Odbiorca ubezwłasnowolniony. Teksty o kulturze masowej i popularnej

Okładka książki Odbiorca ubezwłasnowolniony. Teksty o kulturze masowej i popularnej Stanisław Barańczak
Okładka książki Odbiorca ubezwłasnowolniony. Teksty o kulturze masowej i popularnej
Stanisław Barańczak Wydawnictwo: Ossolineum Seria: Sztuka Czytania biografia, autobiografia, pamiętnik
544 str. 9 godz. 4 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Seria:
Sztuka Czytania
Wydawnictwo:
Ossolineum
Data wydania:
2017-09-08
Data 1. wyd. pol.:
2017-09-08
Liczba stron:
544
Czas czytania
9 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788365588227
Tagi:
Stanisław Barańczak
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Inne pozytywne uczucia też wchodzą w grę. Korespondencja 1972-2011 Stanisław Barańczak, Wisława Szymborska
Ocena 8,1
Inne pozytywne... Stanisław Barańczak...
Okładka książki Zawrót głowy. Antologia polskich wierszy filmowych Mateusz Andała, Marek Krystian Emanuel Baczewski, Tomasz Bąk, Edward Balcerzan, Marcin Baran, Stanisław Barańczak, Kacper Bartczak, Miron Białoszewski, Miłosz Biedrzycki, Dominik Bielicki, Zbigniew Bieńkowski, Jacek Bierut, Wojciech Bonowicz, Piotr Bratkowski, Władysław Broniewski, Jan Brzękowski, Wojciech Brzoska, Andrzej Bursa, Maria Cyranowicz, Michał Czaja, Józef Czechowicz, Stanisław Czycz, Tytus Czyżewski, Cezary Domarus, Julia Fiedorczuk, Darek Foks, Konstanty Ildefons Gałczyński, Rafał Gawin, Zuzanna Ginczanka, Stanisław Grochowiak, Mariusz Grzebalski, Jacek Gutorow, Marcin Hamkało, Zbigniew Herbert, Jarosław Iwaszkiewicz, Genowefa Jakubowska-Fijałkowska, Kamila Janiak, Piotr Janicki, Jerzy Jankowski, Jerzy Jarniewicz, Bruno Jasieński, Mieczysław Jastrun, Radosław Jurczak, Adam Kaczanowski, Tymoteusz Karpowicz, Bożena Keff, Piotr Kępiński, Barbara Klicka, Bartosz Konstrat, Szczepan Kopyt, Jakub Kornhauser, Julian Kornhauser, Ryszard Krynicki, Jalu Kurek, Ewa Lipska, Zbigniew Machej, Piotr Macierzyński, Tomasz Majeran, Natalia Malek, Jakobe Mansztajn, Paweł Marcinkiewicz, Maciej Melecki, Stanisław Młodożeniec, Andrzej Niewiadomski, Klara Nowakowska, Bronka Nowicka, Grzegorz Olszański, Antoni Pawlak, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Tadeusz Pióro, Lech Piwowar, Adam Pluszka, Marta Podgórnik, Jacek Podsiadło, Halina Poświatowska, Michał Pranke, Julian Przyboś, Tomasz Pułka, Maciej Robert, Tadeusz Różewicz, Tomasz Różycki, Robert Rybicki, Bartosz Sadulski, Marcin Sendecki, Jerzy Skolimowski, Rafał Skonieczny, Krzysztof Śliwka, Szymon Słomczyński, Antoni Słonimski, Dariusz Sośnicki, Andrzej Sosnowski, Anatol Stern, Dariusz Suska, Marcin Świetlicki, Anna Świrszczyńska, Wisława Szymborska, Maciej Taranek, Julian Tuwim, Witold Wandurski, Aleksander Wat, Adam Ważyk, Adam Wiedemann, Kazimierz Wierzyński, Wojciech Wilczyk, Agnieszka Wolny-Hamkało, Wacław Wolski, Wiktor Woroszylski, Maciej Woźniak, Grzegorz Wróblewski, Bohdan Zadura, Urszula Zajączkowska, Filip Zawada
Ocena 6,2
Zawrót głowy. ... Mateusz Andała, Mar...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
24 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
612
569

Na półkach:

