Na początku był wodór
- Kategoria:
- popularnonaukowa
- Tytuł oryginału:
- Im Anfang war der Wasserstoff
- Wydawnictwo:
- Świat Książki
- Data wydania:
- 1997-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1997-01-01
- Liczba stron:
- 384
- Czas czytania
- 6 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 8371294905
- Tłumacz:
- Anna Danuta Tauszyńska
- Tagi:
- ewolucja historia życia
Jeżeli przed naszym światem istniał inny świat, od którego dzieli nas nieprzekraczalna bariera prawybuchu, a przed nim jeszcze inny i tak dalej - wówczas wydaje się, że przyczynowy łańcuch biegnący ku początkowi zagubił się w nieskończoności. Może jednak jest tak, że żadnego początku nie było. Co prawda [...] straciliśmy nieco zaufanie do pojęcia nieskończoności. A jak będzie ono wyglądać, gdy spróbujemy sięgnąć myślą wstecz, wzdłuż szeregu przyczyn aż do pierwszego początku pierwszego świata - tego nikt nam powiedzieć nie może.
Tymczasem pytanie o początek dla każdego z nas ma jeszcze jedno zupełnie inne znaczenie. Wiedzieć chcemy nie tylko, kiedy i w jaki sposób powstał świat, wiedzieć chcemy także, dlaczego powstał. "Dlaczego w ogóle coś istnieje?" bądź, mówiąc inaczej: "Dlaczego nie jest tak, że jest nic? ..."
Nie sposób dobrze opowiedzieć o tej zadziwiającej książce, trzeba ją po prostu przeczytać. Raczej nie zrewolucjonizuje spojrzenia na świat i chociaż można odnieść wrażenie, że właśnie to było zamiarem autora to jednak tak nie jest. Jest za to ogromna ilość faktów, czasami wprost trudno w nie uwierzyć bo niektóre przeczą tzw. zdrowemu rozsądkowi. Są więc pytania i próby odpowiedzi na nie.
Tych pytań jest wiele i trudno ocenić, które jest ciekawsze i ważniejsze. Po lekturze tej książki zawsze to samo kochane uczucie - świat jest piękny i niepojęty.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 370
- 261
- 105
- 12
- 7
- 4
- 4
- 3
- 3
- 3
Cytaty
Ziemska miara, w żadnym wypadku nie jest miarą kosmiczną.
OPINIE i DYSKUSJE
Z jednej strony jest to około 50-letni relikt tego jak wyglądała wiedza naukowa na początku lat '70 poprzedniego wieku, oraz jak autor - trafnie, lub nietrafnie - wyobrażał sobie dalszy rozwój nauki. Z drugiej strony - to wciąż wyjątkowa i fascynująca podróż z wodorem w roli głównej, pokazująca z nieco innego punktu widzenia ścieżkę od narodzin wszechświata, do powstania życia na Ziemi.
O tyle co wartość naukowa niektórych informacji już się ulotniła, to filozofia i spojrzenie autora są bezcenne i ponadczasowe: życie jako coś nieuniknionego; jako efekt przypadkowych, ale logicznych następujących po sobie kamieni milowych. Z tego względu to moim zdaniem pozycja bardziej filozoficzna niż popularnonaukowa, ale nadal bardzo cenna i warta uwagi.
Z jednej strony jest to około 50-letni relikt tego jak wyglądała wiedza naukowa na początku lat '70 poprzedniego wieku, oraz jak autor - trafnie, lub nietrafnie - wyobrażał sobie dalszy rozwój nauki. Z drugiej strony - to wciąż wyjątkowa i fascynująca podróż z wodorem w roli głównej, pokazująca z nieco innego punktu widzenia ścieżkę od narodzin wszechświata, do powstania...
więcej Pokaż mimo toPopularno-naukowa książka o tym, jak powstało życie. Mogłoby się wydawać, że dość prosto: przez ewolucję, prawda? Nic bardziej mylnego.
Autor w 380 stron zawiera całą naszą biologiczną historię. Od powstania pierwiastków, po naszą planetę i praoceany, pierwsze aminokwasy i białka, komórki prokariotyczne, aż po nas samych. Bardzo ciekawie opisuje w jak trudnych okolicznościach wykształciła się fotosynteza czy oddychanie komórkowe, kiedy to komórki zabrały do siebie bakterie tlenowe i wykorzystały jako organellę znaną nam dzisiaj jako mitochondrium. Hoimar opisuje również jakie analogie niesie ze sobą porównanie wyjścia życia z wody na ląd do naszych lotów księżycowych.
Mimo tego, że książka ta została wydana w 1972 roku, kiedy to jeszcze nie była znana nawet przyczyna wymarcia dinozaurów, o czym też mówi się w książce i część innych informacji również wymagałoby odświeżenia, to jest to warta przestudiowania pozycja.
