Listy do pani Z.

Okładka książki Listy do pani Z. Kazimierz Brandys
Okładka książki Listy do pani Z.
Kazimierz Brandys Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Seria: Nowa Klasyka Polska literatura piękna
172 str. 2 godz. 52 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Nowa Klasyka Polska
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
1999-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1960-01-01
Liczba stron:
172
Czas czytania
2 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
8372553130
Tagi:
Listy
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
31 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1178
1154

Na półkach:

Zarówno głęboki, jak i zaskakująco aktualny, a dość gorzki, za to piekielnie inteligentny, zapis samoświadomości polskiego inteligenta (co tu dużo gadać: lewicowego) z przełomu lat 50.; i 60. Autor rozbiera na czynniki pierwsze „kłopoty z Polska” i z samym sobą, z etosem wymarłej już inteligencji, stosunkiem do Europy oraz inne tematy ważne dla pokolenia dawnych pisarzy.

Wiele tu wspaniałych tekstów, np. o tym, jak obcować z arcydziełami sztuki: ”Pierwszy więc warunek: wybierać. Nie oglądać wszystkiego – przeprowadzić selekcję. Zatrzymywać się tylko przy tym, co naprawdę obchodzi, co samo zatrzymuje. Odjąć wzrokowi obowiązki – pozostawić mu tylko wrażliwość. Nie patrzyć – raczej szukać spojrzenia sztuki, poczuć je na sobie”.

Z tą refleksją kojarzy mi się wizyta w Zwingerze sprzed 40 już niemal lat. Gdy szedłem do sali mistrzów holenderskich, okiem zaledwie rzuciwszy na mocno plakatową „Madonnę sykstyńską” Rafaela, spostrzegłem radzieckiego turystę. Na tyle mnie zadziwił, że dłuższy czas obserwowałem tylko jego, a nie obrazy - Facet – który najwyraźniej nie czytał Brandysa - szedł równym krokiem gwardzisty po galerii. Każdy obraz obdarzał spojrzeniem przez jakieś 2-3 sekundy, lekko tylko zwalniając. „Zaliczył” zatem wszystkie malowidła - dziś by zapewne z co drugim robił selfie… …. |

Autor kocha Włochy, jak każdy człowiek zakochany w sztuce i radości życia, czego brakuje krajowi nad Wisłą. Przykuwają uwagę teksty o zatłoczonym pełnym spalin i głosów Rzymie. Do mnie szczególnie mocno trafił tekst o jednym z najpiękniej położonych miast świata, niezapomnianym Orvieto: „Góra okręcona autostradą, trzeba wrzucić drugi bieg. Najbardziej patetyczna ekspozycja miejsca, jaką zdarzyło mi się widzieć; umocowane na wysokim cokole, obwarowane, zamknięte – miasto w chmurach”.

Świetna analiza „W samo południe”. Dlaczego szeryf został sam? „Smith wyszedłby z fuzją przed próg, gdyby wiedział na pewno, że Brown także wyjdzie z fuzją przed próg, a prawdopodobnie Brownowi brakło tej samej pewności co do Smitha. W rezultacie kilkuset Brownów i Smithów zamknęło się w domu ”.

Najważniejsze zaś, że „w filmie nie pada słowo oskarżenia pod adresem natury ludzkiej. Nikt nie został nazwany bohaterem, ale i nikt nie został ogłoszony tchórzem”.

Najbardziej poruszający był dla mnie esej o psie Autora, olbrzymim buldogu, który „nie znał swojej siły, był samą ufnością. Czasem napadały go inne psy. Reagował na to zdumieniem (...) tak samo zdumiewało go, że sam wzbudza strach (…),gdy dzieci przed nim uciekały, nawet ich nie gonił, siadał i dziwił się. (…) Skakał na ludzi znienacka, żeby polizać ich w twarz. Padali przeważnie na twarz”. I tylko nie wiem jednego: czy ta psia figura miała kogoś lub coś symbolizować….

Niektóre teksty mogłyby powstać i dziś, np.::

„Co powie lewica? Co powie prawica? Co rzekną pryncypialiści, a co realiści? Wszyscy tkwimy w kleszczach podwójnej opinii publicznej i od dawna nie wiemy, kim naprawdę jesteśmy”.

