żadnym wypadku nie wydają się miłe! Grey wykorzystuje do swoich igraszek nawet bicze, co do których nie mają nic przeciwko Uległe zaczarowane urokiem ich partnera. Jednak nie każdy potrafi się mu oprzeć w taki sposób...
Ana, jako mól książkowy i nieudzielająca się towarzysko osoba, kiedy poznała Greya, nie myślała o tym, że mogłaby wejść z nim w jakąkolwiek zażyłość. Jednak gdy poznaje jego sekret, chce również przeżyć to, co jego poprzednie kobiety. Mimo że Ana jest zwykłą dziewczyną, jak każda - ma swoje potrzeby, które dotąd nie były przez nikogo zaspokajane. Już po kilku spotkaniach z Szarym odkrywa w sobie sprzeczne uczucia i myśli, które można wyszukać w umysłach zakochanych. Co ciekawsze, sama również zauważa, że takowe pojawiają się również u jej partnera, dotąd zamkniętego w sobie człowieka, który to właśnie jej pozwolił na zaśnięcie u jego boku, co jest czynnością, na którą nigdy nie wyrażał zgody.
Jednak jak każde pary, również Anastasia i Christian doświadczyli momentu, w którym ich uczucie zostało wystawione na próbę. Po kilkudniowym rozstaniu dziewczyna zgodziła się na powrót do Greya, jednak na zupełnie innych zasadach. Kiedy wcześniej zobaczyła, że potrafi pomóc mu w otworzeniu się na świat, chce kopać głębiej i dowiedzieć się wszystkiego o jego przeszłości, której nigdy nikomu nie wyjawia. Gdy zaczynają męczyć go dziecięce wspomnienia pojawiające się w koszmarach, ich związek wkracza na inny tor. Mimo że jeszcze kilka tygodni temu najciekawszym punktem dnia było dla nich wspólne spotkanie, podczas którego zamiast stopniowego poznawania się, woleli godzinami uprawiać seks, teraz wszystko uległo zmianie. Dotychczas nikt nie sądził, że w sercu Szarego jest miejsce dla kogokolwiek, jednak gdy widzi się jego spojrzenie, gdy patrzy na Anę, nie sposób się nie wzruszyć. Jak Meister Eckhart niegdyś powiedział: to czas na coś nowego i zaufanie magii początków.
Pięćdziesiąt odcieni już od wielu miesięcy plasuje się na szczytach list bestsellerów na całym świecie. Jest to trylogia z gatunku literatury erotycznej, której autorką jest Erika Leonard. Mimo że jedyne, z czym jej twórczość kojarzy się czytelnikom pierwszej części serii, to nieustanny seks - wcale tak nie jest. Stąd też w tym momencie pragnę ogłosić wszystkim osobom, które miały mieszane uczucia po lekturze Pięćdziesięciu twarzy Greya: nie macie pojęcia, ile dobrego tracicie, kończąc swoją przygodę właśnie na tym tomie!
W drugiej części sagi autorka skupiła się na często smutnej i przykrej przeszłości tytułowego Greya. Jednak czy jest tu pokazana jego ciemniejsza strona? Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie. Erika rzuca nowe światło na postać uzależnionego od seksu miliardera. Przy zapoznaniu się z tym, czego doświadczył, gdy był jeszcze niczego nieświadomym dzieckiem, czytelnik uświadamia sobie, że sam bohater nie jest niczemu winny, a jego postępowanie i zamknięcie się na wszystko, co piękne, jest uzasadnione i pochodzi tylko z jednej myśli. Nie uważa on bowiem, że jest wart miłości i czegokolwiek, co za nią podąża. Nie spodziewałam się tak ciekawego i wzruszającego rozwinięcia tej historii!
Podczas licznych dyskusji na temat tej trylogii często pojawiały się zgrzyty dotyczące słabego stylu, w jakim był napisany pierwszy tom. Dla rozwiania wątpliwości - w jego kontynuacji widać starania autorki, stąd nie tylko treść jest znacznie piękniejsza, ale i słowa, w jakie jest ubrana, wydają się o wiele dojrzalsze. Niestety z myśli głównej bohaterki nadal nie zostało wykreślone wyrażenie wewnętrzna bogini, jednak pozostałe - ciekawe i te mniej ciekawe - terminy już nie pojawiły się w tej części, za co z pewnością należą się twórczyni brawa. Skoro udało jej się dokonać takiej zmiany w krótkim czasie, nie wiem nawet, co myśleć o kolejnym tomie serii!
Rozwinięcie fanficka Zmierzchu przyniosło pisarce z pewnością wielki zysk, który niestety nie pokrywa się z równie licznymi pozytywnymi opiniami od czytelników i krytyków. Jednak, co jeszcze dziwniejsze, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, zaczytują się we wszystkich trzech tomach pomimo tego, że sami określają go jako beznadziejny. Cóż, według mnie oznacza to nic innego jak skryty zachwyt trylogią, która zapoczątkowała wysyp nowości wydawniczych o tematyce erotycznej na rynku księgarskim. Najwyraźniej niektórzy wolą nie przyznawać się do tego, co im się podoba, ale jeśli mimo to zaczytują się w Greyu, to i tak jestem za!
Ciemniejszą stronę Greya polecę przede wszystkim tym, których zaintrygowały opinie o książce, a także miłośnikom literatury erotycznej, która w tym przypadku przeistoczyła się w ciekawy, ponadczasowy romans. Osoby, które sięgnęły po poprzednią część trylogii i nie pozostały jej obojętne, będą jeszcze bardziej zachwycone przy czytaniu tego tomu. Z całego serca polecam!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2013/03/ciemniejsza-strona-greya.html
"Czcza gadanina mnie teraz przerasta. (...) Stałam się samotną wyspą. Spustoszoną wojną ziemią, na której nic nie rośnie i gdzie horyzont jest nagi."
Gdy kilka tygodni temu Anastasia Steel wtargnęła do biura znanego miliardera, jej życie zmieniło się na zawsze. Mimo negatywnych myśli o tym, że nie byłaby wystarczająco dobra dla tak przystojnego i inteligentnego mężczyzny,...
2013-03-17
Czasami trafiasz na książkę, która przepełnia cię dziwną ewangeliczną gorliwością oraz niezachwianą pewnością, że roztrzaskany na kawałki świat nigdy już nie będzie stanowił całości, dopóki wszyscy żyjący ludzie jej nie przeczytają. Ale są też dzieła takie jak to, o których możesz opowiadać innym, książki tak rzadkie i wyjątkowe, i twoje, że dzielenie się nimi wydaje się niemalże zdradą.
John Green, będąc autorem powyższego cytatu, który jest równocześnie fragmentem Gwiazd naszych wina, z pewnością nie spodziewał się, że jego czytelnik może tę niesamowitą powieść wpisać w rozmyślania głównej bohaterki. Jest ona nastolatką, która samą siebie nazywa granatem, albowiem woli spędzać wolne popołudnia z książką w ręku, aniżeli z butelką piwa. W żadnym wypadku nie należy nazywać jej osobą zwyczajną, gdyż jest tego kompletnym przeciwieństwem. Od wielu lat choruje na niespotykany nowotwór tarczycy z przerzutami na płuca, przez co każdą minutę swego życia spędza z wąsami w nosie, które pomagają jej oddychać w chwilach, gdy jej organizm nie potrafi tego zrobić. Podobnie do innych nastolatków, których choroby doszły już do poważnego stadium, tak również i szesnastoletnia Hazel Grace została zwolniona z zajęć szkolnych, przez co zyskała dużo, a czasem nawet zbyt wiele, czasu na robienie dokładnie niczego. Jedyną rozrywką, o ile w ogóle można to tak nazwać, jest oglądanie America's Next Top Model i uczęszczanie na spotkania z innymi dziećmi chorymi na raka.
- Okay - powiedział, gdy minęła cała wieczność. - Może "okay" będzie naszym "zawsze".
- Okay - zgodziłam się.
Podczas jednego z nudnych spotkań prowadzonych przez nad wyraz rozczulającego się nad sobą Patricka, dziewczyna zauważa coś, a raczej kogoś, kto nie pasuje do tej scenerii. Jej kolega Isaac przyprowadził ze sobą przyjaciela. Jak się okazuje, Augustus również przez długi czas miał w sobie miliony komórek nowotworowych, przez co obecnie jedna z jego nóg nie należy do niego. Od kilku miesięcy nie występują u niego jednak żadne objawy, które mogłyby wskazywać na nawrót choroby, a w związku z tym jest prawdopodobnie najzdrowszą osobą w całej sali. Odkąd pojawił się w pomieszczeniu, nie spuszcza Hazel z oczu, dając jej wyraźnie do zrozumienia, że nie jest mu obojętna. Mimo że nastolatka nie jest przyzwyczajona do flirtowania z mężczyznami, postanawia poddać się miłemu uczuciu, jakie to w niej wywołało. Dlatego też przyjmuje zaproszenie na obejrzenie wspólnie filmu, w którym grająca aktorka, według Gusa, wygląda zupełnie jak ona. Kto by pomyślał, że coś tak niewinnego potrafi przynieść coś równie pięknego?
Nie uważam, że wszyscy powinni mieć oboje oczu, nie chorować i tak dalej, ale każdy powinien przeżyć prawdziwą miłość, a ona powinna trwać przynajmniej do końca jego życia.
Chciałabym powiedzieć, że ta książka nie wywołała we mnie większych emocji. Chciałabym powiedzieć, że nie pozostawiła po sobie uszczerbku na moim zdrowiu psychicznym. Dlaczego jednak miałabym kłamać? Nawet gdybym próbowała to z siebie wyprzeć, nie mogłabym pozostawić tej książki bez echa. Przyznaję - wyłam jak bóbr i, mimo że nie jestem przyzwyczajona do używania takich stwierdzeń w recenzjach, nie nadążałam z przewracaniem poduszek na drugą stronę, gdy były mokre od łez. Nie jest to debiut autora, jednak pracował nad tą książką przez wiele lat, co z pewnością przyniosło i będzie nadal przynosić mu duże zyski. Jest to bowiem, i mówię to z czystym sumieniem!, prawdopodobnie najlepsza książka, jaka kiedykolwiek przewinęła się przez moje ręce. Nie wierzycie, że to mówię? Ja też nie.
W miarę jak czytał, zakochiwałam się w nim tak, jakbym zapadała w sen: najpierw powoli, a potem nagle i całkowicie.
Realistyczny sposób, w jaki trzydziestoletni mężczyzna opowiada historię chorej dziewczyny, o której problemach, jak się wydaje, nie powinien mieć nawet pojęcia, jest wprost zdumiewający. Z pewnością nie byłam jedyną osobą, której zabrakło słów, gdy chciała opisać tę powieść. Nie należy to do prostych rzeczy; myśląc o czytaniu, wyobrażamy sobie miło spędzony czas w wygodnym fotelu, z kubkiem herbaty na stoliku i lekką książką w ręce. Tego właśnie spodziewałam się po lekturze Gwiazd naszych wina i z początku dokładnie tak było. Gdy jednak zaczęłam zbliżać się do połowy, opowieść zaczęła zbaczać na inny tor - zdecydowanie przykry i smutniejszy od tego, o czym dowiedzieliśmy się wcześniej. Mimo że, co oczywiste, życie człowieka chorego na raka nie jest usłane różami, to do pewnego momentu nie wydawało się ono tak okrutne. Jednak gdy dochodziliśmy do chwil, w których coś działo się inaczej, niż po naszej myśli, jedynym uczuciem, jakie nas dopadało, było rozżalenie nad losem bohaterów i ciekawość, co autor tym razem wymyśli.
Myślę, że wszechświat jest bardzo ukierunkowany na świadomość, że nagradza inteligencję po części dlatego, że lubi, gdy ktoś docenia jego elegancję. A kimże jestem ja, jakiś epizod w dziejach, by mówić wszechświatowi, że on - albo moje postrzeganie go - jest tymczasowe?
