-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2023-01-27
2022-09-18
2022-07-14
W tej części już mi trochę panna Sage podpadła nadmiernym zaufaniem wobec własnego osądu ;) Mimo to, podobnie jak w przypadku "Pocałunku zdrajcy", bardzo podobali mi się bohaterowie tej książki i chętnie śledziłam ich losy. Tutaj na dokładkę dostajemy więcej informacji o świecie, wykraczając poza królestwo Demory, w którym działa się akcja całej pierwszej części. Obawiałam się, że opowieść będzie skupiona na Sage i jej ukochanym, ale na szczęście pojawia się kilka różnorodnych, bardzo ciekawych wątków.
W tej części już mi trochę panna Sage podpadła nadmiernym zaufaniem wobec własnego osądu ;) Mimo to, podobnie jak w przypadku "Pocałunku zdrajcy", bardzo podobali mi się bohaterowie tej książki i chętnie śledziłam ich losy. Tutaj na dokładkę dostajemy więcej informacji o świecie, wykraczając poza królestwo Demory, w którym działa się akcja całej pierwszej części. Obawiałam...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-06-25
Ta powieść przypadła mi do gustu przede wszystkim za sprawą głównej bohaterki. Sage jest bardzo ciekawą osobą i w przeciwieństwie do wielu postaci z podobnych książek, nie jest irytująca. Jest rezolutna i inteligentna, ale nie jest przekonana, że cały świat się kręci wokół niej.
Fabuła powieści jest nieco przewidywalna, ale były też elementy zaskakujące. Całość interesująca i szybko się wciągnęłam w realia. Nie tylko główna bohaterka, ale także inni budzili zainteresowanie i chętnie śledziłam ich losy. Lekka i przyjemna lektura :)
Ta powieść przypadła mi do gustu przede wszystkim za sprawą głównej bohaterki. Sage jest bardzo ciekawą osobą i w przeciwieństwie do wielu postaci z podobnych książek, nie jest irytująca. Jest rezolutna i inteligentna, ale nie jest przekonana, że cały świat się kręci wokół niej.
Fabuła powieści jest nieco przewidywalna, ale były też elementy zaskakujące. Całość interesująca...
2022-06-21
Reportaż trochę trudny do oceny z dzisiejszej perspektywy. Zastanawiam się, czy nie bardziej powieść podróżnicza niż reportaż. Składająca się z wielu fascynujących i cennych obserwacji, ale bez obiektywizowania ich poprzez dane i inne źródła. Wiadomo, pisana w innych czasach. Na pewno dalej zachwyca konstrukcja narracji i bardzo świadomy dobór słów. Czyta się świetnie.
Reportaż trochę trudny do oceny z dzisiejszej perspektywy. Zastanawiam się, czy nie bardziej powieść podróżnicza niż reportaż. Składająca się z wielu fascynujących i cennych obserwacji, ale bez obiektywizowania ich poprzez dane i inne źródła. Wiadomo, pisana w innych czasach. Na pewno dalej zachwyca konstrukcja narracji i bardzo świadomy dobór słów. Czyta się świetnie.
Pokaż mimo to2022-06-13
Można by tę książkę opisać jako rozbudowaną refleksję na temat "Co by było gdyby...". Przynajmniej główna bohaterka otrzymuje taką możliwość. Pomysł na bibliotekę złożoną z różnych wariantów jej historii jest bardzo ciekawy. Podobały mi się też różnorodne wersje życia Nory i konsekwencje, jakie autor przypisał poszczególnym wyborom w jej życiu. Ale jako całość książka zaczęła w którymś momencie nieco nużyć, bo właściwie Nora tylko odrzuca kolejne opcje i jej sytuacja nie ulega zmianie. Jest w tym oczywiście konkretny cel, ale droga, jaką bohaterka ku niemu zmierza, nie była dla mnie aż tak intrygująca. Niemniej nie żałuję czasu poświęconego tej powieści, jest całkiem niezła i dobrze się czytało.
