rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Książkę pochłania się w zawrotnym tempie. Wciągająca i dynamiczna akcja porywa w świat stworzony przez Maas i nie pozwala o nim zapomnieć nawet po odłożeniu książki. Emocje wręcz emanują spomiędzy kartek, zostawiają niesamowite wrażenie i skłaniają do poważnych przemyśleń na temat odrzucenia, braku akceptacji samego siebie oraz znaczenia przyjaźni.
Tłumacz stworzył płynny, przyjemny w czytaniu tekst, choć pojawiły się kalki językowe, jak na przykład "wykreślanie linii na piasku". Najbardziej bolało nagminne mylenie słowa "bynajmniej" z "przynajmniej". Szkoda też, że nazwy krain geograficznych nie pokrywały się z tymi z mapki.

Książkę pochłania się w zawrotnym tempie. Wciągająca i dynamiczna akcja porywa w świat stworzony przez Maas i nie pozwala o nim zapomnieć nawet po odłożeniu książki. Emocje wręcz emanują spomiędzy kartek, zostawiają niesamowite wrażenie i skłaniają do poważnych przemyśleń na temat odrzucenia, braku akceptacji samego siebie oraz znaczenia przyjaźni.
Tłumacz stworzył płynny,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czyta się szybko i w miarę przyjemnie. Ta część nie jest zapychaczem, jak Metro 2034, ale wciąż nie może się równać pierwszej części. Brakuje w niej tej mrocznej atmosfery i świadomości ciągłego zagrożenia, ale za to dużo się dzieje i czytelnik nie może się nudzić.

Czyta się szybko i w miarę przyjemnie. Ta część nie jest zapychaczem, jak Metro 2034, ale wciąż nie może się równać pierwszej części. Brakuje w niej tej mrocznej atmosfery i świadomości ciągłego zagrożenia, ale za to dużo się dzieje i czytelnik nie może się nudzić.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza część, mimo licznych błędów językowych, była w miarę przyjemna i ciekawa. Niestety, ta część ewoluowała w nudnawe, pretensjonalne i niesmaczne romansidło z czworokątem w tle. Historia z rozdziału na rozdział robi się coraz bardziej nielogiczna i nieprawdopodobna. Zakończenie jest grubymi nićmi szyte, a samo rozwiązanie historii Programu zajmuje jedną stronę.
Temat buntowników został ledwo poruszony i przedstawiony tak słabo, że czytelnik ma wrażenie, jakby było ich zaledwie dwoje - Dallas i Cas. Dallas ma niesamowicie dużo kontaktów w Programie i ciągle wydzwania do informatorów, ale buntownicy i tak są sami i nie ma im kto pomóc. Sloane z silnej bohaterki stała się niezdecydowaną histeryczką. Do pewnego stopnia mógł być to celowy zabieg, ale w efekcie autorka tę postać po prostu zepsuła. Nad relacjami pomiędzy bohaterami często nie można nadążyć. Na początku strony się nienawidzą, a pół strony dalej nazywają się przyjaciółmi.
Ta książka jest niestety po prostu zła. Na domiar złego, tłumaczenie jest jeszcze gorszej jakości, niż w poprzedniej części, napisane toporną polszczyzną, naszpikowane kalkami z języka angielskiego i zdaniami z przestawionym szykiem. Nie warto czytać i psuć sobie dobrego wrażenia, jakie zostało po pierwszej części.

Pierwsza część, mimo licznych błędów językowych, była w miarę przyjemna i ciekawa. Niestety, ta część ewoluowała w nudnawe, pretensjonalne i niesmaczne romansidło z czworokątem w tle. Historia z rozdziału na rozdział robi się coraz bardziej nielogiczna i nieprawdopodobna. Zakończenie jest grubymi nićmi szyte, a samo rozwiązanie historii Programu zajmuje jedną stronę.
Temat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po "Brudnym świecie" każda kolejna książka pani Lingas-Łoniewskiej wydaje mi się coraz gorsza pod względem stylistycznym i tematycznym. Historia Zuzanny jest w sumie zaledwie przeciętna, mocno oklepana i wcale nie emocjonująca. A szkoda, bo po jednej z nowszych książek autorki spodziewałam się czegoś ciekawego. Jedynym plusem książki jest to, że pochłania się ją w zawrotnym tempie, bo w sumie skupiając się na samych dialogach nic się z historii nie traci.

