-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2015-06-28
2017-04-25
2016-06-20
"Inna dusza" to kolejna pozycja, która pojawiła się w serii Na F/aktach. Wydawnictwo założone przez Tomasza Sekielskiego prezentuje cykl, w którym autorzy ukazują historie sporządzone na podstawie akt sądowych. Łukasz Orbitowski otrzymał za tę książkę paszport POLITYKI w kategorii literatura. Ta historia to doskonałe połączenie powieści inicjacyjnej, psychologicznej i obyczajowej. Autor stworzył precyzyjne i zapadające w pamięć studium zła. Dla mnie jest mistrzem!
"Inna dusza" to książka o brutalnym morderstwie, którego dokonał 19-letni chłopak z Bydgoszczy. Młody człowiek w bestialski sposób zadźgał nożem swojego kuzyna, a kilka lat później tłuczkiem zatłukł sąsiadkę. Sam morderca przez kilka lat był bezkarny. Ograny ścinania nie potrafiły wpaść na jego trop. Jędrek nie czuł się winny popełnionej zbrodni, jak twierdził "w każdym drzemie coś takiego, tylko w jednym się budzi, a w drugim nie budzi, i tyle [...] Inna dusza się budzi. A może diabeł. Chętka, by zabić, i już". O tym, czego dokonał Jędrek wiedział jego kolega Krzysztof, ale nie zdradził go, ukrywał prawdę.
Łukasz Orbitowski zbudował wielowątkową historię, która wciąga, momentami nawet porywa. Autor świetnie skonstruował całą fabułę. Wszystkie wydarzenia są tak prezentowane, jakby toczyły się w chwili obecnej. Pojawiają się w niej liczne retrospekcje, wątki i punkty widzenia. Obok Jędrka i Krzysztofa, ważnymi postaciami są ich ojcowie. Niestety ani ojciec Jędrka (surowy i wymagający), ani ojciec Krzyśka (pijak i prostak) nie są godni naśladowania dla tych wkraczających w dorosłe życie młodych chłopaków. Obaj swoimi nawykami i zachowaniem niszczą swoich synów.
Liczne opisy zwykłych, codziennych czynności, rzeczy czy zajęć, pozwoliły Orbitowskiemu stworzyć równoległą opowieść - opowieść o Polsce - o tym młodym kraju, który boryka się ze swoimi bólami. To niesamowite tło, które pozwala "odczuć" jak to było, z jakimi trudnościami stykali się ludzie, jak żyli, czego się bali i dlaczego zadowalali się tym, co mieli.
"Inna dusza" to książka o życiu, o zbrodni, o braku perspektyw na przyszłość, o próbie ucieczki z takiej bezsensownej rzeczywistości. Jest to również książka o utraconym dzieciństwie, którego nikt nigdy nie wróci tym młodym ludziom.
"Inna dusza" to kolejna pozycja, która pojawiła się w serii Na F/aktach. Wydawnictwo założone przez Tomasza Sekielskiego prezentuje cykl, w którym autorzy ukazują historie sporządzone na podstawie akt sądowych. Łukasz Orbitowski otrzymał za tę książkę paszport POLITYKI w kategorii literatura. Ta historia to doskonałe połączenie powieści inicjacyjnej, psychologicznej i...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-09-18
Tak właśnie przypadkowo na mojej drodze pojawiły się „Palmy na śniegu”. Poszłam do empiku powęszyć za nowościami, a przytaszczyłam właśnie tę książkę. I zakochałam się na zabój, nie tylko w okładce, która jest piękna, ale przede wszystkim w treści. Nie wiedziałam, że można tak pisać o uczuciach, potrawach, obyczajach, czy walce o niezależność. Jak dla mnie hit, będzie ciężko innym pozycjom dorównać recenzowanej pozycji.
Autorka prowadzi nas przez zawiłości stosunków społecznych jakie istniały wówczas w koloniach. Mamy tylko i wyłącznie kolonię hiszpańską, jednak poznajemy problemy jakie trapią mieszkańców również innych faktorii. Ciekawe zwroty akcji skutkują szeroko otwartą buzią i pytaniem, a czemu, to tak? W powieści nie spotkamy się z banałami, których wiele w książkach. Wszystkie elementy zostały dopieszczone, nic nie dzieje się bez przyczyny, wszystko ma swój początek i koniec.
„Palmy na śniegu”, to powieść o poświęceniu, nadziei, wielkim uczuciu. Książka pokazuje jak ważna w życiu jest chęć wiary w lepsze jutro i właśnie to motywuje nas do działania. Dzięki ogromnej determinacji, no i może wparciu gen. Franco Gwinea stała się niepodległym krajem, w którym nie ma wydzielonych miejsc w kawiarni, czy produktów przeznaczonych tylko dla białych albo czarnych (chociaż bieda nadal istnieje, a sposób władzy pozostawia wiele do życzenia).
Autorka stworzyła niezwykłą powieść, w której ukazała magiczny region. Wykreowała nietuzinkowe postaci, które są motorem napędowym całej historii. Książka porywa od samego początku. Może straszyć swoją objętością, ale obiecuję, będzie mało. Nie można przejść obok niej bez zatrzymania. Mnie zachwyciła i pewne jest to, że wrócę do niej i to nie jeden raz.
Tak właśnie przypadkowo na mojej drodze pojawiły się „Palmy na śniegu”. Poszłam do empiku powęszyć za nowościami, a przytaszczyłam właśnie tę książkę. I zakochałam się na zabój, nie tylko w okładce, która jest piękna, ale przede wszystkim w treści. Nie wiedziałam, że można tak pisać o uczuciach, potrawach, obyczajach, czy walce o niezależność. Jak dla mnie hit, będzie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-15
2015-09-27
Co jakiś czas w nasze ręce trafiają książki, które diametralnie zmieniają sposób patrzenia na pewne wydarzenia bądź osoby. „Aniołowie umierają od naszych ran” to opowieść o chłopaku, który pragnął lepszego życia. Nie chciał poprzestać na tym, na czym opierało się życie jego rodziców. Mierzył wysoko, ale przyszło mu się zmierzyć z ludźmi, którzy brzydzili się dobrem i niszczyli wszystko, co piękne w człowieku.