Można by tę książkę opisać jako rozbudowaną refleksję na temat "Co by było gdyby...". Przynajmniej główna bohaterka otrzymuje taką możliwość. Pomysł na bibliotekę złożoną z różnych wariantów jej historii jest bardzo ciekawy. Podobały mi się też różnorodne wersje życia Nory i konsekwencje, jakie autor przypisał poszczególnym wyborom w jej życiu. Ale jako całość książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-03-17
2018-03-22
Świetna powieść. Doskonale prowadzona narracja, niby bez jakichś niesamowitych eksperymentów, a jednak nietypowa i wymagająca od czytelnika uwagi (zresztą nie tylko narracja, ale także dialogi, w których trzeba oddzielać od siebie przemyślenia bohaterów od ich faktycznych wypowiedzi). Powieść o relacjach międzyludzkich. A która o nich nie jest? - można by spytać, ale tutaj relacje są zarówno głównym tematem, jak i bohaterem, każdy jest pokazany w relacji do innych, a rzadko sam ze sobą. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia trzech sióstr i ich matki, przy czym części "zarezerwowane" dla tej ostatniej pisane są w pierwszej osobie i wyróżnione kursywą.
Napisana tak starannie, że czytała się sama. Ale nie mogę ocenić jej wyżej, bo trudno cieszyć się z tego poczucia nieustającej irytacji, które odczuwałam podczas lektury. Z jednej strony udzielały mi się emocje zdenerwowanych bohaterek, a z drugiej - same bohaterki chwilami doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Czy to naprawdę tak trudno się dogadać? Miałam wrażenie, że gdyby siostry częściej skupiały się na czym innym niż własne ego, to byłoby im ze sobą nawzajem o wiele lepiej. I czytając, trochę nie chciałam wierzyć, że można tak ze sobą rozmawiać, żeby od niewinnej wymiany myśli przejść w trzech słowach do wzajemnego oskarżania i inwektyw (i to wcale nie lekkich). Moje niezrozumienie dla bohaterek brało się chyba stąd, że dla mnie "siostra" to słowo nacechowane jednoznacznie pozytywnie i budzi same ciepłe skojarzenia. Nie zawsze jesteśmy jednomyślne, ale Siostra to jedna z najważniejszych osób w moim życiu i naprawdę rzadko się zdarzyło, żeby mnie zawiodła. Nie mogłam w książce Soukupovej zrozumieć, jak najbliższa osoba może się dla kogoś stać wrogiem i źródłem nieustannego gniewu. Potem jednak przypomniały mi się różne sytuacje w mojej własnej, szerzej niż naj-najbliżsi pojętej, rodzinie i już wiem, że autorka wcale nie rozminęła się z rzeczywistością aż tak, jak mi się początkowo wydawało.
Świetna powieść. Doskonale prowadzona narracja, niby bez jakichś niesamowitych eksperymentów, a jednak nietypowa i wymagająca od czytelnika uwagi (zresztą nie tylko narracja, ale także dialogi, w których trzeba oddzielać od siebie przemyślenia bohaterów od ich faktycznych wypowiedzi). Powieść o relacjach międzyludzkich. A która o nich nie jest? - można by spytać, ale tutaj...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-30
Ciekawa powieść, chociaż nie wszystkie wątki mi się składały w całość, ale czytało się nieźle. Dosyć mroczna i brutalna, ale na tyle intrygująca, że było warto. Podobały mi się przeskoki czasowe, dzięki którym w jednej książce dostajemy wiele różnych historii. Postaci, o których wiemy, że będą epizodyczne, ale jednocześnie są kluczowe dla fabuły, zostały rozpisane w ciekawy sposób, autorka nadała indywidualny rys każdej z nich. Kirby chwilami nie wydawała się aż tak spójna (nie w sensie psychicznym, bo to zrozumiałe, tylko koncepcyjnym), ale kibicowałam jej i przejmowałam się jej losami. Warto było sięgnąć po tę powieść.
Ciekawa powieść, chociaż nie wszystkie wątki mi się składały w całość, ale czytało się nieźle. Dosyć mroczna i brutalna, ale na tyle intrygująca, że było warto. Podobały mi się przeskoki czasowe, dzięki którym w jednej książce dostajemy wiele różnych historii. Postaci, o których wiemy, że będą epizodyczne, ale jednocześnie są kluczowe dla fabuły, zostały rozpisane w ciekawy...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-08
I jak tu nie kochać Sama Vimesa? :)
Kolejny bardzo dobry tom Świata Dysku. Tak jak Ankh-Morpork nieraz ukazywało swoje wspaniałe oblicze miasta otwartego i skłonnego przyjąć w swe troskliwe ramiona przedstawicieli różnych gatunków, tak prowincja, mimo powierzchownej sielskości, ukazuje zdecydowanie więcej mroku. Są równi i równiejsi, nie tylko pod względem statusu i zamożności. I chociaż powieść ma w sobie wiele pratchettowskiego humoru, to jednocześnie bardzo poważnie stawia pytania o tożsamość i o to, jakim prawem ludzie decydują o hierarchii gatunków (ras?). Bardzo dobrze mi się ją czytało, oczywiście również ze względu na charakterystyczną dla autora wciągającą narrację i zabawę językiem.
