-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus7
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
-
ArtykułyPyrkon przygotował ogrom atrakcji dla fanów literatury! Co dzieje się w Strefie Literackiej?LubimyCzytać1
Biblioteczka
2012-12-31
2013-03-20
"Kiedyś, dawno temu, Nowy Orlean oznaczał wiele rzeczy: jazz, Kreoli, miasto tętniące życiem, Mardi Gras, imprezy, zapomnienie; oznaczał pochłaniającą wszystko bujną roślinność. Teraz oznaczał tylko jedno. Przegraną."
Nailer należy do grupy lekkiej ekipy, której zadaniem jest wydobywanie kabli z wraków statków znalezionych na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej, gdzie sam również mieszka. Jako dziecko dżungli, które nie zna luksusu ani nawet dobrego jedzenia, nie ma pojęcia o życiu, jakie prowadzą nieznani mu ludzie z wyższych sfer. Przez niemal całe kilkunastoletnie życie ciężko pracował i nie mógł liczyć na szczęście. Nawet wieczorami, gdy przychodził do domu, nie zastawał tam ciepłej rodziny, która mogłaby go pocieszyć. Po tym jak jego matka odeszła z tego świata, chłopiec był zostawiony na pastwę losu, a drugi rodziciel wcale nie pomagał mu w pozbieraniu się po takiej stracie. Staruszek uzależnił się od alkoholu i amfetaminy, nazywanej kryształem, i przestało mu zależeć nawet na własnym dziecku.
Szare, monotonne życie chłopca, jak się wydaje, daje mu szanse na coś lepszego. Gdy któregoś dnia idzie do pracy wraz ze swoją przyjaciółką, zauważają zatopiony statek; fale musiały pomóc mu z dopłynięciem do brzegu. Niewiele myśląc, nastolatkowie postanawiają sprawdzić, czy coś wartościowego zostało w środku. Spoglądając na bogactwo, jakim los obdarzył tylko nielicznych, marzą o powiększeniu własnego majątku. Niestety nie okazuje się to takie proste... Mimo że dzieciaki znajdują dużo złota w kabinach statku, to wśród martwych ciał, unosi się na wodzie również jeszcze żywa dziewczyna, która ostatkiem sił szepcze o pomoc. Co wybrać? Pewne bogactwo czy ocalenie nieznajomej?
"To ludzka natura, mordować się nawzajem."
Paolo Bacigalupi może być niektórym znany z drugiego tomu serii Złomiarz - Zatopionych miast. W tej sadze amerykański pisarz fantasy odnosi się do niedalekiej przyszłości. Nie jest to jednak popularna ostatnio dystopia, w której wszyscy bohaterowie marzą o wiecznym spokoju i życiu w dostatku, przyjmując sobie na cel zniesienie tyranii. Mimo że z początku może się tak nam wydawać, w zatopionym świecie ludzie nie dbają o to, jakie dziedzictwo zostawią po sobie czy też jakiej jakości mlekiem popiją ulubione ciastka. Ci zapracowani ludzie marzą tylko o tym, aby dożyć kolejnego dnia i zarobić choć tyle, za ile będą mogli kupić bochenek chleba. Co ciekawe, nie jest to jedyny wątek, jakim Złomiarz różni się od innych pozycji!
Kiedy po raz ostatni spotkaliśmy się z powieścią, której jednym z głównych tematów był przemysł wydobywczy i statki? Cóż, chyba nigdy. I właśnie to dodaje książce świeżości i oryginalności, jakiej można ze świecą szukać na półkach księgarń. Gdyby tego było mało, od samego początku lektura wciąga i nie pozwala oderwać się nawet na krótką chwilę, wymuszając na czytelniku, aby dowiedział się więcej. Chciałabym powiedzieć, że zdarzyło mi się przewidzieć któreś z wydarzeń występujących w tej książce, jednak musiałabym okłamać samą siebie. Nie dość, że autor wpadł na rewelacyjny pomysł, to nie pozwolił też nikomu na podejrzewanie czegokolwiek. Ba! Nikt nawet nie mógłby próbować wymyślić dalszego ciągu historii Nailera, bo nawet sama nie miałam zielonego pojęcia o tym, co jeszcze można byłoby wymyślić! Za to należy się autorowi ogromny plus.
