-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2019-11-17
2019-11-06
2019-11-06
2019-05-03
Kalendarz z Dziewuchami to debiutancka książka Ady Johnson. Wg opisu na okładce miała być to ciepła, pełna humoru opowieść o sil przyjaźni i miłości, miałyśmy w bohaterkach odnaleźć siebie. Przy powieści miałyśmy się odstresować i naładować akumulatory, w tym przypadku na pustych obietnicach się skończyło. Zaczęłam czytać z wielkim zainteresowaniem licząc na lekką i przyjemną lekturę, jednak z każdym dniem podchodziłam do niej jak pies do jeża. Początkowo obiecywałam sobie, że pochłonę 2 rozdziały dziennie, później jeden, potem poprzestałam na stronie, a i to było wyczynem.
Największą wadą Kalendarza jest ogromna ilość bohaterów, nie jestem Wam w stanie napisać kto był kim i właściwie po co, oprócz tytułowych Dziewuch, występowali jeszcze sąsiedzi, rodzina Rośka i Ady, rodziny przyjaciółek, pokuszę się o stwierdzenie, że liczba postaci równała się liczbie stron, a było to nie lada tomisko. Drugą było mnóstwo nieistotnych sytuacji, których opisanie zajmowało niekiedy rozdział (operacja przepukliny, zakupy, wizyta jehowych, odwiedziny kogoś tam itd). Z pełnym przekonaniem jestem w stanie stwierdzić, że do strony 150, powieść była o niczym. W końcu jednak udało mi się oddzielić ziarna od plew i dotarłam do wątków tajemniczych listów. Dużym błędem było to, że nie został on tak przedstawiony by zaciekawić znużonego czytelnika.
Nie wiem sama czy tam polecić tą książkę czy nie, chociaż zawsze uważam, że warto sobie wyrobić swoje zdanie. Jeśli jednak liczycie na lekturę, którą przeczytacie w jeden wieczór i będziecie chciały więcej to tutaj tego nie znajdziecie.
Za możliwości przeczytania Kalendarza z Dziewuchami dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Kalendarz z Dziewuchami to debiutancka książka Ady Johnson. Wg opisu na okładce miała być to ciepła, pełna humoru opowieść o sil przyjaźni i miłości, miałyśmy w bohaterkach odnaleźć siebie. Przy powieści miałyśmy się odstresować i naładować akumulatory, w tym przypadku na pustych obietnicach się skończyło. Zaczęłam czytać z wielkim zainteresowaniem licząc na lekką i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książkę otrzymałam do recenzji dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka. Opis z okładki brzmi bardzo zachęcająco. Autorka prowadzi powieść są wielotorowo, przestawia nam punkt widzenia z perspektywy Emmy, Alexa i Luka, w roku 2003 i 2013. Może to być ciekawe, ale również męczące.
W 2003 piętnastoletnia Emma zostaje omotana przez bezwzględnego nauczyciela. Luke uwodzi nastolatkę, a kiedy zdobywa to na czym mu zależy, porzuca ją, dziewczyna nie daje jednak za wygraną, co w konsekwencji odbija się źle na jej psychice i reputacji. Po latach widzimy zupełnie inną osobę - znerwicowaną, niestabilną kobietę, która ma problem z podstawowymi czynnościami. Na dodatek zmaga się z demonem przeszłości, którym w głównej mierze jest żądny zemsty nauczyciel. Jest jednak jeden problem - jego ciało od kilku lat leży zakopane na polu, ale czy na pewno? Akcja toczy się powoli, nawet bym napisała leniwie, zakończenie dość przewidywalne.
Pomysł na książkę bardzo ciekawy, jednak gorzej z jego zrealizowaniem, ale ja zachęcam Was byście przekonali się na własnej skórze:).
Książkę otrzymałam do recenzji dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka. Opis z okładki brzmi bardzo zachęcająco. Autorka prowadzi powieść są wielotorowo, przestawia nam punkt widzenia z perspektywy Emmy, Alexa i Luka, w roku 2003 i 2013. Może to być ciekawe, ale również męczące.
W 2003 piętnastoletnia Emma zostaje omotana przez bezwzględnego nauczyciela. Luke uwodzi...
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmość Wydawnictwa Zysk i S-ka i bardzo serdecznie za nią dziękuję.
Jeśli miałabym jednym słowem napisać o czym była, to odpowiedziała bym o wszystkim i o niczym.