Turambo pochodził z biednej rodziny, jego ojciec zaginął podczas I wojny światowej. Chłopak razem z najbliższymi musiał zamieszkać w slumsach. Pragnął się z nich wyrwać, śnił o lepszym życiu. Dzięki uporowi doświadczył sławy, pieniędzy i akceptacji. Jednak żadna nagroda nie rozczulała go jak dotyk i spojrzenie kobiety. Pragnął kochać i być kochanym, jednak w świecie gdzie pieniądze i chciwość wiodą prym, miłość bywa zagrożona. Bo wielu woli mieć, niż być.
Intrygujący tytuł, ciekawy opis sprawił, że nie mogłam się oprzeć tej historii. Jednak nie spodziewałam się, że pozycja okaże się taka dobra. Już od pierwszych stron czytelnik zostaje wciągnięty w opowieść Turamby. Główny bohater jest bardzo intrygującą osobistością, kiedy dowiadujemy się, że siedzi w więzieniu jesteśmy ciekawi, czemu tam trafił. Z wielką fascynacją śledziłam jego losy i cały czas zastanawiałam się, co sprawiło, że jego życie wygląda tak a nie inaczej. Razem z Turambą doświadczamy odrzucenia, szykan i przemocy. Jednak obok tych złych doświadczeń pojawia się wewnętrzna siła bohatera. Chłopak walczy o lepsze życie, nie chce poddać się prozie życia. Nie wyobraża sobie życia w biedzie. Z drugiej strony otrzymujemy obraz społeczeństwa Algierii okresu międzywojennego. Dostrzegamy unikatowość i złożoność tego społeczeństwa.
Książka stanowi głos bohatera, który doznał nieznośnej rzeczywistości. Każdy aspekt jego życia jest opisywany i konstruowany w oparciu o próbę przezwyciężenia piętna, z jakim żyje. Widzimy jak zmaga się z rasizmem, biedą i odrzuceniem. Największą jego bolączką jest poczucie braku miłości, jego ojciec zaginął podczas I wojny światowej, a matka nie miała czasu by opiekować się dorastającym chłopakiem. Każdy dzień stanowi walkę o lepsze jutro, każdy krok stawiany jest z myślą o przyszłości. Tematyka „Aniołowie umierają od naszych ran” dotyka trudnych i momentami wręcz przytłaczających wydarzeń. Autor na przykładzie Turamby, pokazał jak wielki wpływ na dorosłe życie mają relacje z najbliższymi, sytuacja materialna i społeczeństwo. Yasmina Khadra nie skupił się tylko na jednej postaci. Oprócz Turambo poznajemy jego rodziców, przyjaciół i wrogów. Muszę przyznać, że kobiety, które pojawiają się w życiu młodego mężczyzny wyzwalają w nim pokłady uczuć, o których istnieniu nic nie wiedział. To one uczą go szacunku i akceptacji.
„Aniołowie umierają od naszych ran” to powieść pełna rozterek i emocji, której nie można przeczytać za jednym zamachem. Nawarstwienie licznych procesów, wydarzeń i działań sprawia, że w naszej głowie dzieją się dziwne rzeczy. To jedna z piękniejszych książek, jakie czytałam w życiu. Niesamowicie opisane momenty, w których Turambo walczy o przetrwanie oraz trudne relacje rodzinne – a w tle różnice rasowe i wyznaniowe. Książka zawiera ogromne pokłady mądrości, mój egzemplarz aż kipi od karteczek samoprzylepnych. A jeżeli dodam do tego powolne odkrywanie faktów i intrygujące zakończenie to otrzymam pozycję, po którą należy sięgnąć. Ta opowieść to pełna zawiłości historia o trudnych wyborach, stracie i walce o lepsze jutro. Szczerze polecam
Co jakiś czas w nasze ręce trafiają książki, które diametralnie zmieniają sposób patrzenia na pewne wydarzenia bądź osoby. „Aniołowie umierają od naszych ran” to opowieść o chłopaku, który pragnął lepszego życia. Nie chciał poprzestać na tym, na czym opierało się życie jego rodziców. Mierzył wysoko, ale przyszło mu się zmierzyć z ludźmi, którzy brzydzili się dobrem i...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-27
Ważny pracownik banku zostaje zamordowany, sprawca bądź sprawcy dopuścili się wyjątkowo brutalnych czynów… ukamieniowali swoją ofiarę. Nie mija wiele czasu, a ktoś znajduje zwłoki młodej dziewczyny. Okazuje się, że obie ofiary pracowały w tym samym biurowcu. Komisarz Nowak musi zmierzyć się z tajemniczym światem sekt i duchowych hochsztaplerów. Niewielu wierzy w jego ustalenia. Dodatkowo niechęć księży i niektórych współpracowników sprawia, że odnalezienie zabójcy będzie trudne.
Konatkowski skupia się na poszczególnych zdarzeniach, ale nie zapomina o szerszym kontekście opowieści. Pastwi się nad ludźmi chorobliwie podporządkowanym jakimś znaczącym jednostką. Demaskuje naiwność biednych i bogatych, którzy ślepo wierzą w to, co mówią im inni. Pochyla się nad tymi, którzy za wszelką cenę pragną ująć tych, którzy żerują na ludzkiej naiwności. W doskonały sposób ukazuje interesy łączące ludzi: pieniądze, wpływy, egoizm czy pozycje społeczne. Autor dotyka wielu wymiarów, wiele pragnie przekazać i dużo opisać. „Bazyliszek” to niezwykle przemyślana opowieść, która łączy wiele istotnych elementów. Usunięcie jednego z nich sprawi, że cała konstrukcja upadnie.
Moim ulubionym bohaterem jest oczywiście Adam Nowak. Ten doświadczony policjant jest pełen empatii i taktu. Pragnie ująć zabójcę, ale z drugiej strony niczym lew broni swojej rodziny. Łatwo się z nim zżyć, kibicować mu i trzymać za niego kciuki. Uwielbiam go… Pozostałe postaci to ludzie z krwi i kości, wielu z nich jest w stanie popełnić zbrodnię by coś zyskać.
