rozwińzwiń

Wszystkie języki świata

Okładka książki Wszystkie języki świata Zbigniew Mentzel
Okładka książki Wszystkie języki świata
Zbigniew Mentzel Wydawnictwo: Znak Seria: Proza literatura piękna
171 str. 2 godz. 51 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Proza
Wydawnictwo:
Znak
Data wydania:
2005-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2005-01-01
Liczba stron:
171
Czas czytania
2 godz. 51 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324005604
Tagi:
Nagroda Znaku inteligencja polska XX w.
Inne
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
152 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
171
122

Na półkach:

Krótka powieść, akcja toczy się w Warszawie, 10 lat po upadku komunizmu.
Jeden dzień z życia bohatera i mnóstwo w tym treści, uczuć, historii, duchowości, poszukiwania głębszego celu.
Polecam.

Krótka powieść, akcja toczy się w Warszawie, 10 lat po upadku komunizmu.
Jeden dzień z życia bohatera i mnóstwo w tym treści, uczuć, historii, duchowości, poszukiwania głębszego celu.
Polecam.

Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

Ta książka czekała na mnie prawie 20 lat. Ten czas chyba „nie wyszedł jej na zdrowie” (a może to mnie, a nie jej? – od razu pomyślałem, gdy to napisałem…). Wiele o niej wcześniej słyszałem i z tych głosów wnosiłem, że może to jakieś arcydzieło…

Zadumałem się nad lekturą i po niej - jak to słusznie przewidywała jedna z osób tu komentujących (dzięki, Wiesia!). Bo to wszak rzecz o moim pokoleniu, które, już dorosłe, załapało się na transformację (albo i nie – jak narrator ). Odnajduję tu mnóstwo punktów stycznych co do peerelowskich realiów. Moich realiów, szczęśliwie minionych – ale i wraz z młodością…

Beznadziejna szkoła z jeszcze gorszymi nauczycielami - jedna z nich wpisała mi z dyktanda „tróję” bo napisałem ”kłująca” róża, co jej zdaniem było błędem (ona sama była partyjna, to i można było jej „naskoczyć” - dziś bym to na FB czy Insta wrzucił…). Mieszkanie w bloku z wielkiej płyty, gdzie gwoździa nie dało się wbić. Pracownicze biedawczasy. Gromadzenie gazet i czasopism i wycinki z nich (nekrologi znanych osób z ”Życia Warszawy” mam do dziś!). Przesyłki z Zachodu, które ”uszkodzone nadeszły już z zagranicy” (ten zapach paczek ze Szwajcarii!– czekoladki „Frigor” i prawdziwy „Nesquik”; raz w spodniach było 10 dolarów, czyli pół pensji – ubek nie sprawdził!). Szok przy kupnie butów we Wiedniu (nie pytajcie, ile wydałem w ówczesnych cenach, ale te „Pumy” służyły mi 7 lat; dziś rzecz nie do wiary). „Alexander” do nauki angielskiego.

Ponadto to także podobieństwo relacji rodzinnych: narzekająca na wszystko matka, zdystansowany ojciec, wujek lekki antysemita („Niemcy to bandyci, ale uwolnili nas od Żydów”… ). A i grób rodzinny z Mamą i Babcią jest jak tu, na Powązkach, wejście czwartą bramą, potem wzdłuż muru (z tą różnicą, że przed pompą, a nie za…).

Młodsze pokolenia dziś ta rzecz może nieco nudzić albo i zadziwić. Tak czy inaczej, wiwisekcja codzienności i trudności interpersonalnych w ramach rodziny to jednak ponadczasowy temat. Podobnie jak zmarnowane zdolności, zawiedzione nadzieje, nieosiągnięcie w życiu czegokolwiek znaczącego.

Podoba mi się tu sporo rzeczy, włącznie z narratorem, któremu dziś nadano by mało zaszczytne miano „przegrywa”. A przecież świetnie pamiętam, że była to dość częsta postawa w PRL - nie powiem, na ile wymuszona tym wszystkim co było wokoło, a na ile dobrowolnie przyjęta..

Mocno zabawny jest zaś m.in. taki intertekstualny wtręt poświęcony książce Antoniego Libery:

"- Co się z nią mogło dalej stać?
- Z kim?
- Jak to z kim? Z M a d a m e! Pan Czesław wyciągnął spod kontuaru głośną powieść pisarza, który się u niego stołował. Na okładce mignął mi znajomy obraz Picassa - Jacqueline z podkulonymi nogami.
-Autora musi pan zapytać! Był już dzisiaj u pana?
- Ostatnio przychodzi coraz później.
Zamówiłem zacierkową, filet z mintaja bez ziemniaków i surówkę z kiszonej kapusty".