John Green jest pisarzem nietuzinkowym, dla którego nie istnieją tematy tabu, ale też nie jest ostry dla swojego czytelnika i nie podchodzi do niego z wiadrem zimnej wody, chcąc ją wylać na jego czuprynę. Przedstawiane przez niego historie są nieprzewidywalne, a dzięki lekkiemu piórowi doświadczamy ich realniej, niż można się było tego spodziewać. Co ciekawe, wiele fragmentów książki, mówiących o cudowności niektórych dzieł literackich, można dopisać do Gwiazd naszych wina, które jest naprawdę fenomenalną lekturą! Polecę ją dosłownie wszystkim, którzy podobnie do mnie czuli się w obowiązku sięgnięcia po tę powieść. Jeśli nie jesteście bezuczuciowymi robotami, na pewno tego nie pożałujecie.
Wydawało się, że to było całe wieki temu, jakbyśmy przeżyli krótką, ale mimo to nieskończoną wieczność. Niektóre wieczności są większe niż inne.
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2013/03/gwiazd-naszych-wina.html
Czasami trafiasz na książkę, która przepełnia cię dziwną ewangeliczną gorliwością oraz niezachwianą pewnością, że roztrzaskany na kawałki świat nigdy już nie będzie stanowił całości, dopóki wszyscy żyjący ludzie jej nie przeczytają. Ale są też dzieła takie jak to, o których możesz opowiadać innym, książki tak rzadkie i wyjątkowe, i twoje, że dzielenie się nimi wydaje się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-03-02
"Nie wszystko jest tym, na co wygląda, a ludzie nie zawsze są tymi, za których się podają."
Alyson Sheridan jeszcze kilka lat temu prowadziła spokojne życie londyńskiej nastolatki. Wszystko uległo zmianie, gdy jej najlepszy przyjaciel, będący jednocześnie oddanym starszym bratem, zaginął. Motywy jego ucieczki pozostały dla niej niejasne i, mimo upływu czasu, nadal nie może odgadnąć, czym kierował się przy podjęciu tak poważnej decyzji. Po tym zdarzeniu dziewczyna zaczęła odpychać od siebie każdego, kto chciał jej pomóc lub choćby posiedzieć z nią w ciszy, gdy wokół działo się tak wiele. Zamknęła się w sobie i zmieniła nie tylko swój wygląd, ale i charakter. Z uprzejmej uczennicy stała się opryskliwym wandalem, spędzającym wolny czas na stwarzaniu obraźliwych napisów - nawet na murach własnej szkoły. Nie dbała o to, o kim lub o czym powstanie jej kolejne graffiti; najważniejsze było to, aby odegrać się na wszystkich za to, jaki spotkał ją los.
Gdy po raz kolejny została złapana na gorącym uczynku, jej rodzice postanowili dać kres takiemu postępowaniu. Niemal natychmiast podjęli decyzję, która miała wywrócić życie Allie do góry nogami. W ciągu kilku dni od aresztowania, nastolatka została zmuszona do spakowania w torbę niezbędnych rzeczy, które będą jej potrzebne podczas pobytu w odległej szkole z internatem. Mimo że wciąż trwały wakacje, rodzice Allie zawieźli ją na kompletne odludzie, za którego bramami dziewczyna ujrzała ogromną budowlę rodem z epoki wiktoriańskiej. Co dziwne, nigdy wcześniej nie słyszała o tej instytucji, a fakt, że była całkowicie odcięta od nowych technologii, jedynie utrudnił jej możliwość zrozumienia tego, dlaczego się tutaj znalazła. Wiedziała, jaki popełniła błąd, jednak nie mogła wybaczyć swoim rodzicom tego, że od tak odcięli ją od przyjaciół, po raz kolejny pozostawiając ją na pastwę losu.
Akademia Cimmeria gromadziła zdyscyplinowaną i wybitnie zdolną młodzież z całego kraju. Aby uniknąć nagany, należało stosować się do surowych zasad, określonych w obszernych tomiszczach regulaminów szkolnych. Gdzie, w takim razie, jest tutaj miejsce dla Allie, będącej całkowitym przeciwieństwem niemal każdego ucznia w tak elitarnej szkole? Nie była nawet w niewielkim stopniu tak bogata, jak jej tutejsi rówieśnicy, pochodzący z ważnych rodzin. Przyjazdem w środku letniego semestru wzbudziła wielkie zainteresowanie. Już pierwszego dnia pobytu w nowym miejscu zaprzyjaźniła się z Sylvainem - egzotycznym chłopcem z intrygującym, francuskim akcentem. Poznała również zwariowaną Jo, wredną Katie i z pozoru snobistycznego Cartera. W niedługim czasie to właśnie oni mieli odkryć tajemnicę jej prawdziwego pochodzenia, a także dzięki nim Allie miała dowiedzieć się o prawdziwych celach tej szkoły...
C. J. Daugherty jest uzależnioną od kawy pisarką thrillerów, której debiutem stała się seria Akademia Cimmeria. Autorka książek zajmowała się również dziennikarstwem, a także pracą dla brytyjskiego rządu. Prywatnie interesuje się podróżowaniem, o którym dawniej również pisała, stąd - mimo że technicznie Wybrani jest jej pierwszą powieścią - nie jest to nieudolna próba napisania czegoś na siłę. Jest to pozycja zaliczana do young adult, czyli gatunku skierowanego do młodzieży w wieku 14-21 lat. Oprócz tego, można ją wrzucić do szuflady z powieściami sensacyjnymi, podczas czytania których aż roi się od teorii dotyczących głównego tematu opowieści. Uważam, że jest to doskonały opis tego, co zrobiła ze mną ta książka!
Autorka pisze średnio-skomplikowanym językiem, przeznaczając swe dzieło zwłaszcza starszej młodzieży, która będzie mogła utożsamić się z głównymi bohaterami powieści, a także wychwycić istotne fragmenty z treści, które mogą odnosić się do pewnych sytuacji we współczesnym świecie, który jest również czasem akcji Wybranych. Książka ta opowiada o spisku, intrygach i tajemnicach, które piętrzą się wraz z poznawaniem kolejnych części układanki. Jest to niekończąca się zagadka, której rozwiązanie trudno będzie odkryć - nawet tym najwytrwalszym. Jednak jeśli ktoś spytałby mnie, czy będzie warto, nie wahałabym się z odpowiedzią.
Pierwszy tom serii Akademia Cimmeria nie ma nic wspólnego z fantastyką, paranormalnymi stworzeniami i innymi, niestworzonymi historiami, które można stworzyć w ich obecności. Powieść ta jest w pełni obyczajowa i, możecie mi uwierzyć!, ogranicza się do obecności ludzkich bytów. Polecę ją zwłaszcza osobom, które preferują ambitną młodzieżową literaturę, również o tle politycznym, bo takowy tutaj występuje. Będzie to gratka dla tych, którzy pochłaniają pozycje przesiąknięte sekretami - jest ich tu mnóstwo. Zaznaczcie datę 6 marca w kalendarzu! Przekonajcie się sami, że naprawdę warto!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2013/03/przedpremierowo-wybrani.html
"Nie wszystko jest tym, na co wygląda, a ludzie nie zawsze są tymi, za których się podają."
Alyson Sheridan jeszcze kilka lat temu prowadziła spokojne życie londyńskiej nastolatki. Wszystko uległo zmianie, gdy jej najlepszy przyjaciel, będący jednocześnie oddanym starszym bratem, zaginął. Motywy jego ucieczki pozostały dla niej niejasne i, mimo upływu czasu, nadal nie może...
2013-02-22
"Rosjanie zawsze mieli jakiegoś wodza. Jeśli nie był to car, to jakiś partyjny przywódca. Nie ma znaczenia, kto kieruje krajem, dopóki takie przewodnictwo jest mądre."
Aleksiej był synem Aleksandry i Mikołaja II, cara Rosji, będącego jednocześnie jednym z przedstawicieli Romanowów. Caryca, będąc nosicielką hemofilii, przekazała ją genetycznie swemu dziecku. Gdy dwunastoletni cesarzewicz nocą 1916 roku dostał kolejnego ataku, miał u swego boku mężczyznę, który od wielu lat zajmował się jego zdrowiem. Każdy, poza carską parą, brał go za zwykłego chłopa, który nie powinien mieć niczego do powiedzenia w sprawach tak ważnych jak życie następcy tronu. Jednak rodzice chłopca darzyli go zaufaniem, a on wkrótce pokazał im, w jaki sposób może udzielić pomocy. Powoływał się na wiarę, która w życiu tego prostego człowieka była najważniejsza. Tej pamiętnej, październikowej nocy, ukazał carycy oblicze, jakiego nigdy wcześniej nie widziała. Wtedy to Rasputin wygłosił przepowiednię dla całego rodu Romanowów. Mówiła ona o rychłym wymordowaniu carskiej rodziny i wszystkich jej potomków. Dwa lata później omen się sprawdził...
Miles Lord jest czarnoskórym prawnikiem, pracującym w amerykańskiej kancelarii. W związku ze zmianą ustaw w Rosji i przywróceniem na tron potomka ostatniego cara Mikołaja II, mężczyzna udaje się do Europy. Tam czeka na niego Hayes - jeden ze wspólników kancelarii prawnej. Miles wkrótce zapoznaje się z dotąd nieznaną mu wizją, jakiej przeszło sto lat temu doświadczył sam ojciec Grigorij. Po kilku zamachach, które toczyły się w jego obecności, mężczyzna zaczyna pojmować, że to on powinien być ich ofiarą, jednak cudem wychodził z nich żywy. Jadąc pociągiem rozmyśla nad tym, komu może ufać, kiedy to w pięć minut później wszyscy, których znał, nagle chcą poderżnąć mu gardło. Podczas tej dziwnej przejażdżki, Miles poznaje Rosjankę, która pozwala mu przenocować w swoim przedziale. Czy to spotkanie będzie ich ostatnim? Na pewno nie! Albowiem tym dwojgu zostało wyznaczone zadanie. Jest to przeznaczenie, które muszą wypełnić, aby ocalić kraj przed nieodpowiednim władcą.
Steve Berry jest, podobnie do głównego bohatera powieści, prawnikiem, angażującym się również w tematy polityczne, a także, wnioskując po tematyce jego dzieł literackich, w historyczne. Dotychczas opublikował ponad piętnaście książek, z czego wszystkie zostały przetłumaczone, lub są w trakcie tłumaczenia na język polski, przez wydawnictwo Sonia Draga. Do jego najpopularniejszych powieści należy seria o Cottonie Malone, oraz pozostałe dzieła, takie jak Trzecia tajemnica. Autor zajmuje się głównie pisaniem thrillerów, których tłem są intrygujące historie spisane na kartach starych ksiąg. Czerpie z nich inspirację dla swoich powieści; podobnie było w przypadku Przepowiedni dla Romanowów.
Przepowiednia dla Romanowów według okładki książki zaliczana jest do thrillerów historycznych, z czym zgodzę się w stu procentach. Dzięki dojrzałemu językowi mamy szansę na czerpanie wielkiej przyjemności z zagłębiania się w tysiące informacji o dziejach carskich, a także o obecnej sytuacji u naszych sąsiadów. Steve Berry umiejętnie oswaja nas z wiadomościami, które przekazał na kartkach swojej powieści. Znajdziemy tam przede wszystkim obszerne wzmianki o znacznej części Romanowów, o ich polityce i słabościach, z czego na pierwszy plan wysuwają się nowinki o najbliższej rodzinie ostatniego cara Rosji. Autor stopniowo zapoznaje czytelnika z każdym szczegółem, który w jakikolwiek sposób mógł być związany z nieodnalezionymi szczątkami dwójki potomków Mikołaja II, dzięki czemu nawet osoba, która nigdy nie słyszała o dynastii carów, pozna ich historię już od panowania ich założyciela. Cofając się o sto lat wstecz, mamy możliwość wczucia się w rolę głównych bohaterów książki i razem z nimi przeżywać tę przygodę. To właśnie od dwójki zupełnie różnych ludzi, których dawniej dzielił Atlantyk, zależą dalsze dzieje mieszkańców Rosji.
