Niemiecki lekarz, popularyzator nauki. Profesor psychiatrii i neurologii na Uniwersytecie w Heidelbergu. Od roku 1969 pracował jako niezależny publicysta naukowy.
Wydawał periodyk naukowy „Apollo”. Dużą popularność zdobył dzięki programom popularnonaukowym w telewizji: „Eksperymenty z życiem”, „My i Kosmos”.http://en.wikipedia.org/wiki/Hoimar_von_Ditfurth
Z jednej strony jest to około 50-letni relikt tego jak wyglądała wiedza naukowa na początku lat '70 poprzedniego wieku, oraz jak autor - trafnie, lub nietrafnie - wyobrażał sobie dalszy rozwój nauki. Z drugiej strony - to wciąż wyjątkowa i fascynująca podróż z wodorem w roli głównej, pokazująca z nieco innego punktu widzenia ścieżkę od narodzin wszechświata, do powstania życia na Ziemi.
O tyle co wartość naukowa niektórych informacji już się ulotniła, to filozofia i spojrzenie autora są bezcenne i ponadczasowe: życie jako coś nieuniknionego; jako efekt przypadkowych, ale logicznych następujących po sobie kamieni milowych. Z tego względu to moim zdaniem pozycja bardziej filozoficzna niż popularnonaukowa, ale nadal bardzo cenna i warta uwagi.
Ditfurth pisze dowcipnie: "I teraz okazuje się, że dla owego problemu, który w filozofii klasycznej zdawał się nie do rozwiązania, stosunkowo prostej odpowiedzi w naturalny sposób dostarcza filogeneza." Otóż to :). A dodam od siebie, że nic przyjemniejszego, jak pofilozofować trochę, z wykorzystaniem dostępnej wiedzy.
Tu pozwolę więc nie zgodzić się z autorem, że "Nasze szansę przeżycia są niezależne od tego, czy potrafimy sobie wyobrazić prawdziwą strukturę wszechświata albo realnie panujące warunki w jądrze atomu czy nie." Chyba jednak nie są, jeśli chcemy przetrwać jako ludzkość.