Obcy przyszedł na farmę

Okładka książki Obcy przyszedł na farmę Mika Waltari
Okładka książki Obcy przyszedł na farmę
Mika Waltari Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie Seria: Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich literatura piękna
119 str. 1 godz. 59 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Seria Dzieł Pisarzy Skandynawskich
Tytuł oryginału:
Vieras mies tuli taloon
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Poznańskie
Data wydania:
1972-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1972-01-01
Liczba stron:
119
Czas czytania
1 godz. 59 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Barbara Iwicka
Tagi:
romans literatura fińska farma
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
181 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2113
1375

Na półkach: , , ,

Stojące na skraju upadku gospodarstwo na uboczu jednej z fińskich wsi, zmuszone jest zatrudnić kogoś do pomocy, bowiem kobieta, na barkach której spoczywa jego prowadzenie, jest u kresu sił. Nie może liczyć na pomoc starego wuja Hermana, a tym bardziej na swego męża, dla którego jedyną namiętnością jest alkohol, doprowadzający go do depresji, załamań, niemal obłędu. Kobieta go wprost nienawidzi, nie zwraca na niego uwagi, często zamyka w osobnym pokoju, nie może mu wybaczyć, że zniszczył jej młodość i miłość .
Kiedy więc w ubogiej chacie pojawia się Aaltonen, który okazuje się młodym, silnym, a przede wszystkim pracowitym mężczyzną, życie domowników nieco się poprawia, gospodarka powoli - dzięki zaradności i ciężkiej pracy obcego - zaczyna dźwigać się z upadku, przynosić plony. Kobieta docenia trud Aaltonena, powoli zaczyna go darzyć uczuciem, choć on wydaje się bardzo ostrożny. Ale los nie pyta o zasadność uczuć, zwłaszcza, gdy samemu nigdy tak naprawdę nie zaznało się prawdziwej miłości.

"Obcy przyszedł na farmę" to prawdopodobnie debiut literacki Miki Waltariego (1937 r.) i choć nie jest zbyt obszerna powieść, to na pewno jest bardzo życiowa, ludzka, z pięknymi klimatycznymi opisami przyrody, zmieniającymi się porami roku i prostego życia; to nie romans z wątkiem kryminalnym, a raczej powieść społeczno-psychologiczna.
To historia o ludziach poharatanych przez los, zniszczonych i skopanych przez życie, którzy znajdują wreszcie odrobinę szczęścia, zrozumienie, poczucie bezpieczeństwa, ciepło, bliskość, iskierkę nadziei na życie bez pogardy i poniżania, bez kłamstw, wewnętrznej samotności i ciągłej obawy o jutro, o przyszłość. Na tle przyrody, wśród codziennego znoju, ciężkiej pracy rodzi się coś wyjątkowego, coś co nigdy nie pozostawało w sferze marzeń, co pozwala na ciepłe spojrzenie w przyszłość, na nikły uśmiech, nieśmiały dotyk, na nadzieję. Ale okazuje się, że obok dwojga szczęśliwie zakochanych młodych ludzi, wciąż pozostaje ten trzeci, sprawca wszelkich niepowodzeń i nieszczęść, zdolny i gotowy do najokrutniejszej zemsty.

Polecam, bo chyba większość z czytelników zna Mikę Waltari z jego najsłynniejszej powieści pt. "Egipcjanin Sinuhe", ale tę też warto przeczytać.

Stojące na skraju upadku gospodarstwo na uboczu jednej z fińskich wsi, zmuszone jest zatrudnić kogoś do pomocy, bowiem kobieta, na barkach której spoczywa jego prowadzenie, jest u kresu sił. Nie może liczyć na pomoc starego wuja Hermana, a tym bardziej na swego męża, dla którego jedyną namiętnością jest alkohol, doprowadzający go do depresji, załamań, niemal obłędu. Kobieta...

więcej Pokaż mimo to

avatar
240
218

Na półkach:

Powieść jest krótka, niepozorna pod względem gabarytów, ale bardzo treściwa i zostająca z czytelnikiem nieco dłużej, niż tylko na czas wertowania kolejnych stron. Przyznam, że w moim odczuciu nie jest to, jak pisze się na jej temat dość powszechnie, książka o nieszczęśliwej miłości i uwielbieniu dla ziemi oraz wsi, którą autor przeciwstawia zepsutemu miastu. A przynajmniej nie jest to historia tylko o tym. Owszem, mamy tu klasykę gatunku pt. "ich dwoje i ten trzeci", ale osobiście jakoś nie mogłam kibicować uczuciu dwojga bohaterów. Dramat moralny został tu niejako usprawiedliwiony, ale nie dla mnie. Uważam, że zarówno tytułowy "obcy", jak i kobieta, która zdradziła z nim swojego męża (fakt, że człowieka tchórzliwego, alkoholika i brutala),nie są tu tak czyści, jak być może chciał to pokazać Waltari. Szczególnie, że "obcy" ma na sumieniu inny występek, a kobieta niespecjalnie szukała rozwiązania sytuacji tak małżeńskiej, jak i swojej. Czy ich ciężka praca na farmie oczyściła oboje z nieznośnego lekceważenia, jakim obdarzyli Alfreda? To lekceważenie było dla mnie wręcz przytłaczające... Dlatego zachowanie obojga nie jest dla mnie tak jednoznacznie pozytywne.

Drażniła mnie też ta połajanka na miasto jako takie i podkreślanie, jak dobra i czysta jest wieś. Gdyby podział na dobro i zło był tak prosty i zależny od czynników tego rodzaju... A jednak nie jest. Oczywiście rozumiem zamysł autora, bazujący na przekonaniu, że nowoczesność i jej zdobycze łamią moralne kręgosłupy, ale to ekstremum...

Jestem ciekawa innych opinii na temat książki, którą szczerze polecam uwadze. Sądzę, że to jedna z tych powieści, nad którymi można żywo dyskutować. Może właśnie to jest jej największą zaletą.

https://www.instagram.com/justynaczytuje/?hl=pl
https://www.facebook.com/JustynaCzytuje

Powieść jest krótka, niepozorna pod względem gabarytów, ale bardzo treściwa i zostająca z czytelnikiem nieco dłużej, niż tylko na czas wertowania kolejnych stron. Przyznam, że w moim odczuciu nie jest to, jak pisze się na jej temat dość powszechnie, książka o nieszczęśliwej miłości i uwielbieniu dla ziemi oraz wsi, którą autor przeciwstawia zepsutemu miastu. A przynajmniej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
957
794

Na półkach: ,

Tytuł i pierwsze zdanie w powieści są takie same, rozszerzone w książce o określenie czasu - wiosenny zmierzch.
Mężczyzna, obcy, przybysz ze wschodniej Finlandii, Aaltonen, stopniowo dowiadujemy się o nim więcej, podobnie jak i o pozostałych mieszkańcach farmy położonej z dala od wsi.
Surowa skandynawska przyroda jest tłem tej krótkiej opowieści (111 stron) kończącej się wraz z nadejściem jesieni.
Od pierwszych zdań czułam niepokój, towarzyszyło mi przeświadczenie, że ta historia nie będzie miała dobrego zakończenia. Narastało napięcie, obserwowałam zmagania bohaterów, by obsiać ziemię, utrzymać gospodarstwo, zapewnić sobie i zwierzętom skromny byt.
Obcy, który pracuje jako parobek, jest dobrym nabytkiem. Choć przyszedł z miasta, lubi pracę na roli.
Pochwała życia na wsi, ziemi, natury jest wyrażona w powieści wiele razy. "W tych spokojnych ruchach zachował się jak gdyby odwieczny rytm wschodzącego i zachodzącego słońca, gasnących i rodzących się dni" - to jedno z bardzo wielu zdań, w których Mika Waltari podkreśla więź człowieka z przyrodą.
Wiosna i lato wnoszą w życie mieszkańców farmy radość i nadzieję na lepsze życie, wreszcie też i uczucie między kobietą (nie poznamy jej imienia) i Aaltonenem (nie jest to jego prawdziwe imię).
Rodząca się między nimi miłość budzi ciepłe uczucia także u czytającego (na pewno u mnie). Sympatię czułam także do starego Hermana, który z racji wieku i choroby ma świadomość nadchodzącej śmierci, nie wydawała mu się jednak straszna, a "ziemia, która miała przyjąć jego ciało, była ziemią umiłowaną".
Farmę powoli zaczyna spowijać jesienne chmury, kobieta i obcy robią plany na przyszłość. Niestety ma je też mąż kobiety, bardzo negatywna postać, alkoholik i leń.
Powieść fińskiego pisarza jest piękna i smutna, ale nie przygnębiająca. Pokazuje "zbawienną bliskość przyrody", jest okazją do refleksji nad życiem zgodnym z rytmem pór roku, nad ziemią, dla "której należało pracować", "ziemią, która nie znała smutków ani radości".