Przyznaję, że ta powieść była, w moim przypadku, jedną z najbardziej wyczekiwanych premier tego roku i ani przez chwilę nie wahałam się, co do tego, jak ją ocenić. Pochłaniając ją w przerażająco szybkim tempie, wiedząc, że najwyższy czas przerwać czytanie i pójść spać, mimo zmęczenia kontynuowałam lekturę, chcąc dowiedzieć się jak najszybciej, jakie będzie zakończenie tej historii. Jest to niemała gratka dla osób wyznających teorię zaginięcia dwóch potomków carskiej rodziny, których szczątki mimo wszystko zostały znalezione. W związku z tym odkryciem, niektórzy czytelnicy są zdania, że Przepowiednia dla Romanowów nie stanowi już tak dobrej książki, jaką była przed ujawnieniem światu wiadomości o znaleziskach. Nie potrafię zgodzić się z tym stwierdzeniem; skoro miłośnicy fantastyki umieją wyobrazić sobie skrzaty czyhające na nich w ogrodzie, tak samo każdy inny człowiek będzie czerpał niemałą przyjemność z czytania tego thrillera! Osobiście jestem zafascynowania teorią, jaką rozwinął Steve Berry w swoim dziele i chciałabym, aby coś takiego naprawdę miało miejsce.
Ci, którzy pasjonują się historią potomków ostatniego cara z rodu Romanowów, a także te osoby, które od lat lubują się w temacie Rosji, powinni sięgnąć po tę książkę. Zawiera ona nie tylko ogrom informacji, których czasem trzeba ze świecą szukać, ale i interesujące elementy (nie)zwykłego thrillera, jakim jest, i to bez wątpienia! Polecam!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2013/02/przepowiednia-dla-romanowow.html
"Rosjanie zawsze mieli jakiegoś wodza. Jeśli nie był to car, to jakiś partyjny przywódca. Nie ma znaczenia, kto kieruje krajem, dopóki takie przewodnictwo jest mądre."
Aleksiej był synem Aleksandry i Mikołaja II, cara Rosji, będącego jednocześnie jednym z przedstawicieli Romanowów. Caryca, będąc nosicielką hemofilii, przekazała ją genetycznie swemu dziecku. Gdy...
2013-02-17
"- Jesteśmy już tak blisko - powiedziała. - Tego, o czym zawsze marzyliśmy, na co tak ciężko pracowaliśmy. - Spojrzała na mnie; jej oczy błyszczały. - Ty nam możesz to dać, Charlie. Możesz wszystko zmienić."
Ludania jest krajem, w którym na tronie zasiadają potomkinie królowej Avonlei. Wybrane księżniczki dostają w posiadanie tajemniczą moc, nazywaną Esencją. Jest to część potężnej, niepojętej magii, dzięki której dawniej obalona władczyni nadal żyje wśród swych poddanych, używając przy tym ciał kobiet ze swojego rodu. Królowa zawsze charakteryzowała się bezwzględnością i brakiem szacunku do osób, które musiały być jej posłuszne. Nie znała miłości ani przyjaźni; była zimna, surowa, brutalna.
Przez wiele lat na ziemiach Ludanii szerzyło się grono buntowników, którzy za życiowy cel przyjęli uczynienie zmian. Dążyli do zniesienia rządów królowej i wymordowania całego rodu Di Heyse'ów, którzy byli jej krewnymi. Pragnęli zaznać spokoju, zobaczyć rzeczy, o których dotychczas mogli jedynie marzyć, a przede wszystkim móc zasnąć bez miliona myśli krzątających się w ich głowie i lęku o to, co może przynieść jutro. Było to początkiem Wielkiej Rewolucji - czasu, w którym władza przeszła w ręce ludu z niedawno odzyskanym prawem głosu. Nie była to jednak epoka, którą można określić spokojną. Przeciwnicy okrutnych rządów monarchii robili wszystko, by zemścić się na jej poddanych i poplecznikach. Żądza krwi mieszała im w głowach, podczas gdy członkowie rodziny królewskiej musieli pozostawać w ukryciu. Mimo że wielu z nich zginęło, nieliczni rozeszli się, chcąc pozostać nierozpoznani, a wraz z nimi odeszła możliwość poznania następcy tronu...
"Czasami ludzi należało bać się bardziej niż broni. Ludzie, zwłaszcza w trakcie wojny, potrafili być brutalni, okrutni, bezwzględni."
Po ponad dwóch stuleciach od Wielkiej Rewolucji, gdy mieszkańcy Ludanii znów toczą wojnę między tym, co nieuniknione, a własnymi przekonaniami, historia zmienia bieg. Po ponownym podziale ludności na klasy, Charlaina oraz jej czteroletnia siostra należą do rodziny kupców. Prowadzą nędzne życie. Przy każdym spotkaniu z nastolatkami wyższej klasy, mają obowiązek się przed nimi pochylić, co stanowi jedno z najbardziej poniżających uczuć. Siostry posiadają jednak sekret, który może wywrócić ich świat do góry nogami. Charlie jest dziewczyną obdarzoną niezwykłą mocą, dającą możliwość zrozumienia wszystkich języków, łącznie z mową królewską. Gdy poznaje Maxa, nie tylko zaczyna zauważać to, jak jest nią zaintrygowany, ale wkrótce nasuwa jej się mnóstwo pytań... Kim jest ten mężczyzna? Czy zna jej tajemnicę? Czy doprowadzi to do czegoś dobrego?
Kimberly Derting jest autorką książek dla młodzieży. Jej nazwisko znane jest zwłaszcza miłośniczkom romansów paranormalnych, wśród których znajduje się również jej poprzednia seria Ukryte. Tym razem, przy rozpoczęciu kolejnej sagi fantastycznej, postanowiła spróbować czegoś innego, a mianowicie popularnej w ostatnich latach dystopii. Powieści, które zalicza się do tego gatunku, charakteryzują się postapokaliptyczną wizją świata. W Przysiędze wątek ten nie nawiązywał jednak do standardowego kataklizmu, ale do władzy leżącej w rękach nieobliczalnej królowej. Mamy tu przedstawiony świat, w którym społeczność kraju nazwanego Ludanią, podzielona jest na klasy, gdzie do najwyższych należą książęta. Mieszkańcy tego państwa mówią w różnych językach, charakterystycznych dla ich rasy. Główna bohaterka książki posiada dar, który pozwala jej na posługiwanie się każdą mową obecną we współczesnym świecie. Od wczesnego dzieciństwa wpajane jej było, aby utrzymywała to w tajemnicy. Jeśli nie obiecałaby, że właśnie tak będzie się zachowywać, naraziłaby siebie i swoich najbliższych na śmiertelne niebezpieczeństwo.
"Codzienne obowiązki odwracały uwagę od problemów, z jakimi borykał się kraj, od grożącej nam wojny. I od wojny, jaka toczyła się we mnie."
Chciałabym napisać, że styl, jakim Kimberly napisała tę książkę, naprawdę mnie zachwycił, jednak nie będę kłamać. Zagłębiając się w lekturze, nie mogłam uwierzyć, że książka przeznaczona dla young adults napisana jest w tak prosty sposób. Zdania często ograniczały się do zaledwie kilku wyrazów i rzadko kiedy wychodziły poza tę regułę. Na szczęście była to jedna z niewielu rzeczy, która nie spodobały mi się w Przysiędze. Pomysł, fabuła i tempo akcji było wprost idealne. Co prawda zdarzały się momenty, gdy łapałam się na porównywaniu niektórych sytuacji do poznanych dawniej w innych dystopiach, jednak wkrótce przestałam zawracać sobie tym głowę. Rebelia, wojna, walka o pokój i własne prawa to coś, co lubię w tego typu książkach. Autorka umiejętnie opisała sytuacje, w których jednostki łączą się we współgrającą całość, która pozostaje wierna tylko jednej misji: misji o wolność.
Drugim i ostatnim minusem Przysięgi jest przewidywalność. Będąc osobą, która zaczytuje się w thrillerach, z niecierpliwością wyczekuję w każdej książce momentów zaskoczenia, gdy szczęka opada wręcz na podłogę. W przypadku tej powieści nie spotkałam się z takim zjawiskiem... Mimo brutalności świata, w jakim żyje główna bohaterka, żadna z jej historii nie poruszyła mnie aż tak, że mogłabym się popłakać. Brak jej było humoru, który sprawiałby, że miałabym ochotę choć raz się zaśmiać. Kimberly stworzyła wiele możliwości do czerpania przyjemności z czytania, lecz jej opowieść wciąż wydawała się nijaka na tle innych, które wciąż spotykamy na półkach księgarń. Nie zaprzeczę, ta pozycja naprawdę przypadła mi do gustu i jeśli tylko będę miała taką możliwość, chętnie sięgnę po kolejne części serii. Z czystym sumieniem polecę ją również okładkowym fanom Igrzysk Śmierci, którzy polubią tę powieść w takiej samej mierze, jak ja to zrobiłam.
Przysięga jest książką na jeden wieczór. Jest to lekka lektura dla niewymagających czytelników, którym podoba się idea tworzenia dystopii z elementem fantastycznym, którego notabene nie ma tu tak wiele. Myślę, że właśnie te osoby znajdą tu to, czego szukają w nowościach wydawniczych. Polecam!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2013/02/przysiega.html
"- Jesteśmy już tak blisko - powiedziała. - Tego, o czym zawsze marzyliśmy, na co tak ciężko pracowaliśmy. - Spojrzała na mnie; jej oczy błyszczały. - Ty nam możesz to dać, Charlie. Możesz wszystko zmienić."
Ludania jest krajem, w którym na tronie zasiadają potomkinie królowej Avonlei. Wybrane księżniczki dostają w posiadanie tajemniczą moc, nazywaną Esencją. Jest to część...
2013-01-28
"Czasem przeszłość rodzi mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Szczególnie w Rosewood, miasteczku, gdzie trwa nieustająca gra pozorów."
Alison DiLaurentis można było z powodzeniem okrzyknąć najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Otaczała się równie znanym i bogatym gronem przyjaciół, do którego dostanie się stanowiło nie lada wyróżnienie. Gdy pewnego dnia dziewczyna postanowiła zmienić ten zwyczaj i znaleźć nowe koleżanki, wszyscy byli zdziwieni, jednak miny jej nowych znajomych wyrażały największe zszokowanie. Zakompleksiona Hanna, punkowa Aria, przemądrzała Spencer i cicha Emily stały się osobami, które od tego czasu spędzały z Alison najwięcej czasu. Jednak nie trwało to zbyt długo, bo zeszłego lata ich przyjaciółka została uznana za zaginioną i dziewczyny straciły ze sobą kontakt. Ich relacje uległy odnowieniu, gdy wszystkie znów mieszkały w Rosewood, a do śledztwa w sprawie Ali dołączono... jej martwe ciało. Wraz z tym wydarzeniem, poprzedzającym pogrzeb dziewczyny, cztery przyjaciółki zaczęły otrzymywać wiadomości od nieznanej osoby podpisującej się literą A., która znała każdy, nawet najbardziej skrywany przez nie sekret.