Tomasz Konatkowski po raz kolejny mnie zaskoczył, precyzyjnie odmalował pracę śledczych i pokazał, w jaki sposób działają zwykli oszuści. Z niezwykłą starannością ukazał wszystkie szczegóły i wydarzenia, jak choćby egzorcyzmy. Autor stworzył doskonale skonstruowaną powieść, bez szpanerskich chwytów, popisywania się i powszechnych „kryminalnych” chwytów. Prostota języka, świetny styl Konatkowskiego i jednocześnie mistrzowska żonglerka emocjami czytelnika dają piorunujący efekt. Trudno oderwać się od czytania, a po zakończeniu lektury historia na długo pozostaje w głowie.
„Bazyliszek” to ciekawa pozycja, którą spokojnie i bez wyrzutów sumienia można polecić osobom lubiącym kryminały. Ta część jest równie ciekawa jak poprzednia, emocje sięgają zenitu, odnajdujemy mnogość różnorodnych wątków i ciekawych postaci. Autor bawi się z czytelnikiem wciągając go w coraz to inne płaszczyzny rozpatrywanego śledztwa. No i zakończenie, które zaskakuje.
Ważny pracownik banku zostaje zamordowany, sprawca bądź sprawcy dopuścili się wyjątkowo brutalnych czynów… ukamieniowali swoją ofiarę. Nie mija wiele czasu, a ktoś znajduje zwłoki młodej dziewczyny. Okazuje się, że obie ofiary pracowały w tym samym biurowcu. Komisarz Nowak musi zmierzyć się z tajemniczym światem sekt i duchowych hochsztaplerów. Niewielu wierzy w jego...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-04
Kaja Redo w wyniku pewnych zdarzeń odwołuje ślub, wprowadza się do rodziców i walczy z upierdliwą szefową w redakcji lokalnej gazety. Wydawać by się mogło, że nic gorszego już ją nie może spotkać, bo sięgnęła dna. Kaja nie zamierza poddać się negatywnym myślom i działa. Tworzy internetowy projekt, który w krótkim czasie zyskuje wielką popularność. Wiele kobiet utożsamia się z tym, co opisuje Kają, są to tak zwane Błękitne Dziewczyny, które akcentują siebie i dzielą się szczęściem. Swoim uporem i otwartym umysłem osiągają zamierzone cele. Sama Kaja czuje się Błękitną Dziewczyną, sama przeżywa wiele rozterek, wikła się w romans z żonatym mężczyzną i dziwną relację z dawnym kolegą. Nie jest jednak pozostawiona samej sobie, bo ma oddane przyjaciółki, na które może zawsze polegać. Wszystkie bohaterki walczą z przeciwnościami losu i przekonują, że szczęśliwą można być zawsze i wszędzie.
Powieść Ewy Podsiadły-Natorskiej to przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu swego miejsca na ziemi w czasie, gdy wiele spraw wali się na głowę. De facto „Błękitne dziewczyny” to książka traktująca o miłości tej prawdziwej, przyjaźni, miejscach gdzie czułość i wierność jest najważniejsza, ale również marzeniach i nadziei. Pozycja o dramatach tych małych i dużych, które spotykają każdego z nas. Istotne jest to, że autorka pokazała życie, jakim jest, pełne pułapek, problemów i trudów, ale przez to jest ono takie piękne i niezwykłe. „Błękitne dziewczyny” to książka o smutku i miłości. O bliskości i potrzebie bycia kochanym. O nienawiści i poczuciu osamotnienia. To jedna z tych powieści, które pochłaniają, wciągają i nie pozwalają od siebie uciec. Opowieść Błękitne to naprawdę piękna, zapierająca dech w piersiach historia o nadziei, prawdziwej miłości, sile i uczeniu się siebie.
Niewątpliwie ta ciepła i dopracowana pod wieloma względami powieść zasługuje na zainteresowanie. Ewa Podsiadły-Natorska pokazała w ciekawy sposób Radom, który jak sama wspomniała nie jest piękny, ale dzięki tej opowieści to naprawdę zachwycające miejsce. Mogłam wyobrazić sobie ulice, dźwięki, zapachy miasta. Pisarka stworzyła również dopracowane i głębokie postaci, które ewoluują na kartach książki. Całą pozycję charakteryzuje prosty styl i mało skomplikowane zdania. To mądra opowieść, która swoją treścią porusza wiele trudnych tematów. Pozycja absolutnie zasługuje na przeczytanie
Tę ciepłą historię o silnych kobietach, które borykają się z wieloma problemami polecam wszystkim tym, którzy lubią przenieść się czasem w inną rzeczywistość i poczuć siłę przyjaźni i miłości.
Kaja Redo w wyniku pewnych zdarzeń odwołuje ślub, wprowadza się do rodziców i walczy z upierdliwą szefową w redakcji lokalnej gazety. Wydawać by się mogło, że nic gorszego już ją nie może spotkać, bo sięgnęła dna. Kaja nie zamierza poddać się negatywnym myślom i działa. Tworzy internetowy projekt, który w krótkim czasie zyskuje wielką popularność. Wiele kobiet utożsamia się...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-31
Paweł Piotr Reszka to dziennikarz i reportażysta. W 2016 roku został laureatem Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki za książkę "Diabeł i tabliczka czekolady". Książka składa się z niedługich tekstów. Niektóre są tylko cytatami z listów, nagranych wypowiedzi, ukazują ludzi, ich losy i problemy. Reszka opowiada o zdarzeniach niezwykłych i zwykłych.
O czym pisze laureat Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego? O mieszkańcach pewnego domu, w którym zablokowano dostęp do stron pornograficznych. O dziewicy, która poślubiła Chrystusa. O tych, którzy leczą homoseksualistów. O nawiedzonych uczniach pewnej szkoły. O ukrytych dawcach organów. O zawstydzonych Sprawiedliwych. Niektóre z tych tekstów ukazały się na łamach "Dużego Formatu", częścią karmiły się media. W reportażach Reszki każdy temat, nawet ten mało medialny (jak choćby ten dotyczący toalet), niesamowicie ciekawi. Autor w swoich tekstach daje szansę wypowiedzieć się tym, którzy na co dzień nie mają takiej możliwości. Ukazuje patologie, wskazując ich przyczynę.
