-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać298
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
Mówi się, żeby nie oceniać książki po okładce. Ale w przypadku "Klejnotów elfów" jest inaczej - śliczna oprawa towarzyszy jak najbardziej interesującemu wnętrzu.
Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Styl autorki jest dość specyficzny - z jednej strony prosty, bez niepotrzebnych upiększeń, z drugiej, można w nim znaleźć bardziej wykwintne opisy. To sprawia, że lektura jest przyjemna, można z przyjemnością zagłębić się w wykreowany przez autorkę świat.
To, czego nie znajdzie się w tej książce, to schematy, które często towarzyszą innym powieściom gatunku fantasy. Clarissa Black stworzyła kilka zupełnie nowych ras, których przedstawicielami są między innymi główna bohaterka, Catherine(która potrafi tworzyć i kontrolować elektryczność) oraz jej towarzysz, Angelo(Cień, nieczuła istota, żywiąca się ludzką energią i strachem). Akcja powieści obraca się wokół tej dwójki, z początku wrogów, zmuszonych by z sobą współpracować. Ich relacje dalekie są jednak(na szczęście!) od naiwnego, słodkiego uczucia, którego przykłady można by znaleźć w innych książkach tego gatunku.
W trakcie lektury nie sposób się nudzić. Zwroty akcji, intrygi, fałszywi przyjaciele - to wszystko sprawia, że historia opisana w "Klejnotach elfów" jest wciągająca, a co najważniejsze - nieprzewidywalna. Samo zakończenie zwala z nóg(w jak najbardziej pozytywnym sensie).
Niezwykle plastyczne opisy pozwalają dokładnie wyobrazić sobie przedstawiony świat i wydarzenia, w tym liczne sceny walki. Dialogi naturalne, przyprawione szczyptą humoru, za to duży plus.
Ogólnie pozycja jak najbardziej godna polecenia, szczególnie fanom fantastyki, mającym dość schematyczności. Autorka w zakończeniu powieści zostawiła sobie 'furtkę', dzięki której mogłaby pociągnąć historię do kolejnego tomu. Jeśli takowy powstanie, z chęcią po niego sięgnę.
Mówi się, żeby nie oceniać książki po okładce. Ale w przypadku "Klejnotów elfów" jest inaczej - śliczna oprawa towarzyszy jak najbardziej interesującemu wnętrzu.
Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Styl autorki jest dość specyficzny - z jednej strony prosty, bez niepotrzebnych upiększeń, z drugiej, można w nim znaleźć bardziej wykwintne opisy. To sprawia, że lektura jest...
Jedna z najlepszych książek, jakie ostatnio czytałam. Zaczyna się trochę niemrawo, ale w miarę rozwoju wydarzeń rysuje się czytelnikowi coraz dokładniejszy obraz angielskiego kolonializmu. Wciąga. Polecam!
Jedna z najlepszych książek, jakie ostatnio czytałam. Zaczyna się trochę niemrawo, ale w miarę rozwoju wydarzeń rysuje się czytelnikowi coraz dokładniejszy obraz angielskiego kolonializmu. Wciąga. Polecam!
Pokaż mimo to
Książkę pochłania się w zawrotnym tempie. Wciągająca i dynamiczna akcja porywa w świat stworzony przez Maas i nie pozwala o nim zapomnieć nawet po odłożeniu książki. Emocje wręcz emanują spomiędzy kartek, zostawiają niesamowite wrażenie i skłaniają do poważnych przemyśleń na temat odrzucenia, braku akceptacji samego siebie oraz znaczenia przyjaźni.
Tłumacz stworzył płynny, przyjemny w czytaniu tekst, choć pojawiły się kalki językowe, jak na przykład "wykreślanie linii na piasku". Najbardziej bolało nagminne mylenie słowa "bynajmniej" z "przynajmniej". Szkoda też, że nazwy krain geograficznych nie pokrywały się z tymi z mapki.
Książkę pochłania się w zawrotnym tempie. Wciągająca i dynamiczna akcja porywa w świat stworzony przez Maas i nie pozwala o nim zapomnieć nawet po odłożeniu książki. Emocje wręcz emanują spomiędzy kartek, zostawiają niesamowite wrażenie i skłaniają do poważnych przemyśleń na temat odrzucenia, braku akceptacji samego siebie oraz znaczenia przyjaźni.
więcej Pokaż mimo toTłumacz stworzył płynny,...