Gdy Hanna zaczyna domyślać się, kto jest nadawcą tajemniczych smsów, ma zamiar podzielić się tą informacją z pozostałymi dziewczynami, jednak w drodze na spotkanie z nimi, zostaje potrącona przez samochód. Jak się okazuje, nie był to nieszczęśliwy wypadek; za kierownicą siedziało A. Niestety dziewczyna nie pamięta tego, kto prowadził samochód, ani odkrycia, jakiego dokonała kilkanaście minut przed utratą przytomności. W tej trudnej sytuacji nie może pocieszyć jej Emily, którą rodzice postanowili wysłać do rodziny na wsi w stanie Iowa w nadziei na to, że wyleczy się z bycia homoseksualistką. Z początku nie zapowiada się na udany wyjazd, jednak wszystko jest kwestią czasu i wkrótce dziewczyna odkryje, że być może nie jest aż tak odcięta od świata, jak się tego spodziewała. Natomiast Aria, która po utracie chłopaka, Ezry, a nawet własnej matki, jest zmuszona zamieszkać w mieszkaniu ojca i jego kochanki Meredith. Mimo że kobieta wydaje się miła dla córki swojego partnera, są to tylko pozory, a licealistka już niedługo przekona się, z jak wrednym człowiekiem ma do czynienia. Sytuacja, w jakiej obecnie znajduje się Spencer, również nie należy do najłatwiejszych. Po tym jak jej rodzice i siostra dowiedzieli się, że splagiatowała pracę konkursową, dzięki której została nominowana do nagrody Złotej Orchidei, przestali się do niej odzywać i traktują ją jak cień. Niestety nie może się już wycofać, przez co A. może wykorzystać jej kolejną tajemnicę...
Sara Shepard jest autorką literatury młodzieżowej, poruszającej temat problemów, z którymi boryka się wiele nastolatek, dlatego każda z czytelniczek może odnaleźć część siebie w którejś z bohaterek powieści. Niewiarygodne jest czwartym tomem popularnej serii Pretty Little Liars. Opowiada ona o czwórce przyjaciółek, które nagle zaczęły otrzymywać wiadomości od nieznanego nadawcy i wspólnie próbują ustalić, kim jest ta osoba. Tym razem autorka książki wplata w fabułę elementy thrillera, a nawet kryminału, przez co lektura tej części staje się jeszcze przyjemniejsza, niż w przypadku jej poprzedniczek. Jak z pewnością fani Sary Shepard zdążyli zauważyć, pisarka charakteryzuje się prostym i nieskomplikowanym stylem pisania swoich dzieł. Tym razem w tej kwestii nastąpiła niemała zmiana; zdania są bardziej przemyślane, poprawne gramatycznie i stylistycznie, a przede wszystkim ciekawsze w odbiorze, co tyczy się zasadniczo całej książki, której akcja toczy się znacznie szybciej niż we wcześniejszych tomach.
Tak jak przy poprzednich częściach Pretty Little Liars, również i tę polecę fankom intryg i tytułowych "małych kłamstewek". Na Niewiarygodnych nie zawiodą się miłośniczki serii, które jeszcze nie dotarły do tego tomu. Uwierzcie mi, nie spodziewacie się tego, co tu się stanie! A kto wie, może nawet wspólnie odkryjemy wielki sekret...? ;) Polecam!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2013/02/pretty-little-liars-niewiarygodne.html
"Czasem przeszłość rodzi mnóstwo pytań bez odpowiedzi. Szczególnie w Rosewood, miasteczku, gdzie trwa nieustająca gra pozorów."
Alison DiLaurentis można było z powodzeniem okrzyknąć najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Otaczała się równie znanym i bogatym gronem przyjaciół, do którego dostanie się stanowiło nie lada wyróżnienie. Gdy pewnego dnia dziewczyna postanowiła...
2013-01-18
"- Nadszedł czas. Nadchodzą - powiedział Isaiah, zapadając w sen. Jego ostatnie słowa były cichym szeptem. - Wróżbiarze."
W oknach jednego z domów na Upper East Side można było zobaczyć zapalone światła. Świadczyły one o przyjęciu z okazji zakończenia lata i osiemnastych urodzin mieszkanki Nowego Jorku. Gdy zabawa przestała być tak interesująca, jak się na to zapowiadało, mieszkańcy Manhattanu postanowili wrócić do swych domów lub zabawić się w nielegalnym klubie. Próbując uratować swoje przyjęcie, solenizantka wyciąga z szuflady tabliczkę ouija należącą do jej matki. Wraz z obecnymi, zaczyna wywoływać duchy. Co dziwne, korzystając z drewnianego przedmiotu, dziewczyna zauważa, że jakiś niewidoczny byt ustawia litery, których całość brzmi Paskudny John, a istota przedstawia się jako biblijna Bestia, Starożytny Smok. Zaczęło się niepozornie. Niestety był to dopiero początek końca...
"Życie to gra hazardowa dla odważnych. Musisz być gotów zaryzykować w imię nagrody."
Evie O'Neill nigdy nie pasowała do małego, staromodnego stanu Ohio. Była odważną, rozrywkową i przede wszystkim nowoczesną dziewczyną, wyróżniającą się niezwykłą osobowością. Często ludzie mówili o niej, że jest próżna i egoistyczna, co tylko częściowo pokrywało się z prawdą. Evie bowiem nigdy nie słuchała rozkazów swoich rodziców, a od śmierci jej brata, zaczęła ich jeszcze bardziej ignorować. Do jej największych marzeń należało wyrwanie się z rodzinnego miasteczka i wyjazd do Nowego Jorku, gdzie oprócz wielu przygód miała czekać na nią przyjaciółka Mabel. Taka okazja natrafiła się jej po tym, jak na jednym z przyjęć wyjawiła swoje zdolności. Gdy dotykała czyjeś rzeczy, miała przed oczami wszystkie wspomnienia i uczucia, jakie były z nimi związane. Wpadła przez to w tarapaty, które okazały się spełnieniem wszelkich pragnień.
Przyjeżdżając do Nowego Jorku, Evie w pierwszej kolejności trafia do Muzeum Amerykańskiego Folkloru, Przesądów i Wiedzy Tajemnej, gdzie ma zamieszkać wraz ze swym wujem Willem. Na miejscu poznaje również jego współpracownika, wysokiego mężczyznę imieniem Jericho. Po późniejszym spotkaniu z przyjaciółką, zmęczona dziewczyna wraca do nowego domu, gdzie dowiaduje się o czymś potwornym. W mieście zaczyna się bowiem seria okrutnych zabójstw związanych z okultystycznymi rytuałami, a tożsamość mordercy ani jego motywy jeszcze nigdy nie były tak trudne do rozszyfrowania jak teraz. Zdając sobie z tego sprawę, profesor Will Fitzgerald postanawia rozpocząć własne śledztwo, szukając informacji w starych księgach ezoterycznych. Nie wie o tym, na jakie niebezpieczeństwo się naraził...
"Idealizm to jedynie ucieczka od rzeczywistości. Nie ma utopii."
Libba Bray znana jest jako amerykańska autorka trylogii Magiczny krąg, opowiadającej o przygodach Gemmy Doyle. Od niedawna możemy ujrzeć ją pod inną odsłoną, zupełnie odmienionej, żywszej i ciekawszej pisarki, spod pióra której wychodzą niesamowite rzeczy. Swoje poprzednie dzieła pisała rozbudowanymi zdaniami, pełnymi epitetów i skomplikowanych wyrazów, co teraz uległo niewielkiej zmianie. Styl pisarki stał się płynniejszy i prostszy dla czytelnika, jednak w żadnym stopniu nie ujmuje to jakości książki. Tym razem Libba Bray wychodząc z pomysłem stworzenia tak złożonej pozycji, przed rozpoczęciem pisania przeszukała wszystkie księgi, w których wspomniany był późny okres dziewiętnastowieczny, gdzie Amerykanie dopiero oswajali się z życiem w wolnym kraju, nienarażonym na napaście czy prześladowania. Jak sama przyznaje, przekopała niemal całe biblioteki pełne książek historycznych, a w poszukiwaniu wiedzy wręcz prześladowała wielu archiwistów, zamęczając ich pytaniami dotyczącymi tych czasów. Były one bowiem przepełnione beztroską, radością i nadzieją na lepsze. W klubach można było posłuchać jazzowej muzyki i przetańczyć całą noc w doborowym towarzystwie, a rankiem wrócić do domu i spędzić dzień dokładnie na tym, czego w danej chwili się potrzebowało.
Autorka dniami i nocami ślęczała nad badaniami, dzięki którym stworzyła tak zróżnicowaną książkę, jaką są Wróżbiarze. Pozycja ta jest bowiem mieszanką literatury fantastycznej, thrillera, kryminału, a nawet horroru, który wiele razy sprawiał, że bałam się czytać tę książkę nocą. Najnowsza książka Libby Bray, rozpoczynająca serię o grupie młodych ludzi posiadających pewne moce, skierowana jest głównie do młodzieży, choć uważam, że spodoba się również starszym miłośnikom realistycznej fantastyki. Tak, dla tej pozycji, stworzyłam taki podgatunek! Bowiem voodoo czy tabliczki ouija były, są i zawsze będą obecne na tym świecie, a niektóre zdolności bohaterów Wróżbiarzy występują również u ludzi, których codziennie mijamy na ulicach, nie mając pojęcia o tym, co kryje się w głębi ich dusz.
"Na ziemi nie ma większej mocy od słów. Ludzie sądzą, że to granice tworzą narody. Bzdura, tworzą je słowa. Wierzenia, deklaracje, konstytucje... słowa. Opowieści. Mity. Kłamstwa. Obietnice. Historia."
Wróżbiarze to pozycja, która zostawia po sobie mętlik w głowie; chaos, który nie pozwala na sięgnięcie po jakąkolwiek inną książkę. Kończąc czytanie, nie mogłam uwierzyć w to, że na dalsze przygody Evie będę musiała czekać jeszcze przez długi czas. Nie mogę bowiem wyobrazić sobie tego, jak uda mi się tyle wytrzymać i czy w ogóle zdołam to zrobić! Nic tak rewelacyjnego już przez długi czas nie przewinęło się przez moje ręce, a ostatnim razem, gdy wyczuwałam takie napięcie, siedziałam w fotelu, zaczytując się w ulubionej serii o Harrym Potterze. Jednak te książki zupełnie się od siebie różnią, a świat, który w swoim dziele autorka przedstawia nam dość szczegółowo, rysuje się niesamowicie realistycznie i czytając, każdy może poczuć się mieszkańcem Nowego Jorku na początku lat dwudziestych. Libba Bray przedstawiając poszczególnych bohaterów, przybliża czytelnikowi ich osobowość, pokazując ją tak wyraźnie, że zagłębiając się w lekturze, można mieć wrażenie, jakbyśmy znali ich od podszewki, jednak najbardziej skrywane przez nich tajemnice, pozostawia ujawnieniu dopiero przy końcu powieści, gdzie właściwie i tak zostawia nas z jedną wielką niewiadomą.
Prowadząc narrację trzecioosobową, autorka zapoznaje nas z historią każdego bohatera. Nie pozostawia obojętnym jego myśli, uczuć czy doznań, a także pragnień i problemów, z którymi musi zmagać się każdego dnia. Pisarka troszczy się również o choć niewielki zarys postaci drugoplanowych, które pozornie nie mają bezpośredniego wpływu na rozwój wydarzeń, co również okazuje się mylne. Libba jest bowiem mistrzynią tworzenia zagadek i spisków, wprowadzając swojego czytelnika w obłęd! Dlatego też miejmy nadzieję, że nie zejdzie z tego poziomu przy pisaniu kolejnych części serii, a najciekawsze rozwiązania pozostawi na sam koniec. Jak najbardziej polecam!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2013/01/wrozbiarze.html
"- Nadszedł czas. Nadchodzą - powiedział Isaiah, zapadając w sen. Jego ostatnie słowa były cichym szeptem. - Wróżbiarze."
W oknach jednego z domów na Upper East Side można było zobaczyć zapalone światła. Świadczyły one o przyjęciu z okazji zakończenia lata i osiemnastych urodzin mieszkanki Nowego Jorku. Gdy zabawa przestała być tak interesująca, jak się na to zapowiadało,...
2012-12-14
"Cały czas łudzimy się, że wszystko zostanie po staremu, i to jest właśnie najgorsze, nie mam racji? Gdybyśmy tylko mogli wyzbyć się tej głupiej iluzji, tego przekonania, że tym razem będziemy mogli zostać. Że tym razem wszystko zostanie po staremu. Bylibyśmy o wiele szczęśliwsi."