Autor pokazał czym jest dziennikarstwo wysokiej próby. Poprzez jego teksty dostajemy historie, które niektórzy uznaliby za mało znaczące. Mamy zarys, opowieść i odpowiedź dlaczego tak jest. Pomimo tego że Paweł Piotr Reszka nie ujawnia się, zachowuje dystans i wyważenie, to historie po brzegi wypełnione są ludzkimi emocjami. Czytając, człowiek chce krzyczeć z niedowierzania, z zaskoczenia, z rozpaczy i niesprawiedliwości.
Jestem zaszokowana tym zbiorem, chociaż większą część kojarzę i staram się na bieżąco śledzić to o czym pisze. Myślę, że umieszczenie ich w jednej książce daje ogromną siłę rażenia. Skala opisywanych patologii wbija w podłogę. "Diabeł i tabliczka czekolady" to smutne podsumowanie tego, co ma miejsce w naszym kraju. Reszka koncentruje się na tym od czego wielu ucieka. Stawia czytelników w trudnej sytuacji, bo zmusza do poznania tego, na co często nie chcemy patrzeć i odejścia od utartych stereotypów.
Paweł Piotr Reszka to dziennikarz i reportażysta. W 2016 roku został laureatem Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki za książkę "Diabeł i tabliczka czekolady". Książka składa się z niedługich tekstów. Niektóre są tylko cytatami z listów, nagranych wypowiedzi, ukazują ludzi, ich losy i problemy. Reszka opowiada o zdarzeniach niezwykłych i zwykłych.
O...
2021-05-03
Cóż to za książka – cicha, porywająca fabuła, mistrzowskie zwroty akcji i niebanalne postaci. A do tego zaskakujące zakończenie. Wspaniała!
„Dom Holendrów” to opowieść o rodzinie, którą łączy rezydencja z 1922 roku. Cyril Conroy wynajmuje odnowione przez siebie stare budynki. Chcąc zrobić żonie niespodziankę, kupuje Dom Holendrów, starą posiadłość z intrygującą historią. Jednak kobieta nie czuje się w nim komfortowo, chce pomagać biednym, żyć z nimi w skromnych warunkach. Pewnego dnia znika, niewielu potrafi wyjaśnić, gdzie jest i dlaczego porzuciła rodzinę, pojawiają się domysły, że wyjechała do Indii, aby opiekować się potrzebującymi. Kobieta porzuca przede wszystkim dzieci – Maeve i Danny’ego, które próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Maeve chcąc zapewnić młodszemu bratu normalny dom, wciela się w rolę jego opiekuna i zmienia całe swoje życie.
Narratorem jest Danny, ukazuje traumę z dzieciństwa i trudne relacje rodzinne. Jego narracja przeplata przeszłość z teraźniejszością, powoli odkrywa wydarzenia, które ukształtowały rodzeństwo. Bliskie relacje między nimi były wyjątkowe, mogli na siebie liczyć. Autorka wspaniale przedstawiła ich oddanie i wzajemną troskę. Uwypukliła najprostsze zachowania, a zarazem najpiękniejsze.
Książka ukazuje konflikt między pamięcią a refleksją, pewnym wyobrażeniem z dzieciństwa a dojrzałą analizą. Temat może wydaje się oklepany, ale tym, co czyni tę powieść wyjątkową, jest swego rodzaju prostota. Pisarka ukazuje wydarzenia zarówno z punktu widzenia dziecka, jak i dorosłego, którzy dzielą się swoimi spostrzeżeniami, oszustwami, próżnością, okrucieństwem i namiętnością. A zakończenie? A zakończenie opowieści jest trudne do odgadnięcia, bo ważą się ludzkie losy. Ta książka, pomimo trudnego tematu, jest takim plasterkiem na zbolałe serca. Polecam!
Cóż to za książka – cicha, porywająca fabuła, mistrzowskie zwroty akcji i niebanalne postaci. A do tego zaskakujące zakończenie. Wspaniała!
„Dom Holendrów” to opowieść o rodzinie, którą łączy rezydencja z 1922 roku. Cyril Conroy wynajmuje odnowione przez siebie stare budynki. Chcąc zrobić żonie niespodziankę, kupuje Dom Holendrów, starą posiadłość z intrygującą historią....
2015-05-18
Dla Michała najważniejszymi rzeczami w życiu są pieniądze i kobiety. Przystojny i przebojowy młody człowiek nie zawraca sobie głowy zwykłym życiem, najważniejsza jest wygoda. Jednak, jedna wiadomość sprawia, że musi dojrzeć i zaopiekować się młodszym bratem. W trudnych momentach może liczyć na pomoc sympatycznej sąsiadki – Zuzanny. Początkowo chłopak nie dostrzega piękna w opiekunce brata, z czasem jednak zauważa jej wewnętrzny i zewnętrzny urok. Zuzanna zaczyna go fascynować, jednak pewna tajemnica nie pozwoli im na zacieśnienie relacji.
Książka dotyka wielu ciekawych tematów, pojawia się motyw przyjaźni, straty, odrzucenia i miłości. Autorka pokazuje, że czasem warto zwolnić, aby dostrzec to, co ulotne i mało widoczne w szarej codzienności. Dostrzegamy, że nawet małe niedopowiedzenia i tajemnice potrafią zniszczyć życie. Agnieszka Olejnik stworzyła niebywale prawdziwą opowieść. Uświadomiła nam, że wszystko ma swój sens, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Widzimy, że życie to nieustanna wędrówka. To prawda często pojawiają się wątpliwości i zastanawiamy się „po co mi to?”. Pisarka odpowiada: jeśli nie zaryzykujesz nie zyskasz.
Muszę przyznać, że oczekiwałam naprawdę wiele po tej książce. Cóż poradzę dobre wydawnictwo i ciekawy opis sprawiły, że poprzeczka została postawiona naprawdę wysoko. Autorka genialnie rozpoczęła swoją opowieść. Wszelkie opisy były niesamowite i niezwykle soczyste. „Dziewczyna z porcelany” to podróż razem z głównym bohaterem. Nie ukrywam, Michał niezwykle mnie intrygował. Podobały mi się zmiany jakie w nim zachodziły, jak potrafił przewartościować swoje życie i priorytety. Nie załamał się, ale zakasał rękawy i działał. Zżyłam się z nim. Kolejny raz uświadomiłam sobie, że życie składa się ze wzlotów i upadków. Tylko od nas zależy czy podołamy. Michał odkrył siebie na nowo, rozwinął skrzydła i zaczął cieszyć się życiem.
