Urania

Okładka książki Urania Jean-Marie Gustave Le Clézio
Okładka książki Urania
Jean-Marie Gustave Le Clézio Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy Seria: Biblioteka Babel literatura piękna
238 str. 3 godz. 58 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Biblioteka Babel
Tytuł oryginału:
Ourania
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
2008-10-05
Data 1. wyd. pol.:
2008-10-05
Liczba stron:
238
Czas czytania
3 godz. 58 min.
Język:
polski
ISBN:
9788306031713
Tłumacz:
Zofia Kozimor
Tagi:
powieść francuska
Średnia ocen

5,6 5,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,6 / 10
379 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
148
145

Na półkach:

Nie jestem bardzo oczytany w materii Le Clezio - raptem trzecia pozycja.Nieźle napisane, osadzone w brutalnych realiach Meksyku, próba nakreślenia utopii - wszytko rozumiem jednak jedno zastrzeżenie- zbyt to bliskie "Wyspie" Huxley'a - przypadek czy nadmiernie eksploatowana inspiracja? Wołałbym pierwszy scenariusz.

Nie jestem bardzo oczytany w materii Le Clezio - raptem trzecia pozycja.Nieźle napisane, osadzone w brutalnych realiach Meksyku, próba nakreślenia utopii - wszytko rozumiem jednak jedno zastrzeżenie- zbyt to bliskie "Wyspie" Huxley'a - przypadek czy nadmiernie eksploatowana inspiracja? Wołałbym pierwszy scenariusz.

Pokaż mimo to

avatar
685
525

Na półkach:

Le Clézio otrzymał za tę książkę literacką nagrodę Nobla'06. I ten nieszczęsny czynnik sprawił, że była to pierwsza jego książka, po którą sięgnęłam. Czy faktycznie – zgodnie z zapowiedziami wydawcy i opiniami krytyków – jest to „poetycka baśń o Meksyku”?
Trzy najważniejsze wątki Uranii to motyw komuny hipisowskiej i ludności Campos, inteligentów z Emporio i prostytutki Lilii. Ładny plan na powieść, która nie powstała…
Tytułowa Urania to wyraz marzeń alter ego autora: marzeń o próbie stworzenia lepszego, wręcz idealnego miejsca do życia. Żeńska nazwa krainy jest powiązana z elementami kobiecości, w które obfituje powieść. Co prawda początek książki obciążony jest obrazem II wojny światowej, utratą ojca i niepewnością oswajaną przez mamę i babkę małego Daniela, ale ta perspektywa małego dziecka, zależnego od opieki dwóch kobiet, w jakiejś mierze nadaje ton całej opowieści, w której kobiety pozostaną ważne, a duch Kobiety-Matki-Ziemi mniej lub bardziej intencjonalnie będzie przeciwstawiany maskulinistycznemu wyzyskowi i bezwzględności.
Campos to utopijna społeczność stworzona przez biednych marzycieli, wyrzutków społeczeństwa i zagubionych myślicieli. Ten raj na Ziemi, pełen wszelkiej maści odmieńców i bezpańskich dzieci powstał na terenie zrujnowanej jezuickiej redukcji quasi hippisowskiej komuny, którą poznajemy dzięki relacji młodego francuskiego geografa odwiedzającego Meksyk. W rzeczywistości jest to tylko kawałek marnej gleby, ale obraz pozostaje wyraźnym przeciwieństwem dystopijnych opowieści Huxleya czy Orwella. Tu faktycznie wszyscy są równi i żyją w szczęściu i harmonii. Ten stan rzeczy nie może jednak trwać: na miejscu Campos ma powstać luksusowe osiedle albo plantacja awokado.
Niejako w kontraście do tego obrazu pozostaje naukowe stowarzyszenie Emporio, w którym fałszywa mentalność ludzi wykształconych, pozornie żyjących dla szerzenia wiedzy i zgłębiania kultury, w rzeczywistości skrywa pragnienie władzy, hipokryzję i brak zasad, a w efekcie uderza w postawę moralną bohatera, który wycofuje się z ich kręgu. Geograf wybiera społeczność Campos, dochodząc do wniosku, że nic nie może się równać z siłą utopijnej wspólnoty. Trudno jednak utożsamić się ze sposobem myślenia i fascynacją bohatera: rejestrujemy kobiety, dzieci, krajobrazy, ale żaden z nich nie przykuwa naszej uwagi na tyle długo i dogłębnie, abyśmy mogli przejąć się opisywanym światem.
Swoistą personifikacją poszukiwanej utopii staje się bita i poniżana przez sutenera prostytutka Lilli. Staje się ona w równej mierze uosobieniem niedoli, co i dobra niszczonego przez podłą rzeczywistość. Ten wątek miał szansę stać się najważniejszą osią powieści. Wspólnota ludzi, kobieta, a także ziemia łączą się w wyobraźni bohatera w jedno. Podczas okazjonalnego odczytu na temat geografii mówi:

"Kiedy kreśliłem ten portret, wydawało mi się, że maluję wam ciało kobiety, żywe ciało o ciemnej skórze, przepojone ciepłem wulkanów i czułością deszczów, ciało indiańskiej kobiety pełne miłości i siły."

Wyzysk, jakiego obiektem staje się Lilli stapia się z wyzyskiem żyznej krainy. I nie chodzi tylko o zawłaszczanie pól, ciężko pracujące w plantacjach dzieci, czy zagarnianie najpiękniejszych terenów przez developerów. Bohater zwierza się:

"Nie mogłem nigdy ścierpieć turystów podglądaczy, owych drobnomieszczan z pięknych dzielnic zapuszczających się do slumsów, ulice dziwek w osiedlach biedoty. Wstrętem przejmowały mnie dzieciaki z Teksasu czy Kalifornii, które każdej wiosny przyjeżdżały do Juarez, Nogales, czy Tijuany zwymiotować w tamtejszych barach ostatni rok liceum. Podobnie, jak pięćdziesięcioletni turyści przybyli z Włoch, Francji, Szwajcarii, by spróbować szczęścia w wyśnionych krajach, gdzie forsa dawała im nadzieję na kupno dziewczynki lub chłopca, których nie mogli zgwałcić w swoim mieście. Albo ci pisarze, przekonani, że wypiwszy szklankę piwa przy brudnym stole w zaduchu jakiejś knajpy, w zgiełku zdezelowanych autobusów i chrypiącej muzyki jukeboksu, na Kubie, w Manili, w Tegucigalpie, zobaczyli samo życie."

Krytyka najgorszych patologii turystyki wybrzmiewa mocno, ale na pół reportersko - bardziej pasuje stylowi "All Inclusive..." Wlekłego niż "poetyckiej baśni meksykańskiej". Sama też nie wiem, jak traktować powyższy cytat w świetle twórczości samego Le Clézio - może i on uległ w czasie podróży przeświadczeniu, że twórca-nomada zyskuje lepszy ogląd spraw i dotyka prawdy tak, jak dotknąć można brudnej ceraty w barze. Ostatecznie na taki właśnie "kompleks Hemingway'a" cierpi niejeden pisarz.
Pocieszam się, że ów nauczyciel, żołnierz, podróżnik, francuski pisarz ma na swoim koncie ponad trzydzieści poczytnych powieści. Od dziecka podróżował, obserwował i udzielał się na forum kulturalnym. Był postrzegany jako innowator i buntownik, chwalili go Michel Foucault i Gilles Deleuze. Demonstrował sprzeciw wobec współczesnej, zautomatyzowanej cywilizacji w podobnym duchu jak czynił to Lem w "Summie..." czy Gray w "Herezjach". Zdawałoby się, że już bogata biografia uczyni go skrupulatnym obserwatorem i świetnym komentatorem świata. Cóż jednak z tego, że Le Clézio pisze pysznym, plastycznym, wręcz poetyckim językiem, pełnym ekspresji i barw, skoro ostatecznie nie porusza żadnej ważnej struny. Kolejne krajobrazy i postaci przemykają przed oczami czytelnika nie pozostawiając śladu. Zanim pokochamy lub znienawidzimy któregoś bohatera – kadr zmienia się, wątek urywa, emocje trzeba budować od początku. Poetyckie fragmenty powieści przeplatają się z miniwykładami z ekologii i kontrkultury. Nałożone na to wątki pseudoduchowe tworzą nużącą mieszankę. Nie jest to dobrze skonstruowana powieść i potwierdza po wielokroć formułowany zarzut, że Nobel jest zbyt polityczny jak na to, aby mógł być faktycznie mądrą, krytyczną oceną pisarstwa.
W przypadku Coetzeego, Pamuka czy Lessing czekam na każdą kolejną powieść. W ich pisarstwie uwieczniony jest mocny i wyrazisty świat, którego ważnym składnikiem był rzeczywiście protest przeciw cywilizacji białego człowieka i nadużyciom władzy. Le Clézio usilnie wplata podobne wątki do swojej opowieści – jest tu krytyka zachodniej kultury i neoliberalnego wyzysku, ale brakuje rozpaczliwie siły buntu. W efekcie otrzymujemy zbitkę wrażeń, które nie są ani kompletnym realizmem magicznym, do czego przyzwyczaiła na literatura iberoamerykańska (jak choćby Márquez czy Vásquez),ani powieścią poetycką, ani postkolonialną, ani polityczną.
Nie tracę jednak nadziei, że inne powieści Le Clézio okażą się warte zarwanej nocy.