„W życiu bywa różnie (jak kiedyś rzekł Heidegger),toteż może się zdarzyć, że na Żoliborzu zamieszka świniowaty kołtun”.

„Zawiść, która szarpie Polaków jest ogromna (…) Sukces bliźniego musi być zrównany z ziemią, w której obydwaj będą kiedyś leżeć i w której leżą ich przodkowie”.

”Na rodaków trzeba się wściekać, nasz patriotyzm polega bowiem na zdenerwowaniu. Być patriotą w Polsce jest to szczególny stan, doprowadzający nieraz do poważnych zaburzeń psychicznych”.

„Pani przyjaciel padł ofiara napaści prasowej. Nie jest pani pewna, jak się w takich razach należy zachować. Udawać nieżywego. Tak jak przy spotkaniu z niedźwiedziem: położyć się i nie oddychać. (…) Napastnikowi - tłumaczył - nie trzeba przeszkadzać być świnią”.

„Nasze polemiki osobiste są podobne do śmiertelnych zapasów; przeciwnicy walczą z oczami nabiegłymi krwią, od czasu do czasu słychać charkot. We Francji, Anglii czy we Włoszech traktuje się to mniej serio: insynuacje, oszczerstwa i repliki codziennie latają w powietrzu i publiczność przygląda się temu z uśmiechem”.

„Przeciętny warszawiak, dla którego problem polega na tym, jak się dostać do tramwaju między 15 a 17, jest słabo zaangażowany w sferę lęków kosmicznych”.

Wiele tu mocno ironicznych, i chyba nie na czasie wobec dzisiejszej wojny kulturowej, rozważań na temat naszego (?) europejskiego statusu…

”Jesteśmy kresowiakami Europy i na kresach tworzymy o niej mity”.

„- Bądź Europejczykiem – słyszałem jego (ojca) stłumiony, gniewny głos.. Nigdy nie wpadło mu na myśl, dlaczego z nas dwóch zawsze ja musiałem być Europejczykiem; widocznie już wtedy to pojecie było elastyczne”.

”- Bądź Europejczykiem” – powtarzam to sobie w różnych sytuacjach. Słowo „Europejczyk” było dla moich rodziców imieniem chrzestnym człowieczeństwa. Mówili: - Prawdziwy Europejczyk! – zachwycając się czyjąś bezinteresownością, a jednocześnie narzekali na egoizm Anglików, skąpstwo Francuzów i krętactwo Włochów”.

„Czy Pani sądzi, że nad moim łóżeczkiem nie wisiał książę Józef skaczący do Elstery? Europa jest usiana miejscami polskich skoków narodowych, niech Pani tylko policzy: Kahlenberg, San Domingo, Somosierra, Elstera, Monte Cassino”.

”Co mnie olśniewa u wielkich realistów: umiejętność naturalnego ukazania całości poprzez jej część, procesu – w zdarzeniu, zjawiska - w fakcie”.

I jeszcze sporo przemyśleń egzystencjalnych..

„Od dawna podejrzewam, że najniebezpieczniejsze dla człowieka są sytuacje, w których najlepiej się czuje. Zdradza się z tym od razu: łatwiej ukryć rozpacz niż zadowolenie z siebie”

„W procesie poszlakowym prócz sądu bierze udział opinia publiczna, tzn. tysiące ludzi gorzej poinformowanych o faktach niż o przykazaniach. (…) Dla tysięcy ludzi staje się Pani winna, ponieważ myśl, że sprawca może ujść bezkarnie jest dla nich trudniejsza do zniesienia niż myśl, że niewinny może być skazany”.

To co Autor kiedyś przeżył, jest w nim żywe (a złowrogim cieniem wisi i dziś)..,

„Codziennie po przekroczeniu bramy uniwersyteckiej (w końcu lat 30.) znajdowaliśmy się w świecie rządzonym przez nienawiść i strach. Za sztachetami, na Krakowskim, ślicznie ubrane kobiety i panowie w eleganckich garniturach szli do kawiarni lub kupowali krawaty w „Old England” - u nas łamano kości i bito żelazem w twarz (…). Nie mieliśmy najmniejszych złudzeń, że faszyzm w Polsce jest gotowy”.