Autorka stworzyła niebagatelne postaci. Michał ma mnóstwo zalet i wad, które ukazują się w zależności od okoliczności. Obok nich ma ukryte słabości i pragnienia, których nie chce ujawnić bojąc się zranienia. Każda z postaci ma swój określony kształt i osobowość. Widzimy ich w pełnym wymiarze. Uwielbiam głównego bohatera za jego pokrętną naturę, waleczność i opiekuńczość. Z drugiej strony Zuzanna, która stanowi ogromną zagadkę, wraz z rozwojem akcji poznajemy ją. Opowieść Agnieszki Olejnik to lektura pełna emocji i refleksji, nie obyło się również bez salw śmiechu. Jak dla mnie przepis na idealną książkę. „Dziewczyna z porcelany” to opowieść o ludziach, trudach i znojach. O tym co boli i weseli. O tym, że życie jest zbyt krótkie, by je marnować. Polecam
Dla Michała najważniejszymi rzeczami w życiu są pieniądze i kobiety. Przystojny i przebojowy młody człowiek nie zawraca sobie głowy zwykłym życiem, najważniejsza jest wygoda. Jednak, jedna wiadomość sprawia, że musi dojrzeć i zaopiekować się młodszym bratem. W trudnych momentach może liczyć na pomoc sympatycznej sąsiadki – Zuzanny. Początkowo chłopak nie dostrzega piękna w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zapraszam do świata, w którym najbliższa nam osoba może okazać się naszym katem. Gdzie nie ma pewności, czy, aby na pewno dożyjemy jutra. Helen Grace jest szanowaną i cenioną policjantką. Nie ma rodziny, znajomych i przyjaciół, żyje tylko pracą. Będzie musiała stoczyć nie lada walkę z niebezpiecznym mordercą, który wybiera swoje ofiary według określonego klucza. Za każdym razem znikają dwie osoby spośród, których tylko jedna może przeżyć. A wybór, kto ma ujść z życiem muszą dokonać sami uwięzieni. „Ene, due, śmierć”, to mroczny opis tego do czego są zdolni najgorsi z najgorszych.
Autor powołując do życia Helen Grace stworzył postać z krwi i kości. Z jednej strony jest świetną policjantką, która budzi respekt wśród swoich podwładnych. Z drugiej nie brakuje jej wad, ma swoje dziwactwa. Na całym jej obecnym życiu ciążą duchy przeszłości. To co miało miejsce w jej dzieciństwie definitywnie wpłynęło na jej zachowania. Mimo to nie ogląda się za siebie i za wszelką cenę chce być dobrą policjantką. Obok niej ciekawą osobistością jest Mark. Człowiek, którego zdradziła żona i na nowo musi poukładać swoje życie. Helen postanawia pomóc temu świetnemu policjantowi. Oboje próbują za wszelką cenę rozwikłać zagadkę dziwnych morderstw.
Książka zaskakuje i jest inna od tych, które do tej pory czytałam. Zmienna akcja, krótkie rozdziały sprawiają, że chcesz natychmiast sięgnąć po kolejną część. A przedsmak tego co będzie się działo dalej, można znaleźć na końcu pozycji. Wydawnictwo zamieściło kilka rozdziałów kolejnej części, która ukaże się we wrześniu.
Trudno uwierzyć, że to pierwsza książka autora, gdyż jest świetnie napisana. A ma świetny styl. Pisze obrazowo i wiarygodnie. Nie ma w tej powieści czegoś, do czego mogłabym się przyczepić. Intrygująca historia, wciąga od pierwszej strony i to w dodatku z taką siłą, że nie sposób się od niej oderwać. Zostajemy wciągnięci w grę morderczyni i sami kombinujemy, kto może stać za tymi wszystkimi porwaniami.
Podoba mi się sposób, w jaki autor zbudował książkę. wszystkie wydarzenia obserwujemy albo z perspektywy ofiary albo policjanta. Przez cały czas możemy śledzić działania policji, która dąży do schwytania niebezpiecznej morderczyni. Z drugiej strony przyglądamy się życiu głównych postaci, zwłaszcza Helen i Marka. Autor tak dobrze buduje napięcie, że do samego końca nie wiadomo kto jest sprawcą. Byłam zaskoczona rozwiązaniem, ale nie tylko ja, bo w wielkim szoku była też Helen. Nie chcę zdradzać szczegółów, bo trzeba po nią koniecznie sięgnąć.
Po lekturze „Ene, due, śmierć” wiem, że muszę sięgnąć po kolejne części opisujące pracę Helen Grace. Jej historia okazała się świetnym thrillerem. Mogę z czystym sumieniem polecić go fanom gatunku albo tym Czytelnikom, którzy poszukują ciekawej, dobrze napisanej książki. Po lekturze, której nie będą mieli poczucia, że zmarnowali swój czas.
Zapraszam do świata, w którym najbliższa nam osoba może okazać się naszym katem. Gdzie nie ma pewności, czy, aby na pewno dożyjemy jutra. Helen Grace jest szanowaną i cenioną policjantką. Nie ma rodziny, znajomych i przyjaciół, żyje tylko pracą. Będzie musiała stoczyć nie lada walkę z niebezpiecznym mordercą, który wybiera swoje ofiary według określonego klucza. Za każdym...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-18
Thorwald z niezwykłą starannością udokumentował historię rozwoju współczesnej sobie ginekologii. Podjął trud opisania wielu znanych lekarzy, którzy z różnym skutkiem podejmowali się leczenia kobiet. Co ważne nie zapomniał o wielkim cierpieniu pacjentek i ich najbliższych.