Le Clézio otrzymał za tę książkę literacką nagrodę Nobla'06. I ten nieszczęsny czynnik sprawił, że była to pierwsza jego książka, po którą sięgnęłam. Czy faktycznie – zgodnie z zapowiedziami wydawcy i opiniami krytyków – jest to „poetycka baśń o Meksyku”?
Trzy najważniejsze wątki Uranii to motyw komuny hipisowskiej i ludności Campos, inteligentów z Emporio i prostytutki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
42
12

Na półkach: ,

Po „Uranię” J.M.G. Le Clezio sięgnąłem, by zapoznać się z ostatnią książką autora wydaną przed otrzymaniem przez niego Nagrody Nobla, i, jak się okazuje, również ostatnią do tej pory. Niepokoiły mnie jednak niezbyt przychylne recenzje o niej zarówno tutaj, jak też w innych miejscach w Internecie. Sprawdziłem jednak sam i moim zdaniem na pewno nie jest to arcydzieło, ale nie jest też zła powieść.
Do minusów zaliczyłbym w pierwszej kolejności pewne nieścisłości w treści. Już w drugim rozdziale narrator wspomina, że jego współpasażerami w autobusie z Manzanillo do Colimy byli m. in. „studenci, którzy po weekendzie (...) wracali zmęczeni”. W mieście docelowym czytamy już jednak: „Był to piątkowy wieczór…”, mimo iż wszystko wskazuje na to, że działo się to tego samego dnia. Na końcu natomiast, w dodatku Prawa Campos, znajdujemy np. informację: „Brak wrogiego nastawienia do medycyny zachodniej”. Jednak jedynym źródłem wiedzy o życiu w Campos były dla Daniela listy Rafaela (sam przecież nigdy tam nie był),z których jednak nie można chyba wyciągnąć podobnego wniosku (co nie znaczy, że można wyciągnąć przeciwny). Lektura jest w dodatku nieco nieprzyjemna przez chaotyczną konstrukcję, wygląda to tak, jakby autor pisał w danym momencie o tym, co mu akurat przyszło na myśl, nie dbając o spójność powiązań pomiędzy podejmowanymi po sobie tematami. Książka sprawia więc wrażenie dość mocno niedopracowanej. Poza tym niektóre akapity wydają się zupełnie zbędne, w trakcie lektury zastanawiałem się, po co podawane są takie szczegóły i myślałem, że może wyjaśni się to w dalszej części, jednak tak się nie działo. Inne z podjętych wątków są z kolei opisane zbyt skrótowo i ogólnikowo i niewystarczająco rozwinięte. Jednak chyba najbardziej nie podoba mi się to, że Le Clezio jednoznacznie i ogólnikowo potępia pewne grupy osób, nie przedstawiając innej perspektywy widzenia i nie prezentując przeciwnego stanowiska, nie dając im więc możliwości obrony. Antropolodzy, adwokaci, właściciele fabryk mrożonek są ukazani jako bezsprzecznie źli i powieść nie wnika w to, dlaczego stali się tym, kim są. Oczywiście, trudno być do nich przychylnie nastawionym, jednak taki sposób przedstawienia rzeczy niestety, moim zdaniem, mocno uogólnia i spłyca wiele z podjętych tematów.
Powieść ma jednak również niemałe plusy. Opisy Meksyku są piękne - tak poetyckie i malownicze, że aż zachciało mi się tam wybrać. Doceniam również celne puenty autora, którymi często podsumowuje wydarzenia lub charaktery postaci (np. „Hektor zabrał Fabia ze sobą. Nie zważał na płacz Dalii ani na to, że uczepione matki dziecko mówiło: <<Chcę być z nią!>>. Hektor był rewolucyjnym bojownikiem. Nie zamierzał ulegać kaprysom.”). Jednak największą zaletą tego dzieła jest niewątpliwie ukazanie „tęczowego ludu” z Campos, przedstawienie ludzi, dla których nadrzędną wartością jest wolność. Mimo przeciwności losu walczą o nią, nie zamierzają ulegać i poddać się wpływowi zepsutego świata obok, nawet wtedy, gdy zostają wygnani z ich domu. Nie próbują zacząć życia jak inni, w świecie, w którym dostrzegają tyle wad i który nie pozwala im być sobą. Oni chcą stworzyć swoją idealną społeczność - jeśli nie tutaj, to gdzie indziej. To jest dla nich najważniejsze – oni nawzajem i wspólne dobro. Nie rezygnują z tych marzeń, nie dołączają do grypy Efraina, który odnajduje ucieczkę od świata w substancjach odurzających, ani nie poddają się i nie dają światu sobą kierować. Oni chcą być wolni i być może gdzieś im się to uda, choćby znowu tylko na chwilę…
Podsumowując, jest to moim zdaniem niedopracowana powieść z potencjałem.

