-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik230
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
Jedyna książka o współczesnej Rosji, której nie miałem ochoty odłożyć po pierwszych rozdziale, z zainteresowaniem doczytałem do końca i nawet sięgnąłem po muzykę niektórych z kapel, wokół których Usenko szyje swoją opowieść. Dla osoby tak jak ja zainteresowanej muzyką w każdym aspekcie, a przy tym obsesyjnie ciekawej świata, to lektura obowiązkowa. Mówiąc szczerze, przeczytałbym takie opracowanie o polskim undergroundzie.
Jedyna książka o współczesnej Rosji, której nie miałem ochoty odłożyć po pierwszych rozdziale, z zainteresowaniem doczytałem do końca i nawet sięgnąłem po muzykę niektórych z kapel, wokół których Usenko szyje swoją opowieść. Dla osoby tak jak ja zainteresowanej muzyką w każdym aspekcie, a przy tym obsesyjnie ciekawej świata, to lektura obowiązkowa. Mówiąc szczerze,...
więcej mniej Pokaż mimo toCałkiem przyjemna i szybka lektura. Taki trochę "prowincjonalny" Bruczkowski, czyli o japońskiej kulturze lekko, łatwo, śniadaniowo i bez większych ambicji. Duży minus za kiepską pracę redaktora.
Całkiem przyjemna i szybka lektura. Taki trochę "prowincjonalny" Bruczkowski, czyli o japońskiej kulturze lekko, łatwo, śniadaniowo i bez większych ambicji. Duży minus za kiepską pracę redaktora.
Pokaż mimo toIm więcej czytam Asy Larsson, tym mniej mi pasuje jej styl (a może styl tłumaczki?) - intrygi są coraz bardziej rozwodnione scenkami obyczajowymi od czapy (które teoretycznie mają pogłębić postaci głównych bohaterek, ale moim zdaniem nie spełniają tego zadania, a zwyczajnie nudzą), zagadka kryminalna schodzi na dalszy plan i jest niezbyt skomplikowana i zaskakująca. W tej części zdecydowanie słabo autorce wyszła wycieczka w przeszłość (nieprzekonująca stylizacja językowa). To do bólu "babski" kryminał. Poza tym wyjątkowo mnie irytuje ta "kurza dupa" :)
Im więcej czytam Asy Larsson, tym mniej mi pasuje jej styl (a może styl tłumaczki?) - intrygi są coraz bardziej rozwodnione scenkami obyczajowymi od czapy (które teoretycznie mają pogłębić postaci głównych bohaterek, ale moim zdaniem nie spełniają tego zadania, a zwyczajnie nudzą), zagadka kryminalna schodzi na dalszy plan i jest niezbyt skomplikowana i zaskakująca. W tej...
więcej mniej Pokaż mimo toChwilami rzeczywiście ciekawa. Chwilami pełna zbędnych i będących a propos niczego obserwacji. Do przeczytania i oddania znajomej/znajomemu.
Chwilami rzeczywiście ciekawa. Chwilami pełna zbędnych i będących a propos niczego obserwacji. Do przeczytania i oddania znajomej/znajomemu.
Pokaż mimo toW stylu Gaussa (albo tłumaczki; nie znam oryginału) jest coś, co mnie irytuje, czyli połączenie zachwytu nad pierdołami a la uduchowiony Bruce Chatwin z poetyckim uniesieniem nad wiek rozwiniętego licealisty. Poza tym szafowanie nazwiskami i miejscami, które czytelnikowi najczęściej nic albo niewiele mówią - oczywiście autor zakłada, że czytelnik doskonale wie, jaki bagaż emocjonalno-społeczno-polityczno-historyczny niosą wspomniane nazwiska i miejsca, przez co lektura zamienia się w wymuszone podziwianie rzekomej erudycji Gaussa. Drażniąca jest to książka.
W stylu Gaussa (albo tłumaczki; nie znam oryginału) jest coś, co mnie irytuje, czyli połączenie zachwytu nad pierdołami a la uduchowiony Bruce Chatwin z poetyckim uniesieniem nad wiek rozwiniętego licealisty. Poza tym szafowanie nazwiskami i miejscami, które czytelnikowi najczęściej nic albo niewiele mówią - oczywiście autor zakłada, że czytelnik doskonale wie, jaki bagaż...
więcej mniej Pokaż mimo toNapiszę najkrócej, jak umiem: przespane... przepraszam, przeczytane.
Napiszę najkrócej, jak umiem: przespane... przepraszam, przeczytane.
Pokaż mimo toJedna z najciekawszych książek, jakie ostatnio przeczytałem. Fascynująca opowieść i nietypowej, wciąż zagadkowej dzielnicy. Skutecznie wciąga. Zdecydowanie warto przeczytać niezależnie od tego, czy lubi się Warszawę, czy nie.
Jedna z najciekawszych książek, jakie ostatnio przeczytałem. Fascynująca opowieść i nietypowej, wciąż zagadkowej dzielnicy. Skutecznie wciąga. Zdecydowanie warto przeczytać niezależnie od tego, czy lubi się Warszawę, czy nie.