„Dla nich Naród jest instancją nie podlegającą krytyce, synonimem zdrowego instynktu, niezachwianą i jednolitą opoką – my natomiast wiemy na pewno, że w narodzie są wartości dobre i złe, i że bywają dni, gdy złe mogą przeważyć”….

„Dlatego wybuch wojny moje pokolenie powitało czymś w rodzaju ulgi (…) Ci, dla których decydującym przeżyciem było zetkniecie się z faszyzmem we własnym narodzie, przyjęli jako ocalenie fakt, że w ciągu jednej wrześniowej nocy faszyzm stał się śmiertelnym wrogiem ich narodu, że podłość przyszła z zewnątrz. (…) Kraj uniknął spodlenia. Wiedzieliśmy, że idą dni złe, ale czystsze”.

Niezwykła jest też – chyba prawdziwa – opowieść, jak Autor, prawnik z wykształcenia, uniknął wcielenia do korpusu sędziów wojskowych w latach 40. Uratowała go… literatura. W tym kontekście genialne myśli o tym, jak upadać, a konkretnie spadać z konia – a naprawdę chodzi oczywiście o Upadek.

I na koniec jeden z najpiękniejszych cytatów: „Gdybym miał wybierać, wolałbym być latarnią morską niż żaglowcem, dachem niż chmurą, a nawet wyrzutnią niż pociskiem międzyplanetarnym”.

Zarówno głęboki, jak i zaskakująco aktualny, a dość gorzki, za to piekielnie inteligentny, zapis samoświadomości polskiego inteligenta (co tu dużo gadać: lewicowego) z przełomu lat 50.; i 60. Autor rozbiera na czynniki pierwsze „kłopoty z Polska” i z samym sobą, z etosem wymarłej już inteligencji, stosunkiem do Europy oraz inne tematy ważne dla pokolenia dawnych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
171
166

Na półkach: ,

Listy do wyimaginowanej pani Z. to mistrzostwo literackie, jakim niewielu umie i chce się dziś posługiwać. Głównie z powodu niechęci wydawców do publikowania tego rodzaju wyrafinowanej prozy. Poza mistrzostwem w balansowaniu na szczytach sztuki operowania językiem, jest jeszcze niezgłębiona błyskotliwość i pokłady ironii w ocenie i widzeniu świata. Brandys wciąż jest zagadkowy, ta proza tego dowodem, ale od tej prozy trudno się odkleić, jak już czytającemu zdarzy się z nią zetknąć. A zetknięcie to zawsze pozostawia trwały odcisk w głowie.

Listy do wyimaginowanej pani Z. to mistrzostwo literackie, jakim niewielu umie i chce się dziś posługiwać. Głównie z powodu niechęci wydawców do publikowania tego rodzaju wyrafinowanej prozy. Poza mistrzostwem w balansowaniu na szczytach sztuki operowania językiem, jest jeszcze niezgłębiona błyskotliwość i pokłady ironii w ocenie i widzeniu świata. Brandys wciąż jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
114
61

Na półkach: ,

chyba ta pani nawet nie istnieje. chyba mi to nie przeszkadza.

chyba ta pani nawet nie istnieje. chyba mi to nie przeszkadza.

Pokaż mimo to

avatar
890
226

Na półkach:

W jednej konkurencji jest Brandys arcymistrzem. Doprawdy, nie wiem, czy znam lepszego od niego ironistę. No dobrze, jest Anatol France, który też jest świetny. Jest jeszcze Mann, Thomas oczywiście, ale u niego jest to oszczędne i zawoalowane, może poza "Feliksem Krullem" i "Wybrańcem", gdzie już sobie popuścił pasa.

A tu cały tom wypełniony jest po brzegi bon motami; Brandys jest tak boleśnie błyskotliwy, że samemu natychmiast odechciewa się choćby spojrzeć na pióro. Ma jednocześnie tak trzeźwy umysł i silne poczucie indywidualności, że, zdawałoby się, absolutnie nie jest w stanie ulec żadnemu z popularnych zbiorowych złudzeń.