Po kilku latach pracy poza terenami zamku, Wynter wraz ze swym ojcem wraca w rodzinne strony, jednak przekroczywszy próg gmachu zauważa, że nie wszystko wygląda tak samo, jak przy jej ostatniej wizycie. Spotykając na swej drodze jednego z kotów, których niegdyś była opiekunką, staje osłupiona. Witając się z futrzastym stworzeniem, ten ucieka w popłochu, chcąc pozostać niezauważony. Nawet duchy przestały nawiedzać kąty królestwa w strachu przed naganą, jaką mogłyby otrzymać.
Dziewczyna, dotarłszy do kuchni, spotyka tam swego ukochanego przyjaciela z dzieciństwa, którego zawsze traktowała jak własnego brata. Mężczyzna szeptem wyjaśnia jej, dlaczego cała magia tego otoczenia została odrzucona. Nakaz ignorowania błąkających się dusz i zabicia wszystkich mówiących kotów wydał sam król Jonathon, którego nigdy nie podejrzewano o tak wrogie rządy. Był on ojcem dwóch najcudowniejszych chłopców, z którymi Wynter miała zaszczyt się wychowywać. Obecnie złowrogi władca nie przypomina już czułego wdowca, jakim dziewczyna znała go przed laty... Teraz zamienił się w pełnego wredoty króla, który z uśmiechem na twarzy przywraca najgorsze kary, jakie można człowiekowi zadać - łącznie z karą śmierci.
Dzięki opowieściom przyjaciela, Wynter zaczyna pojmować, jak teraz wyglądają jego relacje z rodzicem, a także jak rodzic steruje swoimi poddanymi i stara się zmusić ich do robienia wszystkiego, co mu się tylko podoba. Taka postać rzeczy skutecznie odstrasza i jednocześnie zaskakuje dziewczynę, która wraz z chorym ojcem, pełna optymizmu wróciła z męczącej podróży do zamku. Zamiast wypocząć, zamęcza się sprawami, które nawet jej bezpośrednio nie dotyczą. Podczas pobytu w królestwie, poznaje swojego rówieśnika - Christophera, którego z początku bierze za złodzieja. Szybko jednak dowiaduje się, że jest on jedynie artystą przygarniętym pod dach komnaty syna króla. We troje, chcąc uratować niewinnych mieszkańców państwa, będą musieli posunąć się do niebezpiecznych i ryzykownych rzeczy. Mówią, że do odważnych świat należy, jednak czy naprawdę to stwierdzenie pokryje się ze średniowiecznymi realiami? Czy miłość i przyjaźń stanie się ważniejsza od wszelkich innych wartości, które będą zmuszeni odrzucić?
Celine Kiernan jest irlandzką pisarką, ilustratorką i przede wszystkim filmową animatorką. W licznych wywiadach wyznaje, że ma słabość do powieści z obrazkami w środku, co łączy jej dwie największe pasje - miłość do literatury i rysunku. Swoją pierwszą książkę napisała w wieku jedenastu lat i stwierdzając, że jest jeszcze gorsza, niż przypuszczała, odrzuciła pisanie na długi czas. Na rynku wydawniczym zadebiutowała pozycją o tytule Zatruty tron, który jest wstępem do trylogii Moorehawke.
Autorka w swej pierwszej powieści umieściła bohaterów w epoce średniowiecza - czasie zamków, królestw, rycerzy, licznych bitew i przelewania krwi. Osobie, która dotychczas nie miała do czynienia z tą książką, może się wydawać, iż opowiada ona jedynie o nużących walkach prowadzących do obalenia monarchy z tronu. Nie jest to jednak prawdą. Celine Kiernan w losy poddanych Jonathona wplotła również liczne uczucia, jakimi wzajemnie się darzą. Czytając dialogi poszczególnych postaci, pełne radości lub przeciwnie - łez i bólu, możemy doskonale odbierać ich troski. Pisząc nieco skomplikowanym, choć ciekawym językiem, wzbudza w nas chęć na więcej. Jedynym mankamentem, jaki mogłabym wytknąć, jest źle dopracowane zakończenie powieści. Podobnie do wielu innych czytelników, spodziewałam się ogromnego bum!, a dostałam nic nie wnoszącą stronę, której ciągu dalszego szukałam nawet w spisie treści... Na szczęście oprócz tego nie mogę powiedzieć nic złego o Zatrutym tronie! Nie jest on książką, którą całkowicie można byłoby zaliczyć do fantastyki, lecz pewne stworzenia, mimo że występują stosunkowo rzadko, ubiegają się o tę klasyfikację. Jest to z pewnością literatura młodzieżowa dla tych, którzy lubują się w średniowieczu i warunkach tam panujących. Na pewno nie będziecie żałować!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2012/12/zatruty-tron.html
"Cały czas łudzimy się, że wszystko zostanie po staremu, i to jest właśnie najgorsze, nie mam racji? Gdybyśmy tylko mogli wyzbyć się tej głupiej iluzji, tego przekonania, że tym razem będziemy mogli zostać. Że tym razem wszystko zostanie po staremu. Bylibyśmy o wiele szczęśliwsi."
Po kilku latach pracy poza terenami zamku, Wynter wraz ze swym ojcem wraca w rodzinne strony,...
„Opowieści z Narnii” to siedmiotomowy cykl wydany w latach 1950-1956 przez Clive'a Staplesa Lewisa. Był angielskim pisarzem, historykiem literatury uważanym za znawcę średniowiecza i renesansu. Przyjaźnił się z J. R. R. Tolkienem, którego prace były dla niego inspiracją. Podobnie do twórca Śródziemia, pragnął stworzyć własny, magiczny świat i w niedługim czasie mu się to udało. A świat ten był doprawdy bajkowy!
II wojna światowa to czas, w którym rozpoczyna się akcja powieści, stanowiącej pierwszą część serii. Londyn zaczyna być oblegany przez niemieckie wojska. Każdy z mieszkańców poszukuje schronienia, a co za tym idzie - pomysłu na ochronę swoich dzieci. W tej sytuacji miasto opuszcza czwórka rodzeństwa – Łucja, Zuzanna, Edmund i Piotr. Razem z resztą dzieci, odjeżdżają pociągiem do miejsc, w których mają mieszkać. Rodzeństwu przypada osobliwy dom na wsi.
Każde z dzieci miało mieszane uczucia odnośnie przeprowadzki; Łucja – najmłodsza z czwórki rodzeństwa – tęskniła za rodzicami, brakowało jej matczynej opieki i miłości. Była to niezwykle dobra, wrażliwa i szczera dziewczynka, mająca zawsze nadzieję na najlepsze. Nie zawahałaby się oddać własnego życia za kogoś, kto wydał jej się sympatycznym stworzeniem. Dzięki wspaniałemu usposobieniu, nikt nie jest w stanie wyrządzić jej krzywdy.
Kolejnym dzieckiem w hierarchii wiekowej był złośliwy i kłamliwy chłopiec imieniem Edmund. Do wszystkiego podchodził sceptycznie, potrzebował ojca, który zaciągnął się do wojska i nie mógł być dla niego wzorem. Naśmiewał się z młodszej siostry, był ciekawski, ulegał wpływom. Jednak z biegiem czasu możemy zauważyć, że jego zachowanie niesamowicie się zmienia. Z niesfornego chłopca staje się poważnym, sprawiedliwym mężczyzną.
Jeśli mowa o sceptycznym podejściu, mistrzem możemy mianować Zuzannę – dziewczynę o spokojnym usposobieniu, która nie chciała narażać siebie i rodzeństwa na niebezpieczeństwo. Nie wierzyła w nic, czego nie potwierdziła nauka. Z natury była łagodną, pomocną osobą, którą ostatecznie udało się namówić na wyprawę pełną przygód.
Ostatnim dzieckiem był Piotr. Uważał, że jeśli ojciec nie mógł z nimi wyjechać, to jako jego najstarszy syn, czuł się odpowiedzialny za opiekę nad młodszym rodzeństwem. Takie podejście nie podobało się jednak bratu i siostrom, którzy chcieli być samodzielni.
Pewnego dnia, znudzone brzydką pogodą dzieci, postanawiają pobawić się w chowanego. Właśnie wtedy zaczyna się przygoda, która odmieni ich życia na zawsze.
Łucja otwiera pokój, w którym nie znajduje się nic prócz wielkiej, tajemniczej szafy. Uznając, że będzie to najlepsze miejsce na kryjówkę, wchodzi do niej i… ląduje w śniegu. Zachwycona bajkowym otoczeniem, idzie przed siebie. Gdy dochodzi do latarni, stanowiącej początek fantastycznej krainy, spotyka fauna. Jest to mężczyzna z koźlimi kopytami. Z początku oboje byli zawstydzeni, a faun o imieniu Tumnus nie mogło zrozumieć, jakim cudem stworzenie z ludzkiego plemienia przedostało się do tak odległego świata, jednak w kilka chwil wszystko się zmieniło. Wydawało się, że Tumnus chce ją poznać, chce mieć przyjaciela, ale nie było to prawdą. Pomimo że Łucja oczarowała go swoją dobrocią, Biała Czarownica wydawała rozkazy jasno.
Owa kobieta sama nazwała się Królową, nie tolerowała nieposłuszeństwa i sprzeciwiania się. Zła do szpiku kości. Wymierzane przez nią kary były nieodwracalne, a każda osoba, która sobie „zaskórzyła”, kończyła jako posąg na jej dworze. Dowiedziawszy się o przepowiedni, która mówiła, iż złe czasy przeminął, gdy tron obejmą dwie córki Ewy i dwóch synów Adama, pragnie zabić wszelkie ludzkie istoty, które kiedykolwiek zostaną zauważone w Narnii. Gdy na drodze spotyka chłopca, próbuje go oczarować i zmusić, aby przyprowadził do niej resztę rodzeństwa. W zamian oferuje mu władzę i objęcie tronu. Nieświadomy niczego Edmund, przyprowadza swe siostry i brata, którzy są narażeni na niebezpieczeństwo.
Podczas wypraw do Białej Czarownicy oraz podróży na spotkanie Aslana – ogromnego lwa, który uosabia dobro i jest uważany za twórcę baśniowej krainy – czwórka rodzeństwa napotyka na wiele dotąd nieznanych im stworzeń, mówiących zwierząt i pół ludzi pół koni. Pomimo zwątpienia, smutku i rozczarowań, odwiecznej walki, dobro zawsze zwycięży, a prawowity władca będzie uważany za wzór wśród obywateli niezależnie od tego, czy zasiądzie na tronie, czy nie.
Lewis pisze prostym, zrozumiałym językiem. Przedstawia postacie na zasadzie kontrastu – zupełne inne opisy mają bohaterowie źli, a inne dobrzy. Stara się każde wydarzenie opisać tak, aby młody czytelnik mógł wyciągnąć z tego wnioski. Wierzy, że oddanie i miłość nadal istnieją. Ba! Uważa, że te uczucia mogą przywrócić bliskich do życia.
„Lew, czarownica i stara szafa” to powieść dla dzieci, młodzieży, a także dorosłych. Od samego początku porywa nas w świat fantazji. Polecę ją zwłaszcza osobom z tak wybujałą wyobraźnią jak Łucja.
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2012/06/lew-czarownica-i-stara-szafa.html
„Opowieści z Narnii” to siedmiotomowy cykl wydany w latach 1950-1956 przez Clive'a Staplesa Lewisa. Był angielskim pisarzem, historykiem literatury uważanym za znawcę średniowiecza i renesansu. Przyjaźnił się z J. R. R. Tolkienem, którego prace były dla niego inspiracją. Podobnie do twórca Śródziemia, pragnął stworzyć własny, magiczny świat i w niedługim czasie mu się to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-02-22
Jako Potterowa fanka, musiałam przeczytać tę książkę. Pierwsza połowa i zakończenie podobają mi się najbardziej. Po przeczytaniu całości mogę określić tę część za bardzo dobrą, lecz nie rewelacyjną. Wątek z szachami całkowicie nie przypadł mi do gustu.
Polecam zapoznanie się ze wszystkimi częściami, bo są naprawdę interesujące!