Podejrzewam, że mało, kto wie, że jeszcze nie tak dawno, bo w XIX wieku, ginekologia nie stanowiła żadnej profesji medycznej. Ówcześni lekarze niczym brutalni oprawcy zajmowali się powszechnymi dzisiaj przypadłościami. Na pozór lekkie, kobiece schorzenia były źródłem niewysłowionego bólu i cierpienia. Lekarze próbowali leczyć, operować wykorzystując pręty, kleszcze i metalowe zatrzaski. Światowej sławy specjaliści brudnymi rękoma, bez znieczulenia i trudnych warunkach podejmowali próby usunięcia torbieli czy narośli, pomagali matkom rodzić, często raniąc i krzywdząc, zarówno je jak i dzieci.
Pomimo tego, że powieść Thorwalda dotyczy nieco archaicznych zagadnień, tematyka nie straciła nic ze swej atrakcyjności. Autor z niezwykłą precyzją i kunsztem kreśli fascynujący obraz epok i ich przełomowych momentów. Na pierwszy rzut oka widać jej prawdziwość. Groza tego, co opisuje autor przyprawia o dreszcze i ciarki na plecach. Każdego bardzo mocno uderza świadomość bólu, cierpienia i upokorzeń, na jakie skazane były kobiety podczas porodu czy w sytuacji, gdy zdiagnozowano u nich nowotwór. Co mnie uderza to różna postawa świata medycznego wobec odkryć oraz wiedza, że każdy nawet najmniejszy sukces, był uważany za ingerencję w Prawo Boże.
W „Ginekologach” mamy do czynienia z dwoma rodzajami bohaterów. Z jednej strony, wielkie nazwiska świata nauki, dzięki którym kobiety mogą normalnie funkcjonować po porodzie, mogą być wcześnie diagnozowane i leczone. Z drugiej strony, zapomniane i może nieco zepchnięte w cień kobiety, które w akcie desperacji były gotowe poddać się usunięcia torbieli bez znieczulenia, które potrafiły całymi latami żyć z konsekwencjami błędów lekarskich.
Książka ukazuje jak wielką ofiarę trzeba było ponieść, aby medycyna doszła do tego punktu, w którym znajduje się obecnie. Przez wieki trwało przekonanie, że lekarz nie może zobaczyć nagiej kobiety, leczono je pod kołdrami i pierzynami. Użycie znieczulenia było nie do przyjęcia, ponieważ „kobiety miały w bólu rodzić”.
Thorwald miał niezwykły talent do opisywania początków ginekologii, czynił to niezwykle starannie i przekonująco. Myślę, że osoby wrażliwe mogą mieć problem z doczytaniem. Znajomość tej książki pozwala poniekąd zrozumieć obawy kobiet przez lekarzami, ale z drugiej strony pokazuje siłę kobiecą. Wiele z nich w akcie desperacji było gotowych na oddanie się w ręce byle jakiemu szarlatanowi. Myślę, że należy im się wielki szacunek, bo dzięki nim tak wiele wiemy o damskich przypadłościach.
Thorwald z niezwykłą starannością udokumentował historię rozwoju współczesnej sobie ginekologii. Podjął trud opisania wielu znanych lekarzy, którzy z różnym skutkiem podejmowali się leczenia kobiet. Co ważne nie zapomniał o wielkim cierpieniu pacjentek i ich najbliższych.
Podejrzewam, że mało, kto wie, że jeszcze nie tak dawno, bo w XIX wieku, ginekologia nie stanowiła...
2016-05-09
"Historia nowego nazwiska" to druga część "Genialnej przyjaciółki" traktująca o przyjaźni Lili i Eleny. Obie mają po szesnaście lat i wiedzą, że życie nie jest takie proste, jak im się dotychczas wydawało. Lila dopiero co wyszła za mąż. Brutalny mąż przy pomocy krzyku i przemocy próbuje ją okiełznać, chce ją sobie podporządkować. Zmusza ją, by urodziła mu dziecko. Elena to wzorowa uczennica, która podkochuje się w najlepszym uczniu w szkole. Dziewczyna nie może odnaleźć swojego miejsca na ziemi. Nie wie, gdzie może osiąść. Miota się między tym co szepcze jej serce, a tym co podpowiada rozum. Podczas dosyć burzliwej młodości te dwie młode kobiety gubią się i odnajdują. Chociaż rywalizują ze sobą, to jednak kochają się ponad życie.
Wydarzenia, opowiedziane przez Elenę, są świadectwem niezwykłej przyjaźni, rywalizacji, dojrzewania. "Historia nowego nazwiska" to doskonale skonstruowana opowieść o życiu w miejscu, o którym wielu zapomniało. Neapol w tamtym czasie był pełen biedy, przemocy, żyli tam zarówno bardzo bogaci, jak i ubodzy, nie mający dachu nad głową. Ale Neapol to również obraz tego jacy naprawdę są Włosi. To historia o ich temperamencie i gorącej krwi. Autorka stworzyła zachwycającą opowieść, która pozwala zwizualizować sobie opisywaną scenerię, zapachy i dźwięki całego miasta. Elena Ferrante używa prostego, ale niezwykle pięknego języka, który oddaje nastrój jaki panuje w tym włoskim mieście. Z historycznego punktu widzenia dostrzegamy zmiany, które dokonują się w społeczeństwie włoskim. Widzimy o czym dyskutują młodzi ludzie, co wpływa na ich sposób patrzenia na świat.
Bohaterowie ewoluują na kartach powieści. Widzimy zmianę, jaka dokonuje się w obu młodych kobietach. Lila, która doświadcza przemocy ze strony męża, postanawia się wyzwolić. Elena nie poddaje się i walczy o lepsze jutro. Przyjaźń Lili i Eleny jest dosyć specyficzną relacją, chociaż cały czas rywalizują ze sobą, to niewątpliwie potrzebują siebie. Pisarka zbudowała interesujący obraz przyjaźni dwóch młodych kobiet, które wkraczają w dorosłość. Fabuła pełna emocji, nieprzewidywalnych zdarzeń i nagłych zwrotów akcji rozgrywa się w połowie minionego stulecia w Neapolu. Dużym atutem jest szczegółowy opis dynamicznego Neapolu. Miasta biedy i dobrostanu, przekupstwa i honoru. Drugim niezwykle cennym atutem jest opis drugoplanowych bohaterów. Opisanych z niezwykłą starannością i pieczołowitością. Wielu z nich zapada nam w pamięć, wśród nich można wymienić męża Lili, matkę Eleny.