I jak tu nie kochać Sama Vimesa? :)
Kolejny bardzo dobry tom Świata Dysku. Tak jak Ankh-Morpork nieraz ukazywało swoje wspaniałe oblicze miasta otwartego i skłonnego przyjąć w swe troskliwe ramiona przedstawicieli różnych gatunków, tak prowincja, mimo powierzchownej sielskości, ukazuje zdecydowanie więcej mroku. Są równi i równiejsi, nie tylko pod względem statusu i...
2021-09-16
2021-08-05
Ach, te pratchettowe wiedźmy! Poczucie obowiązku ponad wszystko, nieważne, jak się jest zmęczoną, nieszczęśliwą... czy młodą. Tiffany na pewno nie ma lekko i mimo pomocy przebojowych Mac Nac Feeglów nieraz musi dać z siebie wszystko, by sprostać licznym wyzwaniom. Oprócz typowego dla Pratchetta niesamowitego humoru mamy tutaj też sporą dawkę mroku, zwłaszcza kiedy pojawia się temat samosądu. Młoda czarownica musi naprawdę mieć nerwy ze stali, wywarła na mnie ogromne wrażenie. Czytając kolejne tomy Świata Dysku, gdzieś pominęłam część historii tej postaci (chyba nie wszystkie tomy z nią są liczone do cyklu?), a bardzo mi się podoba. Ach, to opanowanie i umiejętność pominięcia własnych interesów! I zdecydowanie na plus wycieczka do Ankh-Morpork - pisałam już przy okazji "Maskarady", że uwielbiam to przenikanie się pratchettowych światów, a "zderzenie" wiedźm i straży miejskiej to absolutne cudeńko.
Mocno chaotyczna mi wyszła ta opinia, a to dlatego, że przemawiają przeze mnie głównie emocje, których ta książka dostarczyła mi wiele. I pozwolę sobie zachować w pamięci ten właśnie emocjonalny obraz "W północ się odzieję", bez "psucia" go fachową analizą ;)
Ach, te pratchettowe wiedźmy! Poczucie obowiązku ponad wszystko, nieważne, jak się jest zmęczoną, nieszczęśliwą... czy młodą. Tiffany na pewno nie ma lekko i mimo pomocy przebojowych Mac Nac Feeglów nieraz musi dać z siebie wszystko, by sprostać licznym wyzwaniom. Oprócz typowego dla Pratchetta niesamowitego humoru mamy tutaj też sporą dawkę mroku, zwłaszcza kiedy pojawia...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-21
Powieść o problemach psychicznych, dojrzewaniu, budowaniu relacji, radzeniu sobie ze śmiercią bliskich osób. I o samobójstwach. Temat trudny. Najpierw trochę brnęłam przez tę książkę, ale jak już mnie wciągnęła to nie mogłam się oderwać. Tyle, że gdy skończyłam czytać dopadło mnie okropne przygnębienie. Takich rzeczy nie powinno się czytać jesienią czy zimą. A z drugiej strony może właśnie wtedy możemy być bardziej wrażliwi na problemy psychiczne, na rozterki bohaterów?
Moja znajoma powiedziała, że Watanabe jest nijakim bohaterem - studiuje, bo studiuje, ale w sumie nic go nie interesuje, poza nim samym (jak to powiedział o nim i o sobie Nagasawa). Nie zgadzam się z tym, widzę go raczej jako człowieka, który tłumi emocje, trzyma je w sobie. Można się tylko domyślać, dlaczego - po śmierci Kizukiego zamknął się w sobie, potem starał się być silny dla Naoko (więc nie mógł się przed nią emocjonalnie otworzyć, pewnie podświadomie założył, że będzie przez to słaby). Jak może przeżywać swoją rozpacz, dać sobie dla niej przestrzeń, możemy zaobserwować dopiero pod koniec książki, podczas jego samotnej wyprawy. W każdym razie widzę w tym sens z psychologicznego punktu widzenia (w ujęciu amatorskim, bo tylko taką perspektywą dysponuję). Mnie jego postać ujęła.
