rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki To jest Lean. Rozwiązując paradoks efektywności Par Ahlstorm, Niklas Modig
Ocena 8,2
To jest Lean. ... Par Ahlstorm, Nikla...

Na półkach: , ,

Książka może i dobra dla "świeżaków", aby pokazać gdzie istnieją marnotrawstwa w procesach i jak ewentualnie, ogólnie, im zaradzić. Jednakże dla osób zaznajomionych z koncepcją Lean, a tym bardziej już pracującymi w przemyśle - książka wnosząca niewiele.

Książka może i dobra dla "świeżaków", aby pokazać gdzie istnieją marnotrawstwa w procesach i jak ewentualnie, ogólnie, im zaradzić. Jednakże dla osób zaznajomionych z koncepcją Lean, a tym bardziej już pracującymi w przemyśle - książka wnosząca niewiele.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Długa droga przez mękę… to moje wrażenia po przeczytaniu całej trylogii Igrzysk Śmierci. Opinia zatem odnosi się do każdej z trzech części.

Już od pierwszych rozdziałów miałem przeczucie, że nie będzie to przyjemna przygoda. Pierwsze co kłuło w oczy, to styl w jakim cała historia jest opowiadana. Nic w dziwnego nie byłoby w narracji pierwszoosobowej, jednakże tutaj ciągle miałem wrażenie, że czytam pamiętniczek zbuntowanej nastolatki… Ciągłe rozterki miłosne bohaterki w stosunku do dwóch chłopaków, które w skrócie można sprowadzić do stwierdzeń typu „Och, czy ja go kocham, czy może tego tamtego? Bo ten pierwszy mnie kocha, ale ten drugi jest moim przyjacielem. Nie wiem sama…”. Na każdym kroku bohaterka irytowała mnie, przechwalając się jaka to ona jest odważna, że jako nastolatka utrzymuje rodzinę, poluje na dzikie zwierzęta (tak, nastolatka…) i że poradzi sobie zawsze sama, a jak przychodzi co do czego, to jest płaczliwą egoistyczną beksą, której na każdym kroku wszyscy pomagali – ciągle, od początku pierwszej książki, do końca trzeciej!

Irytujących było mnóstwo rzeczy – jak irracjonalne strzelanie z łuku do opancerzonych bombowców, czy jeszcze bardziej irytująca, ciągle powtarzana „ekipa przygotowawcza” bohaterki, która na każdym kroku ją malowała, ubierała, depilowała, a tym bardziej opisywany jej „osobisty stylista”, który zawsze szył jej ubrania i robił makijaż – nie zdziwiłbym się, gdyby też malował sobie paznokcie (albo swojemu chłopakowi…). Czytanie tych wypocin było tak męczące, że czasami musiałem przelatywać wzrokiem fragmenty opisujące czynności higieny tej nastolatki…

Wszystko to nie byłoby tak irytujące, gdyby nie uderzało w czytelnika bezpośrednio – ale to główna bohaterka była narratorką tej powieści, zatem czytanie o jej problemach miłosnych, zachwalaniu jej stylisty oraz płakaniu co chwilę, było żałosne…
Język powieści był również przystosowany do czytelników, którzy z pewnością mieli wpasować się w ramy wiekowe głównej bohaterki – czyli do dzieci. Nie neguję tutaj powieści młodzieżowych, bo są takie, które świetnie wychodzą innym autorom – jednakże tutaj mamy do czynienia z pamiętniczkiem małoletniej beksy.

Plusy są, oczywiście, jednakże jest ich jak na lekarstwo. Jedyne co mnie najbardziej się spodobało, to idea wielkiego państwa, które bezwzględnie włada swoimi niewolnikami. Również sam pomysł Głodowych Igrzysk był świetny, jednakże i tutaj opisy trochę kulały. Jeśli ktoś spodziewał się brutalnych walk, w których było pełno krwi i ostrego języka, to chyba się przeliczył – wszystko było opisywane ogólnie. Dodatkowym atutem było ukazanie buntu całego społeczeństwa ogromnego państwa, przez co autorka pokazała, że więzi społeczne oraz podstawowe potrzeby człowieka, potrafią odegrać ogromną rolę, tym bardziej w walce o wolność.

Jednakże tych kilka zalet nie sprawiło, aby cała trylogia mnie zachwyciła. Niestety wręcz zniechęciła mnie, przez co nie jestem w stanie polecić jej dorosłym czytelnikom, którzy nie mają zamiaru czytać o perypetiach miłosnych nastoletniej płaczliwej „bohaterki”. Ta trylogia nauczyła mnie jednego – aby następnym razem robić dobry „research” przed zabraniem się do porządnego czytania.

Długa droga przez mękę… to moje wrażenia po przeczytaniu całej trylogii Igrzysk Śmierci. Opinia zatem odnosi się do każdej z trzech części.