Akcja powieści dzieje się w Ameryce w czasach wielkiego bezrobocia, dlatego też gdy pojawia się szansa na zarobienie tysiąca dolarów i darmowe jedzenie w maratonie tanecznym chętnych jest wielu. Tańczyć należy całą dobę, co dwie godziny jest 10 minutowa przerwa. W tańcu się śpi, goli, pije, rozmawia. Para, która nie daje nie rady odpada. W czasie maratonu dochodzi, do wielu sensacyjnych sytuacji, ale wbrew pozorom na tym właśnie zależy organizatorom żądnym sławy i pieniędzy.
Główni bohaterowie to Gloria i Robert. On liczy, iż wydarzenie pozwoli mu rozwinąć skrzydła w roli reżysera. Ona jest w ciężkiej depresji, czuje beznadzieję i bezsens egzystencji.
Maraton tańca jest taką metaforą naszego życia, wyścigiem szczurów, kiedy na skraju załamania i wyczerpania pędzimy za niewiadomo czym, nie dostrzegając tego co mamy wokół.
Czytając opinie o powieści, spotkałam wiele tez, że film powstały na jej postawie jest o wiele lepszy, mam nadzieję, że wkrótce się przekonam i wyrobie swoje zdanie. Nie mniej jednak książkę polecam.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmość Wydawnictwa Zysk i S-ka i bardzo serdecznie za nią dziękuję.
Jeśli miałabym jednym słowem napisać o czym była, to odpowiedziała bym o wszystkim i o niczym.
Akcja powieści dzieje się w Ameryce w czasach wielkiego bezrobocia, dlatego też gdy pojawia się szansa na zarobienie tysiąca dolarów i darmowe jedzenie w maratonie tanecznym chętnych...
Książkę dostałam do przeczytania jakiś czas temu w ramach zabawy "Wędrująca książka" u Eli. Od pierwszych stron czytało się ją bardzo szybko i przyjemnie. Herbaciarnia jest ciepłą opowieścią, o przyjaźni, miłości, wybaczeniu,pachnie świeżym ciastem i aromatyczną herbatą.
W tytułowym lokalu spotykają się trzy kobiety, właścicielka oraz dwie młode dziewczyny ze sporym bagażem doświadczeń. Hannah de Brisay wiolonczelista, przeżywa kryzys małżeński, musi się pogodzić ze zdradą ukochanego, Julia cierpi po stracie syna, odrzuca męża, urywa kontakty z rodziną, a w szczególności z siostrą, którą obwinia za tragedię, również Madeline Davis zmaga się z demonami przeszłości.
Początkowo kobiety łączy woreczek z zakwasem na chleb Amiszów, Julia zachęcona przez córkę, postanawia do dokarmiać, a później podzielić się z kolejną osobą. Z czasem jednak znajomość przeradza się w coś poważnego i trwałego, a miasteczko Avalon ogarnia chlebowe szaleństwo. Dodatkowo dociekliwa dziennikarka prowadzi śledztwo i za wszelką cenę chce się dowiedzieć od kogo wyruszyła pierwsza paczuszka z zakwasem.
Lubię takie lekkie powieści, trochę odrealnione, ale dające pociechę i nadzieję w chwilach smutku.
Książkę dostałam do przeczytania jakiś czas temu w ramach zabawy "Wędrująca książka" u Eli. Od pierwszych stron czytało się ją bardzo szybko i przyjemnie. Herbaciarnia jest ciepłą opowieścią, o przyjaźni, miłości, wybaczeniu,pachnie świeżym ciastem i aromatyczną herbatą.
W tytułowym lokalu spotykają się trzy kobiety, właścicielka oraz dwie młode dziewczyny ze sporym...
Rzadko się zdarza bym pomimo wielu prób nie doczytała książki do końca. Tą skończyłam po blisko 300 stronach i nie dało się iść ani o krok dalej. Pomysł na historię ciekawy, ale zabrakło go na wykreowanie interesujących bohaterów, sytuacji. Dawno nie czytałam nudniejszej książki, ciągnęła się jak flaki z olejem. Nie polecam
Rzadko się zdarza bym pomimo wielu prób nie doczytała książki do końca. Tą skończyłam po blisko 300 stronach i nie dało się iść ani o krok dalej. Pomysł na historię ciekawy, ale zabrakło go na wykreowanie interesujących bohaterów, sytuacji. Dawno nie czytałam nudniejszej książki, ciągnęła się jak flaki z olejem. Nie polecam
Pokaż mimo to
Na wstępie chciałabym podziękować Wydawnictwu Zysk i S-ka za możliwość przeczytania tej książki.
Myślę, że jak na debiut powieść Pani Katarzyny nie jest najgorsza, choć szczerze mnie nie zachwyciła.