Ulubionym fragmentem na zawsze pozostanie:
"Wychylili się przez okno, nadstawiając policzki do pocałowania, a dziewczyna zaczęła płakać.
- Nie płacz, Ginny, wyślemy ci mnóstwo sów.
- Przyślemy ci sedes z Hogwartu."
Jako Potterowa fanka, musiałam przeczytać tę książkę. Pierwsza połowa i zakończenie podobają mi się najbardziej. Po przeczytaniu całości mogę określić tę część za bardzo dobrą, lecz nie rewelacyjną. Wątek z szachami całkowicie nie przypadł mi do gustu.
Polecam zapoznanie się ze wszystkimi częściami, bo są naprawdę interesujące!
Ulubionym fragmentem na zawsze...
2012-12-03
"Zwykle tak sobie piszę i zapominam, ale to, co wysyłam pocztą, jest jak mała cząstka mojego prawie ukrytego ja w dłoniach kogoś o mile stąd."
John Winston Lennon przyszedł na świat 9 października 1940 roku w Liverpoolu, gdzie wychowywał się i uczęszczał do szkoły podstawowej. Swoje drugie imię dostał na cześć ówczesnego premiera rządu brytyjskiego, Winstona Churchilla. Po wnikliwych studiach archiwów lokalnej prasy, można uznać, że Lennon urodził się "w okresie bombardowań". Chłopiec już w młodym wieku tworzył przeróżne teksty, proste artykuły, opowiadania czy rymowane wierszyki. Zamiast rzeczy przerysowanych czy wycinanych z gazet, pisał oryginalnie i ciekawie, a niekiedy nawet zabawnie czy sarkastycznie. Kartki papieru ozdabiał szybkimi rysunkami, nierzadko pasującymi do tego, co napisał. John zawsze twierdził, że w dzieciństwie pragnął zostać dziennikarzem, nie muzykiem, jednak po kilku latach edukacji szkolnej, postanowił wraz z przyjaciółmi założyć zespół, który pochłaniał go bez reszty. Po występach w pobliskich barach i pubach, band rozpoczął swoją działalność towarzysząc mało popularnym wokalistom na ich trasach koncertowych. Mimo że z początku nie byli grupą ludzi wystarczająco dostrzegalnych, aby nagrać płytę, sytuacja wkrótce się zmieniła. Mężczyźni nazwali się The Beatles i choć wówczas nieświadomi, zawładnęli nie tylko sceną i widzami, ale i całym światem muzyki...
Listy - napisał E. M. Forster - muszą spełnić dwa kryteria, zanim można je uznać za dobre: muszą wyrażać osobowość i piszącego, i adresata. John zawsze dostosowywał styl swoich listów do osób, do których pisał. Często kartki, które dostawali od niego zarówno najbliżsi jak i wierni wielbiciele, zawierały w sobie fragmenty nigdy nieopublikowanych fraszek bądź piosenek, których produkcję zaniechał. Lennon był bowiem człowiekiem, do którego ilekroć dopłynęła jakaś interesująca myśl, w naturalnym odruchu przelewał ją na papier. Dorastając w drugiej połowie dwudziestego wieku, nie miał dostępu do komputera czy Internetu. W swojej działalności literackiej i muzycznej musiał zadowolić się zwykłą maszyną do pisania marki Imperial, którą sprawił sobie po jednym z pierwszych sukcesów zespołu. To właśnie na niej napisał większość tekstów piosenek oraz wiersze, które znalazły się w dwóch wydanych tomikach poezji jego autorstwa. Listy natomiast zawsze były pamiątkami, na które nikt nie zwracał szczególnej uwagi ani nawet nie próbował ich kompletować. Hunter Davies, będący autorem książki John Lennon. Listy, już wiele lat temu chciał napisać biografię Johna, jednak nigdy mu się to nie udało. Pewnego dnia wpadł mu do głowy pomysł, aby zebrać wszystkie słowa spisane ręką Beatlesa i opublikować je. Po śmierci Lennona prawa autorskie do jego korespondencji należały do jego drugiej żony, Yoko Ono, którą pisarz długo przekonywał do akceptacji tego przedsięwzięcia.
Ta pięknie, profesjonalnie i elegancko oprawiona książka stanowiła dla mnie źródło tak wielu informacji, o których nikt do tej pory nie wspomniał! Spędzając z nią przyjemnie wieczory, słuchałam płyt zespołu The Beatles, dzięki czemu mogłam wprowadzić się w tę magiczną atmosferę. Nie potrafię wyobrazić sobie lepszego prezentu dla fana grupy, której twórczość zawsze plasowała się na pierwszych miejscach list przebojów. Autor sporządził dla nas, czytelników, kopie wszystkich listów, kartek pocztowych i notatek, spisanych ręką Johna Lennona. Są one ponumerowane chronologicznie od 1 do 285. Dzięki uprzejmości utalentowanego tłumacza, możemy przeczytać je również w polskiej wersji. Naprawdę należą mu się za to wielkie brawa, ponieważ jak sama się przekonałam, John pisał niechlujnie i w dodatku nieczytelnie, przez co sama z pewnością nie byłabym w stanie odczytać tych hieroglifów. Przy każdym z listów nakreślona jest historia osoby, z którą jest on związany, do której został wysłany lub której dotyczy. Dzięki tak poręcznemu układowi możemy tej książki używać jak wehikułu czasu i przenosić się do roku wielkiej sławy Beatlesów. Zapoznajemy się też z miłościami, rozczarowaniami i łzami Johna, czytając o jego skrywanych uczuciach. Mimo smutku, który często był obecny w jego życiu, pisał listy obfitujące w gry słów, historyjki i żarty, często ironiczne bądź kontrowersyjne, bo taki właśnie był. Pokazał to po raz pierwszy wywołując burzę wypowiedzią, iż Beatlesi są bardziej popularni od Jezusa. Wielu słuchaczy po usłyszeniu tego zdania zaczęło palić płyty zespołu i wysyłać pogróżki jego liderowi. Jednak nawet przez to band nie spadł na żadnej z list popularności, a jego fanów przybywało z dnia na dzień. Sam Lennon nawołując do kochania się zamiast wszczynania wojen (oryg. make love not war) oraz uczestniczenia i organizowania akcji pacyfistycznych, zdobywał uznanie zarówno młodzieży jak i osób starszych. Pozostał w ich pamięci po dziś dzień, mimo że od momentu jego śmierci minęło tak wiele lat.
Hunter Davies spisał się wprost rewelacyjnie, oddając w ręce fanów zbiór tylu wspomnień po Johnie. Jak zauważyłam, interesują się nimi nie tylko miłośnicy tej kultowej muzyki, ale i osoby całkiem obojętne względem zespołu, jednak wystarczająco ciekawe, aby mieć na półce swój egzemplarz. Dzięki krótkiej, choć wystarczająco obszernej biografii muzyka, znajdującej się przed rozdziałem z listami, każdy człowiek pozna Lennona tak, jakby od zawsze był jego przyjacielem. Jako wielbicielka biografii i wspomnień uwielbianych przez siebie celebrytów, mogę szczerze stwierdzić, że jest to najlepsza pozycja tego typu, jaką kiedykolwiek czytałam. Z całego serca polecam tę przez wielu wyczekiwaną książkę - och, uwierzcie mi! Mieliśmy na co czekać!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2012/12/john-lennon-listy.html
"Zwykle tak sobie piszę i zapominam, ale to, co wysyłam pocztą, jest jak mała cząstka mojego prawie ukrytego ja w dłoniach kogoś o mile stąd."
John Winston Lennon przyszedł na świat 9 października 1940 roku w Liverpoolu, gdzie wychowywał się i uczęszczał do szkoły podstawowej. Swoje drugie imię dostał na cześć ówczesnego premiera rządu brytyjskiego, Winstona Churchilla. Po...
2012-11-29
Jest rok 2009. Siedemnastoletnia Anna wyjeżdża na wakacje do Wenecji wraz ze swoimi rodzicami, znanymi naukowcami. Pewnego dnia jej ojciec, archeolog, zostaje zaproszony na uniwersytet, do którego został przyniesiony list liczący nieco ponad pięćset lat, jednak został on spreparowany i pozostawiony w dobrym stanie. Jak się okazuje, wiadomość zaczyna się od słowa cześć, co dla profesorów okazuje się wystarczająco dziwne, aby myśleć, iż może to być uczniowski żart, dlatego też poddają go przebadaniu. Ania, zwykle niezainteresowana niczym poza swoją przyjaciółką i nowinkami technicznymi, także teraz nie słucha, o czym się przy niej mówi. Podczas pokazu weneckich łodzi, znudzona wsiada wraz ze swoimi opiekunami do jedynej czerwonej gondoli, jaka znajduje się na Canal Grande. Różnica w kolorze intryguje zarówno dziewczynę, jak i pozostałych widzów parady. Na czele łodzi stoi starszy mężczyzna o niezmiennym wyrazie twarzy oraz przepasce na jednym oku. Dochodząc do gondoli, główna bohaterka przez swoją niezdarność zostaje wepchnięta do brudnej wody w kanale, lecz szybko zostaje z niej wyciągnięta przez przystojnego młodzieńca, którego już wcześniej widziała w bijatyce z innym mężczyzną. Nie pozwala jej wsiąść do wodnego pojazdu i robi wszystko, aby jak najszybciej wyciągnąć ją na ląd. Szybko po tym dziewczyna orientuje się, że dzieje się coś dziwnego. Wokół niej migotają niewielkie światła, mgła staje się z każdą sekundą coraz gęstsza, mimo że jeszcze przed chwilą pogoda była idealna. W jednej chwili owionął ją chłód i nie mogła oddychać. Chciała coś powiedzieć, lecz nagle zrobiło się tak zimno, że czuła jakby głos zamarzł w jej wnętrzu. Przez krótką chwilę wydawało jej się, jakby jasność otaczała ją z każdej strony, jednak równie szybko zapadła w ciemność i przeniosła się do roku 1499 - lat biedy i brudu, gdzie damy chodziły w zwiewnych sukienkach i nie marzyły nawet o czymś takim jak wykształcenie. Znalazła się w czasach, gdzie o medycynie czy jakiejkolwiek technologii nie było mowy. Co gorsza, blokada, która została na Annę nałożona po podróży w czasie, nie pozwalała jej na rozmowy o czymkolwiek wynalezionym w roku późniejszym od tego, w którym teraz musiała zamieszkać.
Wizja tak pięknego, charakterystycznego miasta we Włoszech, została przedstawiona wprost rewelacyjnie przez niemiecką pisarkę, Evę Völler. Kobieta już w dzieciństwie interesowała się historią, jednak później zdecydowała poświęcić się prawu i sprawdziła się w roli sędzi oraz adwokatki. Po wielu latach pracy, postanowiła ją porzucić i zająć się tym, co lubiła najbardziej - literaturą. Obecnie nazywana jest znawczynią Wenecji, a Magiczna gondola jest jej pierwszą powieścią dla młodzieży. Często mówi się, że debiutujący autorzy dopiero z czasem uczą się pisać profesjonalniej, ciekawiej. Tej zasady na pewno nie przypisałabym Evie. Już od pierwszych stron wciągnęła mnie w świat, o którego istnieniu wcześniej nie miałam pojęcia, ponieważ jest to pierwsza książka z motywem podróży w czasie, która wpadła w moje ręce. Z pewnością nie będzie to ostatnia! Od tej pory będę szukała pozycji, które nawiązują do tematyki zastosowanej w tym tytule. W cyklu wydawniczym Poza czasem, realizowanym przez Literacki EGMONT, oprócz historii o gondoli, możemy znaleźć między innymi Trylogię czasu, która - jak zakładam - również ma powiązanie z czymś w rodzaju wehikułu czasu.
