Abaddón - anioł zagłady

Okładka książki Abaddón - anioł zagłady Ernesto Sábato
Okładka książki Abaddón - anioł zagłady
Ernesto Sábato Wydawnictwo: Znak Seria: 50 na 50 literatura piękna
416 str. 6 godz. 56 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
50 na 50
Tytuł oryginału:
Abaddón el exterminador
Wydawnictwo:
Znak
Data wydania:
2011-02-28
Data 1. wyd. pol.:
1978-01-01
Liczba stron:
416
Czas czytania
6 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324012138
Tłumacz:
Helena Czajka
Tagi:
literatura argentyńska literatura iberoamerykańska XX wiek
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
82 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
272
271

Na półkach:

Skuszony przede wszystkim tytułem książki „Abaddon - anioł zagłady”, niestety, nie sprawdziłem, że jest to trzecia powieść w dorobku argentyńskiego pisarza, Ernesto Sabato, w której zawarł on liczne odwołania do dwóch wcześniejszych. A to bardzo istotna sprawa, gdyż bez znajomości uprzednio wykreowanych przez pisarza bohaterów, naprawdę ciężko połapać się w „Abaddonie”, kto jest kim. W powieści tej brakuje bowiem jednego z najważniejszych wyróżników tego gatunku literackiego, a mianowicie zawiązania akcji opartej o tradycyjny układ przyczynowo-skutkowy. Jest to wielkie zaskoczenie, gdy po kilkunastu stronach lektury nadal nie wiemy, o co tutaj tak naprawdę chodzi, i kim są postacie, o których wspomina pisarz (brak charakterystyki). Wreszcie jeszcze większym zdziwieniem jest fakt, że wśród tychże postaci odnajdziemy bohatera, który nazywa się tak samo, jak autor książki. Dlatego, przed wydaniem ostatecznej oceny, konieczne jest zrobienie krótkiej pauzy, aby to wszystko jakoś sobie uporządkować.

Zacznijmy zatem od tego, że „Abaddon - anioł zagłady” nie jest klasyczną powieścią. To raczej coś na kształt narracji rozproszonej, w której miesza się świat fikcji literackiej z echami rzeczywistych wydarzeń lub poglądów samego autora. Dlatego właśnie tak kluczowa jest znajomość wcześniejszych powieści pisarza („Tunel” i „O bohaterach i grobach”),która od razu pozwoliłaby odpowiednio zaszufladkować choćby część z licznych postaci, przewijających się na kartach powieści. Zaczynanie od ostatniej części trylogii nie jest najlepszym pomysłem, ale też nie uniemożliwia czerpania przyjemności z lektury. Po prostu niewiedza, o której wspomniałem, wymaga włożenia więcej wysiłku, aby w tym wszystkim się jakoś odnaleźć.

Jakby tego było mało, najważniejszą rolę w powieści zdaje się odgrywać sam autor, który przenosi się do wykreowanego przez siebie świata literackiego i z kart powieści przemawia do nas dokładnie tak samo, jak inni bohaterowie jego książki. Dyskutuje z postaciami ze swoich poprzednich powieści i sam przez nie jest opisywany. Ta przedziwna interakcja, rozgrywająca się w „Abaddonie”, wprowadza początkowo sporo zamieszania i kojarzy się z klasycznym „snem w śnie”. Dopiero z czasem odkrywamy, że ten zabieg literacki ma na celu ukazanie przemyśleń i refleksji autora pod płaszczykiem bohatera literackiego. Sabato sam staje się podwójnie zaangażowany w swoją powieść. Nie jest tylko neutralnym narratorem, ani tym bardziej kreatorem jakiejś opowieści; wręcz przeciwnie - sam siebie opowiada, wplatając w narrację wątki autobiograficzne oraz własne przemyślenia i refleksje o prawdziwej rzeczywistości, a więc tego, co działo się w świecie w momencie pisania tej książki. To jego pierwsza funkcja autora. Druga, to zapewne dopowiadanie dalszych losów postaci z wcześniejszych swoich książek, ale tutaj, z podanego uprzednio powodu, nie mogę tego ocenić. A szkoda.

