-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński15
Biblioteczka
2020-09-26
O autorze słyszałem wiele dobrego, własnym sumptem nabyłem jedną z jego książek, (czeka w kolejce na swój czas), a kiedy otrzymałem propozycję przeczytania i zrecenzowania "Paradoksu", zdecydowałem się bez chwili wahania. Wydawnictwo jest mi doskonale znane, nasza wieloletnia współpraca przebiega wzorowo od lat. Czytanie książki zbiegło się z osobistymi problemami i wyjazdem, dlatego książkę czytałem "na raty", chociaż tego nie lubię.
No cóż... Może zacznę od minusów, które w swoim osobistym i subiektywnym odczuciu muszę wyjaśnić.
Punkt pierwszy. - Akcja dzieje się wśród studentów, a ja studia mam dawno za sobą i jeszcze jedno. Nie znoszę matematyki, a główna postać jest prymusem tego języka, ale to akurat nie wpływa na moją ocenę.
Punkt drugi - Dialogi wydają mi się sztuczne, szczególnie w czasie interakcji rówieśników. Nie wszystkie, ale wydawało mi się, że autor nie wie sam co chce przekazać w tych rozmowach, na szczęście takich wiele nie znalazłem.
Punkt trzeci. - Miałem wrażenie, że autor w pewnym momencie nie wie jak wybrnąć z pewnych wątków i wybiera rozwiązania znane z innych książek, które nie są oryginalne.
Punkt czwarty. - W mojej ocenie niektóre opisy są zbyt rozwlekłe i zwyczajnie nużą czytelnika, nie wnosząc niczego istotnego do całokształtu.
Plusy tego obszernego tomu także są.
1. Bardzo podoba mi się warstwa którą nazywam tłem - czyli otoczka, sceneria. Autor doskonale opisuje to, co jest na pierwszy rzut oka mało istotne, ale jednak bez tego trudno by było uchwycić klimat który jest specyficzny, momentami mroczny, sam bym jednak nie zakwalifikował "Paradoksu" w kategorii horroru.
2. Urbanowicz świetnie pokazuje samotność człowieka w alienacji, a potem dochodzi strach o własne życie.
3. Warstwa psychologiczna jest tym, co jest dla mnie priorytetem. I tutaj zasługuje na uwagę i pochwałę. Urbanowicz pokazuje główną postać w różnych, skrajnych sytuacjach i czytelnik odczuwa emocje bohatera.
4. Jak zwykle wydawnictwo stawia na jakość wydawanej książki. Twarda okładka, w środku zakładka .
Podsumowanie.
Nie znam innych książek autora, ale zamierzam je przeczytać. Nie czytałem opinii i recenzji innych osób. "Paradoks" to książka która momentami zaskakuje, momentami pokazuje jak trudno jest być człowiekiem perfekcyjnym we współczesnym świecie, kiedy nie zawsze się jest lubianym czy rozumianym. W głównej postaci, czyli Maksymilianie Okrągłym, każdy z nas może odnaleźć cząstkę siebie i o to w tym chodzi. Na tym polega dobra literatura.
Polecam "Paradoks" gdyż nasz bohater może okazać się zarazem odpychający jak i przyciągać . Ot, taki paradoks. Ci, którzy czytali, wiedzą, o czym piszę. Sam nie mam porównania, ale zamierzam sięgnąć po "Inkub" oraz "Gałęziste" i nie patrzeć przez pryzmat tej opowieści. W mojej ocenie Artur Urbanowicz to autor, który ma szansę zawojować światowy rynek wydawniczy i tego mu życzę. W końcu żaden autor nie ustrzeże się od błędów, a czytelnik ma prawo być marudnym. Ja korzystam z tego prawa. Polecam.
O autorze słyszałem wiele dobrego, własnym sumptem nabyłem jedną z jego książek, (czeka w kolejce na swój czas), a kiedy otrzymałem propozycję przeczytania i zrecenzowania "Paradoksu", zdecydowałem się bez chwili wahania. Wydawnictwo jest mi doskonale znane, nasza wieloletnia współpraca przebiega wzorowo od lat. Czytanie książki zbiegło się z osobistymi problemami i...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-22
"Współlokatorzy" to komedia romantyczna. Koniec kropka. Ale czy tylko. Oczywiście, że dla wielu dociekliwych czytelników będzie miała ono drugie dno. Dla mnie również. na pozór lekka komedia o dwojga ludziach, którzy utracili swoich partnerów. Tiffy potrzebuje natychmiast znaleźć lokum, tanie i przytulne, ale z jej budżetem, pracuje jako redaktorka, nad książką o szydełkowaniu, trudno jest związać koniec z końcem. Leon, człowiek, u którego podnajmuje mieszkanie i łóżko, pracuje na noce zmiany na oddziale paliatywnym. Długo się nie widują, chociaż łączy ich wspólne łózko, a raczej połowa dla każdego i wiadomości tekstowe,e które zostawiają sobie w domku. Zaczyna się niewinnie, ale są coraz bardziej siebie ciekawi.
Autorka wiele razy nas zaskakuje, ale dla mnie chyba najważniejszym wątkiem był poruszony wątek miłości homoseksualnej z czasów wojny oraz więziennego. Autorka pięknie pokazała miłość, która nie powinna dzielić, a łączyć. Do tego są inne wątki, nie mniej ważne, ale wszystkie szalenie ciekawe. O'Leary pokazuje, że miłość istnieje ponad podziałami, a nawet najbardziej szalone pomysły nie są w stanie zmienić stanu rzeczy, który ma nastąpić, a sprawiedliwość zawsze znajdzie się we właściwym miejscu .
Książkę czyta się szybko, napisana jest prostym językiem, a przy tym doskonale bawi i odpręża. Idealna lektura dla fanów twórczości Jojo Moyes. Dzięki autorce przypomniałem sobie o drobnych gestach w codziennym życiu, które pomagają, zmieniają nas i zmieniają świat. To doskonała lektura na długi, deszczowy dzień. Po niej poczułem się bardziej otwarty na świat. Serdecznie polecam.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Albatros
"Współlokatorzy" to komedia romantyczna. Koniec kropka. Ale czy tylko. Oczywiście, że dla wielu dociekliwych czytelników będzie miała ono drugie dno. Dla mnie również. na pozór lekka komedia o dwojga ludziach, którzy utracili swoich partnerów. Tiffy potrzebuje natychmiast znaleźć lokum, tanie i przytulne, ale z jej budżetem, pracuje jako redaktorka, nad książką o...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-13
Cieszę się, że odkryłem autorkę w grudniu ubiegłego roku, kiedy wypatrzyłem na stole w Empiku trójpak jej książek. Wtedy o autorce nie wiedziałem właściwie nic, jakoś umknęła mi gdzieś w zalewie kolejnych nazwisk połączonych z marketingowym szumem. Szukałem prezentu dla siebie i wybrałem ten trójpak. Wtedy pamiętam, że przekonał mnie napis na okładce o ilości sprzedanych egzemplarzy. Przyznaję, w poprzednim wydawnictwie wydanie książek pani Magdaleny pozostawiało wiele do życzenia. Pewnie gdybym zobaczył je pojedynczo, odrzuciłbym je ze względu na okładki, chociaż po nich się nie powinno oceniać. A ja jestem wzrokowcem i oceniam. Książki zakupiłem, przeczytałem pierwszą i już wiedziałem, że autorka mnie kupiła, a raczej ja ją kupuję z całym dobytkiem.