Po „Uranię” J.M.G. Le Clezio sięgnąłem, by zapoznać się z ostatnią książką autora wydaną przed otrzymaniem przez niego Nagrody Nobla, i, jak się okazuje, również ostatnią do tej pory. Niepokoiły mnie jednak niezbyt przychylne recenzje o niej zarówno tutaj, jak też w innych miejscach w Internecie. Sprawdziłem jednak sam i moim zdaniem na pewno nie jest to arcydzieło, ale nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
36
32

Na półkach: , ,

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Połowa była ciekawa, połowa zaś nużyła. Mimo wszystko dość dobrze oddane dwa światy i realistycznie przedstawione życie w Meksyku. Miejscami nieco za dużo nazw własnych.

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Połowa była ciekawa, połowa zaś nużyła. Mimo wszystko dość dobrze oddane dwa światy i realistycznie przedstawione życie w Meksyku. Miejscami nieco za dużo nazw własnych.

Pokaż mimo to

avatar
910
594

Na półkach: , ,

ciężka książeczka którą czytałam ponad miesiąc

ciężka książeczka którą czytałam ponad miesiąc

Pokaż mimo to

avatar
838
108

Na półkach: ,

Chaotyczna i o niczym.

Chaotyczna i o niczym.

Pokaż mimo to

avatar
712
687

Na półkach:

Cienka książka, którą męczyłam przez miesiąc i nie zapamiętałam z niej nic oprócz poczucia jałowości, papierowości i nużącego nadęcia.

Cienka książka, którą męczyłam przez miesiąc i nie zapamiętałam z niej nic oprócz poczucia jałowości, papierowości i nużącego nadęcia.

Pokaż mimo to

avatar
298
54

Na półkach:

Bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony bajeczna kraina, tęczowa komuna, południowoamerykańskie klimaty, ale z drugiej strony Cortazar zrobił to lepiej.

Bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony bajeczna kraina, tęczowa komuna, południowoamerykańskie klimaty, ale z drugiej strony Cortazar zrobił to lepiej.

Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Absolutnie bez sensu. Daję 3 bo jakoś dało się to czytać ale dlaczego za to był Nobel tego nie wie nikt. Książka nudna do bólu. O niczym

Absolutnie bez sensu. Daję 3 bo jakoś dało się to czytać ale dlaczego za to był Nobel tego nie wie nikt. Książka nudna do bólu. O niczym

Pokaż mimo to

avatar
1807
895

Na półkach: , ,

Nie mam pojęcia o co chodzi w tej książce. Może o to, że nie ma dobrze i "that's why we can't have nice things". Ale szczerze, to nie wiem.

Za co ci ludzie dostają te noble?!

Nie mam pojęcia o co chodzi w tej książce. Może o to, że nie ma dobrze i "that's why we can't have nice things". Ale szczerze, to nie wiem.

Za co ci ludzie dostają te noble?!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    521
  • Posiadam
    212
  • Chcę przeczytać
    200
  • Teraz czytam
    17
  • Nobliści
    13
  • Literatura francuska
    9
  • Ulubione
    5
  • 2013
    5
  • 2014
    4
  • Domowa biblioteczka
    4

Cytaty

Więcej
Jean-Marie Gustave Le Clézio Urania Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także