„Abaddon - anioł zagłady” został wydany w lata 70. XX wieku, a więc od ukazania się powieści minęło już 50 lat. To szmat czasu, który „pokrył kurzem” wiele z uroku recenzowanej książki. W dziele Sabato przebrzmiewają bowiem spory intelektualne i dylematu odnośnie przyszłości ówczesnego - jeszcze dwubiegunowego - świata i człowieka. I właśnie ten klimat intelektualnego fermentu ubiegłego stulecia jest chyba najwspanialszą cechą powieści, choć wymaga jako takiej znajomości nie tylko historii powszechnej, ale także stanu ówczesnej kultury i nauki. W narracji argentyńskiego pisarza znajdziemy bowiem echa intelektualnych rozważań o rolę pisarza w kształtowaniu dziejów (polemika z Sartre),o czynne zaangażowanie w zmianę warunków społecznych i ekonomicznych (opis walki Che Guevary w Boliwii),czy wreszcie lęki człowieka w związku z rozwojem nauki, a w szczególności z kwestią rozwoju technologii atomowej (autor był z wykształcenia fizykiem, który porzuciła naukę dla literatury). Sabato, jako postać literacka, przemawia zatem do nas z kart powieści, aby w ten sposób przekazać autentyczne poglądy pisarza. Ta intelektualna refleksja to coś, co niejako kondensuje książkę pod względem treści i sprawia, że w tych autorefleksyjnych momentach naprawdę wciąga.

Z punktu widzenia odbiorcy dnia dzisiejszego trzeba jednak wspomnieć, że upływ czasu nie tyle zdezaktualizował poruszane w „Abaddonie” tematy, ale znacząco utrudnił ich odbiór. Szczególnie, że w książce mieszają się postacie literackie z tymi autentycznymi, żyjącymi w momencie wydania powieści. O ile kwestia tego, kim był Sartre czy Che Guevara dla historii XX wieku nie wymaga jakiegoś głębszego omawiania, o tyle w przypadku innych, mniej znanych postaci możemy napotkać sporą trudność, aby rozróżnić - czy mamy do czynienia z literacką kreacją pisarza, czy też jest to prawdziwa postać (polityk, malarz, pisarz, dziennikarz),która z jakiegoś powodu trafiła na karty powieści. Skrupulatne weryfikowanie, kto jest kim, w związku z upływem czasu, nie zawsze jest możliwe. Dlatego obawiam się, że całkowicie bezstratna lektura najambitniejszej powieści argentyńskiego pisarza jest chyba już niemożliwa, co wcale nie oznacza, że nie warto próbować. Tym samym lektura powieści zmienia się trochę w wyzwanie intelektualne, w którym odbiorca musi szukać źródeł konkretnych wydarzeń lub treści z „Abaddona”. Doskonały przykładem jest tutaj rozdział „O, bracia moi!”, w którym autor zamieścił depesze prasowe z całego świata, których prawdziwość aktualnie dość ciężko zweryfikować (choć w sprawie linczu na czarnoskórym Dudley'u Morganie udało mi się znaleźć potwierdzenie informacji w Internecie).

Warto oddać Ernesto Sabato, że od strony warsztatowej mamy do czynienia z dziełem literackim najwyższym światowym poziomie. Pisarz daje prawdziwy popis swoich pisarskich umiejętności. Kolejne rozdziały różnią się czasami między sobą diametralnie. Mamy długie opisy, mamy dialogi, mamy introspekcje i wiele innych środków wyrażania treści literackiej, a każdy z nich niezwykle bogaty pod względem słownictwa i stylu. W powieści są opisane bardzo wstrząsające sceny, jak na przykład okrutna śmierć Marcela Carranza z rąk siepaczy argentyńskiej junty wojskowej (hasło klucz - brudna wojna i raport Sabato „Nigdy więcej”) lub przepiękny opis konania ojca Bruna, który ściska za serce metafizyczną głębią, a zapewne i stanowi domknięcie historii bohatera z wcześniejszej powieści.