Już od pierwszych rozdziałów miałem przeczucie, że nie będzie to przyjemna przygoda. Pierwsze co kłuło w oczy, to styl w jakim cała historia jest opowiadana. Nic w dziwnego nie byłoby w narracji pierwszoosobowej, jednakże tutaj ciągle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Odkąd pamiętam, David Beckham był moim ulubionym piłkarzem. Jako młody piłkarz, grający na pozycji pomocnika, nie raz pokazywał swój świetny talent. A te jego dośrodkowania...
Każdy chciał być Beckhamem, przekrzykując się nawzajem, gdy biegało się za piłką z kolegami...

Od strony sportowej, jego kariera była idealna. Grając w czterech zespołach, odnosił z nimi sukcesy, takie jak krajowe mistrzostwa. Reprezentował Anglię ponad w 100 występach, z czego ponad połowę jako kapitan.
Zszedł w odpowiednim momencie ze sceny sportowej - otóż doszedł na szczyt i odszedł będąc na szczycie.

David Beckham to z pewnością jedna z najbardziej znanych postaci na całym świecie.
To ikona mody, świetnego gustu, bycia przedsiębiorczym oraz kochającym ojcem i mężem.
Oficer Orderu Imperium Brytyjskiego.

Niemalże każdy chciałby być sir Davidem Beckhamem, a niemalże każda kobieta chciałaby być jego kobietą.

Co do samej książki - skupia się zbytnio na pobycie w Manchesterze United, mało opisuje losy Davida w Realu Madryt, a już tym bardziej w Los Angeles Galaxy. Została wydana w 2013 roku, a odnosi się wrażenie, jakby została ukończona w roku 2010 - m.in. przez brak opisu zdobycia drugiego mistrzostwa MLS podczas pobytu w LA Galaxy oraz przenosin do Paris Saint-Germain, z którym to również wywalczył mistrzostwo kraju, a co najważniejsze - zakończył karierę piłkarską.

Autorka opisuje tutaj bardziej życie Beckhama od strony show-biznesu, nieodłączną częścią jest tutaj również Victoria Beckham. Ja jednak wolałbym, aby opisywała zarówno życie gwiazdy od tej strony, jak i od strony sportowej. Może gdyby autorem był mężczyzna, tym bardziej związany ze sportem, książka wypadłaby lepiej.

Polskie wydanie ratuje posłowie dwóch osobistości związanych ze światem piłkarskim - Macieja Leszczyńskiego i Marcina Harasimowicza - dzięki którym dowiadujemy się o końcach kariery Davida Beckhama, wspomnianych przeze mnie wyżej.
Gdyby nie to, moja ocena była by o gwiazdkę niższa.

Odkąd pamiętam, David Beckham był moim ulubionym piłkarzem. Jako młody piłkarz, grający na pozycji pomocnika, nie raz pokazywał swój świetny talent. A te jego dośrodkowania...
Każdy chciał być Beckhamem, przekrzykując się nawzajem, gdy biegało się za piłką z kolegami...

Od strony sportowej, jego kariera była idealna. Grając w czterech zespołach, odnosił z nimi sukcesy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Ekonomia w jednej lekcji” to świetna pozycja dla każdego czytelnika, a rzekłbym nawet - dla każdego obywatela. Ukazuje ona w prosty sposób, jak funkcjonuje (a raczej jak powinna) gospodarka. Autor zawarł w niej podstawowe i najważniejsze informacje na temat ekonomii, specjalnie wykładając wszystko prostym językiem, bez zbędnego specjalistycznego słownictwa - mieszcząc się z takim ogromem informacji na ok. 200 stronach.


Istotę tej świetnej książki idealnie przedstawia cytat z tejże pozycji:
„Jeśli nęka się i karze pracodawców, jest się na najlepszej drodze, by ograniczyć zatrudnienie. Jeśli niszczy się wszelkie bodźce do inwestycji w nowe i bardziej wydajne maszyny i wyposażenie, jest się na najlepszej drodze, by utrzymać płace na niskim poziomie. Ale polityka wszystkich rządów coraz dalej wkracza na te drogi.

To drakońskie opodatkowanie nie zapewnia jednak przychodów, które mogłyby dotrzymać kroku coraz bardziej lekkomyślnym wydatkom rządowym i programom redystrybucji bogactwa. Skutkiem jest przewlekły i wzrastający deficyt budżetowy, a dalej - przewlekła i wzrastająca inflacja w niemal wszystkich krajach świata.”

„Ekonomia w jednej lekcji” to świetna pozycja dla każdego czytelnika, a rzekłbym nawet - dla każdego obywatela. Ukazuje ona w prosty sposób, jak funkcjonuje (a raczej jak powinna) gospodarka. Autor zawarł w niej podstawowe i najważniejsze informacje na temat ekonomii, specjalnie wykładając wszystko prostym językiem, bez zbędnego specjalistycznego słownictwa - mieszcząc się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsze co pomyślałem po przeczytaniu tej książki to... nareszcie koniec! Momentami zasypiałem, a z braku chęci, czytałem ją dość długo. Wieje nudą na odległość.