"Oszukana" opowiada historię młodej dziewczyny, którą poznajemy w trudnym dla niej okresie. Zdecydowanie ukrywa się przed kimś, ucieka przed przeszłością i czuje się mało komfortowo, zwłaszcza kiedy wyjeżdża Nikodem, człowiek, który ją przygarnął. Nie mogę tutaj wiele napisać, aby nie spoilerować, ale dodam, że autorka świetnie pokazuje historię z perspektywy różnych osób i z czasów. Zresztą jest z tego znana. Każda jej powieść to napięcie, połączone z oczekiwaniem na tom, co się wydarzy. "Oszukana" nie jest napisana chronologicznie i to jest wielki plus tej książki. Jak zwykle czujemy przez skórę emocje postaci, ale sami odczuwamy zaciekawienie i strach, połączone z faktem uzależnienia się od tej książki. Autorka nie pozwala na moment aby czytelnik zwolnił i odpoczął.
To wspaniała opowieść o ucieczce, samotności i próbie przetrwania za wszelką cenę, ale także o odkupieniu swoich win. Magdalena Stachula po raz czwarty uwiodła mnie swoim niezwykłym talentem literackim. Po raz czwarty czytam jej thriller napisany w pierwszej osobie tej autorki i jestem pod wrażeniem. Napisanie tekstu tak obszernego,z tyloma wątkami i podaniem tylu miejsc nie należy do łatwych. Do tego opisy miejsc, które są na najwyższym poziomie.
Nie można nie wspomnieć o niezwykłej okładce, z wytłoczeniami. Wydawnictwo Edipresse jest znane nie tylko z dobrych tytułów, ale również z okładek na najwyższym poziomie.
Dla mnie "Oszukana" jest najlepszą książką, którą przeczytałem w 2019 roku i najlepszą książką szacownej autorki. Perfekcja w każdym calu. Głęboko wierzę w międzynarodową karierę oraz ekranizację tych opowieści, gdyż bez wątpienia przewyższają poziomem wiele zagranicznych tytułów z tego gatunku. Nie wypada nie znać Magdy Stachuli. Prywatnie niezwykle inteligentna i piękna (kolejność przypadkowa), a do tego utalentowana pisarka. Szczerze i gorąco polecam nie tylko miłośnikom gatunku. W Empikach od 15 maja.
https://www.youtube.com/watch?v=93zISo-CWe8
Za egzemplarz dziękuje Wydawnictwu Edipresse
Cieszę się, że odkryłem autorkę w grudniu ubiegłego roku, kiedy wypatrzyłem na stole w Empiku trójpak jej książek. Wtedy o autorce nie wiedziałem właściwie nic, jakoś umknęła mi gdzieś w zalewie kolejnych nazwisk połączonych z marketingowym szumem. Szukałem prezentu dla siebie i wybrałem ten trójpak. Wtedy pamiętam, że przekonał mnie napis na okładce o ilości sprzedanych...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-01
Zamówiłem książkę z przekory, gdyż jest skierowana dla młodzieży i z ciekawości. Skoro w Chinach sprzedała się w dwóch milionach, to coś musi mieć, tylko co? Oczywiście można się przyczepić, że przy takiej liczebności chińczyków wynik nie jest imponujący, ale po tej lekturze stałem się fanem autorki i czekam na kontynuację historii Dylan oraz Tristana.
Historia wydaje się być oklepana, wręcz infantylna a taka nie jest. Dylan ginie w czasie przejazdu, a po drugiej stronie spotyka tytułowego "przewoźnika", mającego za zadanie przeprawienie jej do miejsca, w którym będzie bezpieczna. A długa droga taka nie jest. W czasie wędrówki dzieją się rzeczy straszne, niepojęte, okropne.
Książka jest na swój sposób dziwna, ale zarazem szalenie interesująca. Autorka pokazuje świat, który w dużej mierze jest nam znany, ale jednocześnie jest światem duchów. Mamy drogę, podróż, opuszczone domy i dwie samotne istoty. Nie potrafię określić, co najbardziej mnie ujęło. Bez wątpienia ważne jest tutaj tło. Widzimy zjawy, które próbują skrzywdzić dziewczynę.
"Przewoźnik" bez wątpienia ma inne odniesienia w Chinach ze względu na inną kulturę i religię. Osobiście zostałem pozytywnie zaskoczony tekstem. Autorka nie podaje gotowych rozwiązań, ale serwuje czytelnikowi tematy niełatwe, na pozór przykre. "Przewodnik" może być traktowany jako pocieszenie dla osób które straciły kogoś bliskiego. Oczywiście opowieść nie ma aspektu terapeutycznego, ale może nieść to przysłowiowe światełko w tunelu. "Przewodnik" ma wielki potencjał i z pewnością znajdzie wielu czytelników, nie tylko wśród młodzieży. Polecam.
Zamówiłem książkę z przekory, gdyż jest skierowana dla młodzieży i z ciekawości. Skoro w Chinach sprzedała się w dwóch milionach, to coś musi mieć, tylko co? Oczywiście można się przyczepić, że przy takiej liczebności chińczyków wynik nie jest imponujący, ale po tej lekturze stałem się fanem autorki i czekam na kontynuację historii Dylan oraz Tristana.
Historia wydaje...
2019-04-09
Bez wątpienia nie sięgnąłbym po tę lekturę z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że nie jestem młodzieńcem, dawno temu wyrosłem z baśni i nie bawią mnie czarodzieje, wróżki i tym podobne. Drugim powodem jest to, że jest tom drugi trylogii, a kiedy otrzymałem maila z propozycją, nie było o tym mowy. Tutaj akurat wydaje mi się, że niewiele straciłem, gdyż historia sama w sobie jest zamknięta i nie powodowała, abym jakoś specjalnie zastanawiał się nad jakimś motywem.