Po "Brudnym świecie" każda kolejna książka pani Lingas-Łoniewskiej wydaje mi się coraz gorsza pod względem stylistycznym i tematycznym. Historia Zuzanny jest w sumie zaledwie przeciętna, mocno oklepana i wcale nie emocjonująca. A szkoda, bo po jednej z nowszych książek autorki spodziewałam się czegoś ciekawego. Jedynym plusem książki jest to, że pochłania się ją w zawrotnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie oceniam, bo nie zmęczyłam jej do końca. W porównaniu z pierwszą częścią, ta jest naprawdę słaba.. nudna.. i niesamowicie powierzchowna. A szkoda, bo seria zapowiadała się naprawdę oryginalnie i emocjonująco.

Nie oceniam, bo nie zmęczyłam jej do końca. W porównaniu z pierwszą częścią, ta jest naprawdę słaba.. nudna.. i niesamowicie powierzchowna. A szkoda, bo seria zapowiadała się naprawdę oryginalnie i emocjonująco.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Yhh.. zmęczyłam tę książkę. O ile początek był naprawdę ciekawy i wciągający, o tyle końcówka przerażała. Wszystko rozwijało się dobrze, dopóki autorka nie zaczęła wprowadzać wątku fantastycznego. Wtedy coraz częściej pojawiały się niedociągnięcia i ogólny brak logiki w zachowaniu bohaterów, jak i w wyjaśnieniach związanych z wyżej wspomnianym wątkiem fantastycznym. Również słabo zostały opisane próby taneczne Vanessy. Po autorce, która miała styczność z baletem spodziewałam się czegoś bardziej obrazowego, niż rzucanie nazwami figur, które czytelnik musi sobie wyguglować w trakcie czytania, by zrozumieć, o co chodzi. Bardzo rozczarowująca była też jakość tłumaczenia - momentami styl i dobór słownictwa kojarzył się bardziej z niedoświadczoną osobą, która nie jest zbyt obeznana ani z tworzeniem literatury, ani ze sztuką tłumaczenia.

Yhh.. zmęczyłam tę książkę. O ile początek był naprawdę ciekawy i wciągający, o tyle końcówka przerażała. Wszystko rozwijało się dobrze, dopóki autorka nie zaczęła wprowadzać wątku fantastycznego. Wtedy coraz częściej pojawiały się niedociągnięcia i ogólny brak logiki w zachowaniu bohaterów, jak i w wyjaśnieniach związanych z wyżej wspomnianym wątkiem fantastycznym. Również...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytało się przyjemnie i szybko, ale pierwsza część była zdecydowanie lepsza.

Czytało się przyjemnie i szybko, ale pierwsza część była zdecydowanie lepsza.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna z najlepszych książek, jakie ostatnio czytałam. Zaczyna się trochę niemrawo, ale w miarę rozwoju wydarzeń rysuje się czytelnikowi coraz dokładniejszy obraz angielskiego kolonializmu. Wciąga. Polecam!

Jedna z najlepszych książek, jakie ostatnio czytałam. Zaczyna się trochę niemrawo, ale w miarę rozwoju wydarzeń rysuje się czytelnikowi coraz dokładniejszy obraz angielskiego kolonializmu. Wciąga. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka dla młodych czytelników. Wciąga, ale nie jest wybitnie oryginalna, czy trzymająca w napięciu. Widać, że autorka mocno inspirowała się "Igrzyskami śmierci". "Niezgodna" to takie "Igrzyska" dla młodszych, których bardziej zainteresuje czytanie o dojrzewaniu, niż polityce. Może spodobałaby mi się bardziej, gdybym nie znała trylogii pani Collins.

Książka dla młodych czytelników. Wciąga, ale nie jest wybitnie oryginalna, czy trzymająca w napięciu. Widać, że autorka mocno inspirowała się "Igrzyskami śmierci". "Niezgodna" to takie "Igrzyska" dla młodszych, których bardziej zainteresuje czytanie o dojrzewaniu, niż polityce. Może spodobałaby mi się bardziej, gdybym nie znała trylogii pani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

OHYDNY PLAGIAT !!!

