-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2023-12-30
O tej książce słyszał chyba każdy, a i wielu o niej pisało. Ostatnio drugi raz wpadła mi w ręce, więc i ja pokusiłam się o parę słów na jej temat (chociaż wiadomo, że prochu nie wymyślę ;) )
Cień wiatru właściwie zawiera w sobie wszystko. Znakomita fabuła, przerażająca historia, świetna narracja, galeria silnych, różnorodnych charakterów, a to wszystko owiane tajemnicą, humorem i filozofią. Mamy tutaj trochę kryminału, trochę obyczajowości, trochę psychologii, trochę dramatu, trochę horroru i trochę romansu – misz-masz w dobrym stylu i podany ze smakiem. W tle magia Barcelony lat 50. XX wieku.
Zaczyna się niepozornie – ojciec prowadzi Daniela Sempere, jednego z głównych bohaterów, do Cmentarza Zapomnianych Książek. Traf chciał, że wśród tysięcy woluminów Daniel wybiera powieść autorstwa Juliana Caraxa, tytułowy „Cień wiatru”. Młodzieńcza fascynacja książką i postacią Juliana przeradza się w swego rodzaju pasję odkrycia prawdy, odkrycia historii życia tegoż człowieka. Daniel odkrywa ją kawek po kawałku dzięki przeróżnym indywiduom, podróżując po całym mieście. Z czasem o całej sprawie i poszukiwaniach dowiaduje się coraz więcej osób, w tym przyjaciel rodziny – Fermin, który osobiście jest moim ulubieńcem ;)- człowiek potrafiący wybrnąć z każdej (jakkolwiek beznadziejnej) sytuacji, genialny szpieg posiadający duże poczucie humoru.
Tak jak z każdą stroną historia Juliana staje się coraz bardziej pogmatwana, tak komplikuje się również życie Daniela. Na horyzoncie pojawia się inspektor Fumero cieszący się złą sławą wśród obywateli Barcelony lat 50., dla którego brutalność jest wręcz zabawą i jak się z czasem okazuje powiązany jest z postacią Juliana. Daniel musi się również zmierzyć z tajemniczym nieznajomym, który chce za wszelką cenę odkupić powieść Caraxa. Problemów przysparza również… miłość. Daniel lokuje swoje uczucia w Bei, siostrze swojego przyjaciela z dzieciństwa, co nie spotyka się z akceptacją ze strony jej rodziny.
Muszę przyznać, że Carlos Ruiz Zafón jest człowiekiem wielce utalentowanym. Barcelonę targaną wojną domową zamienił niemal w miasto magiczne. Z jednej strony czytelnika uderza surowość rzeczywistości z jaką musza zmierzyć się mieszkańcy tego miasta, z drugiej jednak odkrywanie każdego nowego miejsca jest przeżyciem wręcz mistycznym. Ponad to Autor stworzył wiele odmiennych, barwnych i bardzo intrygujących postaci. W usta bohaterów włożył wiele cennych myśli.
Podsumowując jestem oczarowana klimatem książki, Barceloną, Danielem, Ferminem i całą resztą. Z czystym sumieniem polecam każdemu.
O tej książce słyszał chyba każdy, a i wielu o niej pisało. Ostatnio drugi raz wpadła mi w ręce, więc i ja pokusiłam się o parę słów na jej temat (chociaż wiadomo, że prochu nie wymyślę ;) )
Cień wiatru właściwie zawiera w sobie wszystko. Znakomita fabuła, przerażająca historia, świetna narracja, galeria silnych, różnorodnych charakterów, a to wszystko owiane tajemnicą,...
2019-11-05
2021-08-16
2023-04-15
Proszę Państwa - można napisać dobrą, ciekawą i bardzo konstruktywną książkę o chaosie, którym jest Wielkie Jabłko. Autorka opowiada dzieje NYC przez pryzmat... architektury. Jest to bardzo ciekawe podejście, osadzające w czasie i przestrzeni wydarzenia, o których człowiek (nawet średnio zainteresowany tematem) usłyszał. Od razu trzeba sobie powiedzieć, że autorka w swym reportażu, skupia się przede wszystkim na historii Manhattanu, co w tym przypadku bardzo porządkuje myśli czytelnika. Dużym plusem wydania jest, uwaga, uwaga.....mapka! Może nie czytałam dużo książek o ww metropolii, ale z tych, które trafiły do mych rąk – żadna nie miała nawet skrawka planu czy innego tworu mapoidalnego/ mapopodobnego. Tutaj mamy mapę Manhattanu z siatką ulic i zaznaczonymi dzielnicami oraz budynkami, dzięki którym autorka opowiada nam historię miasta. Można praktycznie podejść do czytelnika? Można! Wszystkim przyszłym autorom lub tym, którzy planują kolejne wydania już istniejących publikacji o Nowym Jorku polecam ten zabieg.