Co mnie najbardziej ujęło podczas czytania to dojrzewanie obu dziewcząt, dojrzewanie do bycia żoną, kobietą, matką, przyjaciółką i pracownicą. Autorka poruszyła tak wiele wątków, co sprawia, że książka jest bogata, bogata w opisy, bohaterów, emocje, bogata w sensy. Każdy wątek jest po coś. W książce nie da się znaleźć bezsensownego gadania. Naprawę trudno się nudzić. A ja biorę do ręki kolejną książkę Eleny Ferrante
"Historia nowego nazwiska" to druga część "Genialnej przyjaciółki" traktująca o przyjaźni Lili i Eleny. Obie mają po szesnaście lat i wiedzą, że życie nie jest takie proste, jak im się dotychczas wydawało. Lila dopiero co wyszła za mąż. Brutalny mąż przy pomocy krzyku i przemocy próbuje ją okiełznać, chce ją sobie podporządkować. Zmusza ją, by urodziła mu dziecko. Elena to...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-02-25
Zacznę trochę, inaczej niż zwykle, czyli od końca. Dawno nie spotkałam się z tak intrygującym thrillerem. Remigiusz Mróz potrafi naprawdę dobrze budować wciągające historie. „Kasacja”, to nietuzinkowa historia, która ma tylko jeden minus zbyt szybko się kończy.
Jeśli chodzi o fabułę tej historii, to zaczyna się ona bardzo intrygująco. Syn znanego biznesmena zostaje oskarżony o brutalne morderstwo dwóch osób. Sprawa wydaje się prosta, bo potencjalny sprawca spędza 10 dni zamknięty w swoim mieszkaniu z ofiarami. Obrony Piotra Langera podejmuje się ceniona warszawska prawniczka Joanna Chyłka. Przypadkowo dołącza do niej jej podwładny Kordian Oryński. Sprawa wydaje się o tyle zawiła, że ich klient nie przyznaje się do winy, ale też nie zaprzecza, że to on jest sprawcą. Dwoje prawników zostaje wciągniętych w grę, w której przyjdzie, im stoczyć batalię o własne życie.
„Kasacja”, to książka, w której bohaterowie wyróżniają się swoją nietuzinkowością. W mniejszym bądź większym stopniu zyskują sympatię czytelników. Jednak co ważne nie są obojętni. Podoba mi się połączenie silnej osobowości jaką jest Łaska z młodym wilczkiem – Oryńskim. Na uwagę zasługuje również Piotr Langer, którego trudno rozgryźć. Jego dziwne zachowanie wskazuje, że nie jest do końca szczery ze swymi prawnikami. Każda postać jaka pojawia się w książce ma swój indywidualny charakter, coś, co wyróżnia ją z tłumu.
Autor wprowadza czytelnika w skomplikowany świat morderców, mafii, prokuratury i sojuszy. Prowadzi przez te zawiłości, często świadomie myląc drogę. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Trudno oderwać się od tej rzeczywistości. Remigiusz Mróz sprawnie operuje językiem i plastycznie buduje scenerię. Nie brakuje przekleństw, ale są one naturalne dla poszczególnych sytuacji. Sprawiają, że całość wydaje się jeszcze bardziej realna.
Bohaterów cechuje wyrazistość, każdego możemy dobrze poznać, nawet tych drugoplanowych. Oskarżony swoim zachowaniem wywołuje ciarki na plecach, ale i intryguje. Trzeba podkreślić, że propozycja jest naprawdę ciekawa, potrafi przykuć uwagę czytelnika i sprawia, że pozostaje w jego pamięci na długi czas.
Remigiusz Mróz sprawia, że czasami mówiąc kolokwialnie, pada nam szczęka z wrażenia. Nieprzewidywalne rozwiązania, budzący strach morderca i logiczne postępowanie jego obrońców. Fabuła tej historii przypomina mi dobre thrillery, których tytuły zostają nam w pamięci.
Pozycja sprawia, że czytelnikowi trudno się oderwać od historii, aż do samiusieńkiego końca. Ciekawy pomysł połączony z niesamowitym warsztatem sprawił, że w moje ręce trafiła perełka. Na końcu pisarz zapowiedział kontynuację dziejów. Jestem ogromnie ciekawa, co nowego wydarzy się w życiu bohaterów.
Zacznę trochę, inaczej niż zwykle, czyli od końca. Dawno nie spotkałam się z tak intrygującym thrillerem. Remigiusz Mróz potrafi naprawdę dobrze budować wciągające historie. „Kasacja”, to nietuzinkowa historia, która ma tylko jeden minus zbyt szybko się kończy.
Jeśli chodzi o fabułę tej historii, to zaczyna się ona bardzo intrygująco. Syn znanego biznesmena zostaje...
2016-08-17
"Kobiety w kąpieli" to historia dwóch sióstr, Tiao oraz Fan. Rodzice dziewczynek w wyniku rewolucji kulturalnej zostają zmuszeni do pracy w gospodarstwie wiejskim (w taki sposób "kształtowano" intelektualistów). Matka dziewczynek chcąc uniknąć ciężkiej pracy, symuluje chorobę, wikła się w romans z miejscowym lekarzem i uzyskuje zwolnienie z pracy. Dzieci bardzo szybko odkrywają drugie oblicze matki. Jej złe prowadzenie skutkuje tragedią, w którą zamieszane są obie jej córki, a która odciśnie piętno na ich życiu. Po zakończeniu rewolucji kulturalnej Tiao pozostaje w Chinach, jej siostra wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych. Pierwsza angażuje się w romans z żonatym mężczyzną, druga bierze ślub z Amerykaninem. Tiao wiedzie szczęśliwe i dostatnie życie, jednak sprawy z przeszłości nie pozwalają o sobie zapomnieć. Również Fan nie może pogodzić się z tym co wydarzyło się przed laty.