Jak wspomniałam, przeżyłam tę książkę dość emocjonalnie. Ale oprócz przygnębienia związanego z aurą śmierci, były to też wzruszenia związane z relacjami międzyludzkimi, z ulotnymi chwilami szczęścia i poczucia wewnętrznej harmonii. Widzę, że wygląda to okropnie ckliwie - powieść taka nie jest, ale wywołała we mnie taki efekt.
Samej akcji nie ma za wiele, a właściwie jest, ale toczy się dość powolnie (i dobrze!). Więcej jest rozmyślań - takich poważnych, filozoficznych/życiowych, ale też spostrzeżeń dotyczących codzienności, różnych drobiazgów, które nagle nabierają znaczenia, czynników wpływających na nasze życie. Myślę, że będę do tej książki co jakiś czas wracać, zobaczymy co jeszcze przede mną odkryje.
Powieść o problemach psychicznych, dojrzewaniu, budowaniu relacji, radzeniu sobie ze śmiercią bliskich osób. I o samobójstwach. Temat trudny. Najpierw trochę brnęłam przez tę książkę, ale jak już mnie wciągnęła to nie mogłam się oderwać. Tyle, że gdy skończyłam czytać dopadło mnie okropne przygnębienie. Takich rzeczy nie powinno się czytać jesienią czy zimą. A z drugiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-14
Tym razem Terry Pratchett wziął na warsztat piłkę nożną i to właśnie ten sport pojawił się w Ankh-Morpork. Mam wrażenie, że w którejś z poprzednich części był już wspominany, ale w tym tomie został omówiony bardzo szczegółowo, jako że zwrócił uwagę nawet nieco oderwanych od miejskiej codzienności magów. I podobnie jak w przypadku innych zjawisk, Pratchett przedstawia piłkę przejaskrawiając różne jej cechy (kult legendarnych piłkarzy, grupy kibiców itd.), a jednocześnie nadając jej nowe rysy, tak by pasowała do kreowanego przez niego uniwersum.
Zachwyciła mnie tajemnicza postać Nutta - bohatera łamiącego stereotypy, nawet te, które pojawiły się w fikcji, a co Pratchett potrafi z dystansem i autoironią obnażyć (mam tu głównie na myśli stwierdzenie, że pierwsi przedstawiciele nowych w Ankh-Morpork ras zawsze trafiają do Straży). Komizm wynikający z żelaznej logiki Nutta i jego nieprzystosowania do ogółu ogromnie przypadł mi do gustu. Podobnie jak jego inteligentne, wyprowadzające rozmówców na manowce wypowiedzi, przy których autor mógł wykazać się swoim kunsztem. Jak na przykład rozmowy z przełożonym przy wymianie świec.
Żeby nie było, że same ochy i achy - fabuła zawarta w tej powieści nie była aż tak wciągająca, by czytać ją z zapartym tchem. Było ciekawie i czytało mi się bardzo przyjemnie, ale są książki ze Świata Dysku, które wywarły na mnie większe wrażenie. Mimo to serdecznie polecam.
Tym razem Terry Pratchett wziął na warsztat piłkę nożną i to właśnie ten sport pojawił się w Ankh-Morpork. Mam wrażenie, że w którejś z poprzednich części był już wspominany, ale w tym tomie został omówiony bardzo szczegółowo, jako że zwrócił uwagę nawet nieco oderwanych od miejskiej codzienności magów. I podobnie jak w przypadku innych zjawisk, Pratchett przedstawia piłkę...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-27
Przeczytałam skuszona dość entuzjastycznymi opiniami znajomych i chyba tylko ze względu na nie (no dobra, i na swój ośli upór) doczytałam do końca. Gdzieś około połowy odłożyłam tę książkę na dobre dwa tygodnie i nie ciągnęło mnie z powrotem. Ale - co mnie zaskoczyło - jak po tym czasie podjęłam lekturę, wydała mi się nagle jakby łatwiejsza do strawienia. Wynika to zapewne z tego, że do powieści okropnie zraziła mnie jedna ze scen na początku - Chester instruuje Vitka, jak podrywać kobiety w barze. Ogólnie bardzo mi się nie podobało podejście autora do kobiet, jakby był po słynnym couchingu podrywu ("We flircie jednak podstawowe zasady moralne schodziły na dalszy plan. Wszystkie chwyty dozwolone", s. 48; przedstawianie niechcianego ze strony kobiety flirtu jako czegoś zabawnego, s. 74). Zirytowało mnie to na tyle, że z niechęcią patrzyłam na obu bohaterów (ale głównie Chestera) zanim właściwa akcja rozkręciła się na dobre. Może dałabym radę o tym zapomnieć gdyby główny wątek był ciekawszy (o czym zaraz) i gdyby potem stosunek autora do kobiet był nieco lepszy (zwróćcie uwagę, że właściwie żadna istotna bohaterka nie jest tu przedstawiona jednoznacznie pozytywnie).