Pod względem merytorycznym nie znalazłam minusów. Autorka z pasją i empatią wprowadza nas w kolejne etapy rozbudowy, snując opowieści o bohaterskich przybyszach (bez zbędnego patosu), ich marzeniach, ale i ich późniejszych realizacjach. Dokonuje tego poprzez opisy kolejnych dzielnic i budynków, które okazywały się przełomowe dla mieszkańców i dla samego miasta. Wraz z imigrantami zwiedzimy Lower East Side, East Village, Little Italy, Chelsea, Times Square, Brodway czy Central Park. Odwiedzimy najbardziej charakterystyczne budowle takie jak m.in. Chrysler, Kościół Trinity, Grand Central Station, czy Empire State Building. Owszem są to obiekty, które chyba każdy zna, ale czy każdy zna historie i ciekawostki, które wiążą się z ich tworzeniem? Autorka serwuje nam esencję tego miasta, doprawiając ją niuansami i smaczkami, nie odrywając jej od problemów techniczno-prawnych czy atmosfery społecznej. Miejscami opisy są niemal poetyckie, ale mimo to cały czas czytelnik dowiaduje się konkretów. Tylko trzeba się skupić ;)
Miałam przyjemność zanurzyć się w tej lekturze około 2 lata temu, ale wciąż pamiętam wiele faktów. I z przyjemnością sięgnę po nią ponownie, aby odświeżyć szczegóły. Jeśli ktoś lubuje się w literaturze (około)urbanistycznej lub chciałby po prostu się zapoznać z miastem, to z serii amerykańskiej Wydawnictwo Czarne wypuściło jeszcze „Detroit. Sekcja zwłok Ameryki”. Niestety, jeszcze się z nią nie zapoznałam, ale po „Nowym Jorku” pani Rittenhouse jest bardzo pozytywnie nastawiona, poza tym dla mnie Czarne = solidny reportaż. W skrócie: polecam.
Kilka cytatów:
„Carnegie, wówczas jeden z najbogatszych ludzi w Ameryce, wierzył, że posiadanie fortuny to przede wszystkim zobowiązanie wobec reszty społeczeństwa”
„Najlepszą metodą polepszenia życia wspólnoty jest dostarczenie jej drabiny, po której ci, którzy zechcą mogą się wspinać”
„Człowiekowi, który się do czegoś zabiera, zazwyczaj przyświecają dwie intencje – dobra oraz prawdziwa”
Proszę Państwa - można napisać dobrą, ciekawą i bardzo konstruktywną książkę o chaosie, którym jest Wielkie Jabłko. Autorka opowiada dzieje NYC przez pryzmat... architektury. Jest to bardzo ciekawe podejście, osadzające w czasie i przestrzeni wydarzenia, o których człowiek (nawet średnio zainteresowany tematem) usłyszał. Od razu trzeba sobie powiedzieć, że autorka w swym...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-22
Widzisz, że w pobliskiej elektrowni coś się zdarzyło. Co robisz?
Widzisz (albo chociaż słyszysz), że całej okolicy zjeżdżają wozy strażackie. Co robisz?
Znasz się ze wszystkimi sąsiadami, jeśli nie z połową miasta, widzisz, że sąsiedzi pracujący w elektrowni nie wrócili do domu ze zmiany. Co robisz?