I tu właśnie zaczyna się największa zagadka tego człowieka, bo przecież jednemu zbiorowemu złudzeniu jednak uległ, budując komunistyczne królestwo powszechnej szczęśliwości. Jedynie w zakresie polityki jest zatem umysł Brandysa spowity mgłą, która jednak w okresie pisania „Listów” zaczynała już się rozwiewać.

Ton późniejszych listów staje się bowiem cięższy, w Brandysie budzą się w wątpliwości. Człowiek myślący to w końcu człowiek nieustannie wątpiący. Widać już zapowiedź późniejszego przejścia na stronę światła, nawet jeśli o ówczesnym autorze jego starszy brat, wedle relacji Józefa Hena, mówił jeszcze „Kazik jest świnia”. W środku tego Kazika trwała już kotłowanina myśli.

Same „Listy” charakteryzują się zaś fascynującą różnorodnością. Tutaj dostrzeżemy pokrewieństwo z Čapkiem, tutaj z Seneką, a tu z Lemem. Między pierwszorzędne paradoksy zaplącze się też recenzja westernu „W samo południe”. Pojawi się i niespodziewana anegdota, której morał nie zawsze jest oczywisty, a niekiedy, cóż za perfidia, w ogóle go nie ma. Wszystko może być punktem wyjścia do rozważań, ale rozważania nie zawsze muszą mieć punkt dojścia. Przecież człowiek także nieuchronnie się kończy, ale nigdy nie jest skończony.

Brandys ma bardzo krytyczny stosunek do rzeczywistości, w szczególności do własnego narodu, co może jest dziś w niektórych kręgach modne, ale kiedyś chyba mniej, szczególnie na miejscu, a Brandys wyemigrował na dobre dopiero w 1981, zresztą i tak długo wytrzymał, a przecież to dla niego jedynie pretekst, by po delficku zachęcać bliźnich do samopoznania, głównie jednostkowego, lecz zbiorowego trochę też, tylko co słabsi patrioci mogą nie zdzierżyć tej chłosty, na przykład gdy ten bezczelny Kazio opisuje, jak polskim turystom na campingu pod Neapolem zepsuły się kiełbasy, jak to, kiełbasy, wszystko, tylko nie kiełbasy, tyle że jego głos pozostaje głosem wołającego na pustyni, a może i w puszczy, lecz jakie to wszystko jest ożywcze.

Oczywiście nie mogło w tej mozaice zabraknąć analizy sytuacji człowieka nowoczesnego, który nie jest już zdolny powrócić do błogiego stanu naiwności. Na zewnątrz są piękne kobiety i piękne samochody, strzelaniny i proszone obiady, wyścigi konne i polityka; ale to wewnątrz kryją się największe tajemnice, toteż zwraca się Brandys ku swojemu wnętrzu, by znaleźć źródło tych wszystkich decyzji, zaskoczeń, olśnień i by ostatecznie stać się lepszym człowiekiem, a przynajmniej nie zaniechać prób stania się nim. A wiemy doskonale, jak silna bywa pokusa zaniechania.

W jednej konkurencji jest Brandys arcymistrzem. Doprawdy, nie wiem, czy znam lepszego od niego ironistę. No dobrze, jest Anatol France, który też jest świetny. Jest jeszcze Mann, Thomas oczywiście, ale u niego jest to oszczędne i zawoalowane, może poza "Feliksem Krullem" i "Wybrańcem", gdzie już sobie popuścił pasa.

A tu cały tom wypełniony jest po brzegi bon motami;...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    50
  • Chcę przeczytać
    39
  • Posiadam
    24
  • Literatura polska
    2
  • Teraz czytam
    2
  • FORMA: Publicystyka, felietony, eseje, reportaże
    1
  • Głowy Wawelskie
    1
  • Literatura piękna
    1
  • Esej
    1
  • Zbiblio
    1

Cytaty

Więcej
Kazimierz Brandys Listy do pani Z. Zobacz więcej
Kazimierz Brandys Listy do pani Z. Zobacz więcej
Kazimierz Brandys Listy do pani Z. Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także