Jak zatem czytać „Abaddon”? Najlepiej tak, jak zamyślił to sobie pisarz, a więc jako zwieńczenie poprzednich powieści, czyli po zaliczeniu „Tunelu” i „O grobach i bohaterach”. Następnie - powoli i uważnie, bo nigdy nie wiadomo, gdzie argentyński pisarz przemycił do swojej powieści jakieś erudycyjne treści, które warto wyłowić. Na pewno nie jest to książka, od której moglibyśmy oczekiwać odpowiedzi na pytanie: „co będzie dalej?”. Nic z tych rzeczy. Jeśli ktoś z takim podejściem podchodzi do lektury, z pewnością spotka go zawód.

Reasumując, absolutnie nie mam poczucia, abym stracił czas na lekturę tej książki, choć na pewno nie udało mi się „wycisnąć” z niej wszystkiego, co autor sobie zaplanował. Może kiedyś będzie okazja, aby wrócić do tej powieści jako zwieńczenia dwóch poprzednich. Tak czy inaczej, nie jest to łatwa lektura, nie jest to lektura, która wciąga od pierwszej strony, ale na pewno jest to książka, która ma w sobie jakąś przyciągającą moc intelektualnego doznania. Już sama jej „inność” i oryginalność jest czymś, co warto poznać.

Skuszony przede wszystkim tytułem książki „Abaddon - anioł zagłady”, niestety, nie sprawdziłem, że jest to trzecia powieść w dorobku argentyńskiego pisarza, Ernesto Sabato, w której zawarł on liczne odwołania do dwóch wcześniejszych. A to bardzo istotna sprawa, gdyż bez znajomości uprzednio wykreowanych przez pisarza bohaterów, naprawdę ciężko połapać się w „Abaddonie”, kto...

więcej Pokaż mimo to

avatar
936
936

Na półkach: ,

"Ernesto Sábato chciał leżeć w tej ziemi ze słowem SPOKÓJ na grobowej płycie". Tym epitafium na swym grobie w Capitan Olmos, Autor podsumowuje poprzednie dwie ("Tunel" i "O bohaterach i grobach") powieści, kontynuując, a czasami zamykając wątki. Tu jednak już jako człowiek doświadczony ze stoickim spojrzeniem na świat. W powieści erudyty wiodącego nas przez meandry filozofii, literatury czy malarstwa. Czasem wprowadzając nowe elementy jak nieznana szerzej a przejmująca historia utraty wzroku (znowu Ślepcy) przez rumuńskiego malarza Victora Braunera. Wprowadza wątek biograficzny dotyczący jego pochodzenia albańskiego, a w zasadzie arbëreshëgo. Rozprawia się ze swymi lewicującymi mrzonkami opisując klęskę Che na boliwijskich bezdrożach czy śmierć Marcela Camarry w policyjnych kazamatach. Dla równowagi poznaje nas ze wspaniałymi, a mało znanymi artystami, a fascynujące obrazy wspomnianych w powieści Leonor Fini czy Dante Gabriela Rosettiego były dla mnie prawdziwym odkryciem. Książka wymagająca skupienia i często uzupełnienia wiedzy, jednak fascynująca.

"Ernesto Sábato chciał leżeć w tej ziemi ze słowem SPOKÓJ na grobowej płycie". Tym epitafium na swym grobie w Capitan Olmos, Autor podsumowuje poprzednie dwie ("Tunel" i "O bohaterach i grobach") powieści, kontynuując, a czasami zamykając wątki. Tu jednak już jako człowiek doświadczony ze stoickim spojrzeniem na świat. W powieści erudyty wiodącego nas przez meandry...

więcej Pokaż mimo to

avatar
24
19

Na półkach:

Zabierałam się 3 razy. Nigdy nie skończyłam. Nie dla mnie. Bardzo trudna.

Zabierałam się 3 razy. Nigdy nie skończyłam. Nie dla mnie. Bardzo trudna.