Rzadko sięgam po literaturę rosyjską, sam nie wiem z czego to wynika. Poza tym rzadko robię wyjątki dla fantastyki. I to jest kolejny powód, dla którego ta książka nie powinna trafić na moje biurko. A jednak trafiła.
"Dziewczyna z wieży" opowiada w dużym skrócie historię Wasi, która jest sierotą, a na dodatek zostaje oskarżona o czary i zmuszona do opuszczenia wioski. Sama ma dwie możliwości - ożenek albo życie za murami klasztoru. Obie opcje są dla niej nie do przyjęcia. Jako outsider przywdziewa szaty chłopskie i ucieka przed siebie, tam gdzie czyha niebezpieczeństwo - w głęboki las.Sama wdaje się w walki, z których wychodzi zwycięsko i dowiaduje się o niej Wielki Książę Moskiewski. Czuje on, że ten człowiek (Wasia nie zdradza swojej tożsamości) jest w stanie mu pomóc.
"Dziewczyna z wieży" jest opowieścią, która przypomina mi czasy dzieciństwa. Ciekawym doświadczeniem było wkroczenie w świat baśni, ale z perspektywy człowieka dorosłego. Zauroczyła mnie ta opowieść, gdyż sama historia, ale i towarzyszące jej tło czy dialogi, są sztuką samą w sobie. Autorka zawarła tutaj opowieść o odwadze i trudnych decyzjach. Bliskie mi są tutaj wierzenia ludowe. Bez wątpienia i z przyjemnością sięgnę po pierwszy tom serii, czyli "Niedźwiedzia i słowika". Jetem pod wrażeniem języka, ale i fantazji autorki, która wydaje się tutaj być niezmierzona. Warto sięgnąć po lekturę i zapomnieć o codzienności. Warto porwać się tej historii i przenieść w inne wymiary. Fajnie jest poczuć się znowu dzieckiem. Serdecznie polecam.
Bez wątpienia nie sięgnąłbym po tę lekturę z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że nie jestem młodzieńcem, dawno temu wyrosłem z baśni i nie bawią mnie czarodzieje, wróżki i tym podobne. Drugim powodem jest to, że jest tom drugi trylogii, a kiedy otrzymałem maila z propozycją, nie było o tym mowy. Tutaj akurat wydaje mi się, że niewiele straciłem, gdyż historia sama w sobie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-03
Od kilku lat angażuję się w sport, ale z przerwami. Dlatego też swego czasu postanowiłem odbyć szkolenia w zakresie dietetyki, oraz uprawnień trenerskich na siłownię. To był celny strzał, gdyż do dzisiaj pogłębiam swoją wiedzę w zakresie suplementacji i dietetyki nie tylko dla sportowców. Po pozycję "Żywienie w sporcie"sięgnąłem z ciekawością. To było w pełni uzasadnione i jak się okazało, autorka ma szeroką wiedzę nie tylko w zakresie żywienia. Mamy tutaj rozdziały na temat żywienia, doskonale i wyczerpująco omówione rozdziały w zakresie nabierania i utraty wagi, węglowodanów, białek i tłuszczy w żywieniu, a nawet podział sportowców na młodego, seniora czy sportowca wegetarianina.
Trzecie wydanie "Żywienia w sporcie" jest kompletnym przewodnikiem nie tylko dla amatora, ale również dla bardziej zaawansowanego zawodnika. Autorka udziela wyczerpujących informacji w zakresie sylwetki, nawodnienia , wytrzymałości czy siły. Dowiemy się, jak obliczyć zapotrzebowanie na kalorie dla konkretnej jednostki. W swoim życiu przeczytałem wiele książek w tym temacie, ale ta bez wątpienia jest napisana prostym , przyswajalnym językiem dla laika, a co jest jej największym atutem, doskonale motywuje do sportów. Autorka zadbała również o zdrowe, zbilansowane posiłki, które możemy wprowadzić do naszej diety.
"Żywienie w sporcie" powinien przeczytać każdy, gdyż jest to kompendium wiedzy o naszym ciele i procesach w nim zachodzących.Jestem pod ogromnym wrażeniem wiedzy autorki. Książka została pięknie wydana,. znajdziemy w niej kolorowe ilustracje, tabelki oraz opisy. Znajdziemy w niej wiele, wiele więcej. Serdecznie polecam.
Od kilku lat angażuję się w sport, ale z przerwami. Dlatego też swego czasu postanowiłem odbyć szkolenia w zakresie dietetyki, oraz uprawnień trenerskich na siłownię. To był celny strzał, gdyż do dzisiaj pogłębiam swoją wiedzę w zakresie suplementacji i dietetyki nie tylko dla sportowców. Po pozycję "Żywienie w sporcie"sięgnąłem z ciekawością. To było w pełni uzasadnione i...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-28
Czasami lubię przeczytać co, co jest lekkie i przyjemne. W tym przypadku wskazywała na to tytuł książki i nie pomyliłem się, co do owego utworu. Opowieść o Vanessie, Pawle i kilku innych osobach może nie jest zawiła, ale to jest akurat plus tej historii. To historia kobiety, która zostawia narzeczonego dosłownie przed ślubem i próbuje dojść do siebie. Zaszywa się w swoim mieszkaniu, na jakiś czas odcinając się od świata. W końcu postanawia dać powtórnie szanse swojemu losowi i loguje się na portalu randkowym, na którym poznaje Emilię oraz tajemniczego Gbura. Nie będę kontynuował tej historii, gdyż autorka serwuje nam kilka niespodzianek, przyznaję, że są one interesujące.
Wielkim plusem tej książki jest ciepło, którym emanuje. Historia ludzi, podobnych do siebie, którzy starają się coś zmienić w swoim życiu i w sobie. A nie zawsze jest to proste. Tutaj mamy opowieść o ludziach z pasjami. Autorka pięknie maluje słowa, zdania. Bez problemu przenosiłem się w jej opowieść, odczuwając prawie namacalnie to, co chce przekazać. Wbrew słodkiej okładce nie jest to historia o życiu w innym wymiarze. Wręcz przeciwnie. Autorka doskonale pokazuje zmagania się postaci z codziennością, a ta nie zawsze jest sielanką.
"Chata nad jeziorem" jest idealną pozycją dla poszukujących chwili zapomnienia w książce bez nadmiaru przemocy, wulgarności i seksu. To piękna opowieść o ludziach, którzy są artystami - malują, rzeźbią, wykonują przedmioty rękodzielnicze. Roma J. Fiszer jest moim nowym, literackim odkryciem, ale bez cienia wątpliwości, sięgnę po inne utwory pisarki, której pióro uwielbiam już od tej książki. Serdecznie polecam.