A skoro mowa o plusach, to chyba powinno się również dodać coś o minusach, których nie było wiele i właściwie mogę wymienić tylko jeden - zbyt wolne tempo! Tak, jestem uzależniona od thrillerów, w których ciągle coś się dzieje, ale starałam się, naprawdę się starałam! Nie wiem, dlaczego przy tylu zawrotach akcji pisarz nie mógł nieco przyspieszyć nadejścia niektórych wydarzeń, które i tak nie okazały się zbyt istotne w stosunku do całej powieści. Kolejnym, choć niewielkim dziwactwem, którego nie będę zaliczać do minusów, jest występowanie tylko jednych stworzeń zaliczanych do fantastycznych - gatunku, do którego klasyfikuje się Złomiarza. Są to półludzie, czyli mieszanki między innymi człowieka i psa, które są poddane swojemu panu poprzez przysięgę krwi. Ciekawe, prawda? Dlaczego więc nikt nie rozwinął tego wątku?!
Zatem czy oprócz tych kilku mankamentów polecę kupno Złomiarza? Oczywiście, że tak! Myślę, że znajdą tu coś dla siebie zwłaszcza osoby szukające ciekawych dzieł pisanych przez młodych autorów fantastyki, którzy nawet mając kilka powieści na koncie, potrafią zszokować swojego czytelnika. Jest to dość specyficzna książka, która spodoba się miłośnikom piratów, dla których to charakterystyczne są tytułowe (Ship Breaker) statki. Mimo że autor opowiada historię nastolatka, nie jest to literatura typowo młodzieżowa, stąd też i starsi czytelnicy bez obaw mogą po nią sięgnąć. Polecam!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2013/03/zlomiarz.html
"Kiedyś, dawno temu, Nowy Orlean oznaczał wiele rzeczy: jazz, Kreoli, miasto tętniące życiem, Mardi Gras, imprezy, zapomnienie; oznaczał pochłaniającą wszystko bujną roślinność. Teraz oznaczał tylko jedno. Przegraną."
Nailer należy do grupy lekkiej ekipy, której zadaniem jest wydobywanie kabli z wraków statków znalezionych na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej, gdzie sam...
2012-11-05
Thomas Archibald Barron, autor wielotomowej serii o Merlinie, już w dzieciństwie chciał zostać pisarzem, a z biegiem lat pasja literacka jedynie się pogłębiała. Od 1990 roku, czyli momentu wydania swojej pierwszej książki, może już nazywać się prawowitym pisarzem, albowiem w liście swoich dzieł ma wiele książek dla dzieci i młodzieży, pisze też książki przyrodnicze.
Słysząc wyrażenie legendy arturiańskie na pewno każdy z nas ma choć niewielkie pojecie, o czym będą one opowiadać. Oparte są one na prawdziwych wydarzeniach związanych z królem Brytanii - Arturem, który osiada w zamku Camelot tuż po koronacji. U jego boku od najmłodszych lat stoi Merlin, czarodziej o wielkich mocach, które mimo że z założenia zostały mu przydzielone po to, aby czynił zło, dzięki dobremu sercu chłopca zamieniły się w podobne dobro. Jednak w tych legendach mag pojawia się dopiero wtedy, gdy jest już dorosły. O dziwo nie ma najmniejszej wzmianki o tym, jak przebiegało jego życie, gdy miał zaledwie kilka lat. Nie wiadomo też nic o jego pochodzeniu czy miejscu narodzenia. T. A. Barron, jeden z wielbicieli historii o królu Arturze, był zafascynowany postacią, jaką jest Merlin. Postanowił stworzyć serię książek opowiadającą historię chłopca od najmłodszych lat jego życia. Zapoznaje nas z fascynującymi opowieściami o tym, co przeżywał. Mimo że zostało to wymyślone przez autora, to jest równie interesujące jak rzeczywiste historie o Camelocie spisane przez wiele lat zarówno w ojczystym kraju króla Artura, jak i w innych państwach uwielbiających te opowieści.
Wnioskując po tym, że król Artur zasiadł na tronie ok. 505 roku, akcja powieści rozpoczyna się pod koniec V wieku. Dwunastoletni chłopiec zostaje wyrzucony na brzeg morza. Niczego nie pamięta, począwszy od tego, gdzie się znajduje, skończywszy na tym, jak się nazywa. Jedyną osobą, która może mu pomóc w odkryciu prawdy o tym, co się dzieje, jest kobieta, która również została wyrzucona przez wodę. To dzięki niej chłopiec poznaje wiele opowieści i legend związanych z Olimpem i greckimi bogami. W książce jest dużo wzmianek o Apollo, a także innych osobach i miejscach mitologicznych. Podobnie do legend arturiańskich, i ta historia jest owiana celtycką tajemnicą, zatem czytając nie dowiadujemy się jedynie nieco na temat dawnych wierzeń, ale i magicznych mocy czy rytuałów, będących ciekawym dodatkiem do lektury fantastycznej.