Tytuł i pierwsze zdanie w powieści są takie same, rozszerzone w książce o określenie czasu - wiosenny zmierzch.
Mężczyzna, obcy, przybysz ze wschodniej Finlandii, Aaltonen, stopniowo dowiadujemy się o nim więcej, podobnie jak i o pozostałych mieszkańcach farmy położonej z dala od wsi.
Surowa skandynawska przyroda jest tłem tej krótkiej opowieści (111 stron) kończącej się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
558
392

Na półkach: ,

Przybycie na farmę nowego najemnego parobka w odpowiedzi na ogłoszenie o pracę zmieni życie wszystkich jej mieszkańców, a będzie jak w Biblii: ci, którzy już mają, dostaną więcej, a tym, którzy nie mają - jeszcze zostanie ujęte. I nie o majątku tu mowa.
Wielkomiejska egzystencja początku dwudziestego wieku, której zaznali główni bohaterowie dramatu, skontrastowana została z wiejskim życiem, jakie później przypadło im w udziale, jakie ostatecznie sami wybrali. I autor nie kryje się ze swoimi sympatiami, nie mamy wątpliwości, które życie uważa za znaczące i wartościowe. Słusznie zauważa, że miejsce po wyrwanym z miejskiego życia zarasta już na drugi dzień, a brak człowieka w wiejskim otoczeniu natury niełatwo jest czymkolwiek zastąpić. Dopiero w ciężkiej i znojnej pracy tworzy się wartość człowieka, dopiero sam on tam znajduje sens swojej egzystencji.
A sposobów na odczytanie mini-powieści jest kilka, bo jest ona i opowieścią o ziemi, jest i pięknie podanym romansem, jest i opowieścią o losie czy egzystencji pojedynczego człowieka, który jedynie z rzadka i na krótko jeno jest w stanie doświadczać szczęścia.
A wszystko to napisane z niezwykłą uważnością, by nie uronić nic z istotnych treści dramatu, by po mistrzowsku stopniować napięcie. Właśnie wielkie widzę tu podobieństwo do klasycznego greckiego dramatu w tej symbolicznej i monumentalnie uniwersalnej konstrukcji głównych bohaterów, a jednocześnie dość wyraźnie zarysowanych pęknięciach ich postaw. I nie sądzę, by nie była możliwa udana adaptacja powieści na sztukę teatralną.
I choć realizm i skrajny racjonalizm jest tym, co przebija z kart powieści, to nawet i tu zdarzy się pewne złamanie tego realizmu i to na tyle istotne, że gotowe wywrócić pozostałe kostki domina na stoliku. Bo ta narastająca od połowy powieści sielanka każe nam odczuwać równie narastający niepokój o finał powieści. Czy słusznie?
Jakie współczesne przesłanie ma ta powieść! Jak często nasza egzystencja - jako trybików wielkich machin, które niemal natychmiast mogą zostać zastąpione identycznymi innymi trybikami - pozbawiona jest sensu, choć sami gotowi jesteśmy przypisywać jej nieistniejące znaczenia.
Wspaniała miniatura, a jeszcze jak wydana (płócienna okładka i niemal bez wad zachowana obwoluta, gdzie tylko pożółkły papier wskazuje, że mamy do czynienia z książką pięćdziesięcioletnią) przez Wydawnictwo Poznańskie. Myślę, że ze względu na liczne podobieństwa - po jej lekturze - należałoby sięgnąć po “Błogosławieństwo ziemi” Hamsuna (ja, niestety, jej lekturę mam już za sobą),a kto wie, czy trylogii nie domknąć “Chłopami”? To dopiero byłby challenge czytelniczy!