Czasami lubię przeczytać co, co jest lekkie i przyjemne. W tym przypadku wskazywała na to tytuł książki i nie pomyliłem się, co do owego utworu. Opowieść o Vanessie, Pawle i kilku innych osobach może nie jest zawiła, ale to jest akurat plus tej historii. To historia kobiety, która zostawia narzeczonego dosłownie przed ślubem i próbuje dojść do siebie. Zaszywa się w swoim...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-24
Przeczytałem i chyba po raz pierwszy od dawna poczułem ulgę, że zakończyłem lekturę. I nie dlatego, że książka jest nudna albo coś podobnego. Dawno nie czytałem tak fascynującego reportażu, ale zwyczajnie, autor pokazał coś, o czym większość z nas nie ma pojęcia. Kraj zupełnie inny, na pozór znany, ale Czeszumski zapuszcza się głębiej, ryzykując swoje życie, czego efektem jest ta książka, która jest niezwykła, ale również pokazuje brutalną rzeczywistość, jakże inną od naszego świata, w którym żyjemy. Kraj znany nam z kolorowych strojów w czasie karnawałów, jest zupełnie inny. Książka otwiera oczy w temacie polityków i policji i niestety, są to relacje, które szokują. Przeraziło mnie to, co wyprawia zwykły człowiek, który często, aby przeżyć, musi przejść na ciemną stronę mocy. Ludzie nie mają wielkiego wyboru, ale są zamknięci w swoich trafikach, których gangi zwalczają się wzajemnie. Ta książka powinna znaleźć czytelników na całym świecie, gdyż mamy tutaj niezwykle cenne informacje "z pierwszej ręki". Autor opisuje wszystko w sposób plastyczny, a przy tym niezwykle przejmujący. Handel narkotykami, śmierć, zwłoki na ulicach, to codzienność mieszkańców tego kraju. To co nas szokuje, dla nich jest naturalne. W książce jest wiele historii i wątków, które są niezwykle ciekawe i wzbogacają wiedzę czytelnika. Łukasz Czeszumski to genialny reporter, a jego książki są warte przeczytania. Po raz kolejny widzę w autorze wielki potencjał. Niewielu autorów jest w stanie mnie poruszyć tak, jak Czeszumski. W jego opowieściach wysuwa się wielkie zaangażowanie, profesjonalizm oraz to co najwalniejsze, prawda, której nie ukrywa przed czytelnikiem. Serdecznie polecam.
Przeczytałem i chyba po raz pierwszy od dawna poczułem ulgę, że zakończyłem lekturę. I nie dlatego, że książka jest nudna albo coś podobnego. Dawno nie czytałem tak fascynującego reportażu, ale zwyczajnie, autor pokazał coś, o czym większość z nas nie ma pojęcia. Kraj zupełnie inny, na pozór znany, ale Czeszumski zapuszcza się głębiej, ryzykując swoje życie, czego efektem...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-20
O książce piszę z kilkunastogodzinnym opóźnieniem. Jakiś czas temu otrzymałem tekst w wersji pdf, ale przeczytałem dopiero na papierze. Przeczytałem i zwyczajnie zastanawia się, jak mam ubrać w słowa to, czego doświadczyłem. Nie będę się skupiał na fabule, chociaż ta jest niezmiernie ważna i ciekawa. Kiedy sięgam po książkę, liczą się dla mnie odczucia, moje przeżycia i one są dla mnie odnośnikiem do atrakcyjności utworu.
Wielu z nas przeżyło wybuch reaktora jądrowego w Czarnobylu, niewielu pewnie miało do czynienia z handlem żywym towarem. Autorka zaplata warkocz ludzkich losów, na pozór różnych, a jak się okazuje, mają wspólny mianownik.
O "drugiej połowie nadziei" można i trzeba dyskutować, gdyż autorka porusza szalenie ważne kwestie. Sam przeczytałem ją w skupieniu, gdyż w tej lekturze odnalazłem swoje emocje, zachowania, myśli. To dosyć dziwna sytuacja, ale sama w sobie jest intymna i sprawia, że historia zagubionych dziewczyn, matek i człowieka szukającego ich na własną rękę jest jednocześnie dziwna i fascynująca. Po tej lekturze poczułem się wyczerpany i jednocześnie szczęśliwy. To nie jest rząd liter, zdań czy stron. Mamy tutaj do czynienia z tekstem, który w wielu czytelnikach wywoła katharsis.
Zdecydowanie polecam przed lekturą zaopatrzyć się w chusteczki, gdyż wzruszenia tutaj jest co niemiara. Autorka popełniła tekst niezwykły w mojej ocenie, który wdawać się może być surowym, ale nie jest nim do końca.
W moim przekonaniu ta powieść zostanie zauważona i doceniona przez polskich czytelników. Nie jest to kolejna opowieść o niczym, napisana w sposób banalny i oczywisty. "Druga połowa nadziei" to utwór wybitny. Autorka powołała do życia postaci, nadając im odpowiedzialne funkcje.
Po tę powieść powinien sięgnąć każdy dorosły czytelnik, szczególnie miłośnik literatury. Wielkim plusem jest również przekład, który oddaje "ducha" tego, co pani Borrmann ma nam do powiedzenia. A trzeba przyznać, że pięknie buduje zdania, wspaniale maluje tła. Ta historia wyprowadza czytelnika z letargu, w którym zwyczajnie tkwi. Genialna. Wybitne dzieło.
O książce piszę z kilkunastogodzinnym opóźnieniem. Jakiś czas temu otrzymałem tekst w wersji pdf, ale przeczytałem dopiero na papierze. Przeczytałem i zwyczajnie zastanawia się, jak mam ubrać w słowa to, czego doświadczyłem. Nie będę się skupiał na fabule, chociaż ta jest niezmiernie ważna i ciekawa. Kiedy sięgam po książkę, liczą się dla mnie odczucia, moje przeżycia i one...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-18
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Propozycję mojego ulubionego wydawnictwa Vesper przyjąłem w ciemno. W dużej mierze była to zasługa tajemniczej okładki. Stara, czarno - biała fotografia, a na niej niemowlę i kobieta z zamazaną twarzą. Zaintrygowała mnie okładka, a samą książkę pochłonąłem w kilka godzin. Nie mogę zdradzić zbyt wiele fabuły, aby nie zostać posadzonym o spoilerowanie, ale historia dotyczy Christophera Harrisa, który od zawsze czuje, że coś w jego życiu nie jest takie jak być powinno. Jest brunetem, a jego bracia są ciemnej karnacji, a po rodzicach również nie odziedziczył żadnych cech. I to przeświadczenie z tyłu głowy, które w końcu, kiedy wchodzi w dorosłe życie, zaczyna się w nim potwierdzać.