Powielenie „Czytelnika ubezwłasnowolnionego” in extenso z dodatkami wcześniejszymi i późniejszymi.
Czemu ma służyć powtarzanie ubolewań z 4 rozdziału „Czytelnika”, że hołdy Broniewskiego wobec Kremla były niewłaściwie tłumaczone na rosyjski ? Zwłaszcza, że oprócz paru błędów, zasadnicza treść tych bredni została w tłumaczeniu oddana.
Ubolewania te sprawiają jeszcze dziwniejsze wrażenie, gdy zestawić je z tym, co Barańczak miał do powiedzenia o utrzymanej w tym samym duchu tfurczości NRDowskiego dramaturga Heinera Müllera „bzdura, którą wygwizdałyby widownie Warszawy czy Budapesztu” („Książki Najgorsze” 1990 s. 171).

Zaś dodatki dobrane wedle niezrozumiałych zasad.
Ich związek z zagadnieniem perswazji w „kulturze masowej PRL” luźny bądź żaden (jak rozważania „Dlaczego na Love Story tak przyjemnie się płacze?” czy jak tłumaczyć piosenki beatlesów, przy czym ich komuchowe ciągoty czy samouwielbienie pomija).

Natomiast zabrakło istotnego dla rozdziału 6 „Czytelnika” artykułu „Podejrzany w kasie pancernej” zawierającego zestawienie niektórych scen z powieści milicyjnych z odpowiednimi przepisami kodeksu postępowania karnego, których te sceny były naruszeniem („Nurt” 1971 nr 12).

Tym bardziej nie widać związku z ową perswazją „recenzji” nieistniejących filmów z 1996, bardziej dziwacznych niż śmiesznych.

Do tego nie wiadomo mające wnosić cytaty z wywiadów, jak: „zresztą w ogóle nie uznaję podziału na kulturę wysoką i niską. Uznaję tylko podział na kulturę wartościową (w której mieszczą się moim zdaniem Bach i Szekspir, ale również Charlie Parker i Monty Python) i kulturę bezwartościową, czyli kulturę kiczu (w której mieszczą się dla mnie: piosenkarka Madonna i film Rambo, ale również koncert fortepianowy Czajkowskiego i film Podwójne życie Weroniki).”

Przykłady dobrane dowolnie i bez uzasadnienia.

Jeszcze bardziej dziwacznie wyliczenie, co „denerwuje” go w USA (w skrócie) „konieczność uprawiania small talku, Madonna, powieści Toma Clancy’ego, filmy z udziałem Whoopi Goldberg i brak piłki nożnej.” Pomijając urojony brak piłki (uprawiana rzadziej niż w Europie, już jest „brakiem”?),czemu ma służyć uogólnienie „filmy z udziałem Whoopi Goldberg”, jakby wszystkie były jednakowe. Czy „Włamywaczka” (1987) poza obsadą miała coś wspólnego z „Homer i Eddie” (podobno komedia, oglądając zmarnowałam półtorej godziny życia). Po drugie, a nawet znów po pierwsze, nikt go do oglądania nie zmuszał (chyba, że zmuszał, w takim razie zapomniał to zaznaczyć),zatem nie pojmuję, jak miało go to „denerwować” (może było skrótem myślowym, że denerwują reklamy czegoś, co go nie zajmuje, w takim razie należało zaznaczyć, chyba, że to nadmiernym wymaganiem). To samo dotyczy powieści. Chyba, że byłby jak Peerelu recenzentem i czytanie bądź oglądanie należałoby do jego obowiązków zawodowych, jednak o ile wiem w Ameryce wykładał bądź tłumaczył (oprócz napisania recenzji wspomnianego Müllera).
W liceum polonistka (gdy ją sobie przypomnę, nienawidzę jej jeszcze bardziej niż wtedy) zmuszała nas do obejrzenia paru filmów, w tym „Doliny Issy” (do dziś nie wiem, o co w tym chodziło i czemu trzeba było obejrzeć, na szczęście wypracowania po tym pisać nie kazała),„Ferdydurke” (spektakl telewizyjny, wytrzymałam do połowy, to znaczy dość długo, inni wyszli wcześniej, dla zabicia niesmaku po powrocie do domu obejrzałam jedną z moich ulubionych kreskówek, jednak złe wspomnienie pozostało do dziś) czy „Stowarzyszenia Umarłych Poetów” (bardzo przygnębiające, nawet gdyby dać inne zakończenie, żałuję poznania tego czegoś). Podobnie jak trzeba było czytać beznadziejne lektury, jak „Buszującego w zbożu”. Ale Barańczak był już wtedy po ukończeniu edukacji, zatem nadal nie rozumiem.

