Pavel Kohout (ur. 20 lipca 1928 r. w Pradze),czeski prozaik, poeta i dramaturg, działacz opozycji demokratycznej, jeden z najbardziej znanych pisarzy czeskich.http://
"Kacica" iście czeska, humor z tych najczarniejszych. Kohout wydaje się lubi doprowadzać człowieka do zawrotów głowy i zawartości żołądka bo opisy praktyk katowskich zwizualizowane są tak dokładnie że nawet człowieka bez wyobraźni zemdli. Dla mnie część smutna i przykra.. np.taka scena w której wieszają psy za szyję i zakładają się który najdłużej przeżyje, makabra! Ale język Kohouta nie pozwala się rozkleić, jest on jakby bez uczuć, jakby ta zabawa nie odbywała się na żywych stworzeniach sama nie wiem, poprostu nie czułam się od tego długo źle, to była zwykle chwila.. w ogólne jak sobie myślę o tym wszystkim co w niej jest to wydaje mi się że cała książka powinna kipieć agresją, perwersją - np.scena z nieudaną próbą powieszenia by wzbudzić wzwód- czy choćby namiętnością i miłością (choć te miłości takie paranoiczne) ..ale nie jest.
Główna bohaterka to Lizinka drobna, zbyt cicha i zbyt spokojna choć nie wiadomo czy tak głupia i infantylna czy taką tylko udaje. Mało słychać jej myśli prawie w ogóle nie słychać jej głosu, wiadome jest tylko od początku że skrupułów u niej niej brak.. kacica doskonała.
A później są kaci.. ich słychać mówią sporo myślą jeszcze więcej. Patrzymy na nich na początku z szacunkiem i respektem a późnej, a później to musicie sami zobaczyć 😉
Nasza Lizinka przez przypadek trafia do szkoły katowskiej- pierwszy rocznik dopracowany ze szczegółami, kilkanaście wyselekcjonowanych mistrzowsko uczniów. I ci uczniowie bez zdziwnienia i bez jakiegokolwiek oporu uczą się jak wieszać, ścinać i torturować. Ehem.. no i my się uczymy tego razem z nimi. 😊
Lizinka ma tylko zdać maturę ale okazuje się że ta niepozorna dziewczynka, doprowadza wszystkich do psychicznego zniewolenia, totalnego ogłupienia które nigdy ale to nigdy nikomu nie wychodzi na dobre.. jest tak? I właśnie o tym jest ta książka.. o zniewoleniu i jej konsekwencjach?
Jeśli ktoś mnie zapyta, czy ta książka mi się podobała, odpowiem - nie . To było ciekawe doświadczenie, ale tak okropny, dziwny i kontrowersyjny styl pisania, sprawił, że była to dla mnie męczarnia. Nigdy tak długo nie czytałam jednej książki. Z jednej strony czeski lubiany przez mnie absurd i kontrowersyjne opisy, z drugiej odniesienie do wszystkiego i równocześnie do niczego. Jeśli to Kohouta najlepsza książka, to niestety nie sięgnę po żadną inną.
Pomysł miał Kohout może i dobry, ale gorzej z wykonaniem. Czytało się to po prostu źle. Książka ta jest w Czechach znana, chyba nawet jest obowiązkową lekturą, więc postanowiłam zapytać, co o niej sądzą moi trzej brneńscy "kamarádí". Nie przekażę dosłownie, ale każdy z nich użył niecenzuralnych słów. To aż tak nie dziwi, bo przecież niektóre polskie lektury, których czytać również się nie da, są wyniesione na piedestał i są uważane za dumę narodową.