Przeraża mnie fakt, że w Polsce można UKRAŚĆ sobie cudzą pracę, podpisać się pod nią nazwiskiem i zarabiać na niej bez żadnych konsekwencji. To po prostu okropne. Współczuję PRAWDZIWEJ AUTORCE opowieści, że musiała przejść przez coś takiego.

OHYDNY PLAGIAT !!!

Przeraża mnie fakt, że w Polsce można UKRAŚĆ sobie cudzą pracę, podpisać się pod nią nazwiskiem i zarabiać na niej bez żadnych konsekwencji. To po prostu okropne. Współczuję PRAWDZIWEJ AUTORCE opowieści, że musiała przejść przez coś takiego.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Muszę przyznać, że mimo swej płytkości, książka naprawdę mnie wciągnęła. Była lekką lekturą, niewymagającą zbytniego wysilenia szarych komórek. Jakoś dałam radę przymknąć oko na to już niemal dziecinne niezdecydowanie Ami, które z każdym rozdziałem stawało się coraz większe. Jakoś przełknęłam głęboki żal spowodowany faktem, że historia Illei wciąż pozostała mglista, a pobudki, którymi kierowali się rebelianci równie mętne, co w "Rywalkach". W ogólnym rozrachunku, czytałam gorsze powieści.

Muszę przyznać, że mimo swej płytkości, książka naprawdę mnie wciągnęła. Była lekką lekturą, niewymagającą zbytniego wysilenia szarych komórek. Jakoś dałam radę przymknąć oko na to już niemal dziecinne niezdecydowanie Ami, które z każdym rozdziałem stawało się coraz większe. Jakoś przełknęłam głęboki żal spowodowany faktem, że historia Illei wciąż pozostała mglista, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jestem szczerze porażona poziomem tej książki. Debiutantom można wybaczyć pewne małe potknięcia, ale w „Demonie żądzy” jest ich zdecydowanie zbyt wiele, by przymknąć na nie oko.
Po pierwsze, sam styl autorki. Widać, że jest to jej pierwsza dłuższa opowieść, tekst jest naszpikowany powtórzeniami, szyk zdań jest przestawiony tak, że nawet nie brzmią one, jak po polsku. Często niektóre zdania po prostu nie mają sensu. Pojawiają się błędy logiczne i składniowe. Ubogość języka aż razi. Narracja jest w większości powieści pierwszoosobowa. Nie mówię, że to źle, bo osobiście lubię ten typ, ale w tym przypadku, zupełnie się on nie sprawdził. Czasem narrator(Emily) jest prawie wszechwiedzący, a kilka stron dalej nie ma pojęcia, co się dzieje. Występują zmiany czasu w narracji, z przeszłego autorka nagle przechodzi do teraźniejszego. A to naprawdę przeszkadza w czytaniu. Zauważyłam, że jeszcze na początku powieści autorka używa czasu teraźniejszego do opisu snów, w których Emily rozmawia z Lucasem. Później jakby zapomina o tym zabiegu, przez co tekst jest mniej spójny. Dialogi bywają monotonne, często przybierają formę długich prawie-monoglogów, nieprzerywanych opisami. Te pojawiają się dopiero na końcu, relacjonując, co dany bohater robił w trakcie swego wywodu i jak modulował głos. Tak się nie robi. Z początku nie mogłam zrozumieć, jak takie błędy mogły przejść korektę. Ale z początku nie było aż tak źle. Żeby wyeliminować wszystkie rażące niedociągnięcia trzeba by napisać książkę od nowa, a to akurat nie leży w kompetencjach korektora.
Akcji w powieści właściwie nie ma. Bohaterowie niby krążą od miejsca do miejsca, Emily ćwiczy swoje umiejętności, w międzyczasie zdarzają się jakieś potyczki, ale… wszystko to zieje nudą, pozbawione jest jakiegokolwiek sensu. Nie ma prawie żadnego napięcia, opisy ją nijakie, bohaterowie słabo przedstawieni. Właśnie przez te nieudolne opisy czynności i otoczenia książka miejscami przypomina pamiętnik małego dziecka. Opisy uczuć i wewnętrznych przeżyć prawie nie występują. Wyjaśnienia zagadek są zagmatwane, pojawia się mnóstwo absurdalnych sytuacji, jak