Pokaż mimo toNiesamowite są te reportaże Ostałowskiej - czyta się je jak powieść, a zarazem widać, słychać i czuć, że autorka tam była, że widziała, słuchała i czuła.
Niesamowite są te reportaże Ostałowskiej - czyta się je jak powieść, a zarazem widać, słychać i czuć, że autorka tam była, że widziała, słuchała i czuła.
Pokaż mimo toCiekawe, ale bez przesady. Intrygujące, ale też tak nie do końca. Poruszające, ale tylko lekko. Widać, że z pasją i rzetelne, to fakt, ale czy to wystarczy, żeby wrócić do tej skromnej książeczki? Dla mnie raczej nie.
Ciekawe, ale bez przesady. Intrygujące, ale też tak nie do końca. Poruszające, ale tylko lekko. Widać, że z pasją i rzetelne, to fakt, ale czy to wystarczy, żeby wrócić do tej skromnej książeczki? Dla mnie raczej nie.
Pokaż mimo toIm więcej książek Schmitta czytam, tym mocniej jestem przekonany o nieuleczalnym grafomaństwie tego autora. Ulisses z Bagdadu jest kolejnym przykładem na to, że Schmitt niebezpiecznie się zbliża do poziomu Coelho, a niżej w kwestii przesłodzonego pseudofilozofowania, jak wiadomo, upaść nie można. Książka dla wytrwałych.
Im więcej książek Schmitta czytam, tym mocniej jestem przekonany o nieuleczalnym grafomaństwie tego autora. Ulisses z Bagdadu jest kolejnym przykładem na to, że Schmitt niebezpiecznie się zbliża do poziomu Coelho, a niżej w kwestii przesłodzonego pseudofilozofowania, jak wiadomo, upaść nie można. Książka dla wytrwałych.
Pokaż mimo toŚwietny, świetny zestaw. Tytułowa sztuka Zelenki (ciekawie zestawia się ją z filmem) - mistrzostwo. Mocny zbiór.
Świetny, świetny zestaw. Tytułowa sztuka Zelenki (ciekawie zestawia się ją z filmem) - mistrzostwo. Mocny zbiór.
Pokaż mimo toNajpierw obejrzałem kapitalny film, a dopiero dużo później przeczytałem książkę, obawiając się, że jedno i drugie jest ze sobą tak ściśle powiązane, że po obejrzeniu filmu przyjemność z czytania książki będzie żadna. Wcale tak nie jest. Różnica między filmem a książką jest zasadnicza, przede wszystkim w kwestii narratora. Tak czy owak, Wycieczkowicze to zabawny i jak zwykle u Viewegha niezwykle celny portret wycieczkowiczów właśnie, i choć mowa o Czechach, to spokojnie można ujrzeć w tym krzywym zwierciadle też Polaków.
Najpierw obejrzałem kapitalny film, a dopiero dużo później przeczytałem książkę, obawiając się, że jedno i drugie jest ze sobą tak ściśle powiązane, że po obejrzeniu filmu przyjemność z czytania książki będzie żadna. Wcale tak nie jest. Różnica między filmem a książką jest zasadnicza, przede wszystkim w kwestii narratora. Tak czy owak, Wycieczkowicze to zabawny i jak zwykle...
więcej mniej Pokaż mimo toRobert Nye uwielbia przerysowywać i odwracać na lewą stronę. Nie inaczej robi w Fauście, historii słynnego paktu z diabłem, tyle że na opak i opowiedzianej z perspektywy Kusia, "asystenta" doktora F. Jak to u Nye'a, dużo tu absurdu, seksu, bluźnierstwa i kapitalnego tła historycznego.
Robert Nye uwielbia przerysowywać i odwracać na lewą stronę. Nie inaczej robi w Fauście, historii słynnego paktu z diabłem, tyle że na opak i opowiedzianej z perspektywy Kusia, "asystenta" doktora F. Jak to u Nye'a, dużo tu absurdu, seksu, bluźnierstwa i kapitalnego tła historycznego.
Pokaż mimo toManna bardzo lubię w różnych wcieleniach, zdecydowanie najbardziej tym muzycznym - dzięki niemu odkryłem całe mnóstwo genialnych kapel - i nawet momentami lubię jego poczucie humoru, choć jest dla mnie ciut przyciężkawe, nie jest to, umówmy się, humor błyskotliwy, raczej absurdalno-piętnujący. O ile w małych dawkach na antenie Trójki sprawdzał się ongiś wyśmienicie, tak w końskiej dawce i do czytania zupełnie mnie nie przekonuje. Są tu fragmenty, przy których się uśmiechnąłem, ale zasadniczo ten zbiór mnie uśpił. A nie jestem ponurakiem, wręcz przeciwnie.