S. E. Lynes stworzyła historię, która mnie przytwierdziła do krzesła i w jakiś sposób identyfikowałem się z wieloma aspektami kolejnych wątków. Głowna postać wydała mi się być znajoma, bliska. Było to dla mnie wielkie zaskoczenie i poczułem sympatie do chłopaka, który w swojej zwyczajności i czasami nieporadności stał mi się bliski. Jego życie nie jest usłane różami, ale stara się, aby wszystko było w porządku. W tle grasuje morderca prostytutek i studentek, a on sam przeżywa kryzys tożsamości. Autorka zaskakuje mnie kilka razy swoją fabułą, co jest atutem.
"Matka" ma wielki potencjał do tego, aby stać się hitem wydawniczym i tego życzę Wydawcy i autorce. To prawdziwa perełka wśród nowości, jakie nas zasypują. Siła tej książki tkwi w prostocie. Nie ma tutaj sztuczności, ale jest historia człowieka, który zwyczajnie chce poznać prawdę. Los wydaje mu się w tym sprzyjać, ale czasami daje pstryczka w nos. Fajne jest to, że autorka nie sili się na super oryginalną postać, ale pokazuje życie człowieka zza rogu. Nie robi z niego bohatera, ale zamiast tego "uczłowiecza go". Nie sposób nie polubić Christophera.
Tak książka zwodzi, prowokuje i ciut uzależnia. Na szczęście mamy tutaj - nie boję się użyć tego słowa - doskonałe tłumaczenie, które pozwala nam zrozumieć ogrom emocji postaci z książki.
Podsumowując jest to książka, po którą warto sięgnąć i się z nią zaznajomić. osobiście nie rozumiem porównania polskiego wydawcy "Matki " do "Dziewczyny z pociągu" Pauli Hawkins. Miałem okazję przeczytać "Dziewczynę..." i uważam, że nie dorównuje "Matce" w żaden sposób, a równanie tych dwóch dzieł jest krzywdzące dla "Matki", która jest książką wartościową, pokazująca przemiany człowieka na tle społeczeństwa w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Nadmienię jeszcze tutaj, że mamy również wątek polski.
Serdecznie polecam.
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Propozycję mojego ulubionego wydawnictwa Vesper przyjąłem w ciemno. W dużej mierze była to zasługa tajemniczej okładki. Stara, czarno - biała fotografia, a na niej niemowlę i kobieta z zamazaną twarzą. Zaintrygowała mnie okładka, a samą książkę pochłonąłem w kilka godzin. Nie mogę zdradzić zbyt wiele fabuły, aby nie zostać posadzonym o...
2019-03-17
Bez wątpienia byłem bliski ominięcia tej lektury szeroki łukiem, ale po rekomendacji polskich wydawców w prywatnej rozmowie zdecydowałem się na jej przeczytanie. Okładka wskazuje, że jest to opowieść, której akcja dzieje się w kosmosie, a ja jestem daleki od takich lektur. Pokuszę się o żarcik, że dzielą nas miliony lat świetlnych. I nie ma w tym przesady. Nie lubię science fiction, zwyczajnie mnie nudzi. A w tym przypadku...?
Książka w konwencji space opera jest lekturą, której akcja toczy się w galaktyce, ale nie to jest tutaj najważniejsze. W ogólnym skrócie opowieść traktuje o ludziach, rozsianych po różnych galaktykach. Zmiana orbity nie zmienia ludzi, a problemy się piętrzą. Odkrycie Nurtu, tak nazwano pozawymiarowe pola, do których uzyskano dostęp do innych światów. Nurt okazuje się być niestabilny, co zagraża ludzkości, odcinając ją od kontaktu z innymi. Galaktykom grozi zagłada, a odwrócić bieg historii i to co nieuniknione, próbuje trójka śmiałków, których team jest niezwykły.
"Upadające imperium" to książka, którą nie czyta się jak fantastykę. Postaci i miejsca są wspaniale nakreślone, czytelnik od początku zostaje wręcz wessany do środka opowieści, a sam autor nie żałuje również scen pełnych humoru. Ta książka jest dla mnie pokazaniem również dróg, które pokonuje człowiek w swoim życiu, a analogie planet itd są doskonałymi odnośnikami do tego, co nas spotyka. Warto sięgnąć po pierwszy tom. Kolejne w przygotowaniu. Polecam.
Bez wątpienia byłem bliski ominięcia tej lektury szeroki łukiem, ale po rekomendacji polskich wydawców w prywatnej rozmowie zdecydowałem się na jej przeczytanie. Okładka wskazuje, że jest to opowieść, której akcja dzieje się w kosmosie, a ja jestem daleki od takich lektur. Pokuszę się o żarcik, że dzielą nas miliony lat świetlnych. I nie ma w tym przesady. Nie lubię...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-01
Nowa książka Nataszy Sochy, pokazuje wszechstronność autorki. Tym razem pisarka na tapetę bierze małżeństwo, a właściwie jego karykaturę. Między Cecylią i Wiktorem wszystko zostało dawno zakończone, ale żadne z nich nie mówi głośno tego słowa, do którego spełnienia dąży. Żyją w jednym domu, ale obok siebie, a ich oddalanie przeradza się we frustrację, w stany zmienne, wręcz niebezpieczne. Znacząco się różnią od siebie, ale jednak mają coś wspólnego, co nie pozwala przerwać im tego toksycznego związku, który zabija ich powoli.
Wypadek Cecylii zmienia wiele. Wiktor tkwi w romansie ze studentką, ale stara się również dbać o żonę, która trafiła na wózek inwalidzki, na jakiś czas. Tutaj w pewnym momencie kończy się dla mnie logika, kiedy mężczyzna jest rozdarty między romansem, a potrzebą pomocy żonie. W tym sęk, że ta całą sytuacja strasznie mnie irytowała. Ich relacje istnieją na zasadzie - "Nie chcę, ale muszę".
(Nie)miłość pokazuje obnażone stany człowieka, który zwyczajnie nie ma siły ciągnąć farsy, ale nie ma tez odwagi powiedzieć drugiej stronie stanowcze STOP. Brawo dla autorki za głębokie stany emocjonalne postaci. Opisała je perfekcyjnie, przez co czytelnik jeszcze mocniej angażuje się w sprawę tych ludzi. Penie wielu z czytelników odkryje tam siebie.