A przecież zamiast takich nie wiadomo co wnoszących wyliczanek mógł napisać coś w rodzaju:
O upodobania w sztuce nie warto toczyć sporu
Tam gdzie wolność twórcza, tam wolność odbioru

Dodaję jedną gwiazdkę z sentymentu do „Książek Najgorszych”.

Powielenie „Czytelnika ubezwłasnowolnionego” in extenso z dodatkami wcześniejszymi i późniejszymi.
Czemu ma służyć powtarzanie ubolewań z 4 rozdziału „Czytelnika”, że hołdy Broniewskiego wobec Kremla były niewłaściwie tłumaczone na rosyjski ? Zwłaszcza, że oprócz paru błędów, zasadnicza treść tych bredni została w tłumaczeniu oddana.
Ubolewania te sprawiają jeszcze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
200
34

Na półkach:

Stasiek to jest Stasiek. On nie da sobie w kaszę dmuchać. Bardzo mnie cieszy, że tak jak wcześniej z dozą niepewności broniłem go (przed samym sobą, przed moimi własnymi kąśliwymi oskarżeniami, bo jestem kąśliwy i oskarżycielski, a co?) przed zarzutem snobizmu lub klasizmu (snobizm ≠ klasizm, ale nie wiem, które to które, masz ci los... Zaraz sprawdzę i już będę wiedział.),tak teraz mogę nabrać przekonania, że Stachu naprawdę nie był nikim w podobie. Wzmiankuje Ortegę y Gasseta, którego uwielbiam, a jednocześnie, skubaniutki, wytyka mu to, co mnie w nim mierzi, a czego nie miałem odwagi mu na głos zarzucić, to jest: arystokratyczne spojrzenie na kulturę masową (ponoć kultura masowa kojarzy się negatywnie, więc lepiej mówić kultura popularna, lecz dla mnie to nie ma znaczenia, bo przecież słowa są puste i bez znaczenia, one, słowa, nic nie znaczą, to my wtłaczamy w nie życie, to my decydujemy o tym, co to takiego kultura masowa i jakie niesie ze sobą konotacje, dlatego też zapewniam, że używam tego słowa tak bezocenowo jak to tylko możliwe). Teraz to takie śmieszne, jak przed wojną i po wojnie ci Wielmożni Panowie na szczytach Parnasu łapali się za głowy i grzmieli nad „niegodnym" wypieraniem kultury „wyżej" (która nie istnieje) przez kulturę „niższą" (która również nie istnieje). Pardon, to byłoby śmieszne, gdyby nie było żałosne, a nawet straszne, bo straszne jest to, że ludzie o takim myśleniu wciąż istnieją. Barańczak proponuje znacznie właściwszy podział („Skoro tak koniecznie potrzebujemy bawić się w tego typu podziały", wtrącę ja lub bliski mnie bezwstydnik) na kulturę „ubezwłasnowalniającą" oraz „uaktywniającą". Oczywista, te dwa podziały nie pokrywają się ze sobą. Tak czy siak, mam wywalone na te kategoryjki, dlatego podsumuję przekaz tej książki jeszcze inaczej. Chodzi o to (uwaga, będzie truizm, ale potrzebny),aby być odpowiedzialnym odbiorcą, aby nie wchłaniać wszystkiego wokół ile wlezie, bez pomyślunku, zasię świadomie wybierać to, czym chcemy się otaczać. To tylko półprawda, że jesteśmy tym, co jemy. Jesteśmy tym, co wchłaniamy, dosłownie i w przenośni.