Pokaż mimo to

avatar
2065
26

Na półkach: , ,

Dla takich książek żyję

Dla takich książek żyję

Pokaż mimo to

avatar
491
151

Na półkach:

Jak ocenić niezbyt popularny tytuł zaliczany do kanonu literatury światowej? Przed tym problematycznym zadaniem stoję już od kilku dni i dotychczas trudno mi się odnieść do tej książki.
Okładkowy opis zachęcał do czytania, ale sama powieść - ku memu rozczarowaniu - okazała się mało wciągająca. Przez długi czas nie mogłam się połapać kto jest kim, gdzie i co robi. Do tego nachodziły mnie pytania z cyklu "do czego to wszystko zmierza". Długie wywody filozoficzne o tym kim jest autor, jaka jest jego rola, kto był doceniony, a kto nie zajął chlubnego miejsca w historii literatury nie były tym, czego spodziewałam się po tej książce.
Mimo rozczarowań doceniam pewną nowatorskość w kompozycji, trafność niektórych spostrzeżeń, a także dostosowanie formy językowej do poszczególnych postaci.
Nie żałuję czasu poświęconego na czytanie tej książki, ale z pewnością do niej nie wrócę.

Jak ocenić niezbyt popularny tytuł zaliczany do kanonu literatury światowej? Przed tym problematycznym zadaniem stoję już od kilku dni i dotychczas trudno mi się odnieść do tej książki.
Okładkowy opis zachęcał do czytania, ale sama powieść - ku memu rozczarowaniu - okazała się mało wciągająca. Przez długi czas nie mogłam się połapać kto jest kim, gdzie i co robi. Do tego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
98
39

Na półkach: ,

Książka dziwna, zdecydowanie trudna do czytania. Narracja jest nieco chaotyczna, co utrudnia śledzenie fabuły. Ale książka napisana jest ładnie, opowiada o ważnych rzeczach. Warto się z nią trochę pomęczyć.

Książka dziwna, zdecydowanie trudna do czytania. Narracja jest nieco chaotyczna, co utrudnia śledzenie fabuły. Ale książka napisana jest ładnie, opowiada o ważnych rzeczach. Warto się z nią trochę pomęczyć.

Pokaż mimo to

avatar
269
19

Na półkach: , , ,

Moje odkrycie roku. Książka mroczna i dziwna, z dużym podkładem filozoficznym.Fascynujące przenikanie się jawy i snu. Najciemniejsze zakątki miasta oraz najciemniejsze sfery człowieczeństwa, a do tego interesujące rozważania na temat literatury. Polecam!

Moje odkrycie roku. Książka mroczna i dziwna, z dużym podkładem filozoficznym.Fascynujące przenikanie się jawy i snu. Najciemniejsze zakątki miasta oraz najciemniejsze sfery człowieczeństwa, a do tego interesujące rozważania na temat literatury. Polecam!

Pokaż mimo to

avatar
709
51

Na półkach: , , , ,

Mam trudności ze zrecenzowaniem tej książki. Ernesto Sabato był i w dalszym ciągu jest dla mnie pisarzem dość nieznanym, pomimo informacji na tyle okładki, że jego powieści odegrały ogromną rolę w literaturze światowej XX wieku.

Z początku nie mogłam oprzeć się uczuciu, które prawdopodobnie towarzyszyło mi podczas pierwszego czytania „Ulisesa”. Jakkolwiek są to dwie zupełnie różne powieści, doszukiwałam się pewnej analogii. Przede wszystkim jest to fakt, że po pierwszym przeczytaniu owej powieści nie jesteśmy w stanie jej zrozumieć, wniknąć do niej, a co za tym idzie, często jej ocenić , a i nawet jej docenić.
„Abaddon – Anioł Zagłady” to właśnie tego typu powieść, której, mówiąc szczerze, czytając pierwszy raz zupełnie nie rozumiałam. W trakcie tych pięciuset stron wielokrotnie zadawałam sobie pytanie, o czym to właściwie jest. Akcja powieści wydawała mi się uciekać, toczyć się gdzieś poza moją czytelniczą wiedzą, a nawet poza samym tekstem.