Książka ma prawie same minusy - począwszy od nudy, braku konkretnej akcji, kiepskich bohaterów, a kończąc na pseudo-filozoficznym bełkocie autora. Momentami myślałem, że to jakaś bajka dla dzieci. Być może nawet autor stworzył tę książkę z takim zamysłem - jeśli tak, to dobrze mu to wyszło.
A bohaterowie naprawdę byli płytcy, jałowi, bezosobowi. Powtarza się schemat bezsensownej naiwności głównej bohaterki, Saszy, tak jak głównego bohatera z poprzedniej części, Artema. Gdyby ktoś tej dwójce powiedział, że na drugim krańcu metra siedzi i czeka święty Mikołaj, to i tak by tam poszli...

Jedyny plus, to rozwinięcie historii świata przedstawionego w „Metro 2033” - tutaj w końcu można się dowiedzieć, dlaczego ludzie żyją w metrze, jest opisywana (pokrótce, ale dobre i to) wojna nuklearna sprzed dwóch dekad, w końcu są pewne domysły, że ludzie mogli przetrwać też w innych miastach.

Pozostaje też kwestia wydawnictwa, które bezczelnie „pogrubiło” tę książkę, poprzez znaczne zwiększenie czcionki i marginesów, oraz dodatku czarnych kartek między rozdziałami. Gdyby nie to, to książka miałaby może ze 150 stron.
Może to zbyt pochopne stwierdzenie, jednakże mnie pan Glukhovsky nie przekonał do siebie i jestem zdania, że w swoich książkach gada od rzeczy i jedynie co mu się udaje, to przynudzanie czytelnika.

Pierwsze co pomyślałem po przeczytaniu tej książki to... nareszcie koniec! Momentami zasypiałem, a z braku chęci, czytałem ją dość długo. Wieje nudą na odległość.

Książka ma prawie same minusy - począwszy od nudy, braku konkretnej akcji, kiepskich bohaterów, a kończąc na pseudo-filozoficznym bełkocie autora. Momentami myślałem, że to jakaś bajka dla dzieci. Być może nawet...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rodzina Corleone Edward Falco, Mario Puzo
Ocena 7,9
Rodzina Corleone Edward Falco, Mario...

Na półkach: , ,

Jeśli miałbym użyć tylko jednego słowa, powiedziałbym - świetna.

Mimo iż to Edward Falco pisał tę powieść, to była ona oparta na scenariuszach Puzo, co czuć od samego początku, aż do ostatniej strony.
Pan Falco podołał zadaniu, uchwycił styl Maria Puzo, który możemy ujrzeć chociażby w „Ojcu chrzestnym”.

Fabularnie powieść przedstawia się bardzo dobrze, historia była ciekawie ukazana, nie przynudzała. Może nie ujrzy się w niej jakichś wyjątkowo niesamowitych informacji, lecz jest bardziej rozwinięciem i uzupełnieniem tego, co działo się w latach, gdy 40-sto letni Vito dochodził do władzy w całym Nowym Jorku, a Sonny jako młodzieniec przeżywał pierwsze buntownicze perypetie.
Spodobało mnie się to, że widzimy tutaj postacie młode, często nawet jako kilkunastoletnie dzieci, które w „Ojcu chrzestnym” odegrały ważną rolę fabularną, często nawet w negatywnym aspekcie.

Bohaterowie zostali przedstawieni w bardzo przejrzysty sposób. Poprzez opisy łatwo można było sobie wyobrazić ich sylwetki, a każdy opis utrwalał w nas coraz bardziej zarys psychologiczny postaci.
Kolejną zaletą są dialogi - świetnie przebiegały, a w wielu momentach ostry język idealnie przedstawiał emocje postaci.

Historie stworzone przez Puzo zawsze zaskakują, często dają również niemały dreszczyk emocji - tak było również tutaj.
Książka oczywiście jest również pouczająca, każdy znajdzie w niej coś mądrego.

Jeśli ktoś ma obawy, iż to nie do końca jest powieść Puza, jako iż na okładce widnieje również nazwisko pana Falco - jestem w stanie zapewnić, że czas poświęcony na przeczytanie tej powieści, nie będzie czasem straconym. Polecam.

Jeśli miałbym użyć tylko jednego słowa, powiedziałbym - świetna.

Mimo iż to Edward Falco pisał tę powieść, to była ona oparta na scenariuszach Puzo, co czuć od samego początku, aż do ostatniej strony.
Pan Falco podołał zadaniu, uchwycił styl Maria Puzo, który możemy ujrzeć chociażby w „Ojcu chrzestnym”.