Książka traktuje o upokorzeniach, których doświadczyli Chińczycy podczas rewolucji kulturalnej. O represjach politycznych, społecznych i seksualnych. Autorka opisała życie na wsiach, gdzie pracowali zdolni i wykształceni ludzie, nie pominęła żadnej sfery życia. Opisała państwo, w którym kobieta wychowująca samotnie dziecko nie miała żadnych praw, była usuwana ze społeczeństwa. Współczesne Chiny to zupełnie inny świat. Według pisarki to raj, który rozwija się gospodarczo i społecznie. Książka Tie Ning to z jednej strony obraz tego, co działo się w Chinach podczas rewolucji kulturalnej, historia o tym co się wydarzy, gdy ideologia i państwo stoją ponad człowiekiem. Jest też przypomnieniem czym jest zło, które powstaje w głowach polityków, dowódców, ale i zwykłych ludzi. Z drugiej strony jest to opowieść o poszukiwaniu szczęścia. O marzeniach i pragnieniach.
Autorka jest niezwykle surowym obserwatorem chińskiego społeczeństwa. Umiejętnie uchwyciła dolegliwości, hipokryzję i niezdarność mieszkańców. Dostrzegamy poczucie winy, które nie pozwala na budowanie zdrowych relacji. Tiao boryka się z wyrzutami sumienia, nie potrafi się zaangażować. Nie umie wybaczyć matce, całą złość chowa w sobie. Chociaż Tie Ning nie jest skłonna do bezpośredniej konfrontacji z chińskimi władzami, jednak jej książka wystawia na widok publiczny blizny, które pozostały po rewolucji kulturalnej. Powieść nie płynie liniowo, są to raczej poskładane fragmenty wspomnień, porozrzucane przez czas, które łączą ze sobą cztery kobiety. Książka jest perełką, która ukazuje złożoną historię zazdrości, zdrady, oszustwa i akceptacji. "Kobiety w kąpieli" to niezwykle emocjonalna powieść. Polecam!
"Kobiety w kąpieli" to historia dwóch sióstr, Tiao oraz Fan. Rodzice dziewczynek w wyniku rewolucji kulturalnej zostają zmuszeni do pracy w gospodarstwie wiejskim (w taki sposób "kształtowano" intelektualistów). Matka dziewczynek chcąc uniknąć ciężkiej pracy, symuluje chorobę, wikła się w romans z miejscowym lekarzem i uzyskuje zwolnienie z pracy. Dzieci bardzo szybko...
więcej mniej Pokaż mimo to
W czerwcu 1914 roku na świat przychodzą bliźniaczki Ania i Maria. Podczas porodu umiera ich matka. W obliczu dramatu opieki nad dziewczynkami podejmuje się ich babcia. Ojciec dzieci nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Kiedy sytuacja wydaje się opanowana, wybucha I wojna światowa. W Barwinowie pojawiają się żołnierze rosyjscy i niemieccy, plądrują, rabują i gwałcą. Wojna boleśnie doświadcza wszystkich. Nie omija biednych i bogatych. W 1918 roku nadchodzi upragniony pokój. Okres dwudziestolecia międzywojennego sprawia, że ludzie odżywają. Jednak nie będzie im dane długo cieszyć się spokojem, bo w latach trzydziestych XX wieku nad Europą gromadzą się kolejne czarne chmury.
Ałbena Grabowska stworzyła historię tak autentyczną, że aż trudno uwierzyć, że jest to fikcja literacka. Oczywiście należy pamiętać, że tłem są wydarzenia, jakie rozgrywały się na polskich ziemiach. Mam na myśli walki podczas I wojny światowe oraz dwudziestolecie międzywojenne. Ponad tymi wszystkimi okrucieństwami jest miłość, ona sprawia, że ludzie są w stanie swoim ciałem osłonić swoich bliskich. To ona trzyma przy życiu kobiety, które opłakują śmierć mężów oraz dzieci i to również, ona sprawia, że życie nie jest takie trudne. Przez kartki książki przebija ogromna nadzieja. nawet w najtrudniejszych momentach możemy zachować swoje człowieczeństwo. Pokrzepiające jest to, że rodzina stanowi dla nas oazę bezpieczeństwa, miejsce, gdzie wielu z nas wraca, gdy ma troski. Nasi bliscy nie załamują rąk tylko zmuszają do działania.
„Stulecie Winnych” to historia wielopokoleniowej rodziny, w której nie brak odwołań do historii. W książce odnajdziemy odniesienia do wielu autentycznych postaci. Jednak na pierwszym planie królują zwykli ludzie, którzy musieli dokonywać trudnych wyborów. Często zło mieszało się z dobrem, co skutkuje tym, że postaci są nam bliższe. Co do samych bohaterów mam niejasne odczucie, że to kobiety grają pierwsze skrzypce, mężczyźni stanowią tylko pewnie dodatek. Oczywiście nie wolno bagatelizować ich roli, jednak poniekąd są źródłem nieszczęścia i smutku. To kobiety stoją na straży rodziny. Dbają o to, aby każdy miał swój kąt.
Widać, że autorka przemyślała każde słowo, każdy zwrot. Autorka udowodniła, że opanowała umiejętność operowania słowem. Niełatwe ludzkie losy, wydarzenia historyczne, często trudne i bolesne nie stanowią dla niej problemu. Opisuje je z niesłychanym wyczuciem. Po prostu chce się czytać. W książce nie znajdziemy błędów, ale całą masę cudowności. Akcja jest niesamowicie spójna, a atmosfera zachwyca. Historia utrzymana jest w klimacie walki o przetrwanie. Widzimy, jak wielką wartością dla bohaterów jest rodzina i życie, są w stanie wiele poświecić, by ratować swoich bliskich.
Historia rodziny Winnych bardzo mnie wzruszyła. Najbardziej ujęło mnie oddanie każdego z nich. Autorka stworzyła ciepłą historię w której nie brakuje emocji. Dodatkowo zwięźle opisała ówczesne nastroje panujące wśród polskiego społeczeństwa począwszy od I wojny światowej skończywszy na roku 1939. Polecam z czystym sumieniem.
W czerwcu 1914 roku na świat przychodzą bliźniaczki Ania i Maria. Podczas porodu umiera ich matka. W obliczu dramatu opieki nad dziewczynkami podejmuje się ich babcia. Ojciec dzieci nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Kiedy sytuacja wydaje się opanowana, wybucha I wojna światowa. W Barwinowie pojawiają się żołnierze rosyjscy i niemieccy, plądrują, rabują i...
więcej Pokaż mimo to