"Gdzie w ciemności zamek wiruje miarowo,
Małe stanie się wielkie, koniec zacznie na nowo,
Tylko kiedy olbrzymi zatańczą na sali,
Wszystkie bariery runą i zło się oddali."
Emrys wkrótce stwierdza, że jest gotowy rozpocząć przygodę mającą na celu odnalezienie swojego ojca, o którym dotychczas Branwen nie wspomina ani słowem. Wymieniła tylko raz stwierdzenie, iż "nie jest on taki, na jakiego wygląda". Chłopiec zaciekawiony swoją przeszłością w odległej krainie Fancayry, postanawia zbudować prowizoryczną tratwę, która oczywiście nie wytrzymuje wielkiego sztormu na morzu, powstającego nocą po wypłynięciu na srogie wody. Emrys dociera jednak na brzeg dotychczas niezwiedzanego przez niego lądu. Spotyka tam między innymi Rhię - dziewczynkę, która niemal poświęciła za niego życie, aby uratować swój dom przed całkowitą ciemnością. Na swojej drodze spotyka również niewielkiego olbrzyma oraz kruka, którzy towarzyszą mu przez całą drogę do Spowitego Zamku, będącego siedzibą złowrogiego króla.
Jako wielbicielka historii Brytanii i legend arturiańskich, musiałam przeczytać tę książkę! Jeszcze zaczynając czytanie myślałam, że będzie ona opowiadać o losach czarodzieja u boku króla Camelotu, jednak tuż po wstępie przekonałam się, że opowiada ona o jego dzieciństwie, a nie o latach dorosłości. Niemniej jednak nie zawiodłam się. Muszę przyznać, że książka spełniła moje wszelkie oczekiwania i od dziś gości na liście ulubionych. Miejscowo kojarzyła mi się ze stylem Tolkiena, jednak przekonałam się, że mimo iż nie przepadam za autorem Władcy pierścieni, nie jest to żadna uwpjma. Powieść wciągnęła mnie całkowicie i nie mogłam oderwać się od czytania. Zaliczyłabym ją zarówno do fantastycznych, jak i do przygodowych, bo już dawno nie spotkałam się z tak dużą dawką historii! A mówiąc już o historiach, chcę pogratulować autorowi pomysłu wspominania wielu ciekawych legend, z którymi nie zapoznałam się nigdy wcześniej. Zapoznanie czytelnika z mitologią grecką i rzymską było rewelacyjnym przedsięwzięciem i jestem pewna, że spodoba się nie tylko mi, ale i pozostałym wielbicielom serii o Merlinie. Słowem podsumowania chciałabym niezmiernie polecić tę książkę wszystkim osobom, które zaczytują się w fantastyce i literaturze przygodowej. Będzie stanowiła świetne dopełnienie waszej książkowej kolekcji i na pewno nie pożałujecie jej kupna! Osobiście zamierzam już niedługo postawić na swojej półce pozostałe księgi i zachęcam do zrobienia tego samego, bo "nie ma to jak wyborna lektura na koniec dnia wybornych lektur" - jak to powiedział jeden z bohaterów :)
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2012/11/merlin-nieznane-lata-ksiega-i.html
Thomas Archibald Barron, autor wielotomowej serii o Merlinie, już w dzieciństwie chciał zostać pisarzem, a z biegiem lat pasja literacka jedynie się pogłębiała. Od 1990 roku, czyli momentu wydania swojej pierwszej książki, może już nazywać się prawowitym pisarzem, albowiem w liście swoich dzieł ma wiele książek dla dzieci i młodzieży, pisze też książki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-11-26
"Pragnąłem tylko twojej miłości, a teraz wiem, że to jest ta jedyna rzecz, której nigdy nie zdołam mieć."
W Polsce katolicyzm jest rzeczą powszechną. Nie ma w nim niczego niecodziennego, a rodziny otwarcie przyznające się do wiary w Boga nie są niczym szokującym. Niestety nie zawsze członkowie wspólnoty Kościoła zachowują się w sposób, jaki według Pisma Świętego wyznaczył im sam Stwórca. Co prawda zdarzają się wyjątki, do których należy pobożna rodzina Divine, której nie można zarzucić popełniania jakichkolwiek grzechów. Główna bohaterka, Grace, od urodzenia była wychowana w skromności i miłości do bliźnich. Przyczynił się do tego sam ojciec dziewczyny - pastor w miejscowej parafii. Nauczył ją przebaczania, do którego nawołuje w niemal każdym kazaniu, wygłaszanym co niedzielę specjalnie dla swoich podopiecznych. Jest on bowiem osobą szanowaną i lubianą, a co za tym idzie - proszoną o częste prowadzenie nabożeństw w pobliskiej kapliczce.