Przybycie na farmę nowego najemnego parobka w odpowiedzi na ogłoszenie o pracę zmieni życie wszystkich jej mieszkańców, a będzie jak w Biblii: ci, którzy już mają, dostaną więcej, a tym, którzy nie mają - jeszcze zostanie ujęte. I nie o majątku tu mowa.
Wielkomiejska egzystencja początku dwudziestego wieku, której zaznali główni bohaterowie dramatu, skontrastowana została z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

Odwieczny temat „Ona, On, i Ten Trzeci” w skandynawskim przysiółku, przedstawiony na miarę antycznego wręcz dramatu. Pierwsza moja książka Miki Waltariego i od razu arcydzieło (uprzedzam: dość mroczne).

Cóż, w Skandynawii słońce w porze zimowej wychodzi na kilka godzin, a zwykle jest za chmurami, to i literatura tych krajów niekoniecznie musi być słoneczna niczym książki o Toskanii. Dzieła tu powstałe – np. mojego ulubionego Tarjeia Veasaasa – zazwyczaj obrazują ciężar egzystencji i surowy jak przyroda charakter relacji międzyludzkich.

W tej skromnej objętościowo, ale zagęszczonej treściowo powieści dochodzi do rozgrywki miedzy trojgiem ludzi, w której stężenie emocji osiąga najwyższy poziom. Jest to mistrzowsko opisane - w powściągliwy sposób, niemal jak greckie tragedie.

I właśnie tak jak one, ta opowieść ma wybitnie uniwersalny wymiar. Nie ma tu nic niepotrzebnego – tylko czwórka ludzi na odludziu (bo jest jeszcze stary właściciel gospodarstwa),jest zaś wszystko najważniejsze. To, co sprawia, że z zapartym tchem czytamy te przejmującą przypowieść o nieubłaganym losie, gdzie nikt nie jest idealizowany….

W tej powieści z 1937 r. Autor zdaje się przewrotnie zadawać kłam sentencji „Wszystko można, jeśli się bardzo chce”, królującej zwłaszcza w tzw. dzisiejszych czasach.

Jak w wielu skandynawskich książkach, ważną rolę odgrywa tu przyroda, w rytm której rozgrywa się akcja. Dom na skraju osady to miejsce, gdzie liczy się głównie ciężka, zarazem prosta, praca fizyczna. „Czasem samotność, bieda i praca na cudzym mogą oznaczać upragnioną wolność” – ułudna myśl przybysza.

Ważnym wątkiem jest także opozycja miedzy „złym” miastem i „dobra” wsią. Dwóch wrogich sobie protagonistów dzieli wszystko, a nie ostatnią różnicą jest właśnie stosunek do miasta. Jeden z niego uciekł, drugi wciąż marzy o powrocie.

„Tam jego życie byłoby powolnym umieraniem. Tutaj był wolnym, potrzebnym człowiekiem (…) Tutaj był najważniejszy, nikt nie mógł się z nim równać, nikt nie znaczył tyle, co on. Kiedy odszedł stamtąd, pustka po nim zniknęła w ciągu jednego dnia. Gdyby odszedł stąd, nikogo nie byłoby na jego miejsce”.

„Tęsknił do życia w mieście, do jasno oświetlonych sal restauracyjnych, do zgiętych w służalczym ukłonie kelnerów. Wystarczyłaby mu nawet brudna, zadymiona piwiarnia”.

Jedna z moich najlepszych książek w tym roku. Wielka, a zarazem skromna literatura. Tylko takie rzeczy chcę czytać.



Kilka cytatów…

Sam sobie stworzył to piekło. Piekło wiecznego niezadowolenia, złości i nienawiści. Zatruwał każdego, kto się z nim zetknął.

W pracy szukała zapomnienia. Szukała dla swego ciała zmęczenia ponad siły. Chciała, aby stało się ono znowu nietknięte. Wiedziała, że chyba by się zabiła, gdyby raz jeszcze dała się zaskoczyć, gdyby raz jeszcze zmusiła się do uległości, która przynosiła jej hańbę.