Gdyby nie zaświadczenie o ważnej roli, którą odegrała owa powieść, prawdopodobnie nie starałabym się doszukiwać w niej jakiegokolwiek dna. Nie mogłam jednak zaprzeczyć, że w powieści Sabato zawarł wiele bardzo interesujących fragmentów. Jednym z nich jest rozmowa dotycząca koncepcji Szatana, Starego Testamentu i prawdziwego oblicza Boga. Według tej ciekawej tezy, Bóg starotestamentowy nie jest rzeczywistym Bogiem, zbyt bardzo różni się on od Boga z Nowego Testamentu. Jego mściwość, gniew i karanie ludzkości kłócą się z nauczaniem Chrystusa, dlatego stawiana jest teza, że siłą, która zesłała egipskie plagi, która zesłała Wielki Potop, a ponad wszystko, która także podjęła przymierze z Mojżeszem, był nie Bóg, ale Szatan. Jakkolwiek jest to dziwne założenie, to trudno jest je zupełnie odrzucić bez dogłębnej i merytorycznej argumentacji.
Ciekawym fragmentem jest także list Sabato, w którym zachęca do pisania i przywołuje historie odrzucanego przez wydawców Prousta oraz opowiada o utożsamiającym się ze swoim dziełem i bohaterką, Flaubertem.

To, co może obronić tę powieść i świadczyć nawet o jej niezwykłej sile i wartości, to jej modernistyczne podejście. Sabato kilkakrotnie na kartkach książki wspomina o koncepcji powieści , która posiadałaby nowoczesne podejście zarówno do narracji, jak i fabuły. „Z tej samej przyczyny nie udają się często adaptacje filmowe utworów literackich. Widziałeś „Azyl”? Został z niej tylko scenariusz, to, co zwykliśmy nazywać treścią powieści. Powiedziałem: „co zwykliśmy nazywać”, ponieważ treścią jest cała powieść, jej bogactwo i jej blask, ukryte wątki, niekończące się lśnienie słów, dźwięków i barw, a nie owe sławetne „fakty”.” Istotnie, „Abaddon…” jest właśnie tego typu powieścią. Nie wyobrażam sobie i wręcz nie sądzę by była możliwa adaptacja tej książki. Oczywiście sama możliwość lub jej brak nakręcenia filmu według powieści nie świadczy o jej uniwersalnym i ponadczasowym charakterze, a tym bardziej o jej wielkim wkładzie w historię literatury. „Abaddon…” mimo, iż nie do końca zrozumiały, niewątpliwie jednak ten wkład posiada. W jednym z akapitów Sabato opowiada o swoim pomyśle stworzenia literackiej fikcji: „Mówię o pisarzu wewnątrz fikcji. Mówię o skrajnej możliwości, gdzie sam autor powieści byłby w środku. Ale nie jako obserwator, kronikarz czy też świadek. (…) Jako jeszcze jedna postać powieści, tej samej jakości co inne, które wszakże wyłaniają się z jego własnej duszy. Niby jakiś oszalały facet, który współżyje ze swoimi własnymi tworami.” Tym właśnie jest ta powieść. Sam Sabato pojawia się na jej kartach, jako bohater, jako znany pisarz, ale także jako po prostu jedna z postaci książki. Nie jest to autobiografia, nie jest to (lub być może nie jest) zapis autentycznych chwil i rozmów autora. Jest to kreacja literacka, precyzyjnie stworzona fikcja, na potrzeby modernistycznej koncepcji.

W spojrzeniu ze strony wkładu w historię literatury, w jej ewolucję, rozwój i eksperymentowanie, powieść Ernesto Sabato, to niewątpliwie ważne dzieło. Trudno jest mi je ocenić, gdyż wiem, że uczciwie mogłabym być w stanie wypowiedzieć się na jej temat i wyznaczyć ocenę, po drugim lub nawet dopiero trzecim jej przeczytaniu. Jest to mądra powieść, wielowarstwowa, choć przebrnięcie przez ponad pięćset stronic jest dość męczącym wyczynem, dlatego nie umiem na razie zaplanować powtórnej lektury tej powieści. Nie pozostanie jednak odhaczona na mojej liście.