usuwanie z organizmu wypitej krwi przez przecięcie uda. Jakim cudem krew z żołądka znalazła się w udzie? Opisy intymnych przeżyć pozostawiają wiele do życzenia. Autorka nie umie kreować tego szczególnego napięcia, odpowiedniej atmosfery. „Jednak nie pomógł nawet sen, bo śnił mi się Asmodeusz i jego usta, dłonie, a nawet wybrzuszenie w spodniach.” Podobnych opisów jest wiele, na początku wywołują rozbawienie, później jednak tylko niesmak. Jeśli już chcemy opisywać w całości sceny intymne, nie unikajmy tego słownictwa „tabu”, bo wychodzi tandeta. „Miałam wrażenie, że jej język wchodzi mu do przełyku.”
Jak już wspomniałam, bohaterowie są nijacy. W założeniu mieli być charakterni, w końcu mamy do czynienia z demonami. Autorka jednak tak ich przedstawiła, że czytelnik w miarę upływu kolejnych wydarzeń zapomina, że to stworzenia z piekieł. Im dalej w powieść, tym język bohaterów staje się bardziej potoczny, wręcz prostacki. Z każdą stroną książka robi się coraz bardziej wulgarna, zarówno pod względem słownictwa, jak i zachowania bohaterów. Emily jest postacią głupią i do bólu naiwną. Często postępuje nielogicznie. Jej głównym zajęciem jest rzucanie w przyjaciół czym popadnie (później również kulami ognia), jeśli tylko ją czymś zdenerwują. Chęć pomocy odbiera jako próbę manipulacji. Przez mężczyzn jest traktowana jak towar, jak zabawka do zaspokajania potrzeb. Najpierw zabija z zimną krwią swoją rywalkę, później zastanawia się nad kruchością życia. Nawet przeraża ją brutalna śmierć demonów zdrajców. Natomiast Asmodeusz, demon żądzy, jest niezwykle brutalny. Kocha Emily, ale to nie przeszkadza mu nazywać ją wiedźmą i sz*ją. Dba tylko o własne potrzeby. Gdy jego ukochana leży nieprzytomna, jedyne o czym demon potrafi myśleć, to jak będzie się z nią kochał, gdy już się obudzi. W ogóle nie zależy mu na jej zdrowiu, ani na niej samej. Dowodzi tego finałowa scena powieści, w której Asmodeusz uprawia seks z nieprzytomną od dwóch miesięcy Emily. Brak mi słów, by opisać tę okropność. To po prostu OHYDNE. I o ile się nie mylę, coś takiego nazywa się gwałtem. Najgorsze, że dla autorki jest to równoznaczne z okazaniem miłości.
Podsumowując, „Demon żądzy” jest po prostu szkodliwy. Zarówno ze względu na poziom pisania, jak i biorąc pod uwagę treści, które przekazuje. Nie rozumiem, jak można było wydać powieść, w której kobiety są przedstawione jak rzeczy, zabawki do zaspokajania potrzeb, mężczyźni to brutale, myślące na okrągło o seksie, a gwałt to dowód miłości. Straszne. Nie polecam, odradzam, szczególnie młodym osobom.

Jestem szczerze porażona poziomem tej książki. Debiutantom można wybaczyć pewne małe potknięcia, ale w „Demonie żądzy” jest ich zdecydowanie zbyt wiele, by przymknąć na nie oko.
Po pierwsze, sam styl autorki. Widać, że jest to jej pierwsza dłuższa opowieść, tekst jest naszpikowany powtórzeniami, szyk zdań jest przestawiony tak, że nawet nie brzmią one, jak po polsku. Często...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie rozumiem całej tej nagonki na serię "Zmierzch". Przeczytałam wszystkie cztery części pod koniec podstawówki i każda z nich bardzo mi się podobała. Książki te są dedykowane właśnie dla takiego przedziału wiekowego - dla tej 'młodszej' młodzieży, która przygodę z wampirami i fantastyką dopiero zaczyna. Nic dziwnego, że starszym dziewczynom i kobietom, które nastolatkami już dawno przestały być, książki S. Meyer się nie podobają, po prostu nie są adresowane do nich.
Nie należy też moim zdaniem patrzeć na powieści przez pryzmat filmów, które, szczerze.. były naprawdę ZŁE, w każdym znaczeniu tego słowa.