Zacząć trzeba od faktu, że nie jest to "mroczny kryminał odsłaniający najciemniejszą stronę ludzkiej duszy" jak głosi okładka, mamy tu morderstwo, mamy policjantów, więc pewnie jakiś kryminał to jest, słowo "jakiś" bym tu dwa razy podkreśliła. Rzadko się zdarza, bym przed połową książki odkryła kto jest mordercą, tutaj wiedziałam od samego początku, mimo, iż autorka próbowała prowadzić tak fabułę, by zasiać w nas wątpliwości to praktycznie od pierwszych stron wiadomo było kto zabija. Jednak już samego odsłaniania ciemnej strony człowieka było jak na lekarstwo.
Najgorszą postacią był sam Jan Bury, nie wiem czemu miały służyć wstawki o jego problemach miłosnych, skoro niczego nie wnosiły do powieści mało tego, wątek został rozpoczęty i nie zakończony. Same rozmowy policjantów mogły rozśmieszyć czytelnika, choćby to, że każdemu zabronili wyjeżdżać z miasta - nawet w W11 takich tekstów nie było. W całej powieści można znaleźć o wiele więcej błędów technicznych. Pozostałym postaciom - nieco papierowym i nudnym też można kilka rzeczy zarzucić.
Jedynym plusem jest to, że książkę czyta się szybko, język jest dość przystępny. Debiut niedopracowany, jednak z chęcią przeczytam kolejne pozycje pani Grzegrzółki.
Na wstępie chciałabym podziękować Wydawnictwu Zysk i S-ka za możliwość przeczytania tej książki.
Myślę, że jak na debiut powieść Pani Katarzyny nie jest najgorsza, choć szczerze mnie nie zachwyciła.
Zacząć trzeba od faktu, że nie jest to "mroczny kryminał odsłaniający najciemniejszą stronę ludzkiej duszy" jak głosi okładka, mamy tu morderstwo, mamy policjantów, więc...
2019-01-18
Książka zaczynała się ciekawie - w drzwiach mieszkania poukładanej pani pedagog staje nastolatka - dziewczynka z przeszłości. Zuzia zachowuje się bardzo niepokojąco: pojawia się i znika, wydaje się, że obserwuje, a nawet śledzi główną bohaterkę i jej rodzinę. Wkrótce pojawił się wątek dawnej miłości Agaty- Grzegorz ojciec Zuzanny. Czytałam powieść z ogromnym zainteresowaniem zachęcona opisem z okładki, ale im dalej w las tym gorzej.
Rzadko zdarza się, by autor umiejący tak ciekawie pisać, kreujący niegłupich bohaterów, wymyśla tak dziwną, nieskładną fabułę. Związek Agaty i Grzegorza jest czysto platoniczny, poznają się przez internet i przez wiele dni piszą maile, smsy z czasem coraz bardziej intymne i płomienne. Wkrótce też Grzegorz proponuje ślub na uwaga: ich pierwszym spotkaniu, pojawia się temat dzieci, a na to wszystko główna bohaterka godzi się bez wahania. Takich dziwnych wątków jest wiele, choćby akcja gdy mężczyzna chce zaskoczyć Agatę, przychodzi do pracy, myli ją jednak z koleżanką, czego oczywiście nie dostrzega, dochodzi do stosunku, podczas którego zaraża się od niej wirusem Hiv. Dziewczynka, z tego co zrozumiałam 14 letnia, jeździ sama po Polsce, nocuje nie wiadomo gdzie, nie wiadomo skąd ma pieniądze (choćby na farby do włosów). Pierwsze spotkanie Grzegorza, Agaty i Zuzi odbyło się 8 lat temu i trwało 3 dni, podczas, których Pani psycholog pozwoliła obcej dziewczynce, po traumie mówić do siebie mamo, na dodatek nie dowiedzieliśmy się dlaczego im nie wyszło, bo wątek się urwał. Główna bohaterka, choć nie głupia to zachowuje się zupełnie niezrozumiale i niestabilnie. Książki nie polecam.
Książka zaczynała się ciekawie - w drzwiach mieszkania poukładanej pani pedagog staje nastolatka - dziewczynka z przeszłości. Zuzia zachowuje się bardzo niepokojąco: pojawia się i znika, wydaje się, że obserwuje, a nawet śledzi główną bohaterkę i jej rodzinę. Wkrótce pojawił się wątek dawnej miłości Agaty- Grzegorz ojciec Zuzanny. Czytałam powieść z ogromnym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-11
Książka "Niechciany gość" jest pierwszym dziełem Pani Lapeny, z którym miałam styczność i powiem Wam, że z miłą chęcią poznam wcześniejsze poozycje.