Sytuacja ulega zmianie, gdy zorganizowaniem pogrzebu ma się zająć zupełnie inny ksiądz. Pomimo iż kobietę zaatakowaną przez Potwora z Markham Street to właśnie pastor Divine znał najlepiej, został odrzucony przez najbliższych poszkodowanej. Przykre sprawy kumulują się, gdy do miasta wraca Daniel - chłopiec, który jeszcze kilka lat temu należał do dobrych przyjaciół głównej bohaterki i jej brata. Niestety po smutnym incydencie ze swoim ojcem, musiał wyjechać i porzucić dom, pod którego dach został bez problemu przyjęty. Od tamtego czasu temat Daniela nie był poruszany przy rodzinnym stole, gdzie mimo iż z pozoru toczą się rozmowy, nikt nie wie niczego o problemach dotykających poszczególnych domowników.
Mimo próśb i błagań, Grace nie przerywa kontaktu z byłym przyjacielem. Postanawia pomóc mu w dostaniu się na zajęcia artystyczne, na które sama uczęszcza. Dzięki łasce, która ją przepełnia, planuje rozwiązać wszystkie problemy chłopca jak za machnięciem magicznej różdżki. Niestety, mimo iż coraz częściej nazywana jest aniołem, nie posiada mocy uzdrawiania, którymi one się cechują. Napotykając wiele przeciwności losu, nie poddaje się. Dzięki byciu osobą upartą, dowiaduje się prawdy o zmiennokształtnym monstrum, którego niegdyś uznawała za kogoś bliskiego jej sercu. Jednak czy sama jest pewna, że czas przeszły nie miesza się z teraźniejszością...?
"Twoje oczy... jest w nich twoja dusza, a reszta wygląda wciąż na tak nieokreśloną. To jest właśnie piękno dzieciństwa. Oczy pokazują wszystko, co dotychczas widziałeś, ale cała reszta jest wciąż tak bardzo otwarta na możliwości, na to, czym możesz zostać."
Bree Despain, amerykańska pisarka, zadebiutowała na rynku wydawniczym książką o tytule Dziedzictwo mroku. Zapoczątkowuje ona trzytomową serię o tej samej nazwie. Autorka w jednym z przeprowadzonych z nią wywiadów, wyznaje, że pomyślała poważnie o działaniach literackich dopiero po wypadku samochodowym, gdy zorientowała się, że jedyną rzeczą, której żałuje, jest bezczynność i zaniechanie rozwijania pasji, której nigdy nie zdołała zdusić w zalążku. Sama jest osobą wierzącą, stąd też w swoim pierwszym tytule postanowiła nawiązać do tego zagadnienia. Zdecydowała również o podjęciu próby wprowadzenia w szare, monotonne życie głównej bohaterki, czegoś surrealistycznego i niezwykłego, a mianowicie wilkołaków. Myślę, że tę próbę jak najbardziej mogę uznać za ukończoną z zadowalającym skutkiem. Bree Despain nie dość, że pisze językiem rozwiniętym i interesującym, to trzyma czytelnika w napięciu do samego końca. Przyznaję, że traciłam wszelkie nadzieje na paranormal romance, gdy po ponad dwustu stronach Grace na swojej drodze nie spotkała żadnego stworzenia nie z tego świata. Jednak zaraz się rozchmurzyłam, gdy sekret jednego z głównych, ukochanych bohaterów, wyszedł na jaw. Dziedzictwo mroku polecę wszystkim osobom, których miłością są książki z wątkiem romantycznym. Przedstawiony tu bad boy, rzekomo czarny charakter, rozkocha w sobie każdą z was!
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2012/11/dziedzictwo-mroku.html
"Pragnąłem tylko twojej miłości, a teraz wiem, że to jest ta jedyna rzecz, której nigdy nie zdołam mieć."
W Polsce katolicyzm jest rzeczą powszechną. Nie ma w nim niczego niecodziennego, a rodziny otwarcie przyznające się do wiary w Boga nie są niczym szokującym. Niestety nie zawsze członkowie wspólnoty Kościoła zachowują się w sposób, jaki według Pisma Świętego wyznaczył...