Natasza Socha udowadnia, że żadna tematyka nie jest jej obca i swobodnie porusza się w różnych dziedzinach. Lekkie pióro i głębokie emocje. Czy trzeba czegoś więcej? Serdecznie polecam.
Nowa książka Nataszy Sochy, pokazuje wszechstronność autorki. Tym razem pisarka na tapetę bierze małżeństwo, a właściwie jego karykaturę. Między Cecylią i Wiktorem wszystko zostało dawno zakończone, ale żadne z nich nie mówi głośno tego słowa, do którego spełnienia dąży. Żyją w jednym domu, ale obok siebie, a ich oddalanie przeradza się we frustrację, w stany zmienne, wręcz...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-24
Dan Millman serwuje opowieść nietypową, która prowokuje do myślenia. Nie jest to książka, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. Opowiada o młodym studencie i jego przyjacielu, którego nazywa Sokratesem. Dan jest młodym sportowcem, któremu wydaje się, że świat leży u jego stup. Kiedy poznaje Sokratesa, ten za pomocą rozmów, zachowań i odrobiny magii prowokuje go do myślenia, które zmienia nastawienie Dana do siebie i własnych ograniczeń, pomagając mu przekraczać kolejne granice. Pracownik stacji paliw staje się jego mentorem i przewodnikiem, pomagając mu odnaleźć prawdy dotyczące życia, filozofii i siebie. Sokrates sprawia, że młodzieniec zaczyna rozumieć, że świat, w którym żyje, jest ułudą. Praca na wielu płaszczyznach zmienia jego sposób myślenia i postrzegania świata, czyniąc z niego nowego człowieka. Sokrates jest dla niego duchowym przewodnikiem w drodze do odkrycia na nowo samego siebie, ale również pokonywania własnych ograniczeń.
Książka składa się głównie z interakcji dwóch mężczyzn, ale czytelnik widzi, jakie zmiany zachodzą w Danie. Bardzo mi się spodobała forma przekazu tej lektury. Autor pod przykrywką na pozór błahej historii przemyca wielkie mądrości, na szczęście nie z gatunku tych mocno oklepanych. Jest jeszcze coś. Spojrzenie na życie, na świat, na nasze oczekiwania, sukcesy i porażki. Każdy punkt widzenia zmienia nas. Ważne jest, aby patrzeć pod dobrym kątem.
Lektura na początku może wydać się nużąca, ale po pewnym czasie wchodzimy w nurt i płyniemy razem z postaciami, chłonąc przekazy, będące czymś niezwykłym i ważnym. Książka nie tylko dla fascynacji filozofii. Każdy wyniesie z niej coś dla siebie. Polecam.
Dan Millman serwuje opowieść nietypową, która prowokuje do myślenia. Nie jest to książka, do jakich jesteśmy przyzwyczajeni. Opowiada o młodym studencie i jego przyjacielu, którego nazywa Sokratesem. Dan jest młodym sportowcem, któremu wydaje się, że świat leży u jego stup. Kiedy poznaje Sokratesa, ten za pomocą rozmów, zachowań i odrobiny magii prowokuje go do myślenia,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-14
"Nowe jutro " to historia młodej dziewczyny, maturzystki Oliwi, która wydaje się nie odstawać od reszty rówieśników. Lubi dobrą zabawę i szaleństwa, ale z drugiej strony jest odpowiedzialną, młodą kobietą, która ma swoje tajemnice. Oprócz nauki udziela się w przedszkolu jako wolontariuszka, ale robi to bardziej z chęci ucieczki z domu niż z potrzeby serca. To tam w niefortunnych okolicznościach poznaje Mikołaja, chłopaka z którym z czasem nawiąże bliższe relacje. Oliwia ma przyjaciółkę, z którą lubi się spotykać i ciągną się za nią koszmary z przeszłości, o których nie potrafi zapomnieć. Zdaje sobie sprawę z faktu, iż niełatwo będzie pogodzić się z tym, co się stało.
Agata Polte, do tej pory nieznana ami autorka, popełniła opowieść o trudnych wyborach w wieku dorastania, o rodzinnych patologiach i ich konsekwencjach. Wypadek sprzed trzech lat wpłynął na funkcjonowanie rodziny i jej powolny rozkład. Książka jest skierowana głownie dla młodego odbiorcy, ale dorosły czytelnik znajdzie w niej również coś dla siebie. Narracja pierwszoosobowa pogłębia tutaj relację czytelnik - autor. Autorka zbudowała świat zbliżony do tego, który znamy i tym zdobywa sobie moje uznanie. Polecam.
"Nowe jutro " to historia młodej dziewczyny, maturzystki Oliwi, która wydaje się nie odstawać od reszty rówieśników. Lubi dobrą zabawę i szaleństwa, ale z drugiej strony jest odpowiedzialną, młodą kobietą, która ma swoje tajemnice. Oprócz nauki udziela się w przedszkolu jako wolontariuszka, ale robi to bardziej z chęci ucieczki z domu niż z potrzeby serca. To tam w...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-07
Do lektury podszedłem bez większych oczekiwań. Okładka wskazuje na ckliwe romansidło, ale pomyślałem, że WAB nie wydaje gniotów. Tak się stało, że pojawiła się szansa na egzemplarz przedpremierowy. Zacząłem czytać rano i z każdą stroną otwierałem oraz szerzej usta, co jakiś czas zerkając na okładkę, czy oby na pewno nie czytam Nicolasa Sparksa.
Nie będę pisał o fabule, gdyż o niej można przeczytać na okładce i w sieci. Ta nie jest zawiła. Dwojga ludzi spotyka się i...no właśnie. To nie jest tak do końca. Kiedy spotyka się kobieta w trakcie rozwodu oraz bezdomny, który postanawia zamieszkać w domku nad morzem, który należy do niej, wszystko wskazuje na kraksę. A jednak nie. Anna Turska, jeszcze żona współwłaściciela jednej z największych kancelarii prawnych w Trójmieście, z wykształcenia psycholog, zajmująca się domem i dorosłym synem. On, Adam, człowiek znikąd, z przeszłością, do której nie chce wracać, z bagażem nieufności do ludzi. Kiedy spotyka się dwoje pokiereszowanych ludzi na świecie, ten czyni wszystko, aby ich połączyć. To, co pozornie wydaje się niemożliwe, staje się ostatecznie faktem, wbrew wielu przeciwnościom.