Krótka chwila zapomnienia już się skończyła. Znowu była tą, którą być musiała. Znowu wróciła do rzeczywistości, której koszmarem był mieszkający w izbie za kuchnią mężczyzna.

Żadne westchnienie ani nawet głębszy oddech nie wydobył się z jej ust. Tego szczęścia nie chciała już dać trzęsącemu się kawałowi mięsa, który brał jej ciało.

Za cenę własnego ciała zdobyła dla tego domu kilka dni, może kilka tygodni pozornego spokoju.

Tylko jedno pocieszało kobietę w chwilach największej rozpaczy. Było coś za co była wdzięczna losowi. Nie miała dziecka.

Powiało melancholią i żalem, że młodość kończy się i nie powraca nigdy.

Tak niewiele trzeba człowiekowi, aby był szczęśliwy: przytulnej izby, krzątającej się kobiety, przyjaznego wzroku starego człowieka, wkraczającego w zmierzch swoich dni.

Dobrze wiedział, że szczęście zawsze niesie z sobą cień strachu o przyszłość.

Spragnionej przytknięto do ust kielich źródlanej wody, a ona piła ją chciwie, bojąc się, że zostanie jej okrutnie i bezlitośnie odebrany.

Jej szczęście odeszło i nigdy już nie wróci.

Odwieczny temat „Ona, On, i Ten Trzeci” w skandynawskim przysiółku, przedstawiony na miarę antycznego wręcz dramatu. Pierwsza moja książka Miki Waltariego i od razu arcydzieło (uprzedzam: dość mroczne).

Cóż, w Skandynawii słońce w porze zimowej wychodzi na kilka godzin, a zwykle jest za chmurami, to i literatura tych krajów niekoniecznie musi być słoneczna niczym książki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1183
406

Na półkach: , ,

Rzeczywistość nie zawsze jest w stanie sprostać naszym wymaganiom. W takich momentach właśnie sięgamy po marzenia, które potrafią podnieść nas na duchu.
Marzenia są po to, aby wszystkim ludziom żyło się piękniej. Marzymy o miłości, o pięknym życiu, o niezwykłej karierze.

Gdzieś daleko, na biednej, zapuszczonej farmie, w Finlandii żyje troje ludzi.
Staruszek Herman, katolik, zajmujący się z racji wieku prostymi zajęciami na farmie, naprawiający sieci. Alkoholik Alfred, obibok i niepoprawny marzyciel oraz jego 30-letnia żona, kobieta spracowana, surowa, zamknięta w sobie.

Pewnego wiosennego dnia o zmierzchu drogą wiodąca wśród świerków przybywa do nich OBCY. Aalton ma na imię, choć imię jak się okazuje jest fałszywe. Szuka pracy.

I tak czworo ludzi, cztery różne charaktery, cztery zagubione w świecie dusze z ogromnym bagażem przeżyć, z tysiącami marzeń, ale i mnóstwem pragnień zamieszkuje pod jednym dachem.

"Obcy przyszedł na farmę" to króciutka, smutna opowieść, której akcja toczy się najprawdopodobniej w okresie po I wojnie światowej. Kobieta wraz z mężem po utracie majątku za ostatnie pieniądze kupuje podupadła farmę. Nie radzi sobie z uprawą roli, a pomocy ze strony męża nie otrzymuje. Życie wyznaczają im pory roku i związane z tym prace w gospodarstwie. Aalton poszukujący pracy jest dla nich chwilowym wybawieniem z kłopotów.

Autor w prosty sposób opisuje trudy codziennego życia, ciężkie życiu u boku alkoholika, ucieczkę od niechcianej rodziny, smutek z powodu braku miłości, smutek w obliczu nadchodzącej starości i śmierci.

Smutek i tęsknota kreślą nasze plany i marzenia, budzą nasze pragnienia.

Jak się okazuje każdy bohater ma mnóstwo pragnień, a przede wszystkim każdy z nich pragnie miłości drugiej osoby, której nie doświadczył w swoim dłuższym lub krótszym życiu.
Miłość jest tu kluczem do każdego i wszystkiego.
Tylko nie każdy klucz, który otworzy drzwi zaprowadzi nas do szczęścia. Bo nie każda miłość okazuje się czysta i bez chęci zemsty.