Nie rozumiem całej tej nagonki na serię "Zmierzch". Przeczytałam wszystkie cztery części pod koniec podstawówki i każda z nich bardzo mi się podobała. Książki te są dedykowane właśnie dla takiego przedziału wiekowego - dla tej 'młodszej' młodzieży, która przygodę z wampirami i fantastyką dopiero zaczyna. Nic dziwnego, że starszym dziewczynom i kobietom, które nastolatkami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedyne, co mogę zarzucić tej części, to wyjątkowo słabe tłumaczenie. Dziwi mnie, że w wydaniu III (które posiadam) wciąż jest tyle błędów stylistycznych. Niektóre rzeczy naprawdę rażą i wcale nie umilają czytania. Widać, że tłumaczenie było robione na szybko, by wydać polską wersję w jak najkrótszym czasie po ukazaniu się oryginału. A szkoda, bo książka na tym traci.

Jedyne, co mogę zarzucić tej części, to wyjątkowo słabe tłumaczenie. Dziwi mnie, że w wydaniu III (które posiadam) wciąż jest tyle błędów stylistycznych. Niektóre rzeczy naprawdę rażą i wcale nie umilają czytania. Widać, że tłumaczenie było robione na szybko, by wydać polską wersję w jak najkrótszym czasie po ukazaniu się oryginału. A szkoda, bo książka na tym traci.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Obiło mi się o uszy, że "Cena odwagi" powstała w zaledwie dwa tygodnie. Pierwszą myślą było, czy da się stworzyć książkę składną i wartościową w tak krótkim czasie. Jak się okazało w trakcie czytania.. nie, zdecydowanie się nie da.
Zacznę może od samej historii. Autorka postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko, choćby biorąc pod uwagę podróż Niny po różnych planetach, wyglądających inaczej, zamieszkałych przez odmienne istoty. Tu na początku rzeczywiście było ciekawie i ładnie opisane.. ale im dalej w las, tym gorzej. W porównaniu z opisami światów na początku książki, te końcowe właściwie były ubogie i nijakie. Jakby autorce skończyły się pomysły na ciekawe otoczenie. Bardzo żałowałam, że nie znalazła się żadna wzmianka o zwierzętach. W tej kwestii można by naprawdę puścić wodze fantazji.
W podróży towarzyszą Ninie strażnicy. Jest ich jednak zdecydowanie zbyt wielu. Pomimo przedstawienia ich wyglądu i umiejętności, z trudem przychodziło zorientowanie się kto jest kim i co potrafi. Tyle postaci nie jest potrzebnych, autorka poświęca uwagę właściwie tylko Londonowi i Kaylen. Reszta rzuca po dwa, trzy zdania na rozdział(lub wcale).
Nina w dalszym ciągu zachowuje się jak rozwydrzone dziecko, wrzeszcząc od razu na każdego, kto ośmieli się powiedzieć jej "nie". Jest niesamowicie głupia i leniwa, nie ma zamiaru nabywać potrzebnej wiedzy, gdy tylko się da, idzie na łatwiznę. Dodatkowo irytujące jest to, że ciągle tylko użala się nad sobą. W pierwszej części Nina przypomina nastolatkę niepotrafiącą poradzić sobie z hormonami i śliniącą się na widok przystojnych facetów. W "Cenie odwagi" nastąpiła jednak znaczna zmiana, dziewczyna nie ślini się już, za to wskakuje mężczyznom do łóżka. Próbuje oczywiście zachować pozory niewinności, jak w przypadku przywódcy viperów, jednak gdy tylko próbuje jego krwi, fakt, że mężczyzna jest jej wrogiem przestaje się zupełnie liczyć. W pewnym momencie "Cena odwagi" zaczyna przypominać "Pięćdziesiąt twarzy Greya", z tą różnicą, że autorka nie ma pojęcia, jak opisywać intymne zbliżenia. Naprawdę lepiej nie robić tego wcale, niż w tak żałosny sposób. Książka tylko by na tym zyskała.
Zastanawiała mnie właśnie ta kwestia, z początku myślałam, że może to cenzura.. w końcu czytamy jednak książkę dla młodzieży i nie wszystko można w niej opisać, ale.. z drugiej strony pozycja sama w sobie przesycona jest seksualnością.. biorąc choćby pod uwagę nieodpowiednie zachowanie Niny oraz to, że prawie każdy władca, którego odwiedza królewna ma wokół siebie swój mały harem.
Jeszcze jedna kwestia związana z akcją powieści, to jej zakończenie. Ostateczna bitwa wprawiła mnie w prawdziwe osłupienie. Kilka stron pobieżnych opisów, właściwie żadnego napięcia, żadnego "kopa", porywającej akcji, ani silnych emocji. Miałam ochotę spytać.. "i co, to już?" Wielkim zawodem było również to, że ta wielka potęga Niny nie została w żaden sposób pokazana.
Co się tyczy stylu i języka.. miałam cichą nadzieję, że Ewa Seno popracuje trochę nad warsztatem, który nie był najlepszy już w pierwszej części. Nic się jednak w tej kwestii nie zmieniło, w trakcie lektury dalej ma się wrażenie, że czyta się nieprzemyślaną opowiastkę młodej nastolatki, która jeszcze nie do końca potrafi panować nad słowami. Rozumiem użycie języka młodzieżowego, ale w tej książce jest on wręcz prostacki i strasznie ubogi. Często psuje on budowane napięcie, a dialogi wydają się przez niego nienaturalne. Plusem jest większa różnorodność mimiki bohaterów, która w "Tatuażu z lilią" ograniczała się tylko do uśmiechów.
Tak irytujące w pierwszej części przeskoki czasowe również zostały praktycznie wyeliminowane. Zdarzało się jednak, że akcja gnała do przodu zbyt szybko, nie pozwalając czytelnikowi dokładnie zauważyć zmian nastrojów bohaterów. Zmieszczenie opisu bardzo ważnych wydarzeń w akapicie zajmującym połowę strony również się zdarzało. A szkoda, bo gdyby autorka poświęciła książce trochę więcej czasu i rozbudowała wyżej wspomniane.. może nie byłoby tak źle.
Podsumowując, książka jest w wielu miejscach niedopracowana, niepozbawiona niedociągnięć i sprzeczności. Z każdym kolejnym rozdziałem wydarzeniom ubywa logiki, a główna bohaterka coraz bardziej zaczyna przypominać pannę lekkich obyczajów. Bardzo nad tym ubolewam, bo gdyby tylko dano tej historii szansę, by trochę "odpoczęła" i została zredagowana raz jeszcze.. to mogłaby wyjść naprawdę świetna książka.

