-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2017-03-03
2016-04-10
2014-10-20
2015-12-10
2015-10-24
2013-11-15
2015-05-04
2015-02-20
2014-11-06
2012-12-24
Wahałem się, jak ostatecznie ocenić tę książkę. W sumie ocena padła 5/10.
Czuję niedosyt, wręcz ogromny. Ta książka ma (bądź też miała) większy potencjał. Zachęcony tyloma pozytywnymi opiniami i ocenami, oczekiwałem, że będzie się sporo działo.
Większość książki była nudna. Sama fabuła nie była jakoś pociągająca. Artem, główny bohater ciągle szedł i szedł, co było dość nużące. Dopiero w ok. 60% książki zaczęła się dziać akcja, a książka ma prawie 600(!) stron - chociaż i tutaj akcji nie było aż tak dużo.
Bohaterowie - byli dość jałowi, bezosobowi. Sam Artem nie posiadał dla mnie jakiegoś określonego charakteru. Natomiast jedna cecha była u niego bardzo wyraźna, otóż.. naiwność. Główny bohater wierzył i ufał każdej napotkanej osobie w tym jakże mrocznym metrze! Było to trochę irytujące.
Sama książka jest w miarę poukładana, to akurat polubiłem - każdy rozdział ma swój tytuł, jest ponumerowany. Załączona jest również mapa moskiewskiego metra, bez której ani rusz! Ale tutaj wydawca nie pomyślał, bo umieścił ją w środku któregoś z rozdziałów - o wiele wygodniej by było umieszczenie jej między rozdziałami. Chociaż dla ułatwienia i tak sobie ją wydrukowałem :)
Język książki był dziwny, trochę jakby... wieśniacki. Większość dialogów była dziwnie skonstruowana, tak, jakby osoba mówiąca prowadziła monolog, dość długi. Brakowało mi też w takiej powieści pewnego "boom!" językowego, gdzie w jakichś strasznych momentach któryś z bohaterów potrafiłby raz, a zdrowo przekląć, a zamiast tego mieliśmy opisy typu "słysząc ogromne bluzgi towarzyszy".
Ocena była by niższa gdyby nie pewne wartości, które ukazał autor w tej książce. Otóż końcowe przemyślenia Artema były dość ciekawe: że to ludzkość sama sobie sprawiła taką klęskę, że muszą gnieździć się w metrze, pod ziemią, aby ich gatunek dalej przetrwał, a mimo to dalej się kłócą i próbując powybijać siebie nawzajem a także i inne gatunki.
Wziąłem również pod uwagę to, iż była to pierwsza powieść pana Glukhovsky'ego.
Ogólnie pozycja dość warta uwagi, jednakże szału nie ma. Fajnie stworzony klimat, lecz trochę tutaj zabrakło kilku elementów, aby powiedzieć "Wow, to było zajebiste!". Skuszę się na drugą część, "Metro 2034", ale na razie muszę odpocząć od pierwszej części.
PS. Dodam tylko, że na ocenę wpłynął również wydawca, niestety... W książce było sporo literówek. Jedna lub dwie nie robiły by problemu, ale naliczyłem ok. 8 lub więcej, co było irytujące.
Wahałem się, jak ostatecznie ocenić tę książkę. W sumie ocena padła 5/10.
Czuję niedosyt, wręcz ogromny. Ta książka ma (bądź też miała) większy potencjał. Zachęcony tyloma pozytywnymi opiniami i ocenami, oczekiwałem, że będzie się sporo działo.
Większość książki była nudna. Sama fabuła nie była jakoś pociągająca. Artem, główny bohater ciągle szedł i szedł, co było dość...
2014-03-04
Długa droga przez mękę… to moje wrażenia po przeczytaniu całej trylogii Igrzysk Śmierci. Opinia zatem odnosi się do każdej z trzech części.
Już od pierwszych rozdziałów miałem przeczucie, że nie będzie to przyjemna przygoda. Pierwsze co kłuło w oczy, to styl w jakim cała historia jest opowiadana. Nic w dziwnego nie byłoby w narracji pierwszoosobowej, jednakże tutaj ciągle miałem wrażenie, że czytam pamiętniczek zbuntowanej nastolatki… Ciągłe rozterki miłosne bohaterki w stosunku do dwóch chłopaków, które w skrócie można sprowadzić do stwierdzeń typu „Och, czy ja go kocham, czy może tego tamtego? Bo ten pierwszy mnie kocha, ale ten drugi jest moim przyjacielem. Nie wiem sama…”. Na każdym kroku bohaterka irytowała mnie, przechwalając się jaka to ona jest odważna, że jako nastolatka utrzymuje rodzinę, poluje na dzikie zwierzęta (tak, nastolatka…) i że poradzi sobie zawsze sama, a jak przychodzi co do czego, to jest płaczliwą egoistyczną beksą, której na każdym kroku wszyscy pomagali – ciągle, od początku pierwszej książki, do końca trzeciej!
Irytujących było mnóstwo rzeczy – jak irracjonalne strzelanie z łuku do opancerzonych bombowców, czy jeszcze bardziej irytująca, ciągle powtarzana „ekipa przygotowawcza” bohaterki, która na każdym kroku ją malowała, ubierała, depilowała, a tym bardziej opisywany jej „osobisty stylista”, który zawsze szył jej ubrania i robił makijaż – nie zdziwiłbym się, gdyby też malował sobie paznokcie (albo swojemu chłopakowi…). Czytanie tych wypocin było tak męczące, że czasami musiałem przelatywać wzrokiem fragmenty opisujące czynności higieny tej nastolatki…
Wszystko to nie byłoby tak irytujące, gdyby nie uderzało w czytelnika bezpośrednio – ale to główna bohaterka była narratorką tej powieści, zatem czytanie o jej problemach miłosnych, zachwalaniu jej stylisty oraz płakaniu co chwilę, było żałosne…
Język powieści był również przystosowany do czytelników, którzy z pewnością mieli wpasować się w ramy wiekowe głównej bohaterki – czyli do dzieci. Nie neguję tutaj powieści młodzieżowych, bo są takie, które świetnie wychodzą innym autorom – jednakże tutaj mamy do czynienia z pamiętniczkiem małoletniej beksy.