Magiczna gondola jest książką, która pozostawiła po sobie wielką dziurę w moim sercu. Rozpoczynając lekturę kolejnych pozycji, wciąż o niej rozmyślałam i wspominałam z wielką radością. Miała ona bowiem w sobie zarówno momenty szczęśliwe, jak i te bardziej przykre, często szokujące. Wszystkie czytałam z niesłychaną przyjemnością. Z wielkim zapałem wertowałam kartki, aż w końcu dochodząc do ostatniej strony, wołałam o jeszcze. Jestem pewna, że żaden czytelnik, który sięgnie po tę pozycję, nie pożałuje godzin z nią spędzonych. Lekki styl pisania autorki i łatwość w odbiorze, za co możemy podziękować osobie tłumaczącej... Och, to jest to, co lubię! Z czystym sumieniem zachęcę do czytania tej książki zarówno fanów literatury obyczajowej, jak i fantastycznej. Każda osoba znajdzie w niej coś dla siebie - począwszy od historii Wenecji, poprzez zjawiskowe, niewyjaśnione elementy, aż do przygód i rozterek głównej bohaterki. Kobietki szukające pozycji, w której budzi się wątek romantyczny, będą również zadowolone i podobnie do mnie zakochają się w mężczyźnie imieniem Sebastiano. Wydaje mi się, że jest to książka raczej poświęcona płci pięknej, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby sięgnęła po nią również płeć przeciwna. Jak najbardziej polecam!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2012/12/magiczna-gondola.html
Jest rok 2009. Siedemnastoletnia Anna wyjeżdża na wakacje do Wenecji wraz ze swoimi rodzicami, znanymi naukowcami. Pewnego dnia jej ojciec, archeolog, zostaje zaproszony na uniwersytet, do którego został przyniesiony list liczący nieco ponad pięćset lat, jednak został on spreparowany i pozostawiony w dobrym stanie. Jak się okazuje, wiadomość zaczyna się od słowa cześć, co...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-11-07
"Wiesz co, ja wcale nie chciałem być osobą półkrwi..."
Już na lekcjach historii w szkole podstawowej uczymy się o dawnej Grecji. Wiążą się z tym mity i legendy, a przede wszystkim mitologia, czyli połączenie obu tych terminów, dzięki której możemy dowiedzieć się o istnieniu bogów, którzy dawniej osiadali na górze Olimp i sprawowali rządy nad poszczególnymi personami i miejscami. Jednym z podobnych do każdego z nas uczniów jest Percy Jackson. Wykryto u niego dysleksję i ADHD, przez co po każdym roku nauki w jednej szkole zostaje wydalany do kolejnej. Jak się jednak okazuje, te choroby są stwierdzane u każdego z herosów. Dysleksja występuje u nich, gdyż są przestawieni na grekę, natomiast ADHD pojawia się poprzez rządzę walki - nie mogą usiedzieć w miejscu! Czym jest natomiast heros? Otóż jest to osoba półkrwi, dziecko śmiertelnika i jednego z bogów olimpijskich. Herosi otrzymują poszczególne dary charakterystyczne dla swoich boskich matek lub ojców. Podobnie do Percy'ego, te z pozoru złośliwe i nie przygotowane do życia dzieci zostają rekrutowane w szkołach na terenie całych Stanów Zjednoczonych, gdzie obecnie została przeniesiona siedziba greckich bogów. W przypadku głównego bohatera Złodzieja pioruna, jeden z nauczycieli uczący jego klasę historii, okazuje się być głównym zarządzającym, który zajmuje się rozwojem nowych herosów.
Dzieciaki po uświadomieniu im tego, kim są i jakie jest ich zadanie, zostają zawiezieni na obóz letni, gdzie odkrywają swoje dary i talenty, a następnie ćwiczą, aby je rozwijać. Albowiem każdy z nich prędzej czy później otrzyma misję, którą ma wykonać dla swojego rodzica bądź też dla dobra olimpijskiego ogółu. Wielu herosom nie udaje się dożyć wieku dorosłego, bo zwykle giną przy wyruszaniu w podróż na wykonanie tegoż zadania. Wszyscy zakładali, że to samo stanie się z Percy'm, jednak... Po przyjeździe na miejsce obozowiska sam pokazuje własne zdolności, o których do tej pory nie miał pojęcia. Włada on wodą, może rozmawiać z istotami, jakie w niej zamieszkują, a jeśli tego byłoby mało, wchodząc do strumyka pozostaje suchy i może w nim swobodnie oddychać. Otulony rześkimi kroplami wody zostaje również uzdrowiony z ran, jakie zostają mu zadane. Dzięki ujrzeniu tych zjawisk nikt nie ma wątpliwości, że dotąd nieokreślony Percy jest synem jednego z bogów z Wielkiej Trójki, na którą składa się: Hades, Zeus i Posejdon. Główny bohater okazuje się być dzieckiem Pana Mórz. Fakt ten zostaje wykorzystany przy nadchodzącej wojnie wywołanej zaginięciem pioruna należącego do Zeusa. W związku ze zdradą, jakiej dokonał jeden z jego braci łamiąc przysięgę mówiącą o zakazie płodzenia kolejnych herosów, osądza o kradzież niczemu winnego Percy'ego. Chłopiec otrzymuje zadanie: musi odnaleźć zaginiony atrybut Pana Olimpu, aby uniknąć zagłady. Wyruszając na swoją misję postanawia wziąć ze sobą kopytnego Grovera, który jeszcze w szkole był jego najlepszym przyjacielem. Wybiera również dziewczynkę imieniem Annabeth, córkę Ateny - bogini mądrości. Mimo iż ich rodzice od wieków wykonują sprzeczne działania, dzieci wspólnie wychodzą naprzód przygodzie i narażając się na pewną śmierć, szykują się na spotkanie z bogami, jak również potwornymi stworami, których nie da się uniknąć...
Rick Riordan jako absolwent Uniwersytetu stanu Teksas z historii, wywiązał się rewelacyjne z zadania, jakim było napisanie tej książki! Rozpoczyna ona pięciotomowy cykl o nazwie Percy Jackson i bogowie olimpijscy. Autor przelał na kartki tych powieści całą pasję i miłość do postaci z mitologii greckiej, dlatego będzie ona niesamowitym dopełnieniem domowej biblioteczki dla każdego miłośnika przygód bogów - takiego jak ja. Przyznam, że gdybym wcześniej zapoznała się dokładnie z opisem książki i wzmiance o tym, że bazuje ona na pomyśle o bogach olimpijskich, to sięgnęłabym po tę pozycję znacznie wcześniej. Nie żałuję jednak, że zrobiłam to dopiero teraz i że w ogóle zechciałam przeczytać tę książkę. Od dzisiaj figuruje ona na liście moich ulubionych. Jest to literatura fantastyczna, którą porównałabym jakością do samego Harrego Pottera! Ilość przygód, jakie przydarzają się Percy'emu jest niezliczona, lecz dzięki temu cała książka staje się ciekawsza do odczytu. Jeśli jeszcze jej nie czytaliście, to musicie uwierzyć mi na słowo, że jest po prostu genialna! Pochłonęłam ją w dwa popołudnia, nie mogąc się od niej oderwać. Styl pisania pana Riordana był tak ciekawy i interesujący, że przewracanie kartek było dla mnie samą przyjemnością. Jedynym minusem był być może mój wewnętrzny brak wiary w to, że dosłownie wszędzie, nawet w zwykłym barze występowały przerażające potwory czyhające na życie podróżników. Wydawało mi się strasznie nierealne również to, że właśnie w miejscu obozu letniego młodych herosów nie pada deszcz czy śnieg, a ciągle występuje jednakowa, słoneczna pogoda. Mimo to z pewnością polecę tę książkę każdej osobie kochającej fantasy - uwierzcie, że warto, a spotkacie się z wieloma przerażającymi stworzeniami, takimi jak Meduza, a także niesamowicie ciekawymi, takimi jak centaury czy chimera!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2012/11/zodziej-pioruna.html
"Wiesz co, ja wcale nie chciałem być osobą półkrwi..."
Już na lekcjach historii w szkole podstawowej uczymy się o dawnej Grecji. Wiążą się z tym mity i legendy, a przede wszystkim mitologia, czyli połączenie obu tych terminów, dzięki której możemy dowiedzieć się o istnieniu bogów, którzy dawniej osiadali na górze Olimp i sprawowali rządy nad poszczególnymi personami i...
2012-09-28
Sama nie mogę uwierzyć w to, co piszę! To już trzecia książka z serii Akademia Wampirów, która otrzymuje ode mnie najwyższą ocenę. Myślałam, że nic nie przebije pierwszego tomu, lecz po lekturze drugiego przekonałam się, że to możliwe. Otóż trzeci jest jeszcze lepszy od poprzednich! Niewiarygodne, prawda? Rzadko, a właściwie nigdy nie spotkałam się z takim przypadkiem, gdzie sześciotomowa seria byłaby naprawdę tak dobra. Zawsze musi być ten pierwszy raz!
Ze strony na stronę książka staje się coraz bardziej mroczna. Pod tym względem nie idzie jej porównywać z poprzednimi tomami. Na jaw wychodzi wiele tajemnic. Między innymi to, że sprawca porwania Lissy, Wiktor Daszkow, nadal nie dostał wyroku i jego sprawa zostaje odwlekana. Wszyscy potrafimy wyobrazić sobie reakcję przyjaciółek na tę wieść... Choć po minionych wydarzeniach Rose Hathaway stała się rozważniejsza, dojrzalsza i mniej impulsywna, nie umie dostatecznie dobrze ukryć swej wściekłości. Postanawia za wszelką cenę dostać się na proces sądowy przestępcy. Pomaga jej w tym nie kto inny jak... Adrian Iwaszkow! Młodzieniec z całych sił stara się o względy głównej bohaterki, a dzięki wysokiemu stanowisku w hierarchii arystokratów i bogactwie, jakie posiada, może robić co tylko zechce. Dlatego też postanawia pomóc dziewczynie.
Dymitr nie pozostaje obojętny tym zalotom. Stara się ukryć zazdrość i wmawia sobie, że tak będzie najlepiej dla ich obojga z racji zawodu, jaki dane im było przyjąć. Na zajęciach polowych dla przyszłych strażników, głównej bohaterce zamiast przyjaciółki, z którą łączy ją nierozerwalna więź, towarzyszy inny moroj - Christian Ozera, siostrzeniec kobiety występującej w poprzednim tomie, która za największy cel postawiła sobie otrzymanie pozwolenia na używanie magii w walce z wrogami. Ku zdziwieniu Rose i czytelnika, para zaprzyjaźnia się, a dzięki wspólnemu przygotowaniu są gotowi zmierzyć się z najsilniejszymi przeciwnikami - złowrogimi strzygami. Niestety, przez niedopilnowanie bezpieczeństwa w Akademii im. świętego Władimira, dampirzyca wraz z morojem będzie musiała wziąć udział w zaciętej walce, aby ochronić pozostałych uczniów i osoby, które kocha...
Groza zasiana w każdym z rozdziałów Pocałunku cienia jest po prostu wszechobecna. Nie jest to już spokojna, czasem śmieszna seria opowiadająca o życiu frywolnych nastolatków-wampirów. Mimo że nie straciła nic ze swojej świetności, jej charakter nieco się zmienił i jest to widoczne. Dzięki intymnym momentom Rose i Dymitra, możemy oddalić się od nieprzyjemnych wydarzeń i uczuć, jakie towarzyszą uczniom Akademii. Z pewnością ten wątek wywoła uśmiech na twarzy każdego czytelnika, czego z całego serca Wam życzę. Przygotujcie się na zaskakujący finał! Oczywiście POLECAM! :)
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2012/10/pocaunek-cienia.html
Sama nie mogę uwierzyć w to, co piszę! To już trzecia książka z serii Akademia Wampirów, która otrzymuje ode mnie najwyższą ocenę. Myślałam, że nic nie przebije pierwszego tomu, lecz po lekturze drugiego przekonałam się, że to możliwe. Otóż trzeci jest jeszcze lepszy od poprzednich! Niewiarygodne, prawda? Rzadko, a właściwie nigdy nie spotkałam się z takim przypadkiem,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-10-30
2012-09-22
Wertując portale literackie w poszukiwaniu dobrej serii o wampirach, możemy się natknąć na wzmiankę o przeróżnych książkach wydanych przez autorów z każdego zakątka świata. 36-letnia Richelle Mead pochodzi ze Stanów Zjednoczonych Ameryki, a konkretniej ze stanu Michigan. Pisze artykuły dla New York Times oraz USA Today. Specjalizuje się w powieściach fantastycznych o tematyce wampiryzmu. Są to książki skierowane głównie do młodzieży, lecz i dorośli znajdą tam coś dla siebie - zwłaszcza w serii o sukubach. Wydaje mi się jednak, że większe brawa należą jej się za sześciotomową sagę, na temat której rewelacyjne opinie krążą po całym Internecie...
