Dość dobrze wyjaśnia nam już we wstępie Tomasz Polak, o czym jego rozprawa nie jest. Nie jest na pewno o udowadnianiu bądź nie istnienia Boga. Zarzucanie też specyficznej biografii autora wpływu na kształt książki w tej formule, iż miałaby być “zemstą” na kościelnym systemie, zdaje się tezą nie do obrony; swoimi pytaniami już w okresie kapłańskim profesor Polak udowadniał, iż zawsze poruszał się po krawędzi teologicznej prawomyślności, a teraz - jako świecka osoba - stawia pytania idące daleko bardziej w głąb jego wcześniejszych poszukiwań i wątpliwości. Zresztą to nie w boskość Jezusa czy jego zmartwychwstanie stara się wątpić tą pozycją, a raczej pytać, czy w istocie zamiarem Jezusa świadomym i intencjonalnym było stworzenie instytucji, które dziś mienią się jego duchowości kontynuacją? W jaki sposób antysystemowy ruch Jezusa stał się zaczynem religii najskrajniej systemowej?
Profesor Polak mówi do nas językiem naukowym, zaawansowanym i nieco skomplikowanym, choć - jeśli dobrze rozumiem sens jego wypowiedzi - to w najprostszej postaci można by ją zredukować do takiej opowieści o Kościele: “stworzyliśmy system i doskonale zdajemy sobie sprawę, że jest oparty na baśni i nieprawdzie, ale z kolei daje nam tyle profitów, że już robimy i jeszcze w przyszłości zrobimy wszystko, by zabezpieczyć trwanie tego systemu. Na wieki wieków.” Jeśli jest tak, to jest to dokładnie to, co i ja sam o kościele (i wielu innych religiach) sądzę; mają wiele funkcji, a żadną z nich nie jest opowiedzenie prawdy.
Profesor Polak udowadnia nam tą pozycją, iż “system kościelny” w dowolnej odmianie chrześcijaństwa da się uzasadnić i obronić jedynie z jego - chrześcijaństwa - wnętrza. Spojrzenie nań krytyczne (przy odrzuceniu ubóstwienia/odczłowieczenia Jezusa) i spoza niego samego sprawia, iż staje się nie do obrony. Pierwotny, reformatorski i antysystemowy “impuls Jezusa” został przez jego uczniów - i właściwie wbrew jego intencji - wtórnie właśnie ureligijniony.
Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie figury brechtowskiego “pana K.”, którego widzimy wprawdzie jedynie w cytatach będących mottami poszczególnych rozdziałów książki, ale istotność tych cytatów sytuuje go w znacząco istotniejszej roli, niż wynikająca z pozornie nikłej obecności w tekście. Aż żal, że pozycja nie przetłumaczona na polszczyznę; po prezentowanych tu krótkich wprawkach - żal też, że profesor Polak nie podjął się tłumaczenia: może hitu wydawniczego by nie było, ale jakże istotna - i to z wielu względów - pozycja zasiliła by rodzimy rynek wydawniczy…
Cóż jeszcze robi nam profesor Polak tą książką? Ano, przypomina (choć wierzę, że niektórym mógłby dopiero uświadomić), że Ewangelie nie są literalnym zapisem życia i słów Jezusa. Jak i to, że nie wyszły spod piór czterech facetów z ikonicznymi zwierzętami u ich stóp, a miały swoich autorów i redaktorów, mają również swe warstwy, którzy językoznawcy i inni badacze potrafią rozszyfrować. Każda z Ewangelii powstała co najmniej na 60-70 lat po śmierci Jezusa i mówiła do konkretnej społeczności i w konkretnej jej sytuacji to, co społeczność ta potrzebowała dla swej konsolidacji usłyszeć (trochę tak jak z Listami Apostolskimi). Inaczej - bazując na uznawanych faktach - każda z tych Ewangelii musiałaby brzmieć identycznie i dość skrótowo: “Wierzymy, że Jezus istniał. Wierzymy, że był Bogiem, czynił cuda, a po śmierci zmartwychwstał.”
Mimo klarownego wywodu i jasności sformułowanych poglądów oraz nadania książce trybu rozprawy naukowej (z metodologią, celami, uzasadnieniami i wnioskami) - ma ona stosunkowo wysoki próg wejścia. Już sama część wstępna, gdzie Autor wyłuszcza metodologię pracy, może działać nieco zniechęcająco. Niepotrzebnie. Owszem - do zrozumienia metodyki pracy niezbędny jest podstawowy zakres pojęć z dziedzin takich jak kogniwistyka, teorie społeczne, lingwistyka nawet - potem jednak przystępujemy do zasadniczej treści rozprawy i okazuje się, iż w zastosowaniu tych teorii nie okazują się one tak wymagające od czytelnika dla śledzenia toku argumentowania Autora. Ot, po prostu uzmysławia nam już we wstępie metodologicznym swe zamiłowanie do kwestii (i pytań) po-granicznych…
Kolejna książka, czytana z “piórem” w dłoni; z jednej strony stanowiąca nieustającą rzekę wartych zapamiętania myśli (cytatów), a z drugiej wymuszająca pisanie swoistego resume (recenzji) już w trakcie lektury. No i jeszcze - jak często w podobnych publikacjach - dająca kolejne liczne tropy dla lektur przyszłości. I tu mały problem: profesor Polak operuje literaturą z interesujących go zakresów w kilku językach, a ty człowieku bądź tu mądry i ucz się francuskiego, by przeczytać nieprzetłumaczone dzieło Loisy’ego…
Dość dobrze wyjaśnia nam już we wstępie Tomasz Polak, o czym jego rozprawa nie jest. Nie jest na pewno o udowadnianiu bądź nie istnienia Boga. Zarzucanie też specyficznej biografii autora wpływu na kształt książki w tej formule, iż miałaby być “zemstą” na kościelnym systemie, zdaje się tez...
Rozwiń
Zwiń