Fabularnie powieść przedstawia się bardzo dobrze, historia była...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Gatsby czy Wielki Gatsby?
Na to pytanie powinien odpowiedzieć każdy, po przeczytaniu powieści. Ja z całą pewnością mogę stwierdzić, że byłem zafascynowany Wielkim Gatsbym.

Narracja pierwszoosobowa nigdy nie potrafiła mnie przyciągnąć, często też irytowała. Jednakże pan Fitzgerald świetnie przedstawił całą historię z punktu widzenia Nicka Carrawaya, który jako narrator opowiedział czytelnikowi wszystkie jego perypetie, jakie wydarzyły się w Nowym Jorku w roku 1919.

Historia może wydawać się schematyczna - otóż wielka miłość na piedestale, a pieniądze, kłamstwa i zdrady w tle. Jednakże Fitzgerald ujął to w taki sposób, że historię o Gatsbym czytało się z zapartym tchem. Bohaterowie zostali przedstawieni w przejrzysty sposób, a mnie szczególnie przypadła do gustu postać Nicka, bo była to jego historia, w której był przytłoczony i zagubiony. Cały przepych pieniędzy, ogromnych imprez i wszechobecnego alkoholu, paradoksalnie w czasach prohibicji, sprawił, że niejednokrotnie również czytelnik mógł poczuć się lekko przytłoczony.
A sam Gatsby? Postać, która dążyła do zrealizowania swoich marzeń, idąca naprzód mimo ogromnych przeciwności losu, lecz niedopuszczająca do siebie innych rozwiązań niż te, które sam sobie narzucił.
Ciekawa była również różnica pomiędzy dotychczasowym, dość szarym światem Nicka Carrawaya, a światem do którego został wciągnięty.

Zakończenie było lekko szokujące, być może troszkę przewidywalne, jednakże dające wiele emocji. Nie jest to książka, o której łatwo zapomnę - a najnowsza ekranizacja w reżyserii Baza Luhrmanna wiernie odwzorowuje fabułę oraz przepych lat 20. ubiegłego wieku.

Powieść ta pokazuje jacy są naprawdę ludzie, że pieniądze nie dają wszystkiego, że zakazany owoc jest pożądany jeszcze bardziej, a prawdziwi przyjaciele zostają nimi na zawsze.

Gatsby czy Wielki Gatsby?
Na to pytanie powinien odpowiedzieć każdy, po przeczytaniu powieści. Ja z całą pewnością mogę stwierdzić, że byłem zafascynowany Wielkim Gatsbym.

Narracja pierwszoosobowa nigdy nie potrafiła mnie przyciągnąć, często też irytowała. Jednakże pan Fitzgerald świetnie przedstawił całą historię z punktu widzenia Nicka Carrawaya, który jako narrator...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść dobra, napisana porządnym językiem. Nie nastawiałem się zbytnio, ale muszę przyznać że fabuła była momentami nudna i nużąca.
Polityka samorządowa w małym angielskim miasteczku nie była dla mnie.
Jednakże do plusów trzeba zaliczyć świetnie wykreowane podłoże psychologiczne bohaterów. Można było bardzo polubić lub też znienawidzić pewne postacie.

Z pozoru nieważne wątki fabularne, pod koniec odgrywały dużą rolę, przez co cała powieść, od początku do końca była spójna i przemyślanie napisana.

Wielu fanów J.K. Rowling było negatywnie zaskoczonych całą powieścią. Ostry, cięty język i współczesne realia ludzkich zachowań, co mnie osobiście ogromnie przypadło do gustu, nieco odbiegają od świata magii wykreowanego w książkach z serii o Harrym Potterze - być może właśnie dlatego osoby takie były zniesmaczone, ponieważ "wychowały się na Harrym" i nie chcąc dopuścić myśli, że kolejna powieść autorki może być tak brutalna, już na wstępie przekreśliło tę powieść?

Z chęcią poczekam na kolejne dzieła autorki. Mam nadzieję, że tym razem z trochę mniej nudną fabułą i akcją.
Ocena 7/10 lekko naciągnięta, głównie za sprawą dobrego języka.

Powieść dobra, napisana porządnym językiem. Nie nastawiałem się zbytnio, ale muszę przyznać że fabuła była momentami nudna i nużąca.
Polityka samorządowa w małym angielskim miasteczku nie była dla mnie.
Jednakże do plusów trzeba zaliczyć świetnie wykreowane podłoże psychologiczne bohaterów. Można było bardzo polubić lub też znienawidzić pewne postacie.

Z pozoru nieważne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Rodzina Borgiów” jest powieścią dobrze napisaną. Pierwsze co rzuca się w oczy, to doskonale wykreowani bohaterowie. Autor dokładnie opisuje zarówno ich cechy zewnętrzne jak i charakter, dzięki czemu łatwo można sobie wyobrazić i dopasować wszystko do otaczającego świata. Prawdziwe oblicze kilku z nich poznamy dopiero pod koniec powieści, co również jest ciekawe. Pojawiają się krótkie epizody postaci takich jak Leonardo da Vinci czy Niccolò Machiavelli.