Manna bardzo lubię w różnych wcieleniach, zdecydowanie najbardziej tym muzycznym - dzięki niemu odkryłem całe mnóstwo genialnych kapel - i nawet momentami lubię jego poczucie humoru, choć jest dla mnie ciut przyciężkawe, nie jest to, umówmy się, humor błyskotliwy, raczej absurdalno-piętnujący. O ile w małych dawkach na antenie Trójki sprawdzał się ongiś wyśmienicie, tak w...
więcej mniej Pokaż mimo toLubię Bouviera za język. Lubię go za to, że dla niego każdy widok, każda, nawet najbanalniejsza czynność, każdy budynek i dzieło ludzkich rąk nabierają znaczenia magicznego. Dla niego nie ma na świecie zwykłych miejsc, owszem, jedne są bardziej, drugie mniej ciekawe, ale każde ma w sobie ten magiczny pierwiastek. I tu nic się nie zmieniło. Aczkolwiek autor ma w dorobku lepsze rzeczy.
Lubię Bouviera za język. Lubię go za to, że dla niego każdy widok, każda, nawet najbanalniejsza czynność, każdy budynek i dzieło ludzkich rąk nabierają znaczenia magicznego. Dla niego nie ma na świecie zwykłych miejsc, owszem, jedne są bardziej, drugie mniej ciekawe, ale każde ma w sobie ten magiczny pierwiastek. I tu nic się nie zmieniło. Aczkolwiek autor ma w dorobku...
więcej mniej Pokaż mimo toFascynująca książka o Etiopii i absolutny mus dla każdego, kto chciałby się tam udać. Najlepsze jest w niej to, że łączy informacje stricte przewodnikowe z wciągającą opowieścią autora, który jest tym krajem absolutnie oczarowany - i to widać na każdej stronie. Bardzo ciekawy jest przegląd podstawowych pojęć amharskiego. Sięgnąłem po tę książkę, tłumacząc Powrót do Missing (chciałem skonsultować pewne informacje dotyczące etiopskich potraw), i połknąłem przy jednym posiedzeniu. Zdecydowanie polecam.
Fascynująca książka o Etiopii i absolutny mus dla każdego, kto chciałby się tam udać. Najlepsze jest w niej to, że łączy informacje stricte przewodnikowe z wciągającą opowieścią autora, który jest tym krajem absolutnie oczarowany - i to widać na każdej stronie. Bardzo ciekawy jest przegląd podstawowych pojęć amharskiego. Sięgnąłem po tę książkę, tłumacząc Powrót do Missing...
więcej mniej Pokaż mimo toWyciosany przez niego samego pomnik mega mitomana, hiper egoisty, szalonego artysty (którego jedynego autorskiego filmu, Paganini, nie da się oglądać), uber kobieciarza, ponadczasowego aktora, nieprzeciętnego chama i genialnie romantycznego romantyka. Kiedy miałem piętnaście lat, pochłonąłem tę autobiografię ze cztery razy. Dziś, dwadzieścia lat później, czytam ją momentami ze zgrzytaniem zębów na styl i tłumaczenie, ale to nadal niezwykła i przejmująca opowieść, co z tego, że zdaniem Wernera Herzoga totalnie przerysowana.
Wyciosany przez niego samego pomnik mega mitomana, hiper egoisty, szalonego artysty (którego jedynego autorskiego filmu, Paganini, nie da się oglądać), uber kobieciarza, ponadczasowego aktora, nieprzeciętnego chama i genialnie romantycznego romantyka. Kiedy miałem piętnaście lat, pochłonąłem tę autobiografię ze cztery razy. Dziś, dwadzieścia lat później, czytam ją momentami...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mam mieszane uczucia.
Edytorsko to rzecz zasługująca na najwyższą ocenę.
Dobór artystów raczej "su" niż "o" w kategorii "biektywności", co sprawia, że z jednej strony odkryłem mnóstwo intrygującej fotografii (jestem amatorem, interesuję się czysto estetycznie, nie akademicko), ale z drugiej miałem wrażenie, że niejeden artysta/niejedna artystka trafili do książki na zasadzie znajomości z królikiem.
Trochę irytują biogramy artystów, chwilami dość bełkotliwe i w zasadzie o niczym - wolałbym prosty wypis podstawowych danych: kto zacz, co zrobił, kim się/kogo inspiruje itp. A zwolnione miejsce można by z powodzeniem przeznaczyć na więcej zdjęć, nawet w mniejszym formacie.
Mimo wszystko chyba warto się zapoznać.
Mam mieszane uczucia.
Edytorsko to rzecz zasługująca na najwyższą ocenę.
Dobór artystów raczej "su" niż "o" w kategorii "biektywności", co sprawia, że z jednej strony odkryłem mnóstwo intrygującej fotografii (jestem amatorem, interesuję się czysto estetycznie, nie akademicko), ale z drugiej miałem wrażenie, że niejeden artysta/niejedna artystka trafili do książki na...
Nudna, przegadana, płytka. Niewypał.
Nudna, przegadana, płytka. Niewypał.
Pokaż mimo to