Krótka, życiowa, piękna w swej prostocie, oszczędna w słowach opowieść o pragnieniu miłości i szczęścia. Jak się okazuje nie trzeba użyć wielu słów, napisać opasłej powieści, żeby przekazać to co najważniejsze. Mika Waltari bezapelacyjnie to udowodnił.

Rzeczywistość nie zawsze jest w stanie sprostać naszym wymaganiom. W takich momentach właśnie sięgamy po marzenia, które potrafią podnieść nas na duchu.
Marzenia są po to, aby wszystkim ludziom żyło się piękniej. Marzymy o miłości, o pięknym życiu, o niezwykłej karierze.

Gdzieś daleko, na biednej, zapuszczonej farmie, w Finlandii żyje troje ludzi.
Staruszek Herman,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
899
854

Na półkach:

To nie jest książka która stoi fabułą, opisami czy bohaterami. Podane zdarzenia mają tylko stworzyć tło do głębszych pytań i refleksji egzystencjalnych. Postaci są mało psychologicznie wiarygodne(raczej rozpięte między dychotomią zła i dobra, ciemności i światła)Jak ktoś cierpi to już do dna , jak jest uczciwy to do naiwności, jak jest negatywny to też całkowicie. Gdybym miała oceniać tę niewielką książkę pod względem przedstawionego opisu rzeczywistości ocena byłaby słaba. Ale klimat i ciężar doświadczeń egzystencjalnych wpisuje mi się raczej w tradycję mającą swe korzenie w czasach antycznych gdzie literatura miała nie odwzorowywać życie , ale pokazywać jego odwieczne konflikty i walkę między powinnością a szczęśliwością,między obowiązkiem a wolnością między sprawiedliwością moralną a prawną... I Mika Waltari takie pytania przed czytelnikiem stawia.

To nie jest książka która stoi fabułą, opisami czy bohaterami. Podane zdarzenia mają tylko stworzyć tło do głębszych pytań i refleksji egzystencjalnych. Postaci są mało psychologicznie wiarygodne(raczej rozpięte między dychotomią zła i dobra, ciemności i światła)Jak ktoś cierpi to już do dna , jak jest uczciwy to do naiwności, jak jest negatywny to też całkowicie. Gdybym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3500
814

Na półkach: ,

Czy prawo do szczęścia, spełnionej miłości i zrealizowania marzeń przysługuje każdemu?
Czy mamy prawo decydować o losie innych osób?
Czy życie to tylko cierpienie, troski i ciężka praca?

Na te pytania trudno znaleźć właściwą odpowiedź, aczkolwiek Mika Waltari próbuje rozwikłać odwieczną życiową zagadkę ludzkiej egzystencji na kartach swojej niewielkiej, ascetycznej w formie, ale bardzo poruszającej i jakże prawdziwej opowieści.

Kilkoro ludzi skupionych na niewielkiej spartańskiej i nieprzychylnej przestrzeni boryka się każde ze swoimi problemami. Demony nie opuszczają tego miejsca, w którym przyszło im żyć nie do końca z własnej woli.

Małżeństwo bez miłości, alkoholizm, choroba, zazdrość, brak perspektyw na polepszenie sytuacji życiowej w połączeniu z surowością klimatu dają dramatyczny obraz zwykłej szarej codzienności.

Jednak w tej mrocznej historii pojawia się iskierka nadziei, światełko w tunelu, które powoli, z dużą dozą nieśmiałości delikatnie rozpalają zmysły naszych bohaterów.

Czy ta historia znajdzie swój pozytywny finał? No cóż, trudno powiedzieć, wszystko zależy od interpretacji.

Tak, czy inaczej w tym niewielkim dziele jest ogromna moc, potęga przyrody oraz siła ludzkiej determinacji.

Gorąco polecam.

Czy prawo do szczęścia, spełnionej miłości i zrealizowania marzeń przysługuje każdemu?
Czy mamy prawo decydować o losie innych osób?
Czy życie to tylko cierpienie, troski i ciężka praca?