Mam trudności ze zrecenzowaniem tej książki. Ernesto Sabato był i w dalszym ciągu jest dla mnie pisarzem dość nieznanym, pomimo informacji na tyle okładki, że jego powieści odegrały ogromną rolę w literaturze światowej XX wieku.

Z początku nie mogłam oprzeć się uczuciu, które prawdopodobnie towarzyszyło mi podczas pierwszego czytania „Ulisesa”. Jakkolwiek są to dwie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
390
257

Na półkach:

"Najdziwniejsze, że istoty tak różne czytają tę samą książkę, jakby tych książek było nieskończenie wiele; jeden tekst pozwala wszakże na niezliczone różne, a nawet przeciwstawne interpretacje życia i śmierci, sensu istnienia."

Czytanie tej książki zajęło mi dobre 3 tygodnie. Ta, po części autobiograficzna książka, napisana jest w bardzo skomplikowany i chaotyczny sposób. Zlepki myśli, pojawiające się nagle (i równie szybko znikające) dziwne postaci, sprawiają, że przebrnięcie przez całość jest sporym wyzwaniem i wymaga cierpliwości. Nie twierdzę, że nie warto, bo w "Abaddonie" znaleźć można błyskotliwe i trafne spostrzeżenia na temat ludzkości i życia. Jest to jednak "wyprawa" tylko dla wybranych i kochających wymagające lektury.

Ernesto Sabato opisuje w książce rolę artysty, w tym przypadku pisarza, w społeczeństwie ogarniętym chaosem i paniką. Ma to formę luźnego notatnika bądź dzienniczka. Niestety często "bez ładu i składu". Jak już zrozumiałam jakiś fragment i oswoiłam się z akcją, tematyką i bohaterami, to za chwilę autor wprowadzał nowych bohaterów, nowe zdarzenie i nowe okoliczności. Sam pisarz z wykształcenia jest fizykiem jądrowym. Wyobrażam go sobie jako drugiego Einsteina, którego nikt nie rozumie a mimo wszystko wiele osób go podziwia. Czasami odnosiłam wrażenie, że Sabato napisał to sam dla siebie;)

Polubiłam serię "50 na 50" i jak dotąd, skompletowałam wszystkie egzemplarze. Z całą pewnością ta pozycja wydaje mi się najtrudniejsza i najżmudniejsza w odbiorze. Powieść jest tak bardzo skomplikowana, że momentami okropnie się męczyłam. Trzeba być wielbicielem tego typu powieści, ja chyba nie jestem

"Najdziwniejsze, że istoty tak różne czytają tę samą książkę, jakby tych książek było nieskończenie wiele; jeden tekst pozwala wszakże na niezliczone różne, a nawet przeciwstawne interpretacje życia i śmierci, sensu istnienia."

Czytanie tej książki zajęło mi dobre 3 tygodnie. Ta, po części autobiograficzna książka, napisana jest w bardzo skomplikowany i chaotyczny sposób....

więcej Pokaż mimo to

avatar
580
45

Na półkach: ,

Intrygująca powieść, nieco trudna w odbiorze ze względu na jej dość chaotyczną narrację. Jednak pozostawia po sobie dość dobre wrażenie, związane głównie z surową oceną autora ludzkiej cywilizacji.

Intrygująca powieść, nieco trudna w odbiorze ze względu na jej dość chaotyczną narrację. Jednak pozostawia po sobie dość dobre wrażenie, związane głównie z surową oceną autora ludzkiej cywilizacji.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    476
  • Przeczytane
    115
  • Posiadam
    94
  • Chcę w prezencie
    25
  • Teraz czytam
    5
  • Literatura argentyńska
    3
  • Ulubione
    2
  • Proza Iberoamerykańska
    2
  • Chcę kupić
    2
  • Chcę w prezencie
    2

Cytaty

Więcej
Ernesto Sábato Abaddón - anioł zagłady Zobacz więcej
Ernesto Sábato Abaddón - anioł zagłady Zobacz więcej
Ernesto Sábato Abaddon - Anioł Zagłady Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także