Lubię metaforę ogrodu, dlatego napiszę teraz siebie jako ogród. Mam ograniczoną działeczkę, więc nie zmieszczę wszystkich gatunków roślin. Zresztą nie wszystkie rozkwitną w moim klimacie, niektórym będzie skrajnie trudno się przystosować – wyhodowanie ich będzie wymagało wyjątkowych starań, a czasem będzie najzwyczajniej w świecie niemożliwe. Na razie mam jeszcze sporo wolnego miejsca, aczkolwiek już teraz powinienem roztropnie rozplanować odstępy, w jakich wszystko sadzę, ażeby za kilka lat nie okazało się, że pod ziemią nie ma dostatecznie miejsca dla korzeni. I niezależnie od tego jak pieczołowicie troszczę się o mój ogród, to i tak regularnie muszę go odchwaszczać, wyrzucać zmurszałe pędy oraz wracać do moich roślin, doglądać ich stanu, przesadzać, a w skrajnych przypadkach – zaczynać od nowa. Jeśli Barańczak twierdzi, że gra w koszykówkę to na dobrą sprawę pisanie poezji, ja twierdzę, że odbieranie kultury to w zasadzie to samo co prowadzenie ogrodu.

Dlaczego moja ocena taka zachowawcza? Jeśli w ogóle, to stąd, że po przeczytaniu mojej recenzji czytelnik mógłby śmiało odpuścić sobie tę pozycję. Barańczak często się powtarza (ale to nie jego wina, w posłowiu wyjaśnione są zawiłości związane z wydawaniem części składających się na tę książkę, itepe, itede),dlatego czytając ten zbiór w ciągu trzech dni, jak w moim przypadku, każdego dnia czyta się w zasadzie o tym samym. Inne fragmenty, nie powtarzające się, bardzo rozbudowane, analizują skrupulatnie np. zjawisko powieści milicyjnej. I jakkolwiek dobrze, że to robią, mnie przejadło się to już po kilku stronach, a był to niestety najdłuższy rozdział. Może paradoksalnie najbardziej lubiłem właśnie pierwszą część, „Dziennik TV", która w posłowiu została opisana jako „niespecjalne dziś znana chyba nawet badaczom twórczości pisarza" (?!),bo lubię cięty język i zwięzłość formy (jak widać „Bóg mi odmówił tej anielskiej miary...", ale nie od dzisiaj wiadomo, że najbardziej podziwiamy to, czego nam samym brakuje). Poza tym miałem uciechę z apokryfów (a przynajmniej tych, w których wyłapałem nawiązania). Resztę już Państwu zreferowałem, pozwalam pominąć.

Stasiek to jest Stasiek. On nie da sobie w kaszę dmuchać. Bardzo mnie cieszy, że tak jak wcześniej z dozą niepewności broniłem go (przed samym sobą, przed moimi własnymi kąśliwymi oskarżeniami, bo jestem kąśliwy i oskarżycielski, a co?) przed zarzutem snobizmu lub klasizmu (snobizm ≠ klasizm, ale nie wiem, które to które, masz ci los... Zaraz sprawdzę i już będę wiedział.),...

więcej Pokaż mimo to

avatar
296
59

Na półkach:

Chwała panu, że Barańczak nie przestaje zachwycać..

W punkt, konkretnie, z przytupem i ironicznym zacięciem. Właśnie w taki sposób autor "Odbiorcy ubezwłasnowolnionego" wertuje odmęty PRL-owskiej kultury masowej. Krok po kroku analizuje wytwory kultury popularnej na pierwszy rzut oka wyjątkowo błahe, nieistotne, takie jak neony, transparenty na stadionach, bądź piosenki ludowe. Ale to właśnie w nich Barańczak upatruje pole do działania ze strony komunistycznych władz. To właśnie tam kluczową rolę odgrywa pośrednia "perswazja", która wtyka swe palce w różne zakątki tekstu.

Stanisław co prawda nie szczędzi też krytyki samej powieści milicyjnej, którą (niezmiernie współczuje) bądźmy szczerzy, zmiótł na tyle z powierzchni ziemi, że nie wiem czy jakikolwiek śmiertelnik będący po tej lekturze sięgnąłby po nią nawet jeśli na jego konto miałaby wpłynąć pokaźna suma.

Z całej tej bandy argumentów wysuwa się jeden konkretny wniosek. Bądźmy aktywnymi odbiorcami. Szukajmy, analizujmy i nie szczędźmy sobie przy tym potu i łez. Bo czasami naprawdę warto. Chociażby dla samego Barańczaka

Chwała panu, że Barańczak nie przestaje zachwycać..