2012-11-02
Zastanawiając się nad tym, co powinna zawierać w sobie książka dla młodzieży, spotkałam się z Kręgiem. Odpowiedział mi na to pytanie podając niezliczone argumenty. Należy do nich przedstawienie problemów współczesnych nastolatków, wdzierając je w życia głównych bohaterów. Otóż w dzisiejszych czasach te rozterki zaczynają się od braku tolerancji, bycia nieakceptowanym przez głównie szkolne społeczeństwo, problemy żywieniowe przeradzające się w anoreksję czy bulimię, aż do podkochiwania się w dwa razy starszych od siebie nauczycielach. Książki młodzieżowe powinny uświadamiać zarówno młodszym czytelnikom, do których słowa spisane na tych kartkach są skierowane, jak i dorosłym, że bez zwalczania tego typu drobnostek, prowadzimy do samodestrukcji. Coraz więcej nastolatków popełnia samobójstwo, będąc wytykanym palcami przez kolegów z klasy. Lecz bohaterki książki autorstwa M. Strandberg i S. B. Elfgren w końcu muszą zadać sobie pytanie Czy aby na pewno samobójstwo to dobre uzasadnienie tej śmierci?
Na początku było ich siedmioro, lecz w dniu, w którym wszystko zaczyna stawać się dziwniejsze i odległe, jeden z uczniów liceum w Engelforts popełnia samobójstwo w jednej ze szkolnych łazienek. Na miejscu znajduje go Minoo i Linnea, jedne z głównych bohaterek szwedzkiej trylogii. Wkrótce stają się częścią kręgu składającego się z sześciu dotychczas nie znających się dziewcząt. Nieznośna Ida, zakochana w nauczycielu Minoo, pochodząca z patologicznej rodziny Linnea, mająca problemy z łaknieniem Rebecka, o zaniżonej samoocenie Anna-Karin, po części, choć wkrótce i dosłownie niewidzialna Vanessa oraz wszystkowiedząca Minoo - to one tworzą magiczny krąg, który złączy je, aby przeciwstawić się Złu, jakie wkrótce opanuje ich miasto. Każda z dziewcząt, z wyjątkiem Minoo, posiada własną, unikalną moc i jest przydzielona jednemu z sześciu żywiołów: wodzie, ogniu, powietrzu, ziemi, drewnu lub metalu. Elias, popełniwszy samobójstwo, odrzucił żywioł drewna z kręgu i nieświadomie oddał swą moc obcym siłom. Od tamtej pory wszystko będzie inaczej...
Przede wszystkim powinnam zacząć od tego, że mimo iż jestem świeżo po lekturze Kręgu, to nie wiem dokładnie, do którego gatunku powinnam go dopasować. Z pewnością jest to literatura młodzieżowa, bo właśnie do tej grupy wiekowej jest skierowana. Ma jednak w sobie domieszki fantasy, horroru, thrillera, a nawet kryminału! Jest mieszanką tego, co najbardziej w książkach lubię, dlatego tak trudno było mi ją ocenić. Z pewnością jest to lektura, od której trudno się oderwać, a kończąc chce się więcej. Niestety jednak często, zwłaszcza w pierwszej połowie, zdarzały się nużące, ciągnące się wątki, których czasem żadnemu z nas nie chce się czytać. Kolejnym i ostatnim minusem są przekleństwa występujące dość regularnie i brzmiące nadzwyczaj dosadnie, chcąc dać o sobie znać. Nie jestem przyzwyczajona do tego typu rzeczy w książce, jednak jestem w stanie przymknąć na to oko, skoro głównymi bohaterami są nastolatkowie, a nie całkiem dojrzali ludzie. Jednak myślę, że tego typu rzeczy w literaturze młodzieżowej mimo wszystko nie powinny występować.
Podsumowując chcę polecić tę książkę zarówno fanom paranormal romance, fantasy, horrorów jak i wszystkich innych trzymających w napięciu gatunkach! Zapewniam, że oderwiecie się od niej tylko w ostateczności i podobnie do mnie będziecie wyczekiwali wydania kolejnych części - Ognia i Klucza.
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2012/11/krag.html
Zastanawiając się nad tym, co powinna zawierać w sobie książka dla młodzieży, spotkałam się z Kręgiem. Odpowiedział mi na to pytanie podając niezliczone argumenty. Należy do nich przedstawienie problemów współczesnych nastolatków, wdzierając je w życia głównych bohaterów. Otóż w dzisiejszych czasach te rozterki zaczynają się od braku tolerancji, bycia nieakceptowanym przez...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2012/12/szwedzki-kurs-podstawowy.html
http://oczami-czytelnika.blogspot.com/2012/12/szwedzki-kurs-podstawowy.html
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to