Tym razem do wyboru wieczornej lektury podeszłam wyjątkowo spontanicznie - pragnąc wdrożyć się w świąteczny nastrój, postanowiłam sięgnąć po coś niewymagającego ode mnie zbyt dużego skupienia, ale i osadzonego w gwiazdkowej tematyce. Jako że koniec roku jest zawsze dobrym pretekstem do wspominania, wybrałam cieniutką książeczkę z serii "Pamiętnik Księżniczki", którą czytałam ładnych parę lat temu. Nie będę udawać, że nie jestem sentymentalna ;)
Cóż, ambitną lekturą "Gwiazdkowego prezentu" bym nie nazwała, było to jednak odprężające opowiadanie, które można przeczytać spokojnie w jakieś pół godziny. Mia, główna bohaterka, ma w sobie coś, co sprawia, że nasze problemy schodzą na dalszy plan, a my sami wsiąkami w kolorowy świat genowiańskiej księżniczki. Naprawdę miło jest raz na jakiś czas poświęcić chwilę typowo "odmóżdżającej" książce - ile w końcu ambitnych dzieł można czytać? Każdy by się zmęczył.
Wydaje mi się, że każda dziewczyna w wieku 12-15 lat polubiłaby Mię - ta odrobinę zakompleksiona księżniczka przypomina właściwie każdą z nas. No i... uśmiech sam pojawia się na twarzy, kiedy czytamy, iż pewien młody Windsor gra w rozbierane kręgle wraz z nieokrzesaną przyjaciółką Mii. Chciałabym zobaczyć coś takiego na własne oczy!
Tak też jeśli macie wolną godzinę i nie wiecie, co z nią zrobić, zajrzyjcie do pamiętnika Mii i przekonajcie się, jak wygląda Boże Narodzenie w książęcym zamku :)

Tym razem do wyboru wieczornej lektury podeszłam wyjątkowo spontanicznie - pragnąc wdrożyć się w świąteczny nastrój, postanowiłam sięgnąć po coś niewymagającego ode mnie zbyt dużego skupienia, ale i osadzonego w gwiazdkowej tematyce. Jako że koniec roku jest zawsze dobrym pretekstem do wspominania, wybrałam cieniutką książeczkę z serii "Pamiętnik Księżniczki", którą...