W punkt, konkretnie, z przytupem i ironicznym zacięciem. Właśnie w taki sposób autor "Odbiorcy ubezwłasnowolnionego" wertuje odmęty PRL-owskiej kultury masowej. Krok po kroku analizuje wytwory kultury popularnej na pierwszy rzut oka wyjątkowo błahe, nieistotne, takie jak neony, transparenty na stadionach, bądź piosenki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
396
98

Na półkach: , , ,

Barańczak - TAK! Jeżeli słyszę "Barańczak", to od razu widzę człowieka totalnie oddanego sprawie. Obojętnie czy jest to poezja, tłumaczenie czy krytyka literacka. Komu na przykład chciałoby się przeczytać 70 kryminałów milicyjnych i napisać referat o tym, jakie spustoszenie sieją one w głowach miliionów Polaków? (A potem jeszcze usłyszeć od Kazimierza Wyki, żeby lepiej zająć się poważniejszymi tematami).

Felietony "Dżen-ku-je bar-zo" oraz "Jezdnia i wolność" powinny być omawiane w szkole. Aaaaa nie, zapomniałam, przecież szkole nie zależy na samodzielnym myśleniu. Więc ta książka powinna być w każdym domu, żeby chociaż w jego zaciszu pracować nad samodzielnym myśleniem i nie dać się ubezwłasnowolnić.

I na koniec: piękna okładka!

Barańczak - TAK! Jeżeli słyszę "Barańczak", to od razu widzę człowieka totalnie oddanego sprawie. Obojętnie czy jest to poezja, tłumaczenie czy krytyka literacka. Komu na przykład chciałoby się przeczytać 70 kryminałów milicyjnych i napisać referat o tym, jakie spustoszenie sieją one w głowach miliionów Polaków? (A potem jeszcze usłyszeć od Kazimierza Wyki, żeby lepiej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1583
1578

Na półkach: ,

Z cyklu "Miałam tylko zerknąć".
Nie pomylę się chyba nazywając Barańczaka jednym z największych mistrzów polskiego słowa zeszłego stulecia. Pomijając już w tym miejscu jego poezję i doskonałe przekłady, próbkę talentu publicystycznego dawał w każdym wstępie do swoich przekładów - kto czytał z wypiekami na twarzy na przykład wstęp do mistrzowskiego przekładu szekspirowskich sonetów, ten wie, w czym rzecz.

Zbiór wydany przez Ossolineum to uczta. Najwyższa przyjemność. Czytelnicza ekstaza. Barańczak w swojej analizie mass-mediów PRL jest bezbłędny, nie daje się wywieść w pole żadnej nawet najsubtelniejszej językowej propagandzie (esej o neonach, analiza transparentów kibiców),niczego nie pomija, zwraca uwagę na rzeczy pozornie tak częste, że zwyczajne i bezlitośnie demaskuje mechanizmy, jakie się za nimi kryją (powieść policyjna).

Dla kulturoznawcy zaawansowanego eseje mogą być "za mało hermetyczne", ale dla początkujących jest to wspaniała lekcja warsztatu. Pewnie, czasy się zmieniły (najpierw o 180 stopni, ale kto wie, czy właśnie nie zaczynają się obracać o kolejne 180...),ale "działanie" serialu, "działanie" komentarza sportowego, rola propagandy i państwowej rozrywki pozostają takie same. Ja wiem, jak to brzmi, ale naprawdę eseje napisane w czasach ciężkiego komunistycznego zamordyzmu są wstrząsająco aktualne.

Osso, brawo.

Z cyklu "Miałam tylko zerknąć".
Nie pomylę się chyba nazywając Barańczaka jednym z największych mistrzów polskiego słowa zeszłego stulecia. Pomijając już w tym miejscu jego poezję i doskonałe przekłady, próbkę talentu publicystycznego dawał w każdym wstępie do swoich przekładów - kto czytał z wypiekami na twarzy na przykład wstęp do mistrzowskiego przekładu szekspirowskich...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    142
  • Przeczytane
    28
  • Posiadam
    9
  • Teraz czytam
    4
  • 2018
    3
  • E-book
    2
  • Esej
    1
  • Kultura
    1
  • 1. 16. 6. Informatologia
    1
  • 1. 5. Socjologia
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Odbiorca ubezwłasnowolniony. Teksty o kulturze masowej i popularnej


Podobne książki

Przeczytaj także