Autor wspaniale naszkicował postacie Anny, Adama jak również drugoplanowe - Eryk i Filip. Nie wspomnę o tle, które jest wręcz doskonałe. Ta historia wbrew pozorom nie jest ckliwym romansidłem, ale opowieścią przybliżającą nam problem którym jest wykluczenie społeczne i bezdomność. Ale nie tylko. Autor pokazuje, że miłość nie zna granic,a nam nie wolno oceniać człowieka na podstawie jego wyglądu. Wszak każdy człowiek to historia, zlepek doświadczeń, niezliczona ilość godzin i bić serca. Pewnie za jakiś czas wrócę do tej powieści, gdyż mnie oczarowała. Bez wątpienia przypadnie miłośnikom książek Nicolasa Sparksa, do których się zaliczam, ale nie tylko. To naprawdę piękna opowieść o ludziach, którzy są podobni do nas. Serdecznie polecam i zachęcam do lektury.
Do lektury podszedłem bez większych oczekiwań. Okładka wskazuje na ckliwe romansidło, ale pomyślałem, że WAB nie wydaje gniotów. Tak się stało, że pojawiła się szansa na egzemplarz przedpremierowy. Zacząłem czytać rano i z każdą stroną otwierałem oraz szerzej usta, co jakiś czas zerkając na okładkę, czy oby na pewno nie czytam Nicolasa Sparksa.
Nie będę pisał o fabule,...
2019-02-06
Kiedy otworzyłem książkę i przeczytałem pierwsze strony, miałem skojarzenie z prozą Mroza. Ktoś znowu zamordował. Najdziwniejsze jest to, że wszystko było bardzo podobne do wykonanych wcześniej zbrodni przez mężczyznę, który po dwudziestu latach miał wyjść na pierwszą przepustkę. Zostaje znaleziona para dwudziestolatków, których śmierć spowodowana jest ukąszeniem przez pszczoły. Denaci mają w ustach owady, co spowodowało ukąszenia i bolesną śmierć. oboje leżą w pozycjach przypominających wcześniejsze morderstwa. Zagadkę próbuje wyjaśnić para w postaci inspektor Estibaliz Ruiz de Gauna, oraz profiler Unai Lopez de Ayala, pseudonim Kraken.
Można się pokusić o stwierdzenie, że historia jest opowiedziana na opak, gdyż narratorem jest profiler, który leży w śpiączce i jest ostatnia ofiarą seryjnego mordercy.
Kraken otrzymuje na twitterze krótkie wiadomości od potencjalnego mordercy, wykazującego daleko idący spryt. Bawi się z policją, zawsze jest krok dalej od tropicieli. Najważniejszym zadaniem dla wszystkich jest powstrzymanie mordercy i zidentyfikowanie go. Zabójca wybiera ofiary według określonego schematu. Potencjalnie nie każdy mógł się czuć zagrożony. Autor powoli odkrywa karty, mieszając przeszłość z teraźniejszością. Cała fabuła jest doskonale skonstruowana i przemyślana. Autorka pięknie nakreśliła postaci, są wyraziste, ale nieprzerysowane. Kolejne wątki zazębiają się, tworząc logiczną całość. Nie umiem ująć tego, co czułem w trakcie czytania. Autorka wywołuje w czytelniku skrajne emocje, nie pozostawiając go nieczułym. To historia o tym, że kiedyś trzeba zapłacić za swoje błędy i grzechy, przeszłość nie zapomina tu i teraz. Mniej więcej w połowie zastanawiałem się, czy autorka podoła temu, aby zamknąć wszystkie "drzwi". Zrobiła to po mistrzowsku i z przytupem, zostawiając niedosyt w oczekiwaniu na kolejne tomy. Pomył na książkę, będącą pomieszaniem gatunków był wyborny, ale niewielu autorów potrafi sobie z tym poradzić. Hiszpańska autorka uczyniła to doskonale. Ponad 570 stron czyta się z wypiekami na twarzy. Serdecznie polecam.
Kiedy otworzyłem książkę i przeczytałem pierwsze strony, miałem skojarzenie z prozą Mroza. Ktoś znowu zamordował. Najdziwniejsze jest to, że wszystko było bardzo podobne do wykonanych wcześniej zbrodni przez mężczyznę, który po dwudziestu latach miał wyjść na pierwszą przepustkę. Zostaje znaleziona para dwudziestolatków, których śmierć spowodowana jest ukąszeniem przez...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-19
W weekend zakończyłem czytanie "Zaginionych" i nie potrafię przestać myśleć o tej książce. Gibney debiutuje w roli pisarki, ale jest przy tym niezwykle profesjonalna. Życzę każdemu z nas, piszących, takowego debiutu. "Zaginieni" jest pierwszym tomem (już się cieszę), opowiadającym historię która biegnie dwutorowo. Mamy czasy współczesne oraz lata siedemdziesiąte XX wieku. Śledztwo prowadzi nieustępliwa inspektor Lottie Parker, samotna matka dwojga niefrasobliwych dzieci.
Patricia Gibney napisała historię byłych wychowanków katolickiego sierocińca, tego, co działo się za murami oraz jak to rzutuje na ich dorosłe życie, które często jest jednym wielkim koszmarem. Obawiałem się, że autorka napisze kolejny utwór, który będzie atakował Kościół katolicki i po części tak jest, ale nie zapominajmy, że jest to fikcja literacka, a tutaj warto śledzić fabułę i przekład na język polski, który jest naprawdę doskonały.
"Zaginieni" to opowieść o tym, że kiedyś przyjdzie zapłacić nam za nasze złe czyny i czasami może to się stać w najmniej oczekiwanym momencie. Autorka ma wielki dar i zarówno wróżę jak i życzę przekładów na wiele języków. Stosuje metodę Hitchcocka, czyli najpierw jest trzęsienie ziemi, a potem reszta. W "Zaginionych" na jednym trzęsieniu się nie kończy. To książka mroczna, trzymająca w napięciu. Autorka wspaniale kreśli postacie, nikogo nie wybiela, ale także nie oskarża. Nie wiem, w czy tkwi jej moc, ale osobiście mam po niej niezapomniane wrażenia. Lubię klimaty, które zaspokajają moje potrzeby poczucia się w środku akcji, która jest niebezpieczna. Polecam serdecznie.
W weekend zakończyłem czytanie "Zaginionych" i nie potrafię przestać myśleć o tej książce. Gibney debiutuje w roli pisarki, ale jest przy tym niezwykle profesjonalna. Życzę każdemu z nas, piszących, takowego debiutu. "Zaginieni" jest pierwszym tomem (już się cieszę), opowiadającym historię która biegnie dwutorowo. Mamy czasy współczesne oraz lata siedemdziesiąte XX wieku....