Odpowiednio został ukazany klimat renesansowej Italii, można było wybrać się tam, oczywiście poza Rzymem i Watykanem, do Florencji, Toskanii, Neapolu czy Wenecji. Autor świetnie opisał kulturę i obyczaje ludzi renesansu. Spisek, zdrada, śmierć - występują tu dość powszechnie.

Charakter bohaterów, fabuła, grzechy rodziny Borgiów, jak wiadomo były wymysłem wyobraźni autora, lecz niebezpodstawnie oparte na faktach historycznych.
Minusem było występowanie zbyt wielu bohaterów historycznych, tym bardziej często pochodzących z jednego rodu i posiadających te same nazwiska, co mogło być później mylące.

Oceniam tę książkę bardzo pozytywnie, między innymi przez to, że została napisana dobrym językiem, a fabuła i bohaterowie byli bardzo ciekawi, lecz również dlatego, że nie można zapomnieć iż była ona dziełem życia Maria Puzo. Autor pisał ją ponad 20 lat, a świadczy to nawet posłowie towarzyszki jego życia, Carol Gino, która wydała tę powieść. Zawsze gdy tracił wenę przy pisaniu innych książek, wracał właśnie do tej, która dawała mu wytchnienie i inspirację. Przez większość lat spędzonych razem, Mario opowiadał Carol o losach Borgiów, zawsze dyskutowali na temat tego co skrobał w swoich notatkach. Ustalili nawet, że Carol dokończy jego dzieło.
Dwa tygodnie przed śmiercią, w dość ciężkim stanie zdrowia, Puzo wyciągnął plik notatek i powiedział:
„- Przeczytaj. Doprowadź to do końca. Przyrzeknij mi.
Przyrzekłam - odpowiedziała Carol.”

Panie i panowie, czapki z głów dla mistrza.

„Rodzina Borgiów” jest powieścią dobrze napisaną. Pierwsze co rzuca się w oczy, to doskonale wykreowani bohaterowie. Autor dokładnie opisuje zarówno ich cechy zewnętrzne jak i charakter, dzięki czemu łatwo można sobie wyobrazić i dopasować wszystko do otaczającego świata. Prawdziwe oblicze kilku z nich poznamy dopiero pod koniec powieści, co również jest ciekawe. Pojawiają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Machiavelli był wybitnym socjologiem swych czasów. Zaprezentował to oczywiście w swoim dziele „Książę”.
Książka jest cieniutka, ale za to dość ciężka w czytaniu - ze względu na język oraz mnóstwo przypisów na niemalże każdej stronie, głównie dotyczących faktów historycznych.
Jednakże jest to jedna z moich ulubionych pozycji - opisywane cechy wyimaginowanego księcia, można przypisać każdemu. Szczególnie ludzie mający predyspozycje do rządzenia, mogliby się tutaj wiele nauczyć.
Jacy są ludzie? Kogo należy unikać? Jak utrzymać władzę? Wszystko to jest opisane w tym dziele, oczywiście na podstawie ówczesnych czasów.

Dzięki tej książce nabrałem ochotę na „Rodzinę Borgiów” Maria Puzo, ze względu na podawane przykłady Cezara Borgia oraz papieża Aleksandra VI.

Machiavelli był wybitnym socjologiem swych czasów. Zaprezentował to oczywiście w swoim dziele „Książę”.
Książka jest cieniutka, ale za to dość ciężka w czytaniu - ze względu na język oraz mnóstwo przypisów na niemalże każdej stronie, głównie dotyczących faktów historycznych.
Jednakże jest to jedna z moich ulubionych pozycji - opisywane cechy wyimaginowanego księcia, można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytając tę książkę, czasami byłem w szoku, ile razy podświadomie podejmowałem decyzje, którymi ktoś mógł sprytnie kierować. Również i ja stosowałem nieraz pewne opisywane tu techniki.

Książka jest napisana przyjemnym językiem, bez zbędnej terminologii z dziedziny psychologii i socjologii. Czasami odnosi się wrażenie, iż pan Cialdini jest naszym kumplem, który opowiada nam to przy wspólnym spotkaniu.

Bardzo cenię sobie też tę pozycję za to, iż jest to efekt 15-letniej pracy autora, który wcielał się w różnorakie role społeczne, aby uzyskać tajniki technik manipulacyjnych.

Po przeczytaniu możemy się dowiedzieć, jak niewinnie wpływać na decyzje innych osób, ale co najważniejsze, jak się przed nimi obronić. Szczególnie przed naciągaczami, reklamami czy sztuczkami marketingowymi.