Czyżby zagrały tu jakieś środowiskowe animozje, czy po prostu najzwyklejsza rywalizacja pisarzy…. A propos: ”Madame” do dziś się jednak czyta – to bardzo dobra książka, choć moim zdaniem jej narracji nie można brać całkiem na poważnie. To rodzaj baśni, a nie żaden realizm (choć także i w moim „Mickiewiczu” udawaliśmy z chłopakami na lekcjach prowadzonych przez co ładniejsze nauczycielki, że długopis spadł nam pod ławkę…).

Z kolei za gardło łapie wyznanie narratora, który kiedyś w Londynie nie umiał po angielsku odpowiedzieć na kobiece pytanie: „Gdyby poprosiła, abym po polsku powiedział jej, kim jestem i czym pragnę zostać – milczałbym albo zbył ją jakimś żartem, i pomyślałem, że jeśli nie potrafię mówić o tym językiem własnym, nie mam po co uczyć się języków obcych”. W tym sensie piękne jest końcowe zdanie powieści: „Mówiłem językiem ojczystym, a jednak… jednak jakbym mówił wszystkimi językami świata”.

Taki jeszcze cytat z tej rzeczy przepełnionej gorzką świadomością życiowej porażki:

„Odkąd Duch zstąpił i odnowił oblicze ziemi – tej ziemi – odkąd komuniści stracili władzę, odkąd runęły mury i rozpadło się imperium, ogłaszane co roku zmiany czasu nie miały już dla mnie znaczeń, które kiedyś nadawałem im z dziecinną naiwnością”.

I na koniec: podczas lektury dość często wydawało mi się, że czytam kolejną książkę Krzysztofa Vargi (a nie jest to przygana pod jego adresem).

Ta książka czekała na mnie prawie 20 lat. Ten czas chyba „nie wyszedł jej na zdrowie” (a może to mnie, a nie jej? – od razu pomyślałem, gdy to napisałem…). Wiele o niej wcześniej słyszałem i z tych głosów wnosiłem, że może to jakieś arcydzieło…

Zadumałem się nad lekturą i po niej - jak to słusznie przewidywała jedna z osób tu komentujących (dzięki, Wiesia!). Bo to wszak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
177
177

Na półkach:

Powieść dobra w pełnym tego słowa znaczeniu. Urozmaicona urywkami różnych materiałów (wycinkami z prasy, fragmentami literatury pięknej). Wciągająca lektura, a ponieważ nie jest obszerna, przeczytałam ją w jeden wieczór. I to był bardzo przyjemny wieczór.

Powieść dobra w pełnym tego słowa znaczeniu. Urozmaicona urywkami różnych materiałów (wycinkami z prasy, fragmentami literatury pięknej). Wciągająca lektura, a ponieważ nie jest obszerna, przeczytałam ją w jeden wieczór. I to był bardzo przyjemny wieczór.

Pokaż mimo to

avatar
268
78

Na półkach:

Bardzo ciekawa powieść o niespełnieniu (oczekiwań innych i własnych). Momentami nostalgiczna, momentami bardzo zabawna. Refleksyjna, wspomnieniowa, wzruszająca, pełna ciekawych obserwacji z dawnych lat (np. giełda z lat 90., nauka angielskiego z podręczników Alexandra, telefonów na poczcie itd.). Pomysłowo skonstruowana historia w treści i w formie.

Bardzo ciekawa powieść o niespełnieniu (oczekiwań innych i własnych). Momentami nostalgiczna, momentami bardzo zabawna. Refleksyjna, wspomnieniowa, wzruszająca, pełna ciekawych obserwacji z dawnych lat (np. giełda z lat 90., nauka angielskiego z podręczników Alexandra, telefonów na poczcie itd.). Pomysłowo skonstruowana historia w treści i w formie.

