-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant18
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz3
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2018-05-24
2017-11-19
2014-12-26
2012-03-13
2013-03-05
2023-04-02
Tak, jak wiele innych osob, swietnie pamietam, co robilam 11 września 2011. Pamietam, jakie mysli mialam na widok płonących wież WTC. To bylo nieprawdopodobne, bezprecedensowe wydarzenie. Wtedy bylam przekonana, ze nic juz nigdy nie będzie jak dawniej. Z dzisiejszej perspektywy patrze na te wydarzenia inaczej. Wiem, jak wiele osob zginęło, jak wiele zostało rannych, jak wielu zawalił sie wtedy świat. Liczba ofiar jest ogromna, jednak w tej ilosci znikają pojedyncze osoby. Książka Mitchella Zuckoffa bardzo mnie poruszyła. Nie znajdziemy tu polityki, a szczegolowy zapis wydarzen. Autor z szacunkiem dla swoich bohaterów opowiedział o piekle każdego z nich. To przerażajace, kiedy człowiek, jak zwykle idzie do pracy, a po godzinie musi podjąć decyzje, czy zginac w ogniu, czy skończyć z setnego pietra. Do tej pory nie myślałam o tym, jak ta tragedia wyglądała z bliska dla każdej z ofiar. Nie myślałam o losach pasażerów porwanych samolotów, nie myślałam o kulach ognia wtapiających ubrania w skore, czy o szczątkach ofiar, spadających uciekającym na głowy. Autor z empatia opowiada o ludziach, ktorzy 11 wrzesnia mimowolnie stali sie czescia wspolczesnej historii. Powinnismy o nich pamietać. Z szacunku i ku przestrodze.
Tak, jak wiele innych osob, swietnie pamietam, co robilam 11 września 2011. Pamietam, jakie mysli mialam na widok płonących wież WTC. To bylo nieprawdopodobne, bezprecedensowe wydarzenie. Wtedy bylam przekonana, ze nic juz nigdy nie będzie jak dawniej. Z dzisiejszej perspektywy patrze na te wydarzenia inaczej. Wiem, jak wiele osob zginęło, jak wiele zostało rannych, jak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-09-27
Dobrze napisany, wstrząsający reportaż o sytuacji rdzennych mieszkańców Kanady.
Dobrze napisany, wstrząsający reportaż o sytuacji rdzennych mieszkańców Kanady.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-07-20
większość nas "balladę o januszku" serialem z lat 80. dla wielu januszek jest synonimem czystego, wrodzonego zła. ale czy ludzie rodzą się źli, czy tacy się stają? co doprowadziło relację matki i syna do tak dramatycznej formy? dla mnie, jako matki jest to szczególnie ważne.
książka jest wstrząsającą opowieścią starej, zmęczonej, nieszczęśliwej kobiety. prostymi słowami maluje ona nam przed oczami prawdziwy obraz ludzkiego dramatu.
to wyznanie - spowiedź matki jest dla mnie jedną z najbardziej poruszajacych opowieści, jakie ostatnio czytałam
większość nas "balladę o januszku" serialem z lat 80. dla wielu januszek jest synonimem czystego, wrodzonego zła. ale czy ludzie rodzą się źli, czy tacy się stają? co doprowadziło relację matki i syna do tak dramatycznej formy? dla mnie, jako matki jest to szczególnie ważne.
książka jest wstrząsającą opowieścią starej, zmęczonej, nieszczęśliwej kobiety. prostymi słowami...
2014-04-01
2019-06-19
2014-11-05
2018-11-14
2012-09-27
2017-07-20
2023-01-29
Wedlug mnie, to bardzo dobra ksiazka. Poczatkowo mialam mieszane odczucia, ale szybko dalam sie porwac historii. Bardzo rozne losy spotkaly czlonkow rodziny Jaroslawa Kurskiego. Czesto przeplataly sie one z waznymi wydarzeniami z dziejow Polski i Europy. Historia lubi sie powtarzac i autor ciekawie odnosi to do wspolczesnosci. Ladny jezyk i pelne szacunku spojrzenie na swoich przodkow.
Wedlug mnie, to bardzo dobra ksiazka. Poczatkowo mialam mieszane odczucia, ale szybko dalam sie porwac historii. Bardzo rozne losy spotkaly czlonkow rodziny Jaroslawa Kurskiego. Czesto przeplataly sie one z waznymi wydarzeniami z dziejow Polski i Europy. Historia lubi sie powtarzac i autor ciekawie odnosi to do wspolczesnosci. Ladny jezyk i pelne szacunku spojrzenie na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„Musimy porozmawiać o Kevinie” Lionel Shriver z całą pewnością nie jest książką łatwą. Nie jestem fanką książek w formie listów, do tego bardzo małe literki sprawiały, że przez pierwsze 60 stron nie mogłam się w tę powieść wciągnąć. I nagle zaskoczyło. Nie mogłam przestać czytać, a teraz nie mogę przestać o niej myśleć.