Na te pytania trudno znaleźć właściwą odpowiedź, aczkolwiek Mika Waltari próbuje rozwikłać odwieczną życiową zagadkę ludzkiej egzystencji na kartach swojej niewielkiej, ascetycznej w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1047
999

Na półkach: , , , ,

Pierwsza powieść Miki Waltariego. Fiński pisarz stał się później znany przede wszystkim jako autor powieści historycznych, ale zaczął od zupełnie innego gatunku.
Książka jest bowiem swoistym dramatem obyczajowym. Gdyby nie stosunkowo nieduża ilość dialogów, mogłaby wręcz być wystawiona na scenie. Występują w niej bowiem tylko cztery zindywidualizowane postacie, z której imienia jednej nigdy nie poznajemy, podobnie jak nazwisk pozostałych – tylko fałszywe, owego „obcego”. Rzecz rozgrywa się na fińskiej wsi, o której wiadomo tylko tyle, że nie leży na wschodzie kraju, skąd przyszedł tytułowy bohater.
Ta oszczędność wiedzy o postaciach, przekazana przez autora pozwala czytelnikowi poznać je po czynach i przemyśleniach oraz krótkich, retrospektywnych wypowiedziach. I to wystarczy. Bowiem takie typy jak obcy, kobieta, stary gospodarz czy mężczyzna występują niemal wszędzie, a w każdym razie w kręgu kultury europejskiej. Podobnie jak ich cechy, zachowania, wady i zalety. Dlatego krótką powieść tak dobrze się czyta.
Problemy uwidocznione w książce także mają charakter powszechny i wręcz podstawowy. Małżeństwo bez miłości, utrata majątku, ucieczka od dawnego życia, alkoholizm, ciężka sytuacja majątkowa, choroba, starość, miłość, samotność, zazdrość. Nie ma zatem skomplikowanych intryg ani wydumanych problemów charakterystycznych dla współczesnej prozy krajów wysokorozwiniętych, ze szczególnym uwzględnieniem anglosaskiego kręgu kulturowego. Do tego jeszcze Waltari prowadzi akcję w rytmie pracy na roli, wyznaczanym przez pory roku i czynności, które należy w trakcie nich wykonać, a więc od siania do zbiorów. I dotyczy to też rytmu życia ludzi. Bardzo dobra powieść o podstawowych wartościach ukazana praktycznie bez kulis i dekoracji. Tylko – a może aż - ludzie, ich uczucia i emocje.

Pierwsza powieść Miki Waltariego. Fiński pisarz stał się później znany przede wszystkim jako autor powieści historycznych, ale zaczął od zupełnie innego gatunku.
Książka jest bowiem swoistym dramatem obyczajowym. Gdyby nie stosunkowo nieduża ilość dialogów, mogłaby wręcz być wystawiona na scenie. Występują w niej bowiem tylko cztery zindywidualizowane postacie, z której...

więcej Pokaż mimo to

avatar
151
43

Na półkach: ,

"Obcy przyszedł na farmę" jest dość krótką opowieścią, ale za to z przekazem. Jest to jednocześnie historia smutna i nawet przygnębiająca, jednak do końca ma się nadzieję, że historia skończy się dobrze. "W tle" Waltari perfekcyjnie wplótł opisy przyrody i pięknego, acz krótkiego i szybko przemijającego, fińskiego lata. Prosty język, ciekawa fabuła.

"Obcy przyszedł na farmę" jest dość krótką opowieścią, ale za to z przekazem. Jest to jednocześnie historia smutna i nawet przygnębiająca, jednak do końca ma się nadzieję, że historia skończy się dobrze. "W tle" Waltari perfekcyjnie wplótł opisy przyrody i pięknego, acz krótkiego i szybko przemijającego, fińskiego lata. Prosty język, ciekawa fabuła.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    234
  • Chcę przeczytać
    201
  • Posiadam
    37
  • Literatura fińska
    16
  • Ulubione
    11
  • Literatura skandynawska
    6
  • Skandynawia
    6
  • Finlandia
    4
  • Fińskie
    3
  • Obyczajowe
    2

Cytaty

Więcej
Mika Waltari Obcy przyszedł na farmę Zobacz więcej
Mika Waltari Obcy przyszedł na farmę Zobacz więcej
Mika Waltari Obcy przyszedł na farmę Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także