Pokaż mimo to

avatar
1210
1154

Na półkach: , ,

Moje pierwsze spotkanie z prozą Mentzla uważam za udane. Może i nie było fajerwerków, ale też nie nudziłem się podczas lektury, a kilka razy nawet zaśmiałem.
Zbigniew Hintz, porte-parole autora, to neurotyczny, nadwrażliwy polonista z wadą serca, który po trzydziestce wciąż mieszka z rodzicami. Nie umie przeciąć pępowiny, miota się między przeszłością, teraźniejszością a przyszłością. Chyba sam nie wie, czego chce. Zawiódł oczekiwania matki, tkwi w martwym punkcie, nasłuchuje bulgotania betoniarki zza okna, zbiera stare gazety, nie umie zmobilizować się do zrobienia wycinków.
Mentzel wraca wspomnieniami do dzieciństwa, przywołuje masę anegdot ze swej przeszłości. Pisze całkiem zgrabnie i czytało się to przyjemnie. Ale uwaga! Książka zawiera lokowanie produktu! Sony, Panasonic, Okocim, Dom Książki - to tylko kilka z marek przywoływanych na łamach powieści. Po co?

Moje pierwsze spotkanie z prozą Mentzla uważam za udane. Może i nie było fajerwerków, ale też nie nudziłem się podczas lektury, a kilka razy nawet zaśmiałem.
Zbigniew Hintz, porte-parole autora, to neurotyczny, nadwrażliwy polonista z wadą serca, który po trzydziestce wciąż mieszka z rodzicami. Nie umie przeciąć pępowiny, miota się między przeszłością, teraźniejszością a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
144
118

Na półkach:

Autora przypomniała ostatnio (2021) Kubisiowska w podkaście TP... Książka jest bardzo dobra, delikatna, wręcz intymna, poetycka. Zachwyca lekkością - nic tu się nie dzieje, nic nie jest wymuszone, a jakże jest piękne... W dość trudnej decyzji bohatera, by poprawnie ustawić czas w wieży Sony dopatruję zachwytu filozofią Zen - i już wszytko wiecie!

Autora przypomniała ostatnio (2021) Kubisiowska w podkaście TP... Książka jest bardzo dobra, delikatna, wręcz intymna, poetycka. Zachwyca lekkością - nic tu się nie dzieje, nic nie jest wymuszone, a jakże jest piękne... W dość trudnej decyzji bohatera, by poprawnie ustawić czas w wieży Sony dopatruję zachwytu filozofią Zen - i już wszytko wiecie!

Pokaż mimo to

avatar
1170
724

Na półkach:

Sam nie wiem, czemu to mi się przeczytało, bo jakby samo wlazło w ręce i się czytać zaczęło. Wydano tę powieść w specyficznej serii Znaku, specyficznej, bo łączącej najzupełniej różne utwory z różnych krańców świata, co może obiecywać odkrycia, ale może i kule w płot... Autora nie znałem, o tej powieści nie wiedziałem niczego, ale widocznie było trzeba poznać oboje, bo znalazłem w książce kawałek świata z mojej młodości, mimo że od narratora jestem młodszy. Znów mogłem przeżyć to zagubienie odczuwane przez wielu z nas po zmianie ustrojów, po zamianie świata wokół nas na nowy, inny. Bo dopiero później się spostrzega, że to tylko dekoracje się zmieniają, a nie nasze pragnienia czy nasze rany.
A konkretnie - to jest historia o braku miłości i o braku kontaktu. Kiedy się nie ma kontaktu z tymi najważniejszymi, to nawet wszystkie języki świata nie pomogą. Ani zmiana ustroju.

Sam nie wiem, czemu to mi się przeczytało, bo jakby samo wlazło w ręce i się czytać zaczęło. Wydano tę powieść w specyficznej serii Znaku, specyficznej, bo łączącej najzupełniej różne utwory z różnych krańców świata, co może obiecywać odkrycia, ale może i kule w płot... Autora nie znałem, o tej powieści nie wiedziałem niczego, ale widocznie było trzeba poznać oboje, bo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
7
5

Na półkach:

To książka, do której co jakiś czas wracam i wciąż mnie zachwyca

To książka, do której co jakiś czas wracam i wciąż mnie zachwyca

Pokaż mimo to

avatar
725
232

Na półkach:

Słuchanie audiobooków, poza niezaprzeczalnymi zaletami, ma też niestety pewną wadę. Kiedy trafiam bowiem na powieść wymagającą skupienia, zdarza się, że jej zwyczajnie nie docenię. Tak było z książką Zbigniewa Mentzla, która nieco prześlizgnęła się przez moje uszy i głowę, przez co trudno mi ją polecić.