"Niechciany gość" to opowieść o grupce pozornie niezwiązanych ze sobą osób, które postanawiają spędzić weekend w hotelu Mitchell's Inn w malowniczej okolicy. Autorka doskonale nakreśliła klimat panujący w nim, ciekawie też przedstawiła postacie. Każda z nich miała inne oczekiwania względem tych krótkich wakacji np. małżeństwo pragnęło odpocząć od codzienności, na nowo rozpalić w związku miłość, pisarka poszukiwała spokoju, natomiast przyjaciółki chciały się odbudować swoją relację, oprócz nich poznamy również prawnika i dwie młode, zakochane pary, a także właściciela hotelu i jego syna.
W piątkowy wieczór zaczyna się burza lodowa, która wkrótce odcina dostęp do świata, początkowo to mieszkańcom hotelu nie przeszkadza, zaczynają odczuwać brak dopiero gdy następnego poranka odnajdują u szczytu schodów piękną i martwą kobietę. Wszystko wskazuje na wypadek, choć w niedługiej przyszłości ginie kolejna osoba, wtedy pojawiają się wątpliwości. Mieszkańcy zaczynają się zastanawiać czy to koniec zabójstw, czy morduje ktoś spośród nich, czy może ktoś z zewnątrz. Z każdą minutą wzrasta napięcie, pojawiają się wzajemne oskarżenia, dominację nad ludzką naturą przejmuje strach i walka o przetrwanie. Sytuacje pogarsza brak ogrzewania, a także niemożność ruszenia ciał i skontaktowania się ze służbami.
Przeważnie przystępując do czytania kryminału zaczynam od przejrzenia zakończenia, tym razem z trudem, ale się opanowałam i finał mnie bardzo zaskoczył. Książkę czyta się szybko, akcja wciąga, choć toczy się niespiesznie. Pisarka ma lekkie pióro i choć bohaterów było wielu to nie męczy.
Na zakończenie pragnę bardzo serdecznie podziękować Wydawnictwu Zysk i S-ka za możliwość przeczytania tej powieści, a Was zachęcam do polowania na nią w księgarniach od 19 listopada.
Książka "Niechciany gość" jest pierwszym dziełem Pani Lapeny, z którym miałam styczność i powiem Wam, że z miłą chęcią poznam wcześniejsze poozycje.
"Niechciany gość" to opowieść o grupce pozornie niezwiązanych ze sobą osób, które postanawiają spędzić weekend w hotelu Mitchell's Inn w malowniczej okolicy. Autorka doskonale nakreśliła klimat panujący w nim, ciekawie też...
Tak jak czytamy po opisie z okładki Amara wraca z Włoch i pragnie walczyć o miłość ukochanego. To tak w skrócie.
Zaczęłam czytać i pierwsze co mi się nasunęło to to, że pewnie trafiłam na powieść dla młodzieży, ale nie znalazłam nigdzie takiej informacji. Skąd te podejrzenia?
Hmm, Amara jest, głupiutką, infantylną dziewczynką z dobrego domu, dziewczyna nie ma za grosz honoru, nie ma nawet szacunku do samej siebie, bo większą część powieści żebra o uczucie.
Natomiast Jaks jest niegrzecznym mężczyzną, którego pragnie każda kobieta, przystojny, niezdecydowany właściciel salonu tatuażu, zaborczy, bezkompromisowy, z zawiłą przeszłością.
Ona chce, on nie chce, on chce związku bez zobowiązań, ona się zgadza, on jej mówi, że jest nikim, ona zostaje...
Problemem tej książki jest to, że ona właśnie głównie na chęciach i pragnieniach się opierała, a szkoda. Ciężko się solidaryzować z tak bezpłciową bohaterką. Każde z głównych bohaterów miało w sobie brzemię, tajemnicę. Każde z nich zmagało się z wyrzutami sumienia, z demonami, które powracały do nich co noc i to było ciekawe, to było wstrząsające i na tym należało się skupić. Na tym splocie tragicznych zdarzeń.
Za możliwość przeczytania powieści bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Tak jak czytamy po opisie z okładki Amara wraca z Włoch i pragnie walczyć o miłość ukochanego. To tak w skrócie.
więcej Pokaż mimo toZaczęłam czytać i pierwsze co mi się nasunęło to to, że pewnie trafiłam na powieść dla młodzieży, ale nie znalazłam nigdzie takiej informacji. Skąd te podejrzenia?
Hmm, Amara jest, głupiutką, infantylną dziewczynką z dobrego domu, dziewczyna nie ma za grosz...