Lekcje w szkole imienia świętego Władimira są przeprowadzane nocą. Dlaczego? Otóż wampiry dzielimy na trzy rodzaje. Są wśród nich dampiry, moroje i strzygi. Światło słoneczne największą szkodę wyrządza wampirom czystej krwi, które często pochodzą z rodzin królewskich, czyli morojom. Nie przeszkadza ono dampirom, jednak groźne bestie, jakimi są strzygi, z własnych powodów poprzestają polowań za dnia. Jedną z morojów jest przyjaciółka głównej bohaterki, Lissa. Należy do arystokratycznego rodu Dragomirów. W odróżnieniu od większości morojów, nie wykazuje uzdolnień do pracy z którymkolwiek z czterech żywiołów, co prawdopodobnie bardziej martwi osobę, z którą dziewczyna utworzyła mentalną więź. Chodzi tu o Rose Hathaway.
Rose zachowuje się podobnie do większości nastolatek XXI wieku. Jest pyskata, lubi zwracać na siebie uwagę, buntować się i łamać zasady. Ze względu na bezpieczeństwo przyjaciółki, nie zbaczając na konsekwencje, uciekła wraz z dziewczyną poza teren Akademii - do świata ludzi. Po powrocie do szkoły podjęła się dodatkowych treningów i szkolenia, aby w przyszłości zostać strażniczką Lissy. Rolę instruktora i prowadzącego zajęć otrzymuje młody, jednak doświadczony i zdolny mężczyzna, który wkrótce staje się nie tylko ideałem, do jakiego główna bohaterka chciałaby dążyć, ale też miłością jej życia...
Często w literaturze młodzieżowej autorzy starają się na siłę upodobnić język wykreowanych bohaterów do obecnie stosowanego slangu. Jakaż radość ogarnęła mnie, gdy zauważyłam, że w tej książce nic takiego nie występuje! Mimo młodego wieku bohaterów, dialogi jak i same myśli głównej bohaterki, są przedstawione w normalny, całkiem dojrzały sposób, co znacznie ułatwia czytanie i jest tylko jednym z tysiąca plusów. Tematyka wampiryzmu jest przedstawiona dość neutralnie, bez nacisku na to, że wampiry to złe stworzenia, których jedynym pragnieniem jest wyssanie krwi z każdego żyjącego człowieka, natomiast wątek miłosny wcale nie jest jedyną ciekawą rzeczą, która pojawia się w książce. Co prawda jest to jeden z czynników, które zachęcały do przeczytania lektury za jednym zamachem, lecz zaprzeczam insynuacjom, jakoby nic poza tym się nie działo.
Nie chcąc wyjawiać większych szczegółów na temat tej książki, pragnę polecić ją każdemu, kto do tej pory nie miał chęci lub okazji do sięgnięcia po nią. Osobiście żałuję, że nie przeczytałam jej wcześniej, jednak "lepiej później niż wcale" :) Zapewniam, że pochłonie każdego czytelnika na kilka godzin!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2012/10/akademia-wampirow.html
Wertując portale literackie w poszukiwaniu dobrej serii o wampirach, możemy się natknąć na wzmiankę o przeróżnych książkach wydanych przez autorów z każdego zakątka świata. 36-letnia Richelle Mead pochodzi ze Stanów Zjednoczonych Ameryki, a konkretniej ze stanu Michigan. Pisze artykuły dla New York Times oraz USA Today. Specjalizuje się w powieściach fantastycznych o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Nigdy nie wiesz, ile czasu ci zostało."
Czy wyobrażasz sobie życie w świecie, w którym nie istnieje przemoc? Nikt nie wszczyna wojen, ludzie żyją w pokoju, pełni akceptacji do pozostałych mieszkańców naszej planety - niezależnie od ich rasy czy pozycji społecznej. Bez wątpienia niemal każdy z nas marzy o byciu częścią takiego społeczeństwa, jednak jak to w życiu bywa, nawet w takim przypadku istnieje haczyk. Co powiedziałbyś, gdyby rasa ludzka przegrała i została ofiarami pozornie perfekcyjnych stworzeń, nazywanych duszami, które wszczepiając się w nasze ciało, odbierają nam świadomość, prawo do własnych decyzji, a co za tym idzie, prawo do życia? Jak wyglądałby twój plan, jeśli stanąłbyś przed obliczem unicestwienia - czegoś znacznie gorszego od samej śmierci?
Melanie była jedną z nas - ludzi, których ciała obecnie zostały przejęte przez nieśmiertelne dusze, będące naszymi wrogami, okupującymi Ziemię jako jedną z wielu planet w galaktyce, którą posiedli. Dziewczyna, jako jedna z nielicznych osób wciąż świadomych swego istnienia, po zapoznaniu się z kilka lat starszym Jaredem, dołączyła do podziemnej grupy ocalałych. Znalazło się tam również miejsce dla jej młodszego brata, Jamiego. Niestety gdy wyruszyła na jedną z misji, została schwytana przez wrogów. Ich zamiarem było wszczepienie w jej ciało jednego z obcych, którzy wyłudziliby od niej informacje o kryjówce ostatnich prawowitych mieszkańców tej planety. Mimo że zabieg przeszedł pozornie bezproblemowo, Wagabunda - nowa mieszkanka ciała dziewczyny, wkrótce odkrywa pewien błąd i po długich przemyśleniach, postanawia połączyć siły ze swoją towarzyszką. Nie mogą pozwolić na schwytanie najbliższych ich sercom istot.
W czasach ogromnej popularności dystopii, które znów wróciły do łask, rzadko spotykamy się z tego typu książką, w której wrogami nie są ludzie, a zupełnie inne istoty. Zazwyczaj rządzą władzy i terroru wykazuje się właśnie nasz gatunek, którego zamierzenia często są niejasne. W Intruzie natomiast mamy do czynienia ze srebrnymi maziami, których odnóża wszczepiają się w każde komórki naszego ciała, gdy tylko mają na to szansę. Dusze wymazują nam pamięć, o ile nie mają podejrzeń o działalność człowieka w grupie rebeliantów. Jak można się domyślić, równa się to ze zniszczeniem człowieka, który do tej pory zamieszkiwał dane ciało. Wspomniane istoty są więc tytułowymi intruzami, które napadają na nasze ziemie ze swoimi pseudoidealnymi planami. W ich zamierzeniach, które szybko się ziściły, świat miał stać się bezkonfliktową planetą, podobnie jak pozostałe, zamieszkałe przez nich miejsca. Można zatem śmiało powiedzieć, że sytuacja, w której znalazła się Wagabunda, jest jedną na milion. Nigdy dotąd dusze nie miały styczności z tak walecznym człowiekiem jak Melanie. To jej głos, myśli i wspomnienia krążyły w głowie wszczepionej w jej ciało istoty, która szybko przekonała się, że stoi po złej stronie wojny.
Stephenie Meyer jest kojarzona głównie z bestsellerową sagą Zmierzch, za co nie można nikogo winić. Wstydzić się jednak powinny osoby, które tkwią w przekonaniu, iż jej kolejna powieść może być wrzucona do tego samego worka! Intruz jest bowiem całkowitym przeciwieństwem niezbyt ambitnych książek o wampirach, które zostały pokochane przez nastolatki na całym świecie. Antyfani są zdania, że jedyną rzeczą, jakiej dziewczyna staje się pewna po przeczytaniu wywodów Belli, jest konieczność posiadania mężczyzny u swego boku. Dystopia amerykańskiej pisarki jest natomiast pełna niezwykle mądrych i przydatnych wniosków, jakie można wysnuć po przeczytaniu całej książki. Mamy możliwość zastanowienia się, a raczej gdybania, co by się z nami stało, jeśli znaleźlibyśmy się w takiej sytuacji jak główne bohaterki. Dodatkowo stajemy się pewni tego, jak wielką wartością w życiu jest miłość i rodzina. Obserwując tajną działalność ludzi z punktu widzenia intruza, jesteśmy dumni z tego, że w najkrytyczniejszych chwilach nasz gatunek byłby w stanie się zjednoczyć i działać wspólnie, nie patrząc na to, kto jest kim. Jest to jedynie kilka przykładów, jakich w tej książce można znaleźć naprawdę mnóstwo.
Główne bohaterki, jakimi bez wątpienia są Wagabunda i Melanie, to silne osobowości, którym daleko do ideału. Wagabunda jest rozchwytywaną przedstawicielką dusz, odbywających podróże po całym wszechświecie. W poprzednich życiach była nawet niedźwiedziem, dzięki czemu teraz ma o czym opowiadać tym, którzy tego typu odwiedziny mają jeszcze przed sobą. Prowadziła wykłady na uczelni, gdzie dzieliła się swoją wiedzą i doświadczeniami z planet, które odwiedziła. Do momentu, gdy znalazła się w ciele Melanie, była pewna, iż istoty, do których grona sama należała, są perfekcyjne, a ich miejsce na Ziemi całkowicie uzasadnione. Kiedy poznała mentalność człowieka oraz uczucia, z jakimi dotychczas nie miała styczności, stopniowo przyznawała rację ludziom, a bunt i opór, jaki stawiali, uznała za zrozumiały. Po spotkaniu kolejnych ocalałych, zawarciu z nimi przyjaźni oraz innych, znacznie silniejszych więzi, sama poczuła się jak człowiek, a wkrótce zaczęła przeciwstawiać się innym duszom. Jest tu przedstawione zjawisko zachwianej lojalności.
Melanie można by natomiast zaliczyć do typowych buntowniczek-rebeliantek, które zgodziłyby się na najgorsze cierpienie, jeśli tym kosztem mogłyby uratować swoich bliskich przed schwytaniem. Po śmierci rodziców, dziewczyna musiała zaopiekować się swym młodszym bratem, co było nie lada wyczynem w czasach, gdy nie zaatakowani przez dusze ludzie nie mieli dostępu do podstawowych rzeczy. Musiała błyskawicznie dorosnąć i wziąć odpowiedzialność za wychowanie chłopca, który był dla niej wszystkim. Gdy spotkała Jareda, mężczyzna zajął drugie miejsce w tej hierarchii. On również należał do niewielkiej grupy ludzi, którzy jeszcze nie zostali schwytani w ręce wroga. Dopiero podczas oglądania ich wspomnień, wraz z Wagabundą uświadamiamy sobie siłę miłości w niepewnych czasach.
Intruz to zupełnie nowa Stephenie Meyer, której nie poznałabym, gdyby nie jej nazwisko na okładce książki. Jej warsztat pisarski przez minione lata diametralnie się zmienił - na szczęście idzie on ku lepszemu. Widać również znacznie większe zaangażowanie w pisanie książki oraz masę świeżych, dobrych pomysłów. Miejmy nadzieję, że kilka z nich wykorzysta również w sequelu, który prawdopodobnie będzie nosił nazwę Łowca!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2013/05/intruz.html
"Nigdy nie wiesz, ile czasu ci zostało."
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzy wyobrażasz sobie życie w świecie, w którym nie istnieje przemoc? Nikt nie wszczyna wojen, ludzie żyją w pokoju, pełni akceptacji do pozostałych mieszkańców naszej planety - niezależnie od ich rasy czy pozycji społecznej. Bez wątpienia niemal każdy z nas marzy o byciu częścią takiego społeczeństwa, jednak jak to w życiu bywa,...