Plusy są, oczywiście, jednakże jest ich jak na lekarstwo. Jedyne co mnie najbardziej się spodobało, to idea wielkiego państwa, które bezwzględnie włada swoimi niewolnikami. Również sam pomysł Głodowych Igrzysk był świetny, jednakże i tutaj opisy trochę kulały. Jeśli ktoś spodziewał się brutalnych walk, w których było pełno krwi i ostrego języka, to chyba się przeliczył – wszystko było opisywane ogólnie. Dodatkowym atutem było ukazanie buntu całego społeczeństwa ogromnego państwa, przez co autorka pokazała, że więzi społeczne oraz podstawowe potrzeby człowieka, potrafią odegrać ogromną rolę, tym bardziej w walce o wolność.
Jednakże tych kilka zalet nie sprawiło, aby cała trylogia mnie zachwyciła. Niestety wręcz zniechęciła mnie, przez co nie jestem w stanie polecić jej dorosłym czytelnikom, którzy nie mają zamiaru czytać o perypetiach miłosnych nastoletniej płaczliwej „bohaterki”. Ta trylogia nauczyła mnie jednego – aby następnym razem robić dobry „research” przed zabraniem się do porządnego czytania.
Długa droga przez mękę… to moje wrażenia po przeczytaniu całej trylogii Igrzysk Śmierci. Opinia zatem odnosi się do każdej z trzech części.
Już od pierwszych rozdziałów miałem przeczucie, że nie będzie to przyjemna przygoda. Pierwsze co kłuło w oczy, to styl w jakim cała historia jest opowiadana. Nic w dziwnego nie byłoby w narracji pierwszoosobowej, jednakże tutaj ciągle...
2014-04-01
2014-03-18
2013-12-04
2013-10-29
Odkąd pamiętam, David Beckham był moim ulubionym piłkarzem. Jako młody piłkarz, grający na pozycji pomocnika, nie raz pokazywał swój świetny talent. A te jego dośrodkowania...
Każdy chciał być Beckhamem, przekrzykując się nawzajem, gdy biegało się za piłką z kolegami...
Od strony sportowej, jego kariera była idealna. Grając w czterech zespołach, odnosił z nimi sukcesy, takie jak krajowe mistrzostwa. Reprezentował Anglię ponad w 100 występach, z czego ponad połowę jako kapitan.
Zszedł w odpowiednim momencie ze sceny sportowej - otóż doszedł na szczyt i odszedł będąc na szczycie.
David Beckham to z pewnością jedna z najbardziej znanych postaci na całym świecie.
To ikona mody, świetnego gustu, bycia przedsiębiorczym oraz kochającym ojcem i mężem.
Oficer Orderu Imperium Brytyjskiego.
Niemalże każdy chciałby być sir Davidem Beckhamem, a niemalże każda kobieta chciałaby być jego kobietą.
Co do samej książki - skupia się zbytnio na pobycie w Manchesterze United, mało opisuje losy Davida w Realu Madryt, a już tym bardziej w Los Angeles Galaxy. Została wydana w 2013 roku, a odnosi się wrażenie, jakby została ukończona w roku 2010 - m.in. przez brak opisu zdobycia drugiego mistrzostwa MLS podczas pobytu w LA Galaxy oraz przenosin do Paris Saint-Germain, z którym to również wywalczył mistrzostwo kraju, a co najważniejsze - zakończył karierę piłkarską.
Autorka opisuje tutaj bardziej życie Beckhama od strony show-biznesu, nieodłączną częścią jest tutaj również Victoria Beckham. Ja jednak wolałbym, aby opisywała zarówno życie gwiazdy od tej strony, jak i od strony sportowej. Może gdyby autorem był mężczyzna, tym bardziej związany ze sportem, książka wypadłaby lepiej.
Polskie wydanie ratuje posłowie dwóch osobistości związanych ze światem piłkarskim - Macieja Leszczyńskiego i Marcina Harasimowicza - dzięki którym dowiadujemy się o końcach kariery Davida Beckhama, wspomnianych przeze mnie wyżej.
Gdyby nie to, moja ocena była by o gwiazdkę niższa.
Odkąd pamiętam, David Beckham był moim ulubionym piłkarzem. Jako młody piłkarz, grający na pozycji pomocnika, nie raz pokazywał swój świetny talent. A te jego dośrodkowania...
Każdy chciał być Beckhamem, przekrzykując się nawzajem, gdy biegało się za piłką z kolegami...
Od strony sportowej, jego kariera była idealna. Grając w czterech zespołach, odnosił z nimi sukcesy,...
Książka może i dobra dla "świeżaków", aby pokazać gdzie istnieją marnotrawstwa w procesach i jak ewentualnie, ogólnie, im zaradzić. Jednakże dla osób zaznajomionych z koncepcją Lean, a tym bardziej już pracującymi w przemyśle - książka wnosząca niewiele.
Książka może i dobra dla "świeżaków", aby pokazać gdzie istnieją marnotrawstwa w procesach i jak ewentualnie, ogólnie, im zaradzić. Jednakże dla osób zaznajomionych z koncepcją Lean, a tym bardziej już pracującymi w przemyśle - książka wnosząca niewiele.
Pokaż mimo to