Akcja toczy się pod koniec lat 90. w Warszawie. Otrzymałam wgląd w jeden dzień Zbyszka, poniekąd wyjątkowy. Ojciec głównego bohatera udaje się na pożegnanie z współpracownikami i miejscem pracy. Prowokuje to Zbyszka do wspomnień, powrotu do rodzinnych tajemnic, śmierci matki oraz przemyśleń o osobistej klęsce. Dla niego jest to brak opanowania jakiegokolwiek języka obcego w stopniu pozwalającym zrozumieć literaturę.

Piękna w tej powieści jest bardzo mi bliska konkluzja, dotycząca potrzebie wyrażania siebie, wyrażania świadomości poprzez słowa. Człowiek dążący do prawdy, próbuje nadać życiu głębszy sens. To sprawia, że sporo w powieści metaforyczności i refleksyjności. Nie jest ona jednak adresowana do mojego pokolenia, a raczej do moich rodziców, których młodość przypada na czasy PRL-u. Sporo w niej również odniesień do warszawskiego środowiska inteligenckiego, jak i stolicy samej w sobie, co sprawia, że pewne niuanse są dla mnie niewychwytywalne. Dużo w niej smakowitych szczegółów, które w pełni doceniłabym, gdybym była te kilkadziesiąt lat starsza.

Polecam, jednak na pewno nie w formie audiobooka słuchanego w samochodzie w drodze do pracy. Powieść z jednej strony lekka w formie i objętości, wymagająca jednak skupienia i odpowiedniej oprawy i ogłady czytelniczej.

Opinia ukazała się uprzednio na moim blogu: http:/bazgradelko.blogspot.com

Słuchanie audiobooków, poza niezaprzeczalnymi zaletami, ma też niestety pewną wadę. Kiedy trafiam bowiem na powieść wymagającą skupienia, zdarza się, że jej zwyczajnie nie docenię. Tak było z książką Zbigniewa Mentzla, która nieco prześlizgnęła się przez moje uszy i głowę, przez co trudno mi ją polecić.

Akcja toczy się pod koniec lat 90. w Warszawie. Otrzymałam wgląd w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
854
136

Na półkach: ,

Mentzel w jedynej swojej powieści daje nam możliwość obserwacji jednego dnia swojego bohatera Zbigniewa Hintza oraz cofnięcia sie razem z narratorem w czasy jego młodości. Roboty budowlane za oknem nasuwają bohaterowi Babel z Księgi Rodzaju i otwierają serię wspomnien o trudnych relacjach rodzinnych. O matce wspominającą swoją pierwszą i jedyną miłość, o pokładanych przez nią nadziejach w "wielki, światoway sukces" syna, o pretensji do męża z powodu nieudolności życiowej. Wspomina pedantycznego ojca, szpitalnego farmaceutę, świetnego w pakowaniu walizek, czyszczeniu butów i sumeinnego pracownika. Oraz wspomina siebie samego: swoją ciągłą walkę z językami obcymi, próbami zaspokajania ambicji matki itp. Na okładce książki przeczytamy rekomendację Leszka Kołakowskiego "Należy czytelnika ostrzec: choć w Krakowie wydana, opowieść Mentzla jest wybitnie warszawska. Jeżeli czytelnik z Krakowa lub innego miasta poza stolicą przeczyta mimo tej przestrogi <<Wszystkie języki świata>>, będzie zbudowany duchowo, choć niekoniecznie wesoły." Zostałem zbudowany duchowo.

Mentzel w jedynej swojej powieści daje nam możliwość obserwacji jednego dnia swojego bohatera Zbigniewa Hintza oraz cofnięcia sie razem z narratorem w czasy jego młodości. Roboty budowlane za oknem nasuwają bohaterowi Babel z Księgi Rodzaju i otwierają serię wspomnien o trudnych relacjach rodzinnych. O matce wspominającą swoją pierwszą i jedyną miłość, o pokładanych przez...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    227
  • Chcę przeczytać
    135
  • Posiadam
    47
  • 2012
    3
  • Ulubione
    3
  • Teraz czytam
    3
  • Chcę w prezencie
    3
  • Literatura polska
    3
  • 2015
    2
  • Literatura polska
    2

Cytaty

Więcej
Zbigniew Mentzel Wszystkie języki świata Zobacz więcej
Zbigniew Mentzel Wszystkie języki świata Zobacz więcej
Zbigniew Mentzel Wszystkie języki świata Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także