"Inkub" przedstawia dwie połączone ze sobą opowieści - jedna z nich miała miejsce w latach '70, druga to "bieżąca" historia śledztwa prowadzonego przez Vytautasa. Co mnie szczerze zafascynowało to przedstawienie eskalacji zła. Oczywiście jego przyczyną jest czarownica, która nawet z najbardziej uczciwych ludzi potrafi zrobić łajdaków, ale bardzo podoba mi się pokazanie tego, jak w niektórych przypadkach wystarczył niewielki impuls (i, powiedzmy, wpływ eteru), by najgorsze cechy charakteru przejęły nad kimś kontrolę.
Historia z lat siedemdziesiątych do któregoś momentu była bardzo interesująca, potem jednak zaczęłam się niecierpliwić. Bo czytelnik już dawno wiedział, o co chodzi, a sposób, w jaki do prawdy docierali bohaterowie był przedstawiony nużąco. Taki zabieg literacki, żeby czytelnik wiedział o wiele więcej niż bohater, ale i tak z fascynacją przyglądał się jego poczynaniom, jest trudny do przeprowadzenia i w tym przypadku nie sprawdził się.
Opowieść o Vitku intrygowała, byłam naprawdę ciekawa, jak dzielnemu policjantowi uda się połączyć wszystkie fakty (no i cały czas nie było wiadomo, jaki historia sprzed lat ma wpływ na obecne wydarzenia). Niemniej było też trochę rzeczy, które irytowały; myślę, że można je łącznie zebrać w kategorię nieścisłości narracyjnych. Vytautas jest przedstawiony jako niezwykle bystry i uważny, że żaden szczegół mu nie umknie. Tym bardziej niezrozumiałe jest np. jego spotkanie z pracownicą parku narodowego, którą pyta o Jodoziory, a jak ona zaczyna mówić to przerywa jej "Znam tę historię", "Też to zauważyłem" zamiast pozwolić jej opowiadać, licząc na szczegóły mogące rzucić na sprawę nieco światła (s. 466). Drugą sytuacją, która pokazuje to bardzo wyraźnie jest moment, kiedy Vitek jedzie po Chestera, spotyka Sylwię, zaczyna z nią rozmawiać i natychmiast zapomina o kumplu. I ja rozumiem, że wobec fascynacji tą kobietą wszystkie racjonalne myśli mogły mu ulecieć z głowy, ale żeby nie przypomniał sobie o kumplu nawet w momencie, kiedy dużo o nim opowiadał? (s. 530 i dalej). Podsumowując - to, w jaki sposób główny bohater jest opisany, nie do końca pokrywa się z tym, jak rzeczywiście działa. Dość częsty przypadek, ale tutaj to zwróciło moją uwagę jako sposób na sztuczne gmatwanie fabuły (tzn. żeby bohater później dotarł do pewnych informacji, żeby doświadczył więcej strasznych rzeczy itp.).
Niektóre sceny grozy były przedstawione bardzo dobrze, wciągały i budziły emocje (zwłaszcza pierwsze nadnaturalne sytuacje w latach siedemdziesiątych), inne były epatowaniem obrzydliwością, żeby wstrząsnąć czytelnikiem (np. odkrycie skrywanego pragnienia pana Jonio - cała scena była opisana nieporadnie, jakby na siłę).
Chciałabym powiedzieć wiele o zakończeniu, ale chcę uniknąć spoilerów. Zatem powiem tak - zakończenie samej zagadki Jodozior mi się podobało, ostatni zwrot akcji był rzeczywiście zaskakujący i czytało się to z zapartym tchem. Finałowa scena wciągała i budziła dreszcz niepokoju. Natomiast dalsze - hm, podsumowanie? - historii Vitka przyjęłam z ogromną niechęcią, nie przypadło mi do gustu to, jakim się stał.