Naprawdę polecam każdemu tę pozycję - ja osobiście przeczytam ją jeszcze nie raz, a obowiązkowo musi się pojawić na mojej półce z książkami! :)

Czytając tę książkę, czasami byłem w szoku, ile razy podświadomie podejmowałem decyzje, którymi ktoś mógł sprytnie kierować. Również i ja stosowałem nieraz pewne opisywane tu techniki.

Książka jest napisana przyjemnym językiem, bez zbędnej terminologii z dziedziny psychologii i socjologii. Czasami odnosi się wrażenie, iż pan Cialdini jest naszym kumplem, który opowiada nam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo życiowa książka, warto ją przeczytać.
Jest króciutka, ale za to bardzo treściwa i rzekłbym, że nawet pouczająca. Za jakością przemawia fakt, iż głównym bohaterem jest 10 letnie dziecko, dzięki któremu możemy zrozumieć, jak cenne i krótkie jest nasze życie.
Polecam każdemu.

Bardzo życiowa książka, warto ją przeczytać.
Jest króciutka, ale za to bardzo treściwa i rzekłbym, że nawet pouczająca. Za jakością przemawia fakt, iż głównym bohaterem jest 10 letnie dziecko, dzięki któremu możemy zrozumieć, jak cenne i krótkie jest nasze życie.
Polecam każdemu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wahałem się, jak ostatecznie ocenić tę książkę. W sumie ocena padła 5/10.
Czuję niedosyt, wręcz ogromny. Ta książka ma (bądź też miała) większy potencjał. Zachęcony tyloma pozytywnymi opiniami i ocenami, oczekiwałem, że będzie się sporo działo.

Większość książki była nudna. Sama fabuła nie była jakoś pociągająca. Artem, główny bohater ciągle szedł i szedł, co było dość nużące. Dopiero w ok. 60% książki zaczęła się dziać akcja, a książka ma prawie 600(!) stron - chociaż i tutaj akcji nie było aż tak dużo.
Bohaterowie - byli dość jałowi, bezosobowi. Sam Artem nie posiadał dla mnie jakiegoś określonego charakteru. Natomiast jedna cecha była u niego bardzo wyraźna, otóż.. naiwność. Główny bohater wierzył i ufał każdej napotkanej osobie w tym jakże mrocznym metrze! Było to trochę irytujące.

Sama książka jest w miarę poukładana, to akurat polubiłem - każdy rozdział ma swój tytuł, jest ponumerowany. Załączona jest również mapa moskiewskiego metra, bez której ani rusz! Ale tutaj wydawca nie pomyślał, bo umieścił ją w środku któregoś z rozdziałów - o wiele wygodniej by było umieszczenie jej między rozdziałami. Chociaż dla ułatwienia i tak sobie ją wydrukowałem :)

Język książki był dziwny, trochę jakby... wieśniacki. Większość dialogów była dziwnie skonstruowana, tak, jakby osoba mówiąca prowadziła monolog, dość długi. Brakowało mi też w takiej powieści pewnego "boom!" językowego, gdzie w jakichś strasznych momentach któryś z bohaterów potrafiłby raz, a zdrowo przekląć, a zamiast tego mieliśmy opisy typu "słysząc ogromne bluzgi towarzyszy".
Ocena była by niższa gdyby nie pewne wartości, które ukazał autor w tej książce. Otóż końcowe przemyślenia Artema były dość ciekawe: że to ludzkość sama sobie sprawiła taką klęskę, że muszą gnieździć się w metrze, pod ziemią, aby ich gatunek dalej przetrwał, a mimo to dalej się kłócą i próbując powybijać siebie nawzajem a także i inne gatunki.
Wziąłem również pod uwagę to, iż była to pierwsza powieść pana Glukhovsky'ego.

Ogólnie pozycja dość warta uwagi, jednakże szału nie ma. Fajnie stworzony klimat, lecz trochę tutaj zabrakło kilku elementów, aby powiedzieć "Wow, to było zajebiste!". Skuszę się na drugą część, "Metro 2034", ale na razie muszę odpocząć od pierwszej części.


PS. Dodam tylko, że na ocenę wpłynął również wydawca, niestety... W książce było sporo literówek. Jedna lub dwie nie robiły by problemu, ale naliczyłem ok. 8 lub więcej, co było irytujące.

Wahałem się, jak ostatecznie ocenić tę książkę. W sumie ocena padła 5/10.
Czuję niedosyt, wręcz ogromny. Ta książka ma (bądź też miała) większy potencjał. Zachęcony tyloma pozytywnymi opiniami i ocenami, oczekiwałem, że będzie się sporo działo.

Większość książki była nudna. Sama fabuła nie była jakoś pociągająca. Artem, główny bohater ciągle szedł i szedł, co było dość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Najkrótsza książka, jaką przeczytałem - ale za to zapadła w pamięć. W treści tej króciutkiej noweli było coś, co mogło poruszyć niejednego czytelnika.