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-15
Zaintrygował mnie tytuł, oznaczający nienawiść, co przecież w tym gatunku literackim jest normalne. człowiek zabija najczęściej z powodu nienawiści, ale przecież po drodze następuje szereg zdarzeń, doprowadzających do tego momentu.
"Odium" jest literackim debiutem pani Grzegrzółki i przyznaję, że czyta się dobrze, szczególnie dlatego, ze autorka miesza czasy. Dla mnie plusem jest bez wątpienia fakt, że jest to książka nie zawierająca przemocy (chociaż jest to kryminał), scen sexu oraz wulgaryzmów. Autorka jest przykładem, że można napisać ciekawie, przykuć czytelnika narracją i dialogami.
Dwa morderstwa, a właściwie trzy, ale to trzecie jest jakby mniej istotne. Morderstwo młodej kobiety, kelnerki oraz dziesięcioletniego chłopca. Nic tak nie działa na zmysły czytelnika, jak przemoc względem niewinnych istot, które nie potrafią się obronić.
Śledztwo podejmuje komisarz Jan Bury, u którego nie dzieje się najlepiej, również w sferze życia prywatnego, co ciekawie eksponuje autorka w swoim utworze. Mógłbym się przyczepić, ze utwór i sceny nie są specjalnie rozbudowane, ale krótkie rozdziały są tutaj atutem. Na szczęście autorka darowała sobie długie, monotonne opisy, które często mocniej przeszkadzają niż pomagają czytelnikowi.
Finał książki jest niezwykle pouczający. Osoby mające jakieś pojęcie o psychologii, o funkcjonowaniu rozwoju człowieka będą wiedziały dlaczego. Mnie finał pozytywnie ( o ile mogę tak napisać) zaskoczył. Niewiele osób typowałem jako zabójcę, ale nie domyśliłem się.
Grzegrzółka popełniła ciekawy debiut, który zostanie (mam nadzieję) zauważony i doceniony, czego zresztą jej serdecznie życzę, czekając na kolejne utwory. Warto sięgnąć. Polecam.
Zaintrygował mnie tytuł, oznaczający nienawiść, co przecież w tym gatunku literackim jest normalne. człowiek zabija najczęściej z powodu nienawiści, ale przecież po drodze następuje szereg zdarzeń, doprowadzających do tego momentu.
"Odium" jest literackim debiutem pani Grzegrzółki i przyznaję, że czyta się dobrze, szczególnie dlatego, ze autorka miesza czasy. Dla mnie...
2019-01-06
Na rynku polskim ukazała się książka, będąca z pewnością nieodzownym elementem do zapoznania się dla wszystkich, którzy uwielbiają zagadki i łamigłówki. Sto dwadzieścia pięć zagadek, jakie powstały w ciągu dwóch tysięcy lat.
Niestety, nie można tutaj liczyć na coś super prostego. Zagadki są o różnym poziomie trudności, ale nie niemożliwe do odgadnięcia i rozwiązania.
Książka jest podzielona na dwie części. Pierwsza dotyczy dokładnych opisów zagadek, a druga cześć to dokładne opisy z rozwiązaniami. Książka przyniosła mi wiele zabawy i z pewnością wykorzystam łamigłówki nie raz.
Wydawnictwo Zysk i S-ka jak zwykle zadbał o ciekawy wygląd wizualny okładki, do tego w pakiecie otrzymujemy twardą okładkę.
"Czy rozwiążesz moje problemy? Zbiór najlepszych łamigłówek, jakie kiedykolwiek powstały" to niezwykłą książka, której studiowanie może sprawić, że prezentując wybrane zagadki w grupie, możemy cieszyć się sławą omnibusa. Należy pamiętać, że często najprostsze rozwiązanie jest zarazem najlepszym rozwiązaniem. Do rozwiązania wystarczy otwarty umysł i odrobina sprytu. Serdecznie polecam.
Na rynku polskim ukazała się książka, będąca z pewnością nieodzownym elementem do zapoznania się dla wszystkich, którzy uwielbiają zagadki i łamigłówki. Sto dwadzieścia pięć zagadek, jakie powstały w ciągu dwóch tysięcy lat.
Niestety, nie można tutaj liczyć na coś super prostego. Zagadki są o różnym poziomie trudności, ale nie niemożliwe do odgadnięcia i rozwiązania....
Lubię czytywać autora, ale tym razem zaczęły mi przeszkadzać wulgaryzmy, które są jakby przeniesieniem tła historii i języka postaci, ale tutaj jednak jakoś nie do końca korespondowały z tym, co pamiętam z innych powieści. Jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować pewną ilość "przerywników", ale kiedy one się mnożą i język w dialogach jest bardzo ubogi, wtedy zaczyna mi to przeszkadzać.
To jest jedyny minus, który podkreślam i nie wydaje mi się, aby były to złe intencje Autora, ale raczej próba skopiowania języka postaci i nadanie im autentyczności. Morderstwa i śledztwa toczą się wartko, a autor ma pojęcie jak mało kto o pracy organów ścigania oraz o tym, co toczy się za drzwiami komisariatów. Ćwirlej jest dobrym obserwatorem ludzi i potrafi swoje obserwacje przenieść na papier.
Podkomisarz Aneta Nowak potrafi analizować, dociekać i prowadzić sprawy, narażając swoje życie. Postacie są ciekawe, doskonale opisane, a dialogi żywe. Jednak czegoś mi tutaj brakuje w stosunku do innych książek autora. Nie do końca uwierzyłem w "Nagą prawdę".
To kolejny tom z historiami podkomisarz Anety Nowak, jednak nie dający mi satysfakcji w pełnym tego słowa znaczeniu. Ćwirlej wybija się ponad przeciętność, jednak nie mogę nazwać go mistrzem gatunku. To jednak nie przeszkadza mi w tym, aby polecić zarówno autora jak i jego książki.
Dużym plusem jest fakt, że autor wymyka się schematom, co przysporzyło mu zarówno nowych czytelników jak i krytyków jego stylu. Zwyczajnie o Ćwirleju jest głośno i to raczej się nie zmieni. Osobiście czytam i czytał będę szacownego autora, a innym polecał jego książki, które mogą być dla niektórych odkrywcze, a innych wprowadzać w zakłopotanie.
Lubię czytywać autora, ale tym razem zaczęły mi przeszkadzać wulgaryzmy, które są jakby przeniesieniem tła historii i języka postaci, ale tutaj jednak jakoś nie do końca korespondowały z tym, co pamiętam z innych powieści. Jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować pewną ilość "przerywników", ale kiedy one się mnożą i język w dialogach jest bardzo ubogi, wtedy zaczyna mi to...
więcej Pokaż mimo to