Obiło mi się o uszy, że "Cena odwagi" powstała w zaledwie dwa tygodnie. Pierwszą myślą było, czy da się stworzyć książkę składną i wartościową w tak krótkim czasie. Jak się okazało w trakcie czytania.. nie, zdecydowanie się nie da.
Zacznę może od samej historii. Autorka postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko, choćby biorąc pod uwagę podróż Niny po różnych planetach,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Realia znane niektórym z "Igrzysk śmierci", mocno złagodzone i wykorzystane do pokazania walki o koronę. Pomysł dość "świeży", szkoda tylko, że w wykonaniu całość tak mocno przypominała wspomniane "Igrzyska..". Przez pierwszą połowę książki nie mogłam wyzbyć się tego niemiłego skojarzenia. Losowanie jednej kandydatki z jednej prowincji. Oficjalne zaprezentowanie jej na scenie w rodzinnym mieście, krótkie pożegnanie z rodziną i odesłanie do pałacu. Na miejscu "poprawianie urody", czyli odpicowywanie kandydatek na użytek kamer (i księcia). I oczywiście samo śledzenie prawie każdego ruchu dziewcząt w pałacu przez ekipę telewizyjną, nadawanie programu na cały kraj, wywiady z każdą z nich.. Podobieństwa można by tak wymieniać.
Kolejne "ale" związane z "Rywalkami", to niesamowita płytkość całej historii. Nie wspominając o zachowaniu głównej bohaterki, która wyjeżdżając do pałacu chce odciąć się od Aspena, byłego chłopaka, a nie więcej, niż miesiąc później, gdy spotyka go jako gwardzistę, bez zastanowienia rzuca mu się w ramiona. Płytka jest również prezentacja otoczenia, fragmenty mówiące o historii Illei oraz rebeliantach. To strzępki informacji, niewnoszące praktycznie nic do fabuły. A szkoda, bo głębsza analiza burzliwej historii i poświęcenie więcej miejsca rebeliantom wyszłoby książce tylko na dobre. Może w kolejnych częściach będzie lepiej..
Mimo wszystko, historia wciąż jest wciągająca, a język prosty, co sprawia, że "Rywalki" pochłania się z zaskakującą szybkością. Nie należy się jednak po tej pozycji spodziewać niczego szczególnie odkrywczego.