Najkrótsza książka, jaką przeczytałem - ale za to zapadła w pamięć. W treści tej króciutkiej noweli było coś, co mogło poruszyć niejednego czytelnika.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka ta pomaga w ułatwieniu wielu spraw w życiu codziennym.
Przydatna dla przeciętnego mężczyzny.

Porusza wiele tematów, począwszy od samorozwoju, pozytywnym myśleniu, odnoszeniu sukcesów, finansach jak i przez seks oraz różne typy relacji damsko-męskich.

Z ciekawości można sięgnąć.

Książka ta pomaga w ułatwieniu wielu spraw w życiu codziennym.
Przydatna dla przeciętnego mężczyzny.

Porusza wiele tematów, począwszy od samorozwoju, pozytywnym myśleniu, odnoszeniu sukcesów, finansach jak i przez seks oraz różne typy relacji damsko-męskich.

Z ciekawości można sięgnąć.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tuż po przeczytaniu, pierwsze słowa jakie cisną mi się na usta to - wspaniała książka, którą warto przeczytać.
Na wstępie nadmienię, iż wbrew opisom, nie jest to kontynuacja "Ojca chrzestnego". Oczywiście występuje tam Michael Corleone, ale tylko w kilku, dosłownie kilku momentach i to niezbyt mocno związanych z fabułą i całą otoczką powieści. Równie dobrze Michaela mogłoby tam nie być. Na Sycylii pojawia się również jedna z postaci z nowojorskiej ekipy z Long Island, co było zaskoczeniem. Nawiązań do "Ojca chrzestnego" jest mało, głównie w tych kilku momentach o Michaelu, jednakże są one całkiem ciekawe.
Największym zaskoczeniem dla mnie, po przeczytaniu pierwszej księgi, było to, iż akcja dotycząca Michaela rozgrywa się w ostatnich kilku dniach jego pobytu na Sycylii - miałem ogromną nadzieję, że zostaną rozwinięte wątki jego dwuletniego pobytu tam. Myślałem, że się zawiodę ale stało się całkiem inaczej...

Fabuła dotyczy Salvatore "Turiego" Guiliano i opiera się na faktach, ponieważ faktycznie była w historii Sycylii taka postać, jednakże Puzo zmienił tylko jedną literę w nazwisku - historyczny banita Salvatore nosił nazwisko Giuiliano (a w książce Guiliano). Sama książka jest w typowym stylu Maria Puzo - jest akcja - dużo akcji, są rozwinięte wątki poboczne. Najbardziej wyraźne jest to, iż bohaterowie zostają bardzo dobrze opisani, jednych można polubić, innych od początku znienawidzić. Pod tym względem książka bardzo przypomina "Ojca chrzestnego", zatem jeśli ktoś polubił tę światową pozycję, zapewne polubi też i "Sycylijczyka".
Pojawiają się oczywiście opisy wartości takich jak szczerość, rodzina, przyjaźń. Również na porządku dziennym stoi alkohol przy każdej możliwej okazji czy sceny erotyczne - natomiast wulgaryzmów jest mniej, uznałbym, iż jak na Puzo, to o wiele mniej.
Różnica jest w miejscu akcji, co jest oczywiste. Mnie osobiście bardziej podobał się mroczny Nowy Jork, niż słoneczna Sycylia. Ale dzięki tej książce na pewno odwiedzę kiedyś Włochy, a w szczególności Sycylię, mimo iż nie przepadam za tym rejonem Europy.

Ogólnie rzecz biorąc, to bardzo polecam tę książkę, tym bardziej fanom Maria Puzo. Jednakże nie należy mieć nastawienia, iż jest to 'kontynuacja' "Ojca chrzestnego" - za to słowo wydawcy powinni dostać po głowie... Osobiście, bardzo zżyłem się z bohaterami, tym bardziej urzekła mnie postać Turiego, wielkiego bohatera. Mimo iż wątki poboczne potrafią czasami lekko znużyć, gdzie bywało też tak w "Ojcu chrzestnym", to cała fabuła potrafiła trzymać w napięciu przez prawie 500 stron, aż chciało czytać się dalej. W szczególności zakończenie powieści, które potrafiło zszokować...

Tuż po przeczytaniu, pierwsze słowa jakie cisną mi się na usta to - wspaniała książka, którą warto przeczytać.
Na wstępie nadmienię, iż wbrew opisom, nie jest to kontynuacja "Ojca chrzestnego". Oczywiście występuje tam Michael Corleone, ale tylko w kilku, dosłownie kilku momentach i to niezbyt mocno związanych z fabułą i całą otoczką powieści. Równie dobrze Michaela mogłoby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawie czyta się słowa pana Wiśniewskiego. Bardzo inteligentny człowiek. Przełożyło się to na fakt, iż książka spodobała mi się. Wbrew pozorom, nie opisuje tylko mężczyzn, skupia również w sporej części na kobietach.
Książka uświadamia wiele faktów, które nas otaczają, a mężczyźni nie zdają sobie z tego sprawy. Wbrew przekonaniu każdego mężczyzny, to właśnie kobiety coraz bardziej odgrywają znaczącą rolę w wielu aspektach życia codziennego.