Popularno-naukowa książka o tym, jak powstało życie. Mogłoby się wydawać, że dość prosto: przez ewolucję, prawda? Nic bardziej mylnego.
więcej Pokaż mimo toAutor w 380 stron zawiera całą naszą biologiczną historię. Od powstania pierwiastków, po naszą planetę i praoceany, pierwsze aminokwasy i białka, komórki prokariotyczne, aż po nas samych. Bardzo ciekawie opisuje w jak trudnych...
Dostarcza wyjątkowych wrażeń. Po przeczytaniu tajemnica stworzenia nie jest już taka tajemnicza.
Dostarcza wyjątkowych wrażeń. Po przeczytaniu tajemnica stworzenia nie jest już taka tajemnicza.
Pokaż mimo to!+
!+
Pokaż mimo toKsiążkę nabyłem, jak tylko została wydana (koniec lat siedemdziesiątych/początek osiemdziesiątych),co wymagało nie tyle stania w kolejce, ale raczej przepychania się w ogromnym tłumie ludzi, pragnących ją za wszelką cenę nabyć. Miałem szczęście—nie tylko ją dostałem, ale nawet udało mi się zdobyć autograf autora.
Przeczytałem ją z zainteresowaniem i dowiedziałem się z niej wielu nowych rzeczy. Stanowiła chyba jedną z niewielu książek poruszający temat powstania i rozwoju świata w sposób przystępny dla większości czytelników.
Książkę nabyłem, jak tylko została wydana (koniec lat siedemdziesiątych/początek osiemdziesiątych),co wymagało nie tyle stania w kolejce, ale raczej przepychania się w ogromnym tłumie ludzi, pragnących ją za wszelką cenę nabyć. Miałem szczęście—nie tylko ją dostałem, ale nawet udało mi się zdobyć autograf autora.
więcej Pokaż mimo toPrzeczytałem ją z zainteresowaniem i dowiedziałem się z...
Wciąż fascynująca, pomimo „lekkiej” dezaktualizacji... ale fundamenty się nie zmieniają a siła Ditfurtha tkwi w sposobie myślenia... w sposobie podejścia do nauki... Po prostu w genialny sposób zaraża entuzjazmem poznawania świata.
Wciąż fascynująca, pomimo „lekkiej” dezaktualizacji... ale fundamenty się nie zmieniają a siła Ditfurtha tkwi w sposobie myślenia... w sposobie podejścia do nauki... Po prostu w genialny sposób zaraża entuzjazmem poznawania świata.
Pokaż mimo toKsiążka napisana w roku 1965 i trąci myszką. Rzecz to normalna bo po ponad 50 latach można z uśmiechem zobaczyć co naukowcy wtedy myśleli, i jak. Np. nieśmiało twierdzili, że być może są inne układy planetarne ale jeszcze długo ludzie nie będą mieć na to dowodu. Tymczasem już w 1992 A. Wolszczan - Polak - odkrył 3 planety. A do tego właśnie teraz w lutym 2017 odkryto w odległości ok. 40 lat świetlnych od Ziemi 7 planet ziemiopodobnych :-)
Nawet nie myśleli, że będziemy mieć teleskop na orbicie... a co odkryje nowy teleskop Jamesa Webba?
W innym miejscu opisuje, że na Wenus najprawdopodobniej może być życie, albo na Marsie - a dzisiaj wiadomo, że nie ma. Badania naukowe sugerują, że prędzej coś znajdziemy na 4 księżycu Jowisza - Europie pod pokrywą lodową.
W 1965 autor myślał, że na Marsa to poleci najpierw człowiek sprawdzić czy są ślady życia - też nie. Ludzie polecieli na księżyc (1969, Apollo 11) a na Marsa pierwsze poleciały roboty i zbadały skały itd. Na razie nie wiadomo czy jest czy było życie na Marsie - łazik Curiosity zarejestrował tylko niewyjaśnione skoki stężenia metanu - czy zjawiska te są pochodzenia biologicznego czy geologicznego nie wiadomo.
Moim zdaniem ludzie pewnie i tak polecą na Marsa i założą kolonie.
W książce jest omówiona teoria ewolucji - ale niektóre stwierdzenia wzbudzają uśmiech - no bo już wiemy więcej i mamy dowody.
Ale również jest opisanych wiele spraw, które się nie zmieniły, albo zostały pogłębione.
W każdym razie czytając zdajemy sobie sprawę jak przez te 50 lat nauka poszła do przodu.
Natomiast jeżeli chcesz solidnej wiedzy to sięgnij po współczesne pozycje popularno-naukowe.