Zaczynasz panikować i pospiesznie się pakować? Nie w ZSRR. W ZSRR lata propagandy, że promieniowanie jest tak bezpieczne jak twoja parówka na śniadanie, puszczasz luzem dzieci, żeby sobie pobiegały po podwórku, wywieszasz pranie i generalnie zachowujesz się, jakby nic się nie stało. I nie wynika to z głupoty, niewiedzy, nieodpowiedzialności, ignorancji, ani niczego takiego. Raczej z wiary w potęgę kraju, w którym żyjesz i w atom, który przecież jest określany mianem pokojowego. Przez lata wpajano Ci, że energia atomowa to nauka niemal bogów, a już na pewno, dzięki niej twój kraj to potęga światowa i nigdzie indziej nie jest tak bezpiecznie, tak miło jak u was. Dookoła słyszałeś, że atom, że elektronie, że energia, że rozwój, że wszystko prężnie idzie, że cud, miód i orzeszki, że wszystko idzie zgodnie z planem. Dlaczego więc masz być zestresowany, do jasnej, ciasnej, w Prypeci (i okolicach) dnia 26.04.1986r.? Bo coś wybuchło? No i? I czy w ogóle coś słyszałeś? Nie, bo smacznie spałeś. Jeszcze przy otwartym oknie, bo przecież gorąco. Od rana powoli trzeba będzie się szykować na pochody pierwszomajowe. Poza tym czy władza kazała uciekać? Czy władza poinformowała Cię, że coś jest nie tak? Nie, tym bardziej nie ma czym się przejmować. Weź też pod uwagę fakt, że mąż tej spod 3 na pierwszym piętrze pracuje w elektrowni, co prawda nie wrócił ze swojej zmiany, ale też nie dzwonił, że coś się stało. Bo przecież kto jak kto, ale sąsiad to z pewnością by Cię poinformował, że masz spitalać gdzie pieprz rośnie, a nawet jeszcze dalej.
Problem tylko w tym, że sąsiad z elektrowni nie może zadzwonić nawet do swojej żony, bo mu KGB właśnie odcięło telefon, żeby żadna informacja nie przedostała się poza budynek. Bo KGB już jest na miejscu, zaraz zjadą się wszystkie szychy nie tylko z okolicy, ale i z Moskwy i Kijowa. I będą się naradzać - co zrobić? Bo na pytanie jak to się stało, będzie jeszcze czas odpowiedzieć. I trzeba przyznać, że na ten moment nikt za bardzo nie wie jak to się stało. Ale nic to, teraz pilnie trzeba ugasić, to co płonie i wytwarza radioaktywną chmurę, która o tej porze już się rozprzestrzeniła na pół Europy. Tylko jak? Gorbaczow już wie? I po co? Przecież sobie tu sami dadzą radę. A teraz trzeba będzie kłamać, żeby nie podnosić paniki, poza tym kto to słyszał, żeby coś produkcji ZSRR się popsuło? Szok. ZSRR popełniło gdzieś błąd? Chory jesteś? Nawet tak nie żartuj.
Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć o przemyśle energii atomowej, promieniowaniu (naprawdę opisane w sposób przystępny), poznać przyczyny, dokładny przebieg wydarzeń katastrofy i jej konsekwencje oraz to jaki miała ona wpływ na środowisko i politykę lokalną i globalną z czystym sumieniem odsyłam do książki „O północy w Czarnobylu”. Autor przekopał się przez archiwa, dokumenty, plany, przejrzał raporty, zdjęcia, filmy z miejsca katastrofy, rozmawiał osobiście z ludźmi, którzy przeżyli ten koszmar bezpośrednio w elektrowni lub Prypeci. Rzetelny, ujmujący kwestię Czarnobyla w sposób kompleksowy reportaż autorstwa Adama Higginbothama to nie tylko publikacja dla zainteresowanych tematyką Czarnobyla, ale myślę, że potrzebna i ważna lektura dla wszystkich czytelników. Jednym słowem : Polecam.
Ps. Są też zdjęcia, które okazują się być cennym uzupełnieniem.
Widzisz, że w pobliskiej elektrowni coś się zdarzyło. Co robisz?
Widzisz (albo chociaż słyszysz), że całej okolicy zjeżdżają wozy strażackie. Co robisz?
Znasz się ze wszystkimi sąsiadami, jeśli nie z połową miasta, widzisz, że sąsiedzi pracujący w elektrowni nie wrócili do domu ze zmiany. Co robisz?
Zaczynasz panikować i pospiesznie się pakować? Nie w ZSRR. W ZSRR lata...
2022-10-01
2022-10-03
To jedna z tych książek, którą z jeden strony ma się ochotę rzucić w kąt i zapomnieć, a z drugiej czytać i czytać i najlepiej jakby nigdy się nie skończyła. Na mnie bardzo wpłynęła - przechodziłam cały wachlarz emocji, od sympatii, po chęć mordu niemal wszystkich bohaterów, chodziłam poirytowana na wszystko i wszystkich.
W skrócie - polecam wszystkim!
To jedna z tych książek, którą z jeden strony ma się ochotę rzucić w kąt i zapomnieć, a z drugiej czytać i czytać i najlepiej jakby nigdy się nie skończyła. Na mnie bardzo wpłynęła - przechodziłam cały wachlarz emocji, od sympatii, po chęć mordu niemal wszystkich bohaterów, chodziłam poirytowana na wszystko i wszystkich.
Pokaż mimo toW skrócie - polecam wszystkim!