Ciekawie czyta się słowa pana Wiśniewskiego. Bardzo inteligentny człowiek. Przełożyło się to na fakt, iż książka spodobała mi się. Wbrew pozorom, nie opisuje tylko mężczyzn, skupia również w sporej części na kobietach.
Książka uświadamia wiele faktów, które nas otaczają, a mężczyźni nie zdają sobie z tego sprawy. Wbrew przekonaniu każdego mężczyzny, to właśnie kobiety coraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka świetna, mimo tego, iż wiele osób zarzuca Brownowi płytką i przewidywalną akcję oraz fikcje religijne.
Dla mnie akcja była świetna, fajnie się czytało, ciągle zżerała mnie ciekawość - co będzie dalej? Te łamigłówki i zagadki również były interesujące. Opisywane miejsca pobudzały wyobraźnię.
Co do tematu religii - tę książkę (jak i dwie pozostałe z trylogii) należy czytać z przymrużeniem oka. Wiadomo, że osoby nie przywiązujące szczególnej uwagi do wiary, być może łatwiej przejdą przez lekturę, jednakże również osoby wierzące powinny spojrzeć na to wszystko pod kątem fikcji i fabuły?
Uważam, że książki z trylogii Dana Browna nie przedstawiają tego, co się kiedyś wydarzyło w kartach historii, lecz stawiają pytania, na które czytelnik sam musi sobie odpowiedzieć, po przeczytaniu i przeanalizowaniu treści książki - i za to właśnie lubię twórczość tego autora.

Książka świetna, mimo tego, iż wiele osób zarzuca Brownowi płytką i przewidywalną akcję oraz fikcje religijne.
Dla mnie akcja była świetna, fajnie się czytało, ciągle zżerała mnie ciekawość - co będzie dalej? Te łamigłówki i zagadki również były interesujące. Opisywane miejsca pobudzały wyobraźnię.
Co do tematu religii - tę książkę (jak i dwie pozostałe z trylogii) należy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jako fan książek o Harrym Potterze, jestem zawiedziony!
Ostatnia część powinna powalić na kolana - tak się jednak nie stało. Czytając tę część, zdecydowanie zauważyłem, iż autorce chyba brakowało pomysłów, spójności we wszystkim. Książka ta była po części nudna - m.in. chowanie się po lasach przez pół powieści, no litości...

Kilka wydarzeń było zdecydowanie naciąganych i kiepskich - ucieczka z Gringotta, akcja z motorem oraz kilka innych.
Już w 6. części było widać tendencję spadkową(m.in. połowa powieści to wspomnienia, a akcji trochę brak...), ale tamta trzymała jakiś poziom.

Ktoś niżej w opiniach również zauważył pewien fakt - pod koniec książki, ponownie ukazuje nam się obraz Harry'ego, któremu zawsze wszyscy pomagają, a sam nic konkretnego nie potrafi zdziałać... Nie mogę tu 'spojlerować', ale ci którzy przeczytali, wiedzą o którą kulminacyjną akcję tutaj chodzi.

Postanowiłem zaopiniować tylko dwie z siedmiu części - najlepszą, czyli "Zakon feniksa", której wystawiłem 8/10, oraz tę część - najgorszą, która zasłużyła na mocno naciągane 6/10.

Reszta części otrzymała ode mnie 7/10.

Jako fan książek o Harrym Potterze, jestem zawiedziony!
Ostatnia część powinna powalić na kolana - tak się jednak nie stało. Czytając tę część, zdecydowanie zauważyłem, iż autorce chyba brakowało pomysłów, spójności we wszystkim. Książka ta była po części nudna - m.in. chowanie się po lasach przez pół powieści, no litości...

Kilka wydarzeń było zdecydowanie naciąganych i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka otwiera oczy na kilka spraw życia codziennego.
Niektóre rzeczy mogą być sprzeczne z naszym męskim, dotychczas posiadanym punktem widzenia, oraz szokujące - jednakże można sięgnąć po tę książkę, by czasami spojrzeć trochę szerzej na pewne sprawy.
Należy tylko pamiętać, że sama wiedza z książki nic nie da, trzeba samemu pracować nad sobą!

Książka otwiera oczy na kilka spraw życia codziennego.
Niektóre rzeczy mogą być sprzeczne z naszym męskim, dotychczas posiadanym punktem widzenia, oraz szokujące - jednakże można sięgnąć po tę książkę, by czasami spojrzeć trochę szerzej na pewne sprawy.
Należy tylko pamiętać, że sama wiedza z książki nic nie da, trzeba samemu pracować nad sobą!

Pokaż mimo to