Książka napisana w roku 1965 i trąci myszką. Rzecz to normalna bo po ponad 50 latach można z uśmiechem zobaczyć co naukowcy wtedy myśleli, i jak. Np. nieśmiało twierdzili, że być może są inne układy planetarne ale jeszcze długo ludzie nie będą mieć na to dowodu. Tymczasem już w 1992 A. Wolszczan - Polak - odkrył 3 planety. A do tego właśnie teraz w lutym 2017 odkryto w...
więcej Pokaż mimo toFascynująca lektura, która pozwala docenić, jak nieprawdopodobnym zdarzeniem w dziejach wszechświata jest pojawienie się życia.
Fascynująca lektura, która pozwala docenić, jak nieprawdopodobnym zdarzeniem w dziejach wszechświata jest pojawienie się życia.
Pokaż mimo toKiedyś uwielbiałem. Nadal książka jest warta przeczytania. Szczególnie przez młodzież, która nie rozstaje się z elektrogadżetami. Część teorii została już dawno zweryfikowana (pozytywnie lub negatywnie),ale i tak jest to rewelacyjna książka, jeśli ktoś chce zostać w przyjemny sposób wciągnięty w świat nauk ścisłych.
Kiedyś uwielbiałem. Nadal książka jest warta przeczytania. Szczególnie przez młodzież, która nie rozstaje się z elektrogadżetami. Część teorii została już dawno zweryfikowana (pozytywnie lub negatywnie),ale i tak jest to rewelacyjna książka, jeśli ktoś chce zostać w przyjemny sposób wciągnięty w świat nauk ścisłych.
Pokaż mimo toNa podróży Dithfurtha przez przestrzeń, czas i świadomość "Na początku był wodór" jest przystankiem numer dwa. W pierwszej części swojej trylogii neurolog zajmował się miejscem człowieka (czy w szerszym rozumieniu życia) w przestrzeni, teraz postanowił opowiedzieć, jak w ogóle doszło do powstania życia. I raz jeszcze robi to z niesamowitą sprawnością i niebagatelną gracją. Tym razem sama struktura książki i opowieści jest nieco bardziej uporządkowana niż we wcześniejszych "Dzieciach wszechświata" - Ditfurth nie skacze już od myśli do myśli, a krok po kroku śledzi cała historię, od Wielkiego Wybuchu - w końcu na początku był wodór (jednocześnie w żaden sposób nie stara się dociekać, co było przed - i za to, że oparł się takiej pokusie również należy się plusik) - i zatrzymując się w newralgicznych, przynajmniej w jego ocenie, punktach zwrotnych na drodze do dnia dzisiejszego - opowiada o samym początku i łączeniu się atomów wodoru w pierwiastki cięższe; wyjaśnia, dlaczego podstawowymi elementami budulcowymi komórek są akurat białka i kwasy nukleinowe; przechodzi przez teorię endosymbiozy do pierwszych organizmów wielokomórkowych; za zakończenie przedstawia pochodzenie ciepłokrwistości i snuje już czysto fantastyczne plany na przyszłość (tworząc jednocześnie podwaliny do swojej kolejnej książki).
I po raz kolejny największym zaskoczeniem jest fakt, jak niewiele z całej przybliżanej przez Ditfurtha wiedzy uległo dezaktualizacji. Mało tego, część z prezentowanych w książce informacji w ciągu ostatnich 40 lat gdzieś 'zaginęła' (czy też, obawiam się, mogła zostać celowo zagłuszana),pewne tezy wróciły dopiero wraz z "Samolubnym genem" Dawkinsa. Z całości można wysnuć pewne przypuszczenie, iż Ditfurth bardzo wyprzedził swój czas. Być może za bardzo, przez co całą jego twórczość, mimo niewątpliwych zalet, pozostaje gdzieś 'z boku' głównego nurtu. A szkoda - warto byłoby właśnie z "Na początku był wodór" zrobić nawet (wraz z odpowiednimi przypisami obrazującymi obecny stan wiedzy) lekturę szkolną dla szkoły średniej. I wielka szkoda, że tak się nie stanie - w końcu nawet cztery dekady po ujrzeniu przez dzieło Ditfurtha światła dziennego mogłaby zostać uznana za dzieło niepożądane, wręcz obrazoburcze; w końcu nie wszystkie środowiska przychylnym okiem patrzą na teorię (czy też raczej, jak to wspomniany wcześniej Dawkins zaznaczał FAKT) ewolucji. Jeśli jednak w jakikolwiek sposób czytelnik tego krótkiego opisu będzie miał okazję zajrzeć do Ditfurtha - niech to zrobi. Żałował na pewno nie będzie.
Na podróży Dithfurtha przez przestrzeń, czas i świadomość "Na początku był wodór" jest przystankiem numer dwa. W pierwszej części swojej trylogii neurolog zajmował się miejscem człowieka (czy w szerszym rozumieniu życia) w przestrzeni, teraz postanowił opowiedzieć, jak w ogóle doszło do powstania życia. I raz jeszcze robi to z niesamowitą sprawnością i niebagatelną gracją....
więcej Pokaż mimo to