Przeczytałam tę powieść i jakoś szczególnie nie żałuję, niemniej nie podzielam licznych zachwytów nad nią. Według mnie intryga rozpisana na tak wiele stron powinna być dokładniej opracowana. Tymczasem niektóre wątki zostały potraktowane zbyt skrótowo, a niektóre wręcz niemożliwie rozwleczone. Ta historia nie potrzebowała aż tak wielu szczegółów, a sposób narracji pana Urbanowicza nie jest aż tak dobry, żebym miała ochotę delektować się każdym kolejnym słowem. Podobnie jak czytać ponownie, chociaż autor na koniec zachęca do tego kilkakrotnie, twierdząc, że czytelnik na pewno nie był zbyt uważny i nie wyłapał wszystkich smaczków; podpowiada nawet, na co zwrócić większą uwagę i wskazuje możliwe interpretacje. Dziękuję, nie skorzystam.
Przeczytałam skuszona dość entuzjastycznymi opiniami znajomych i chyba tylko ze względu na nie (no dobra, i na swój ośli upór) doczytałam do końca. Gdzieś około połowy odłożyłam tę książkę na dobre dwa tygodnie i nie ciągnęło mnie z powrotem. Ale - co mnie zaskoczyło - jak po tym czasie podjęłam lekturę, wydała mi się nagle jakby łatwiejsza do strawienia. Wynika to zapewne...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-30
Kiedy wypożyczałam tę książkę z biblioteki, pani bibliotekarka uprzedziła mnie, że ta powieść jest trudna i żeby przebrnąć co najmniej pierwsze 100 stron, dać jej szansę. Zapewniłam z uśmiechem, że już mnie ostrzegano i że łatwo się nie poddam, a w myślach dodałam, że niejedną książkę przecież przeczytałam i nie należę do osób, które łatwo się zniechęcają. Ale ostrzeżenie bibliotekarki nie było bezpodstawne - "Inne pieśni" są naprawdę trudne w odbiorze. Brnięcie przez formę było dla mnie prawdziwym wyzwaniem, chociaż zachwyca mnie inwencja autora, np. w zakresie tworzenia nazw, które niby nic nie mówią, ale jako zlepek różnych języków czy też po tym, jak brzmią, stają się nagle zrozumiałe. A może to dzięki kontekstowi, w jakim się pojawiają. Ogarnięcie rozumem wykreowanego przez autora świata również było wyzwaniem, książka trafiła na mój gorszy czas. Przyznaję, że czytałam ją z przerwami i bardzo, bardzo długo. Ale nie żałuję ani sekundy jej poświęconej. Pomysł na Formę, na to jak za jej sprawą funkcjonują relacje międzyludzkie, jest zachwycający. Ta koncepcja mnie zafascynowała, a opisy jej działania pozwalały postrzegać bohaterów na wiele sposobów, postrzegać ich właśnie w relacjach. Widzieć ich uwikłanie w sieci zależności rodzinnych, społecznych, politycznych itd., które przecież obowiązują także w rzeczywistości, niemniej Dukaj nadał im bardzo namacalny kształt. To był dla mnie najciekawszy element powieści, niezależnie od pisanej z rozmachem i naprawdę wciągającej fabuły.
Tak, jest to książka trudna w odbiorze. Ale jakże warta włożonego w czytanie wysiłku!
Kiedy wypożyczałam tę książkę z biblioteki, pani bibliotekarka uprzedziła mnie, że ta powieść jest trudna i żeby przebrnąć co najmniej pierwsze 100 stron, dać jej szansę. Zapewniłam z uśmiechem, że już mnie ostrzegano i że łatwo się nie poddam, a w myślach dodałam, że niejedną książkę przecież przeczytałam i nie należę do osób, które łatwo się zniechęcają. Ale ostrzeżenie...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-29
Byłam ciekawa, jak się rozwiną losy rodziny Neshov, ale szczerze mówiąc dwa ostatnie tomy czytałam z mniejszym zainteresowaniem niż wcześniejsze. "Córka" jest lepsza od "Kochanków", ale mimo wszystko nie była to książka, od której nie mogłabym się oderwać. Pod wieloma względami rozumiem Torunn, jednak mimo wszystko czasami męczyła mnie dominująca we wszystkich częściach sagi niemożność porozumienia się bohaterów z najbliższymi osobami. I chociaż jest to bardzo życiowe, wiele sytuacji w rzeczywistości byłoby prostszych, gdyby ludzie potrafili mówić wprost o swoich uczuciach i potrzebach, to jednak utrudniało odbiór powieści, bo ileż można?