Realia znane niektórym z "Igrzysk śmierci", mocno złagodzone i wykorzystane do pokazania walki o koronę. Pomysł dość "świeży", szkoda tylko, że w wykonaniu całość tak mocno przypominała wspomniane "Igrzyska..". Przez pierwszą połowę książki nie mogłam wyzbyć się tego niemiłego skojarzenia. Losowanie jednej kandydatki z jednej prowincji. Oficjalne zaprezentowanie jej na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W szybkim skrócie: historia całkiem ciekawa i wciągająca (choć jej niskie prawdopodobieństwo sprawiło, że można by ją zaliczyć do fantastyki), czyta się szybko i (powiedzmy, że nawet..) przyjemnie. Jednak poprzednie części sprawiały wrażenie staranniej napisanych. Przy Nowym Obliczu co rusz krzywiłam się przy stylistycznych kwiatkach, zastanawiając się, jak to możliwe, że coś takiego przeszło korektę.. chociaż to już wina tłumacza. Co do samej treści, im dalej zagłębiałam się w lekturę, tym większe miałam wrażenie, że autorka bardzo się spieszyła z pisaniem. Rozumiem, że ta książka to erotyk, ale różnica między jako tako szczegółowymi opisami rozkosznych uniesień, a całą resztą (związaną z Jackiem Hyde'em, itd.) była kolosalna. I sprawiła wrażenie, jakby ta 'cała reszta' została sklecona na zasadzie: 'byle szybciej, to i tak nie jest ważne'.
Jeśli ktoś potrafi skutecznie zignorować fakt słabego tłumaczenia i chce spędzić chwilę w świecie fantazji.. w sumie, czemu nie? :)

W szybkim skrócie: historia całkiem ciekawa i wciągająca (choć jej niskie prawdopodobieństwo sprawiło, że można by ją zaliczyć do fantastyki), czyta się szybko i (powiedzmy, że nawet..) przyjemnie. Jednak poprzednie części sprawiały wrażenie staranniej napisanych. Przy Nowym Obliczu co rusz krzywiłam się przy stylistycznych kwiatkach, zastanawiając się, jak to możliwe, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

10/10 to za mało. Świetna.

10/10 to za mało. Świetna.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ocena 7/10 w przypadku tej książki jest naprawdę niska..
Owszem, całość mi się spodobała, tok wydarzeń wciągnął bez reszty, a postacie jak zawsze zostały świetnie wykreowane ( w szczególności Kenji i jego poczucie humoru <3 ) ale i tak.. spodziewałam się po tej części znacznie więcej.
Może jest to trochę wina tłumacza, ale czasami podczas czytania zdarzało się, że coś w stylu "zgrzytało" i irytowało zupełnie jak ziarenka piasku między zębami. Pomijając już liczne powtórzenia i zupełny brak znajomości synonimów słowa "mówić".
Ogólnie pozycja ciekawa, może trochę przewidywalna, ale nie banalna :) Zakończenie to jedyny duży minus. Wszystko działo się za szybko, najważniejsze wydarzenia zmieściły się w zaledwie kilku zdaniach, bez zbytniego wdawania się w szczegóły (i uczucia Julii). Zupełnie nie w stylu autorki. A szkoda, bo mogło z tego wyjść coś mocnego, trzymającego w napięciu.. a zaserwowano lekko mdły zlepek kilku czynności.