Eva Khatchadourian jest kobietą szczęśliwą i spełnioną. Udało jej się wyrwać z opiekuńczych ramion neurotycznej matki. Jako przeciwwagę dla matczynej agorafobii wybiera kosmopolityczny styl życia – jeździ po świecie, tworząc serię popularnych przewodników. Uwielbia swoją pracę. Nieco po trzydziestce poznaje amerykańskiego do szpiku kości Franklina Plasketta. Tych dwoje ludzi o całkowicie odmiennej filozofii życiowej, innych celach i marzeniach decyduje się na wspólne życie i są bardzo szczęśliwi.
Dlaczego w tym momencie zdecydowali się na dziecko? Dla Franklina było ono naturalnym dopełnieniem ich rodziny, dla Evy było środkiem do uszczęśliwienia Franklina. Do tej pory nieco nieuchwytna, wymykająca się konwenansom kobieta zostaje zamknięta w pułapce ciąży. Korzystając z sytuacji mąż ogranicza jej wolność. Dziecko w jej brzuchu jest symbolem tego co straciła, jest strażnikiem jej więzienia. Czy potrafimy pokochać strażnika? Eva nie potrafiła. A Kevin nigdy niczego nie ułatwiał. Wrzeszczący niemowlak, trudne dziecko, paskudny nastolatek. Piekielnie inteligentny, całe życie systematycznie uczył się manipulowania ludźmi. Nie było nikogo, kto nie nabrał się na jego sztuczki. Nikogo, poza jedną osobą, jedyną, której aprobaty potrzebował, własną matką.
Cała sytuacja prowadzi do ogromnej tragedii. Kevin odbiera swojej matce wszystko, na czym jej zależało, a co mogło odwracać jej uwagę od niego. Sprawił, że jedynym co jej pozostało, był on sam. Teraz w końcu ma to, o czym marzył od małego – życie matki koncentruje się na nim. Czy to dobry moment, żeby przestać grać?
„Musimy porozmawiać o Kevinie” jest kłębowiskiem emocji. Razem z Evą przechodzimy przez wszystkie meandry jej trudnego macierzyństwa. Wszystko w tej książce jest tylko tłem dla relacji matki z synem. Dla Kevina wszystko i wszyscy, poza matką, są tylko rekwizytami w jego grze o matczyną uwagę. Ma tylko jednego widza – Evę.
Czy Kevin był wcielonym złem? Czy ludzie tacy się rodzą, czy tak ich kształtują rodzice? W tej książce nie znajdziecie odpowiedzi. Najlepiej zastanawiać się nad tym, patrząc na małe dzieci. Większość tych niegrzecznych, to po prostu dzieci źle wychowane. Ale czasem, bardzo rzadko zdarza się dziecko z natury złe. Jaki był Kevin? Nie można całej winy zwalać na Evę (chociaż ona tę winę z pokorą na siebie brała). Postawa Evy „to dziecko to zło wcielone, już od niemowlaka” nie jest wcale taką rzadkością. A jednak w Kevinie nie było nic dobrego. Nie miał momentów, w których pozwoliłby matce się pokochać. Sam nie kochał także dobrego dla niego ojca (wręcz nim gardził). Doceniał to, że matka widzi go prawdziwego, ze zna go, że wie, jaki jest. Chciał tylko, żeby wiedząc to wszystko zaakceptowała go.
Na pewno swój udział w rozwoju Kevina miała także postawa Franklina. Jak można być tak ślepym i bezkrytycznym wobec własnego dziecka? Jak można tak bardzo żyć wizją swojej wymarzonej rodziny? Franklin nie był dobrym ojcem, ani dobrym mężem. Dziwię się Evie, że godziła się na serwowane jej raz za razem upokorzenia. Jak mogła po tych wszystkich latach szanować swojego męża? Czasem lepiej być samotną matka, niż mieć w domu takie „wsparcie”. Lepiej samemu podejmować decyzje wychowawcze, niż ponosić odpowiedzialność za czyjąś ślepotę.
„Musimy porozmawiać o Kevinie” jest książką przejmującą. Kompletnie wgniotła mnie w fotel. Ze zdumieniem przeczytałam, że to nie jest jedyna powieść Lionel Shriver – miałam wrażenie, że gdybym ja napisała taką książkę, to byłabym po niej kompletnie wypalona. Nie mogłabym już nigdy napisać ani słowa. Bo w tej książce zostało powiedziane wszystko.
www.booksonmymind.blogspot.com
„Musimy porozmawiać o Kevinie” Lionel Shriver z całą pewnością nie jest książką łatwą. Nie jestem fanką książek w formie listów, do tego bardzo małe literki sprawiały, że przez pierwsze 60 stron nie mogłam się w tę powieść wciągnąć. I nagle zaskoczyło. Nie mogłam przestać czytać, a teraz nie mogę przestać o niej myśleć.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toEva Khatchadourian jest kobietą szczęśliwą i...