Część pomysłów głównej bohaterki - na dom, siebie, swoje życie - przypadła mi bardzo do gustu i kibicowałam jej. Ale niektóre wątki były irytujące i zakończenie pozostawiło mnie z mieszanymi odczuciami.
Byłam ciekawa, jak się rozwiną losy rodziny Neshov, ale szczerze mówiąc dwa ostatnie tomy czytałam z mniejszym zainteresowaniem niż wcześniejsze. "Córka" jest lepsza od "Kochanków", ale mimo wszystko nie była to książka, od której nie mogłabym się oderwać. Pod wieloma względami rozumiem Torunn, jednak mimo wszystko czasami męczyła mnie dominująca we wszystkich częściach...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-21
2021-02-25
2020-11-29
Intrygująca powieść. Gdy czytelnik, wrzucony w wizję naszego świata znacznie rozwiniętego technologicznie, gdzie niektóre rzeczy są niby znajome, ale jednak wszystko jest inne, zaczyna myśleć, że powoli łapie, w czym rzecz, nagły zwrot akcji wszystko zmienia. Zmienia się rozłożenie akcentów, miejsce akcji poniekąd staje się jej bohaterem (wiem, jak to brzmi), a przygody osoby uznanej wcześniej za najistotniejszą sprawiają wrażenie pretekstu do opowiedzenia czegoś zupełnie innego. Bo gdyby sprowadzić tę powieść tylko do historii Zuzanny, to oprócz dość niezwykłej otoczki, schemat fabularny byłby nader prosty i znany z innych tekstów kultury. Ale tutaj chodzi o coś innego, a największe wrażenie wywierają dwa aspekty tej książki: po pierwsze - że autor na potrzeby tak krótkiej opowieści wykreował świat z takim rozmachem; po drugie - że nie wszystkie elementy tego świata są dokładnie opisane, a i tak rozumiemy, o co w nich chodzi - na podstawie wiedzy z wcześniejszych tekstów kultury intuicyjnie pojmujemy zjawiska podane nam pod wymyślną nazwą, a i tak zrozumiałe. Podczas czytania tej książki można bezpośrednio doświadczyć, czym jest wspólnota kulturowa, to ciekawe doświadczenie. A w dodatku narracja jest prowadzona w iście mistrzowski sposób, książkę czyta się świetnie i łatwo dać się wciągnąć.
Intrygująca powieść. Gdy czytelnik, wrzucony w wizję naszego świata znacznie rozwiniętego technologicznie, gdzie niektóre rzeczy są niby znajome, ale jednak wszystko jest inne, zaczyna myśleć, że powoli łapie, w czym rzecz, nagły zwrot akcji wszystko zmienia. Zmienia się rozłożenie akcentów, miejsce akcji poniekąd staje się jej bohaterem (wiem, jak to brzmi), a przygody...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ciekawa powieść obejmująca historię przedstawicieli kilku pokoleń, w tle ważne wydarzenia historyczne, a na pierwszym planie charyzmatyczny kompozytor i jego otoczenie. Bohaterką jest także sama muzyka. Bardzo mi się podobało to, jak autorka opisała sposób, w jaki postrzegają i odczuwają muzykę poszczególne postaci. Te postaci to zbiór dobrze napisanych osobowości. Koleje ich życia odcisnęły na nich wyraźne piętno. Bardzo realistyczne w swoich postawach i relacjach. Najbardziej podobała mi się Maria ze swoim bogatym światem wewnętrznym, najlepiej się czytało części pisane z jej perspektywy. Jednocześnie mimo że obfitująca w akcję, powieść ta napisana jest jakoś tak jednolicie (trudno znaleźć adekwatne określenie), że nie zapada mocno w pamięć.
Ciekawa powieść obejmująca historię przedstawicieli kilku pokoleń, w tle ważne wydarzenia historyczne, a na pierwszym planie charyzmatyczny kompozytor i jego otoczenie. Bohaterką jest także sama muzyka. Bardzo mi się podobało to, jak autorka opisała sposób, w jaki postrzegają i odczuwają muzykę poszczególne postaci. Te postaci to zbiór dobrze napisanych osobowości. Koleje...
więcej Pokaż mimo to