Ocena 7/10 w przypadku tej książki jest naprawdę niska..
Owszem, całość mi się spodobała, tok wydarzeń wciągnął bez reszty, a postacie jak zawsze zostały świetnie wykreowane ( w szczególności Kenji i jego poczucie humoru <3 ) ale i tak.. spodziewałam się po tej części znacznie więcej.
Może jest to trochę wina tłumacza, ale czasami podczas czytania zdarzało się, że coś w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam wiele pochlebnych recenzji tegoż dzieła i postanowiłam na własnej skórze przekonać się, czy rzeczywiście jest takie dobre.. cóż, jak widać po ocenie - nie do końca.
Nie będę streszczać akcji, odpowiedni opis jest ogólnodostępny. :)
Jeśli chodzi o "Tatuaż z lilią", mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest ciekawy, nietypowy pomysł na wątek fantastyczny, z drugiej.. kulejąca oprawa. Zacznijmy od tego, że tak wartościowy i nieschematyczny, wspomniany wyżej wątek występuje dopiero pod koniec książki. Pierwsze 2/3 zajmuje historia żywcem wyciągnięta z mało ambitnego romansidła dla nastolatek(nie chcę tu oczywiście nikogo obrażać). Większą część zajmują niestety opisy błahych czynności, relacja ważnych wydarzeń jest znacznie mniej rozbudowana. Znaleźć też można masę niepotrzebnych opisów części garderoby, które i tak nie zapadają w pamięć, ani nic nie wnoszą. Ponadto, pojawiają się lekko irytujące przeskoki czasowe.
Ostatnio przekonałam się do polskich autorów, szczególnie debiutantów. Dlatego to, co najbardziej mnie bolało podczas czytania tej pozycji, to widoczna ubogość języka. "Tatuaż z lilią" naszpikowany jest powtórzeniami, ponadto, często powtarzają się te same określenia postaci(np. "głupek", "zołza", "powalający" oraz pytania typu "odbiło ci?"). Bohaterowie książki ciągle się uśmiechają, jakby nieznana im była inna mimika twarzy. I tak uśmiech zmienia się od smętnego, przez wymuszony, złośliwy, boski, rozbrajający, lekki, szeroki, do uroczego i mimowolnego.
Jeśli chodzi o bohaterów, jest ich trochę zbyt wielu. Sprawia to, że nie są w stu procentach dopracowani. Najwięcej uwagi przysługuje głównej bohaterce i jednocześnie narratorce. Jest ona postacią strasznie działającą na nerwy. Jej nieśmiałość i skromność wypadają sztucznie. Często zdarza się, że debiutujący pisarze tworzą w swoich dziełach własne alter ego, napełniając je cechami, które sami posiadają lub chcieliby posiadać. Ale zbytnie nagromadzenie wszystkich wspaniałości sprawia tylko, że postać wydaje się nierealistyczna, na granicy tandety. Tak jest też niestety w przypadku Niny.
Zostawiając już temat zbytniego wyidealizowania, Nina sprawia wrażenie głupiutkiej nastolatki. Patrzy tylko na wygląd zewnętrzny chłopaków, jak napalone dziewczę niemal ślini się na widok rozebranego faceta i nie potrafi poradzić sobie z własnymi buzującymi hormonami. Gdy jej znajomość z Alexem pogłębia się, myśli tylko o tym, żeby się z nim przespać. Zabawne jest to, że mężczyzna owinął ją sobie wokół palca, a ona jest gotowa błagać go, by się z nią kochał.
Czworokąta pozwolę sobie nie skomentować, to skakanie z kwiatka na kwiatek było miejscami niesmaczne. Muszę jednak przyznać, że dawno nie byłam tak rozbawiona w trakcie czytania, szkoda tylko, że powodem tego była akurat scena seksu....
Podsumowując, nie miałam jakichś szczególnych wymagań względem tej pozycji, może dlatego się zbytnio nie rozczarowałam. Po drugą część sięgnę z samej ciekawości, czy autorka poprawiła swój warsztat i wzbogaciła zasób słownictwa. Komu polecam "Tatuaż z lilią"? Młodym czytelnikom, lubiącym paranormal romance i szukającym prostej, lekkiej lektury. :)

Przeczytałam wiele pochlebnych recenzji tegoż dzieła i postanowiłam na własnej skórze przekonać się, czy rzeczywiście jest takie dobre.. cóż, jak widać po ocenie - nie do końca.
Nie będę streszczać akcji, odpowiedni opis jest ogólnodostępny. :)
Jeśli chodzi o "Tatuaż z lilią", mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest ciekawy, nietypowy pomysł na wątek fantastyczny, z...

więcej Pokaż mimo to